Category Archives: Źródło

Źródła artykułów

DS_16.07.09 Łk. 5

HeavenWordDaily

David Servant

Tak tylko dla waszej informacji: Jezioro Genezaret (5:1), Morze Tyberiadzkie i Morze Galilejskie to jeden i ten sam zbiornik wodny, raczej niewielkich rozmiarów ok. 21 × 13 km.

Historia Piotra łowiącego ryby pokazuje na fakt, że zawsze opłaca się ufać słowom Jezusa, bez względu na okoliczności. Piotr i jego towarzysze pracowali całą noc i nie złowili ani jednej ryby. Łowili w nocy, ponieważ z doświadczenia wiedzieli, że to noc właśnie jest najlepsza na połów. Teraz było już rano. Byli zmęczeni i gotowi udać się po nieudanej nocnej pracy do domów. Poza tym, sieci już zostały wypłukane. Niemniej, posłuszeństwo Jezusowi opłaca się.

Czasami kaznodzieje prosperity wskazują na to, jak to Jezus pobłogosławił biznes Piotra tą obfitością, po tym, gdy pożyczył od niego łódź. Niemniej, ci sami kaznodzieje rzadko kiedy mówią o tym, że Piotr pozostawił wszystkie ryby na brzegu (wraz ze wszystkim innym) i poszedł za Jezusem, co oczywiście było od początku zamiarem Jezusa. Jezus nie błogosławi ludzi po to, aby mieli czegoś mnóstwo dla siebie samych.

Pozwólcie, że zapytam również: Co działo się w umysłach Piotra i jego towarzyszy, gdy gorączkowo usiłowali wciągnąć wszystkie ryby do łodzi, tak że się prawie zatapiała? Czy Piotr mógł nagle zdać sobie sprawę z tego, że jego zachowanie objawia stan jego serca? Czy rozpoznał, że to gorączkowe napełnianie łodzi było objawieniem chciwości? Czy przyszło mu do głowy, że myśli wyłącznie o korzyściach, stojąc w samym środku cudu, a jego ekscytacja była zwrócona w niewłaściwym kierunku tj. na ryby, zamiast na Tego, który czyni cuda? Czy może właśnie dlatego padł u stóp Jezusa mówiąc: „Odejdź Panie ode mnie, bo jestem człowiekiem grzesznym”? (Jak przypuszczasz, jaka byłaby reakcja Jezusa, gdyby Piotr ogłosił, że chce kilka terminów do głoszenia nowej serii kazań na temat kazań pt.: „Tajemnice Boskiego Powodzenia”?

Gdy Jezus wezwał Lewiego (Mateusza), celnika, ten „zostawił wszystko” i poszedł za Jezusem (5:28), podobnie jak Piotr, Jakub i Jan zostawili wszystko i poszli za Nim (5:11). Gdy Jezus wzywa do naśladowania, wszystko, co przeszkadza powinno być zostawione za sobą.

Jak wiesz, w czasach Jezusa Izrael znajdował się pod rzymską władzą. Urzędnicy rzymscy sprzedawali prawa do zbierania podatków (cła) na poszczególnych obszarach tym, którzy oferowali za to najwyższą cenę i taki człowiek stawał się celnikiem. Wtedy, wynajmował innych ludzi, którzy pomagali mu zebrać wymaganą kwotę. Niemniej, celnicy żądali podatków w stopniu znacznie przewyższającym rzymskie wymagania, a różnicę zabierali dla siebie. Przeciętni Żydzi uważali ich za oszustów i złodziei, miejmy więc we właściwej perspektywie przyjęcie Mateusza wystawione dla Jezusa. Tylko źli ludzie, przyjaciele Mateusza, brali w nim udział. Możemy więc sympatyzować z narzekaniami faryzeuszy, że uczniowie razem z Jezusem brali udział w tym przyjęciu.

Z punktu widzenia Jezusa i Mateusza była to jednak ewangelizacyjna okazja. Jezus przyszedł zbawić grzeszników, a jedynym sposobem na to było, bywać pośród nich. Aby z nimi rozmawiać, trzeba było wśród nich być, a jedynym sposobem na to, aby wśród nich być to iść tam, gdzie oni są. Zawsze ściska mnie w dołku, gdy widzę chrześcijan sprzeciwiających się jakieś grzesznej grupie i wykłócających z nimi, gdy zetkną się na ulicach. Jezus miał lepsza metodę, lecz nie szedł na kompromis z prawdą. Możemy być pewni, że wśród celników zgromadzonych w domu Mateusza na przyjęciu na część Jezusa, znalazło się kilku, którzy zostali przekonani o grzechu. Myślę, możemy założyć, że Mateuszu opowiedział o Chrystusie tego wieczora wszystkim swoim kumplom.

