Category Archives: Pozostałe

Religia dla człowieka czy…?

Hazel Maylebrun

Czy człowiek został stworzony dla religii, czy religia dla człowieka? Nie jest zwodnicze pytanie. Nie dyskredytuję niczyich przekonań, lecz zaobserwowałam coś, co może wydawać się dziwne?

Mnóstwo religii (wersji moich własnych wierzeń też to dotyczy) tworzy wielką listę przepisów, co należy robić i czego nie wolno, które bez upadku są niemożliwe do wykonania. Zasadniczo, to zmuszają ludzi do niepowodzenia, płaszczenia się i złego samopoczucia wobec siebie. Oczywiście, wraz z tymi dziwacznymi, są pewne dobre zasady, których należy przestrzegać. Karmienie głodnych jest dobre. Pomaganie bliźniemu jest dobre. Nie wyrzucajmy tego.

Chodzi o to: często religia komplikuje to, co powinno być prostym związkiem między człowiekiem a jego/ jej Bogiem. Mam odwagę, żeby to powiedzieć. Jezus też miał i pewnego dnia, aby dowieść swego zdania, zrobił bicz z powrózków, aby oczyścić dom Boży. Zabawne jest to, że nikt nie lubi mówić o tym zdarzeniu, gdy wskazuje się na „dobroć i współczucie” Jezusa. Jezusowi nie podobało się, gdy w imieniu religii stawiano trudności w relacji między ludźmi, a Bogiem.

Jeśli On tego nie lubił to w porządku będzie, jeśli ja również nie będę…i nie lubię. Mam tego dość. Nie, nie jestem przeciwko uczestnictwie w kościele, Wiem, że oskarżenia pojawią się szybciej niż da się wypowiedzieć słowo „heretyk”. Mimo wszystko, kościół to nie budynek. Wiem, że nazywamy je budynkami, lecz kościół to ludzie. Dwoje czy dziesięcioro, sto czy tysiąc ludzi spotykających się może być kościołem. Może to dziać się w katedrze czy kawiarni, bądź w ogrodzie – jest to kościół, ponieważ chodzi tutaj o ludzi, a nie budowlę.

Wydaje mi się, że już zbyt długo wóz stał przed koniem. Dla tych, którzy uznają istnienie Boga, czas na to, aby zdać sobie sprawę z tego, kim rzeczywiście… jesteśmy! Zostaliśmy stworzeni na obraz Boga. Jesteśmy wykupienia przez Jezusa Chrystusa, aby znaleźć się w naszym pierwotnym stanie. Jeśli tak to najwyższy czas przestać słuchać tego, co mówią nam religijne ideologie, a mianowicie: że jesteśmy żebrakami, bezwartościowymi i płaszczącymi się istotami, które nie zasługują na to, aby istnieć. Jest to wprost sprzeczne z tym, co mówi Bóg w Swoim Słowie.

Jesteśmy nazywanie synami i córkami Boga, współpracownikami Jezusa oraz całym mnóstwem zaszczytnych określeń. Religia odsunęła nam te prawdy tak daleko, że te dwa różne punkty widzenia nie mogą funkcjonować w nas równocześnie. Jednego z nich trzeba się pozbyć? Zgadnij, co wyrzucam. Tak, to racja. Nie zgadzam się na to, aby być bezwartościowym, tępym robakiem, nie zgadzaj się na to również ty.

Religia mówi: „nie jesteś godzien” Bóg mówi: „Ja uczyniłem cię godnym”. Religia mówi: „nie jesteś wartościowy”. Bóg mówi: „jesteś bezcenny i wart tego, co za ciebie zapłaciłem”. Religia zachęca nas do tego, abyśmy się płaszczyli i kulili i czuli zawstydzeni i nazywa takie coś pokorą, choć, tak naprawdę, to trudno odejść dalej od prawdy.

