Odpowiedzialność za słuchanie Słowa Pańskiego
Budowanie kościoła i zachęcanie do głębszego szukania Boga
Hbr 4:1-4
GDY TEDY OBIETNICA WEJŚCIA DO ODPOCZNIENIA JEGO JEST JESZCZE WAŻNA, MIEJMY SIĘ NA BACZNOŚCI, ABY SIĘ NIE OKAZAŁO, ŻE KTOŚ Z WAS POZOSTAŁ W TYLE.
I NAM BOWIEM BYŁA ZWIASTOWANA DOBRA NOWINA, JAK I TAMTYM; LECZ TAMTYM SŁOWO USŁYSZANE NIE PRZYDAŁO SIĘ NA NIC, GDYŻ NIE ZOSTAŁO POWIĄZANE Z WIARĄ TYCH, KTÓRZY JE SŁYSZELI.
ALBOWIEM DO ODPOCZNIENIA WCHODZIMY MY, KTÓRZY UWIERZYLIŚMY, ZGODNIE Z TYM, JAK POWIEDZIAŁ: JAK PRZYSIĄGŁEM W GNIEWIE MOIM: NIE WEJDĄ DO MEGO ODPOCZNIENIA, CHOCIAŻ DZIEŁA JEGO OD ZAŁOŻENIA ŚWIATA BYŁY DOKONANE.
O SIÓDMYM DNIU BOWIEM POWIEDZIAŁ GDZIEŚ TAK: I ODPOCZĄŁ BÓG DNIA SIÓDMEGO OD WSZYSTKICH DZIEŁ SWOICH.
Boży odpoczynek pojawia się trzykrotnie w tych wersetach i stanowi Bożą dobrą nowinę dla człowieka. Jest to ewangelia określona jako odpoczynek sabatu, który nastąpił po zakończeniu stwórczej działalności Boga. Do tego odpoczynku z Bogiem weszli Adam i Ewa, zanim kiedykolwiek zaczęli służyć swojemu Panu i Królowi. Utracili go jednak przez swój grzech, który zmienił ich pracę w znój a życie w śmierć.
Choć „odpoczynek sabatu” to wspólnota z Bogiem, w którą można wejść tutaj, na ziemi, przez wiarę (w.3), to jednak wciąż on jest jeszcze przed nami. Ma on miejsce zarówno w czasie obecnym jak i w przyszłości, choć nie w tym samym stopniu. To, co najlepsze ma dopiero nastąpić, a ci, do których zwraca się niniejszy list, mieli dokładać wszelkich starań, aby w pełni tego doświadczyć, podobnie jak ludzie w czasach Starego Testamentu, bez względu na to czy mieszkali w swoim kraju, czy też nie. Fakt istnienia związku dnia siódmego w Starym Testamencie nie tylko z aktem stworzenia, lecz także odkupieniem daje podstawę aby obchodzić dzień pierwszy jako święty dzień dla Pana.
Pozdrawiam w ten mroźny poranek (-19) i życzę błogosławionego dnia.
8 marca 2017
Oryg.: TUTAJ
Stale i wciąż, i coraz więcej obserwuję w mediach, jak mnóstwo kościołów chwali się fajnym, nowymi, trendy inicjatywami, które właśnie zostały uruchomione. Widzę zdjęcia kawiarni przypominających Starbucks. Widzę światła przypominające Broadway. Czytuję chwytliwe tytuły kazań i widuję, jak ludzie wyświetlają w czasie kazań filmy.
Mój mąż zmarł w 14 lutego 2017 roku, po dwóch latach walki z rakiem.
(ostatnie nasze wspólne zdjęcie. Jest tak umęczony, a jednak zmusił się do uśmiechu)
Mówić o walce z rakiem jest niedopowiedzeniem. W ciągu pierwszego roku był hospitalizowany co miesiąc po dwa tygodnie, w sumie był 18 razy. Osiem razy odwożony karetką na oddział ratunkowy. Spędził setki godziny oddzielony od swej dwójki dzieci. W końcu chemia, która miała zniszczyć raka, spowodowała u niego paraliż. Przez ostatnie cztery miesiące swego życia był sparaliżowany i przykuty do łóżka.