Swoją służbę Jezus podsumował słowami: „Przyszedłem,… aby wezwać grzeszników do upamiętania” (5:32). Dlaczego ta prosta prawda została stracona przez tak wielu chrześcijan? Prawdziwi chrześcijanie to byli grzesznicy, którzy pokutowali i teraz żyją po to, aby podobać się Bogu.

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

раскрутка

DS_15.07.09 Łk. 4

David Servant

Zanim Jezus mógł zacząć swoją publiczną służbę, musiały mieć miejsce dwie rzeczy. Po pierwsze: musiał zostać ochrzczony w Duchu Świętym. Do tej pory Jezus nie miał szczególnego namaszczenia do służby. Jeśli Jezus potrzebował chrztu w Duchu Świętym, zanim zaczął służbę, wydaje się rozsądne myśleć, że my również będziemy potrzebować tego chrztu, zanim zaczniemy usługiwać. Po drugie: Jezus musiał zostać sprawdzony. Bóg promuje tylko tych, którym może zaufać. Jeśli dowiedziemy swej wierności w małych rzeczach, wtedy Pan wiem, że może nam zaufać większe. Oczywiście, Jezus przeszedł przez 40-to dniowe testy, nigdy nie zgrzeszył.

W ewangelii Marka czytamy o niewierze, z jaką spotkał się Jezus w czasie swej drugiej wizyty w rodzinnym mieście, Nazarecie – niewierze, która uniemożliwiła mu uczynienie jakichkolwiek cudów, nie licząc kliku uzdrowień z pomniejszych chorób (Mk. 6:5). Ewangelia Łukasza przekazuje szczegóły tej wizyty. Jezus zaczął od czytania z Księgi Izajasza, od miejsca, które mówiło o Nim Samym i o tym, jak został namaszczony przez Ducha Świętego do nadnaturalnej służby.

Izajasz podaje, że Mesjasz (co znaczy „namaszczony”) został namaszczony, aby głosić, uwalniać i uzdrawiać. Chciał, aby ludzie z Nazaretu uwierzyli, że to On jest Bożym namaszczonym. Gdyby uwierzyli, mogliby z tego skorzystać, lecz nie uwierzyli.

Jezus już wcześniej uczynił kilka cudów w Kafarnaum i wieści o tym niewątpliwie dotarły do Nazaretu, który znajdował się około 40 km dalej. Czekali na to, aby zobaczyć jak ich „chłopak z rodzinnego miasta, który zmienił się w cudotwórcę” zrobi dla nich kilka sztuczek – nie z oczekiwaniem, lecz ze sceptycznym nastawieniem. Jezus powiedział im, że prorok nie jest czczony we własnym domu i pokazał to na dwóch biblijnych przykładach. Bóg użył Eliasza do nadnaturalnego zaopatrzenia w żywność nie żydówki, wdowy, z Sydonu, pomimo że było wiele wdów w Izraelu, które również potrzebowały pomocy. Dodatkowo Eliasz został przez Boga użyty, aby oczyścić trędowatego poganina, pomimo że było mnóstwo trędowatych izraelitów w tym czasie.

W obu przypadkach Bóg używał Swych proroków w darach Ducha Świętego. Dary Ducha działają tak, jak chce Duch (1Kor. 12:11). Nie działały tak jak chcieli tego Eliasz czy Elizeusz. Obaj prorocy używaliby tych darów, gdyby mogli, aby pomóc swoim rodakom, a nie poganom. Najwyraźniej Jezus było również w ten sam sposób ograniczony, jak oni. Pomimo że był Bogiem, w Swej służbie Jezus działa jako człowiek namaszczony przez Ducha Świętego. Tak więc, Jezus spotkał się z dwoma głównymi ograniczeniami Swej skuteczności. Po pierwsze: był ograniczony wiarą, bądź jej brakiem, ludzi, którym usługiwał. Po drugi: w działaniu darów Ducha Świętego był ograniczony do woli Ducha Świętego. Z jakichś przyczyn Duch Święty nie chciał manifestować żadnych darów, gdy Jezus był w Nazarecie. (Być może przyczyną była niewiara?)

