Category Archives: Pozostałe

Życie w Ziemi Obiecanej_02#Życie w Ziemi Obiecanej

#

NAUCZANIE:
Mk 4:3-20

Przypowieść
o siewcy.

W
tych wersach można znaleźć klucz do życie w ziemi obiecanej. W wersie
13 Jezus mówi do swoich uczniów, że:

jeśli
nie rozumiecie tego podobieństwa,

jakże
więc zrozumiecie wszystkie inne podobieństwa?

TA
przypowieść jest kluczem do zrozumienia pozostałego nauczania Jezusa.

Całymi
latami źle rozumieliśmy tą przypowieść, ponieważ stawialiśmy się w
niewłaściwym miejscu. Patrzyliśmy na siebie jako na siewców,
którzy sieją, oczekując zwrotu tego, co zostało zasiane.
Szukaliśmy dobrych służb, na które moglibyśmy łożyć, tak
abyśmy siali w dobrej glebie. Chcemy 100 krotnego zwrotu tego, co
dajemy.

Gdy
spojrzymy na werset 14 to widzimy, że Jezus mówi, że zasianym
ziarnem jest Słowo Boże. Słowo pochodzi od Boga. Wszystko zaczyna się
od Tego, że to ON daje lub wypowiada Swoje Słowo. To Słowo jest
dawane nam za darmo. Siewca z przypowieści to Bóg siejący
Swoje Słowo, lecz spójrzmy dokładniej na wers 20. Dobra gleba
to ci, którzy przyjmują słowo i przynoszą 30/60/100 krotny
owoc.

Kto
otrzymuje zwrot?

Zwrot
otrzymują ludzie, którzy otrzymali słowo i pozwolili mu
wykonać pracę w dobrej glebie.
Nie wraca on do Boga, lecz
pozostaje z tym, który przyjął to słowo, ponieważ ten odbiorca
pozwolił mu wpaść w dobrą glebę. To my mamy przyjmować od Boga i
umożliwiać mu paść na dobrą glebę, na naszą glebę.

Gdy
spojrzymy na dziedzinę naszych finansów, to my mamy przyjąć od
Boga i wykorzystać to na naszych własnych polach, tak aby wytworzyć
jakiś zwrot. Ten zwrot należy do nas i teraz możemy go wykorzystać,
aby stać się dawcami, będziemy mieli wystarczająco dużo, aby dawać.

  • Czy
    dawałeś dziesięcinę latami, spodziewając się zwrotu?

  • Zasiewałeś
    w służby latami, oczekując wielkiej zwrotu?

  • Czy
    próbowałeś zasiewać po swojemu w czasach problemów?

  • Czy
    nazywałeś woje ziarno i oczekiwałeś specyficznego zwrotu?

Jest
to egoistyczne i nie działa.
Sam to robiłem. Przez lata byłem
wiernym dawcą dziesięciny, zawsze oddając Bogu dziesięć procent, a
ponad to wszystko zasiewałem w służby. Wielokrotnie brakowało mi na
rachunki, ponieważ najpierw dawałem dziesięcinę i zasiewałem, a potem
płaciłem swoje rachunki. Nigdy nie wiedziałem stokrotnego zwrotu!

Bóg
był dla mnie dobry jako ojciec i przeprowadził mnie przez trudne
czasy pomimo mojej głupoty rozdawania tego, co On dał mi do
wykorzystania.
Lecz nie widziałem zwrotu.

Gdy
Bóg otworzył nasze oczy na eXtremalne Powodzenie i zaczął
uczyć nas tego w zeszłym roku, przestałem siać ziarna. Przestałem
dawać dziesięcinę w taki sposób jak to robiłem wcześniej,
oczekując zwrotu, zawsze utykając na 10% jakby był pod Prawem.
Zacząłem dawać dziesięcinę, aby uczcić Boga, nie oczekując zwrotu w
pieniądzach. Dawałem również dziesięcinę zgodnie z tym, co
miałem, ani według tego, co chciałem mieć. Zacząłem siać na swoim
własnym polu.

Pracuję
jako konsultant reklamowy i do spraw finansowych. Mnóstwo
swojej pracy wykonuję przez internet. Zacząłem siać na swoim własnym
polu, w mojej pracy, aby ją rozwinąć. Zasiewałem na swoim własnym
polu, na właściwym polu. Pierwszym efektem było pokój. Mnóstwo
moich finansowych stresów odeszło. Nie czułem się przymuszony
do dawania dziesięciny i zasiewania pieniędzy, których nie
miałem. I wiedziałem, że Bóg podlewał to, co zasiałem na swoim
własnym polu.

Zanim
wszedłem do Ziemi Obiecanej otrzymywałem raczej średnie
wynagrodzenie. Dawałem z tego tak dużo, jak tylko mogłem i usiłowałem
przetrwać na resztkach. Gdy wszedłem do Ziemi Obiecanej w ciągu dwóch
miesięcy zacząłem dostrzegać zmiany, zacząłem zarabiać więcej
pieniędzy, spędzając faktycznie mniej czasu na pracy. To, co zasiałem
na swoim własnym polu zaczęło wzrastać i dawać zwrot.

Dziś
– w rok później – przynoszę dochód dla
ludzi i służb, a moje ofiary i dziesięciny z zeszłego miesiąca
dwukrotnie przekroczyły to, co DAWAŁEM tego samego miesiąca w zeszłym
roku.

A
jest to tylko moje własne dawanie. W porównaniu z tym samym
miesiącem sprzed roku, mam trzykrotni więcej pieniędzy dla siebie po
oddaniu dziesięciny i darów. W tym tygodniu poszliśmy do
supermarketu na zakupy.

Znalazłem
taką ogromną puchową kołdrę za 160 dolarów. Spodobała mi się i
chciałem mieć taką, więc kupiłem. Właściwie to kupiłem ją wyłącznie
po to, aby się zrujnować.

Teraz
płacę swoje rachunki na bieżąco, idę do sklepu i kupuję to, co chcę,
a nie to co najtańsze i mam więcej niż mi potrzeba.

Sieję
na swoim własnym polu (zainwestowałem w swój biznes), daję
więcej niż kiedykolwiek wcześniej w życiu, i daję to wszystko,
ponieważ mam „więcej niż potrzeba”.

CODZIENNY
SMAKOŁYK:

Poszliśmy
z moją żoną i Mikiem ostatnio do supermarketu. Ogromne centrum
handlowe pełne fabrycznych sklepów. Nie poszliśmy na zakupy,
po prostu chcieliśmy się przejść.

Rozglądając
się wokół zapragnąłem kupić sobie nowe koszule, mieliśmy też
do kupienia jakieś ubrania dla syna. Weszliśmy więc do kilku sklepów
rozglądając się za potrzebnymi rzeczami. Po raz pierwszy w życiu nie
odczuwałem tego, że jakimś problem stanowią pieniądze (oczywiście nie
mogliśmy przesadzać – lecz tym razem, czułem się inaczej).

Kupiłem
4 koszule w jednym sklepie. Ekspedientka policzyła mi za dużo.
Zwróciłem jej uwagę i okazało się, że źle ułożono towar na
półkach – mimo wszystko dostałem koszule za taką ceną,
jaką zobaczyłem.

W
następnym sklepie ponownie policzono mi za dużo, a sprzedawczyni
wpisała poprawną cenę, za to kolejna koszula miała zaniżoną cenę,
więc powiedziałem jej o tym. Spojrzała na mnie i powiedziała: „W
porządku, to przez komputer”. I dała mi tą niższą cenę!

