Category Archives: Frangipane Francis

Stojąc za naszymi ścianami

Częste wrażenie odległości między Chrystusem, a nami jest iluzją. W miarę jak się zbliżamy do dni Drugiego Przyjścia Chrystusa, Pan będzie usuwał to kłamstwo. Taka jest Jego obietnica: Owego dnia poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, wy we mnie, a Ja w was (Jn 14:20).

Pismo mówi nam, że Chrystus jest krzewem, a my jesteśmy winoroślami; On jest głową, a my Jego ciałem; On jest Panem, a my Jego świątynią. Od początku do końca, Biblia ogłasza, że Pan nie tylko zamieszkuje niebiosa, lecz że On nieustannie przebywa w zbawczej jedności ze Swymi ludźmi. Stałe skupienia na Jego działalności ma prowadzić nas do jedności z Nim.

Tak więc, wszystko, co Duch Święty buduje w naszym życiu czy to przez dary, cnoty, czy moc, Jego najważniejszym celem jest prowadzić nas do obecności Jezusa. Duch Święty pracuje nieustannie, aby zbudować między nami i Panem Jezusem intymną więź. Ktoś kiedyś powiedział, że intymność oznacza „patrz we mnie” (ang. gra słów: „intimacy” – „into me see” – przyp. Tłum.). Ta święta przezroczystość przepełnia litery i słowa Biblii uczuciem Bożym. Jak owce rzeczywiście słyszymy głos Pasterza mówiący do naszego ducha, przynoszący pociechę, upomnienie i kierunek (p. J. 10:27).

Mamy przywilej nie tylko znać nauczanie Chrystusa, lecz również mieć Go tak blisko siebie, że możemy rozpoznać ton głosu, którym nas naucza. Jest to intymność z serca do serca. Słuchaj Jego wspaniałej obietnicy: Ja jestem dobry pasterz i znam swoje owce, i moje mnie znają. Jak Ojciec mnie zna i Ja znam Ojca, i życie swoje kładę za owce (Jn 10:14-15).

Jezus mówi: Ja znam Moje owce i one Mnie znają. Jak intymna jest ta relacja? Jedność Chrystusa z naszymi sercami jest tego samego rodzaju, co Jego jedność z Ojcem. On mówi:jak Ojciec mnie zna i Ja znam Ojca.

A jednak, poczucie odległości między Jezusem Chrystusem, a nami trwa. Możesz się modlić, „Panie, powiedziałeś, że jesteś w nas na zawsze, lecz czuję się samotny. Nie mogę Cie dostrzec” Jeśli Chrystus jest w nas, to jak możemy znaleźć żywy ogień Jego obecności?

W Pieśniach nad Pieśniami to poszukiwanie ukrytego miejsca Jego obecności zostało wspaniale wyrażone. Oblubienica mówi:
Słuchaj! To mój miły, oto idzie on, wspina się po górach, skacze po pagórkach. Mój miły podobny jest do gazeli lub do młodego jelonka. A oto już stoi za naszą ścianą, patrzy przez okno, zagląda przez kraty (PnP. 2:8-9).

To jest nasz Pan, pełen życia! On wspina się po górach, skacze po pagórkach. Jednak wiedzieć Go na górach to postrzegać Go z oddali. Ciągle jest odległy. Jak możemy żyć mając w każdej chwili poczucie zamieszkiwania Jego obecności? Ciągle pytamy: „Gdzie wewnątrz mnie jesteś Panie, we mnie?”

Oblubienica mówi dalej

A oto już stoi za naszą ścianą, patrzy prze okno, zagląda przez kraty (PnP. 2:9).

Tak, Chrystus mieszka w nas, lecz On stoi za naszymi „ścianami”. Te ściany miedzy nami, a naszym Zbawicielem to przede wszystkim dzieło nieodnowionego umysłu i stwardniałego serca. Zabarykadowalimy się za naszymi obawami, cielesnymi postawami; jesteśmy trzymani jako zakładnicy przez grzech i światowe rozterki. Niemniej te bariery mogą zostać usunięte. Na tyle na ile zostaną usunięte, znajdziemy jedność z Chrystusem i doświadczamy duchowego postępu.

Usuwanie ścian.

Nawet teraz postarajmy się usunąć te bariery. Jak? Wyobraź sobie, że już teraz, gdy czytasz, Sam Pan cicho wchodzi do sąsiedniego pokoju. Patrzysz i nagle pokój wibruje i żyje, jaśniejąc falami światła. Nagle, gdy zaczątek światła wkracza w ciebie i osiada na twoim sercu, twoje zmysły zostają zalane Jego świętą obecnością. Ciemność, która otaczała twoją wewnętrzną, grzeszną naturę odchodzi i twoje serce zostaje ujawnione.

Pierwszym moim pytaniem jest: Czy wiedząc, że Jezus Chrystus jest w sąsiednim pokoju, wejdziesz tam?

Jeślibyś nie mógł ruszyć się w tamtą stronę to jaki może być powód? Jeśli jest tak dlatego, że czujesz, że zawiodłeś Pana zbyt wiele razy, to znaczy, że wstyd stał się „ścianą” między tobą, a Chrystusem. Jeśli strach trzyma cię z dala, to znaczy, że strach stał się barierą między Bogiem, a tobą; jeśli nieskruszone serce uniemożliwia ci intymność z Chrystusem, to zatwardziałość serca powoduje twoją izolację.

Pamiętaj o tym, że to ludzie czystego serca będą oglądać Boga (p. Mat. 5:8). Jeśli pokutujemy z naszych złych motywacji i grzechów, jeśli zamiast wstydu i strachu ubieramy się w szaty chwały i zbawienia, bariery między nami i Panem zostaną usunięte.

