Heflin Ruth
Iz. 60,3
„I pójdą narody do twojej światłości, a królowie do blasku, który jaśnieje nad tobą”.
W Bożym planie zawsze jest człowiek, gdy On zamierza robić coś potężnego, znajduje kogoś, przez kogo może to zrobić. Jego wybory nie są wyborami, jakimi kierują się ludzie:
1 Kor 1,26-29
Przypatrzcie się, zatem sobie, bracia, kim jesteście według powołania waszego, że niewielu jest między wami mądrych według ciała, niewielu możnych, niewielu wysokiego rodu, ale to, co u świata głupiego, wybrał Bóg, aby zawstydzić mądrych, i to, co u świata słabego, wybrał Bóg, aby zawstydzić to, co mocne, i to, co jest niskiego rodu u świata i co wzgardzone, wybrał Bóg, w ogóle to, co jest niczym, aby to, co jest czymś, unicestwić, aby żaden człowiek nie chełpił się przed obliczem Bożym.
Kiedy Bóg wywyższa nie ma żadnej walki; gdy Bóg coś robi, zrobione jest dobrze; gdy Bóg coś robi, to trwa. Może nie będziesz musiał robić nawet malutkiego kroczku, aż do chwili, gdy osiągniesz szczyt. Wejdź w Ducha, a zobaczysz, że zostaniesz szybko uniesiony na górę. Jeżeli będziemy chcieli wznieść nasze oczy w górę, do Boga, uniesie nas. Jeżeli będziemy gotowi odpowiedzieć na każde niebiańskie pociągnięcie, On nas wyniesie. Potrzeby przebudzenia tego wymagają.
Nie wiedziałam o tym, że mój brat umrze pod koniec 1996 roku, co będzie wymagało mojej przeprowadzki z Jerozolimy do Virginii, aby móc dokończyć jego pracę, lecz Bóg mówił do mnie „Ja cię wywyższę”. Moja książka wydana wiele lat wcześniej ubłogosławiła wielu, lecz byłam ciągle relatywnie mało znana w Ameryce, ponieważ większość czasu spędzałam w Hong Kongu, Izraelu i innych krajach.
Nagle zostałam zaproszona, aby przemawiać na konferencji pastorów w Pensacola na Florydzie, później zostałam tam zaproszona jeszcze dwa razy. Na tych konferencjach sama jedna usługiwałam około sześciu tysiącom pastorów. Zostałam zaproszona wraz z bratem na Revivalfest (festiwal przebudzenia) organizowany przez Klub 700 oraz CBN („Christian Broadcasting Network” – chrześcijańska sieć programów telewizyjnych – przyp. tłum.) w Hotelu Founders w Virginia Beach dwa lata pod rząd. Usługiwaliśmy tam proroczo wielu ludziom, jednym z nich był brat Oral Roberts. Było to wspaniałe słowo, które Pan mu dał, a zaczynało się tak: „Twoje najwspanialsze dni są przed tobą”. Po ludzku wydawało się to dziwne, ponieważ jego syn Richard poprzedniego wieczoru sygnalizował, że ojciec przeprowadził się do Kaliforni i przeszedł na emeryturę, jednak Bóg mówił coś zupełnie innego.
Gdy skończyłam prorokować, brat Roberts powiedział coś w związku z tym, że nie miał służby słowa wiedzy jak Richard i można było wyczuć, że czuł się niezręcznie z tego powodu. Mój brat wstał i powiedział mu:
– Nie ma na świecie ani jednej osoby, która nie poczułaby dreszczu emocji, gdyby brat Oral Roberts miał włożyć na nią swoje ręce. Zachęcał brata Orala Robertsa, aby używał tego, czym Bóg go obdarzył.
Później brat Roberts opowiadał mi jak pracuje obecnie z telewizją i wtedy zobaczyłam to, co Bóg miał na myśli, mówiąc, że największe dni Robertsa są jeszcze ciągle przed nim. Ostatnio, gdy włączyłam telewizor widziałam brata Robertsa przemawiającego w zborze brata Roda Parsley’a.
Wielkim błogosławieństwem było dla mnie patrzeć jak wspaniale do robi.
