2Tym 3:10-11
LECZ TY POSZEDŁEŚ ZA MOJĄ NAUKĄ, ZA MOIM SPOSOBEM ŻYCIA, ZA MOIMI DĄŻNOŚCIAMI, ZA MOJĄ WIARĄ, WYROZUMIAŁOŚCIĄ, MIŁOŚCIĄ, CIERPLIWOŚCIĄ,
ZA MOIMI PRZEŚLADOWANIAMI, CIERPIENIAMI, KTÓRE MNIE SPOTKAŁY W ANTIOCHII, W IKONIUM, W LISTRZE. JAKIEŻ TO PRZEŚLADOWANIA ZNIOSŁEM, A Z WSZYSTKICH WYRWAŁ MNIE PAN!
Po co Paweł prezentuje nam w tych wersetach listę swoich cnót i cierpień? Czy nie świadczy to o braku skromności albo nawet o zarozumialstwie, że apostoł przedstawia siebie w ten sposób? Ostatecznie mógł wspomnieć o swojej „nauce” ale po co trąbi wszem i wobec o swojej wierze i miłości, o swych dążeniach i postępowaniu, swych cierpieniach i wytrwałości? Czy nie jest to z jego strony nieładne, że się tak chwali? Nie Paweł się nie przechwala. Nie wystawia się na pokaz jedynie po to, by ściągnąć na siebie uwagę. Najpierw wspomina o swojej nauce a następnie dostarcza dwa obiektywne dowody na prawdziwość tej nauki: życie jakie prowadził i cierpienia jakie znosił. Są to dobre (choć nie niezawodne) kryteria na sprawdzenie czyjejś szczerości a nawet prawdy lub fałszu jakiegoś systemu. Należy sobie odpowiedzieć, czy jest on przekonany o słuszności swego stanowiska do tego stopnia, że sam żyje zgodnie ze swoją nauką i jest gotowy cierpieć za nią? Czy to, w co wierzy, uczyniło go lepszym człowiekiem nawet w obliczu przeciwieństw? Paweł mógł odpowiedzieć na obydwa pytania twierdząco. Fałszywi nauczyciele pobłażali samym sobie, a oczekiwanie, że gotowi byli cierpieć za swój punkt widzenia, całkowicie pozbawione jest podstaw; byli na to zbyt słabi i zbyt wygodni. Apostoł Paweł prowadził natomiast życie konsekwentne – życie w sprawiedliwości, samoopanowaniu, wierze i miłości, pozostając wierny swym zasadom mimo wielu ciężkich prześladowań, jakie go spotkały. Tymoteusz obserwował i próbował naśladować sposób życia Pawła. Skoro wytrwałość w Nowym Testamencie jest dzieckiem naszej chrześcijańskiej nadziei, naszego oczekiwania na przyjście Pana i mającej nadejść chwały, to możemy dostrzec w tym liście jeszcze inny przykład, ulubioną triadę Pawła – łaskę „wiary, nadziei i miłości”. Odwołanie się do cierpliwości czy wytrwałości prowadzi nas do rozważenia prześladowań i cierpień, które Paweł musiał znieść. W szczególności wspomina on trzy galickie miasta: Antiochię, Ikonium i Listrę, ponieważ Tymoteusz jako obywatel Listry, mógł być świadkiem zdarzenia, kiedy to apostoł został ukamieniowany przez wrogi tłum, wywleczony poza miasto i pozostawiony śmierci. Choć z tej sytuacji, jak i z wielu innych prześladowań, Pan go wyratował. Być może odwaga Pawła jaką okazał wobec swych prześladowców odegrała rolę w nawróceniu Tymoteusza, tak jak męstwo Szczepana i jego męczeńska śmierć miały swój udział w nawróceniu Pawła. W każdym razie Tymoteusz poszedł za prześladowaniami Pawła, najpierw obserwując je, a później odkrywając, że sam musi je dzielić, ponieważ niemożliwe było pójść za nauką Pawła bez uczestniczenia również w jego cierpieniach.
Pozdrawiam i życzę błogosławionego dnia.
Category Archives: Temat
Czy Bóg jest ograniczony w jakikolwiek sposób…
Czy Bóg jest ograniczony w jakikolwiek sposób, aby nie mógł interweniować i uwolnić nas od różnego rodzaju złych wydarzeń i okoliczności? Większość szybko odpowie, nawet bez zastanowienia: „Nie, oczywiście, że nie, Bóg jest wszechmocny. On może zainterweniować w każdej sytuacji i w każdej chwili, gdy tylko chce”.