Pozwólcie, że zadam jeszcze drugie pytanie: Jak wejdziesz do obecności Chrystusa?

Moim zdaniem, nie wchodzimy do Jego obecności podnosząc tamburyn i wtaczając się tańcem do Jego chwały. Nie. Gdy wielcy apostołowie i prorocy oglądali Pana, Jego obecność sprawiała, że każdy z nich padał przed Nim na twarz jak martwy. Myślę, że sam wkraczałbym do pokoju Jego obecności z wielkim drżeniem. Posuwałbym się coraz bliżej pomalutku.

Jak możemy zniszczyć to poczucie odległości między nami, a Chrystusem? W taki sam sposób jak pokutowalibyśmy z grzechu i wstydu przed wejściem do pokoju, zwróćmy wzrok ku Jego żywej chwale. Z drżeniem posłuszeństwa, wejdźmy w ogień Jego obecności, ponieważ On jest bliżej niż drzwi sąsiedniego pokoju. Nawet teraz, stoi za naszą ścianą.

Panie Jezu, usuń ścianę stworzoną przez mój strach, grzech i wstyd. Mistrzu, z całego serca pragnę wejść do Twojej chwały i stać w Twojej obecności i kochać Cię. Przyjmij mnie teraz, gdy skłaniam się przed Twoją chwałą.

topod.in

Na skraju Chwały

Zanim Jezus przyjdzie, aby być uwielbionym na ziemi, przychodzi, aby być uwielbionym w kościele.

Nasze zbawienie gwarantuje nam znacznie więcej niż członkostwo w kościele i konserwatywną perspektywę. Staliśmy się wprawdzie jedno w Chrystusie. Pan Jezus jest naszą głową; my jesteśmy Jego ciałem. On jest naszym mężem; my jesteśmy Jego Oblubienicą. On jest prawdziwym krzewem winnym, z którego my, Jego winorośle, czerpiemy nasze życie i cnoty. Te obrazy, i znacznie więcej, mówią otarcie i z pasją o naszej wiecznej unii z Synem Bożym.

A jednak w osobistym wymiarze, tylko w mgnieniu oka możemy uchwycić Jego potężną moc działającą w nas. Modlimy się, prosimy, zmagamy; lecz rodzimy, jak to już było, tylko „na wiatr” (Iz. 26:18). Większość naszych chorych otrzymuje tylko na tyle łaski, aby znosić cierpienia; nie są uzdrawiani. Na skalę krajową, tylko w czasie wzniesień przebudzeń i duchowych wzlotów kościół naprawdę widzi działające ramię Pańskie a społeczeństwo w znaczącym stopniu przemienione.

Niemniej, w miarę jak zbliża się dzień powrotu Chrystusa, następuje dramatyczna zmiana tego widzialnego braku mocy. Rzeczywiście, obietnicą Ojca dla Syna, która ma wypełnić się na najwyższym poziomie przed powrotem Pana, jest to, że Twój lud chętnie pójdzie za tobą, w dniu Twojej mocy (Ps. 110:3a w wersji ang.).

Oto „dzień… mocy” jest u drzwi. Jednak nie tylko to, lecz towarzyszący temu czas mocy będzie też wspaniałą świętością, promieniowaniem, które również pojawi się nad ludem Bożym: W blaskach świętości, z łona jutrzenki jak rosę Cię zrodziłem (Ps. 110:3b B. Gdańska) W miarę jak dzień Pański zbliża się, będziemy błyszczeć jak krople rosy w pierwszych promieniach tysiącletniego poranka.

Pod koniec tego wieku, świat zobaczy Pana Jezusa Chrystusa prowadzącego Swój kościół w nieustannie wzrastającej manifestacji chwały. Potężna moc od Boga spocznie na tych, którzy teraz decydują się na uniżenie przed Nim. Bez rozgłosu promocji siebie, obecność Boża będzie ponownie objawiać się wśród Jego ludzi.

Chwała Boża

Niemal każdy chrześcijanin, którego znam wierzy, że żyjemy w końcówce tego wieku. Jak blisko do końca, tego nikt nie wie; a tego kiedy Jezus powróci, nikt nie może nawet przypuszczać. Jeśli nasza nadzieja rzeczywiście pochodzi z nieba to modlący się i pragnący kościół Jezusa Chrystusa znajduje się tuż przed wejściem w nadzwyczajne manifestacje Bożej chwały. Jesteśmy w pobliżu wejścia w coś, co biblijni naukowcy nazywają „dyspensacyjne” poruszenie Bożego Ducha. W takim czasie Pan zawsze manifestuje się w chale.

To prawda, że nikt nigdy nie widział chwały Ojca, lecz Bóg Syn objawiał Siebie Samego w chwale wielokrotnie w przeszłości. Abraham widział chwałę Chrystusa, gdy był w Mezopotamii, Izajasz ujrzał Go w roku śmierci króla Uzjasza. Ezechiel padł przed żywym Bogiem nad rzeką Kebar. Daniel, Dawid, Habakuk, Salomon, Zachariasz i Aggeusz wszyscy oni widzieli chwałę Pańską. Zaprawdę, Biblia została napisana przez ludzi, którzy widzieli chwałę Bożą!

Widział Go Mojżesz, następnie Aaron, Nadab, Abichu i siedemdziesięciu starszych izraelskich. Księga Wyjścia mówi nam, że ci mężowie: ujrzeli Boga Izraela, a pod Jego stopami jakby twór z płyt szafirowych, błękitny jak samo niebo (Wyj. 24:10). O ich spotkaniu z Wszechmogącym czytamy: mogli więc oglądać Boga, a potem jedli i pili (Wyj. 24:11).