W
kolejnym sklepie dostaliśmy 3 kupony na 5$ zniżkę zakupów na
ten dzień – w trzech różnych sklepach. Poszliśmy więc do
jednego z nich i dostałem koszulę wartą 34$ za jedyne 4.06! Poszliśmy
do jeszcze jednego sklepu i zrobiliśmy kolejny znakomity interes.

Ten
scenariusz powtarza się przez cały dzień. Jak wspomniał Mike jego puchowa kołdra, czego nie powiedział warta była 240$. Stało się to
tak przytłaczające, że wszyscy śmialiśmy się z tego i zdecydowaliśmy,
że musimy PRZESTAĆ kupować, skoro już zostaliśmy tak pobłogosławieni!

Dzielę
się tym z wami ku zachęcie. Tak, potrzebny jest czas, wiara i uczenie
się, lecz to przyjdzie. Jesteśmy na samym skraju tego poruszenia
Bożego, po prostu dlatego, że Bóg wybrał nas, abyśmy
przekazali to przesłanie. Ale teraz ty możesz doświadczyć tego
również! Ziemia obiecana jest tutaj dla ciebie. Jeśli
przyjąłeś OBIETNICĘ (Chrystusa) to masz prawo do chodzenia w
eXtremalnym powodzeniu i do życia w Ziemi Obiecanej.

раскрутка

Życie w Ziemi Obiecanej_01#Życie w Ziemi Obiecanej

#

Ostatnio Pan dał mi
takie pragnienie, aby wysyłać cotygodniowe posty do wszystkich
naszych przyjaciół i partnerów. Miałem takie wrażenie,
że to przesłanie powinno być budowane wokół objawienia o
eXtremalnym Powodzeniu i życiu w Ziemi Obiecanej.Mając to na uwadze,
chciałbym cie zaprosić do pierwszego z serii cotygodniowych postów
mających na celu pomóc ci żyć i pracować w Ziemi Obiecanej. Ta
seria pomoże ci w doprowadzeniu do tego, abyś miał więcej niż
potrzeba i doświadczył eXremalnego powodzenia w swoim osobistym
życiu, służbie i pracy. Wierzę, że poprzez te przesłania dostrzeżesz
kilka smakołyków – pewnych prawd Słowa Bożego –
które pomogą ci doświadczyć tego, co Bóg zaplanował dla
ciebie. Poza tym, co ja mam do napisanie, dowiecie się również
od czasu do czasu, jak moja żona, apostoł Mike oraz inni nauczyli się
chodzić w Ziemi Obiecanej. Będziemy dzielić się prawdziwym życiowym
doświadczeniem, świadectwami oraz krótkimi nauczaniami, które
będą zachęcać, podnosić i błogosławić twoje codzienne chodzenie z
Chrystusem.

Zapraszam do
pierwszego odcinka serii

Zapraszam do Ziemi
Obiecanej
!

Apostoł Bill

===================================================

Nauczanie: List do
Filipian 4:10-19

Któregoś
wieczoru siedzieliśmy w biurze wraz z apostołem Mikiem, gdy Duch
Święty zaczął porywać mnie. Gdy uchwyciłem się GO, wszedłem do sali
tronowej Boga. Bóg zaczął mówić do mnie te słowa:
„Zaspokoję potrzeby mojego ludu i jeśli potrzebują tego
przesłania, zaspokoję tą potrzebę”.

Gdy zacząłem rozważać
to przesłanie, Pan przypomniał mi fragment z Listu do Filipian
4:17
:

Nie,
żebym oczekiwał daru, lecz oczekuję plonu, który będzie
obficie zaliczony na wasze konto.

Ten fragment pisma
wyraźnie naucza prawdy o eXtremalnym powodzeniu i życiu w Ziemi
Obiecanej.

Zaczynając od wersu 10:

A
uradowałem się wielce w Panu, że nareszcie zakwitło staranie wasze o
mnie, ponieważ już dawno o tym myśleliście, tylko nie mieliście po
temu sposobności.

Paweł mówi do
Filipian, że raduje się w Panu (oddaje Bogu dziękczynienie), ponieważ
okazali troskę o niego, obdarowując jego służbę. Uznaje to, że wie o
tym, że już wcześniej mieli taki zamiar, lecz

– nie mogli przekazać
mu daru,

– nie rozumieli
dawania.

Dalej mówi o tym
w wersie 11

A
nie mówię tego z powodu niedostatku, bo nauczyłem się
przestawać na tym, co mam.

i odnosi się tutaj do
chodzenia w Ziemi Obiecanej. Widzisz, jest to ta jedna rzecz, która
przydarza się w tej Ziemi. Stajesz się zadowolony – mając
pokój z Bogiem – bez względu na to, co posiadasz.
Zaczynasz zdawać sobie sprawę z tego, że twoje potrzeby już zostały
zaspokojone.


W
wersie 12 mówi, że nauczył się tajemnicy bycia zadowolonym –
a tą tajemnicą jest Ziemia Obiecana. Zaznacza też wyraźnie, że w
porządku jest życie w obfitości . . .

Umiem
się ograniczyć, umiem też żyć w obfitości; wszędzie i we wszystkim
jestem wyćwiczony; umiem być nasycony, jak i głód cierpieć,
obfitować i znosić niedostatek.

W wersie 14, Paweł
odnosi się do, że dobrze jest uczestniczyć w trudnych chwilach innych
– wiedzieć, co się dzieje i podejmować pomoc.

Wszakże
dobrze uczyniliście, uczestnicząc w mojej udręce.

Wers 15 mówi o
tym, że byli oni jedyny kościołem, który zaakceptował jego
przesłanie o „dawaniu i przyjmowaniu”, a ja przedstawiam
wam, że Paweł nauczał życia w Ziemi Obiecanej i eXtremalnego
powodzenia.

A
wy, Filipianie, wiecie, że na początku zwiastowania ewangelii, gdy
wyszedłem z Macedonii, wy byliście jedynym zborem, który był
wspólnikiem moim w dawaniu i przyjmowaniu,

Paweł nauczał –
niczego nie zyskacie dając jemu pieniądz – poza jego
radością w Panu za was!
Widzisz, Paweł NIE nauczał „siania i
zbierania” w taki sposób jak my to rozumiem, lecz raczej
mówił tak: dajcie na moją służbę a ja złożę Bogu
dziękczynienie za was. W rzeczywistości „radość w Panu” za
was. Ta radość dotrze do Bożych uszu i ta wdzięczność stanie się
zyskiem zaliczonym na wasze dobro. Nie dolary, lecz podziękowania.

Nauczał tego samego, na
co wskazywał Koryntianom – że nie powinni spodziewać się
niczego poza radością w Bogu za nich i dla nich.

Jak czytamy w 2 Kor.
9:10-13, Bóg usłyszy wyrazy wdzięczności Pawła a w tej
wdzięczności wymienione wasze imię, to zaś spowoduje większą
przychylność Pana.

