Category Archives: Strom Andrew – artykuły

Kłamstwo – 9

Ewangelia HUMANIZMU

Czym jest humanizm? Jest wszędzie wokół nas. Jest dominującym duchowym kredo większości zachodniego społeczeństwa; szerzy się w mediach, edukacji, medycynie – wszędzie. Co smutne – przeniknął w ostatnich latach w znaczny sposób także do kościoła.

W humanistycznym myśleniu to raczej CZŁOWIEK jest centrum wszystkiego niż Bóg. Wszystko kręci się wokół tego, aby uszczęśliwić CZŁOWIEKA.
Mowa o „GRZECHU” sprawia, że ludzie czują się nieszczęśliwi i winni – zatem jest to „złe”, aby być tak ‘osądzającym”, i głosić ostro przeciwko grzechowi.
Humanizm jest bardzo tolerancyjny, mówi: „Oni nie ranią nikogo, niech sobie robią, co chcą”. W rzeczywistości „TOLERANCJA” i „SZCZĘŚCIE CZŁOWIEKA” są wielkimi mantrami humanizmu.

W jaki sposób ta podstępna filozofia wdarła się do kościoła?
Za każdym razem, gdy słyszysz ewangelistę brzmiącą jak telewizyjne reklamy to jesteś świadkiem inwazji humanizmu. Usłyszysz jak mówią:

-Bóg chce CI dać fascynujące życie. Bóg chce CIĘ błogosławić. Bóg chce zabrać wszystkie TWOJE zranienia a dać CI szczęśliwe życie…”

Oczywiście, to wszystko jest prawdą, lecz to co się tutaj dzieje to przeniesienie NACISKU ze „zbawienia od grzechów i sądu” na to, że „Bóg chce cię błogosławić i uszczęśliwić”.
Nie skupiamy się już na tym, że nasze grzechy obrażają Boga, i że KRZYŻ jest jedynym ratunkiem. Przesłanie staje się raczej „komercyjną pastą do zębów” – używaniem Jezusa jako środka do szczęśliwego i udanego życia. Staje się po prostu środkiem do wypełnienia naszych egoistycznych potrzeb. Chodzi tylko o to, „co ja mogę z tego mieć”?

Jak odkrył przemysł reklamowy jest mnóstwo pieniędzy i powodzenia w „usuwaniu negatywów” i podkreślaniu wyłącznie pozytywnych i szczęśliwych rzeczy i mnóstwo współczesnych kaznodziejów zdaje się iść ręka w rękę z humanistyczną falą przypływową – głosząc wyłącznie „błogosławieństwo i łaskę”, a zapominając o przekonaniu o grzechu i „braniu na siebie krzyża”. No, przecież nie chcemy nikogo „zgorszyć”, prawda?

Lecz to nie jest to co Jezus i apostołowie głosili. Głosili „grzech, sprawiedliwość i sąd” w bardzo bezpośredni i przeszywający sposób.
Często jest to wyraźnie widoczne, że ich słuchacze byli bardzo urażeni – podobnie jak to miało miejsce w przypadku głoszenia proroków Starego Testamentu. Oni głosili prawdziwą pokutę „przeliczanie kosztów” i zostawienie wszystkiego. Lecz dziś, wiele kościołów za taką mowę nigdy nie zaprosiło by cię ponownie i w ten sposób dojrzało do zwiedzenia.

Bóg nie jest w pierwszej kolejności zainteresowany ludzkim szczęściem. Jego bardziej interesuje nasza ŚWIĘTOŚĆ, lecz dla wielu kaznodziei „Łaska i Błogosławieństwo” stały się receptami na sukces i wielu obecnie podąża tą szeroką i zwodniczą ścieżką. Całkiem sporo z nich nauczyło się nawet jak podnosić głos w taki sposób, abyś MYŚLAŁ, że głoszą w mocy i wyzywająco, lecz gdy przebadasz to, co mówią, to jest w tym znacznie więcej formuły „błogosławieństwa i ekscytacji”.

Smutne jest to, że kościół karmi się tymi „cukrowanymi odpadami” bardzo szybko stając się skrajnie „tłusty’ i letni.

Apostoł Paweł napisał: “Albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce” (2 Tym 4:3)/

Muszę powiedzieć, że nie było w historii takiego czasu, aby tak rażąco wypełniało się to Pismo niż dziś. Mamy literalnie STERTY „występujących” nauczycieli, nie kończące się konferencje. Niemal każdy łaskocze uszy chrześcijan i ciągnie z tej „żyły złota” bardzo dobre pieniądze za to, co robi. Gdybyś usuną zdolność do „łaskotania uszu” to połowa kaznodziejów w Ameryce znalazło by się bez pracy w ciągu jednej nocy.
Nie mieliby niczego do powiedzenia. Oni poświęcają niemal CAŁY CZAS głoszenia na „sympatyczne” i ekscytujące rzeczy do łatwowiernych chrześcijan, którzy szczęśliwi dają na opłaty rejestracyjne i na składki, I na „drugą ofiarę”, I POTEM kupują zestawy kaset za wygórowane ceny. ‘Swędzące uszy?” – mamy tego aż do przesady, dziś. Niestety przypomina się stare powiedzenie o
„zabawianiu siebie samych, aż na śmierć”.

W ten sposób humanizm zdominował kościół.

Co, zatem, robi Bóg w takim stanie rzeczy? To samo co zawsze, robił. Znajdzie gdzieś takich, których umieści na końcu pustyni na kilka lat i wyszkoli ich, aby byli grupą „Janów Chrzcicieli” na taki czas jak ten. We właściwej chwili wyjdą z nikąd mówiąc przenikające i bezkompromisowe słowo „POKUTUJCIE!”

Takimi byli Finney’owie, Wesley;owie i Whitefiled`owie w minionych wiekach. Historia przebudzenie jest historią Bożych proroków pojawiających się w Jego wyznaczonym czasie.

Jest taka cięta wypowiedź A.W.Tozera, którą zawsze lubiłem:

„Bóg zawsze miał takich swoich specjalistów, których głównym przedmiotem troski było moralne załamanie i upadek duchowego zdrowia narodu czy kościoła. Tacy ludzie jak Eliasz, Malachiasz i inni tego rodzaju, którzy pojawiali się w krytycznych momentach historii, aby karcić, gromić i napominać w mieniu Bożym i sprawiedliwości… Taki człowiek zwykł być tak drastyczny, radykalny i czasami gwałtowny, że zdumiony tłum, który zbierał się wokół, aby obserwować szybko określał go jako skrajnego, fanatycznego i negatywnego, i w pewnym sensie tak było. Był skupiony, surowy, bez cienia strachu i takich cech wymagały okoliczności. Niektórych szokował, innych napawał strachem i zrażał wielu, lecz wiedział dobrze, kto go powołał i w jakim celu został posłany. Jego służba przeznaczona była do sytuacji krytycznych i ten fakt decydował o tym, że był inny, oddzielony”.

(-Ze wstępu Tozer’a do  'Why Revival Tarries’ Ravenhill’a).

Humanizm jest “niewidzialny przeciwnikiem”, który przejmuje współczesny kościół. Jest to „ewangelia egoizmu”, która infiltruje przez swoją subtelność i przebiegłość, a ludzie tak bardzo to kochają. Lubią ludzi, którzy wywołują u nich śmiech, a unikają tych, którzy będą wywoływać u nich płacz.
Dominująca filozofia duchowa zachodu pomału staje się równie dominująca
w kościele. Czy znajdą się mężowi i niewiasty, którzy będą mieli odwagę „podnieść standardy” przeciwko ultra – POPULARNEMU zwiedzeniu – i będą głosili
prawdę? I tacy kaznodzieje, którzy będą śmieli zrazić ludzi, jeśli to będzie konieczne, lecz swego Boga nigdy?

Musi nadejść taka chwila, gdy tacy prorocy znowu odnajdą się. Modlę się o to, aby stało się to szybko, ponieważ jesteśmy naprawdę w krytycznej sytuacji – tak złej czy nawet jeszcze gorszej niż wielu, którzy byli przed nami.

Niech powstaną Janowie Chrzciciele!

Niech was Bóg błogosławi. Najlepsze życzenia w Chrystusie

Andrew Strom.

сайт

Kłamstwo – 8

PROGRAMY I

Andrew Strom

WIĘCEJ PROGRAMÓW

Fakt, że dzisiejszy kościół kręci się przeważnie wokół CZŁOWIEKA, a nie wokół Boga, jest oczywisty dla wielu, którzy obserwują jak on funkcjonuje z dnia na dzień. Smutne jest to, że gdy Duch Święty nie porusza się w poważniejszy sposób, człowiek zawsze jest gotowy i chętny do wystąpienia na przód i „pomagania Bogu”, biorąc na siebie prowadzenie kościoła. Ludzie zawsze są przepełnieni „dobrymi pomysłami”  na rozwinięcie pracy. 

Wiele z tej działalności może być wytłumaczona jako „dobra” działalność, oczywiście. Możemy znaleźć tysiące powodów, dla których powinniśmy dodawać nowe programy, działalności i spotkania i utrzymywanie chrześcijan nieustannie zajętych, zagonionych i zapracowanych kościelnymi sprawami. 

Lecz smutnym faktem jest to, że często rzeczy naprawdę ważne są lekceważone – jako spotkania modlitewne – gdzie rzeczywiście możemy wejść w kontakt z BOGIEM, zamiast biegać w kółko ‘ROBIĄC COŚ, ROBIĄC COŚ, ROBIĄC COŚ”Lecz, co dziwne, wejście w kontakt z Bogiem nie jest bardzo wysoko na liście działań dzisiaj. Zamiast tego często wydaje się, że jest to ‘budowanie NASZEGO kościoła’ – i wszelka działalność z tym związana. Żądzą ludzkie pomysły a Boży głos został wypchnięty przez zabieganie i auto-promocję. 