Pomyśl o tym: „mogli oglądać Boga”. Czy może być coś bardziej wspaniałego? Czy nie ma w tobie zazdrości o takie przeżycie – faktycznie patrzeć na Boga? Ujrzeć chwałę Pańską nie tylko jest biblijne, lecz typowe w czasie dyspensacyjnego poruszenia Bożego. Faktem jest, że ponad 3 miliony Izraelitów widziało Bożą chwałę na Górze Synaj. Młodzi mężczyźni, starsze kobiety, małe dzieci – ludzie w każdym wieku i kondycji fizycznej – wszyscy widzieli chwałę Pańską, jak spoczęła na Górze Synaj (Wyj. 24:16)!

Jednak to odkrywanie się chwały nie zatrzymało się na Synaju. Cały hebrajski naród szedł za chwałą Bożą w dzień i był oświecany przez obłok podobnej do ognia chwały w nocy. To nie wydarzyło się tylko jeden raz czy dwa, lecz każdego dnia przez 40 lat! Jakże więcej Pan chwały będzie manifestował nam Siebie pod koniec wieków?

Jezus powiedział, że najmniejszy w Jego królestwie jest większy, niż ci, którzy żyli w czasach starego przymierza (p. Mt 11;11). W jaki sposób uczniowie Chrystusa są „więksi”? Ci w Starym Testamencie widzieli Jego chwałę z odległości, lecz Pan postanowił, żeby objawić Swoja chwałę w kościele i przez kościół. Czyż nie jest napisane, że przyjdzie, aby być uwielbionym wśród świętych swoich i podziwianym przez wszystkich, którzy uwierzyli (2 Tes. 1:10)?

Rzeczywiście, Jezus nie tylko dał nam Swoje imię i Swoje słowa (p. Jn 17:6, 14), ale również zagwarantował nam, że będziemy uczestnikami Jego chwały! Ta sama cześć, która manifestowała się w Starym Testamencie, teraz została rozdysponowana w duchach tych, którzy są obmyci i oczyszczeni w Jego krwi. Pan powiedział: A Ja dałem im chwałę, która mi dałeś (Jn 17:22).

Tak, Bóg ponownie objawi Swoją chwałę pod koniec tego wieku. Jego boska interwencja wymaga tego. Niezbawiony świat przyjmie od Boga ostatnią, uzasadnioną możliwość wyboru, lecz nie tylko między kościołem, a grzechem, lecz między promieniowaniem niebios, a horrorem piekła. Naprawdę, na koniec czasów obie rzeczywistości będą się manifestować w pełni na ziemi.

http://www.frangipane.org

aracer

Bliskość Boga

W Psalmie 73 Dawid opisuje wewnętrzną walkę, którą każdy z nas może czasami odczuwać: dlaczego źli ludzie rozwijają się i mają bogactwa, podczas gdy sprawiedliwi są zawstydzani? (wersy 1-14). Ta cała myśl w jego oczach „była trudna” dopóki nie wszedł do „świątyni Bożej”, gdzie dostrzegł ich koniec. (vv. 16-20).

W końcu, w wersach 21-22 zdaje sobie sprawę ze błędu użalania się nad sobą i widzi to, że również on sam jest niczym bez Boga. Mówi:

Gdy rozgoryczone było serce moje, a w nerkach czułem kłucie, byłem głupi i nierozumny, byłem jak zwierzę przed tobą.

Niemniej jego dusza rozjaśnia się, gdy zastanawia się nad swoją relacją z Bogiem:

Bo przecież jak zawsze z tobą… Prowadzisz mnie według rady swojej, a potem przyjmiesz mnie do chwały. Kogóż innego mam w niebie, jeśli nie ciebie? I na ziemi w nikim innym nie mam upodobania. To jednak Bóg jest opoką serca mego i działem moim na wieki. (w. 23-26).

Jest tam końcowa myśl, na której chciałbym się skupić. Jest ona w wersie 28. Dawid mówi: Dla mnie zaś, Boże, być blisko Ciebie – to szczęście/dobro (B.W-P.).

Niech to objawienie utrwali się w naszym duchu: To bliskość Boga stwarza nasze dobro.

Chrześcijaństwo nigdy nie miało być podtrzymywane przez miłych ludzi, którzy usiłują być dobrzy. Nie jesteśmy na tyle dobrzy; nie jesteśmy na tyle mądrzy, nie jesteśmy na tyle mili. Jedyne, co może podtrzymywać Chrześcijaństwo to prawdziwa nieprzerwana jedność z Jezusem Chrystusem.

Nie ma niczego szczególnego, znaczącego czy charakterystycznego w naszym życiu jeśli nie jest ono żywym wyrazem obecności Boga w nas. Tak więc, poza wpływem Chrystusa w nas, nie ma żadnej różnicy między chrześcijanami a niechrześcijanami (poza tym, że chrześcijanie, bez Bożej obecności są bardziej okropni). Wyłącznie nasza relacja z Panem powstrzymuje nas przed popadnięciem w pożądliwości i pragnienia ciała.

Musimy więc utrzymywać i praktykować naszą więź z Chrystusem. Nie może być tak, że Jezus jest tylko na pierwszym miejscu listy naszych priorytetów; On musi panować nad tymi wszystkimi priorytetami z listy. On musi być inspiracją naszej miłości do rodziny, On musi dawać nam integralność (spójność) w pracy i wszędzie, gdzie zabieramy głos w naszej społeczności. Musimy szukać Jego obecności w każdym wymiarze naszego życia. W rzeczywistości jest tak, że w każdym miejscu, gdzie pozostawiamy Go na zewnątrz, wpuszczamy tam diabła.

Dla mnie zaś, Boże, być blisko Ciebie – to dobro. Nie patrzmy na Bożą bliskość jako na zagrożenie, lecz jako na uprawomocnienie do powodzenia i obfitości w życiu. Niemniej, uważajmy również: nasz świat ma nieskończenie wiele sposobów na rozpraszanie naszej prawdziwej jedności z Panem: pokuszenia, obawy, naciski. Musimy zdecydowanie przeć przez te zakłócenia, aż zabezpieczymy nasze serca w Bożym uścisku.