2
Kor. 9:10-13
A ten, który
daje ziarno siewcy i chleb na pokarm, da i pomnoży zasiew wasz, i
przysporzy owoców sprawiedliwości waszej;a tak ubogaceni we
wszystko będziecie mogli okazywać wszelką szczodrobliwość, która
za naszym przyczynieniem pobudza do dziękczynienia Bogu. Bo
sprawowanie tej służby nie tylko wypełnia braki u świętych, lecz
wydaje też obfity plon w licznych dziękczynieniach, składanych Bogu.
Doznawszy dobrodziejstwa tej służby, chwalić będą Boga za to, że
podporządkowujecie się wyznawanej przez siebie ewangelii Chrystusowej
i za szczerą wspólnotę z nimi i ze wszystkimi; a modląc się
za was, tęsknić będą za wami z powodu nader obfitej łaski Bożej,
która spływa na was.
(podkreślenia
dodano)

I
to jest dawanie, które powoduje takie samo zdarzenie jakie
miało miejsce w życiu Korneliusza: Dz. 10:4:
Modlitwy
twoje i jałmużny twoje jako ofiara dotarły przed oblicze Bożej.
To jest twoje dawanie (które
wcześniej nazywaliśmy „sianiem”), które wywołuje
takie skutki. Sianie nie przynosi finansowego żniwa!

W wersie 17 (Flp. 4)
Paweł mówi tak:

17) Nie żebym oczekiwał
daru, ale oczekuję plonu, który obficie będzie zaliczony na
wasze dobro.

To jest KLUCZowy punkt
do eXtremalnego powodzenia! Gdy dajemy dary i zanoszone jest
dziękczynienie, to właśnie to dziękczynienie jest zaliczane jako
dobro na nasze konto. NIE jest to żniwo dla nas – nie
otrzymujemy 30/60/100 krotny zwrot tego, co daliśmy – to ziarno
w cudzym życiu. NIE – pewien kredyt jest udzielany na nasze
konto i ono wznosi się do Boga, a Bóg pamięta o nas i daje nam
więcej ziarna – abyśmy mogli ponownie dawać. Ilość ziarna
jakie daje Bóg jest proporcjonalna do dziękczynienia
wznoszonego w górę, NIE do ilości ziarna, które
zasialiśmy!

Dalej Paweł naucza o
tym, że owe dary – i wszelkie dary – są „miłą
wonnością i ofiarą, która podoba się Bogu”. To znów
odzwierciedla słowo z Dz. 10:4 i wyraźnie pokazuje, że dawanie na
zaspokojenie potrzeb innych tylko dlatego, że oni tego po prostu
potrzebują – a NIE DLATEGO, ŻE JEST TO ZIARNO PRODUKUJĄCE
ŻNIWO, KTÓREGO NIEKTÓRZY NIGDY NIE WIDZIELI –
jest w planie Bożym.

W końcu Paweł zamyka
tekst słowami:

A
Bóg mój zaspokoi wszelką potrzebę waszą według bogactwa
swego w chwale, w Chrystusie Jezusie.

Jak wiele razy ty i ja
sam wyznawaliśmy ten werset – i wypowiadaliśmy je źle? Szedłem
przez swoje chrześcijaństwo mówiąc te słowa: „A Bóg
mój zaspokoi wszelką potrzebą moją”, lecz jest to
niewłaściwe stwierdzenie. Widzisz, Paweł mówi, że JEGO BÓG
zaspokoi MOJĄ POTRZEBĘ. Nie MÓJ BÓG!

Paweł mówi, że
BÓG, KTÓREGO ON ZNA – ten, który wie o
dawaniu i przyjmowaniu – TEN BÓG zaspokoi moje potrzeby.
Tak, Bóg Pawła i mój jest tym samym Bogiem, lecz
moje zrozumienie Boga, decyduje o tym, czy moje potrzeby zostaną
zaspokojone.

Moje rozumienie Boga
musiało się zmienić na takie, jakie miał Paweł. A Paweł rozumiał to,
że mamy być dawcami nie dlatego, że spodziewamy się jakiegoś
finansowego zwrotu. JEDYNE czego powinniśmy oczekiwać jest
dziękczynienie zanoszone do naszego Pana – kropka.

Bóg zaspokoi
potrzeby nie dlatego, że zasiałeś ziarno i oczekujesz 30/60/100
krotnego zwrotu, lecz raczej dlatego, że otrzymałeś ziarno i w zamian
dałeś część z niego innym, zamykając w ten sposób koło. Jesteś
rękami Chrystusa, jego stopami, jego miłością w tym cierpiącym i
umierającym świecie

Apostoł Bill

———————————————————————————————————-

CODZIENNY SMAKOŁYK:

Poszliśmy wraz z moją
żoną i apostołem Mike na obiad, gdzie rozmawialiśmy o naszych
finansach. Wszyscy doszliśmy do wniosku, że październik (mniej więcej
10ty miesiąc naszego zrozumienia Życia w Ziemi Obiecanej) jest
miesiącem przełomowym.

Po raz pierwszy w ciągu
14 lat małżeństwa okazało się, że mamy zapłacone wszystkie rachunki,
karty kredytowe niemal całkowicie uzupełnione, nie przekroczony limit
bankowy i ciągle mamy kila dolarów w banku! A do tego
wszystkiego jeszcze miałem rachunek za dentystę 260$, który
byliśmy w stanie zapłacić całkowicie. April dodała jeszcze:
„Zostawiłam pracę i wydaje się, że mamy więcej pieniędzy, które
mogę przeznaczyć do wydania, niż gdy pracowałam na pełny etat!

Mike zasadniczo
podzielił się tym samym – był koniec miesiąca, jego pożyczka
niemal spłacona (wcześniej) i ciągle miał jeszcze jakieś pieniądze –
ponad i poza innymi jego rachunkami.

Dzielę się tym z wami
ku zachęcie. Tak, potrzebny jest czas, wiara i uczenie się, lecz to
przyjdzie. Jesteśmy na samym skraju tego poruszenia Bożego, po prostu
dlatego, że Bóg wybrał nas, abyśmy przekazali to przesłanie.
Ale teraz ty możesz doświadczyć tego również! Ziemia obiecana
jest tutaj dla ciebie. Jeśli przyjąłeś OBIETNICĘ (Chrystusa) to masz
prawo do chodzenia w eXtremalnym powodzeniu i do życia w Ziemi
Obiecanej.

вирусный маркетинг продвижение

Kto bierze udział w pełnej mojej radzie?#Proroctwo

#

Jest
kilka moich nowych obrazów, które można zobaczyć na
stronach:

http://www.angelfire.com/in/HansonArtGallery/thumbnails/thumbstephenstill.html

18
listopada 2006

Jer
23:20-22

Nie
uśmierzy się żar gniewu Pana, aż spełni i urzeczywistni zamysły jego
serca; w dniach ostatecznych dokładnie to zrozumiecie. Nie posyłałem
proroków, a oni jednak biegną; nie mówiłem do nich, a
oni jednak prorokują. Jeżeli uczestniczyli w mojej radzie, to niech
zwiastują mojemu ludowi moje słowa i odwracają ich od ich złej drogi
i ich złych uczynków.

"Powiadam
wam, że wiele głosów odzywa się na zewnątrz. Jest wiele
głosów, które twierdzą, że mówią dla Mnie. Jest
wiele takich, którzy powiedzieliby, że przekazują Moją radę.
Jest wiele takich, które obiecują różne rzeczy w moim
Duchu, lecz, powiadam wam, że wielu z pośród dobrze znanych
proroków w tych czasach, w których żyjecie, nie słyszy
pełnej mojej rady. Oni słyszą tylko jedną cześć Mojego Ducha.
Niewielu słyszy o moim sądzie, o tym co ma nadejść, wielu chce się
podobać tłumom. Któż słucha tylko jednej części raportu? Kto
bierze udział w mojej radzie i słyszy pełne moje przesłanie? Powiadam
wam, że dlatego nie usłyszeli tych rzeczy, że nie przeszli przez
ogień; zrobiło im się wygodnie w tym powołaniu".