Kiedy gromadziłem w zeszłym roku e-maile do mojej książki na ten temat pt.: „Chrześcijanie bez kościoła” zauważyłem, że jedną z głównych przyczyn powodujących opuszczanie przez tych ludzi kościołów było to, że przesycenie ‘aktywnością’ a BRAK BOGA. Oni po prostu nie mogli żyć w tej wszechogarniającej „mentalności programów” w kościele – to po prostu śmierdzi CZŁOWIEKIEM.

Znaczące jest  również to,  że wielu z tych „poza kościelnych” ludzi było jakiegoś rodzaju liderami  w  kościele. Często latami byli bardzo aktywni. Widzieli całą tą rzecz od  środka i chcieli wyjść. Dość CZŁOWIEKA. Chcieli więcej Boga.

Jaki był ten Pierwszy Kościół w tej dziedzinie? W jakie programy i działalności byli zaangażowani?

Po pierwsze musimy zdać sobie sprawę z tego, że Pierwszy Kościół to byli ludzie, którzy prawdziwie kochali Boga. Duch Święty był zaangażowany w kościele – nie człowiek. (Co nie znaczy, że nie było liderów. Byli ludzie z wielkim duchowym autorytetem, namaszczeni przez Boga do prowadzenie kościoła. Lecz byli nieustannie wrażliwi na Ducha Świętego w każdej decyzji jaką podejmowali). Było to kościół PROWADZONY PRZEZ BOGA, a nie człowieka. Było to kościół żyjący w środku wielkiego wylania Ducha Świętego. Jaka to różnica!

Poza wspólnymi spotkaniami na otwartym powietrzu i po domach, odkrywamy, że jedynym „realnym” programem jaki miał kościół w Jerozolimie wydaje się być karmienie biednych. Wyznaczyli siedmiu „diakonów” (co literalnie znaczy „sług”), którzy byli „pełni wiary i Ducha Świętego” – i zaangażował ich w karmienie i ubieranie wdów i sierot w regularny i systematyczny sposób. I to wszystko. To był ich jedyny faktyczny „program”. 

Nie mówię tutaj, że jest to jedyny prawnie program jaki możemy uruchomić, lecz istotą jest to, że wszystko, o czym decydujemy musi być ZARZĄDZANE PRZEZ DUCHA ŚWIĘTEGO – a nie następną ludzką „światłą ideę”.

Wierzę również, że podobnie jak w Dziejach, większość programów dziś powinna być skierowana na docieranie do biednych i tych w potrzebie (wdowy, więźniowie itd.) Wyraźnie jest to najwyższej wagi w sercu Boga. Lecz nawet wówczas, musimy być wrażliwi na Boże prowadzenie. 

Niektórzy ludzi poszli znowu za daleko w tej sprawie, mówiąc, że wszystko, co jest “zorganizowane jest całkowicie złe. Mówią, że literalnie wszystko powinno być robione przez Niego Samego, a ludzie powinni tylko „czekać” na Niego, aż to zrobi. Oczywiście, nie mogę się z tym zgodzić. To nie zgadza się wcale z Księgą Dziejów. Bóg zawsze używał LUDZKICH ISTOT do głoszenia, nauczania, uzdrawiania chorych, prowadzenie zgromadzeń i spotkań modlitewnych, usługiwania biednym itd. Widzimy to w Dziejach. Gdyby to ANIOŁOWIE, mieli robić to z pewnością robili by to oni, lecz Bóg dał wszystkie te zadania ludziom! I większość tych rzeczy wymaga co najmniej jakiegoś „zorganizowania”. 

Bardzo wyraźnie widać, że oni nie czekali na jakieś „objawienie od Boga”, który powie im, aby się spotykali ze sobą każdego dnia. Po prostu kochali Boga i siebie nawzajem – zbierali się więc razem w domach codziennie – prawdopodobnie w określonym czasie. Jest też oczywiste, że był też prawdopodobnie „wyznaczony czas”, gdy apostołowie usługiwali na otwartym powietrzu w Przysionku Salomonowym każdego dnia. Nie ma absolutnie żadnej sugestii, że czekali na jakąś anielską wizytę czy piorun z jasnego nieba zanim się zebrali. Po prostu było to naturalną rzeczą, aby to zrobić. Równie naturalne było wspólne modlenie się i karmienie wdów. Jak powiedziałem, to wymagało pewnego stopnia „zorganizowania”  (tzn. zaaranżowania czasu i miejsca spotkań itd.). 

Wielu ludzi  posunęło koncepcję “odpoczywania w Panu” zbyt daleko. Czy jesteś kimś, kto prawdziwie ODPOCZYWA w Nim? Wspaniale! Lecz, czy to teraz znaczy, że nie robisz zupełnie nic? Oczywiście, że nie! 

Niektórzy stali się leniwi duchowo i utknęli na rutynie – po prostu dlatego, że źle zrozumieli „odpoczywanie w Panu”. Idź i czyń wszystko cokolwiek mówi ci Bóg – lecz tym razem w Duchu, a nie w cielesnej walce, jak to zwykle było do tej pory! To właśnie do tego uzdalnia cię „odpocznienie” – możesz być faktycznie bardzo zajęty, jak był Jezus, a jednak ciągle będziesz „odpoczywał w Panu”. 

Strach przed „organizowaniem” czy „prowadzeniem” jest znany w historii, jako przeszkoda czy nawet przyczyna zniszczenia wielu przebudzeń. Walijskie przebudzenie zamarło w niecały JEDEN ROK po tym, gdy Even Roberts (mąż Boży namaszczony i powołany do prowadzenie przebudzenia), faktycznie SCHOWAŁ SIĘ, ponieważ obawiał być dłużej liderem (został przekonany, że mogłoby to znaczyć okradanie Boga z chwały). Lecz w rzeczywistości było to NIEPOSŁUSZEŃSTWO, ponieważ Bóg wzbudził go, aby prowadził i miał on do wykonania pracę. Najbardziej „pokorną” rzeczą jaką możemy robić to, po prostu, robić WSZYSTKO cokolwiek Bóg mówi. Jeśli jesteśmy powołani do prowadzenia to jest nieszczęściem jeśli wycofamy się z tego. Czas przebudzenia to zawsze okres, w którym przywództwo jest w najwyższej cenie i Bóg przeszukuje ziemię za tymi, którzy chcą zapłacić cenę i odpowiedzieć na Jego wołanie. 

Podobna postawa do Evana Robertsa przeważała na spotkaniach na Azusa Street – gdzie liderzy  chowali się za modlitwą I pozwalali na to, by KAŻDY mówił z platformy.

Nie tylko  chrześcijanie,  lecz wszelkiego rodzaju szarlatani i zdemonizowane charaktery czasami  mogli  przemawiać i wywoływało to niekończące się problemy. Czasami trochę  władzy jest właściwe – Bóg wzbudza liderów z jakiegoś POWODU.

Nie może być  wątpliwości co  do tego, że przebudzenie Azusa zanikło przed czasem – znacznie z powodu  właśnie takich błędów. 

Liderzy  przebudzeń  napotykają na bardzo delikatną równowagę –jak utrzymać wszystko w  torach nie będąc zbyt ciężkiej ręki. Jak dać Duchowi Świętemu wolne panowanie –  lecz nie  pozwolić, aby była zbyt wielka „swoboda”, przez którą diabeł może  spowodować  nieszczęście. Jest to trudna sztuka balansowania, która wymaga  wrażliwości na  Ducha Świętego i wielkiej mądrości. Wielu próbowało i zawiodła w ciągu  stuleci. Lecz nie jest to niemożliwe.

Myślę, że  bardzo ważnym  faktem jest to, że dwa najdłużej trwające ruchy przebudzeniowe w  historii były  również NAJBARDZIEJ ZORGANIZOWANE. Zdecydowanie były to potężne  ‘WYLANIA” Ducha  Świętego, a jednak był również dobrze zorganizowy „Nowy bukłak”, który  został  przygotowany, aby nadać całej sprawie strukturę i długie życie. Mówię  teraz o  poruszeniu Bożym zwanym Przebudzeniem Wesley’a (tj. Wielkie  Przebudzenie w  Anglii), oraz początek Armii Zbawienia. W obu przypadkach te ruchy  trwały w  stanie „Przebudzenia” przez około 40 lat. Znacznie dłużej niż większość przebudzeń dotąd. 

Jaki był główny  klucz do  sukcesu? Wierzę, że był to fakt, że oba te ruchy pozostawiły za sobą  „stary  bukłak” i ukształtowały całkowicie nowy – znacznie bardziej zbliżony do  Księgi  Dziejów. Nie usiłowały wcisnąć nowego ruchu w istniejące kościoły, lecz  wykonały odważny (i kontrowersyjny) krok tworząc prawdziwie NOWY  bukłak, stary pozostawiając za sobą. 

Interesujące jest to, że  oba te poruszenia był oparte na wychodzeniu na „ZEWNĄTRZ”. Prowadzili  ogromne  zgromadzenia na otwartym powietrzu – na zewnątrz tam, gdzie byli  ludzie. Mieli  również podobne spotkania dla nawróconych, wzbudzili „laickich  kaznodziei” (dla  kościoła ogromny horror). Modlili się bez ustanku i głosili ogniste  przebudzeniowe kazania o pokucie i nowym narodzeniu (Pierwotnie Armia  Zbawienia  wzorowała wiele swego przesłania na kazaniach Finney’a). Były to jedne  z  najbardziej wspaniałych i długo trwających przebudzeń w historii. I nie  zapominajmy – były również NAJBARDZIEJ ZORGANIZOWANE. 

Nie bójmy się  zatem  przywództwa i organizacji, przyjaciele! Lecz niech zawsze będzie to  przez  prowadzenie Ducha Świętego. To programów i „dobrych pomysłów” ludzi  musimy się  tak naprawdę obawiać. Jest gdzieś zdrowa równowaga miedzy nimi, lecz  wierzę, że  prawdziwa równowaga może przyjść tylko wtedy, gdy naprawdę będziemy w  stanie  „przebudzenia”. Wtedy będziemy widzieć prawdziwe kierowanie Ducha Świętego.