Znosił nie kończące się cykle chemioterapii, ciągłe oddzielenie od dzieci. Raz był podłączony do chemioterapii przez 24 godziny. Stale słyszał od lekarzy coraz gorsze i gorsze wieści. Został sparaliżowany i nie mógł wyjść z łóżka. Nigdy, ani razu nie powiedział, jak bardzo cenił kawiarnię w kościele. Nigdy nie wspomniał, jak bardzo podobały mu się światła w świątyni. Nigdy nie powiedział mi, jak było cool, gdy stawiali na podwyższeniu kanapę. Nie pysznił się grafiką i rekwizytami. Mówił o Jezusie, cytował wersy z Pisma, przypominał mi kazania, których słuchaliśmy, a w środku nocy śpiewał pieśni chały i uwielbienia dla Boga, spędzał czas na modlitwie. Żadne strategia, której kościół używa, aby sprowadzić do siebie członków, nie pomoże ci w chwili burzy. Tylko Jezus.
3J 10
DLATEGO, JEŚLI PRZYJDĘ, PRZYPOMNĘ UCZYNKI JEGO, ŻE ZŁOŚLIWYMI SŁOWY NAS OBMAWIA I NIE ZADOWALAJĄC SIĘ TYM, NIE TYLKO SAM NIE PRZYJMUJE BRACI, LECZ NAWET ZABRANIA TO CZYNIĆ TYM, KTÓRZY CHCĄ ICH PRZYJĄĆ, I USUWA ICH ZE ZBORU.
Werset ten pokazuje wyraźnie, że Jan oraz jego zwolennicy nie chcieli pokoju za wszelką cenę. Planuje wkrótce odwiedzić zbór, a gdy tam przybędzie, rozwiąże ten problem tak, aby sprawiedliwości stało się zadość. Ambicje Diotrefesa przejawiające się w jego postępowaniu Jan tak komentuje: złośliwymi słowy nas obmawia. Jego oskarżenia były bezpodstawne. To jest charakterystyczne dla wszystkich pieniaczy, którym zależy jedynie na tym, by oczerniać swych oponentów na wszelkie możliwe sposoby i przez to podnieść własny autorytet. Diotrefes miał złe serce. Odwrócił się zarówno od prawdy jak i od chrześcijańskiej miłości. Zrezygnował z najbardziej podstawowej chrześcijańskiej cnoty gościnności (sam nie przyjmując braci) wobec tych wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób byli powiązani z Janem i zabraniał innym członkom zboru przyjmować takich ludzi a kto się temu sprzeciwiał narażał się na wykluczenia ze społeczności. W liście nie ma nic na temat tego, jakoby Diotrefes przyjmował fałszywych nauczycieli czy też sam podążał za fałszywymi naukami. W dziejach Kościoła Diotrefes miał wielu naśladowców. Niestety, takich jak on możemy spotkać i dzisiaj. Zbyt wiele społeczności już było i jest nadal rządzonych ręką dyktatorów, abyśmy mieli uważać to smutne zjawisko za coś nadzwyczajnego. Przedstawiony przez Jana wizerunek Diotrefesa, dominującego w społeczności nad wszystkimi, jest niezwykle przygnębiający. To człowiek niszczący jedność, popisujący się autorytetem, ustanawiający swe własne zasady mające chronić jego pozycję, rozpowszechniający kłamstwa o ludziach prawych, których traktował jako swych wrogów, odsuwając chrześcijan od społeczności jedynie na podstawie podejrzenia, że kontaktowali się z ludźmi Jana. Tak się dzieje, gdy ktoś, chcąc być na pierwszym miejscu, posługuje się zborem w celu zaspokojenia własnych pragnień i ambicji. Tylko jedna osoba może mieć pierwszeństwo w Kościele. To sam Pan Jezus Chrystus – Głowa Kościoła. W życiu każdego prawdziwie szczerego chrześcijańskiego przywódcy uwidacznia się pragnienie Jan Chrzciciela: „On (Jezus) musi wzrastać, ja zaś stawać się mniejszym” (Jan 3:30). Diotrefes nie miał o tym pojęcia, nie wiedział tez, co znaczy być ukrzyżowanym z Chrystusem, dlatego jego życie było karykaturą życia chrześcijańskiego. Uważał się za chrześcijańskiego przywódcę i jednocześnie przeczył temu własnymi słowami i czynami. Uzurpował sobie miejsce Chrystusa jako Pana w Kościele, by dać pożywkę własnym ambicjom. Niech to będzie ostrzeżeniem dla wszystkich potencjalnych Diotrefesów, ukrywających się w nas samych: „Tych spotka szczególnie surowy wyrok” (Mk 12:38-40). Gdy zaczynamy służyć samym sobie, a nie Chrystusowi, bądź też wykorzystujemy naszych współbraci dla naszych własnych egoistycznych celów, albo zaczynamy się troszczyć o swój własny status w Kościele, bądźmy pewni, że cierpimy na syndrom Diotrefesa. Podejmijmy zdecydowane kroki, by wykorzenić taką postawę. Postępowanie podobne do Diotrefesa nie wyraża wierności ani prawdzie, ani też współbraciom.
