Dlaczego mówię o Kościele Domowym – część 3

John Fenn
Tłum.: Tomasz S.
Kiedy czytamy Dzieje Apostolskie widzimy, że wszystko kręci się wokół domu. Pięćdziesiątnica miała miejsce w domu. W Dz. 10 Piotr udał się do domu rzymskiego setnika Korneliusza. Gospodarze i gospodynie domowe często wspominani są w Filippi, Salonikach, Rzymie, Efezie, Koryncie, Kolosach i Laodycei.

Jak oni zaczęli? Jak my możemy zacząć?
Wyraźnie widać, że najczęściej ewangelizujemy w czterech strefach naszego wpływu: w rodzinie, wśród przyjaciół, sąsiadów i współpracowników.
Właśnie z takiej grupy ludzi wywodziło się 6 z pierwszych 12 apostołów. W Jan. 1:40-51 widzimy Andrzeja, który przyprowadza swego brata – Piotra, na spotkanie z Jezusem. Rodzina. Następny werset mówi, że mieli oni sąsiada – Filipa, który spotkał Jezusa. Sąsiad. On z kolei zaprosił na spotkanie z Jezusem przyjaciela – Nataniela. Przyjaciel. W Łuk. 5:10 dowiadujemy się, że Piotr, gdy spotkał Jezusa, był wspólnikiem Jakuba i Jana w biznesie rybackim. Współpracownicy.

Rodzina, przyjaciele, sąsiedzi i współpracownicy – widać ich w całym Nowym Testamencie
W 2 Tym 1:5 Paweł wspomina wiarę rodziny Tymoteusza – babki Loidy oraz jego matki Euniki. W Kol 4:10 Paweł mówi o Barnabie jako wujku Jana Marka – autora ewangelii Marka. W Dz 12:12 czytamy, że matka Marka – Maria, była gospodarzem spotkania, gdzie modlili się za Piotra, kiedy anioł uwolnił go z więzienia.

Łuk 24,18 mówi nam, że jedną z dwóch osób idących do Emaus, był Kleofas. Ewangelia Jana, napisana po Ewangelii Łukasza, wspomina w 19:25, że był on wujkiem Jezusa. Czytamy, że ciotka Jezusa – siostra Marii, była z nią u stóp krzyża. Wierność Jego ciotki, gdy stała przy krzyżu wyjaśnia, dlaczego zmartwychwstały Pan postanowił pokazać się tej właśnie dwójce mężczyzn w drodze do Emaus – chciał powiedzieć swojemu wujowi, by mógł przekazać ciotce, że On zmartwychwstał.

W Dz 18:1-3 czytamy, że gdy Paweł w Koryncie zakładał kościół, dołączyli do niego wytwórcy namiotów – Akwila i Pryscylla. Współpracownicy. W Nowym Testamencie wspomniano nich sześć razy mówiąc, że byli gospodarzami kościołów domowych, gdy mieszkali w Rzymie i Efezie. W całym Nowym Testamencie widzimy rodzinę, przyjaciół, sąsiadów i współpracowników.

Tak jest do dzisiaj. Wiele kościołów domowych składa się z ludzi wywodzących się z tych 4 stref wpływu. Szczególnie widzimy to w Afryce, na Bliskim Wschodzie i w Azji. Ale nie zawsze tak jest. W dobie Internetu osoby, których nikt w twoim kościele domowym nie zna, mogą być zainteresowane przyjściem na spotkanie kościoła. Mogą to być „ludzie, czy też synowie pokoju”.

Przykład takich ludzi widzimy w Filippi
Człowiek pokoju to osoba, która nie zna Pana, ale cię akceptuje. W Łuk 10:3-9 Pan mówi, że w takim przypadku najpierw najlepiej zbudować relację z taką osobą, a dopiero potem dzielić się Jezusem. Oczywiście na wasze spotkanie może przyjść taka właśnie osoba, ale też może przyjść inny wierzący, którego nie znacie.

Kiedy w Dz 16:12-40 Paweł udał się do Filippi, nie natrafił na spotkanie (synagogę), co oznacza, że nie znalazło się przynajmniej 10 żydowskich mężczyzn, aby zawiązać cotygodniowe zgromadzenie. Dowiedział się jednak, że niektóre żydowskie kobiety chodziły nad rzekę, aby się razem modlić. Postanowił więc je poszukać.

A w dzień sabatu wyszliśmy za bramę nad rzekę, gdzie, jak sądziliśmy, odbywały się modlitwy, i usiadłszy, rozmawialiśmy z niewiastami, które się zeszły”. Więc wszystko zaczyna się od poszukania, gdzie gromadzą się ludzie o podobnych poglądach. Moglibyśmy powiedzieć – znalezienie „ludzi pokoju”.

Zwróćmy też uwagę na to, co napisano o Lidii w Dz 16:14: „Przysłuchiwała się też pewna bogobojna niewiasta, imieniem Lidia, z miasta Tiatyry, sprzedawczyni purpury, której Pan otworzył serce, tak iż się skłaniała do tego, co Paweł mówił”. Widzimy tutaj, że była bogobojna, ale nie narodziła się jeszcze na nowo. Wszystko to zmieniło się, gdy Paweł powiedział jej o Jezusie. Wtedy zaprosiła Pawła i Sylasa do swojego domu. To właśnie do tych ludzi Paweł napisał swój najcieplejszy z listów – List do Filipian.