Widzisz, Jezus wymaga od nas dokładnie tego samego, czego Ojciec wymagał od Niego. Gdy badam życie Mistrza, jest pod wrażeniem tego, że Sam Jezus nie czynił niczego, dopóki nie zobaczył, że Ojciec to czyni. Pomimo tego, że On był Bogiem na ziemi, spędzał poranki i noce samotnie z Ojcem. Jezus powiedział, że to Ojciec działający przez Niego wywoływał takie widoczne przejawy mocy i autorytetu.

Wstrząsa mną to, że Syn Boży powiedział o Sobie: Dlaczego nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, oprócz Boga jedynie (Mark 10:18). Oczywiście, Jezus był dobry, był doskonały, a jednak przypisał Swoją sprawiedliwość przejawianiu się obecności Ojca. Z drugiej strony, niektórzy z nas mogę całe dnie spędzać bez przebywania z Panem. Jeśli Jezus nie mógł utrzymać Swego serca z dala od relacji z Ojcem to dlaczego nam wydaje się, że możemy? Tak naprawdę, jak możemy przejawiać cechy Chrystusa, nie żyjąc w życiu Chrystusa?

Latorośle winorośli Bożej

Jezus nauczał: Ja jestem krzewem winny, a wy winoroślami; kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten wydaje wiele owocu, bo beze Mnie nic uczynić nie możecie (John 15:5).

Jezus może wydać wspaniałe owoce w naszym życiu, lecz wyłącznie wtedy, gdy przebywamy w Nim. My jesteśmy winoroślami na Bożym krzewie winnym. Tak, jesteśmy nowym stworzeniem, lecz to, co czyni że nasza „nowość” jest realna to życie, które wypływa z Chrystusa. On staje się wiecznym źródłem, które odnawia, zbawia i regeneruje każdy aspekt naszej egzystencji.

Paweł upominał: A tak, jeśliście wzbudzeni z Chrystusem, tego co w górze szukajcie, gdzie siedzi Chrystus po prawicy Bożej, o tym co w górze myślcie, a nie o tym, co na ziemi (Kol. 3:1-2). Tak łatwo rozproszyć nasze umysły. Ludzie, sprawy, przyjemności i naciski to wszystko walczy o nasz czas, lecz my wszyscy musimy spędzać czas z Bogiem każdego dnia.

Jezus powiedział: Szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego (Mat. 6:33).

Przez przypowieści Pan mówi nam: .. a ci, którzy mnie gorliwie szukają, znajdują mnie (Przyp. 8:17). Tak, mamy szukać Boga najpierw o poranku, lecz Pan mówi, że mamy Go szukać przede wszystkim we wszystkim – gdy podejmujemy decyzje, cele, mamy pragnienia; wtedy mamy pytać: „Czy to jest w Twoim sercu, Panie? Czy odkrywam w tej sytuacji Twoją wolę?”

Widzisz, kiedy szukamy Pana, gdy zbliżamy się do Niego coraz bardziej, Jego moc, miłość i mądrość zbliżają się do nas. Gdy obecność Pana spoczywa na człowieku, dzieje się coś cudownego; pojawiają się odpowiedzi, następują przełomy, manifestuje się siła – dzieje się to, czego nie można by osiągnąć własnym zmaganiem i umiejętnościami. Rzeczywiście, gdy decydujemy się żyć w jedności z Nim, wszystko, co mamy nadzieję osiągnąć w naszym życiu, zaczyna się manifestować. Niech nasze serca zrezygnują z szukania pomocy gdzie indziej, ponieważ to bliskość Boga jest naszym dobrem.

Panie, dziękuję Ci za to przesłanie. Zdaję sobie sprawę z tego, że Ty kochasz mnie i pragniesz mojej miłości, że to przesłanie wyraża Twoją miłość. Przebacz mi życie w oderwaniu od Ciebie. Decyduję się żyć w Twojej obecności. W Imieniu Jezusa, Amen.

раскрутка

Chrzest miłości

Trudno jest w tym pełnym niepokojów i strachu wieku wyciszyć nasze dusze i naprawdę w naszych sercach spoczywać na Bogu. Możemy zaangażować się studium biblijne, czy jakąś inną formę posłuszeństwa; w różnym stopniu wiemy jak świadczyć, zachęcać do zrobienia czegoś i błogosławić. Wiemy jak analizować te rzeczy a nawet je doskonalić; lecz wznieść nasze dusze ponad ten materialny świat i świadomie rozważać Samego Boga wydaje się być poza zasięgiem naszego chrześcijańskiego doświadczenia.

Tak, aby rzeczywiście uchwycić substancję Bożą to wejść do duchowego miejsca odporności; to przyjąć w swym duchu zwycięstwo Chrystusa, które dla nas zdobył, a którym jest jedność z Bogiem w Chrystusie.

Tak więc, nie możemy być zadowoleni z siebie dzięki zwykłym zadaniom, do których wykonania jesteśmy powołani. W końcu odkryjemy, że studia biblijne, uczestnictwo w kościele to tylko formy, które dają niewiele satysfakcji same z siebie. Ta działalność musi stać się tym, do czego Pan je ustanowił: środkiem przez który szukamy i znajdujemy Boga. Przyjemność nie znajdzie się w mechanice duchowej dyscypliny, lecz to ta dyscyplina prowadzi nas bliżej do Boga.

