DLACZEGO
ODCHODZĄ?
„Niemniej jednak moim wnioskiem jest to, że liczba opuszczających ewangeliczne, zielonoświątkowe i charyzmatyczne kościoły jest znacznie większa niż początkowo oczekiwano i tempo opuszczania ciągle zwiększa się”.
-Pastor Alan Jamieson, autor książki: 'A Churchless Faith’.
Ukazało się ostatnio wiele publikacji dotyczących zjawiska „bycia poza kościołem”. Jak pisze chrześcijański ankieter George Barna w „Re-Churching the Uncherched”: Relatywnie niewielu będących poza kościołem ludzi jest ateistami. Większość z nich sami siebie nazywają chrześcijanami i mają za sobą poważną dawkę kościoła w swym życiu”. Autor Światowej Encyklopedii Chrześcijaństwa, David Barrett, szacuje, że jest około 112 milionów chrześcijan ‘bez kościołów’ na świecie – około 5 procent wszystkich zwolenników. Szacuje, że liczba ta podwoi się do 2025 roku.
Pastor z Nowej Zelandii Alan Jamieson, autor „A Churchless Faith” badał to zjawisko przez kilka lat. Ku jego zaskoczeniu odkrył, że 94% pozostających „poza” to byli liderzy różnego rodzaju – jak diakoni, starsi, nauczyciele szkółek – a 40% to pełnoetatowi pracownicy chrześcijańscy. Odkrył również, że przełom dla wielu nastąpił nie dlatego, że stracili wiarę, lecz dlatego, że chcieli ja zachować..
Smutne jest to, jak mówi Jamieson, że wiele kościołów wydaje się nie zainteresowanych tymi, którzy odeszli z ich szeregów. Znakomita większość wychodzących, z którymi przeprowadził wywiady, powiedziała mu, że nikt z ich kościoła nigdy nie rozmawiał z nimi o tym, dlaczego odeszli.
Ja sam odkryłem, że jest ogromna różnorodność powodów, dla których ludzie odchodzą i wiele sytuacji, w których znajdują się dzisiaj. Niektórzy przyłączyli się do nowych sieci grup domowych czy kościołów komórkowych, które powstają na całym świecie. O wiele więcej, jednak, opowiada się za bardziej spontaniczną czy też niestrukturalną formą chrześcijaństwa. Niektórzy zostawili również regularne chrześcijańskie społeczności. Dla nich jest to prawdziwe doświadczenie Pustyni – samotnie z Bogiem. Jestem pewien, że rozpoznacie te różne doświadczenia w poniższych e-mailach.
To, co chcę zrobić w tej książce to poświęcić pewną ilość rozdziałów na przyglądnięcie się przyczynom, dlaczego ci ludzie odchodzą. Potem, chcę spojrzeć na wartość tego, co robią obecnie i ostatecznie czego potrzeba, aby się ponownie zaangażowali w szerszym Ciele.
Pomimo tego, że niektóre z rzeczy wypowiadanych przez tych ludzi o kościele może być sklasyfikowana jako „negatywne” to wierzę, że jest to absolutnie żywotne, aby posłuchać ich tym razem. Ponieważ to, co oni mówią jest reprezentatywne dla tysięcy, które tłumnie opustoszają teraz nasze kościoły. Musimy więc poważnie przyjrzeć się przyczynom tego zjawiska. Może nam się nie podobać to, co mówią, lecz faktycznie musimy tego wysłuchać – dla naszego własnego dobra i ich.
Zacznijmy od kilku liderów, którzy zostawili za sobą formalny „kościół’ zaangażowali się w „domowy kościół” – obecnie błyskawicznie rosnący trend na całym świecie.
Ron (New Zealand)
Byłem pastorem przez kilka lat, widziałem i przeżyłem wiele niedostatków współczesnego kościoła. Widziałem ludzi, którzy żyli w miernocie, usiłując dopasować Boga do ich życia, zamiast spróbować dopasować swoje życie do Boga. O ile jest wielu dobrych ludzi w kościele i dobrych kościołów, ja również miałem wrażenie, że musi być coś więcej.
To, co Bóg zaczął mi objawiać to fakt, że jest wiele sposobów na kształtowanie kościoła. Od chwili, gdy zostałem chrześcijaninem 17 lat temu, znałem wyłącznie „kościół społecznościowy”. To, czego się w konsekwencji dowiedziałem, to coś co Larry Kreider, międzynarodowy dyrektor Dove Ministries dobrze wyjaśnił – powstaje wiele różnych modeli kościoła.
Tradycyjny model to „kościół społecznościowy”, gdzie pastor prowadzi kościół, kościół ma różne programy działania i spotyka się w budynku społeczności.