A jednak widzimy w 6 rozdziale Ewangelii Makra, że w Nazarecie, Jezus „nie mógł uczynić cudów”, z powodu „ich [zbiorowej czy indywidualnej] niewiary”. Jezus był wszechpotężny, a jednak zablokowany, choć był w stanie uczynić kilka uzdrowień.
To trudne pytanie zasługuje na dokładną odpowiedź. Oto najlepsza jaką mogę dać.
Continue reading
Codzienne rozważania_09.08.2017
2Tym 3:10-11
LECZ TY POSZEDŁEŚ ZA MOJĄ NAUKĄ, ZA MOIM SPOSOBEM ŻYCIA, ZA MOIMI DĄŻNOŚCIAMI, ZA MOJĄ WIARĄ, WYROZUMIAŁOŚCIĄ, MIŁOŚCIĄ, CIERPLIWOŚCIĄ,
ZA MOIMI PRZEŚLADOWANIAMI, CIERPIENIAMI, KTÓRE MNIE SPOTKAŁY W ANTIOCHII, W IKONIUM, W LISTRZE. JAKIEŻ TO PRZEŚLADOWANIA ZNIOSŁEM, A Z WSZYSTKICH WYRWAŁ MNIE PAN!
Po co Paweł prezentuje nam w tych wersetach listę swoich cnót i cierpień? Czy nie świadczy to o braku skromności albo nawet o zarozumialstwie, że apostoł przedstawia siebie w ten sposób? Ostatecznie mógł wspomnieć o swojej „nauce” ale po co trąbi wszem i wobec o swojej wierze i miłości, o swych dążeniach i postępowaniu, swych cierpieniach i wytrwałości? Czy nie jest to z jego strony nieładne, że się tak chwali? Nie Paweł się nie przechwala. Nie wystawia się na pokaz jedynie po to, by ściągnąć na siebie uwagę. Najpierw wspomina o swojej nauce a następnie dostarcza dwa obiektywne dowody na prawdziwość tej nauki: życie jakie prowadził i cierpienia jakie znosił. Są to dobre (choć nie niezawodne) kryteria na sprawdzenie czyjejś szczerości a nawet prawdy lub fałszu jakiegoś systemu. Należy sobie odpowiedzieć, czy jest on przekonany o słuszności swego stanowiska do tego stopnia, że sam żyje zgodnie ze swoją nauką i jest gotowy cierpieć za nią? Czy to, w co wierzy, uczyniło go lepszym człowiekiem nawet w obliczu przeciwieństw? Paweł mógł odpowiedzieć na obydwa pytania twierdząco. Fałszywi nauczyciele pobłażali samym sobie, a oczekiwanie, że gotowi byli cierpieć za swój punkt widzenia, całkowicie pozbawione jest podstaw; byli na to zbyt słabi i zbyt wygodni. Apostoł Paweł prowadził natomiast życie konsekwentne – życie w sprawiedliwości, samoopanowaniu, wierze i miłości, pozostając wierny swym zasadom mimo wielu ciężkich prześladowań, jakie go spotkały. Tymoteusz obserwował i próbował naśladować sposób życia Pawła. Skoro wytrwałość w Nowym Testamencie jest dzieckiem naszej chrześcijańskiej nadziei, naszego oczekiwania na przyjście Pana i mającej nadejść chwały, to możemy dostrzec w tym liście jeszcze inny przykład, ulubioną triadę Pawła – łaskę „wiary, nadziei i miłości”. Odwołanie się do cierpliwości czy wytrwałości prowadzi nas do rozważenia prześladowań i cierpień, które Paweł musiał znieść. W szczególności wspomina on trzy galickie miasta: Antiochię, Ikonium i Listrę, ponieważ Tymoteusz jako obywatel Listry, mógł być świadkiem zdarzenia, kiedy to apostoł został ukamieniowany przez wrogi tłum, wywleczony poza miasto i pozostawiony śmierci. Choć z tej sytuacji, jak i z wielu innych prześladowań, Pan go wyratował. Być może odwaga Pawła jaką okazał wobec swych prześladowców odegrała rolę w nawróceniu Tymoteusza, tak jak męstwo Szczepana i jego męczeńska śmierć miały swój udział w nawróceniu Pawła. W każdym razie Tymoteusz poszedł za prześladowaniami Pawła, najpierw obserwując je, a później odkrywając, że sam musi je dzielić, ponieważ niemożliwe było pójść za nauką Pawła bez uczestniczenia również w jego cierpieniach.