Paweł wołał: „Abym mógł Go poznać!” (Fil. 3:10). To pragnienie poznania Jezusa dało Pawłowi poznanie zbawienia, porządku w kościele, ewangelizacji i wydarzeń z końca czasów. Poznanie jakie miał Paweł było oparte na jego doświadczeniu w Chrystusie.

Z drugiej strony, jesteśmy zadowoleni z siebie nie dzięki szukaniu oblicza Bożego, lecz badaniu biblijnych faktów. Jesteśmy zadowoleni z religii o Chrystusie, bez rzeczywistości Chrystusa.

Biblia jest historycznym zapisem przeżyć człowieka z Wszechmogącym. Nasza teologia rozwinęła się bez osobistych spotkań ludzi z żywym Bogiem. Lecz wiedza o Bogu jest tylko pierwszym stopniem do wejścia do obecności Bożej. O ile Biblia jest księgą prawd, o tyle jest również mapą do Boga. Jako chrześcijanie badamy mapę i debatujemy o niej, lecz zbyt rzadko podejmujemy podróż.

Miłość, która przewyższa wszelkie poznanie

Jest coś większego niż poznanie; jest to proste, a jednak głębokie miejsce, gdzie rzeczywiście przebywamy w miłości Chrystusa. Jest to prawdziwe schronienie Najwyższego.

Przypomnij sobie apostolską modlitwę, abyśmy poznali miłość Chrystusową, która przewyższa wszelkie poznanie. Jakkolwiek ważna jest wiedza, miłość przewyższa wszelkie poznanie. Doktrynalne poznanie jest szkieletem, drzwiami, pomostem do boskich rzeczywistości, lecz miłość sprawia, że będziemy napełnieni całkowicie pełnią Bożą (Ef. 3:19).

Jest takie miejsce przebywania w miłości, do którego Bóg chce nas wprowadzić. Jest to miejsce, w którym nasze poznanie Boga jest wypełnione substancją Bożą. Rozszerzone tłumaczenie Biblii (angielskie – przyp.tłum.) ujmuje to tak:

Aby Chrystus przez waszą wiarę [faktycznie] zamieszkał (osiadł, przebywał, zamieszkał, uczynił stały Swój dom) w sercach waszych! Abyście byli głęboko zakorzenieni w miłości i zostali umocnieni w miłości, abyście mieli moc i byli silni, aby wraz ze wszystkimi świętymi [Bożymi oddanymi ludźmi, doświadczonymi w tej miłości]uchwycić jaka jest szerokość, długość, wysokość i głębokość [jej]; [abyście rzeczywiście doszli] do poznania [praktycznie, przez przeżycie dla siebie] miłości Chrystusa, która przekracza wszelkie poznanie [bez przeżycia]; abyście zostali napełnieni [w całym waszym jestestwie] aż do pełni Bożej [abyście posiadali najbogatszą miarę boskiej Obecności i stali się ciałem w pełni napełnionym i zalanym Samym Bogiem](Ef. 3:17-19).

Czy nie jest naszym celem, abyśmy byli głęboko zakorzenieni w miłości, abyśmy pojęli szerokość, długość, wysokość i głębokość Bożej miłości i poznali dla siebie samych, głęboką, osobistą miłość Chrystusa? Czy jakiekolwiek inny cel może być bardziej cudowny? Rzeczywiście, wypełnienie i zalanie Samym Bogiem jest istotą nadziei ewangelii.

Widzisz, w pewien sposób, Boga nie można poznać, nie doświadczając Go. Jeśli nigdy nie widziałeś wschodu słońca czy rozgwieżdżonego nocnego nieba to czy jakikolwiek opis jest w stanie zastąpić ci osobiste, naoczne przeżycie tego wspaniałego piękna? Zdumienie pojawia się, gdy patrzymy i spotykamy, a nie tylko wiemy o tym, że gdzieś takie piękne niebo istnieje.

Podobnie i z Bogiem; aby naprawdę Go poznać, musimy szukać Go dopóki nie przejdziemy przez tą zewnętrzną, informacyjną rzeczywistość wiedzy o Bogu do prawdziwego znalezienia się w obecności Samego Pana. To jest to Boże „powołanie w górę” w Chrystusie Jezusie. Ono przeciąga nas przez doktryny ku bezpośredniości boskiej obecności. Podróż pozostawia nas w miejscu transcendentalnego poddania się, gdzie słuchamy Jego głosu, a z tego słuchani, wstępujemy w Jego miłość.

Ostatnie wielkie poruszenie Boże na ziemi rozpoznawalne po tym, że Chrystus udzieli swoim ludziom pragnienia nie do odparcia.

Dla tych, którzy rzeczywiście pragną Jego objawienia, przyjdą w stale wzrastających falach, okresy odnowienia obecności Pańskiej (p. Dz. 3:19-21). Intymność z Chrystusem będzie odnowiona do najwyższego poziomu jakie istniał kiedykolwiek od czasów kościoła pierwszego wieku.

Wielu spoza tego poruszenia Bożego, jak też i ci dotknięci i uzdrowieni przez niego będą patrzeć i dziwić się; jak to możliwe, że ci zwykli ludzie otrzymali taką moc? Ponieważ będą oglądać cuda podobne do tych, gdy Jezus Chrystus chodził po ziemi. Tłumy będą przyciągane do doliny decyzji. Zaprawdę, dla nich królestwo Boże będzie u drzwi. Lecz dla tych, którzy zostali przyciągnięci przez Samego Pana, nie będzie tajemnicą to, w jaki sposób On uzdalnia ich. Powróciwszy do prostoty i czystości oddania się Chrystusowi, otrzymają oni chrzest miłości.

aracer.mobi

Jak w niebie tak i na ziemi

Cytujemy prywatnie i w publicznym unisonie wraz z innym; śpiewamy ją niedzielne poranki. Jest to również znana modlitwa w czasie poważnych kulturalnych wydarzeń. Jednak zastanawia mnie, czy rzeczywiście uchwyciliśmy to, co było w sercu Jezusa, gdy przekazywał słowa „Modlitwy Pańskiej” Swoim uczniom.