Słuchacze Jezusa, którym początkowo Jego przesłanie podobało się, na końcu chcieli Go zabić. (Znam to uczucie.) Nie chcieli słuchać o tym, że Bóg pominął Żydów, aby błogosławić pogan. To zdarzenie daje nam wgląd w to, przeciwko czemu stawał Paweł ze strony Żydów, gdy głosił ewangelie poganom. Nawiasem, ucieczka Jezusa przed morderczym tłumem musiała być nadnaturalna.

Odwiedzałem kilka razy Izrael, ruiny Kafarnaum znajdujące się nad brzegiem Morza Galilejskiego i widziałem domniemany kamień narożny domu Piotra. Kościół rzymsko katolicki zbudował tam coś, co wygląda jak latający spodek. Piotr byłby zdumiony widzą to dziś, a jeszcze bardziej byłby zdumiony widzą, co się dzieje wewnątrz tego kościoła każdej niedzieli! Jeśli chcesz obejrzeć jednominutowe wideo z takiej podróży, kliknij TUTAJ.

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

продвижение

DS_14.07.09 Łk. 3

HeavenWordDaily

David Servant

Jak podaje Łukasz, Jan Chrzciciel „zwiastował ludowi dobrą nowinę” (3:18). Jakże jednak odmienna jest ewangelia Jana w porównaniu do tego, co dziś często jest nazywane ewangelią. Jan nie tylko mówił swoim słuchaczom, że Jezus nadchodzi, lecz ostrzegał ich przed Bożym gniewem i ogniem piekielnym (3:7, 9, 17). Głosił, że uczynki są konieczne, ostrzegając ludzi nie wydających owoców, że zostaną wrzuceni do piekła (3:9). Wzywał słuchaczy do pokuty, a pokuta była czymś znacznie więcej niż wyrzuty sumienia, była przemianą życia (3:8-14). On wskazywał na Mesjasza, który miał przyjść, aby ich osadzić, na Tego, który oddzieli ziarno od plew, które później spali (3:17).

Gdzie w tym wszystkim jest dobra nowina? Tylko niewielka część z tego, co mówił Jan, uznana była by dziś za czystą dobrą nowinę i było by to głoszenie, że Mesjasz „zbierze ziarno do spichlerza swego” (3:17). I tyle. Wszystko inne mogło by być uważane za bardzo złe wieści, lecz złe wieści, które składają się na dobre wieści, też są dobre! Jeśli złe wieści nie zostaną zrozumiane, to dobre wieści nie mają sensu.

Jest to prawdopodobnie największa słabość współczesnej ewangelii. „Bóg kocha ciebie i ma wspaniały plan dla twojego życia” jest pożywką dla egoistycznych, grzesznych ludzi, którzy bez problemu tak interpretują „Bóg cię kocha”, żeby znaczyło „Bóg cię aprobuje”, co po prostu nie jest prawdą w stosunku do grzeszników. Bóg tak bardzo dezaprobuje tych, którzy buntują się przeciwko Niemu, że zamierza wrzucić ich do piekła. Boży zamiar, aby wrzucić ludzi do piekła, nie jest „wspaniałym planem” dla ich życia.

„Lecz ludzie nie przyjmą przesłania, jeśli będziemy głosić ewangelię, którą głosił Jan!” to często stawiana szczera wymówka, ofiarowana przez współczesnych kaznodziejów. Czy jednak lepiej jest głosić fałszywą ewangelię, które daje fałszywych, zwodniczych nawróconych, którzy zostaną w końcu wrzuceni do piekła, czy głosić prawdziwą ewangelię, której skutkiem są nieliczni nawróceni? W końcu lepiej jest, aby odrzucony kaznodzieja odszedł, strzepując pył z nóg swoich, wiedząc, że nie ma niczyjej krwi na swoich rękach.

Skąd możemy wiedzieć, że nasza ewangelia wydaje prawdziwe nawrócenia? Wiemy to, gdy ludzie pokutują i „przynoszą owoce godne upamiętania” (3:8). Jakich owoców szuka Bóg? Czy, kiedy przekonana o swym grzechu publiczność pytała, co powinni robić, Jan powiedział im: „Chodźcie do kościoła wiernie w każdą niedzielę?” Nie, pierwsze co im powiedział to: „Kto ma dwie suknie, niechaj da temu, który nie ma, a kto ma żywność, niech uczyni podobnie” (3:11). Jan wiedział, że Pan powie wszystkim, gdy staną przed Jego sędziowskim tronem jedną z dwóch rzeczy: „Byłem głodny, a nakarmiliście Mnie” lub „Byłem głodny, a nie nakarmiliście Mnie„; lub powie: „Byłem nagi, a przyodzialiście Mnie” lub „Byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie” (Mat. 25:31-36, 41-43).