Wyglądał jakby miał dwadzieścia lat mniej i poruszał się wśród ludzi w taki sposób, jakiego jeszcze nigdy u niego nie widziałam. Wiedziałam, że Boże słowo wypełnia się w bardzo szczególny sposób. To nie ma żadnego znaczenia, w jakim jesteś wieku. Jeżeli Bóg zarządził, że mamy pomóc wzniecić przebudzenie, to On wykona tą pracę.
Nie mogłam pozostać na całym festiwalu tego pierwszego roku i musiałam szybko wracać do Jerozolimy, brat został tam i tego samego wieczora po nabożeństwie został zaproszony na obiad z bratem Benny Hinnem, Benny Hinn powiedział mu:
– wiem, że twoja siostra jest w Jerozolimie. Wiele lat temu prorokowała mi, że Bóg będzie mnie używał wśród przywódców świata i, że da mi służbę, którą obecnie wykonuję. Niektóre z rzeczy, które prorokowała dopiero teraz zaczynają się realizować, a powiedziała to wszystko na wiele lat przed tym zanim stałem się znany.
Następnego dnia brat zadzwonił do mnie i opowiedział mi to, co usłyszał, od razu powiedziałam:
– Nigdy nie prorokowałam Benny Hinnowi – myśląc o tym Benny Hinn’ie, którego wszyscy dobrze znamy.
– Jackie zapytała go – kontynuował – czy to było wtedy, gdy jeszcze nosiłaś koński ogon? i on odpowiedział, że tak.
Zapytała go, więc:
– Czy to było wtedy, gdy ciągle się jąkałeś?
Co on potwierdził. To doświadczenie było tak silne, że często opowiadał to wśród swoich współpracowników, którzy znali tą historię dobrze. W ciągu wielu lat modliłam się o tak wielu ludzi, że nie mogłam sobie tego przypomnieć.
– W porządku, on nigdy nie zapomniał – powiedział mój brat – chce się z tobą zobaczyć i osobiście ci to powiedzieć.
Kiedy się spotkaliśmy, Benny zaprosił mnie do uczestnictwa w jego wielkich krucjatach, i korzystałam z jego zaproszenia za każdym razem gdy tyko dysponowałam wolnym czasem. Brałam udział w spotkaniach w Oslo w Norwegii, Richmond w Virginii, Raleigh w Północnej Karolinie; w Atlancie w Georgii; Miami na Florydzie i zawsze brat Benny bardzo mnie honorował publicznie.
Przez trzy proste zdarzenia Bóg zdawał się zmiatać minione trzydzieści dziewięć lat nieobecności spowodowane służbą zagraniczną i ułatwiać mi powrót do Amerykańskiego społeczeństwa.
Nagle moja książka pt. ”Chwała” stała się niezwykle popularna, znalazła się na chrześcijańskiej liście bestsellerów, ukazywało się siódme wydanie w angielskim języku, a była również dostępna w języku francuskim, hiszpańskim, niemieckim, szwedzkim, finlandzkim, rosyjskim, norweskim, koreańskim, litewskim i kilku indiańskich dialektach, a także była w trakcie tłumaczenia na wiele innych języków.
To wszystko stało się w zaledwie trzech zdarzeniach. Bóg zaczął robić to, co obiecał. Spowodował, że moje imię stało się znane, a wiele drzwi otworzyło się dla mnie szeroko. Wkrótce okazało się, że mam więcej zaproszeń, niż jestem w stanie obsłużyć.
Często widzimy raczej ograniczenia, podczas gdy powinniśmy widzieć cudowne zaopatrzenie Boga. Wszystko, co On robi to wysyła w naszą stronę wiatr i wszelkie niezbędne zmiany zachodzą. W ciągu nocy przechodzimy od chwały do chwały i z jednych otwartych drzwi do drugich.
Ostatnio, któregoś poranka w czasie zwiastowania w Teksasie zobaczyłam wizję telewizji satelitarnej, zaczęłam więc natychmiast ogłaszać, że Bóg wkrótce da mi możliwość wystąpienia w telewizji satelitarnej. Tego samego popołudnia otrzymałam telefon z zaproszeniem, aby głosić na konferencji „Breakthrough Revival Explosion” w Trinity Music City w Hendersonville, Tennesie, gdzie Bóg zsyłał przebudzenie i gdzie TBN nadawała telewizyjne relacje z przebudzenia na cały kraj i świat.