Pamiętasz, uczniowie poprosili Go: Panie, naucza nas modlić się (Łk . 11:1). W przeciwieństwie do tego jak się przeważnie jej używa, Pan nie dał uczniom modlitwy tylko po to, aby im pomóc lepiej radzić sobie. Dał im coś, co było w swej naturze militarne; żywe, a nie pasywne.

Przez stulecia święta rzeczywistość tej modlitwy była mało znana z powodu tradycji religijnej niewiary; jej potencjał został przeniesiony wprost do wieczności, w ten sposób ograbiona z jej wpływu na ziemi. W ostatnich lata prawda ponownie zaczyna napełniać słowa tego niebiańskiego hymny: Przyjdź królestwo Twoje! Bądź wola Twoja!

To są bardzo dobitne stwierdzenia, powinny być zaznaczane wykrzyknikami. Ta modlitwa to jest niebiańska przysięga wierności/lojalności.

Nie jest to modlitwa ograniczona do okresu Millenium, jest to ogłoszenie, że Boża wola, przez naszą żywą jedność z Chrystusem powinna zostać osiągnięta dziś na ziemi. Gdzie jest w tych słowach jakaś przestrzeń na kompromis? Jezus mówi, że z cudowną mocą, obfitując radością i niezachwianym miłosierdziem, przeznaczeniem Bożej woli jest jej wypełnienie na ziemi, „tak jak i w niebie”.

Nazywamy ją Modlitwą Pańską, lecz bardziej właściwie można by ją nazwać Modlitwą Ucznia czy Modlitwą Królestwa, ponieważ jest to coś, co Jezus dał, aby rozpalić ogień w sercach Jego naśladowców. Rzeczywiście jest to modlitwa rewolucyjna, jest to taki rodzaj modlitwy, którą powinien się modlić duchowy ekstremista.

Słowa walki

Byliśmy zbyt kulturalni wobec Boga. Nie chodzi mi o to, że nie powinniśmy okazywać czci czy zachowywać się niewłaściwie, mówię tylko, że Modlitwa Pańska nie jest słabą, błagalną modlitwą. Oczywiście, jest czas na błaganie Boga, lecz to jest modlitwa prorocza. Nie ma tutaj nigdzie słowa „prosić”. Jezus uczył Swoich uczniów modlić się z mocą, a nie tylko prosząco.

Wiemy już, że upodobało się Ojcu dać wam Jego Królestwo (Łk. 12:32). Jezus nie poleca nam, abyśmy błagali o błogosławieństwo czy dwa; On nakazuje nam wzywać do tego, aby Królestwo Boże panowało na ziemi. Jest to modlitwa w autorytecie. Syn Boży chce, abyśmy się modlili tak, jak byśmy byli stworzeni do sprowadzenia nieba na ziemię. Nasza modlitwa po prostu wprowadza zgodność między nami a tym, co Bóg z upodobaniem chce nam dać.

Oczywiście, ważne jest uchwycić się pokuty zarówno za nasze grzechy, jak i grzechy przodków, lecz jest to inny rodzaj modlitwy, który buduje się na pokucie. To zaś jest modlitwa pełnego poddania się wizji Bożej! Ucieleśnia ona ekspansję tego, co Jezus przyszedł ustanowić. Pomimo, że zarówno mężczyźni jak i kobiety są powołani do głoszenia słów tego dekretu, jest to zdecydowanie męska modlitwa. To są słowa walki.

Pamiętaj, ta forma modlitwy nie jest moim pomysłem, lecz Chrystusa. On powiedział wahającym się, zepsutym, często grzeszącym uczniom, aby modlili się tak, jakby byli dojrzałymi, zwycięskimi wojownikami. Nie powiedział, żeby modlić się w ten sposób dopiero wtedy, gdy juz będą doskonali. Nie, mówił, że w taki sposób mają się modlić właśnie w tej chwili, pomimo, że ciągle są niedoskonali. Tak, uniżamy się; tak, wyznajemy grzechy, a jednak musimy nauczyć się modlić z niekrytym duchowym autorytetem, z heroiczną wiarą i ogniem boskiej możliwości płonącym w naszych duszach.

Umiłowani, zbliża się czas, gdy Boży ludzie osiągną głębokość pokuty. Kolana zgięte i wytarte ciężarem przedłużającego się klęczenia zaczną się zaczną powoli prostować się. Głowy podniosą się i następnie ręce. Podobnie jak dudniący wulkan, który już więcej nie drzemie, wołanie o królestwo zacznie zbierać się po czym wynurzy się z wewnętrznego ducha odkupionych.

Tak, nawet teraz armie Boże w niebiosach zaczynają jednoczyć się z Bożymi armiami na ziemi. Moc podobna do pioruna zaczyna wypełniać kości odkupionych. Z każdego narodu, święci ludzie staną prosto przed Najwyższym. W ich ustach będą słowa, których nauczył ich Sam Syn Boży:

Przyjdź królestwo Twoje! Bądź wola Twoja,

jak w niebie tak i na ziemi!

продвижение

Strzeż się pasywnego ducha


Liczne są przykłady męstwa Dawida. Już jako młody mężczyzna, gdy inni trzęśli się ze strachu, był gotowy i gorliwy na spotkanie z Goliatem. Dawid jest przykładem człowieka, którego Bóg wybrał i którego pasja dla Boga podtrzymywała przez większość życia.