Pozdrawiam i życzę błogosławionego dnia.
Codzienne rozważania_07.08.2017
2Tym 3:10-11
LECZ TY POSZEDŁEŚ ZA MOJĄ NAUKĄ, ZA MOIM SPOSOBEM ŻYCIA, ZA MOIMI DĄŻNOŚCIAMI, ZA MOJĄ WIARĄ, WYROZUMIAŁOŚCIĄ, MIŁOŚCIĄ, CIERPLIWOŚCIĄ,
ZA MOIMI PRZEŚLADOWANIAMI, CIERPIENIAMI, KTÓRE MNIE SPOTKAŁY W ANTICHII, W IKONIUM, W LISTRZE. JAKIEŻ TO PRZEŚLADOWANIA ZNIOSŁEM, A Z WSZYSTKICH WYRWAŁ MNIE PAN!
Każdy chrześcijanin został powołany, aby był inny niż świat, dlatego nie może pozwolić na to aby świat wtłoczył go w swoją formę. Wywierana na nas presja, abyśmy się do świata dostosowali jest olbrzymia nie tylko w obliczu możliwości wyznawania tradycyjnej wiary i moralności, ale także przez zdradliwą, przenikającą społeczeństwo atmosferę materializmu, która wkrada się nawet do Kościoła. Wielu już uległo, często nie zdając sobie sprawy z tego co robią, lecz Słowo Boże ciągle zwraca się do nas, abyśmy byli niewzruszeni. Nie możemy stać się jak trzcina chwiejna na wietrze, pochylająca się wraz z kierunkiem wiatru. Zamiast tego mamy trwać niezachwianie jak głaz w górskim potoku. Zachęcenie jakie Paweł kieruje do Tymoteusza można by sparafrazować w ten sposób: „Lecz ty wbrew panującym powszechnie fałszywym naukom podążałeś za prawdą, którą głoszę, za moim sposobem życia, za moim celem, wiarą, wyrozumiałością, miłością, cierpliwością, za moimi prześladowaniami i cierpieniami”. Paweł przypomina Tymoteuszowi wszystko, co czynił dotychczas: „podążałeś za moją nauką, podążałeś za mną wiernie aż do teraz”. Sytuację Tymoteusza dobrze oddaje wyrażenie mówiące o „podążaniu” za Pawłem, który przypomina Tymoteuszowi nie tylko o tym, że w pełni poznał jego naukę, czy „przestrzegał” jego nauki postępując nie jakoby był jedynie bezstronnym badaczem, czy niezbyt gorliwym wyznawcą, ale mówi mu, że stał się jego oddanym uczniem. Bez wątpienia Tymoteusz najpierw podjął wysiłek, aby zrozumieć znaczenie Pawłowej nauki. Uczynił tę naukę swoją własną, wierzył w nią, przyjął ją i nią żył.Z pewnością na początku obserwował sposób życia apostoła, lecz później sam go zaczął naśladować. Ponieważ Paweł wiedział, że on sam jako apostoł ma postępować za Chrystusem, nie zawahał się zachęcać innych do pożądania za sobą: „bądźcie naśladowcami moimi jak i ja jestem naśladowcą Chrystusa” (1 Kor 11:1). Uczynił więc siebie jakby wzorem, dzięki któremu prawda mogła zostać oddzielona od fałszu: „bądźcie naśladowcami moimi bracia i patrzcie na tych, którzy postępują według wzoru jaki w nas macie” (Fip 3:17). Tak w wierze i w praktyce, w „nauce” i „sposobie życia” Tymoteusz stał się wiernym naśladowcą Pawła, za którym podążał krok za krokiem. Tymoteusz poszedł za całkowicie za nauką i przykładem Pawła, apostoła Chrystusa.
Pozdrawiam i życzę błogosławionego dnia.
Codzienne rozważania_06.08.2017
2Tym 3:8-9.