Prawdziwa pokora jest zatrwożona tym, że zostaliśmy ocenieni tak wysoko przez miłującego, wielkiego Boga. Twierdzić coś innego to nazywać Boga kłamcą i odrzucać to, co On mówi o nas. Wiem, że czasami czujemy się tak, że pełzanie w prochu wydaje się właściwe. Podobnie jak psy Pawłowa, zostaliśmy wyćwiczeni przez religię tak, żeby się ślinić za każdym razem, gdy jest mowa o tym, że jesteśmy „bezwartościowymi grzesznikami”.
Lecz nie jesteśmy bezwartościowi. Czy Bóg posłałbym członka Trójcy, aby zamieszkiwał w jednym z ciał, które stworzył i żył w nim, aby oddał siebie za coś bezwartościowego? On nie postrzega nas w ten sposób. On uważał, że jesteśmy warci tej ceny. On widział (i nadal tak widzi) nas, jako wartościowe skarby, który mają być odkupione za najwyższą cenę. Jezus nie nie przyszedł z żalem tutaj na dół, aby iść na krzyż. On uważał, że to jest dobry pomysł i z pełnym przekonaniem zrobił to.

Tak więc… głowa do góry. Niech całe poczucie braku wartości, którym religia obrzygała ciebie całego, po prostu odejdzie. Jesteś tak wartościowy, ja również. Nasza wartość nie zmienia się w złym dniu. Możesz upaprać w błocie stu dolarowy banknot, jak tylko bardzo chcesz, lecz on nadal jest warto setkę dolarów.

Czy człowiek został stworzony dla religii, czy religia dla człowieka? To był Boży pomysł (i ciągle jest), aby uczyć nas odpowiedzialności i autorytetu, uczyć jak pomagać Jemu w prowadzeniu spraw na Ziemi. On poddał tą planetę nam, my zawaliliśmy, lecz już się to skończyło. Mamy do wykonania robotę. Mamy to naprawić współpracując z Bogiem… jeśli tylko tego chcesz, lecz niestety religia nie będzie nas do tego dopuszczała tak długo, jak długo będziemy nabierać się na jej tanią podróbkę pokory i kłamstwo mówiące o bezwartościowym robaku.

Odpowiedź…religia została stworzona dla człowieka, aby służyć człowiekowi. Dlaczego służymy jej i kłaniamy się przed nią? Czysta religia, według Boga to coś całkiem prostego. Idź pomagaj sierotom i wdowom, trzymaj się z dala od chciwości świata, który mówi, że każdy ma dbać o siebie. Tak więc…Nie mówię, że nie możesz być w kościele czy mieć jakichś religijnych rzeczy. Po prostu mówię, że … najwyższy czas na to, aby przestać wielbić religię, umieść ją na właściwym miejscu i jeśli są jakieś obszary, w których nie służy nam tak, jak to było zaplanowane, zmienić zasady i wyrzucić ją stamtąd.

Kim jesteśmy…naprawdę? Jesteśmy czymś znacznie więcej niż nieosiągalną do wykonania kupą zasad i skomplikowanych doktryn. Jesteśmy Bożym rękodziełem, stworzonym do dobrych uczynków w Chrystusie. Jesteśmy stworzeni na Jego obraz. W Jego oczach jesteśmy bezwzględnie cenni. To jest moje (i twoje) opowiadanie, tego się trzymajmy.

Dziwna sprawa: „doktryna”, a „miłość

crosby2

Gościnnie: Aaron Tilbury

Zagadka doktryny

Zostałem ostatnio pobłogosławiony rozszerzeniem relacji z braćmi i siostrami spoza naszej kościelnej rodziny. Jak uczyni to Ewangelia, i jak Jezus uczyni, te linie (graniczne – przyp. tłum.) zostały zamazane, a rodzina staje bardziej rodziną, ciągle kościołem, nadal ciałem, lecz bardziej połączona.

Niemniej, nie trzeba było wiele czasu, aby zdać sobie sprawę z tego, że doktryna może stać się kamieniem potknięcia w relacjach takiej „rozszerzonej” rodziny.

Doświadczyłem również ostatnio łaski otwartych drzwi służby i dotarcia do młodych ludzi w lokalnej szkole średniej. Tu, z kolei, młodzi ludzi kochają siebie nawzajem, co zmusiło nauczycieli do zadania pytania: „Jak?” (to możliwe – przyp. tłum.), a nam dało możliwość udzielenia odpowiedzi: „Jezus”. Ogromna łaska całkowicie niezasłużona z naszej strony.