A jednak Dawid dostarcza nam też przykładu tego, co się przydarza dobrym ludziom, którzy stają się pasywni wtedy, gdy powinni walczyć. Zdarzyło się tak, że Dawid nie ścigał swoich przeciwników i konsekwencje tego były śmiertelne, a stało się to ponieważ pozwolił, aby pasywny duch poddał sobie jego wolę.

Następnego roku, w czasie kiedy królowie zwykli wyruszać na wojnę, wysłał Dawid Joaba wraz ze swoimi wojownikami i całym Izraelem i ci splądrowali ziemię Ammonitów i oblegli Rabbę, Dawid wszakże pozostał w Jeruzalemie. (2 Sam. 11:1)
W czasie wojny, król dopuścił do tego, że pasywny duch unieruchomił jego duszę. Wkrótce odkrywamy, że ten wielki król i wojownik jest niemal bezsilny wobec rozwijającego się duchowego ataku.

I przytrafiło się, że pod wieczór Dawid wstał ze swojego łoża i przechadzał się po tarasie swojego królewskiego domu, i ujrzał z tego tarasu kąpiącą się kobietę. A była to kobieta wielkiej urody (2 Sam. 11:2).
Tą kobietą była Batszeba, żona Uriasza. Od chwili, gdy Dawid zaakceptował wpływy tego pasywnego ducha, jego zdolność opierania się została osłabiona; pojawił się paraliż sumienia. Pismo mówi, że pod wieczór Dawid wstał ze swego łoża. Być może zwyczajne było odpoczywanie po południu, lecz uderza mnie niekonsekwencja Dawida, który wylegiwał się, gdy jego mężczyźni walczyli. Możliwe, że to wylegiwanie się nie było spowodowane potrzebą ciała, lecz wyrazem lenistwa, które chwyciło jego duszę. Był w łóżku aż do „wieczora”.

Ta ociężałość duszy spoczywająca na Dawidzie tak naprawdę była częścią większego, duchowego ataku. Druga część bitwy była cichą, wewnętrzną zachętą, która pobudziła Batszebę do kąpieli w miejscu, skąd Dawid mógł ją oglądać. W końcu, nie mogąc się oprzeć i wbrew jego szlachetnym cechom, Dawid 
posłał gońców i kazał ją sprowadzić. A gdy ona przyszła do niego, obcował z nią
(2 Sam. 11:4).


Drogi przyjacielu, pamiętaj: Ten straszliwy moralny upadek nie był powodowany przez pożądliwość Dawida czy rażący bunt przeciwko Bogu. To pasywny duch przygotował go na ten grzech! Problemem było po prostu to, że  w czasie kiedy królowie zwykli wyruszać na wojnę Dawid pozostał w domu.

My sami jesteśmy w czasie wojny. Duch Boży wzywa nas do walki zarówno o nasze dusze jak i o dusze naszych rodzin, miast, krajów. Rzeczywiście, Boże Słowo objawia, że Pan wyrusza jak bohater, jak wojownik budzi zapał do walki, rzuca donośny zew bojowy, wydaje okrzyk, nad swoimi wrogami odnosi zwycięstwo (Iz. 42:13).

Czy jest ta święta walka w tobie? Czy jest w twoim duchu wojenny okrzyk? Jeśli jesteś narodzony na nowo, to ten krzyk jest w tobie, nawet jeśli był do tej pory stłumiony przez letarg.

Nigdy nie odniesiemy powodzenia jako zwycięzcy bez tego wojennego zewu Bożego w naszym duchu. Musimy przestać opierać się powołaniu do modlitwy; musimy uchwycić się rzeczywistości duchowej walki; i musimy walczyć bronią, którą Bóg nam dał, zarówno o nasz własny postęp, jak i na rzeczy tych, których kochamy.
Niemniej, wiedz o tym, że z chwilą gdy przyjmiesz pasywnego ducha, powinieneś się spodziewać, że wkrótce się pojawi pokuszenie odpowiednie do twojej słabości. Może to nie będzie Batszeba; może będzie to pornografia w internecie, lub współpracownik, który zacznie wyglądać atrakcyjnie w czasie, gdy ty i twoja małżonka walczycie ze sobą. Jaka by nie była dziedzina twojej życiowej słabości, Szatan zaatakuje to miejsce. Prawdopodobnie nie będzie to odważny, frontalny napad, lecz jeśli opuścisz gardę i uspokoisz swoją walkę, on rozbroi cię pasywnym duchem. Jeśli przeciwnikowi uda się taki sposób to znajdziesz się otoczeniu czegoś, co może zniszczyć ciebie i twoich bliskich.

Może ktoś upierać się, mówiąc: „Ja chodzę z Bogiem. Jestem związanym sługą Pańskim. Nie jestem na to podatny”. Pamiętaj, jak Pan ostrzegał kościół w Tiatyrze: Lecz mam ci za złe, że pozwalasz niewieście Izaebel, która się podaje za prorokinię, i naucza, i zwodzi moje sługi, uprawiać wszeteczeństwo i spożywać rzeczy ofiarowane bałwanom (Obj. 2:20).

Jezus martwił się nie tylko o niszczące wpływy Izebel w tym świecie, lecz był również zatroskany faktem, że przywódcy kościoła stali się tolerancyjni. Co więcej, jej zwiedzenie było skierowane nie tylko do chwiejnych czy nowych wierzących, lecz sprowadziła na manowce Boże, związane sługi.


Choć nie jest to utożsamione z tym zwodniczym duchem po imieniu, Księga Przypowieści ostrzega przed pokuszeniami ducha Izebel. Mówić o „pani głupocie”, która wzywa: przechodniów, tych którzy idą swoimi ścieżkami: kto niedoświadczony, niech tu wejdzie (p. Przyp. 9:14-18). O kogo chodzi temu duchowi? O tych, którzy idą swoimi ścieżkami.