Stephen
Hanson

Gdyby
ktokolwiek zechciał przekazać coś na potrzeby tej służby czy to
jednorazowo, czy regularnie, co miesiąc, byłoby to bardzo mile
widziane.

http://www.angelfire.com/in/HisTruth/PayPalform.html
(for donations)

1824
E. San Rafael St.

Colorado
Spgs, CO. 80909

tseyigai@yahoo.com

*http://www.angelfire.com/in/HisTruth/testimony.html

*http://www.angelfire.com/in/HisTruth

сайт

Pomyśl o Gedeonie – kto cię posyła?

George H. Warnock

Izrael bardzo zubożał przez Midianitów i wołali do Boga o wybawiciela

(Sędz. 6:6).

W odpowiedzi na ich wołanie Bóg wzbudził męża imieniem Gedeon. 

Gdy Gedeon wyklepywał pszenicę w tłoczni winnej, aby ją zabezpieczyć przed Midianitami, ukazał mu się anioł Pański i rzekł do niego: Pan z tobą, mężu waleczny

(Sędz. 6:11/12) 

Bóg znał problem Gedeona, wiedział, że był on przepełniony strachem przed wrogami. Wiedział o tym, że był to człowiek słaby, z jednej z najbiedniejszych rodzin Manassesa. Pan wiedział również, że Gedeon był ostatnim, a nie największym z rodziny swojego ojca. To właśnie te cechy, których Bóg szuka! Anioł powiedział do niego: 

Idź w tej mocy twojej i wybaw Izraela z ręki Midiańczyków (w.14). Jego moc nie zwierała się w jego możliwościach, lecz w jego słabości, a fakt, że to Bóg go POSŁAŁ był jedynym autorytetem i mocą, której potrzebował. 

Wszyscy znamy tą historię . . .jak Bóg starł początkową armię 32.000 ludzi do naręcza 300. Umiłowani, dlaczego nie możemy się nauczyć tego od licznych świadków zarówno Starego jak i Nowego Testamentu, … że moc nie jest w liczbach, że bogactwo nie składa się ze srebra i złota, że mądrość płynie z drogi Krzyża, a nie z uczelnianych gmachów ? 

Gedeon zdemobilizował swoja armię na rozkaz Pański, nakazując, aby bojaźliwi wrócili do domu. Pozostał z 10.000 mężczyzn. To byli ludzie,którzy pragnęli walki; lecz Bóg powiedział: Jeszcze zastęp jest za liczny. Bóg wziął sprawę w swoje ręce i wysłał następne 9,700 osób do domu, zwalniając ich z armii Pańskiej! Z jakiej przyczyny? Być może wielu z nich dziwiło się, skoro tak chcieli walczyć dla Pana. Bez względu na przyczynę ich zwolnienia, myślę, że Bóg chciałby, abyśmy wiedzieli o tym, że są takie zwykłe, codzienne czynności i zajęcia, w których jesteśmy każdego dnia próbowani i sprawdzani przez Pana, choć nie jesteśmy tego świadomi. Byli tam nad rzeką pochylając się i po prostu gasząc pragnienie, lecz Bóg obserwował ich z Nieba i badał ich serca, a oni nawet o tym nie wiedzieli! Jest tutaj również coś innego bardzo ważnego. Bóg powiedział, że gdyby wykorzystał wszystkich żołnierzy to Izrael wziąłby na siebie część chwały. Tak więc wiemy, że gdy Bóg wybrał sobie 300 mężczyzn, wiedział o tym, że oni nie przywłaszczą sobie chwały za zwycięstwo, które im miał dać. Bóg wiedział o tym, że  cała chwała będzie należeć do Niego!

Bóg przeszukuje serca mężczyzn, zaznaczając Swoich ludzi, których zaangażuje do bitwy, zgodnie ze Swoimi własnymi wymaganiami wierności, posłuszeństwa i poddania Jego woli. Jego standard sądzenia jest taki: „Kto jest wierny w mały, będzie wierny i w dużym”. Czy spodziewasz się, że zostanie ci powierzone zadanie w armii Pańskiej, jeśli w swych zwykłych codziennych zadaniach w domu czy pracy jest obojętność czy lenistwo, niewierność, czy nieuczciwość . . .niewierność wobec pracodawcy czy pracowników, oszukiwanie, kłamanie, okradanie innych obywateli przez oszukiwanie w podatkach. Moglibyśmy tak wymieniać i wymieniać, lista jest długa. Paweł zaobserwował, że jest jedno wymaganie wobec szafarza (najemcy), a mianowicie, że musi być wierny. Jak powiedział Jezus, jeśli nie można komuś powierzyć zajmowania się jego własnymi pieniędzmi, bladym bogactwem jego życia to Bóg nie może mu powierzyć prawdziwych bogactw. 

Bóg wybrał więc tych 300 nie po to, aby okazać Swoją potęgę, lecz aby zademonstrować, że w słabości człowieka On Sam może być uwielbiony. Z lampą, dzbanem i trąbkami wyruszyli do boju, a było to wszystko czego  potrzebowali, ponieważ bitwa należała do Pana. Jak również mówi Paweł: 

Mamy  zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby się okazało, że moc, która wszystko przewyższa, jest z Boga, a nie z nas. (2 Kor. 4:7).

Lampa  i dzban. Lecz dzban musiał zostać rozbity, aby światło mogło świecić wokół, po czym dźwięk trąbki Bożego Słowa oznajmił: Miecz Pana i Gedeona…

Przeciwnik  został wprawiony w całkowite zamieszani i ostatecznie unicestwił siebie samego. Bożą strategią walki jest wprowadzenie zmieszania u wroga. 

….,
Pan sprawił, że jeden raził drugiego mieczem w całym obozie
(Sędz.  7:22).

Szatan użył tej strategii wprowadzając podziały i zamieszanie  wśród ludu Bożego; lecz to wszystko zostanie odwrócone w Dniu Pańskim. Hordy  szatańskie drżą i są wtrącane w stan zamieszania i samozniszczenia w  konfrontacji z ludźmi chodzącymi w posłuszeństwie dla Chrystusa, chodzącymi drogą krzyża. 

 aracer.mobi

Wyniosłe Powołanie

Autor; ?

Niecha w czasie podążania do wizji jej wielkość nie przeraża cię, ani nie zniechęca. Pamiętaj o tym, . . . że wyniosłe powołanie nie jest zbyt wysokie dla ciebie, ponieważ Bóg nie powołałby tam ciebie. Nabierz odwagi i w tym, że WYSOKIE powołanie jest rzeczywiście powołaniem W GÓRĘ, jak dosłownie oddaje to greckie słowo i tak jest tłumaczone w niektórych wersjach. Jest to powołanie W GÓRĘ! Dodaje nam to nadziei i odwagi. Gdyby było to tylko „wysokie”, mógłbym równie dobrze spojrzeć w górę i powiedzieć: „To po prostu za wysoko dla mnie”. Mógłbym patrzeć na wysokości powołania i zmagać się ze zniechęceniem. Lecz jest to powołanie W GÓRĘ! Bóg mówi do ciebie i do mnie: „Wzywam cię w GÓRĘ… chcę, abyś szedł do przodu . . chcę, abyś wyszedł wyżej. Nie chcę, abyś zatrzymał się w tej rzeczywistości, ponieważ nie widzisz Wizji. A gdy ją widzisz to myślisz, że postawiłem przed tobą cel, którego nigdy nie możesz osiągnąć. Nie rozumiesz tego, że ja proszę cię tylko o to, abyś robił po jednym kroku i aby każdy krok było robiony razem ze Mną, gdy weźmiesz na siebie moje jarzmo i będziesz uczył się ode Mnie… że jestem cichy i pokornego serca, a wtedy znajdziesz ukojenie dla duszy twojej”. 