Dokładny termin nie został jeszcze ustalony, ale będzie to ustalone wkrótce. Jestem niezwykle podniecona faktem, że w jednym wystąpieniu telewizyjnym będą mogła zwiastować większej ilości ludzi niż przez całe moje życie razem wziętych.
A to jest zaledwie początek, nadchodzące dni będą dla nas wszystkich najwspanialsze.
W jaki sposób Bóg to zrobi? Nie wiem tego, nie martwi mnie to, On jest Bogiem niezależnym i On może zrobić dokładnie to, co zamierza, w każdej chwili, którą wybierze. Moje zaufanie jest w Nim.
W historii Estery i Mordochaja, zły Haman zamierzał zniszczyć ludzi Bożych, lecz Bóg nie pozwolił jednej nocy spać królowi Ahaszferoszowi.
Czuł się zmuszony wstać i przeglądnąć kroniki, gdzie trafił na imię Mordochaj, człowieka, który zrobił coś dobrego i nigdy za to nie został wynagrodzony.
Następnego rana, tak wcześnie jak to tylko było możliwe, król czuł się zmuszony, aby posłać po Hamana i sprowadzić go do pałacu.
– Co byś zrobił – zapytał go król – człowiekowi, który zasługuje na uhonorowanie.
Ponieważ Haman sądził, że chodziło o niego zaczął wymyślać rzeczy znacznie większe niż w jakiejkolwiek innej sytuacji ośmieliłby się wymyślić.
– To jest dobre – powiedział mu król – chcę, więc abyś przygotował te wszystkie rzeczy, o których mi powiedziałeś dla człowieka imieniem Mordochaj, którego znajdziesz, jak mi powiedziano, siedzącego w bramie.
Bóg wie jak wszelki zły zamiar odwrócić na twoją korzyść. On nie jest niczym ograniczony.
Nasz Potężny Bóg nie musi być budzony w środku nocy, aby komukolwiek pokazać jak należy ciebie uczcić. On nigdy nie śpi, On wie, w jaki sposób włożyć w ducha kogoś, kto o tobie nie słyszał przez długi czas, pragnienie, aby do ciebie zadzwonić i zanim zdążysz zdać sobie z tego sprawę, cały proces już jest uruchomiony. Jest wiatr wiejący poprzez wszystkie ziemie, a jest to wiatr Bożej przychylności.
Musimy dorosnąć do wyzwania obecnej chwili. To byłoby straszne stać na wielkim podwyższeniu i nie mieć większej chwały we własnym życiu, aby błogosławić nią innych. Bóg musi nas rozszerzyć i umieścić większą chwałę w nas abyśmy, gdy przyjdzie taka możliwość, byli wstanie pokazać wspaniałą Chwałę, jaką On przynosi w tych dniach i w tych godzinach.
Przestań patrzeć na to, co chwilowe, zacznij oglądać to, co wieczne.
Przestań trwonić czas modlitwy na to, co przeminie i zacznij wierzyć w rzeczy, które będą trwały wiecznie. Niektórzy z nas winni są postów i modlitw o utrzymanie rzeczy, które Bóg chce abyśmy zostawili. Usiłujemy uzyskać więcej siły na utrzymywanie tego, co Bóg chce abyśmy puścili.
Ściskamy pewne rzeczy coraz mocniej i mocniej, podczas gdy On chce abyśmy je wypuścili.
Nie tylko nie będziemy spoglądali w nadchodzących dniach na to, co chwilowe, lecz nie będziemy ich nawet zauważać. Będziemy tak pochłonięci rzeczywistością wieczną, że te rzeczy przemijające będą dla nas niczym.
Nie możemy już dłużej pozwalać sobie na życie wyłącznie w rzeczywistości naturalnej, musimy żyć sprawami nadnaturalnymi. Wzbij się i bądź zmieniany z chwały w chwałę. Odbierz większą i jeszcze większą chwałę, większe i jeszcze większe objawienie, większy i jeszcze większy wgląd i zaopatrzenie.
Niech przyspieszony Duch głęboko zapadnie w twoim duchu, śpieszymy w stronę przyjścia Pana, śpieszymy się z wypełnieniem Jego zamiarów.
