Jessie Penn-Lewis
Wszyscy chcemy przynosić owoce dla królestwa, lecz jedyny sposób na wydanie życia to śmierć. Jezus używał wielu analogii, aby uczyć nas prawd o Królestwie. Jedną z nich była lekcja, w której życie wierzącego porównał do procesu wzrostu ziarna pszenicy.
„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, jeśli ziarnko pszeniczne, które wpadło w ziemię, nie obumrze, pojedynczym ziarnem zostaje; lecz jeśli obumrze, obfity owoc wydaje” (Jn 12:24).
Jeśli mamy wydać owoc, do czego zostaliśmy powołani, to musimy przejść przez ten sam proces sami.
Spójrzmy na ziarenko i nauczmy się lekcji, abyśmy, żyjąc w dniach ostatecznych, mądrze poddali się przebitej ręce ręce Bożej i pozwolili Mu, aby wypełnił swoje cele w nas. Ziarno pszenicy przyłączone do Pana ożywa i poddaje się Synowi Bożemu, aby zasiał je w ziemi. Woła do Boga prosząc, aby Pan bez względu na koszty doprowadził do wydawania owocu. Zaczyna mu świtać jaki jest cel jego życia. Widzi, że jest w nim samym nieco egoizmu, który przejawia się w tym, że jest zaabsorbowane „swoim własnym” postępem i „swoim” wzrostem.
Niebiański Gospodarz słyszy pobudzane przez Ducha Świętego wołanie ziarna i po cichu zaczyna przygotowywać je do spełnienia jego modlitw. Przygotowuje je w taki sposób, że zasiewa je w ziemi, delikatnie oddzielając od tego, co łączyło je z kłosem. Ziarnu może się wydawać, że Pan nie zwrócił w ogóle uwagi na te wołania i zastanawia się, dlaczego nie odpowiada; lecz powietrze i słońce robią swoją robotę po cichu. Zboże zostaje zżęte, lecz ono nie zdaje sobie z tego sprawy, dopóki nie zostaną rozerwane dotychczasowe więzy. Nagle znajduje się w ręce i zostaje wrzucone głęboko w ciemną ziemię.
ODDZIELENIE
Co się stało? Małe ziarenko pszeniczne prosiło o owoc, a nie taką dziwną drogę. Gdzie jest słońce, gdzie dawni towarzysze, poprzednie szczęśliwe życie? „Gdzie jestem?” – woła samotne ziarno. „Gdzie jest moje przyjazne źdźbło? Ten ciemny kawałek ziemi, tak odpychający, rani moja ładną powłoczkę; było tak pięknie w naszej grupie na szczycie kłosa. Byłem wysoko ponad ziemią, tak wysoko ponad wszystkim”. Tak mówi do siebie ziarenko. Teraz zaś jest zszokowane, ponieważ okazuje się, że zaczyna się psuć. Dopóki było w stanie utrzymać swoją zewnętrzną urodę, nie przejmowało się oddzieleniem, ciemnością i bezużytecznością. Ale tego to już za wiele!
Co więcej, wydaje się, że zostało 'porzucone’ na pastwę otoczenia. Jest przez nie niszczone, a nie jest w stanie obronić się przed tym samo i utrzymać „wysoko, ponad wszystkim”, jak kiedyś. Już wydawało mu się, że nigdy więcej nie będzie dotykane przez te ziemskie rzeczy. Niemniej, mimo tych wszystkich dziwnych rzeczy, które się dzieją z nim, ziarenko odpoczywa w wierności Bożej; wie, że On bezpiecznie poprowadzi je po drodze, której ono samo nie zna. Woła razem z psalmistą: „W nocy śpiewam mu pieśń, modlę się do Boga życia mego” (Ps. 42:11).
UTRATA TOŻSAMOŚCI
Biedne, małe ziarenko! Wdeptane w ziemię, ukryte przed ludzkim wzrokiem, ignorowane, zapomniane; małe pszeniczne ziarenko tak kiedyś szanowane. Kiedyś inne ziarenka spoglądały na nie i słuchały z szacunkiem jego porad! Teraz czuje się zapomniane i umiera w samotności, wołając: „Oczekiwałem współczucia, ale nadaremnie, i pocieszycieli, lecz ich nie znalazłem” (Ps. 69:20). Tęskni za innymi dziećmi Bożymi, które mogłyby „opowiedzieć o smutku tych, których Ty zraniłeś”, ale nie wydaje się, aby ich serca były cierpiały wraz z cierpiącymi. Pogrzebane ziarno mówi Bogu „tak”, a On właśnie odpowiada na jego modlitwy, aby było wierne!