W ciągu ostatnich 20 lat powstał model „mega – kościoła”. Zbiegło się to w czasie z powstaniem supermarketów, do których ludzie jeżdżą z bardzo odległych miejsc, aby załatwić wszystko za jednym razem.
Niemniej bardziej interesujące jest powstawanie sieci mikro-kościołow. Te małe grupy kościołów, kościołów domowych czy podobne, współpracują ze sobą wspierając się, mając wspólną wizję i odpowiedzialność. Te sieci rozkwitły na całym świecie przeważnie pod prowadzeniem Ducha Świętego (nie jako model importowany!). Małe grupy są bardziej intymne, realne, dają więcej relacji i składają się z ludzi, którzy żyją pod prąd współczesnej kultury. Ewangelizacje opierają się głównie na relacjach i są bardzo skuteczne. Te grupy zamiast wzrostu trzymają się zasady pomnażania i zakładania coraz większej ilości kościołów, które stają się częścią sieci.
To zjawisko pojawiło się w ciągu ostatni 3-5 lat i szczególnie odpowiada pokoleniu X i Y ponieważ zawiera bardzo silny element relacji.
Sam (Kanada):
Byłem w radzie kościoła Vineyard i zrezygnowałem w 1999 roku po intymnym spotkaniu z Panem przez czytanie Słowa Bożego i książki Tommy Tenney’sa „GOD CHASERS. Zrezygnowałem w tydzień po moim ostatnim kazaniu. Nie byłem w stanie już więcej grać w tą grę. Odkryłem, że mój mechanik, starszy lokalnego kościoła zielonoświątkowego i przyjaciel od 17 lat również wyszedł i spotykał się z chrześcijanami w domach a ich oddanie Panu nie zgasło, a nawet wzrosło!
Odkryłem inną grupę ludzi, którzy wyszli z systemu. Oni sami stali się społecznością. Niektórzy ciągle mieszkali w swych domach, lecz część sprzedała swoje własności, zebrali pieniądze i kupili duży dom tak, aby mogli mieszkać wszyscy razem i tak byli ze sobą od 1998 roku.
Znalazłem też innych wierzących, którzy spotykali się w TimHortons, naszym wydaniu Starbucks, kafejki, gdzie rozmawiali i modlili się, i zachęcali nawzajem. Okazało się, że w jednym z naszych największych marketów spotyka się grupa chrześcijan w niedzielne poranki, aby chodzić z innymi ludźmi i praktykować, po czym znowu spotkać się i dzielić swymi potrzebami i tym, co Pan robi w ich życiu.
Ci wszyscy ludzie optowali za wyjściem z systemu i pragnęli autentycznego chrześcijaństwa. Zarówno oni jak i ja sam porzuciliśmy religijny system, który wydawał się być autentyczny, lecz my postrzegamy kościół jako lud Boży, a nie pułapki służb, budynków, dziesięcin i danin, czy programów
za programami. Nie chcemy mieć z tym nic wspólnego.
Zacząłem bywać z innymi, którzy równie rozczarowani jak ja. Po prostu spotykaliśmy się razem, jedliśmy, byliśmy ze sobą i mieliśmy ze sobą społeczność. Przyprowadzaliśmy nasze dzieciaki, graliśmy w różne gry i cieszyli życiem. Uwielbialiśmy i dzielili Słowem, pomagaliśmy sobie nawzajem i troszczyli o pewne oczywiste potrzeby, jak też wykonywaliśmy służbę miłosierdzia na zewnątrz w mieście. Po roku w listopadzie 2000 roku poprosiłem wszystkich (18 osób), żebyśmy szukali Pana o to, czy mamy stać się zorganizowanym kościołem. Pościliśmy i modliliśmy się przez miesiąc, po czym zebraliśmy się i rozmawiali o tym, co Pan mówił do nas. Wystarczająco dziwne to było: „Róbcie to, co robicie, ponieważ do dlatego wywołałem was i zebrałem razem. Już jesteście kościołem i coraz bardziej stajecie się ludźmi takimi jakich ja pragnę”.
To wstrząsnęło mną. Byłem gotów zakładać kościół komórkowy, lecz tutaj Pan powiedział, że już jesteśmy kościołem, jakiego On chce. Nie trzeba mówić, że szliśmy dalej w tej podróży. Staliśmy się obsesyjni na punkcie Pana i intymności z Nim i rozwinęliśmy znacznie głębszą relację z Panem i sobą nawzajem i w pełni zrozumieliśmy wszystkie nowotestamentowe „jedni drugim”, a szczególnie wersy „jedni drugich miłujcie”. Jestem zdumiony tym, co się stało. Nigdy nie wróciłbym z powrotem do tego, co znałem wcześniej. Nigdy.