To przez objawienie Ducha będziesz podnoszony, nie będziesz się już poruszał po jednym kroczku, nagle przejdziesz z najniższego stopnia na najwyższy. Nagle przejdziesz z najniższego piętra na najwyższe. Nie stój obok i nie patrz jak inni są wynoszeni, bo również ciebie Pan chce wywyższyć.
Gdy byłam dzieckiem miałam szczęście przeskoczyć kilka klas w szkole.
Gdy przeprowadzaliśmy się i szłam do nowej szkoły, nauczyciele stwierdzali, że jestem za duża, aby pozostać w tej klasie, do której chodziłam obecnie i przesuwali mnie wyżej. Pytali mnie i rodziców czy to będzie w porządku, a my sądziliśmy, że to będzie wspaniałe. Podczas gdy moi przyjaciele z klasy kończyli szkołę w wieku siedemnastu, osiemnastu lat, ja skończyłam jako piętnastolatka. Zdecydowałam się przedłużyć szkołę o dwa miesiące i ukończyć ją w wieku szesnastu lat.
Bóg również tobie umożliwi przeskoczenie kilku klas. On pozwoli ci przeskoczyć kilka stopni i wejść wyżej do Jego chwały. Bądź wyniesiony na czas przebudzenia.
Zawsze jedna książka była jakimś kluczem do przebudzenia. Kiedyś w pięćdziesiątych latach Lidnsay Gordon, założyciel Christ for Nations w Dallas, napisał wspaniałą książkę o przebudzeniu wzbudzonym przez służbę Williama Branhama, była zatytułowana „Człowiek posłany przez Boga.” Miałam wtedy dziesięć lat i właśnie zostałam napełniona Duchem Świętym. Mieszkaliśmy w malutkim mieszkanku nad zborem, na ulicy Hull w Richmond w stanie Wirginia i nigdy nie zapomnę dni, gdy Mama, Tata i ja siedzieliśmy w pokoju przyległym do kuchni. Wielki strumień światła wpadał przez okna, gdy matka czytała nam głośno tą książkę.
Gdy czytała nam o tym, co Bóg robił w służbie i życiu brata Branhama wszyscy w trójkę płakaliśmy. Czasami zmożona emocjami przestawała na chwilę czytać. Nic nie mogła na to poradzić i widziała, że razem z tatą płakaliśmy tak samo jak i ona. Następnie, po chwili, znowu czytała fragment i znowu wszyscy płakaliśmy. Byliśmy poruszeni, ponieważ Bóg odpowiadał na nasze modlitwy i rozpalał przebudzenie w naszym kraju.
Książka pobudziła ludzi w całej Ameryce, już wielu doświadczało duchowego głodu, lecz opowiadanie o wspaniałych Bożych rzeczach dołożyło jeszcze więcej do tego pragnienia i w rezultacie wywołało wielkie przebudzenie w całym kraju. Dobrze to pamiętam. Mieliśmy nabożeństwa każdego dnia przez pięć lat z całonocnymi modlitwami w każdy piątek.
W latach sześćdziesiątych, Bóg wykorzystał do rozpalenia przebudzenia dwie książki. John Sherrill wydawca magazynu „Guidepost” miał szczęście napisać je obie. Jego książka: „Oni mówią obcymi językami” była pierwszą publicznie wydaną książką dokumentującą wylanie Ducha Świętego przez stulecia. W szczególności zajmował się tym, co aktualnie Bóg robił i spowodował wielkie pragnienie oglądania więcej rzeczy Bożych.
Bóg wykorzystał to do tego, co później znane było jako ruch Charyzmatyczny, ponieważ wielka ilość pastorów i misjonarzy z historycznych kościołów zostało ochrzczonych Duchem Świętym.
John Sherrill napisał również wraz z Dawidem Wilkersonem wspaniałą książkę „Krzyż i Sztylet”, historię wejścia Dawida na scenę narkotykową nowojorskich ulic, gdzie wielka ilość członków gangów została zbawiona i zachowała zbawienie, ponieważ odkryli moc Ducha Świętego, który ich wspomagał.
Książka podbiła cały świat i poruszyła spragnione serca w każdej głównej chrześcijańskiej denominacji i grupie i stała się odpowiedzialna za przebudzenie lat sześćdziesiątych.