Może w przeszłości byłeś pochłonięty swoją skuteczną służbą i dobrymi przeżyciami. Jakże niewiele rozumiałeś z pokuszeń i trudności spadających na małe kłosy pszenicy, jak surowy byłeś dla tych, którzy upadli, nie „uważając na to, aby samemu nie być kuszonym” (Gal. 6:1). Mówiłeś tej malutkiej trawce, że „powinna” być już znacznie starsza i bardziej dojrzała. Myślałeś o niej, że taka „słaba”, bo zgięta do ziemi, gdy tylko jakiś ciężki but zdeptał ją. Zniechęcałeś je, gdy były słabe w wierze i nie „przyjmowałeś ich”, ani nie znosiłeś cierpliwie ich słabości! Jakże starałeś się, aby zobaczyła to, co ty widziałeś w swej wspaniałej dojrzałości. Nie rozumiałeś tego, jak czekać, zachęcać i dawać czas na wzrost! Pogrzebane ziarenko, rzeczywiście „zawiniło przeciwko bratu’ (Rdz. 42:21) brakiem „utrapienia w duszy i wielu łez” nad pokuszeniami i cierpieniami innych. Jakże strzegłeś siebie i bałeś się zstąpić w dół na ziemię, aby stać się słabym dla słabych, aby zyskać jeszcze więcej!
ZŁAMANIE
Uczymy się teraz tajemnicy królestwa, która pokazuje nam lekcja o ziarnie pszenicznym: życie Boże w tobie nie może przebić się i owocować dopóki nie zostaniesz złamany Bożą ręką. Bóg dopuszcza różne ziemskie okoliczności, próby, samotność i upokorzenie po to, aby mógł uwolnić obfite życie, które pochodzi od Niego.
Każdy poziom wzrostu wymaga odrzucenia pewnych rzeczy, aby mógł nastąpić pełniejszy rozwój. Na początku zarodek życia ukryty jest w zewnętrznej formie spisanego słowa; skorupka może przeminąć (to jest, z naszej pamięci), lecz życie, Żywe Słowo, pozostaje. W sprzyjających okolicznościach wzrasta „szczerym i dobrym sercu”, oczyszczone ze wszystkiego co mogłoby dusić ziarno, rozwijające się życie, pokazuje się w różnych zewnętrznych formach, które można opisać jako, trawa, kłos, pełne ziarna w kłosie.
We właściwym czasie należy użyć ostrego narzędzia, ponieważ trzeba oderwać je od starego podłoża, oddzielić od starych doświadczeń, odciągnąć od tych zewnętrznych rzeczy, które kiedyś nam pomagały. Zielona trawa, źdźbło, kłos pszeniczny były tylko zewnętrznym okryciem życia, które przebijało się przez nie do pełnej dojrzałości.
Oderwane od starego podłoża, oddzielone od starych okoliczności, życie znajdujące się w dojrzałym ziarnie, ponownie nie może się przebić ku 100-krotnemu pomnożeniu bez odzierania; zniszczenia zewnętrznej osłonki, która uniemożliwia owocowanie. Serca szczerze wołają do Boga o to, aby się w nich wypełniły Jego cele, a Duch Święty pracuje nawet wtedy, gdy one tego nie rozumieją. Okazuje się, że niebezpiecznie jest trzymać się starych doświadczeń, tego co niegdyś pomagało, gdy Duch naciska, aby ruszyły ku kolejnemu poziomowi, szczególnie wtedy, gdy wydaje się on raczej „spadkiem”, a nie „wzlotem”. Lekcja ziarna uczy nas, że „spadki” oznaczają owocność i są częścią 'wzlotu” na drodze do pełnego rozwoju ziarna pszenicznego. Wyłącznie Duch Święty pomoże nam zrozumieć co to wszystko znaczy w praktyce. Nam wystarczy znać te zasady Jego działania, aby móc poddać się z ufnością Jego pracy.