Współpracuję teraz w sieci z innymi. Okazało się, że jest ponad 12 takich domowych kościołów w mieście i, że cały czas pojawiają się nowe. Okazało się, że pastorzy kościoła Vineyard przekształcili trzy zbory na sieć kościołów domowych. Są to sieci, które odkrywają nowe sposoby wyrażania życia Jezusa i Jego służby w różnorodności bukłaków… wierzymy, że jest to określony nowy paradygmat życia kościoła uwolniony w Ameryce Płn.
Kristine (USA):
Więc, jaki „kościół domowy” mi się przydarzył? Kilka lat temu moja mała „prorocza grupa”, która spotykała się w ramach wielkiego kościoła została razem i stała się domowym kościołem, a później, przy wielkiej radości, założyliśmy 15 następnych takich grup w czasie „zebrania kościoła domowego”, które odbywało się w domu. Wielu spośród nas przyłączało się i chodziło do innych domów na różne nauczania, noce wstawiennictwa czy po prostu, aby „się zebrać, zjeść razem i cieszyć się sobą przez całą noc”. Nasz kościół domowy skontaktował się również z kościołem domowym, który każdej niedzieli dożywiał bezdomnych w lokalnym parku (co było dla mnie bardzo trudne dla mnie, ponieważ już robiliśmy to, co Jezus powiedział, aby „nakarmić głodnych”) I oto teraz robiliśmy niedzielny „kościół” w parku. To już nie chodziło więcej o NAS… lecz o NICH!
Zack & Patty (USA)
Jeśli chodzi o nas, to nie mogliśmy już dłużej grać kościoła. Kościół, do którego należeliśmy miał być miejscem pięciorakiej służby, gdzie wyposaża się ludzi, aby mogli robić to, do czego ich Bóg powołuje, a stał się kościołem pracy z programami, liturgią i kontrolą. Nasz poprzedni pastor zarządzał wszystkimi aspektami kościoła, od uwielbienia do wypoczynku.
Mąż był liderem uwielbienia. Zarządzanie stało się tak twarde, że powiedziano mu jak ma uwielbiać. Bóg i prowadzenie Ducha Świętego zostały z tego obrazu całkowicie usunięte. W końcu nie mógł już tego dłużej znieść. Musiał wybrać Boga!! Musiał zrezygnować… i robić to, co czego Bóg go powoływał… uwielbiać Go w wolności! Jeśli chodzi o mnie to byłam liderką służby kobiet i diakonisą.
Ponieważ opuściliśmy kościół zostaliśmy nazwani buntownikami, martwymi drzewami i byliśmy oskarżeni o to, że mamy ducha Izabel. Smutne, nie tak.. Wszystko czego chcieliśmy to Jezusa i aby On był wywyższony!
Po odejściu z kościoła znaleźli się ludzie, którzy chcieli uwielbiać Boga i cieszyć się Jego obecnością poprzez dar Boży udzielony mężowi. Zatem Bóg rozwinął domową grupę uwielbienie i chwały, którą ja nazwałam The Acts II Gang (Grupa Dziejów II). Za każdym razem, gdy się spotykamy ktoś jest uzdrawiany lub komuś zostaje usłużone przez Boga i moc Ducha Świętego. Aktualnie mamy 10-15 osób na spotkaniach.
Do tego właśnie Bóg powołał mojego męża. Prowadź uwielbienie w miejscu, gdzie ludzie dojdą do większego zrozumienia Bożej miłości i przeżyją cudowne Boże dotknięcie. Smutne jest pomyśleć, że gdyby na to samo pozwolono to ten sam rodzaj posługi mógłby się dziać w poprzednim kościele.
Chcemy być częścią Bożego poruszenia… chcemy wywyższyć Jego kościół… nie ludzkie agendy kościelne… Chcemy widzieć wywyższonego Jezusa i ludzi realnie poznających Go…
_________________________________________________
Oprócz tych, którzy wychodzą z tradycyjnego kościoła, aby prowadzić domowe spotkania w swych domach, jest spora liczba chrześcijan, którzy również optują za wyjściem. Dla jednych jest to wynik jednego złego doświadczenia, dla innych całej serii takich doświadczeń:
Bob (USA):
Kościół po drugiej stronie ulicy, Kościół Chrystusa, prowadzi spotkania przebudzeniowe w tygodniu. Nasza frontowa weranda umożliwia obejrzenie ulicy z wysoka. Siedzimy z Kay patrząc jak się zbierają. Niektórzy spojrzą w górę, nieliczni, o ile w ogóle ktokolwiek coś powiedzą, a jednak jesteśmy zmęczeni.