Jeśli nie troszczymy się o ubogich w duchowej rodzinie Jezusa to jaką mamy podstawę wierzyć, że naprawdę narodziliśmy się na nowo i jesteśmy na drodze do nieba? Jest to podstawowy fakt chrześcijaństwa, lecz jakże często ignorowany przez sporą część współczesnego kościoła.

Zauważ, że większość rzeczy, które Jan polecił zrobić swojej przekonanej o grzechu publiczności, aby pokazać swoje nawrócenie, obracała się wokół ich zarządzania pieniędzmi. Faktycznie, pięć z sześciu szczególnych aktów pokuty, które Jan przepisał do zrobienia, dotyczyło pieniędzy: (1) podziel się żywnością z głodnym, (2) podziel się ubraniem z nagim, (3) nie nakładaj nadmiernych marży na swoich klientów, (4) nie okradaj ludzi z ich pieniędzy, (5) bądź zadowolony ze swojego uposażenia. Jeśli czyjeś „nawrócenie” nie dotyka jego postawy i zachowań wobec pieniędzy, to nie jest on naprawdę nawrócony.

W końcu pojawia się genealogia Jezusa ze strony Marii. Heli, którego Łukasz określa jako ojca Józefa (3:23), był jego ojcem tylko przez małżeństwo z Marią. Mateusz podaje genealogię Jezusa ze strony Józefa, który (oczywiście) nie był w rzeczywistości ojcem Jezusa.

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

seo оптимизация сайта цена

Gdy koszykówka spotyka się z równością społeczną

worldnetdaily

14 lipca 2009

WND © 2009

Thomas Sowell*)

Oryg.: TUTAJ

Czasami, gdy słyszę o „nierówności” i „uprzedzeniach” myślę o nierówności, która dotknęła bezpośrednio mnie – nierówności w koszykarskich umiejętnościach jakie mają miejsce między mną, a Michaelem Jordanem.

W szkole byłem tak beznadziejnym graczem w koszykówkę, że nasz trener w ogóle nawet nie chciał wziąć mnie do gry w softbal, w czym byłem tak naprawdę całkiem dobry. Dopiero w okolicy czterdziestki pierwszy raz wrzuciłem piłkę do kosza i nie było to w czasie gry. Ten kosz znajdował się w ogrodzie mojego brata i, nie napotykając na sprzeciw, po prostu rzucałem do niego praktycznie niemal spod spodu. Jedyną presja jaką czułem był obserwujący mnie bratanek. Po zaliczeniu tego jednego kosza, nigdy więcej nie wziąłem ponownie piłki do kosza do ręki. Odszedłem na emeryturę w swoim szczytowym okresie.  Pomyśl o tym: Michael Jordan zarobił miliony dolarów dzięki talentowi, którego mnie całkowicie odmówiono. Zupełnie nie z mojej winy, spędziłem lata studiując ekonomię po to, aby zarabiać na życie, a ekonomia nie jest w ogóle tak zabawna jak koszykówka ani też zarobki tu osiągane nie zbliżają się nawet do tamtych. Zwykle większość dyskusji o „nierówności” i „uprzedzeniach” jest wstępem do pokazania jakiegoś „rozwiązania”, które rząd może narzucić, zdobywając głosy polityków w tej dyskusji.

Jak można by rozwiązać problem nierówności między Michaelem Jordanem, a mną?

Możemy zmienić zasady gry w koszykówkę po to, aby spróbować wyrównać wyniki. Można kazać Michaelowi, aby wszystkie dwupunktowe wrzuty wykonywał zza trzypunktowej linii, przy pięciu broniących zawodnikach przeciwnej drużyny i żadnego pomocnika z jego strony. Można by wymagać, aby trzy punktowe rzuty wykonywał stojąc dokładnie pod koszem po przeciwnej stronie boiska. Równocześnie, można mnie pozwolić na wykonywanie dwupunktowych rzutów z połowy odległości linii rzutów wolnych, i oczywiście bez żadnych zawodników, którzy by mi przeszkadzali. Każdy rzut z końca linii rzutów wolnych można by zaliczyć jako trzypunktowy. Można, jednak nawet przy takich warunkach lepiej zrobiłbyś stawiając pieniądze na Michaela Jordana. Można sobie wyobrazić, że zmienimy niektóre przepisy jeszcze bardziej, aby był mniejszy rozrzut wyników, aby stworzyć „socjalną sprawiedliwość”.

