Stan Tyra
20 lipca
Nienawrócone ego chce jednej i tylko jednej rzeczy: kontroli, i chce jej teraz i zawsze, a przeraża go zmiana. Wydaje się, że Jezus o tym właśnie mówił, gdy w centrum swego przesłania umieszczał „metanoia” – zmianę umysłu: wyjście poza umysł czy cielesne myślenie, jak centrum swego przesłania. Religia nadała temu słowu takie znaczenie, aby chodziło o ściśle zewnętrzne moralne stanowisko, które wymaga „pokuty” z tak zwanych „gorących grzechów”, zamiast jakiejkolwiek rzeczywistej wewnętrznej przemiany świadomości. W swej istocie nie-odkupiona religia chce, abyś skupił się na swoim zachowaniu, pokazywał się, słuchał uważnie i oddawał pieniądze, a oni powiedzą ci, co masz myśleć. Jest to tragiczna utrata znaczenia.
Geniuszem boskiej podróży czy, jak to nazywał Jezus „idź za mną”, jest umiejętność i cierpliwość do autokorekty. Przeczytaj ponownie opowieść o Synu Marnotrawnym z 15 rozdziału Ewangelii Łukasza. Ojciec uprawomocnił (sfinansował) podróż syna, ponieważ zaufał procesowi odbywającemu się w czasie podróży i jej zdolności do prowadzenia do poprawiania siebie. Jest to wiara, którą kościół odrzuca. To ta podróż ujawnia nam, i każdemu innemu, naszą boską zdolność do docierania do sedna i naszej zdolności do mijania się z celem, co pismo nazywa „grzechem” (harmatia, mijanie się z celem), a co w kościele opierającym się na zachowaniu wprowadza zażenowanie. Toksyczna religia zasad i rytuałów jest skutkiem tego, że kościół nie daje ludziom zgody na podróż. W ten sposób masz jednostki oraz, w konsekwencji, całe grupy ludzi, w tym fundamentalny kościół, nie tolerujących żadnego zakłopotania czy samokrytycznej oceny i wszelki krytycyzm uważa za pochodzący od „przeciwnika”.
Na przykład, większość ludzi, którzy znajdują się wewnątrz systemu, który nazywamy ”kościołem” uważa mnie za przeciwnika kościoła, ponieważ krytykuję go! Tak właśnie myśli dualistyczny umysł i zawsze tak będzie. Postrzega on każdego, kto nie zgadza się z nim za odstępcę, wroga lub heretyka. Niemniej, skoro kościół nie dopuszcza do krytyki wewnętrznej, musi ona przyjść z zewnątrz. Właśnie to robił Jezus w stosunku do żydowskiej religij.
Kościół musi zrobić miejsce na swych proroków (nie konferencje wróżbitów) i słuchać, gdy oni mówią „ty jesteś jeden” (p. 2Sam 12). Gdy kościół zrobi miejsce dla swych proroków ponownie stanie się zdrowy. Dlatego Paweł nazywa proroctwo drugim w kolejności najważniejszym darem (1Kor 12:28). Kiedy jednak „zabija proroków i kamienuje tych, którzy zostali posłani” (Mt 23:37), zawsze będzie pełen obaw, a nie wiary i w stanie upadku. Odrzucenie darów danych kościołowi jest pewną drogą do uniknięcia jakiejkolwiek boskiej przemiany, ponieważ jest to dążenie do uciszenia każdego głosu, który zmieni jego serce czy motywacje.
21 lipca
Łaska zawsze jest dostępna i obfita (Rzm 5:20). Niemniej, nie jesteś w stanie jej rozpoznać, przyjąć czy radować się nią, dopóki nie zaakceptujesz tego, że zawsze byłeś, jesteś i na zawsze będziesz Jego wybranym. To nie ty Go wybrałeś, lecz On wybrał ciebie (J 15:16), Boski wybór jest absolutnie wolny i niezależny od jakichkolwiek kryteriów godności, wypowiedzianej modlitwy grzesznika, przejścia wzdłuż nawy czy jakiejkolwiek formy wypracowania, co jest dla nas skrajnie trudne do uwierzenia i przyjęcia.