Niech was  wszystkich błogosławi Bóg

Wszystkiego  najlepszego w Chrystusie 

Andrew

сео оптимизация цены

Kłamstwo – 7

“NIEDZIELNY” brak jedności

Andrew Strom

Pozwólcie, że zadam wam proste pytanie:

Czy sam fakT, że spotykamy się wszyscy w tym samym czasie w niedzielę już nie tworzy KONKURENCJI i PODZIAŁU w kościele?

Zanim na to odpowiesz, przeanalizujmy to, co dzieje się obecnie na całym świecie w niedzielne poranki.

Na zachodzie w niedziele większość chrześcijan wstaje i przejeżdża jakąś drogę, aby dostać się do swego  ulubionego kościoła. Niektórzy uczestniczą lokalnie, lecz wielu nie. A nawet ci “lokalni” uczestnicy muszą wybierać miedzy kilkoma denominacjami w swym okręgu.

Wszystkie te budynki, dokąd chodzimy mają różne “zawieszki” na sobie i musimy wybrać JEDEN z nich ponieważ spotykają się w tym samym czasie. Zatem również i my zostajemy “oznaczeni” przez grupę, w której uczestniczymy. Stajemy się “baptystami” czy “zielonoświątkowcami” czy “vineyard’owcami”…Przeważnie nie poznajemy większości chrześcijan z naszej ulicy, ponieważ oni chodzą do swoich grup – nigdy więc tak naprawdę nie mamy ze sobą razem społeczności.  Spotykamy się w NASZYCH grupach – i nawet nie znamy chrześcijan z naszego własnego sąsiedztwa.

Czy cokolwiek z tego brzmi “właściwie” dla ciebie. Czy to brzmi jak cokolwiek Dziejów Apostolskich?

Faktem jest, że  niedzielny poranek zamienił się w czas PODZIAŁU, gdy my wszyscy musimy wybrać, do której “sekty” czy którego de nominacyjnego kościoła zamierzamy się udać. Jest to czas, w którym wszyscy dzielimy się na kategorie. “Do której ligi należysz?” Pod jaką hierarchią jesteś? W którą szufladkę możemy cię wsadzić?

Próby przystępowania do tzw. “jedności”w współczesnym kościele są bardzo często słabe. Zazwyczaj zalicza się kilka “wydarzeń”, gdy wszyscy zbierają się razem na chwilę, lecz później wszystko wraca wprost do naszego “podzielonego” stylu ponownie. Mogą to być też regularne spotkania pastorów, co jest widziane jako “jedność”.

Lecz gdy spotkania się kończą to faktem jest, że te wszystkie grupy zasadniczo ze sobą KONKURUJĄ (a szczególnie charyzmatyczne i zielonoświątkowe). Wszyscy spotykają się o tej samej porze w tygodniu – mając nadzieję, że więcej przyłączy się do “ICH” grupy. Wszyscy mają swoją własną hierarchię, swoją ‘rzekę’, do których należą. (nawet tzw. Ponad de nominacyjne kościoły – które są w rzeczywistości równie ‘usystematyzowane’)

Ktoś porównał to do kajdanków “fast-food” ponieważ warunki są bardzo podobne. Przypuśćmy, że Burger Kingotwiera restaurację wzdłuż ulicy, na której stoi już McDonads. Dwaj menadżerowie mogą być bardzo przyjacielscy wobec siebie zewnętrznie. Faktem jest, że oni SPRZEDAJĄ TEN SAM PRODUKT wzdłuż jednej ulicy. Potrzebują więcej klientów więc są KONKURENYCJNI wobec siebie. Czy ktokolwiek może obmyślić prawdziwą “jedność” między Burger King’iem a McDOnalds’em? Nie, nawet za milion lat! (Nie, dopóki nie wykupią siebie nawzajem).

NIE MA JEDNOŚCI w  takim scenariuszu. Jest zaprojektowane do KONKURENCYJNOŚCI, a struktura dzisiejszego kościoła jest rzeczywiście identyczna. My wszyscy jesteśmy wzdłuż jednej ulicy, konkurencyjni – WOBEC SIEBIE. Ten system nie dopuszcza jedności. Został wybudowany z konkurujących “strumieni’, denominacji i oddziałów. Dopóki zachowujemy ten system to szansa na jedność są równie duże jak na PRAWDZIWA jedność McDonads’a stającego się “jedno” z Burger King, jutro.

Jezus modlił się o swoich uczniów: “aby byli JEDNO… aby świat mógł UWIERZYĆ”. Ten podział i brak jedności jest oczywisty dla wszystkich i jest jednym z ogromnych powodów tego, że świat nie WIERZY w to, co mówimy. Wskazują na nasze podziały i (całkiem słusznie) gardzą naszymi słowami.

Jak już wcześniej mówiliśmy, w Księdze Dziejów był JEDEN kościół – zjednoczony pod przywództwem apostołów. Prowadzili oni potężne spotkania miejskie i mniejsze społeczności domowe, lecz wszyscy byli JEDNYN CIAŁEM. Gdy spotykali się razem “po domach” zasadniczo byli to WSZYSCY lokalni chrześcijanie z sąsiedztwa. Mieszkali i przyjaźnili się ze sobą od ulicy do ulicy. To jest rzeczywiste znaczenie “lokalnego kościoła’!

Lecz dziś nie możemy być po prostu częścią “całego Ciała”, prawda? Musimy wybrać “oddział” do którego należymy – inaczej będziemy postrzegani jako “heretycy”. Wierzę, że apostołowie przewracali by się w grobach, gdyby mogli zobaczyć jak kościół dziś funkcjonuje.

Gdybyśmy tylko mogli zobaczyć siebie sami ich oczami. Każdej niedzieli ubieramy się i idziemy do naszej oddziałowej “katedry”, gdzie siadamy, wstajemy, śpiewamy “pięć szybkich, pięć wolnych pieśni”, słuchamy kazania, umieszczamy pieniądze w worku, słuchamy ogłoszeń i idziemy do domu. Tydzień w tydzień, niemal zawsze to samo i wydają nam się, że jest to “życie kościoła”!

Jak napisał pionier  zielonoświątkowy Frank Bertleman: “stale dryfujemy z powrotem do starych, odstępczych, kościelnych koncepcji, form i ceremonii i tak historia smutno się powtarza. Teraz musimy ciągnąć w górę rzeki. Chodzimy do kościoła w niedzielę itd., itd., dokładnie jak “narody (kościoły) wokół nas”. Lecz od początku tak nie było”.

JAK zatem znaleźć prawdziwą JEDNOŚĆ?

 Odpowiedzią na to  pytanie jest to, że MUSIMY wyjść spod tych wszystkich “szufladek”. Musimy odrzucić system, który po prostu nie pozwala nam BYĆ KOŚCIOŁEM jakim powinien być. Wiem, że brzmi to “drastycznie”, lecz rozważałem ten temat latami i jest dla mnie bardzo wyraźne, żę NIE MA DROGI POWROTU do prostej jedności pierwszego kościoła , dopóki nie odrzucimy obecnego systemu. Dzisiejsza struktura NIE MOŻE być zreformowna. Jest to teren kataklizmu – i “podział” jest w samym jego centrum

Jak napisał znany chrześcijański autor John Bunyan: Jeśli chcesz wiedzieć jak chciałbym być nazywany to pragnę, aby Bóg mógł zaliczyć mnie do wiernych, chcę być nazywany chrześcijaninem, wierzącym czy jakimkolwiek innym imieniem, sankcjonowanym przez Ducha Świętego. Lecz jeśli chodzi o te wszystkie frakcyjne tytuły jak, anabaptyści itp., wierzę, że one nie pochodzą ani z Jerozolimy, ani z Antiochii, lecz raczej z piekła i Babilonu, ponieważ mają one naturalną tendencję do dzielenia, a poznasz je po ich owocach”.

Lecz JAK zawrócimy cały kościół do tego typu jedności jaką mieli w Księdze Dziejów? Jakże sprawimy, aby ludzie porzucili te PODZIAŁY?

Jestem przekonany, że  potrzeba będzie pełnego rozkwitu ROZBUDZENIA, aby to się stało. Jestem przekonany, że to rozbudzenia musi się zacząć POZA – poza “4 ścianami” – tak jak w Dziejach.

Dlaczego tak ważne jest wyprowadzenie ludzi z ich religijnego otoczenia i poza ściany? Z powodu tych wszystkich “wyuczonych zachowań” i PODZIAŁÓW, które się z tym otoczeniem wiążą. Ludzie muszą zostawić to wszystko za sobą, choćby tylko żeby zobaczyć jak to jest chore. Również dlatego, że tylko na zewnątrz możemy doświadczyć rzeczywistości “jednego kościoła”. Gdy ludzie prawdziwie przeżyją miłość i jedność zgromadzeń z wierzącymi POZA ŚCIANAMI wtedy zdadzą sobie sprawę z tego, co traciliśmy przez te wszystkie lata i jak proste to jest. Bóg chce, abyśmy ŻYLI W TEN SPOSÓB przez cały czas – a nie przy szczególnych okazjach.

Gdy już ludzie raz doświadczą czym jest prawdziwa jedność to, wierzę, w naturalny sposób poprowadzi ich to do społeczności “po domach” w ich sąsiedztwie. Jest to po prostu kontynuacja tej samej koncepcji.

Teraz, posłuchajcie mnie uważnie: nie wierzę w “wygłuszenie” naszego chrześcijaństwa w celu osiągnięcia jedności. Nie wierzę w jednoczenie się wokół “najmniejszego wspólnego mianownika”.  Wierzę, natomiast, w PODNIESIENIE naszych standardów i zjednoczenie wokół nich. Zatem nic mniejszego niż wspaniały, przepojony Duchem kościół będzie robił – czysty i święty, napełniony chwałą Bożą. Nie głoszę jedności “za wszelką cenę” tutaj. Jest to jednoczenie się wokół PRAWDY i wylewanie Ducha Bożego.