PODOBNIE JAK JANNES I JAMBRES PRZECIWSTAWIALI SIĘ MOJŻESZOWI, TAK SAMO CI PRZECIWSTAWIAJĄ SIĘ PRAWDZIE, LUDZIE SPACZONEGO UMYSŁU, NIE WYTRZYMUJĄCY PRÓBY WIARY. ALE DALEKO NIE ZAJDĄ, ALBOWIEM ICH GŁUPOTA UWIDOCZNI SIĘ WOBEC WSZYSTKICH, JAK TO SIĘ Z TAMTYMI STAŁO.
Jannes i Jambres byli czarownikami na usługach faraona i przeciwnikami Mojżesza. Paweł ośmiela się stanąć na równi z Mojżeszem, ponieważ tak jak Jannes i Jambres sprzeciwiali się Mojżeszowi, tak też fałszywi nauczyciele w Azji sprzeciwiali się prawdzie, którą nauczał Paweł i którą powierzył Tymoteuszowi – apostolskiej wierze, świętemu depozytowi, którego Tymoteusz miał strzec i który miał przekazywać. Mojżesz nauczał Prawa a Paweł głosił Ewangelię. Prawo i Ewangelia są Bożymi prawdami, którym ludzie się przeciwstawiali i odrzucali. Paweł pomimo pretensji do poznania jakie sobie rościli fałszywi nauczyciele, dyskredytuje ich jako ludzi „spaczonego umysłu” i „nie wytrzymujących próby wiary. Ponadto apostoł jest przekonany, że tacy ludzie daleko nie zajdą i sami będą brnąć w zło. Ich fałszywe nauki mogą się przez jakiś czas rozwijać i szerzyć jak zgorzel, lecz ich sukces będzie wątpliwy i krótkotrwały. Często jesteśmy strapieni, jest to zrozumiałe i słuszne, naukami fałszywych nauczycieli, którzy sprzeciwiają się prawdzie i nękają Kościół, posługując się w działaniu chytrymi, zwodniczymi metodami religijnych przekupniów wchodzących tylnymi drzwiami. Musimy się ich obawiać nawet jeśli kilku słabych ludzi zostało już oszukanych i nawet gdy fałsz ten stał się modny, gdyż jest coś szczególnego co zdradza fałsz i coś oczywistego w prawdzie, która zawsze wychodzi na wierzch. Odstępstwo może rozprzestrzeniać się i być popularne przez jakiś czas, ale daleko nie zajdzie. Fałsz w końcu zostanie zdemaskowany a prawda będzie świecić swoje tryumfy. Herezje zawsze były liczne i nieraz zdawało się, że jakaś w końcu odniesie sukces, lecz dziś są przeważnie przedmiotem zainteresowania chrześcijańskich „zbieraczy starożytności”. Bóg uchronił swą prawdę w Kościele.
Pozdrawiam i życzę błogosławionego dnia.
Czy potrzebna ci jest duchowa ochrona?
Oryg.: https://www.lifestream.org/do-you-need-covering/
Wayne Jacobsen, nowy rozdział z książki, którą obecnie pisze pt.: The Phenomenon of the Dones
Używany wielokrotnie w oryginalnym teście wyraz „covering” ma wiele znaczeń, m.in.: zabezpieczanie, krycie (przed ostrzałem), pokrycie, powłoka, warstwa, przykrycie, okrycie, nakrycie, ukrycie, zakrycie, zasłonięcie.
Prawdopodobnie nie ma nauczania, które byłoby bardziej wykorzystywane do zniewalania woli jednego człowieka przez drugiego niż to mówiące o duchowym autorytecie/ duchowej ochronie/zasłonie (dosł.: spiritual covering). W rzeczywistości, pod pozorem duchowego autorytetu, zaleca się ludziom posłuszeństwo religijnemu liderowi, nawet wtedy, gdy dzieje się to kosztem posłuszeństwa samemu Jezusowi.
Nie słyszę już wiele na ten temat na miejscu, w Stanach, choć wiem, że jest tutaj obecne, lecz często pojawiało się w czasie mojej ostatniej podróży przez Południową Afrykę. Duchowa ochrona/autorytet jest ideą, która mówi, że jako wierzący musisz mieć coś lub kogoś nad sobą, aby cię chronił przed zwiedzeniem i błędem. Jedne tradycje uczą, że taką ochroną jest to twój lokalny pastor bądź zgromadzenie. Dopóki podążasz za ich nauczeniem i poddajesz się im w krytycznych decyzjach, uchronią cię przed ześlizgnięcia się z wąskiej drogi. Inni twierdzą, że są chronieni przez denominację czy denominacyjną radę kierowniczą czy nawet samego papieża.