To już pewien czas, tak długo, gdy „chodziliśmy do kościoła”. Tego wieczora, gdy siedzieliśmy tam przypominając sobie owe dni, to mogło już być, powiedzmy, 15 lat od chwili ostatniej wizyty, zaczynając od połowy lat siedemdziesiątych, w Kościele Nazarejczyka. Zastanawialiśmy się nad tymi, których znaliśmy wówczas, jak się dziś mają. Przypominaliśmy sobie ich imiona, innym towarzyszyły jakieś wydarzenia, czasem pamięć zawodziła. Byliśmy bardzo mocno zaangażowani w ich działalność, choć nigdy nie byliśmy członkami, którzy chodzili z plakietkami.
Wprowadzili nas i kochali, wierzę. Zgodziliśmy się z Kay, że tęsknimy za tymi przyjaźniami z trzema czy czterema parami, z którymi się polubiliśmy, za wzajemnymi wizytami w domach i wydarzeniach zaplanowanych tak, aby zaangażować wielu członków kościoła. To wszystko wydawało mi się dobre, te socjalne relacje.
Na drugie lato wyznaczyli mnie, aby zebrać zespół piłkarski softball (odmiana amerykańskiej piłki nożnej, uprawiana na mniejszym boisku i większą, delikatniejszą piłką) w lidze lokalnego kościoła. Zarządzanie zespołem sportowym to był mój zawód. Przedstawiłem swoje oczekiwania, myśląc, że będzie to lekki spacerek. Przede wszystkim w większości chrześcijanami byli to chrześcijanie, przeważnie miało to na celu „ćwiczenia koleżeństwa” … żadnej szaleńczej konkurencji, żadnych wstrętnych postaw czy dyspozycji. Przerabiałem to wszystko wcześniej biorąc udział w lidze miejskiej, lidze wojskowej, ten palnik zwany „wygraj-za-wszelką-cenę”, który czasami tak utrudnia życie, a w ekstremalnych przypadkach powoduje fizyczną konfrontację. Nigdy w kościelnej lidze!
Phil był przyczepką, zawsze chętny do pomocy i zrobienia czegoś. Jeśli zostaliśmy wyznaczeni jako „domowy zespół” to często do moich zadań należało dopilnowanie, aby boisko zostało należycie przygotowane do gry. Koszenie trawy, rysunek baz, czy gotowe. Nikogo do pomocy, a Phil był zawsze w pobliżu. Wtedy mógł mieć około 19 lat, był nieco powolny, zarówno fizycznie jak i umysłowo, ale tylko troszkę. Choć w oczach niektórych mógł być „zawadą”. Wiedziałem, że Phil potrzebuje przyjaciela i być jednym z … Wiedziałem również, że chciał grać w piłkę. Ludzie, moje iluzje zaczęły kruszeć. Phil nie był graczem, lecz hej… to była kościelna liga, chłopaki z wielkim sercem i dobrotliwą naturą. Pozwoliłem mu grać.
Prawe pole powinno być dobrym miejscem dla niego, nieczęsto będzie się zdarzało, aby miał cokolwiek do złapania. Wiedząc, że ten zespół nie będzie miał dobrego lewicowego… przyglądałem się jednemu nadętemu ważniakowi, który wchodził na pozycję łapacza ze złej strony. Jego intencje były oczywiste, wiedział, że możliwości Phil’a złapania czegokolwiek były jak 1 na 100. Powstrzymałem oddech,… nie pomogło. Phill ominął rutynowo lecącą piłkę, no i kilku chłopaków było na mnie wściekłych.
Zabieraj go stamtąd!
Oooo. No chłopaki, to tylko dla zabawy, to jest po prostu gra, pozwólcie mu grać.
Jeden zajrzał mi w twarz, rzucił kij:
Ja tu jestem, aby wygrać, jeśli ty nie, to tracę czas…
I odszedł, wsiadł w samochód i odjechał do domu. Stałem tam zszokowany, zraniony, zamyślony, zmieszany… Tylko Phil podszedł do mnie:
W porządku Bob, nie chce ci robić kłopotów, siądę sobie.
To złamało mi serca, naprawdę.
Wiecie, to się działo tak wiele lat temu, a jest tak świeże z powodu wpływu jaki wywarło, że nie mogę zapomnieć. Ale to, co „najlepsze” to mam wam dopiero do powiedzenia. Całkowicie bezradny, nie wiedząc co robić i jak dalej radzić sobie z sytuacją szukałem pomocy zastępcy pastora, który był tam w czasie gry i widział całe zajście.