PRZYNOSZENIE OWOCU
W końcu ziarno jest gotowe na ukrycie przed ludzkimi oczami, gotowe na wdeptanie i leżenie w milczeniu w jakimś samotnym zakątku wybranym przez Boga. Gotowe na coś, co inni nazwaliby „spadkiem”’; gotowe by żyć w Bożej woli bez wspaniałych doświadczeńp; gotowe do samotnego mieszkania i izolacji, z dala od szczęśliwej społeczności z innymi ziarnami. Cicho, lecz pewnie, boskie życie przebija się ku owocowanu. Ziarno oddało siebie samo, podzieliło się „swoim własnym życiem”, a jednak żyje, teraz jednak żyje życiem swego Pana.
Pogrzebane w ziemi ziarno! Dobrze jest być zapomnianym!
No bo kto będzie myślał o bólu i cierpieniu, które przechodzi ziarno w ciemności, gdy zobaczy pola żniwne? Ale ziarno będzie zadowolone, ponieważ prawo obowiązujące to życie zostanie wypełnione. Wygrzewało się na słońcu samo, dla swego dobra, a teraz żyje w innych, nie pragnąc nawet tego, aby było wiadomo, że z to niego ten stukrotny plon pochodzi.
Tak i Chrystus Sam złożył swoje życie w ofierze, aby mógł „ujrzeć potomstwo” (Iz. 53:10), ujrzeć cierpienia Swej duszy i cieszyć się tym (w. 11), że ponownie żyje w tych, których odkupił. Tak więc w Bożym cudownym prawie – prawie natury powielanym w duchowym świecie – najpierw Ziarno pszeniczne, zasiewane przez samego Boga, jest reprodukowane w kolejnych ziarnach, mających te same cechy i funkcjonujących według prawa ich istnienia: „jeśli ziarno pszeniczne, które wpadło w ziemię, nie obumrze, pojedynczym ziarnem zostaje; lecz jeśli obumrze, obfity owoc wydaje” (Jn. 12:24).
ŻYCIE ZE ŚMIERCI
Podążamy ścieżką małego ziarenka skierowaną w dół, do ziemi. Ono już „znienawidziło życie na tym świecie” i teraz jego „życie jest ukryte wraz z Chrystusem w Bogu”. Kiedy godziło się na łamanie i odzieranie na samotnej, ukrytej drodze, zawarte w nim boskie życie przełamywało się, aby żyć w innych i po cichu zapuszczało pędy w silniejszej, pełniejszej i czystszej jedności z Panem w niebie.
Nie jest to łatwa droga. Nawet Pan Chrystus niepokoił się, gdy zbliżał się do godziny utrapienia i cierpienia zapowiedzianego w Ps. 22. „Teraz dusza moja jest zatrwożona, i cóż powiem? Ojcze, wybaw mnie teraz od tej godziny? Przecież dlatego przyszedłem na tę godzinę, Ojcze, uwielbij imię swoje” (Jn. 12:27-28).
Ukryta twarz Ojca była czymś więcej niż złamane serce, gwoździe i włócznia. Jezus wiedział o tym, co ma się wydarzyć i mógł ratować się z tego, mógł powiedzieć Ojcu i mieć do dyspozycji legion aniołów, które spełniły by jego prośbę, lecz gdzie wtedy znalazłyby się pierwsze owoce dla Boga i Baranka? Nie, jedyną modlitwą Mistrza mogło być: „Ojcze, uwielbij imię swoje”.
Jeśli idziemy za Barankiem tam, gdzie On szedł, jeśli jesteśmy gotowi umrzeć po to, aby przynieść życie, na pewno otrzymamy, jak i On otrzymał, zapewnienie ze strony Ojca: „I uwielbiłem, i jeszcze uwielbię” (w. 28). Na końcu zaś zostanie nam dana wielka nagroda: „Zwycięzca zasiądzie ze Mną na Moim tronie” (Obj. 3:21).
– – – – – – – – – –
Jessie Penn-Lewis (1861-1927) często przemawiała w Kenswick, a w swym przesłaniu głosiła centralizm krzyża w życiu i doświadczeniu chrześcijanina. Regularnie pisała dla magazynu „The Overcomer” (Zwycięzca), kwartalniku o światowym zasięgu, który założyła w 1908 roku.
Ten artykuł ukazał się w wydaniu kwiecień/maj 2001.
© Copyright Strang Communications, All Rights Reserved
раскрутка