Zakłada się, że Bóg pracuje wyłącznie przez struktury hierarchicznego przywództwa i jeśli nie idziesz za nimi, nie podążasz za Chrystusem. Jeśli masz jakąś ochronę, Bóg będzie cię strzegł i błogosławił. Jeśli nie masz, jesteś buntownikiem i nie tylko przeciwnik może cię zwieść, lecz również Bóg nie będzie troszczył się o ciebie.
Uczący tej fałszywej doktryny używają jej do wykorzystywania ludzi i żądania ich niekwestionowanego posłuszeństwa. Ci zaś, którzy w nią wierzą zostają sparaliżowani strachem, szczególnie wtedy, gdy Duch przebywający w nich usiłuje ostrzec przed liderami, którzy ich wykorzystują czy przed nauczaniem, przy pomocy którego manipuluje się nimi. Kiedy to, co Bóg objawia im idzie wbrew pragnieniom liderów, ludzie tracą orientację. W takich chwilach łatwiej im jest uwierzyć w to, że muszą się mylić i wziąć wzgląd na domniemane namaszczenie, wykształcenie czy charyzmę danego lidera. Nic dziwnego, że mamy tak wielu słabych i zmieszanych chrześcijan, którzy są uzależnieni od tego, co ktoś innym im powie, w co mają wierzyć czy co robić.
Zdumiewające jest to, jakie uznanie ta doktryna zdobyła przez stulecia, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że nie ma absolutnie żadnego biblijnego wsparcia! Dodajmy do tego to, że to właśnie ci, którzy tego nauczają, ciągną z tego zyski, czy to, aby zaspokajać swoje ego, czy to zgarniając dochody. Nie ma w Piśmie niczego, co wskazywało by na to, że jesteśmy bezpieczniejsi idąc za ludzkim przywódcą niż wtedy, gdy idziemy za Samym Jezusem przez Ducha. Tak naprawdę to wiele tam napisano rzeczy, które zaprzeczają takiemu pomysłowi.
Jedyne miejsce w Piśmie, w którym wspomniana jest ochrona/zasłona znajduje się w opisie zdarzenia, jak Adam i Ewa po upadku wykorzystali listki figowe. Wstyd spowodował, że szukali czegoś do zasłonięcia się przed Bogiem i przed sobą nawzajem. Dlaczego więc, pierwsza ich reakcja na grzech stała się wzorcem bezpieczeństwa, skoro to przed Bogiem usiłowali się ukryć. Dokładnie to dzieje się pod wpływem teologii ochrony/osłony. Oznacza to postawienie kogoś lub czegoś między tobą, a Bogiem, aby chronił cię przed Nim, a ty abyś poddał swoje posłuszeństwo innej słabej ludzkiej istocie. Nic dziwnego więc, że dzieli ona również ciało Chrystusa tak, jak dzielimy się na oddzielnych feudalnych lenników, chronionych przez panów.
Jedynym wersem jaki słyszę cytowanym w obronie doktryny ochrony jest Hbr 13:17: „Bądźcie posłuszni przewodnikom waszym i bądźcie im ulegli; oni to bowiem czuwają nad duszami waszymi i zdadzą z tego sprawę”. Pierwsza część jest celowo tak tłumaczona, aby nadmiernie podkreślić kościelną władzę. Pierwsi uczniowie nie mieli zinstytucjonalizowanych struktur czy ludzi, którzy nimi zarządzali, którym mieli się bezdyskusyjnie poddawać. Wiązały ich relacje z bardziej dojrzałymi uczniami i ten wers zachęcał do tego, aby poddawali się mądrości, którą tamci pozyskali idąc za Bogiem. Ci liderzy nie mówili ludziom, co mają robić, lecz uczyli ich, jak angażować Boga i podążać za Nim.
Druga część tego wersu często jest wykręcana tak, aby nauczać wierzących, że są odpowiedzialni wobec ludzkich przywódców, podczas gdy wyraźne znaczenie tego wersu jest takie, że to liderzy są odpowiedzialni przed Bogiem za to, czego nauczają i jak traktują swoich ludzi. Nigdy nie było zamiarem Jezusa, aby ci, którzy prowadzą w Jego królestwie wchodzili między Niego, a jego ludzi. Chwałą Nowego Przymierza jest to, „aby poznali go od najmniejszego do największego” i aby byli w stanie podążać za Nim, dlatego że On wypisze Swoje drogi na ich sercach i umysłach (Hbr 8). Prawdziwy przywódca wyposaża ludzi do tego, aby poznali Chrystusa i szli za Nim, a nie zmusza ich do posłuszeństwa wobec siebie.