Tak więc kroczymy po jednym kroczku i Bóg jest zadowolony, lecz nie wolno się nam oglądać czy poddawać się pokusie pójścia własną drogą na skróty, ponieważ wiele jest takich dróg, które wydają się być dobre. Możesz otrzymać dary Ducha za darmo. Możesz nawet sam rozwinąć swoją służbę, która przez pewien czas będzie cię zadowalać i z której możesz czerpać pewne spełnienie. Z pewnością potrzebujesz Jego darów, lecz módl się do Boga, aby On poprowadził cię do sług, którzy poprowadzą cię do Jego stóp, sług, którzy zachęcą cię do wzięcia Jego jarzma i chodzenia Jego drogami. Dary i służby niekoniecznie muszą być uznawane za największe . . . lecz są środkami do celu . . a ostatecznym celem daru i służby jest, aby poznać Jego, aby być włączonym wraz z innymi do Rodziny Bożej, która szuka Jego „pełni” . . . tak, aby wspólnie można było  pojmować, rozumieć i przyjmować pełnię … żyjącego Chrystusa, w pełnym wyrazie Jego Istoty. 

I niech nas  nie przeraża to, gdy pomimo wszystkich naszych wysiłków, aby  wspinać się wyżej, czujemy . . ., wiemy . . .że obsuwamy się niżej i  niżej. Ponieważ w czasie takiej podróży odkryjemy, jak mężowie i niewiasty wszystkich wieków, że….

Droga w GÓRĘ to droga w DÓŁ . . . 

Droga PONAD to droga POD (spodem) . . . 

Droga do SUKCESU to droga przez UPADEK . . .

Droga do prawdziwego BOGACTWA to droga przez UBÓSTWO . . .

Droga do ZWYCIĘSTWA to droga przez PORAŻKĘ . . .

Droga do ŻYCIA to droga przez ŚMIERĆ.

Dla ludzi  idących DROGĄ W GÓRĘ, Bóg ustanowił bardzo jasny wzór i przykład: 

 Takiego bądźcie względem siebie usposobienia, jakie było w Chrystusie Jezusie, który chociaż był w postaci Bożej, nie upierał się zachłannie przy tym, aby być równym Bogu, lecz wyparł się samego siebie przyjął postać sługi i stał się podobny ludziom; a  okazawszy się z postawy człowiekiem, uniżył samego siebie i był  posłuszny aż do śmierci, i to do śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg  wielce go wywyższył i obdarzył go imieniem, które jest ponad wszelkie imię. Fil. 2:5-9.

 Dla Syna Bożego, Sprawcy  naszego Zbawienia, autora i dokończyciela naszej wiary . . .dla niego  POWOŁANIE W GÓRĘ, było tym, co sprowadziło Go niżej, niżej i niżej. . . aż do śmierci na Krzyżu. 

 Podobnie musi być ze mną i  tobą. Bóg uwolnił nas od tej całej walki, którą dziś  obserwujemy w dążeniu do celu. Walki o wywyższenie, wyniesienie,  wielkość, nawet wśród tych, którzy wyznają, że znają  przesłanie „końca czasów”, i którzy twierdzą,  że są dziedzicami „Królestwa”. Nie błądźmy tutaj . .  .droga SYNOSTWA nie prowadzi nigdzie tam. Ona wymaga uniżenia,  uniżenia i jeszcze raz uniżenia . . . po to, abyśmy w Duchu Chrystusowym mogli iść wyżej . . . wyżej i ciągle wyżej…

aracer

Próżnia Boża: Ameryka a barbarzyńskie narody

David Kupelian

9 września 2006

W Starym Testamencie Bóg objawiał się wielokrotnie karząc dom  izraelski, Jego często nieposłuszne dzieci, dopuszczając do inwazji  barbarzyńskich krajów, plądrowania ich miast i zabijając wielu  z nich mieczem. Właśnie tego, odwróciwszy się od Boga,  doświadcza dziś zachodni świat, włączając w to Amerykę. Ten szalejący  konflikt między islamem i Zachodem, to „zderzenie cywilizacji”,  które wielu nazywa III Wojną Światową, jest wojną o duchowych korzeniach.

Powiedziano,  że do walki z religią potrzebna jest religia. Mówiąc  dokładniej, potrzebna jest prawdziwa wiara do pokonania fałszywej.  Przez „prawdziwą wiarę” nie mam na myśli zestawu reguł,  rytuałów i doktryn zestawionych w księdze, bez względu na to  jaka to księga. Ale „prawdziwa religia” to szczera osobista  wieź z jedynym prawdziwym Bogiem, to również naród  takich ludzi, którzy postępują zgodnie z tymi samymi prawami sumienia, które Bóg włożył w serca każdego z nich.

Jaka jest  odpowiedź na rozrastające się zagrożenie islamskim dżihadem? Prostą i  przerażającą odpowiedzią jest to, że nie ma odpowiedzi, dopóki  Ameryka w końcu nie zbudzi się i nie porzuci szalonego buntu przeciwko swoim własnym fundamentom i wartościom.

Dumni  jesteśmy czcząc naszych przodków, pokolenie II Wojny, którzy  wygrali ten straszliwy konflikt z inną formą demonicznego,  ekspansjonistycznego faszyzmu. Lecz tamto „Największe Pokolenie” było inne od naszego – oni wierzyli w Boga.

Jeszcze raz, proszę? Mówisz, że my również wierzymy dziś w Boga?

Nie, nie wierzymy – jako naród.

Pokolenie II Wojny Światowej wierzyło w Boga. Oni wierzyli, że Bóg jest  Bogiem Dziesięciu Przykazań i Kazania na Górze. Wierzyli, że  ON stworzył nas na Swój obraz a zatem ludzkie życie jest  święte, co oznacza, że nie mordujemy naszego potomstwa w łonie, ani  nie zabijamy naszych rodziców, gdy się zestarzeją i  rozchorują. Oni wierzyli w biblijną moralność, gdy chodzi o seks, co  oznaczało, ze homoseksualizm, cudzołóstwo i życie „na kocią łapę” są grzeszne i złe.

Oni wierzyli  również, że Bóg w wyjątkowy sposób pobłogosławił  Stany Zjednoczone Ameryki, czymś co Alexis De Tocqueville nazwał  „American Exceptionalism” – przekonanie, że  amerykańska światła Konstytucja, potęga przemysłowa i militarna,  nieprzeciętny standard życia i przede wszystkim legendarna wolność  były bezpośrednim wynikiem błogosławieństwa Wszechmogącego dla tego  szczególnego narodu. Wraz z tą wiarą domniemane było  rozumienie tego, że podobnie jak w przypadku starożytnego Izraela,  ten boski strumień niezasłużonego błogosławieństwa mógł zostać (i został) zamknięty w przypadku odwrócenia się od Boga.

Taka więc,  to była narodowa jedność „Największego Pokolenia”, oparta  na szeroko rozpowszechnionej kulturowej i religijnej wierności tym  fundamentalnym prawdom – które nazywamy  „judeo-chrześcijańskimi wartościami” – która  dawała im przekonanie do walki, wytrwania i zwycięstwa bez względu na  wysiłek i ofiary światowej wojny, z którą zostali skonfrontowani.