Jeśli chodzi o różne podejmowane próby wyrównania to problem polega na tym, że zazwyczaj jest to tylko równanie w dół. Gdyby rząd wydał część swoich pieniędzy przeznaczonych na pobudzenie, usiłując podnieść poziom moich koszykarskich umiejętności do poziomu Michaela Jordana, byłoby to jeszcze większe marnotrawstwo pieniędzy niż większość innych akcji, które robi Washington. Tak więc, jedynym sposobem na zrównanie, które ma jakiekolwiek szanse powodzenia w ogóle, jest próba sprowadzenia Michaela Jordana w dół, do mojego poziomu czy to przez drastyczne zmiany przepisów, czy też każąc mu grać z jedną ręką zawiązaną na plecach, bądź cokolwiek jeszcze innego.  Takie podejście, podobnie jak wiele innych prób zrównywania, podrywa samą istotę podejmowanej działalności. Koszykówka będzie znacznie mniej interesująca, jeśli gra będzie odbywać się na zasadach, których celem jest doprowadzenie do równości wyników.

Ilość uczestników spadnie do takiego stanu, że ani Michael Jordan, ani nikt inny nie będzie mógł utrzymać się z grania.

Te same zasady dotyczą wszystkiego innego. Jeśli, na przykład, chcesz wyrównać szanse kobiet, aby mogły otrzymać pracę w straży pożarnej, to musisz obniżyć fizyczne wymagania co do wagi, wzrostu i tężyzny fizycznej. To oznacza, że będzie więcej strażaków, którzy nie będą w stanie wynieść nieświadomej osoby z płonącego budynku. Jeśli jeszcze chcesz, aby te fizyczne wymagania były takie samo zarówno dla kobiet jak i dla mężczyzn, oznacza to, że będą tam nie tylko kobiety, które nie będą w stanie wynieść ofiary z płonącego budynku, lecz również będą tam również mężczyźni nie będący w stanie wynieść ofiary na bezpieczne miejsce. Większość czynności nie jest po to, aby była równość. Są one po to, aby służyć swym własnym celom – i te cele są podkopywane, czasami fatalnie, gdy celem staje się równość.

Nic dobrego nie zrobią polityczne namowy, abym był oburzony na Michaela Jordana. Gdybym żywił taką urazę to więcej szkody zrobiło by to mnie, niż Michaelowi. Czułbym się przez to źle i mógłbym nie zobaczyć kilku wspaniałych meczy.

– – – – – – – –

*)  Jest dostępnych kilka książek prof. Sowell’a na temat ekonomii w j. polskim.

продвижение сайта

DS_12.07.09 Łk. 2

HeavenWordDaily

David Servant

Greckie słowo przetłumaczone jako „inn” (gospoda) w 2:7 to kataluma, co niekoniecznie opisuje inn czy hotel, takie jak znamy. Odnosi się do chwilowego schronienia, gdzie napływające tłumy mogły spać w czasie paschy, gdy masy ludzi przybywały do Jerozolimy. Dlatego wielu myśli, że Jezus urodził się na wiosnę, w pobliżu święta Paschy, ponieważ w Jerozolimie i pobliskim Betlejem były liczne kataluma, aby przyjmować wszystkich pielgrzymów. Wiemy również, że w czasie Paschy było mnóstwo pasterzy strzegących na wzgórzach swoich owiec, ponieważ potrzebne było ich tysiące na paschalne ofiary.

Prawdopodobnie Maria urodziła na otwartym powietrzu, w stajni, bądź w pasterskiej grocie w pobliżu Betlejem. „Żłób”, w którym złożono Jezusa był karmnikiem dla zwierząt. Niezbyt przyjemny obraz. W przeciwieństwie do bożonarodzeniowych kartek, gdzie mędrcy, pasterze i zwierzęta uśmiechają się pogodnie do ciepłego, błyszczącego na złoto żłóbka, prawdziwa scena rozdzierałaby serca większości z nas. Tak narodził się Król! Jezus cierpiał odrzucenie od samego początku.

Józef i Maria nie byli bogaci, na co wskazuje ofiara, z którą przyszli z Jezusem do świątyni. Według Prawa Mojżeszowego matka nowo narodzonego syna powinna była przynieść jednorocznego baranka na ofiarę całopalną, oraz młodego gołąbka bądź gołębicę na ofiarę zagrzeszną. Jeśli jednak nie stać ją było na branka to mogła go zastąpić gołąbkiem i gołębicą (Pwt. 12). Jezus urodził się w rodzinie, której standard życia dorównywał tylko tym, które dziś można znaleźć w nierozwiniętych krajach.