Bob, nie martw się. Nawet jeśli przestanie przychodzić do kościoła to nie będzie wielkiej straty. On nie daje w końcu tak wiele dziesięciny.
W mgnieniu oka, wiele z moich wyobrażeń upadło: jakże wyraźnie zrozumiałem wartość człowieka. Nowy budynek wspinał się w górę i myśli pobiegły mi do kazania pastora z poprzedniej niedzieli o dziesięcinie. ‘Przeglądałem ostatnio tutaj księgi i niektórzy z was albo nic nie robią, albo okradają Boga” A oto tutaj był inny „kaznodzieja”, który był bardzo wyraźny… pieniądze.
Obserwowaliśmy ich tego wieczoru idących do kościoła… oczywiście ich więź, ich przyjaźń, rozmowy. Siedzieliśmy w milczeniu przez pewien czas… wtedy Kay powiedziała smutno Tęsknię za tym..
Znam jej serce i to co rzeczywiście miała na myśli…i powiedziałem, – Ja też, kochanie, ja też.
_______________________________________-
Inni zaś, którzy odeszli mówią, że po prostu nie mogli już znieść przewidywalności tej samej starej „rutyny” i wiele więcej. Gdzie jest życie? Gdzie jest żywotność Chrystusa? Dla nich, nawet w wielu tzw. „napełnionych Duchem” kościołach wydawała się trwać całkowita nuda i przewidywalność. Każdego tygodnia coraz trudniej było im zmusić się do wytrzymania:
Shawn Marie (Wyspy Kajmana)
Również jestem osobą wierzącą, która ukrywa się poza, w domowej intymności z Panem, ponieważ jest tak wiele pustki, nudziarstwa i frustracji w kościołach, a mówię o kościołach napełnionych Duchem. Mieszkam na Wyspach Kajmana i mam społeczność z wierzącymi na całym świecie przez internet. Tak wielu jest zranionych i pozostawionych w bólu przez brak duchowego pożywienia – „głodujących”! Wierzę, że jesteśmy na skraju całkowicie nowego duchowego wybuchu, eksplozji i podniesienie się całkowicie nowej armii Pana.
Chris & Rick (USA)
NIE jesteśmy „buntowniczy” czy „indywidualistami”, czy dziećmi w Chrystusie… Byliśmy zbawieni przez ponad 20 lat, wychowaliśmy syna, który KOCHA Jezusa i jest pastorem uwielbienia, byliśmy pierwszymi „liderami kościoła” i mamy siedmioletnią służbę więzienną…Po prostu nie mogliśmy już strawić „rutyny” cotygodniowego chodzenia, aby usłyszeć tego samego faceta wychodzącego z INNYM przesłaniem…
Bill & Bonnie (Kanada):
Jesteśmy już tak sfrustrowani kościołem od kilku lat. Słowo nie jest już głoszone, a to co się nazywa „Poruszeniem Ducha Bożego” z pewnością nim nie jest. Modliłem się i prosiłem Pana, by pokazał nam, gdzie możemy znaleźć wierzących, którzy są również spragnieni Jezusa. Byliśmy oskarżeni o odstępstwo, skakanie po kościołach. Odwiedziliśmy kilkanaście kościołów lecz nie mogliśmy znaleźć jednego, gdzie Jezus byłby wywyższany.
______________________________________________
Spora liczba tych, którzy napisali widziało zbyt wiele podwójnych standardów w kościele – głoszenie jednego a wykonywanie czegoś innego i w końcu wpłynęło to na ich chęć pozostawania tam. Nie chcieli odchodzić, lecz po jakimś czasie było to dla nich zbyt wiele:
From: Geralyn (USA):
Jestem jednym z tych chrześcijan, którzy mają coraz większe trudności w znalezieniu kościoła działającego tak jak kościół w Księdze Dziejów – w Biblii. Jestem tak zmęczona kontrolowaniem przez jednego człowieka (Pastora, księdza, itd.) wielu chrześcijańskich kościołów. Boża idea kościoła (ecclesia) to nie jest to, co się dzieje w większości kościołów. Pan chciał, aby wszyscy byli równie ważni i używali różnych duchowych darów, aby cały kościół wzrastał. Miał starszych w kościele, nauczycieli, uczniów i apostołów. Musimy pozbyć się tej postawy chodzenia do kościoła i zdać sobie sprawę z tego, że mamy BYĆ kościołem. Powinniśmy być ciałem wierzących, które ma specyficzne zadania głoszenia ewangelii zgubionemu światu. Nauczania w kościele jest ważne, lecz zbliża się czas, gdy będziemy musieli robić to, czego jesteśmy nauczani; że będziemy musieli żyć według tego, czego jesteśmy nauczani. Tak wielu chrześcijan za bardzo jest podobnych do tego świata, a nie do dzieci Bożych. Mamy żyć innym życiem, które będzie widoczne dla wszystkich, aby nie-wierzący zapragnęli tego, co my mamy.