Być może, jakże znaczące dla mnie w czasie tej ostatniej podróży, jest to, że szedłem i byłem prowadzony przez Chrystusa i Jego Ducha Świętego przez kilka rzeczy: jaki jestem, kim jestem w mojej rodzinie i w większej społeczności. Ten wzrost przysłużył się do uzyskania nowej wolności. Oczywiście, nie odbyło się to bez czkawki, lecz moja rodzina, i ja, lepiej teraz kochamy ludzi i jesteśmy przez nich kochani. To jest wolność. Spoglądając na tytuł tego eseju w perspektywie cudownego czasu, w którym się znaleźliśmy, należało by zapytać: „Co w tym dziwnego? Miłość obfituje! Wydaje mi się, że to całkiem proste. Ciesz się nią!”

“Bóg jest miłością” to doktrynalne twierdzenie
We wszystkich tych ostatnich doświadczeniach przewijał się jeden temat dyskusji, obecny w sercach ludzi, z którym spędzaliśmy czas: doktryna jest zła, a my mamy się po prostu kochać nawzajem. Niemniej, im więcej się o to modlę, tym bardziej widzę, że czasami miłość nie jest taka prosta, ponieważ nie jest czymś przypadkowym.

Continue reading

„Apostoł” w biblijnej kulturze

All Mack

Interesujące jest zbadanie języka, z którego pochodzi „apostoł” oraz jego pierowotne zastosowanie. Wyraz ten był często używany zanim pojawił się w Biblii, więc najlepszym źródłem informacji pomagającym zrozumieć tę koncepcję jest literatura świecka. Ówcześnie, przed powołaniem przez Jezusa dwunastu, nigdy nie był używany w kontekście religijnym.

Faktem jest, że unikalność tego wyrazu jest tak duża, że nawet nie przetłumaczono go na inne języki, tylko wyrażono go, przeliterowano, z greckich liter – jest to: “Apostolos” (ἀπόστολος).
Koncepcja apostoła została wynaleziona przez Imperium Fenickie i bardzo powszechnie używana przez Rzymian. Kiedy rzymska armia zdobyła jakiś nowy kraj, nową kulturę (coś, co robili dość regularnie), cesarz wysyłał „apostolos”. Tak nazywał się wiodący statek z całej floty wysyłanej z Rzymu do nowej ziemi, a w szczególności człowiek, jeden człowiek, który dowodził tym statkiem. Taka flota, i ten mężczyzna, byli ucieleśnieniem Rzymu na nowym terytorium.

To, w jak był w rzymskiej kulturze opisany zakres obowiązków apostoła, jest funkcjonalnie fundamentalne dla pracy apostoła w Kościele, a chodziło o wprowadzenie rodzimej cywilizacji na nowe obszary. W rzymskich czasach apostoł wprowadzał tam rzymski system prawny, edukacyjny, język, władzę, system finansowy, rozrywkę oraz kulturę. Jego zadaniem było doprowadzić do tego, aby nowo objęta kultura została dopasowana do rzymskiego imperium, aby stała się rzymska, i to do tego stopnia, że cesarz po przyjeździe miał się tam czuć jak u siebie w domu.

Współcześnie, chrześcijański apostoł jest prawdopodobnie szefem grupy uderzeniowej, która realizuje Bożą odpowiedź na modlitwę, której nauczył nas modlić się: „jak w niebie tak i na ziemi”. Zadaniem apostoła jest widzieć niebo, rozumieć to, co widzi na tyle, aby było wykonane na ziemi; manifestować niebo na ziemi do tego stopnia, aby Jezus, gdy przyjdzie na ten obszar, czuł się jak w domu.

Czego uczy nas to o współczesnym apostole?

Śmiertelny kompromis

Śmiertelny kompromis: Czy zdecydowane naśladowanie (Jezusa) warte jest tego całego sprzeciwu?

Rick Furmanek
Oryg.: TUTAJ

Jeśli dość długo idziesz za Jezusem … i traktujesz tą relację poważnie …Pan ewentualnie postawi cię wobec wyboru … wybór posłuszeństwa, … wybór lojalności.