Wszystkie nadnaturalne wydarzenia towarzyszące Jego narodzinom zapisane przez Łukasza, powinny przekonać każdego, że Jezus jest Mesjaszem. Nadnaturalne poczęcie Jego zwiastuna, pojawienie się Gabriela zarówno przed Elżbietą jak i Marią, prorocze wypowiedzi ich obu, jak i Zachariasza, dziewicze narodzenie, pojawienie się pasterzom aniołów, objawienie o Dziecku dane Annie i Symeonowi, nadzwyczajna duchowość Jezusa jako chłopca, to wszystko wskazuje na to, że był On unikalną osobą w historii. Czy nie jest zdumiewające to, że tłumy ludzi słucha w kościołach w czasie Bożego Narodzenia wydarzeń spisanych przez Łukasza i pozostaje nietknięta?Jeśli wierzysz tylko w to, co dziś przeczytałeś, twoje życie zostanie radykalnie skierowane na służenie Jezusowi z całego serca!

W przeciwieństwie do katolickiej teologii, Maria nie była bezgrzeszna. Jak powiedział jej Symeon, w wyniku przyjścia Jezusa „miecz” przeniknie nawet jej duszę (2:35), wskazując na to, że również Maria będzie skonfrontowana z przenikającymi słowami Jezusa i doprowadzona do miejsce podjęcia decyzji. Możesz sobie przypomnieć wczoraj czytany Magnificat, gdzie Maria mówi: „Rozradował się duch mój w Panu i Zbawicielu moim” (1:47). Maria potrzebowała Zbawiciela. Jak szczególne, bądź co bądź, znacznie miało dla niej to, że Jezus mieszał w niej! Pamiętaj, że jeśli wierzysz w Niego, to On teraz mieszka w tobie również (przez zamieszkującego Ducha Świętego). Tak naprawdę jesteś bardziej uprzywilejowany niż Maria, ponieważ ona miała dziecko Jezus w sobie, a ty masz Go dorosłego w sobie!

Często zastanawiam się jaki był Jezus w czasie swoich młodzieńczych lat. Trudno sobie wyobrazić bezgrzeszne dziecko! Maria i Józef oczywiście uważali Go za na tyle odpowiedzialnego, że w wieku 12 lat mógł za siebie odpowiadać, ponieważ nawet nie upewnili się czy jest między krewnymi, gdy opuszczali Jerozolimę. Tak naprawdę to nawet nie zdawali sobie sprawy z tego, że zaginął aż „uszli dzień drogi” (2:44). Jezus musiał uważać siebie za na tyle odpowiedzialnego w wieku 12 lat, żeby pozostać samemu w Jerozolimie przez 3 dni i wybrać się potem w 100 kilometrową podróż powrotną do Nazaretu samemu.

Nic dziwnego, że Maria i Józef nigdy nie mieli problemów z Jezusem, z wyjątkiem tego jednego przypadku, gdy pozostał w Jerozolimie w czasie Paschy. Jako nastolatek nie buntował się, jako młodzieniec nie spędzał czasu na imprezowaniu i był wzorowym starszym bratem dla młodszego rodzeństwa. Trudno to sobie wyobrazić, wiem!

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

продвижение сайта поисковые системы

DS_10.07.09 Łk. 1

HeavenWordDaily

David Servant

W naszej chronologicznej podróży przez Nowy Testament cofamy teraz zegar około 66 lat wstecz, do wydarzeń związanych z narodzinami Jana Chrzciciela. Niemniej, interesujące jest to, że nie zmieniamy autora, skoro czytaliśmy inną księgę Łukasza przez poprzednie 22 dni, Księgę Dziejów Apostolskich.

Łukasz pisał do kogoś o imieniu Teofil (1:3), którego imię składa się z dwóch słów: „Teo” znaczy Bóg oraz „philo” – „miłość”. Tak więc, Teofil znaczy „kochający Boga”, co prowadzi nas do zastanowienia się nad tym czy Łukasz nie skierował swej Ewangelii do wszystkich, którzy naprawdę kochają Boga. Łukasz nie należał pierwotnych apostołów Jezusa i prawdopodobnie nie narodził się na nowo przed zmartwychwstaniem Chrystusa. Nie pisał więc o życiu Chrystusa z pierwszej ręki, lecz na podstawie swoich szczegółowych dochodzeń (1:3) prowadzonych przez ponad trzydzieści lat.