W „Finding Church” napisałem o przyjacielu z Australii, który znalazł ogromną różnicę między starszymi w kościele I wieku, a tym, czym się stali w drugim pokoleniu. Ignacy, uczeń apostoła Jana, pomógł w dokonaniu tego skrzywienia. Przed Ignacym starsi byli postrzeganiu jako strażnicy daru – „Chrystus w tobie nadzieja chwały”. Każdy wierzący był świątynią, w której mieszkał Chrystus, a starsi strzegli tego daru przed każdy, kto usiłował poddać wierzących swojej własnej wizji czy pragnieniom. W miarę jednak jak pierwsi wierzący zaczęli kształtować hierarchiczną piramidę władzy, Ignacy domagał się lojalności wobec starszych i jako strażników prawa wiary i praktyki. Tak więc, w jednym pokoleniu przywództwo zmieniło się z tych, którzy wyposażali wierzących do posłuszeństwa Duchowi, który jest w nich, na takich, którzy kształtowali ich według zewnętrznych zasad i doktryn. Zamiast służyć ludziom w duchowej podróży stali się policjantami, którzy zmuszali ludzi do tego, aby robili to, co im się wydaje najlepsze.
Continue reading
Codzienne rozważania_03.08.2017
2Tym 3:6-7.
ALBOWIEM Z NICH WYWODZĄ SIĘ CI, KTÓRZY WDZIERAJĄ SIĘ DO DOMÓW I USIDLAJĄ KOBIETY OPANOWANE PRZEZ RÓŻNE POŻĄDLIWOŚCI, KTÓRE ZAWSZE SIĘ UCZĄ, A NIGDY DO POZNANIA PRAWDY DOJŚĆ NIE MOGĄ.
Typ ludzi, których Paweł nazywa pełnymi bezbożnego egoizmu i złej woli , nie tylko uprawia religię, ale ją aktywnie propaguje. Interpretacja tego tekstu sugeruje, że ich zapał w „nawracaniu” został ukazany jako operacja wojskowa. Słowo „usidlać” można tłumaczyć jako „porwać, zmylić, zwieść”. W każdym razie metoda jaką posługiwali się ci ludzie, nie miała otwartego, bezpośredniego charakteru. Była raczej potajemna, sekretna i przebiegła. Używali oni tylnych drzwi a nie frontowych. Ci apostołowie herezji wślizgiwali się do domów, wybierając porę, kiedy mężczyźni byli nieobecni i koncentrowali swe wysiłki na „słabych kobietach”. Ten fortel jest tak stary jak upadek człowieka, gdyż wąż najpierw zwiódł Ewę. Bywał także z powodzeniem stosowany przez gnostyków, stając się w końcu regularnym zajęciem domokrążnych agitatorów religijnych aż do dziś, włączając Świadków Jehowy. Kobiety, które stały się ofiarami tych agitatorów Paweł pogardliwie określa „kobieciątka” ponieważ były gnuśne, głupie i słabe, a ich słabość była dwojakiego rodzaju. Po pierwsze były one słabe pod względem moralnym, „obciążone grzechami i opanowane przez różne pożądliwości”. Wykorzystywali to fałszywi nauczyciele wkradając się do ich domów i grając na ich słabości i poczuciu winy. Po drugie, nie reprezentowały intelektualnych szczytów, chwiejne, łatwowierne i naiwne – typ kobiet, które słuchają wszystkiego i wszystkich i jednocześnie nigdy do poznania prawdy dojść nie mogą. Niezdolne do wyrobienia swego własnego zdania, były jak statki miotane na wszystkie strony przez sztorm. W takim stanie duchowego bałaganu i zamieszania ludzie będą słuchać każdego nauczyciela, choćby nie wiem jak perfidnie wodził ich za nos. Tym, co skłoniło je do posłuchu, nie była bynajmniej miłość prawdy, ale niezdrowe pragnienie odmiany. Kobiety słabego charakteru i nietęgiego umysłu są łatwą zdobyczą dla chodzących od drzwi do drzwi religijnych przekupniów.
Pozdrawiam i życzę błogosławionego dnia.