Historia łaski zaczyna się tym, że Bóg zupełnie nieprzewidywalnie wybiera zniewolony lud Izraela i ten sam schemat funkcjonuje aż do wyboru ciebie i mnie. Nikt nie jest godzien czy gotowy, a jednak w jakiś sposób zostajemy uprawomocnieni po prostu przez wybranie nas.
Prawdopodobnie najbardziej skandalicznym przykładem Bożego wyboru jest Dawid; gwałtowny wojownik, cudzołożnik, który zapłodnił zamężną kobietę i, ratując swój tyłek, zabił jej męża. Niektórzy nawet kwestionują jego relację z Jonatanem, jako niewłaściwą. A jednak, jest Jego wybranym!
Bóg kocha go i nieustannie i dociera do niego: „Ja będę mu ojcem, a on będzie mi synem; gdy zgrzeszy,… lecz łaska moja od niego nie odstąpi…” (2 Sam 7:14). Dawid polegał na tej obietnicy zawsze (23:5) i zrealizowała się jako „Dom Dawida” (Łk 1:28, 33), w którym narodził się Jezus.
To, czy nadajemy się do kochania nie zależy od osiągnięć z naszej strony. Miłość, którą, jak sądzisz, kochasz Boga, jest miłością, którą On umiłował ciebie najpierw. Nigdy nie jesteś w stanie „tam dotrzeć”, możesz sobie tylko uświadomić, że „nigdy tam nie byłeś” – to jest właśnie dobra nowina Ewangelii. Tylko Bóg w tobie może rozpoznać, czy poznać Boga. Tylko miłość może rozpoznać miłość i tylko jedność może cieszyć się jednością.
Jezus nigdy nie miał problemu z grzesznikami, lecz zawsze z tymi, którzy uważali, że mają świętą podstawę zasługi po swojej stronie – ich decyzje, ich osiągnięcia. Ludzie sprawiedliwi we własnych oczach są znacznie większym problemem dla Jezusa niż jakikolwiek grzesznik.
Wszyscy zaczynamy myśląc, że zrobimy dla Boga coś wielkiego, a pod koniec życia rozumiemy to, że wszystko to zostało zrobione dla nas, nam i przez nas, często nawet zupełnie nieświadomie z naszej strony. Ogromnej pokory wymaga zaakceptowanie swego zaakceptowania. Skąd wiesz, że jesteś wybrany? Stąd, że jesteś właścicielem tej ziemi. Dowodem tego wybrania jest twoje życie na ziemi; nie twoje początkowe wybranie, ponieważ to miało miejsce w Chrystusie przed założeniem świata, lecz to, że jesteś stale wybierany. Obecnie jesteś, jak to ujmuje Kay Fairchild: „duchem (wiecznie wybranym) zmniejszonym do rzeczywistości widzialnej”
Sam Bóg (miłość) jest stały i niezmienny. Z naszej strony potrzeba tylko zgody na przemianę a nawet to wydaje się zdeterminowane, ponieważ „co Bóg zaczął, dokończy” (Flp 1:6).
22 lipca
Religijny fundamentalizm jak też wiele innych religii na świecie, wziął metaforyczne określenia stanów świadomości, jak niebo i piekło, i zamienił je na geograficzne lokalizacje. Robiąc w ten sposób, odsunął wszystko na przyszłość i usunął z teraźniejszości. Z tego powodu straciliśmy przemieniające przesłanie i moc tych metaforycznych terminów. Groźba i strach nie powodują przemiany, lecz są manipulacją. Niestety, kler zainwestował mnóstwo w dyndającą przed ludźmi marchewkę „nieba i piekła”, ponieważ uzależnia to lud od nich i ich religijnych systemów kontroli.