Pozdrawiam i życzę błogosławionego dnia.
Richard Murray
Jeśli rzeczywiście chcemy lepiej rozumieć jak pisali pisarze Biblii to najpierw powinniśmy starać się zrozumieć to, jak oni czytali.
Sposób czytania w starożytności był znacznie bardziej płynny niż mamy z tym do czynienia współcześnie. Sporą część współczesnej praktyki egzegetycznej stanowią sztywne strukturalne reguły, podczas gdy u starożytnych sposoby czytania były bliższe czytaniu post-strukturalnemu, w którym tekst był widziany jako „otwarty” i jako zagadnienie, które miało ewoluować i zmieniać czytanie.
Starożytni żydowscy uczeni z czasów Pana Jezusa korzystali w wielowymiarowej hermeneutyki, która później stała się znana jako ‘Pardes” (późny hebrajski biblijny wyraz zapożyczony z perskiego języka, oznaczający: „ogród, ogród owocowy”). Pardes opisuje dynamikę dzięki której czytelnik mógł pełnoprawnie interpretować teksty Starego Testamentu na czerech różnych poziomach:
1) „Peszat” („proste” znaczenie) to poziom, które oznacza czytanie Pisma w jego „prostym znaczeniu” bądź „kontekstowym sensie”. Można to porównać do tego, co współcześnie nazywamy historyczno-gramatycznym znaczeniem.
2) „Remez” („sugerowane” znaczenie) to drugi poziom. Zasadniczo jest to coś, co obecnie nazywamy czytaniem alegorycznym. Opiera się na założeniu, że teksty biblijny często mówi WIĘCEJ niż to, co otrzymujemy literalnie, bądź CO INNEGO, niż mówi tekst literalny. Wszystkie typy, cienie, symbole i metafory są tutaj zebrane.
3) „Drasz” („szukanie” znaczenia) to poziom trzeci, który obejmuje osobisty wgląd czytelnika, dzięki któremu może on reagować na tekst subiektywnie, a następnie dodawać znaczenia, osobiste propozycje oraz interpretacje do tekstu. Dziś nazywamy to egzegezą. Skupiamy się NIE na historycznej prawdzie tekstu, na oryginalnym gramatycznym znaczeniu, ANI nie na alegorycznych podtekstach, lecz raczej na subiektywnym odkrywaniu prawdy i kierunku na daną chwilę. Dlatego ten poziom uważany jest za homiletyczny, temat kazania modernizuje tekst Pisma, aby lepiej pasował do współczesnej wrażliwości. Pozwala to czytelnikowi „wypełniać luki” starożytnych pism przy pomocy swobodnej parafrazy, czy nawet poprawienie, aby tekst licował aktualną wrażliwością. Niektórzy żydowscy uczeni wierzą, że w ten sposób czytelnik przyjmuje to, co chce, bądź powinien tekst mówić, zamiast tego, co rzeczywiście mówi.
4) „Sod” („tajemne” znaczenie) to poziom czwarty. To tutaj leżą ukryte koincydencje i znaczenia Pisma, które oczekują na zrozumienie dzięki objawieniu i mistycznej ekstrapolacji. Może to obejmować, choć nie jest ograniczone do tego, zastępowanie liter alfabetu liczbami oraz etymologiczne znaczenie, co ma służyć odkrywaniu ezoterycznych tajemnic zatopionych przez Boga w tekście. *)
Continue reading
Algeriusza znamy jako męczennika dzięki materiałowi zawartemu w „Martyr’s Mirror”, gdzie zdecydowanie stwierdza się, że był anabaptystą. Pochodził z Księstwa Neapolu i jako młody student został w Padwie przyłączony do kościoła przez brata, który go ochrzcił. Wkrótce został wrzucony do więzienia, skąd napisał do swych braci bardzo poruszający, radosny, entuzjastyczny i pokazujący dogłębną znajomość Pisma list. Zniósł wytrwale wszelkie tortury. Został wysłany do Wenecji, gdzie zastosowano wszelkie dostępne środki, aby przekonać go do wyrzeczenia się. Wszystko na próżno. Następnie przekazany do Rzymu i oddany papieżowi, który bezskutecznie próbował nawrócić go. W 1557 roku wydał go na najstraszliwszą śmierć.