Douglas (USA):
Lepiej być szczerym z Panem niż chodzić do kościoła i odgrywać tą grę „świętszy od tamtego”, którą wszyscy zdają się tam grać… dopóki nie spotkasz ich poza kościołem, w ich codziennym życiu i zobaczysz jak ci „świętsi-od-tamtych” faktycznie żyją… To właśnie tam Bóg nas chce,… w naszym rzeczywistym życiu, a nie tym udawany, jak większość ludzi czuje, że trzeba się zachowywać w kościele… On kocha nas takimi, jakim naprawdę jesteśmy.
D.D. ():
Byliśmy liderami kościoła, filarami wiary, bojownikami modlitwy i wstawiennikami, przez 20-30 lat wiernej pracy w kościele… Lecz ludzie zdaje się byli przeklęci przez jakiegoś rodzaju mentalność wojny obronnej swego poletka i większe skupienie się na budowaniu imperiów swych własnych służb niż budowani Królestwa Bożego. Po wielu latach doszliśmy do smutnego wniosku, że „władze będące” na szczycie struktury kościelnej tak faktycznie nie chciały wcale budować zgodnie z wzorem, który Bóg pozostawił w Biblii… lecz raczej coś, co szło w zgodzie ze światem biznesu.. Pomyśl o tym: Co by było, gdyby Noe nie zbudował Arki zgodnie z wzorem podanym mu przez Boga? Co by było, gdyby Salomon nie zbudował świątyni zgodnie z Bożym planem, który otrzymał Dawid?.. Dopóki „kościół” za którego narodziny umarł Jezusa nie będzie budował zgodnie z Jego planem, będziemy oglądać coraz więcej i więcej schorzeń i będziemy opuszczać kościół, który jest całkowicie nastawiony na programy, w których nie ma poruszenia Bożego.
Mary Jean (USA):
Widzieliśmy to wszystko: od martwych kościołów żyjących w kompromisie, do sztucznie szumnych, w których mówiono nam, że jeśli będziemy robić to czy tamto to przyjdzie następny poziom. No, i oczywiście największa doktryna naszego pokolenia: jeśli będziesz dawał więcej pieniędzy to wszystkie twoje problemy zostaną rozwiązane, lub, co gorsze, Pan cię uzdrowi, naprawi twoje małżeństwo i zaleje mnóstwem pieniędzy itd.
Michelle (USA):
Chodziłam z dala od Pana przez wiele lat i właśnie ostatnio znalazłam drogę powrotu. A może, mówiąc precyzyjniej, Pan powiedział „DOŚĆ” a ja posłuchałam. Próbowałam wrócić. Ostatnim razem, gdy poszłam pastor głosił i miał takiego ducha rozczarowania, że z trudnością mogłam to znieść. Wyglądało to tak, jak gdyby nie był w stanie już nigdy więcej wierzyć. Takie było moje ogólne odczucie. Kościół jest czasem społecznym; czasem na ubiory i udział w „świętych” plotkach. Dary odrzucono i nikogo nie obchodzą rzeczywiste potrzeby braci, grzech zaś jest lukrowany.
Vicki (USA):
Opuściłam mój kościół (charyzmatyczny, wielo-kulturowy, Płn. Amerykański) osiem miesięcy temu. Odwiedziłam inne kościoły i błagałam Ducha Świętego o prowadzanie mnie w tym, co mam robić. Tęskniłam za społecznością, bezpieczeństwem i prowadzeniem, które daje zgromadzenie jednostkom.