Dziś Ameryka  i Europa zostały przemienione przez islam co jest wynikiem duchowej  próżni panującej w tych niegdyś chrześcijańskich obszarach.  Szczególnie dotyczy to Wielkiej Brytanii i Europy, gdzie  inwazja islamu jest już bardzo zaawansowana. Analitycy przyznają, że  jest to tylko kwestia czasu, kiedy w tych krajach zapanuje  muzułmańska większość. Wtedy pojawi się prawo Szarjachu i totalna  transformacja byłych chrześcijańskich krajów w represyjne islamskie stany.

Myślisz, że  przesadzam? Holenderski minister sprawiedliwości, Piet Hein Donner,  ostatnio ogłosił, że pozwoliłby na to, aby prawo Szarjahu zapanowało  w jego europejskim kraju – już błyskawicznie napełniającego się  muzułmanami – jeśli większość to przegłosuje. Podobnie jak w  innych arabsko-muzułmańskich krajach pozostających obecnie pod  rygorystycznym islamskim systemem prawnym, europejskie kraje pod  szarjahem będą oglądać amputację kończyn – jak przewiduje Koran  – jako karę za niektóre przestępstwa; kobiety publicznie  chłostane, a czasami wieszane czy kamienowane na śmierć za  cudzołóstwo, czy inne tak zwane „przestępstwa przeciwko  czystości”; wyroki śmierci za odejście do islamu, czy nawet za  głoszenie chrześcijaństwa, jak to sie zdarza w Pakistanie z jego stale funkcjonującymi „prawami bluźnierstwa”.

Wszelkie  próżne i pyszne fantazje o po-chrześcijańskich, świeckich,  szanujących wielokulturowość Europejczykach sypią się w gruzy.  Francja jest tak zastraszona muzułmanami, których jest około  10%, że paryska policja nawet nie wchodzi do dzielnic muzułmańskich  społeczności na peryferiach stolicy. Po przehandlowaniu  chrześcijaństwa swych ojców na samozadowolenie i państwo  socjalistycznego dobrobytu znajdujące się w ekstazie  samo-sprawiedliwości, nie mają oni żadnej duchowej siły, którą mogliby się sprzeciwić najeżdżającym hordom.

A co z  Ameryką? Pomimo, że procentowy udział muzułman w tym potężnym kraju  jest znacznie mniejszy niż w Europie, radykalny islam już uzyskał  silne przyczółki w wielu częściach amerykańskiego  społeczeństwa. Pomijając zupełnie oczywiste znaki – jak  gwałtowne rozprzestrzenianie się w Stanach Zjednoczonych fundowanych  przez Saudyjczyków meczetów, islamskich centrów  i szkół uczących niezadowolenia a nawet nienawiści do Ameryki  – rozważmy tylko jeden z wielu mniej oczywistych „obszarów wzrostu” – nasz system więziennictwa.

Stephen  Schwartz w książce pt.: „Islam w Białym Domu” pisze:  „Muzułmańscy kapelani ustanowili w amerykańskich więzieniach  radykalny islamski rygor wobec muzułmańskich skazanych. Ci radykalni  kapelani, wyszkoleni w obcej ideologii, zatwierdzonej w szkołach  finansowanych z zagranicy i współpracujący ze sobą, aby  narzucić ekstremistyczne zasady, zdobyli całkowity monopol nad  islamską aktywnością religijną w amerykańskich stanowych, federalnych  i miejskich więzieniach i aresztach”. Dodaje zimno: „Wyobraźcie  sobie w każdym więzieniu islamską społeczność zorganizowaną za  ścianami zakładu karnego, jak saudyjskie królestwo bez żadnych  udogodnień. Skutecznie nakłonili amerykańskie władze, aby ustanowić  formę „islamskiego państwa” czy „zatwierdzonego przez rząd islamu” w ramach systemu penitencjarnego”.

Na jakim koszmarze się to skończy? Skończy się to tylko wtedy, tak jak kończy się koszmar, gdy się przebudzimy.

Musimy  powstać i pamiętać o tym, kim rzeczywiście jesteśmy. Musimy zdać  sobie sprawę z najbardziej fundamentalnej rzeczywistości, że człowiek  jest duchowym stworzeniem i będzie miał wiarę taką lub inną. Jeśli  nie uchwyci się prawdziwej wiary to złapie za fałszywą. Nie dzieje się to automatycznie – taki jest Boży porządek.

Najbardziej  wzruszająca scena z filmu „United 93” – kroniki  wydarzeń prowadzących do 11 Września 2001 roku, wypadku feralnego  odrzutowca na polach Pennsylwanii – zbliża się do końca, gdy  zarówno pasażerowie jaki terroryści zostali przedstawieni w  modlitwie. Było to tuż przed chwilą, gdy grupa odważnych pasażerów  zbuntowała się przeciwko terrorystom i można było zobaczyć kilku z  nich modlących się cicho; gorliwie powtarzających modlitwę Pańską,  jakby prosili Boga o nadludzką siłę i skupienie, których  potrzebowali do pokonania terrorystów w obliczu niemal pewnej  śmierci. W tej samej chwili pilot terrorysta został ostrzeżony, że  bunt pasażerów jest nieunikniony i również zaczął się  modlić do swego boga, błagając Allaha o pomoc i siłę do wytrwania  wobec wielkich trudności. Ten obraz dwóch śmiertelnych wrogów  modlących się o zwycięstwo, każdy do swego boga był elektryzujący – doskonała kwintesencja konfliktu, w który zostaliśmy włączeni.

Nie możemy  wygrać – i nie wygramy – tej wojny bez Boga. On wie,  gdzie i kiedy jest planowany następny atak przeciwko Ameryce. On wie  gdzie ukrywa się Bin Laden. Tylko On może dać nam nieziemską mądrość  i moc konieczną do wytrwania i miłosierdzia, gdy konieczne będzie  powstrzymywanie się – a brak miłosierdzia, gdy konieczne do  pokonania wroga będzie pełne, mrożące krew w żyłach, szokujące  zniszczenie. Przede wszystkim, wyłącznie szczera wierność Bogu da nam  dar prawdziwej sprawiedliwości – cnotę z innego świata, która  przeraża złych, inspiruje przyzwoitych i cudownie przekazuje zwycięstwo w ręce Jego ludzi.

Gdy Bóg  ograniczał swoją ochronę starożytnego Izraela z powodu ich  nieposłuszeństwa i niewierności Jego ludzi, było tylko jedno  rozwiązanie: Musieli pokutować ze swej pychy i szaleństwa, i wrócić do Niego.

 

Czy jakoś spodziewamy się, że Wszechmogący znajdzie inny sposób dla nas?

 

 

seo раскрутка сайта обучение

Przeszkody na drodze do przebudzenia#Różne Artykuły_2

#

WAŻNE:
autor poniższego tekstu był świadkiem głębokich przebudzeń na polach
misyjnych. Jego komentarze są warto zauważenia.

——————————————————————————–

„WSZELKIE
PRZESZKODY STOJĄCE NA DRODZE PRZEBUDZENIA W KOŚCIELE są związane
GRZECHEM”

Jonathan
Goforth.

[-Misjonarz
i działacz przebudzenia w Mandżurii i Chinach 1888-1935].

Wracając
do Chin pod koniec 1901 roku, po odzyskaniu zdrowia po wstrząsających
skutkach Buntu Bokserów*,
zacząłem przeżywać coraz silniejsze niezadowolenie z wyników
mojej pracy misyjnej.