Wracając do rzeczy,  myślę, że  musimy UNIKAĆ NIEDZIELNYCH PORANKÓW jako czasu naszych  zgromadzeń! Inaczej po  prostu stajemy się “konkurencyjni” z kościołami. Przełammy ten  destrukcyjny wzór, dobrze?

 Na zakończenie tego artykułu, wierzę, że ważne  jest dla nas, abyśmy pamiętali to, co wydarzyło się na początku Dziejów:

 (1)  Było zebranie 120 ‘pionierów’ – oczyszczony  i uniżonych przez Boga.

(2)  Ci pionierzy wołali do Boga przez 10 dni.

(3)  Nastąpiło wielkie WYLANIE Ducha Świętego na tych pionierów.

(4)   Pionierzy wyszli na zewnętrz i głosili w mocy  Ducha Świętego i  poprowadzili tysiące innych do tego samego wspaniałego przeżycia  oczyszczenia i napełnienia, przez które sami przeszli.

(5)  To przebudzenie zaczęło się od wielkiego  zgromadzenia poza ścianami i rozszerzyło się „po domach”. Ogień był nie do powstrzymania!

Tak prawdziwy „Przebudzony Kościół” został  narodzony,  całkowicie przepełniony chwałą Bożą.

Tą samą drogą musimy iść dziś, jak wierzę.

Niech was Bóg błogosławi, przyjaciele.

Najlepsze życzenia w Chrystusie

Andrew Strom.

p class=”MsoNormal” style=”margin-left: 19.5pt; text-indent: -19.5pt; text-align: justify;”

deeo

Kłamstwo – 6

BIBLIJNE SZKOŁY NIE występują w Biblii.

Wiecie, od chwili, gdy zacząłem serię “9 Kłamstw współczesnego kościoła” mnóstwo ludzi kwestionuje moje motywacje. Pytają: 

Dlaczego kaznodzieja pokuty i przebudzenia miałby się pakować w tak “ZEWNĘTRZNE” rzeczy? 

Faktycznie, niektóre z tych spraw nie są w ogóle sprawami istotnymi. Rzeczy typu system “Jeden człowiek pastorem” czy “ Budynki kościelne” wydają się, rzeczami zewnętrznymi. (podobnie jak sprawa “Biblijnych szkół” niewiele się od tamtych różni). Po się więc nimi kłopotać? 

Te rzeczy, na które zwróciłem uwagę jak stare tradycje i zwiedzenia (które traktowaliśmy jako “normalne” latami) są tym, co dodajemy do naszego małego “więzienia”, które zbudowaliśmy sami dla siebie w naszym kościele, dziś. Na swój własny sposób, każda z nich buduje małe “ściany” nieprawdy wokół siebie i gdy je wszystkie doda się do siebie to otrzymujemy rzeczywiste “więzienie” nieprawd, które utrudniają nam bycie tym, czy powinniśmy być. PRAWDA nas uwalnia, pamiętajcie. A dziś, pozostajemy bardzo daleko od Księgi Dziejów Apostolskich – często z powodu tych wielkich “ścian” tradycji, do których przylgnęliśmy. 

Oczywiście, najważniejszymi rzeczami są osobiste Przebudzenie i głęboka pokuta i głębokie szukanie Boga. To są faktycznie “sercowe” sprawy, lecz w rzeczywistości, Bóg potrzebuje ‘nowych bukłaków’ do Swego nowego poruszenia, a my musimy wiedzieć, co należy do “starego” i dlaczego mamy to zostawić za sobą bo inaczej będziemy związani usiłując włączyć to do “Nowego”.Wtedy nasze dzieci będą miały następną Reformację, aby poprawiać to, co my pozostawiliśmy nie zrobione. Czy widzisz już o co mi chodzi? 

Nadchodzące poruszenie Boże, będzie REFORMACJĄ jak i Przebudzeniem. Będzie nowym bukłakiem. Musimy, zatem, być świadomi tych rzeczy, które musimy zostawić za sobą. Te małe “ściany” muszą odejść. Kościół dzisiejszy, jeśli kiedykolwiek ma wyglądać tak jak pierwszy kościół, musi przełamać te 1700 letnie “wiezienie” starych tradycji. I, niestety, czasami potrzebne są te “zewnętrzne” rzeczy. 

SZKOŁY BIBLIJNE są dobrym przykładem. Faktycznie, w pierwszym kościele czegoś takiego nie było i mieli wtedy więcej mocy Bożej niż jakakolwiek grupa ludzie żyjących od tej pory. Po prostu nie ma CZEGOŚ TAKIEGO jaka szkoła biblijne w Księdze Dziejów Apostolskich, a musisz stwierdzić, że mieli się znacznie lepiejbez niej! Więcej cudów, więcej namaszczenia, więcej modlitwy, głębsza społeczność z Bogiem. Komu zatem potrzebna szkoła Biblijna? 

Jak już dyskutowaliśmy wcześniej, pierwsi apostołowie, nie byli bardzo “wykształceni”, zupełnie. Byli rybakami i celnikami! To faryzeusze i uczeni w Piśmie byli wykształceni w szkołach biblijnych tamtych czasów.  To byli profesjonalni “kapłani” . “A widząc odwagę Piotra i Jana i wiedząc, że to ludzie nieuczeni i prości, dziwili się; poznali ich też, że byliz Jezusem (Dz. 4:13).

 
Mamy więc oto, czarno na białym. Apostołowie byli “prości i nieuczeni” w oczach tych religijnych liderów, lecz ponieważ oni BYLI Z JEZUSEM, wstrząsnęli światem. 

Jakie zniszczenia szkoły biblijne i seminaria rzeczywiście wyrządzają? Czy faktycznie są aż tak szkodliwe? Są one tak bardzo niszczące z kilku powodów. Pomyślmy o tych punktach przez chwilkę. 

Szkoły Biblijne są podporami fałszywego podziału między “kapłanami” a “laikami” (- czego Bóg nienawidzi). Innymi słowy, to jest doktryna “POWSZECHNEGO kapłaństwa wierzących” rzucona przez kościół pod nogi. Jak tylko poślesz paru ludzi na uniwersytet czy do szkoły, stają się oni “wykwalifikowanymi”, profesjonalnymi sługami, to tracisz cale nowotestamentowe  chrześcijaństwo. Ci ludzie są dopuszczani do usługiwania, ponieważ mają oni dyplom szkoły biblijnej, podczas gdy inni nie są dopuszczeni, bo nie maja “papieru”. Nie liczy się jakie mają obdarowania czy powołanie mogą mieć. Często kościół odkłada ludzi na półkę jeśli nie maja akademickich “kwalifikacji”. Mogą dostać się do służby w ograniczonym zakresie, lecz w wielu przypadkach jest to bardzo ograniczone. 

 Czy nie sądzisz, że to jest CHORE?Cóż mogli by robić “nieuczeni” rybacy tacy jak Piotr czy Jan robić w takim świecie? Czy przeszli by choćby egzaminy wstępne? Naturalnie, dziś, NIGDY nie zostaliby dopuszczeni do prowadzenia kościoła bezukończenia szkoły biblijnej. Dzień Zielonych Świąt musiałby poczekać, aż do chwili, aż sami odpowiednio by się “wykwalifikowali”. 

Jak  powiedziałem, szkoła biblijne jest podporą tego wszystkiego. Jest to miejsce, dokąd udajesz się, aby zostać “profesjonalistą”. Jest to miejsce, gdzie odbywa się “podział”. Idziesz tam jako zwykły “laik”, a wychodzisz jako “kapłan” – ze wszystkimi prawami i przywilejami, które mają źródło we współczesnym świecie. Wtedy cały kościół jest ćwiczony w siedzeniu w ławkach, a tobie pozwala się wykonywać większość pracy. Koncepcja “usługiwania całego Ciała” ginie całkowicie – przeważnie przez ten JEDEN BŁĄD. 

Charles Finney powiedział:Jestem ciągle pod wrażeniem przekonania, że szkoły w znacznym stopniu niszczą [czy rujnują] usługujących. 

Dziś mamy świadomość istnienia wielu szkól biblijnych, w których spędza się wiele czasu kwestionując wartość i pochodzenie wielu ksiąg z Biblii, kwestionuje się czy wydarzenia zapisane w Biblii faktycznie się dokonały w taki sposób itd. Ludzkie rozumowanie i ludzka mądrość w naturalny sposób mają tendencję do wysuwania się na czoło w takich nastawionych na “umysł” intelektualnych miejscach. Wielu młodych, gorliwych kaznodziei jest faktycznie rujnowanych przez uczestnictwo w takiej szkole. Ich głowy napełniane są wątpliwościami a ich serca szybko tracą ogień. Niektórzy z nich zostają zrujnowani na całe życie. Lecz co, jeśli chodzi o tzw. “dobre” szkoły? Gdzie jest kładziona solidna wiara w Pismo i jest wielu napełnionych Duchem nauczycieli? 

Niestety cała KONCEPCJA biblijnych szkół jest błędna. Cała idea studiowania teorii, egzaminów, zdobywania kawałka papieru, który “kwalifikuje” do służby jest poważnym zwiedzeniem. Nawet “dobre” szkoły biblijne często po prostu produkują masowo ‘usystematyzowanych” ludzi, aby utrzymywać całą kościelną “machinę” w  ruchu. Uczeni są tego jak utrzymywać cały system dobrze naoliwiony, jak skutecznie realizować programy itd.. To wszystko jest wyraźnie sprzeczne  z działaniem pierwszego kościoła.

Jakie więc są PRAWDZIWE “kwalifikacje” do służby, które musimy posiąść? Po pierwsze, musimy mieć dojrzałe dary duchowe i powołanie od Boga. Musimy być kimś, kto spędził wiele czasu SAM Z BOGIEM w modlitwie. Aby być liderem w kościele, musimy wypełniać wymagania 1 Tym 3:1-13. 