Całe nauczanie Jezusa i „zbawienie” wyraźnie dotyczyły „teraz”. NIGDY nie powiedział: „bądźcie dobrzy teraz, a ja odpłacę wam później”. Pokażcie mi choć jeden konieczny warunek, jaki Jezus postawił choćby w jednym przypadku uzdrowień, których dokonywał. Straszenie daje możliwość kontrolowania, lecz nigdy przemiany – to jest praca miłości. Nikogo nie przygotujesz na miłość, głosząc (i praktykując) strach. Strach tworzy piekło, miłość – niebo. Możesz mieć cokolwiek zechcesz właśnie teraz. Kościół zdecydował o wyższości przesłania strachu i jego kontrolującej mocy, nad przesłaniem łaski i jej przemieniającej mocy. W ten sposób, zignorowaliśmy fakt, że główna troska duchowości jest mistyczna, a nie moralna – nie chodzi tu o „gorące grzechy”, które uniemożliwiają ludziom udział w bankiecie, lecz obsesją drobnymi i nieistotnymi rzeczami. Bardzo ważne sprawy, a szczególnie te religijne (Mt 22:1-14) wyglądają na solidny powód, aby nie przyjść do stołu. Podobnie jak Marta, zbyt zajęta przygotowywaniem kanapek, których Jezus nie zamówił, a zignorowała „to jedno”, które rzeczywiści ma znaczenie: obecność.
23 lipca
W Nowym Testamencie najczęściej pojawiającym się obrazem tego, co Bóg ma do zaoferowania jest uczta. Nie trofeum, nie nagroda, ani odpłata, lecz radość płynąca z uczestniczenia w uczcie teraz. W 15 rozdziale Ewangelii Łukasza Jezus również opowiada historię o ucztach, obchodach, a w przypadku Syna Marnotrawnego zarządza ucztę, o której ten jeden wie, że to nie jest zapłata. Starszy brak, który uważa, że zasługuje na nagrodę za posłuszeństwo, odmawia udziału. Jest zaproszony, lecz uczta nie została wydana „dla” niego, jako nagroda.
W Ewangelii Mateusz 22:9 król mówi: „idźcie i zaproście wszystkich, dobrych i złych zarówno”. Jest to szokujące stwierdzenie dla ludzi, który myślą, że uczta, Niebo, czy cokolwiek w duchu, jest zapłatą ZA coś tam. Fundamentalizm tak długo już uczy duchowego systemu, który jest przepełniony wygranymi i przegranymi, że trudno jest dostrzec poza tym i w tym bezwarunkową obejmującą wszystkich miłość i akceptację Boga
W 14 rozdziale Ewangelii Łukasza mamy trzy opowieści o ucztach. Ludzie unikają ich, usiłując stworzyć w nich hierarchie, bądź po prostu odmawiając udziału. Wtedy Jezus mówi to: „Gdy kogoś chcesz zaprosić, nie zapraszaj tych, którzy mogą ci się odwdzięczyć”. Jest to ostrzeżenie przeciwko systemom wzajemności i zaproszenie do autentycznej nagrody.
Jezus zawsze podcina to, co nam się wydaje zdroworozsądkowym sensem i literalną logiką. Zaproszenie Jezusa zawsze dotyczy wszystkich, nie tych dobrych, dobrze zachowujących się czy tych, którzy przeszli wzdłuż nawy. Zaproszony jest każdy, taki jaki jesteś, natychmiast, gdy tu jesteś, i nie chce, abyś przychodził tak, jak wszyscy inni. Jest to zaproszenie do Jedności, a nie jednakowości. Podobnie jak w przypadku Arki, Bóg zawsze zaprasza do siebie przeciwności i utrzymuje je razem aż do czasu, gdy wspólne życie stanie się życiowym doświadczeniem i życiową reprodukcją .
Życie rodzi się wyłącznie ze zjednoczenia przeciwności, nigdy identyczności.
<|>