W
początkowym, pionierskim okresie podtrzymywałem siebie na duchu
zapewnieniem, że czas siania zawsze musi poprzedzać czas żniwa, a
zatem, byłem zadowolony z upierania się przy widocznie daremnej
walce. Teraz, trzynaście lat minęło a żniwo wydawało się dalsze niż
kiedykolwiek wcześniej. Czułem, że jest coś poważniejszego przede
mną, gdybym tylko miał wizję, aby zobaczyć co to było i wiarę, aby to
pochwycić.

Zaniepokojony
i niezadowolony zostałem poprowadzony do bardziej intensywnego
badania Pisma. Każdy fragment, który w jakikolwiek sposób
odnosił się do ceny, czy drogi do otrzymania mocy, stawał się dla
mnie życiem i tchnieniem. W mojej bibliotece było wiele książek na
temat przebudzeń, które czytałem po wiele razy. Stało się to
tak wielkim ciężarem dla mnie, że żona obawiała się, że nie wytrzymam
tego psychicznie.

Wielką
inspiracja były dla mnie relacje z Przebudzenia Walijskiego z lat
1904 – 1905, ponieważ pokazały mi, że przebudzenia nie były
sprawą przeszłości. Później pod koniec 1905 roku przyjaciel z
Indii przysłał mi broszurkę z wybranymi fragmentami autobiografii
Charlesa G. Finney’a i Wykładów z Przebudzenia. To ostatecznie
rozpaliło mnie! Na tytułowej stronie było stwierdzenie, które
można podsumować, mówiąc, że rolnik, który nie wypełnia
praw natury, może równie dobrze modlić się o żniwa, jak
chrześcijański kościół prosić Pana i spodziewać się większego
zbioru dusz, nie troszcząc się o spełnienie praw rządzących duchowym
żniwem. „Jeśli Finnej ma racje – przysięgałem – to
zamierzam odkryć te prawa i być im posłuszny bez względu na koszty!”
Później, brat misjonarz pożyczył mi pełną wersję autobiografii
Finney’a. Nie da się opisać ile ta książka dla mnie znaczyła.

Teraz
zacząłem oglądać serca ludzkie pobudzone w taki sposób, że
pewien chiński ewangelista szeptał w zdumieniu: „Dlaczego ci
ludzie są tak bardzo poruszeni, jak byli wtedy, gdy Piotr głosił w
dniu Zielonych Świąt”. Na pewnym spotkaniu mówiłem na
temat „On poniósł nasze grzechy na drzewo”, a
przekonanie o grzechu wydawało się być wypisane na wszystkich
twarzach. Gdy więc wezwałem do podjęcia decyzji, cała sala wstała jak
jeden mąż wołając: „Chcemy iść za tym Jezusem, który za
nas umarł”.

Mniej
więcej w tym czasie sekretarz naszej Zagranicznej Misji poprosił
mnie, abym odwiedził miejsca, gdzie trwało przebudzenie w Korei.
Osobiste doświadczenie dzieła koreańskiego przebudzenia miało
nieobliczalne skutki dla mojego życia, ponieważ pokazało mi z
pierwszej ręki nieprzebrane możliwości przebudzeniowych metod. Korea
spowodowała, że czułem, jak i wielu innych, że przebudzenie było
Bożym planem, podpalenia całego świata.

Misjonarzami
w Korei byli zwykli ludzie, nie zauważyłem tam żadnych nadzwyczajnych
ludzi wśród nich, a różnicę między nami stanowiła
modlitwa. Nigdy jeszcze nie byłem tak świadomy Boskiej Obecności, jak
to miało miejsce w czasie koreańskich spotkań modlitewnych. Ci
misjonarze zanosili nas w modlitwie przed sam Tron Boży, można było
odnieść wrażenie, że komunikowało się z Bogiem twarzą w twarz.

To,
co robiło na mnie wrażanie to praktyczna natura przebudzenia. Nie
było dzikich podmuchów „religijnego entuzjazmu”
kończącego się wraz z wizytą tych, którzy go wywołali. Były
obecne zwykłe manifestacje, które towarzyszą takim cudownym
wylaniom duchowej mocy, lecz ponad tym wszystkim, były dziesiątki
tysięcy Koreańczyków, których życie zostało całkowicie
zmienione przez boską moc.

Niemal
każdy wydawał się być życzliwie gorliwy, aby rozgłaszać „Dobrą
Nowinę”. Nawet mali chłopcy biegali do ludzi na ulicy i prosili,
aby ci przyjęli Chrystusa jako ich Zbawiciela. Wszędzie widziałem
dowody oddania Świętemu Słowu. Wydawało się, że wszyscy nosili
Biblie, a to wszystko było przesiąknięte duchem modlitwy.

Po
powrocie do Chin, zostałem poproszony przez misjonarzy z Kikusghan,
aby opowiedzieć historię koreańskiego przebudzenia. W niedzielę
wieczorem, gdy zbliżałem się do opowieści o moim spotkaniu z wylaniem
Ducha w kościele koreańskim, wydawało się, że śmiertelne milczenie
zapadło w zgromadzeniu. Przyduszone szlochy zaczęły się odzywać to
tu, to tam, w ciągu krótkiej chwili misjonarze stawali na nogi
i we łzach wyznawali jedni drugim swoje złe postępowanie.

Przebudzenie
jest początkiem nowego posłuszeństwa wobec Boga.

Jesienią
1906 roku przygotowywałem się do wyjazdu, aby zobaczyć, co można
zrobić dla odnowienia działalności odległych stacji misyjnych. Była
jednak między mną a pewnym bratem misjonarzem pewna sprawa, którą
musiałem załatwić. Szczerze czułem, że to ja miałem rację. Niemniej
jednak, czułem że podobało się to Pany, abym poszedł i załatwił tą
sprawę całkowicie. Sprzeczałem się z Panem mówiąc, że to była
jego wina, a nie moja, i że to do niego należało przyjść do mnie, a
nie, żebym ja chodził do niego.

Niemniej
presja trwała nadal, aż wołałem Pana mówiąc: „On
przyszedł do mnie i we łzach wyznał swój błąd, czy to nie
załatwia sprawy?”

„Ty
obłudniku – wydawało mi się, że słyszałem jak Pan mów. –
Wiesz, że nie kochacie siebie na wzajem jak bracia, jak wam
nakazałem”. Nadal jednak nie poddałem się.

W
końcu przyszło ostateczne słowo od Pana: „Jeśli tej sprawy nie
załatwisz przed wyjazdem w podróż, to możesz się spodziewać
niepowodzenia, ponieważ Ja nie mogę iść z tobą”. To mnie
przestraszyło, nie chciałem wybierać się tak trudną podróż bez
Jego pomocy.

W
nocy przed wyjazdem, musiałem poprowadzić spotkanie modlitewne za
chińskich chrześcijan, a przez całą drogę do kościoła nacisk trwał:
„Idź i załatw tą sprawę, abym mógł iść z tobą do tych
stacji misyjnych”.

Ciągle
nie byłem poddany. Zacząłem spotkanie i wszystko było w porządku, gdy
śpiewano pieśni i podczas czytania Pisma. Lecz jak tylko otworzyłem
usta do modlitwy, zaczęło się we mnie zamieszanie, ponieważ Duch cały
czas mówił we mnie: „Ty obłudniku, dlaczego nie
rozwiążesz tej sprawy?” Ciągle byłem niepokojony, gdy mówiłem
krótko na temat modlitwy. W końcu, w połowie spotkania, ciężar
stał się dla mnie nie do zniesienia i poddałem się. „Panie, –
obiecałem w swym sercu – jak tylko to spotkanie się skończy,
pójdę i załatwię tą sprawę”.