Kto o biskupstwo się ubiega, pięknej pracy pragnie. Biskup zaś ma być nienaganny, mąż jednej żony, trzeźwy, umiarkowany, przyzwoity, gościnny, dobry nauczyciel, nie oddający się pijaństwu, nie zadzierzysty, lecz łagodny, nie swarliwy, nie chciwy na grosz, który by własnym  domem dobrze zarządzał, dzieci trzymał w posłuszeństwie i wszelkiej  uczciwości,  o jeżeli ktoś nie potrafi własnym domem zarządzać, jakże będzie  mógł mieć na  pieczy Kościół Boży? Nie może to być dopiero co  nawrócony, gdyż mógłby wzbić  się w pychę i popaść w potępienie diabelskie. A powinien też cieszyć  się dobrym imieniem u tych, którzy do nas nie należą, ….

Niepowodzenie  w wykonaniu powyższych  wskazówek przy wyborze lider w dzisiejszym kościele wywołuje  wszelkiego rodzaju nieszczęścia. 

Czy  zatem jest miejsce na „szkolenie” w  kościele? Z pewnością tak! Lecz wyraźnie jest konieczne, aby było to  raczej  PRAKTYCZNE szkolenie, niż akademickie i intelektualne. Wierzę, że  musimy unikać tego całego syndromu „stopni i dyplomów”. 

Jest  wiele krótkoterminowych obozów  szkoleniowych i praktycznych kursów, które są bardzo  praktyczne i pomocne dla  chrześcijan. Nie widzę nic złego w wielu z nich. YWAM prowadzi:  „Discipleship  Training Schools” od wielu lat. Są to 3 miesięczne praktyczne kursy  uczniostwa  kończące się wyjazdem misyjnym, aby usługiwać biednym czy  potrzebującym. Wiele  z tego rodzaju kursów jest znakomitych. Lecz NIC nie może zająć  miejsca  spędzania DUŻEJ ILOŚCI CZASI samotnie z Bogiem. Jest to główna  kwalifikacja,  którą mieli pierwsi apostołowie i nie powinno być inaczej dziś. 

Czasami  można trafić na szkołę biblijną, która jest głęboko duchowa,  często są małe i  mało znane. Charles Finney sam stał się nauczycielem w nowej szkole  biblijnej  zwanej “Oberlin College” w 1830. Wiele z jego wykładów  sprowadzało się do  pełnych “przebudzeniowych” kazań! Lecz oczywiście, teraz Oberlin jest  odsunięta  daleko od centrum Przebudzenia i to jest problem. Przeważnie w drugim,  trzecim  pokoleniu od założycieli szkoły stają się czerstwa i  zinstytucjonalizowane. Wtedy też zazwyczaj zaczynają robić więcej szkody niż pożytku. 

Pewna  liczba ludzi napisała do mnie pytając o nazwę naszej domeny internetowej: www.revivalschool.com”  Dlaczego  zdecydowaliśmy się na taką nazwę, skoro nie wierzymy w biblijne szkoły?  Wiecie,  w tej chwili jesteśmy w drodze organizowania pewnego rodzaju “Online  Revival  School”, co chcę pewnego dnia robić, lecz zapewniam was, że jest to  bardzo  “praktyczna’ rzecz skierowana na nauczanie ludzi tajemnic “osobistego”  i  “zbiorowego” przebudzenia. Któregoś dnia zrobimy to!


Jak  wiele rzeczy odłożyłem to na razie, ponieważ jest tak wiele innych  spraw wymagających uwagi. 

Niech was Bóg błogosławi

Najlepsze życzenia w Chrystusie 


Andrew Strom.

продвижение по поисковым запросам

Kłamstwo – 5


DOKTRYNY “PROSPERITY” (POWODZENIE) i “ZIARNO WIARY”

Mnóstwo ludzi myśli, że współczesne nauczanie o “powodzeniu” (Prosperity) dotyka tylko tych z „Ruchu Wiary”, lecz jego efekty są odczuwane znacznie szerzej. Jezus powiedział: Odrobina kwasu, cały zaczyn zakwasza” i  okazuje się, że to zdradzieckie nauczanie zainfekowało ogromne części ciała Chrystusa na wiele sposobów. Szczególnie w Ameryce. Jednym z głównych powodów tego jest to, że skutecznie stanęło w szeregu z CHRZEŚCIJAŃSKĄ TELEWIZJĄ.

Jest faktem, że chrześcijańska telewizja może być kosztowna, więc pomaga to w zdobywaniu mnóstwa pieniędzy. A jest udowodnione, że nauczanie o „prosperity” jest maszyną do zarabiania pieniędzy dla kaznodziejów. Ono faktycznie powoduje, że ludzie dają! Zatem tego rodzaju kaznodzieje kwitną w telewizji, lecz jest pewne, że prezentowany jest chory rodzaj „chrześcijaństwa” i całkowicie niezgodny z Pismem, jak zaraz zobaczymy. 

Ewangelia prosperity zasadniczo naucza, że Jezus nie tylko chce usunąć twoje grzechy, lecz również chce, abyś prosperował a nawet był „bogaty”. Nie tylko ‘DUCHOWO’, lecz rzeczywiście był błogosławiony wszelkiego rodzaju posiadłościami jak samochody, domy, posesje itd., ponieważ, oczywiście, wszelkiego rodzaju ubóstwo i cierpienie jest „przekleństwem” a my wiemy, że Jezus przyszedł, aby uwolnić  nas od tego „przekleństwa”.

Jest oczywiście w tym nieco prawdy. Gdyby nie było to, to fałszywe nauczanie nigdy nie odrosłoby od ziemi.

Lecz Biblia wyraźnie stwierdza, że uczniowie Jezusa mogę oczekiwać tego, że będą dzielić z Nim cierpienia (Rzym 8:17, Łk. 14:27 itd.). Pismo mówi również, stale i wciąż, o głębokim współczuciu Jezusa dla BIEDNYCH i Jego sprzeciwie wobec tych, którzy byli bogaci. W rzeczywistości oczywista przewaga Pisma w tym temacie jest zdumiewająca. Jest dla mnie zaskakujące, że nauczyciele prosperity są w stanie przebijać się z tym, co mówią. Czy nikt już więcej nie czyta Biblii?

Faktem jest, że ci ludzie są w stanie znaleźć tylko JEDEN werset wspominający „prosperity” w całym NT (i jest to wątpliwa pomoc jak zobaczymy), są natomiast dziesiątki wersetów na rzeczy przeciwnej strony! Które, jednak, wybierają oni i cytują bez przerwy? Oto jest ten werset w wersji Króla Jakuba (które to jest jedynym tłumaczenie wspierającym ich w jakikolwiek  sposób): „A nade wszystko chciałbym, aby prosperował i był zdrów tak jak prosperuje twoja dusza” (3 J. 2). Interesujące jest zwrócenie uwagi na to, co to „prosperowanie” znaczy w tym wersie. Znany naukowiec i badacz j. Greckiego W.E.Vine mówi, że jest tu po prostu mowa o: „prosperowaniu (powodzeniu – przyp.  tłum.) fizycznego i duchowego zdrowia” – a zatem nie ma nic na temat PIENIĘDZY!

I tak znajdujemy, że wszystkie późniejsze tłumaczenia  podkreślają to znaczenie. Na przykład NIV (New International Version)  mówi tak:  ”Modlę się o to, abyś cieszył się dobrym zdrowiem i aby wszystko było u  ciebie w porządku, nawet tak, jak się ma twoja dusza”

Czyż nie jest to ciekawe?

Jak powiedziałem, jest to JEDYNY WERS,  który nauczyciele prosperity cytują z całego NT. Jeśli są szczerzy, to przyznają, że cała reszta  NT jest PRZECIWKO NIM.

Zachęcałbym każdego, kto chce zbadać ten temat, aby wziął  sobie konkordancję i sprawdził KAŻDY WERS zawierający słowa: (1)  bogaty, (2)  pieniądze, (3)bieda, (4) Mamona, (5) majętność, (6) skarb, (7) sprzedaj  lub sprzedano, itd.

Będziesz szczerze zdziwiony jak zdecydowanie NT wypowiada się o tych sprawach. Zrobiłem takie badanie kilka lat temu i byłem zaskoczony tym, co znalazłem.

Gdy znajdziesz słowo “Bogaty” znajdziesz takie stwierdzenia:

Łuk 6:24:
Ale  biada wam bogaczom, bo już odbieracie pociechę swoją.

 
Jak  trudno tym, którzy mają majętności, wejść do Królestwa  Bożego. Łatwiej bowiem  wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do Królestwa Bożego.

1
Tym 6:9  A  ci, którzy chcą być bogaci, wpadają w pokuszenie i w sidła,

Jak
5:1  A  teraz wy, bogacze, płaczcie i narzekajcie nad nieszczęściami, jakie na was przyjdą.

Jest wiele więcej podobnych wersów –  przyjrzycie się im, a zobaczycie!

 Okazuje się, że gdy Jezus głosił zasady  królestwa to był  bardzo zdecydowany w tej dziedzinie. Gdy przyszedł do niego „bogaty młodzieniec”, powiedział mu:

Mat 19.21:
idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!

Powiedział też do swoich własnych uczniów:

Łuk  12:33     Sprzedajcie majętności swoje, a dawajcie BIEDNYM
(wg. wersji angielskiej – przyp. tłum.).

 W moim ostatnim artykule „Dziesięcina”  przedyskutowaliśmy już cały temat nowotestamentowego dawania. W rzeczywistości nie ma „prawa” mówiącego, że chrześcijanie mają dawać 10%, lecz NT stanowi wyraźnie, że WSZYSTKO, co literalnie mamy należy do Boga. Wielu ludzi głosi, że „wszystko co mam, należy do Boga” lecz nie działają zgodnie z tym, co mówią! Nowy Testament mówi wyraźnie, że od chrześcijan oczekiwano, że sprzedadzą swoje posiadłości, ziemię czy domy, aby dawać potrzebującym braciom czy siostrom – szczególnie wdowom i sierotom. Z pewnością nie dawali pieniędzy bogatym kaznodziejom z telewizji! Nie dawali również pieniędzy, aby wznieść nowy budynek na rogu (Taki coś nie istniało wtedy). Dawali z SERCA – i o ile część z tego szła na wspomożenie służb, WIĘKSZOŚĆ była przekazywana na karmienie i ubieranie BIEDNYCH (p. Dz. 2:44-4;4:34-37).