Umiłowani, na północnej półkuli jest już wiosna, to jest ten czas roku, gdy zwiedzenie zaczyna wzywać tych, którzy idą swoimi ścieżkami. Nie pozwalajmy sobie na pasywność w czasie wojny, a raczej, walczmy o nasz kraj, nasze miasta, rodziny, a w szczególności o nasze własne dusze.


To jest czas, gdy królowie wyruszają na wojnę.
topod

Ostać się w burzy

Kiedy będą zburzone podstawy, cóż pocznie sprawiedliwy? (Ps. 11:3)

Podobnie jak istnieją fundamenty, które trzeba wykopać i położyć pod budynek, tak też jest z duchowymi fundamentami, na których budujemy stabilne duchowe życie. W takim stopniu w jakim ulegamy kompromisom, nasze fundamenty są zniszczone czy też usiłujemy budować nasze życie na niepełnym fundamencie, w takim stopniu jesteśmy w stanie znieść życiowe burze.

Znałem wielu ludzi, którzy mogli prorokować i modlić się o chorych, śpiewać piękne pieśni w kościele, lecz wewnętrznie ich duchowe życie było niestałe. Jak tylko pojawiały się trudności, odpadali. Dlaczego? Jakkolwiek „zwarci wewnętrznie” wydawali się, coś im brakowało w wewnętrznym fundamencie. Zawalili się w czasie burzy.

Jezus ujął to następująco (Łuk 6:47-48): Pokażę wam, do kogo jest podobny każdy, kto przychodzi do mnie i słucha słów moich, i czyni je. Podobny jest do człowieka budującego dom, który kopał i dokopał się głęboko, i założył fundament na skale. A gdy przyszła powódź, uderzyły wody o ów dom, ale nie mogły go poruszyć, bo był dobrze zbudowany.

Pytanie nie dotyczy tego, „czy” burze przyjdą, lecz „kiedy?”. Burze są częścią życia, każdy będzie je przeżywać. Życie ma zwyczaj poruszania się między ciszą i spokojem ku nagłym zwrotom do zakłóceń i przeciwności. Wyłącznie właściwe postawienie domu jest sposobem na to, aby wytrzymał on te czasy.  Jezus mówi, że nasz „dom” reprezentuje nasze duchowe życie, a w budowie tego życia najważniejszą częścią są fundamenty. Wszystko inne, cokolwiek zbudujemy, czy to służba czy obdarowanie, czy powołanie jest budowane na tym wewnętrznym fundamencie zbudowanym na Chrystusie. Problemem jest złożony, ponieważ nie da się budować w czasie burzy. Twój dom musi stać, zanim przyjdą burze, więc Jezus kończy swoje ostrzeżenie:

Kto zaś słucha, a nie czyni, podobny jest do człowieka, który zbudował dom na ziemi bez fundamentu, i uderzyły weń wody, i wnet runął, a upadek domu owego był zupełny. (Luke 6:49).

Drżę, gdy przypominam sobie wielu ludzi – dobrych ludzi, wyobraź sobie – których dom „zawalił się” w czasie burzy pokuszenia czy przeciwności. Jakże prawdziwe są słowa Zbawiciela: … a upadek domu owego był zupełny.

Burze nadchodzą
Jako duchowy ojciec, jestem zaniepokojony stanem kościoła. W dzisiejszej Ameryce niemal opowiada się żary o tym, jak bardzo dysfunkcyjni staliśmy się. Ludzie są dumny z tego, że ich życie nie posiada konstrukcji duchowej, jak gdyby „niezdyscyplinowanie” było synonimem „pokory”. Mogę być szczery? Myślę, że Bóg określa „niezdyscyplinowanie” nie jako formę pokory, lecz formę nieposłuszeństwa.

Nie jestem legalistyczny; wzywam do posłuszeństwa. Jezus powiedział w Swym Wielkim Nakazie dla kościoła, że mamy czynić uczniów, którzy przede wszystkim „będą posłuszni wszystkiemu”, co Jezus „nakazał”( Mat. 28:20). Tak, jest taki czas, gdy ludzie potrzebują miłości i uzdrowienia, niemniej jednak jest i taki czas, gdy potrzebne jest reagowanie na miłość Bożą. W rzeczywistości, to Jego miłość chce przebudować nasze życie takim fundamencie, który zniesie walki i zwycięży!

O co mi chodzi, gdy mówię o duchowym fundamencie? Stare postawy muszą zostać wypróżnione z naszych dusz, a postawa podobna do Chrystusa ustabilizowana. Ufanie sobie musi odejść; całkowite zaufanie Chrystusowi musi być ustanowione. Pycha musi zostać wykorzeniona, a prawdziwa pokora ustabilizowana. Zmartwienie, obawy, grzech muszą zniknąć, a modlitwa musi zająć ich miejsce. Widzisz, Bóg wzywa nas do tego, abyśmy chodzili jako odkupiciele, wzorując swoje życie na przykładzie Chrystusa. Dzięki tym cechom jednoczymy się z innymi chrześcijanami w naszych miastach dopóki, funkcjonalnie nie staniemy się mieszkaniem Bożym w Duchu (Ef. 2:22).

Mówię o czymś więcej niż znajomość właściwych doktryn, mówię o właściwych postawach, biblijnie poprawnej wizji i teologicznie właściwej wierze tak, że rzeczywiście ujawniamy życie Chrystusa, aby zbawić świat wokół nas.

Wizja podobieństwa do Chrystusa powinna być w centrum zainteresowania zarówno przywództwa jak i zborów. Taki jest cel Ojca od samego początku czasu i pozostanie Jego niezmiennym celem aż do końca wieku (I Moj. 1:26-27 oraz Rzm. 8:28-29).

Jeśli budujemy na fundamencie Chrystusa, to z pewnością po burzy okaże się, że stoimy.

продвижение