Natychmiast
coś w zgromadzeniu pękło. W jednej chwili cała atmosfera zmieniła
się. Na spotkaniu przeznaczonym do modlitwy, ludzie, jeden po drugim,
zaczęli wstawać i modlić się, tylko po to, aby łamać się w płaczu.
Przez niemal dwadzieścia lat jako misjonarze, tęskniliśmy do widoku
łez pokuty spływających po chińskich policzkach.

Późno
już było, gdy spotkanie skończyło się. Tak szybko jak tylko mogłem
udałem się do domu mojego brata misjonarza. Trudności było wiele,
lecz ponieważ byłem prowadzony przez Ducha i posłuszeństwo Panu,
błogosławieństwo mojej podróży do stacji misyjnych
przekroczyło znacznie wszystko, czego śmiałem oczekiwać.

Na
każdej ze stacji Duch sądu manifestował się, złe postępki były
prostowane, a to co krzywe prostowane. Na jednej ze stacji, byłem w
stanie zatrzymać się tylko przez jedną noc, lecz tej nocy wszyscy
obecni zostali złamani przed Panem. . .

Często
w czasie spotkań zalewały je wielkie fale modlitwy. Ktoś mógł
wołać: „Módlcie się o moją stację misyjną, jesteśmy tacy
zimni i martwi”. Ktoś inny prosił o modlitwę za ich
niezbawionych bliskich i prosił, aby inni przyłączyli się do jego
modlitwy. Liczni obecni reagowali na to.

Wydawało
się, że nic nie jest w stanie sprzeciwić się takiemu natręctwu. Spora
liczba chińskich przywódców sprzeciwiała się tym
spotkaniom ogłaszając, że nie będą w nich brali udziału. Ofiarowano
szczególne wstawiennictwo za nich i niektóre z
najbardziej złamanych wyznań pochodziło właśnie z ich ust.

Przeszkody
na drodze do przebudzenia

Nie
jesteśmy w stanie wystarczająco mocno podkreślić naszego przekonania,
że wszelkie przeszkody na drodze do przebudzenia w kościele mają
związek z grzechem! Przerażającym faktem jest to, że każdy grzech
jaki możemy znaleźć poza kościołem, jest również obecny w
kościele, choć być może w mniejszym stopniu.

To
grzech poszczególnych członków Kościoła, czy to w domu
czy poza nim, zasmuca i gasi Ducha Świętego. Wyobrażam sobie, że
stracilibyśmy bardzo dużo ze swej samo-sprawiedliwości, gdybyśmy
odkryli, że pycha, zazdrość, gniew, niekontrolowany charakter,
odgryzanie się, plotka, obmowa, i wszelkie ich pochodne są w oczach
Bożych równie obrzydliwe jak tak zwane większe grzechy.

Wszelkie
grzechy w wierzącym, jakiegokolwiek rodzaju, niszczą odkupieńcze
działo Chrystusa. Brud i wina krwi kościołów mogą być zamazane
wyłącznie przez Ducha Osądu i Ducha Płomienia.

———————————-

Biorąc
pod uwagę znaczenia jakie nadane jest wyznaniu grzechu w tym
artykule, być może powinienem wyjaśnić mój własny punkt
widzenia na tą sprawę.

Mamy
zdecydowane przekonanie, że grzechy popełnione przed nawróceniem
są pod przykryciem krwi Bożego Syna i nigdy nie powinny być
wyznawane. Robić tak to zniesławiać ofiarę Chrystusa na Kalwarii.

Wierzmy,
że jeśli chodzi o grzech ukryty, to jest to taki grzech, który
jest znany tylko indywidualnej duszy i Bogu, to wyznanie tego w
prywatnej modlitwie, jako reguła, jest wystarczające, aby zapewnić
sobie przebaczenie i oczyszczenie. Jednak czasami jest tak, że
prywatne uznanie tajnego grzechu nie wystarcza i dopiero publiczne
wyznanie jest jedynym sposobem na zapewnieni uwolnienia . .

Co
do grzechów przeciwko innym, Pismo jest tutaj zupełnie jasne
(Mat. 5:23/24): „Jeślibyś więc składał dar swój na
ołtarzu i tam wspomniałbyś, iż brat twój ma coś przeciwko
tobie, zostaw tam dar swój na ołtarzu, odejdź i najpierw
pojednaj się z bratem swoim, a potem przyszedłszy, złóż dar
swój”. Próżna jest modlitwa, gdy mamy świadomość,
że zraniliśmy kogoś innego. Załatwmy sprawę z tym zranionym, zanim
będziemy mieć odwagę przystępować do Boga czy to prywatnie, czy
publicznie. Jestem przekonany, że nastąpi przełom przebudzenia w
większość kościołów, jeśli to zostanie wykonane. Wtedy znów,
jak uczy nas doświadczenie, podobnie jak w przypadku publicznych
grzechów, mogą one być usunięte wyłącznie przez publiczne
wyznanie.

Naprawdę,
to mowa o krzyżowaniu: lecz przez nasze świadome nieposłuszeństwo,
wystawiliśmy publicznie Pana Chwały na wstyd i musi zostać zapłacona
cena, jeśli chcemy oglądać przebudzenie zalewające nasze kościoły.

*Jak
podają obserwatorzy chińskiego ruchu, Bunt Bokserów sprzed
ponad 100 laty był jedynym z wydarzeń kształtujących chińskie
chrześcijaństwo. W lecie 1900 roku 188 zagranicznych misjonarzy oraz
32.000 chrześcijan zostało zamordowanych tylko za to, że byli
chrześcijanami. Wielu Chińczyków przeżyło XIX w. jako
najbardziej upokarzający okres w ich długiej historii. Japończycy,
Brytyjczycy, Holendrzy, Hiszpanie i Portugalczycy oraz inne kraje
podzieliły siłą Chiny, plądrując ich narodowe bogactwa i naturalne
zasoby. W tej atmosferze pojawiło się tajne stowarzyszenie zw.
Bokserzy. Ich celem było wezwanie Chińczyków do powstania
przeciwko zagranicznym wpływom i pozbycie się ich z kraju. Chińscy
chrześcijanie cierpieli z powodu wzrastających prześladowań i byli
oskarżeni o wysługiwanie się zachodnim imperialistom. Sytuacja
eksplodowała w czerwcu 1900 roku. Jeden z naocznych świadków
napisał: ”Wściekły tłum szalał w miastach płn. Chin,
plądrując i podpalając kościoły i domy misjonarzy oraz chińskich
chrześcijan. Byli pod wodzą pół nagich fanatyków,
którzy nazywali siebie Bokserami, noszących długie
grawerowane miecze, domagających się głów i serc chrześcijan
oraz misjonarzy. George Ernest Morrison, reporter Lodnon Times w
Beijijng, napisał: „Gdy opadała ciemność można było usłyszeć
najbardziej potworny krzyk dochodzący z miasta. Całkowicie
demoniczny i niezapomniany. Bokszery wrzeszczeli: „Sha
kuei-tzu” (zabij diabły), co łączyło się z krzykami ich ofiar
i jękami konających. Masakrowali lokalnych chrześcijan, paląc ich
żywcem w ich domach”. (przyp. tłum)

3

раскрутка сайта