Niektórzy ludzie dziś chcą wrócić do Starego Testamentu I używać ludzi takich jak Salomon i Abraham jako przykłady BOGATYCH, aby ich naśladować. Lecz to czego nie widzą to fakt, że ST jest „typem” czy CIENIEM Nowego (Kol 2:16, Hebr 10:1). Stary był „fizycznym” przymierzem z „fizyczną”świątynią i rytuałami, itd. „Błogosławieństwo” Boże był również przeważnie FIZYCZNE i materialne, lecz dziś mamy „duchowe” przymierze – oparte na „sercu” z przeważnie DUCHOWYMI błogosławieństwami. To dlatego nie powinniśmy szukać  starotestamentowego bogactwa dziś. Żyjemy pod innym przymierzem.

 Jest całkiem oczywiste z Nowego Testamentu, ze nie ma CZEGOŚ TAKIEGO jak ewangelia powodzenia („prosperity”). W rzeczywistości jest co całkiem PRZECIWNEGO. Jezus powiedział: „Błogosławieniu UBODZY, ponieważdo was  należy królestwo Boże” (Łuk 6:20). Jakub zaś ogłasza (Jak 2:5): „ Czyż to nie Bóg wybrał ubogich w oczach świata, aby byli bogatymi w wierze i dziedzicami Królestwa,  obiecanego tym, którzy go miłują?”.

Jezus zaś wyraźnie stwierdził, że „NIE MOŻECIE służyć Bogu i mamonie” (Mat 6:24), a jest oczywiste, że wielu chrześcijan usiłuje służyć dziś OBU. Nauczanie „prosperity” wyraźnie zachęca do tego. Jest to bardzo niebezpieczny i szkodliwy  błąd logiczny.

Czy Bóg chce błogosławić swoje dzieci czy nie? Oczywiście, że chce! Lecz On chce błogosławić nas tak, abyśmy mogli DAWAĆ WIĘCEJ- NIE abyśmy mogli gromadzić więcej luksusów dla siebie. Jak to może być sprawiedliwe dla chrześcijanina być bogatym i kręcić się wokół pieniędzy i posiadłości, podczas gdy na tej samej ulicy są chrześcijanie, którzy z trudem mają wystarczająco dużo jedzenia? A co jeśli chodzi o naszych potrzebujących braci i siostry za oceanem?

W proroctwie dotyczącym nadchodzącego poruszenia Bożego jest jedna rzecz, która mówi o tym, że będzie ono zbudowana na „rozrzutnym dawaniu biednym”. Naprawdę, mocno w to wierzę. Jestem przekonany, że jest to  coś to  coś, co jest bardzo wysoko w Bożym porządku.

DAWANIE „ZIARNA WIARY” (lub „zasiew wiary”).

 Trzeba również skomentować tutaj nauczanie na temat „ziarna wiary”, ponieważ tak wielu telewizyjnych kaznodziei używa tego do naciskania na ludzi, aby dawali na ich służbę. Sprowadza się to do doktryny „dawaj, aby otrzymać” rażąco wykrzywiające Pismo.

 Gdy kaznodzieja mówi coś takiego: “Zasiej  1000$ w moją służbę dziś, a Bóg odda ci 100-krotnie” to właśnie funkcjonują w doktrynie  „ziarna wiary”. W rzeczywistości mówią „dawaj, aby otrzymać”.  Motywacją takiego dawania nie jest błogosławienie tej służby tylko OTRZYMANIE CZEGOŚ Z POWROTEM od Boga. Taka motywacja jest całkowicie skrzywiona. Czy faktycznie oczekują, że Bóg będzie „błogosławił” coś, co ma tak złe nastawienie serca?

Lecz telewizyjni kaznodzieje kochają tą doktrynę,  ponieważ ona umożliwia im zbieranie ogromnych sum pieniędzy.

Zaskakujące jest to, że badania wykazują, że to biedni iludzie w potrzebie dają im najwięcej. Dlaczego? Ponieważ ci ludzie często czują, że tylko finansowy „cud” możeich uratować. Nie jest niczym niezwykłym, że zdesperowani chrześcijanie dają i dają, znacznie ponad ich możliwości, w nadziei, że Bóg wyratuje ich. Niektórzy nawet stracili swoje domy. Często starsi i chorzy dają ofiary w nadziei na jakiś rozwój sytuacji.

Wielu kaznodziei jest świadomych tego, jakich ludzi wyzyskują. Jak chore jest to wszystko.

A Jezus powiedział w ew. Mt 23;14: Biada wam  uczeni w Piśmie i faryzeusz, że pożeracie domy wdów i to pod pokrywka długich modlitw; dlatego otrzymacie surowszy wyrok”

Drżę cały na samą myśl o losie jaki czego niektórych z tych kaznodziei w Dniu Sądu.

Wiele argumentacji stojącej za tym nauczaniem na temat “ziarna wiary” jest zniekształceniem „siania i zbierania”, które jest biblijną koncepcją. Lecz gdy jest wykrzywiona przez kaznodziei i sprzedawana jako „dawaj, by wziąć” to wychodzi daleko poza Pismo. Czystość prostoty “dawania z serca” została utracona I zamieniona na egoistyczne motywacje. Ludzi dają ponieważ kaznodzieja „gwarantuje” im, że otrzymają „wielką odpłatę” za ich inwestycję!

Motywacja jest tak zła, że nic dziwnego, że ta doktryny spowodowała takie katastrofalne skutki w kościele. Jest to jedna z najbardziej chora rzeczy.

Następnym razem, gdy usłyszysz kaznodzieję używającego tego rodzaju manipulacji, aby dać mu 1000$, zgrom zdecydowanie w imieniu Jezusa to zwiedzenie i wyłącz telewizor!

O wiele lepiej będzie, gdy będziemy dawać biednym.

deeo.ru

Kłamstwo – 4


„DZIESIĘCINY” nie są dla chrześcijan

Słowo“dziesięcina” dosłownie znaczy “dziesiątka”. Dziś jest używana jako Zakon w wielu kościołach do zmuszania chrześcijan, aby dawali jedną dziesiątą ze swoich dochodów kościołowi. Wielu mówi się, że „okradają Boga” jeśli nie dają co najmniej tak dużo instytucji, w której biorą udział w niedziele.

Jakże ironiczne jest to, że większość współczesnych kaznodziei nie głosi niemal nic innego jak tylko: „łaska”, „łaska”, „łaska” z tym wyjątkiem który dotyczy Dawania – wtedy nagle czują się wolni do tego, aby ludzi naładować potępieniem i poczuciem winy.

Z jakichś powodów wydaje się to być przedmiotem, gdzie oni “kładą zakon”. Zastanawiam się dlaczego? Faktem jest, że wiele w kościelnej maszynerii zależy od tego prawa, aby zmusić ludzi do dawania i utrzymania całej ‘machiny’ w ruchu.

Lecz czy faktycznie praktyka dziesięciny występuje w Nowym Testamencie? Czy jest rzeczywiście dla Chrześcijan czy też jest częścią Starego Przymierza? Czy jest faktycznie prawo stwierdzające, że wszyscy chrześcijanie muszą dawać dziesięć procent? Czy też mamy być „ochotnymi dawcami” – po  prostu dającymi to, co Bóg umieścił w naszych sercach?

Możesz być zdziwiony, gdy dowiesz się, że słowo “dziesięcina” nie jest w NT nawet wymienione. W rzeczywistości, nie ma w ogóle żadnego wersetu mówiącego, że CHRZEŚCIJANIE mają dawać dziesięcinę. Jest tylko jeden werset w NT mówiący FARYZEUSZOM, aby dawali, lecz we wszystkich listach apostolskich do kościoła, nigdy nie twierdzili, że jest to dla chrześcijan. W całej Księdze Dziejów Apostolskich (historia 30 lat pierwszego kościoła) nie jest nawet JEDEN RAZ wspomniana dziesięcina. Jest mnóstwo przykładów ludzi dających pieniądze „z serca”, lecz NIE MA WSPOMNIENIA o dziesięcinie. Czy nie jest to interesujące?

A jednak ludzie często cytują słowa Jezusa do faryzeuszy, jakby dotyczyły one chrześcijan, aby zachowali dziesięcinę. Lecz tak nie jest. Oto co powiedział Jezus: „Biada wam uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, że dajecie dziesięcinę z mięty i z kopru, i z kminku, a zaniedbaliście tego, co najważniejsze w zakonie: sprawiedliwości, miłosierdzia i wierności; te rzeczy należało czynić, a tamtych nie zaniedbywać (Mat 23:23, NIV).

Zwróć uwagę na to, że Jezus odnosi się tutaj do „spraw zakonu”. Tam właśnie one były. To są sprawy dotyczące starotestamentowego Zakonu – a nie częścią Nowego Testamentu dla chrześcijan. Jezus sam odnosi się do nich w ten sposób i zauważ do kogo mówił w powyższym fragmencie. Mówił do Żydów zachowujących Zakon, którzy ciągle żyli pod Starym Przymierzem (Nowe Przymierze nie miało zacząć się dopóki Jezus nie umarł i nie zmartwychwstał). Zatem to, co Jezus mówił było właściwe DLA NICH. Lecz nie dla nas, ani nie na teraz.

A jednak obrońcy dziesięciny zwracają uwagę na zwrot: „to powinniście czynić nie zaniedbując tamtego”. Przyczyna jest taka, że jest to jedyny werset, który mają w całym NT, który niewyraźnie naciska na dziesięcinę! A jednak jest zwrócony do Faryzeuszy!