„Do umiłowanych braci i współsług Jezusa Chrystusa, którzy opuścili Babilon, aby iść na górę Synaj, których imion nie wspomnę, łaska, pokój i miłosierdzie od Boga, naszego Ojca i Pana Jezusa Chrystusa, naszego Pana i Zbawiciela. Amen.
Aby osłodzić wasze cierpienia, którego z mojego powodu przeżywacie, czy ująć z nich nieco, chciałbym wam opowiedzieć o słodyczy, której doświadczam, abyście radowali się ze mną i krzyczeli z radości z dziękczynieniem w obecności Pana.
Powiem temu światu rzecz niesamowitą, a mianowicie to, że odkryłem nieskończoną słodycz w lwich wnętrznościach. Któż w jakikolwiek sposób uwierzy w to, co chcę tutaj powiedzieć? Kto może uwierzyć w to?
W ciemnym dole odkryłem przyjemność; w miejscu goryczy i śmierci – odpocznienie i nadzieję zbawienia; w głębiach piekła – radość. Tu, gdzie inni płaczą, ja śmieję się, gdzie inni boją się – ja znalazłem siłę. Kto uwierzy temu?
W stanie cierpienia odczuwam wielką rozkosz; w samotnym narożniku mam najwspanialsze towarzystwo i w tych najsurowszych ograniczeniach – wielkie odpocznienie. To wszystko dała mi, moi przyjaciele, bracia w Jezusie Chrystusie, miłosierna ręka Boża.
Patrzcie, ten, który początkowo był daleko ode mnie, teraz jest ze mną; Tego, o którym niewiele wiedziałem – teraz widzę wyraźnie; Ten, na którego spoglądałem z dala – teraz widzę obecnego; Ten, za którym tęskniłem – teraz oferuje mi Swoją rękę. On mnie pociesza, On wypełnia mnie radością, On wyciąga ze mnie zgorzknienie, On sprawia, że mam się dobrze, On podtrzymuje mnie, On pomaga mi, On wzmacnia mnie.
Ach, jak dobry jest Pan, który nie pozwoli, aby jego sługa był kuszony więcej niż może znieść! Ach, jakże lekkie, przyjemne i słodkie jest Jego jarzmo!
Czy istnieje ktokolwiek taki jak Bóg Najwyższy, który wspiera i odnawia tych, którzy są kuszeni? On uzdrawia tych, którzy są posiniaczeni, poranieni i całkowicie ich odbudowuje. Nie ma nikogo takiego, jak On. Dowiedzcie się, bracia umiłowani, jak słodki jest Pan, jak wierny i miłosierny; Ten, który odwiedza Swoje przechodzące próbę sługi; który uniża Siebie, aby być w naszych chatach i skromnych domach, On daje nam pogodne myśli i pełne pokoju serce.
Czy jednak ten ślepy świat uwierzy w te rzeczy? Nie, raczej powie (ponieważ jest niewierzący):
„Nie będziesz w stanie długo znosić gorąca, zimna, niewygody tego miejsca. A skoro tak, to jak będziesz mógł znieść krzyż, tysięczne przekleństwa, fałszywe oskarżenia i niezasłużony wstyd? Czy nie pomyślisz o swym drogim kraju, z którego pochodzisz, o wszystkich bogactwach tego świata, o rodzicach, o pozycji i czci królewskiego sądu?
Czy tak po prostu zapomnisz o twoim wspaniałym wykształceniu. Czy nie tracisz tak wiele dla niczego, taaaa, całej twojej pracy, którą wykonałeś. Po co tak się trudziłeś i uczyłeś od swej młodości?
A w końcu, czy nie boisz się w ogóle śmierci, która cię czeka, choć jesteś niewinny?
Ach, jakże skrajną głupotą jest to, że możesz uniknąć tego całego cierpienia wypowiadając tylko jedno słowo, że możesz uciec śmierci, wracając do wiary, którą porzuciłeś, a jednak odmawiasz tego!”
Continue reading