Może to zabrzmi dziwnie, ale byłem w jej domu. Jego ruiny przetrwały do dziś. Po zalegalizowaniu chrześcijaństwa jej dom zamieniono na „kościół”, który każdy może zwiedzić.

Spotykanie się musi być celowe. W Dz 2:42 czytamy, że spotykali się regularnie
Bardzo często ktoś otrzymuje objawienie, że kościół domowy jest właśnie dla niego. Dzieje się tak gdy, podobnie jak wierzący w I wieku odkrywa, że tu nie chodzi o chodzenie do świątyni.

Niestety, w naszych czasach są też ludzie, którzy mówią: „OK, to może wpadnę do ciebie w tym tygodniu”. Chcą przyjść na spotkanie, aby to ocenić – bez żadnego zobowiązania, tak jakby odwiedzili tradycyjny kościół. Ale kościół domowy jest czym innym. Przychodzisz przecież do czyjegoś domu… Tacy ‘zwiedzający’ pojawią się może raz, czy dwa i już ich nie ma, lecz ludzie, którzy mają z nieba objawienie, że wiara oparta jest na relacjach, angażują się w pełni od samego początku – oni rozumieją to.

Pozwólcie, że wyrażę się zupełnie jasno – Bóg oczywiście wypełni każdą strukturę, jaką da Mu człowiek, więc nie stoi to w sprzeczności z tym, jak niektórzy wierzący gromadzą się na spotkania w formie „tradycyjnego kościoła”. Czasami na spotkaniu kościoła domowego może pojawić się osoba, która jednak na koniec stwierdzi, że ta koncepcja nie jest dla niej i że woli coś bardziej znajomego – spotkania tradycyjnego kościoła i to jest oczywiście w porządku.

Kościół domowy to nie miejsce ewangelizacji, chociaż „człowiek pokoju” może tutaj czegoś doświadczyć i uwierzyć w Pana. Widzimy to w 1 Kor 14:22-25. Kościół domowy ma być dla uczestników miejscem bezpiecznym i zdrowym, więc nie przyprowadza się tu ludzi, z którymi gospodarz spotkania czułby się niekomfortowo.

Dlatego też, jeśli chcesz przyprowadzić kogoś na spotkanie kościoła domowego, powinieneś najpierw spotykać się z nim jeden na jednego, nauczając go w Panu przez pewien czas. To, że gościsz kościół w swoim domu nie oznacza automatycznie, że musisz wpuszczać tam każdego. Spotkanie domowe ma charakter intymny, osobisty i jest miejscem spotkania osób, którym możesz zaufać.

Uwaga na ludzi – kościół domowy musi być bezpieczny
Aby pojawić się po raz pierwszy na spotkaniu kościoła domowego, gdy nie jesteś członkiem rodziny, przyjacielem, sąsiadem ani współpracownikiem uczestników, wymaga to naprawdę determinacji i odwagi.

Dlatego też najlepiej spotkać się z potencjalnym, nowym uczestnikiem na kawę, gdzieś w miejscu publicznym. Nie chodzi tu o żadne przesłuchanie, ale w rozmowie można dowiedzieć się, jakiego typu jest to osoba, dlaczego jest zainteresowana kościołem domowym, czy aby nie zachowuje się głupkowato i czy może wydawać się potencjalnie niebezpieczna. Trzeba sprawdzić, czy jest to osoba, z którą gospodarz spotkania czułby się komfortowo goszcząc ją w swoim domu.

Jezus sprawdzał ludzi, co może być zaskoczeniem dla tych, którzy nigdy wcześniej nie mieli kościoła domowego. W Łuk 9:57-62 Jezus spotkał trzech różnych ludzi, którzy chcieli dołączyć do Jego uczniów. W czasie rozmowy dowiedział się, że jeden z nich nie był tego świadomy, że idąc za Nim, nie będzie miał stałego domu. Drugi postawił warunek, aby najpierw pozwolono mu pochować członka rodziny. Trzeci z nich, z powodu sytuacji rodzinnych, nie był zdecydowany do końca. W Łuk 8:38-39 człowiek, który został uwolniony od legionu demonów prosił, aby pozwolono mu podążać za Jezusem, ale nie uzyskał na to zgody. Jezus powiedział mu, żeby wrócił do domu i przyjaciół i powiedział im, co Pan dla niego uczynił.

Rodzina, przyjaciele, sąsiedzi, współpracownicy, ludzie pokoju – musieli to być ludzie, z którymi zapraszający ich do swoich domów, musieli czuć się komfortowo. Widzimy to w Biblii i tak samo jest w dzisiejszych czasach.

Zatrzymamy się w tym miejscu i zakończymy w przyszłym tygodniu.

< Część 2 | Część 4 >

Wiele błogosławieństw

John Fenn

Click to rate this post!
[Total: 1 Average: 5]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.