Ostatnio odwiedziłam mój zbór. Pomyślałam, być może mam wrócić i nic, jak tylko moje głupia pycha nie pozwala mi na zrobienie tego, czego Bóg ode mnie chce. Jestem zmęczona samotnością, trwaniem bez duchowej rodziny udzielającej emocjonalnego wsparcia. Lecz niestety wróciły wszystkie te same wrażenia. Przywództwo chce dziesięcin, mojej obecności i ślepego posłuszeństwa, a większość chrześcijan chce „ciepłego i lekkiego” chrześcijaństwa…
Marlene (Nowa Zelandia):
Jestem jedną z tych „pustynnych” chrześcijanek, o których pisałeś w mailu. Dla mnie, a jestem całkowicie przekonana tego, że to co czuję i doświadczam jest „z Boga”. Zaczęło się to wszystko tak: zostałam poproszona o wzięcie udziału w grupie liderskiej nowego kościoła, teraz to już będzie kilka lat temu. Odkryłam, że stan kościoła był bardzo wielkim moim ciężarem w tym czasie. Często w samym środku uwielbienia bywałam ogarniana przez ducha wstawiennictwa płakałam w niemal nie kontrolowany sposób. Czułam ogromny smutek i żal. Kiedy prosiłam Pana o jakieś zrozumienie, jedną rzeczą jaką otrzymywałam było to, że Jego obecność wiązała się ze smutkiem. Czułam, że Pan opuścił kościół, a my robimy jak zwykle biznes bez zwracania uwagi na Niego. Wierzę, że kościół jako zbiorowość zgubił Jego drogę i Bóg mówi dość już dość. Przeprowadziłam się ostatnio do innego miasta i jest tam znaczni więcej życia w jednym z kościołów, do którego przyłączyłam się, lecz wydaje mi się, że odgrywanie i powtarzanie tego samego tak się zakorzeniły, że wielu ludzi w ogóle by nie zauważyło, gdyby Boga tam nie było. Nie znoszę wspierać czegoś, co nie jest funkcjonalnie skuteczne. Gdzie jest Jego obecność na naszych zbiorowych zgromadzenia? Już czas, aby zacząć wołać do Boga i powiedzieć: „nie zrezygnuję, aż przyjdziesz!” Wielu ludzi, z którymi rozmawiałem czuje dokładnie to samo. Jestem głęboko oddaną chrześcijanką od jakichś 20 lat. Nie opuściłam kościoła z powodu zgorzknienia czy zranienia – po prostu dlatego, że kościół nie wykonuje dzieła Bożego.
______________________________________________
Wielu ma sporo do powiedzenia na temat tego, jak wygląda obecnie kościół i faktu, że nie wydaje się być szczególnie biblijny czy chrześcijański. Ci ludzie często maja coś bardzo interesującego do powiedzenia:
Orlando (USA):
Wyraźnie widać, że „system” kościelny jaki się rozwinął, zaakceptowany i rozpoznawany przez wielu, którzy są jego częścią, jako „nurt główny chrześcijaństwa” nie funkcjonuje zgodnie z nowotestamentowym przykładem kościoła, który został dany w Piśmie. Zamiast aktywnego życia, wzrostu i pomnażania, zjednoczonego i wolnego organizmu (Ciała Chrystusa) to, co zostało zbudowane jest po prostu złączoną organizacją, prywatnym klubem socjalnym dla elit..
Najbardziej oczywistym dowodem na to, że współczesny kościół nie jest ustanowiony zgodnie ze standardami Nowego Testamentu jest używanie takich zwrotów jak „turystyka kościelna” czy „mój kościół/twój kościół” czy nawet stawianie pytania „Czyjego kościoła jesteś członkiem?” Te zwroty stały się powszechną i akceptowaną częścią słownika ogromnej większość chrześcijan.
Richard (USA):
Przyjacielu Kościół nie jest, powtórzę NIE JEST, jakimś miejscem do którego idziesz. Kościół to jest coś, czym JESTEŚ ty. Jeśli nie jesteś Kościołem, to chodzenie do jakiegoś budynku pod jakimkolwiek pretekstem nie zrobi z ciebie Kościoła Możesz wstawić konia do garażu, ale to nie zrobi z niego samochodu.
Marcia (New Zealand):
W chrześcijańskim świecie jest bardzo podobnie jak w świecie tzn.,. ważne jest, co robisz? Zajęcie określa to, kim jesteś. Są tam chrześcijanie, dla których odpowiedź na pytanie: „Do jakiego kościoła chodzisz?” determinuje kim jesteś w Chrystusie. To tak niedobrze, lecz ciągle się to zdarza. Mam nadzieję, że kiedyś to się skończy. Nie uczestniczę w kościele od 2 lat. Jestem bardzo zadowolona z mojej relacji z Bogiem, który jest rzeczywiście rozkoszą mojej duszy.
Betty (USA):
Odkryłam Jezusa jako mojego Zbawiciele, gdy miałam sześć lat w kościele Foursquare. Teraz mam 57 lat, Większość tych lat spędziłam w ramach systemu kościelnego i byłam zaangażowana w „służbę”. Uczyłam w szkółce niedzielnej, prowadziłam chór, grałam na pianinie, byłam sekretarką dwóch pastorów, lecz sercem zawsze pragnęłam czegoś więcej. I tak odkryłam Aglow i spotkania domowe Full Gospel Business Men (Biznesmeni Pełnej Ewangelii). Zawsze poszukiwałam. Około 10 lat temu pamiętam, że pytałam Jezusa:
–
Jezu, czy to jest kościół, o którym mówiłeś, że go zbudujesz?