Bądźmy wyraźni, to jest ich NAJLEPSZY nowotestamentowy werset na ten temat. Nie mają niemal nic innego i jest to skierowane do FARYZEUSZY, i jeszcze do tego jest wyraźnie stwierdzone, że dziesięcina jest „sprawą zakonu”. Jak śmieją ci ludzie stosować ten wers do dzisiejszych chrześcijan? Nie jesteśmy pod Zakonem, Biblia nam to mówi. Jakąż gorycz mają ci  ludzie – aby dawać ludziom poczucie winy wobec Zakonu ST, tylko po to, aby mogli  dostać więcej pieniędzy. Jakże haniebne.

„Nie jesteśmy pod zakonem, lecz pod łaską” (Rzym  6:14)

„Lecz jeśli Duch was prowadzi, nie jesteście już więcej pod zakonem” (Gal 5:18).

W rzeczywistości jedyny inny werset, który faktycznie dotyczy dziesięciny w NT podkreśla to samo. Na początku 7 rozdziału Listu do Hebrajczyków jest fragment odnoszący się do dziesięciny w Starym  Testamencie. Wyraźnie stwierdza, że jest ona częścią Starego Zakonu (w.5), a mówi tak: „A przeto poprzednie przykazanie zostaje usunięte z powodu jego słabości i nieużyteczności, Gdyż zakon nie przywiódł niczego do doskonałości, z  drugiej zaś strony wzbudzona zostaj lepsza nadzieja, przez którą zbliżamy się do Boga” (Hebr 7:18-19).

Robi się tutaj stwierdzenie, że Stare Przymierze było przymierzem „nakazów” (jak MUSISZ dawać dziesięcinę), lecz Nowe Przymierze jest przymierzem SERCA i my mamy dawać z serca opływającego miłością Bożą. NIE dlatego, że jesteśmy do tego „przymuszeni’. Stare przeminęło. Żyjemy dziś pod Nowym Przymierzem.

A teraz następny ważny argument za dziesięciną, który jest używany to: “dziesięcina była przed zakonem” i używają przykładu Abrahama i Melhizedeka (Rdz. 14:18-20). Mówią zatem ciągle stosuje się go do nas i dziś.

Mam więc pewne proste pytanie dla nich: czyż nie jest prawdą, że OBRZEZANIE było przed zakonem również? (Rdz. 17). A jednak wszyscy wiedzą, że obrzezanie jest traktowane jako część Starego Zakonu, który został zakończony . Podobnie jest z dziesięciną, nie ma żadnej różnicy.

Jak widzimy w każdym miejscu NT Pismo mówi o dziesięcinie wyraźnie jako o części STAREGO ZAKONU. Nie jest żadną częścią Nowego Przymierza. Jakim wstydem jest to, że dziś jest to używane do manipulowania chrześcijanami, aby dawali dziesięć procent na rzecz kościelnych instytucji. Jak smutne i całkowicie nie biblijne.

Jak stwierdza były pastor Bruce Lengeman w swym artykule “Gwałt dziesięciny”: “Tytuł może brzmieć twardo, lecz wierzę, że jest odpowiedni do zniszczeń robionych przez błędne nauczanie doktryny o dziesięcinie.. Prosto i wyraźnie, doktryna o dziesięcinie tak jak jest powszechnie nauczana we współczesnych ewangelikalnych czy biblijnie wierzących kościołach jest wykrzywioną egzegezą!”

JAK ZATEM POWINNIŚMY DAWAĆ?

Dziś, jeśli chodzi o „dawanie”, często głoszone jest z Mal. 3 ze ST, który mówi Żydom, aby „przynieśli pełną dziesięcinę do spichlerza” i mówi, że oni „okradają Boga i że są „przeklęci” jeśli tego nie robią (Mal 3:8-10). Współcześni kaznodzieje uwielbiają porównywać spichlerz do ich własnych kościołów (!!), tak aby mogli stosować te wersy do siebie, lecz rzeczywistość jest zupełnie inna. Jak stwierdza Bruce Lengeman: “spichlerz z Malachiasza nie był w niczym podobne w strukturze swej do dzisiejszego kościoła; nie było to miejsce zgromadzeń, ani oddawania czci. Był to po prostu magazyn na składane z dziesięcin dobra, które były rozdzielane Lewitom, którzy nie posiadali dziedzictwa, jak również wdowom, obcym i sierotom”.

Jakże inny widok od dzisiejszych pułapek-poczucia winy, o których słyszymy dziś!

Gdy przejdziemy do Księgi Dziejów Apostolskich, odkryjemy, że faktycznie WIĘKSZOŚĆ PIENIĘDZY jaka przychodziła była rozdzielana na jedzenie i ubranie dla biednych i wdów. Była to powszechna praktyka wśród chrześcijan, że sprzedawali swoje majątki i składali pieniądze u stóp apostołów, aby rozdzielali biednym (p. Dz. 4:32-37). Jaką miłość ci ludzie prezentowali! I było to prawdziwe dawanie „z SERCA’, a nie z „ZAKONU”, który mówił im ile dawać.

Jest mnóstwo miejsce w NT popierających dawanie tym, którzy usługują ewangelią (p. 1 Kor 9:13-14, 1 Tym 5:17, etc.), lecz o wiele większy nacisk na dawanie wdowom i sierotom.

Wierzę, że Bóg prowadzi nas dziś do tego, abyśmy byli prowadzeni w dziedzinie dawania przez Ducha Świętego. Znajdź sposób na dawanie pieniędzy biednym i wdowom, który będzie skuteczny. Na przykład, niektóre charytatywne organizacje chrześcijańskie, jak „Open Doors” (Otwarte Drzwi)wspierają prześladowane chrześcijanki wdowy w islamskich krajach itp.). Znajdź również skuteczne służby chrześcijańskie, aby dawać im pieniądze.

Koncepcja „lokalnego kościoła-spichlerza’ jest na wiele sposobów zwodniczym błędem. Faktem jest, że nie było czegoś takiego jak „budynki kościelne” w NT, jak zatem mógł być „spichlerz”? Musimy dawać tam, gdzie Bóg nas prowadzi – z prawdziwie szczodrym sercem.

Jak napisał ostatnio jeden z moich czytelników:

E-mail, który wysłałeś około 2 miesięcy temu przekonał mnie, że dawanie powinno być oparte na nowotestamentowym modelu – dawaniu radośnie i jak zamierzymy – zamiast wykonywania zakonu. Chrystus uwolnił nas od przekleństwa zakonu. Odkryłem, że od chwili, gdy zacząłem dawać wtedy, gdy Ojciec pokaże mi, aby dać, zbieram błogosławieństwa. Zawsze dawałem 10% do mojego lokalnego kościoła i nigdy nie widziałem większych wyników. Zostałem przekonany, że mój lider uwielbienia potrzebuje pieniędzy, więc z tego mocnego przekonania dawałem. Nagle okazało się, że w pracy sprzedaż ruszyła z kopyta, a do tej pory szło bardzo biednie i byłem bliski zamknięcia interesu. Wiem, że jedyną różnicą jest posłuszeństwo Duchowi Świętemu i robienie tego co  On powie mi, że mam z moimi pieniędzmi zrobić jak to jest w przykładach NT”.

AMEN!!

Niech Bóg błogosławi twoje dawanie, mój przyjacielu.  Najlepsze życzenia w Chrystusie

Andrew Strom.

 продвижение

Kłamstwo – 2

 KOŚCIELNE BUDYNKI NIE WYSTĘPUJĄ W BIBLII

Jest to proste stwierdzenie faktu: kościelnych budynków niema w Biblii. Kropka. Po prostu nie istnieją. Są one innym wynalazkiem człowieka. Możesz przeszukać cały Nowy Testament od początku do końca i nie znajdziesz najmniejszej wspominki o nich. Tylko dwa wieki były potrzebne, aby kościół oddał miejsce odstępstwu i zwiedzeniu i zaczęły pojawić się budynki kościelne. Nawet wtedy były to dwa domy połączona razem. Jednak dopiero po roku 300 gdykościół popadł w rzymskie odstępstwo, zaczął budować „katedry”.

Mnóstwo ludzi myśli, że posiadania budynku„nie liczy się wiele”. Mówią „budynki  są neutralne”.„Budynki nie mają na nas wpływu. Po prostu są budynkami, przede wszystkim”.

Lecz ja się z tym nie zgadzam. Wierzę, że jest pewne nastawienie umysłu i cały zestaw „wyuczonych zachowań”, które wiążą się z budynkami. Trudno jest nam to dostrzec, ponieważ jesteśmy przyzwyczajeni do korzystania z nich, lecz wierzę, że mają one BARDZO niszczący skutek pod wieloma względami, czego w ogóle nie jesteśmy świadomi.

Poniżej kilka krótkich uwag, pochodzących od naukowców iuczniów, którzy przyglądali się temu tematowi.

„Nie mamy świątyń czy ołtarzy”. To stwierdzenie, odnoszące się do chrześcijan, pochodzi spod pióra apologety Miniciusa Felixa, 200 r. i wszelkie dowody potwierdzają jego trafność. W ciągu pierwszych dwóch stuleci nie było budynków kościelnych jako takich. (-J.G. Davies).


Kiedy kościół był bardzo młody nie miał budynków. Zacznijmy od tego uderzającego faktu. To, że kościół nie miał budynków jest najbardziej widocznym punktem różniącym pierwszy kościół od współczesnego. W umysłach wielu współczesnych ludzi „kościół” znaczy przede wszystkim budynek i prawdopodobnie coś innego na drugim miejscu; lecz rzadko „kościół” stanowi cokolwiek innego niż budynek. Lecz oto fakt, od którego zaczęliśmy: pierwszy kościół nie posiadał budynków i wykonywał swoją pracę przez bardzo wiele lat bez wznoszenia czegokolwiek” (Ernest Loosley).

„Okres największej żywotności kościoła i wzrostu aż do współczesnych czasów miał miejsce w ciągu pierwszy dwóch stuleci naszego wieku. Innymi słowy, kościół wzrastał najszybciej wtedy, gdy nie miał żadnej pomocy ani przeszkód w budynkach kościelnych”.