Jest to część tego, co Biblia nazywa liczeniem kosztów uczniostwa. Tak, wiąże się z tym pewien koszt … po obu stronach ogrodzenia. Nie daj się komukolwiek przekonać, że jest inaczej… a czasami ten koszt jest całkiem znaczny.

Nie jest łatwo znaleźć się w miejscu, w którym trzeba dokonać wyboru między nieugiętym posłuszeństwem, a zignorowaniem okazji do posłuszeństwa czyli po prostu: kompromisem. Jest tak dlatego, że jeśli zdecydujemy się na kompromis to i tak będziemy musieli w końcu wrócić na drogę do tronu Pańskiego i otwarcie wyznać błędne postępowanie.

Nie jest czymś łatwym przystąpić do Niego z kapeluszem w ręku, wiedząc, że musi się powiedzieć Mu, dlaczego zrobiłeś to, co zrobiłeś w chwili nieposłuszeństwa (nie wspominając o wniesieniu Ducha Chrystusowego, który mieszka w tobie, w sam środek twojego nieposłuszeństwa)… wiedząc, że gdy stoisz przed Tym, który jest doskonały, nie masz żadnej przekonującej wymówki.

Bóg jest miłosierny do n-tej potęgi, lecz… nie można się Nim zabawiać ani wykorzystywać faktu, że jest miłosierny i przebacza.
Zwróć uwagę na to, że początkowo łatwo jest iść na kompromis… a czasami może to wydawać się nawet nieco zabawne…ale tylko tak długo, jak długo da się usunąć sprzed oczu zawieszkę z ceną.

Pamiętaj o tym, co mówi autor Listu do Hebrajczyków (11:25-26):

Przez wiarę Mojżesz, kiedy dorósł, nie zgodził się, by go zwano synem córki faraona, i wolał raczej znosić uciski wespół z ludem Bożym, aniżeli zażywać przemijającej rozkoszy grzechu, uznawszy hańbę Chrystusową za większe bogactwo niż skarby Egiptu; skierował bowiem oczy na zapłatę”.

Continue reading

Waga złamania

01.05. 2016

George Barna

Proces, w którym pozwalamy Bogu na to, aby zmieniał nas w takiego człowieka, jak on to sobie wyobraża, jest wyzwaniem na całe życie. Często wydaje nam się, że poradziliśmy sobie z problemem naszych grzechów, ponieważ wypowiedzieliśmy pewne słowa, prosząc Jezusa, aby był naszym Zbawicielem i po tej decyzji przechodzimy do innych życiowych wyzwań. Czujemy się bezpiecznie, wierząc, że nasze miejsce w niebie jest zapewnione, i że nie musimy się więcej niepokoić wpływem Szatana na nasze życie wieczne.

Niestety, wydaje się, że mamy do czynienia z ogromnym brakiem zrozumienia oraz niedokończonych spraw dotyczących naszego zbawienia. (Tak, ten temat jest pełen teologicznych min lądowych, więc postaram się traktować go uważnie.) Z moich badań wynika, że miliony Amerykanów „odmawia modlitwę”, która, jak zakładają, gwarantuje im wieczne zbawienie. Niemniej z tych badań wynika również, że ogromna ich część nie rozwija rzeczywistej „relacji” z Chrystusem, tak naprawdę nie zerwali z grzechem i w rzeczywistości nie żyją tak, aby wypełniać Boże cele. Miliony ludzi, którzy odmówili modlitwę zbawienia, przegapiło główne zastrzeżenie, które ona oferuje: aby prawdziwie być wolnym i być uczniem Chrystusa, musisz zerwać z grzechem, ego i towarzystwem.

Dane wskazują na to, że bardzo niewielu ludzi – trudno byłoby naliczyć jednego na dziesięciu w Stanach Zjednoczonych – można uważać za złamanych faktem zrozumienia ogromu zniewagi wyrządzonej Bogu i swego oddalenia od Niego. Ogromna większość chrześcijan wierzy, że można być zbawionym, nie przeżywając takiego złamania.

Niestety, mylą się. Nie ma zbawienia bez złamania.
Continue reading