Byłam już chora od kościoła i wszystkich ludzkich programów, braku Jego obecności i poruszenia Bożego. W tym czasie ktoś dał mi książkę, która otworzyła mi oczy i serce i mogłam zobaczyć prawdę na temat pięciorakiej służby z Ef. 4. Mogłam zobaczyć, że to nigdy nie będzie się dało dopasować do obecnej rządowej struktury kościelnej.
Przechodziłam od kościoła do kościoła przez pewien czas, zawsze mając nadzieję, że w końcu znajdę ten prawdziwy. Lecz niestety nie. Jest to tak trudne miejsce na pobyt, pustynia. Tęsknię do zborowego uwielbienia. Uwielbiam Pana sama w domu, lecz bez wątpienia jest pewna dynamika w zbiorowym uwielbieniu, za którym tęsknię. Masz rację, nie możemy trwać na pustyni, musimy w końcu zejść się razem. Lecz… my nie możemy doprowadzić do tego „zejścia się razem” Chrystusowego kościoła. Tylko On może.
________________________________________________
Niektóre e-maile otrzymałem od ludzi, którzy odkryli skrajne uwolnienie do wolności od tych wszystkich działalności i restrykcji „kościoła jaki znamy”. Teraz mogli osiągnąć o wiele więcej dla Boga niż wcześniej. Jeden wspaniały e-mail przyszedł od grupy czterech starszych kobiet, które teraz robią zdumiewająco dużo:
Pat (USA):
Nasza mała grupka została uwolniona do wszelkiego rodzaju posługi, których prawdopodobnie nigdy byśmy nie robiły, ani nawet nie wiedziały o nich, gdybyśmy były zaangażowane w kościelną działalność. Przeprowadziłyśmy trzy kursy Alfa (2 z młodych ludzi, którzy przyszli do Pana na naszym pierwszym kursie usługuje teraz pantomimą w dużym kościele), zorganizowałyśmy i bierzemy udział w grupie, która pracuje z zatrzymaną młodzieżą w lokalnym obozie paramilitarnym. Pracujemy z lokalną młodzieżą. Trzy z nas pracują w zarządzie służby, która jest wyjściem do społeczeństwa… Wspieramy zarówno finansowo jaki i duchowo misjonarza w Mozambiku. Sponsorowałyśmy wypoczynek kobiet… Ja uczę co tydzień uczę w biblijnej klasie, a jedna z nas jest przewodniczącą lokalnego oddziału CWA (Christian Wordl Adoption – chrześcijańska organizacja adopcyjna).
Jedna z nas została licencjonowanym doradcą ds. narkotyków i jest chrześcijańskim doradcą, inna ma centrum wypoczynkowe, jako swoją działalność gospodarczą.
Robimy to, czego nie mogłybyśmy robić w tradycyjnym kościele. Jeśli cztery starsze kobiety mogą mieć tak wielką służbę to pomyśl po prostu, co mogło by się wydarzyć, gdyby ludzie przestali wpatrywać się w ciemiona siedzących z przodu i zacząć traktować Wielki Nakaz poważnie… Oto jesteśmy my, mała grupka kobiet, lecz uprawomocniona przez wszechmogącego Boga. Co by się stało, gdyby namaszczenie do służby swobodnie poruszało się tak, jak Duch prowadzi?
_________________________________
Trzeba też pamiętać, że e-maile opublikowane w tej książce są reprezentatywne dla wielu tysięcy chrześcijan, którzy optują za wyjściem ze swych kościołów, a które to liczby są już teraz zarejestrowane. Ja sam otrzymałem setki odpowiedzi na mój artykuł – lecz tutaj możemy pokazać tylko ich część. Ten ruch jest potężny.
Dzieje się to na skalę globalną a anegdotyczne dowody sugerują, że to zjawisko rośnie w fenomenalnym stopniu. Na każdy opublikowany tutaj e-mail jest wiele innych, które zostały do mnie wysłane i wyrażają podobną troskę. Musimy spotkać się z faktami:
Tysiące oddanych, modlących się chrześcijan opuszcza nasze kościoły – wielu nigdy nie wraca. Badacz George Barna zebrał dane, które pokazują, że jest obecnie dziesięć milionów takich ludzi tylko w samych Stanach. Musimy więc posłuchać przyczyn ich wyjścia z kościołów.
deeo.ru