Od tamtej pory nie słyszałam o książce, która by miała taki wpływ na tak wielką ilość ludzi i pchnęła ich ku przebudzeniu. Było wiele bardzo dobrych książek, jedną z moich ulubionych jest „Angels On Assignement” napisana przez Charlsa i Francis Hunterów. Czytałam ją wielokrotnie i za każdym razem odbierałam błogosławieństwo. Doświadczenia pastora Rolanda Buck’a podniosłyby każdą spragnioną duszę do rzeczywistości niebiańskiej, ale generalnie mogłabym powiedzieć, że nie było innej książki, którą Bóg wstrząsnąłby ludźmi na całym świecie.
Gdy przygotowywałam się do napisania książki „Chwała”, Bóg powiedział mi, że będzie to taka właśnie książka i, że listy nadchodzące od tych, którzy ją przeczytali zdają się potwierdzać wypełnienie obietnicy, jaką mi dał. To, co ludzie mi opisują znacznie przypomina to, co przeżywałam jako dziewczynka, gdy matka czytała nam naszą książkę („Człowiek posłany przez Boga”). Bóg wypełnia moją obietnicę, że wykorzysta tą książkę, aby rozpalić przebudzenie w tych dniach ostatecznych.
Ostatnio otrzymałam z Jerozolimy faks o tym, że pewien brat z Kenii uczestniczył w międzynarodowej konferencji na temat środowiska w Netanya i wziął udział w przeddzień konferencji w naszym spotkaniu modlitewnym. Czytał w Kenii moją książkę skopiowaną na ksero.
Powiedział, że nie wie, kto ma oryginał, ponieważ wszyscy czytali tylko kopię. Czuł, że musi znaleźć nas w Jerozolimie i podjął bardzo wielkie starania, aby to zrobić. Nasze telefony nie funkcjonowały przez około tydzień, a jednak chciał się z nami podzielić, jak wiele błogosławieństwa przyniosła ta książka wszystkim Kenijczykom.
Tego samego dnia otrzymałam inny faks, od misjonarza w odległej części Chile. Wielu członków zborów doznało zmiany czytając tylko jedną kopię tej książki, jaką posiadali w języku hiszpańskim i byli tak spragnieni, że zapraszali mnie do siebie, aby ich nauczać.
Podczas pobytu w Oslo w 1997 roku byłam świadoma, że nawet w kościołach zielonoświątkowych i charyzmatycznych przebudzenie było od kilku lat historią. Widziałam, że gdyby pastorzy i członkowie zborów przeczytali „Chwałę” szybko przeszli by do rzeczywistości przebudzenia. Natychmiast zaczęłam szukać kogoś, kto przełożyłby książkę na język norweski, drukarza, który by ją wydrukował i udało się, obecnie jest ona dostępna w Norwegii. Wierzę, że ta sama historia będzie się powtarzać od państwa do państwa i pragnę, aby „Chwała” była wydana i rozpowszechniana wśród wszystkich narodów świata, ponieważ wierzę, że będzie potężnym narzędziem przebudzenia i ufam, że niektórzy z was, czytających to przyłożą do tego swoją rękę.
Na Litwie przetłumaczono i wydano tą książkę własnym sumptem. To przebudzenie będzie dotykać nie tylko Ameryki „Od morza do morza,” leczzdobę dzie wszystkie narody. Kiedy spojrzymy na potężne tłumy ludzi, którzy muszą być dotknięci przebudzeniem, widzimy że potrzebny jest taki środek, dzięki któremu będzie się rozprzestrzeniać przesłanie.
Na całym świecie Bóg używa „Chwały” do rozbijania barier w życiu pastorów i do prowadzenia ich ludzi w stronę rzeczy, które powinny być normalne w życiu Duchowym, lecz nigdy nie były nauczane. Jeden z zielonoświątkowych pastorów powiedział do mnie – Siostro Rut, gdy dostałem po raz pierwszy twoją książkę nie rozumiałem z niej ani słowa, lecz teraz zostałem dotknięty przez przebudzenie, zrozumienie przyszło przez objawienie a moje życie zostało całkowicie przemienione.
Po raz pierwszy spotkałam moją przyjaciółkę Eli Mizrachi wiele lat temu w biurze Premiera w Jerozolimie. Pytała mnie, dlaczego tak bardzo interesuję się przywódcami światowymi i stołecznymi miastami.