(Howard Snyder).


Ponownie ANDREW STROM:
Czyż nie jest to godna uwagi sprawa? Oto my w XXI wieku ciągle wydajemy tak wiele pieniędzy, bólu i ofiar na nasze budynki, a jednak cała idea nawet nie znajduje się w Biblii!

W jaki sposób zatem pierwsi wierzący gromadzili się razem? Są dwie odpowiedzi. Mnóstwo ludzi z ruchu „domowych kościołów” powie wam, że pierwsi chrześcijanie po prostu spotykali się w domach. Mają rację, lecz jest to tylko połowa historii. Ponieważ pierwszy kościół w Jerozolimie nie tylko spotykał się w domach, lecz apostołowie prowadzili masowe spotkania na OTAWRTYM powietrzu każdego dnia. Ogromne spotkania poza zamkniętymi pomieszczeniami.

Gdzie to się działo? W miejscu zwanym „przedsionkiem Salomona” – które to było najbardziej uczęszczanym i zatłoczonym miejscem w Jerozolimie. W rzeczywistości było przed samym nosem setek i tysięcy ludzi przechodzących tam pieszo. Przedsionek Salomona znajdował się na „przedsionku pogan”, który był otwartym placem (wielkości około 5 boisk do amerykańskiego footballu) przylegającego do Świątyni. Służył różnym celom jako „rynek miejski” Jerozolimy. Setki i tysiące ludzi przechodziło tamtędy codziennie i mogli tam zobaczyć apostołów nauczających, uzdrawiających chorych przed oczyma całego świata. Jakież wspaniałe miejsce na spotkania Przebudzeniowe! (Faktycznie, tam tez Jezus głosił, gdy był w Jerozolimie).

TO dlatego właśnie tak często mówię o „kościele zewnętrznym” i „ulicznym przebudzeniu”. Istotą jest to, że pierwszy kościół BYŁ ‘kościołem zewnętrznym” (otwartym), lecz tego nigdy nie dowiedziałbyś się patrząc na dzisiejszy kościół, prawda? To, co robimy dziś to ukrywania się przed światem – za „czterema ścianami” (które zazwyczaj kosztują fortuny). Jakież to smutne i jak nie biblijne.

Większość służby Jezus odbywała się na otwartym powietrzu. Jan Chrzciciel usługiwał również na powietrzu. Kościół Księgi Dziejów Apostolskich w Jerozolimie był przeważeni kościołem na otwartym powietrzu, lecz my mamy coś przeciwnego. I miliony kosztuje nas co roku wznoszenie większej ilości „ścian”. Nic dziwnego, że nie mamy wpływu na świat tak, jak  powinniśmy!

Wydaje się, że oprócz ogromnych spotkań na powietrzu, jedynym miejscem, gdzie spotykali się pierwsi wierzący były domy. Tam mogli się spotykać najczęściej i dzielić się swym życiem ze sobą nawzajem. Wspólnie posilając się i spożywając wieczerzę, działając w darach duchowych i nauczając nowo-nawróconych.Pełne życie miłości i społeczności. Taki był właśnie pierwszy kościół i żadnych „budynków kościelny” na widoku.


Przeczytaj to uważnie: (Dzieje 2:42-46):

I trwali w nauce apostolskiej i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach. A dusze wszystkich ogarnięte były bojaźnią, albowiem za sprawą apostołów działo się wiele cudów i znaków. Wszyscy zaś, którzy uwierzyli, byli razem i mieli wszystko wspólne, …. Codziennie też jednomyślnie uczęszczali do świątyni, a łamiąc chleb po domach, przyjmowali pokarm z weselem i w prostocie serca,

(Patrz również: 4:32-35, Acts 5:12-16, etc).

Widzimy też, że przez cały Nowy Testament Paweł mówi o tym, że “Kościół spotykał się u takiego a takiego w domu”. Np. Film.1;2: do Archippa, współbojownika naszego, i do zboru, który jest w twoim domu:

Akwila i Pryscylla ze zborem, który jest w ich domu (1 Kor 16:19).

Patrz również Rzym 16:5,  Kol 4:15, etc.

Kiedy spojrzysz na to, to odkryjesz, że nowotestamentowy kościół był po prostu ogromną siecią domowych kościołów –  zjednoczonych „jako jedno”. Nie byli niezależnymi stowarzyszeniami, ani denominacjami. Byli „jednym kościołem” – jednym ciałem – pod przywództwem apostołów. Bez podziałów i żadnej separacji. Jakże to inne od współczesności.

 Sianie zniszczenia

Jakie, zatem, są zniszczenia dla naszego kościelnego życia, które jest tak skoncentrowane na budynkach kościelnych dziś? Wierzę, że powoduje to ogromne krzywdy. Nie możesz być tak daleko od wzorca Nowego Testamentu bez spowodowania ogromnego zniszczenia. Lecz my w dzisiejszym kościele, mieszkaliśmy w budynkach kościelnych przez tak wiele stuleci, że nawet z trudnością to zauważamy.

Jak napisał Backham o rzymskich wpływach na współczesny kościół: „używając kombinacji rzymskiego i feudalnego systemu rządzenia, cesarz Konstantyn stworzył kościelną strukturę, która trwała przez siedemnaście stuleci… Ludzi idą do budynków (katedr) w szczególny dzień tygodnia (niedziela) i ktoś (kapłan, czy dziś pastor)coś robi im(głosi, naucza, odpuszcza, uzdrawia) lub dla nich ( rytuał czy przedstawienie) za pewną cenę (kolekta, ofiara).

W taki sposób kościół funkcjonował w Wiekach Ciemnych i aż do dzisiaj. Mnóstwo z tego pochodzi z romanizmu, a nie z chrześcijaństwa. Nie da się tego znaleźć w Nowym Testamencie wcale, lecz współcześnie akceptujemy to jako „normalne”. To nas zaślepia, jakże jesteśmy zwiedzeni.

Oto kilka szczególnych zniszczeń jakie  „budynki kościelne” powodują rujnując chrześcijaństwo:

(1)   Budynki kościelne zamykają nas „wewnątrz – z dala  od świata, który mamy zdobywać. Tylko ten jeden, sam aspekt jest  wystarczająco dobry, aby go odrzucić.

(2) Pochłaniają kolosalne ilości pieniędzy – dosłownie miliardy dolarów tylko w samych USA. Samo to ustanawia „finansową presję” na kaznodziei  i zgromadzenia i powoduje, że współczesne chrześcijaństwo kręci się wokół „pieniędzy, pieniędzy, pieniędzy”

(3) Budynki kompletnie rozbijają naszą koncepcję tego,  czym jest „kościół”. Wielu z nas zaczyna myśleć o nim jako o BUDYNKU – zamiast o LUDZIACH. Zaczynamy mówić o „chodzeniu do kościoła” zamiast zdawać sobie sprawę z tego, że „to my JESTEŚMY kościołem”. Często prowadzi to do tego, że chrześcijanie prowadzą dwa odrębne życia – jedno, kościelne, i drugie „na resztę tygodnia”. Cóż za nieszczęście! Prowadzi to również do wszelkiego rodzaju głupoty – takiej jak odnoszenie się do naszych budynków jako do „Domu Bożego” i traktowanie ich jako czegoś świętego, etc. Nie ma końca zamieszaniu i zwiedzeniu krążącemu wokół tego.

(4)  Budynek jest faktycznie centrum całego  „religijnego”  nastawienia i błędu – datującego się od rzymskiego przejęcia władzy 1700 lat temu. Jest centrum zwiedzenia.

(5) Sama koncepcja oddzielenia, otoczenia ścianami zgromadzenia – każdego w swym własnym malutkim pudełeczku – przyczynia się do budowania denominacji, podziałów i sekt, samo w sobie. Oddzielne budynki są bardzo  wielkim czynnikiem DZIELĄCYM ciało Chrystusa dziś. Jeśli możemy wyjść z budynków, to będzie znacznie więcej jedności.

(6)   Pomyśl po prostu o tych wszystkich radach i zarządach, zdobywaniu pieniędzy i kwestach i księgowych, których moglibyśmy się pozbyć tylko przez POZBYCIE SIĘ NASZYCH BUDYNKÓW!To „czerwona taśma” i subtelna presja pieniądza wiąże kościół ze sprawami tego świata bardziej niż prawdziwa praca dla królestwa. Jaki diabeł jest sprytny.

(7)  często=”” kończymy=”” „idąc=”” wznosząc=”” monolity=”” wszędzie=””  gdziekolwiek=”” dotrzemy=”” energia=”” czas=”” pieniądze=”” s=”” marnowane=”” te=”” rzeczy=”” zdumiewające=””>

(8)   Poza tym wszystkim, najlepszym argumentem przeciw  budynkom kościelnym jest to, że NIE MA ICH W BIBLII.

W tym momencie mnóstwo ludzi zadaje pytanie takie jak:

Lecz co się stanie, gdy pogoda będzie zła?

lub

A co zrobimy w zimie?

Odpowiedź jest prosta wynajmiemy hurtownie czy nie  używany piętrowy parking czy coś w tym rodzaju a 4 miesiące i wrócimy, gdy pogoda się poprawi. Mamy również DOMY, aby się w nich zgromadzać i to przez cały rok.

Pamiętaj, pierwszy kościół był bardzo PRAKTYCZNYw tych sprawach. Jeśli musisz wynająć jakieś miejsce czasowo ZRÓB TO, lecz, proszę,nie utknij w budynku kościelnym! Wierzę w to, że jesteśmy bliscy oglądania potężnej mocy Bożej i wielkiego ‘TRZĘSIENIA” w kościele – które doprowadzi go do tego rodzaju wspaniałego, zjednoczonego, ZEWNĘTRZNEGO chrześcijaństwa, o którym tutaj mówiliśmy. Osobiście, nie mogę się doczekać!

Niech was Bóg błogosławi.

Najlepsze życzenia w Chrystusie

AndrewStrom.

aracer