Jest jedynym z autorów Ewangelii, który podaje szczegóły narodzin Jana Chrzciciela. Dowiadujemy się stąd, że Jan miał pobożnych rodziców. Łukasz pisze, że byli „sprawiedliwi”, lecz ich sprawiedliwość była czymś więcej niż legalną pieczęcią przebaczenia, która nie miała miała nic wspólnego z ich życiem. Autor mówi, że „postępowali nienagannie według wszystkich przykazań i ustaw Pańskich” (1:6).

W czasach Jezusa było tysiące potomków Aarona, którzy mieli swoje zmiany w wykonywaniu kapłańskich obowiązków w świątyni. Okazja do złożenia ofiary z kadzidła była dla Zachariasza jednorazowym, życiowym wydarzeniem. Podejrzewam, że był podenerwowany, ale wyobraź sobie jak się poczuł, gdy spotkał anioła, którego nikt nie widział od czasów Daniela, około 600 lat wcześniej! Gabriel powiedział Zachariaszowi, że obiecany przez Malachiasza czterysta lat wcześniej Eliasz (Mal 4:5) właśnie miał się pojawić na scenie, i że będzie on synem Zachariasza! Oczywiście, Jan Chrzciciel nie był reinkarnacją Eliasza, lecz przyszedł w duchu i mocy Eliasza (1:17). Kara nałożona na niego była wyraźnym skutkiem jego niewiary. Powinniśmy się z tej historii nauczyć tego, że czasami lepiej nic nie mówić, niż wyrażać słowa powątpiewania!

Zawsze reaguje mi serce, gdy czytam słowa, które Gabriel powiedział do Marii odnośnie Jezusa: „I będzie królował nad domem Jakuba na wieki, a jego królestwu nie będzie końca” (1:33). W świecie, w którym coraz bardziej wzrasta niepewność, jest coś, o czym wiemy, że jest w przyszłości pewne. Pewnego dnia Jezus będzie rządził ziemią i od tej chwili na wieczność, wszystko już będzie bezpieczne. Nie będzie wtedy żadnych powodów do obaw! A więc, nie ma żadnych powodów do obaw teraz!

Szydercy zawsze będą szydzić z pomysłu narodzenia z dziewicy, mówiąc, że to jest niemożliwe. Zastanawiam się jak wyjaśniają choćby normalne poczęcie i narodziny. Musi być co najmniej 10.000 cudów w poczęciu i rozwoju każdego dziecka, cóż więc trudnego było dla Boga dodać jeszcze jeden cud, aby powstało dziecko, bez udziału ziemskiego ojca? A najbardziej zdumiewające w tym wszystkim nie jest to, że dziewica Maria miała w łonie dziecko, lecz to, że tym dzieckiem w łonie był Bóg.

W proroctwie Marii, które powszechnie nazywa się „Magnificat”, jest dużo pięknych zwrotów, lecz ja chciałbym się zatrzymać na jednej frazie, którą Duch Święty wypowiedział przez Marię o dziełach Bożych: „Łaknących nasycił dobrami, a bogaczy odprawił z niczym” (1:53). Jeśli Bóg „odprawił z niczym bogaczy”, oznacza to, że ci bogacze przyszli do Niego w czasie swej wielkiej potrzeby, gdy ich bogactwa znikły, a sami nie mieli co jeść. Skoro jednak wtedy, gdy byli bogaci ignorowali sytuację głodnych, Bóg teraz zignorował ich położenie. Zebrali to, co zasiali tak, jak Bóg obiecał w Przyp. 21:13: „Kto zatyka ucho na krzyk ubogiego, nie będzie wysłuchany, gdy sam wołać będzie„. Och, gdyby ludzie tylko wierzyli, że Bóg jest sprawiedliwy, i że On rzeczywiście odpłaci każdemu według jego uczynków! Pokutowaliby! Bogaci ludzi (my wszyscy), którzy pokutują, zaczynają troszczyć się o biednych i karmić głodnych.

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

разработка и продвижение интернет сайтов

DS_09.07.09 Dz.28

HeavenWordDaily

David Servant

Czyż nie jest to zdumiewające, że Łukasz, który był z Pawłem w czasie tej podróży i napisał Księgę Dziejów, nie wspomniał o sobie ani razu? Rzeczywiście bardzo pokorny facet.