Odpowiedziałam, że to pragnienie zostało tchnięte w mojego ducha na spotkaniu modlitewnym, gdzie obecna była chwała Boża, w którym brałam udział jako dziecko. Spoglądając na to wstecz widzę, że dane mi zostało Boże dziedzictwo pragnienia zdobycia narodów dla przebudzenia.
Moja babcia Ward przeprowadziła się do Waszyngtonu, gdy matka miała sześć lat, a obecnie ma osiemdziesiąt siedem, tak więc było to ponad osiemdziesiąt lat temu. Babcia przez sześć miesięcy szukała innych zielonoświątkowców, lecz ostatecznie znalazła mały zielonoświątkowy zbór na nadbrzeżu ulicy Wodnej i przyłączyła się do niego.
Pastor zboru, Collier, był bardzo świętym człowiekiem, noszącym bardzo ciężkie brzemię za miastem i narodem, a modlił się za przebudzeniem niemal przez całą dobę przez dwa lata. Babcia spotykała się z jedną z niewiast i modliły się o przebudzenie dla Waszyngtonu codziennie przez kilka godzin. Bóg przyjął ich modlitwę wzniecając przebudzenie. Po pewnym czasie zbór musiał przenieść się do znacznie większego budynków, a szkółka niedzielna osiągnęła ostatecznie 1500 dzieci.
To było właśnie w tym kościele w North Capital w Północnej Stolicy, gdzie moi rodzice zostali zbawieni, napełnieni Duchem, a później mój ojciec został Kierownikiem szkółki niedzielnej. Powiedział mi, że wielu dyplomatów, ambasadorów i innych dygnitarzy, zarówno amerykańskich jak i zagranicznych, brało udział w zgromadzeniach zboru, którego pastor operował wszystkimi dziewięcioma darami Ducha.
Jako młody człowiek ojciec pracował w W.J.Sloan, dobrze znanej firmie meblarskiej. Dzięki tej pracy bywał w Białym Domu i innych rządkowych budynkach i innych rządowych budynkach oraz ambasadach zagranicznych państw. Wspaniałość tych miejsc i ludzie tam pracujący zachowały mu się w pamięci, nigdy nie zapomniał wagi naszej państwowej stolicy.
Nigdy nie ominęliśmy inauguracji (uroczystego wprowadzenia na stanowisko) prezydenta. 20 Stycznia były urodziny Taty i zawsze mówił, że parady, jakie odbywały się tego dnia, co cztery lata w Waszyngtonie, były na jego cześć i nawet, gdy już mieszkaliśmy w Richmond, nigdy ich nie przegapiliśmy. Obie nasze babcie mieszkały w stolicy, więc bywaliśmy tam co roku, aby spędzić z nimi nieco czasu, a następnie iść na inaugurację. Przyglądanie się jak wszyscy kolejni prezydenci byli wynoszeni na stanowiska, wszczepiło w mojego ducha poczucie patriotyzmu, narodowej przynależności i przeznaczenia już jako dziewczynce.
Dziadek Ward był baptystycznym ewangelistą podróżującym po całym świecie, w czasie, gdy podróże ciągle nie były powszechne. Przyjeżdżał z perłami z Japonii lub z piaskiem z Chin. Miał wspaniałe zdolności krasomówcze i potrafił mówić zdania, w conajmniej sześćdziesięciu pięciu językach. Podróżował i głosił słowo intensywnie w całej Ameryce.
Przez pewien czas był jednym z wykładowców znanego programu Instytutu Chautauqua (miejscowość w stanie Kansas – przyp. tłum). Uczył się na pamięć długich wykładów, które przekazywał w całym kraju, mówiąc po kilka godzin dziennie, aby zachęcić i pobudzić Amerykanów. Większość naszego rodzinnego dziedzictwa może zostać odnaleziona w książce napisanej przez moją Matkę pt. „Bóg cudów”.
Osobiście, moja uwaga została zwrócona na Waszyngton i Amerykę po wielu latach zamorskich podróży. Wróciłam do domu wprost na drugą inaugurację Prezydenta Ronalda Regana. Podczas pierwszej inauguracji Prezydenta Regana poszłam z przyjaciółmi z kręgów politycznych na jedno ze śniadań odbywających się w stolicy w dzień inauguracji. W tym dniu odbywa się wiele takich śniadań, czasami organizowanych przez zwycięską partię, czasami przez różnych waszyngtońskich mocnych maklerów. Zapraszani są ludzie, którzy są uważani jako mogący odegrać ważną rolę w społeczeństwie. To jest wszystko bardzo fajne, lecz gdzie ludzie modlący się w tym czasie?