Z moich kalkulacji wykonanych przy pomocy Google Earth wynika, że statek pchany wiatrem w kierunku zachodnim Morza Śródziemnego, przekraczając długość geograficzną Malty ma szansę jak 1 na 17 trafienia na tą wyspę, lecz wydaje się, że to raczej przewidywanie niż przypadek były czynnikiem decydującym w rozbiciu się tam statku. Bóg pracował w tym sztormie. Bóg zawsze działa również w czasie twoich sztormów.

Mówiąc w tym samym nastroju, zobaczmy, że duchowe przebudzenie na Malcie zaczęło się w wyniku czegoś, co było złe, lecz Bóg obrócił to ku dobremu. Paweł został ugryziony przez jadowitego węża, co zabiłoby każdego innego. Niemnie, w tym przypadku, Paweł miał nie jedno, lecz trzy potwierdzenia Boże, na których stał. Po pierwsze: Jezus obiecał mu, że złoży świadectwo w Rzymie (23:11). Po drugie: anioł obiecał mu, że będzie świadczył cesarzowi (27:24). Po trzecie: Jezus obiecał, że taki będzie jeden ze znaków towarzyszących wierzącym: „brać będą węże” (Mk. 16:18). Paweł nie miał więc czego się obawiać.

Pozwólcie, że zwrócę tylko uwagę na to, że Paweł, ten sam, który dobrowolnie podawał jedzenie na statku dzień wcześniej (27:35-36), pomagał zbierać drewno na ogień, aby ci wszyscy, którzy właśnie wyszli z morza mogli się ogrzać. Biedny Paweł! Nie wiedział o tym, jak to teraz robi tak wielu „apostołów”, że apostołowie są zbyt ważni, aby wykonywać tak pokorne zadania. Paweł nie wiedział lepiej, lecz wierzył, że w Bożych oczach najwięksi to ci, którzy są sługami!

Jak wszystkie duchowe przebudzenia, o których czytamy w Księdze Dziejów Apostolskich również to na Malcie rozprzestrzeniło się dzięki cudom czynionym przez Ducha. Uzdrowienie dobrze znanego mężczyzny uruchomiło kulę śnieżną (28:8-9). Można spokojnie powiedzieć, że Paweł pozostawił za sobą zgromadzenie wierzących i że zabrał inne zgromadzenie ze sobą na statek do Rzymu. Pozwolę sobie jeszcze wskazać na to, że apostoł był na Malcie tylko trzy miesiące, a wyjeżdżając musiał pozostawić kościół ze starszymi, to jest starszymi/pastorami/nadzorcami (biskupami). Oczywiście, nikt z nich nie spędził lat w szkole biblijnej czy seminarium, ponieważ czynienie mistrzami i nadzorowanie biblijnych kościołów nie wymaga tego.

Ostatecznie Paweł dotarł do Rzymu i oczekiwał na swój sąd przed Neronem. Nie siedział w „marniejąc w ciemnej, wilgotnej rzymskiej celi więziennej”, jak błędnie niektórzy twierdzą, gdy mówią o warunkach, w których pisał List do Rzymian. Przebywał raczej w w wynajętej przez siebie kwaterze, pod domowym aresztem, mają swobodę głoszenia i nauczania. Najwyraźniej był skuty łańcuchem za nogę a strzegł go pojedynczy strażnik (28:16, 20, 30). Faktycznie z Rzymu napisał kilka listów, które mamy w planie do czytania niedługo, a mianowicie: do Efezjan, do Kolosan, do Filipian i do Filemona.

Zgodnie ze swoją praktyką również w Rzymie Paweł starał się najpierw pozyskać Żydów, lecz jak to często bywało, odrzucili swojego Mesjasza. Zwrócił się więc do pogan, których w Rzymie nie brakowało.

Przypuszcza się, że w końcu Paweł został uniewinniony przez Nerona i uwolniony około 61 roku, jak sugeruje w kilku listach napisanych z Rzymu, że oczekuje szybkiego zwolnienia. Jego dalsze losy pozostają przeważnie tajemnicą. Myślę, że niewątpliwie kontynuował swoje podróże do różnych miejsc, gdzie zakładał kościoły, prawdopodobnie dotarł również do Hiszpanii (Rzym. 15:24, 28). Euzebiusz z Cezarei, który pisał w IV wieku stwierdza, że Paweł został ścięty w czasie panowania cesarza Nerona. To wydarzenie jest datowane na rok 64, gdy Rzym został zniszczony przez pożar lub kilka lat później, na rok 67. Tuż przed śmiercią, Paweł napisał swój ostatni list do Tymoteusza, po czym udał się w ostatnią podróż – do nieba. Tam otrzymał zapłatę, którą się nadal dziś cieszy!

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

продвижение