Odkryłam, że ponieważ Waszyngton jest w czasie inauguracji bardzo zatłoczony, wielu ludzi, którzy mają tutaj służby wyjeżdża na jeden dzień poza miasto, aby uniknąć zgiełku. Czyż nie byłoby wspaniale, myślałam, gdyby ktoś zorganizował w inauguracyjny poranek spotkanie modlitewne, w którym wszyscy zwykli ludzie mogliby wziąć udział. Czy nie powinniśmy w szczególny sposób zwrócić uwagę na ten najważniejszy w państwowym kalendarzu dzień?
Te myśli bardzo mocno odzywały się w moim duchu, gdy szłam korytarzami Hotelu Sheraton w dzień inauguracji prezydenta Busha. Martwiłam się tym, że nie ma ani jednego spotkania modlitewnego, o którym byśmy wiedzieli, na które można byłoby się udać w tym, tak ważnym dla Ameryki i świata dniu. Kiedy wspomniałam o tym mojej przyjaciółce, Connie Snapp DeBord, która była szefem kapani prasowej Pata Robertsona, a później łącznikiem partyjnym w Kwaterze Głównej Kampanii Wyborczej Busha, Bóg powiedział do mnie, żeby zorganizować takie spotkanie modlitewne.
Powiedziałam Connie, co Pan powiedział, a ona odpowiedziała mi
– Możesz to zrobić, lecz będziesz musiała zacząć przygotowania, conajmniej na rok wcześniej.
Zaczęłam więc planować je na następną inaugurację prezydencką.
Kiedy w cztery lata później Bóg powiedział do mnie, żeby zorganizować takie Modlitewne Śniadanie z okazji inauguracji Prezydenta, nawet nie wiedzieliśmy kto będzie prezydentem – elektem czy nawet która partia zwycięży. Kiedy wybory wygrał Bill Clinton wielu chrześcijan zbojkotowało inaugurację i zamiast tego spotkali się w Filadelfii na modlitwie.
Dobrze znany komentator i felietonista, Cal Thomas, napisał artykuł, który był uprzejmy przefaksować mi przed pojawieniem się w prasie, a który mówił: „Prosił o chleb, a podano mu kamień.” Bill Clinton przemawiał w swoim baptystycznym zborze przed wyjazdem do Waszyngtonu i prosił wszystkich chrześcijan o modlitwę. W zamian za to wszyscy byli gotowi go ukamienować.
Wiedzieliśmy o tym, że bez względu na to czy zgadzamy się z wszystkimi jego przekonaniami czy nie, on był naszym prezydentem i zostaliśmy powołani do tego, aby go wspierać naszymi modlitwami.
Pan dał mi przywilej spotkania się w Jerozolimie z Annette Lantos, żoną Kongresmana Toma Lanotosa, a później z samym kongresmanem. Staliśmy się dobrymi przyjaciółmi. Zorganizowali dla mnie jeden dzień w Amerykańskim Kongresie, gdzie mogłam być gościnnie kapelanem. 14 lutego 1995 roku stanęłam przed reprezentantami różnych stanów i poprowadziłam ich w modlitwie. Po wprowadzeniu mnie przez Newt Gingicha, Przewodniczącego Kongresu, modliłam się:
Ty jesteś Święty i sprawiedliwy na wszystkich drogach Twoich. Budzisz i uzdrawiasz nasz naród swoją obecnością, w tej krytycznej godzinie, strategicznym dniu, ponieważ Twoja obecność uzdrawia, tworzy i wywołuje zmiany nie tylko w naszym państwie, lecz wśród wszystkich narodów świata. Deklarujemy nasz pośpiech i pragnienie wypełnienia twoich planów i zamiarów dla naszego wielkiego narodu przez tych poddanych mężczyzn i kobiety, którym dałeś władzę Ty i ludzie tego kraju. Bądź dla nas mądrością, poznaniem i zrozumieniem, wprowadź pokój, sprawiedliwość i prawość we wszystkich naszych dziełach. Niech twoja miłość będzie między nami.
Twoje jest królestwo i moc, i chwała i niech Twoja chwała wypełni tą izbę.
Alleluja!!
W Twoim imieniu modliłam się.
Amen!
Ogłosiłam, że chwała Boża wypełni tą izbę i naród, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że będę miała przywilej powrotu do Ameryki i pomagania w realizacji tego.
Gdy zeszłam z podium pierwszą osobą, jakiej zostałam przedstawiona przez kapelana Forda był Kongresman Bill Richardson z Nowego Meksyku.
Miał zostać Ambasadorem Narodów Zjednoczonych w czasie drugiej kadencji Clintona, lecz jako kongresman był prezydenckim rozjemcą i właśnie wrócił z Korei Północnej. Gdy dowiedział się, że jestem zainteresowana wyjazdem do Korei, powiedział, że może mi pomóc. Ze względu na czas, nie okazało się to łatwe, lecz próbował. Bóg użył Senatora Stanu Pensylwania Stewarda Greenleaf’a do zakończenia tej sprawy.
Gdy opuściliśmy Izbę Reprezentantów zostaliśmy zaproszeni na obiad do kafeterii w Sam Rayburn Builiding. Wielu kongresmanów zasiadło wokół nas. Zobaczyłam Madelaine Albright, następnie naszego Ambasadora Narodów Zjdenoczonych, a wkrótce pierwszą kobietę Sekretarza Stanu w czasie drugiej kadencji Clintona. Pośpieszyłam do niej, przedstawiłam się i rozmawiałyśmy przez kilka minut. Gdy Bóg wkracza do działania, On wie, w jaki sposób zetknąć nas z właściwymi ludźmi we właściwym miejscu, aby osiągnąć zamierzony cel. Miałam z nią wiele dalszych kontaktów później.
Dokładnie w rok później, w lutym, miałam przywilej być przez dwa dni gościnnie kapelanem w Senacie Stanu Pensylwanii. Po rozpoczynającej modlitwie pozwolono mi pozostać w izbie przez cały dzień. Siedziałam i modliłam się za ten stan i państwo, było to dla mnie bardzo znaczące móc powrócić do samego łona Ameryki i wstawiać się za przebudzeniem.
W kwietniu również mój brat miał możliwość być gościnnie kapelanem w Senacie Stanu Pensylwania.
Bóg wynosi swoich ludzi z powodu przebudzenia. Wierz w to, a On spowoduje, że to się stanie.
Jeżeli będziemy utrzymywać nasz wzrok na niebiosach, Bóg będzie wykonywał pracę dla nas. Patrzmy na wieczne, niewidzialne rzeczy Boże.
Ponieważ Bóg namaszcza nas coraz bardziej i bardziej, patrzymy na rzeczywistość niewidzialną, abyśmy spoglądali w wieczność na każdym nabożeństwie. Szukaj chwały, szukaj jej manifestacji, pozwól Bogu namaszczać cię do doskonałości tego nowego czasu.
Unoście się w Duchu, poddajcie się wyzwaniu tej godziny, stańcie się mężami i niewiastami, których Bóg będzie używał jako kanały Jego błogosławieństwa w godzinie przebudzenia.
W zeszłym roku ktoś miał sen, w którym mój brat jechał konną spacerówką do domu z grupą ludzi wyznających stare zasady – z Amiszami. Brat zmarł zanim to się stało pozostawiając śniącego rozczarowanego. Nagle kilka miesięcy temu Bóg stworzył możliwość pracy między Amiszami dla rodziny Akersów, którzy są częścią naszej posługi w Ashland w Wirginii. Zaczęło się od modlitwy za chorych i dalej zaowocowało w specjalne nabożeństwa chwały i uwielbienia. Zachęciłam siostrę Aker, aby podarowała im w prezencie książkę mojego brata „Słuchaj Głosu Bożego,” oraz moją „Chwałę”.
Gdy dostali je i odjeżdżali swoimi spacerówkami, nagle siostra Aker uradowała się, ponieważ zdała sobie sprawę, że oto mój brat jedzie z nimi do domu spacerówką, jak na jego obrazku na końcu książki.
Odnowienie chwały rozpoczęło się między nimi.продвижение