Ray Comfort; Fragment z książki: „Najpilniej strzeżony SEKRET piekła”
Kto potrzebuje spadochronu?
Rodzaj odpowiedzi grzesznika zależy od tego, w jaki prezentujemy ewangelię. Pozwólcie, że to zilustruję.
Dwaj mężczyźni siedzą w samolocie. Stewardesa podaje pierwszemu z nich spadochron instruując, by założył go na siebie, ponieważ to polepszy jego lot. Pierwszy pasażer jest nieco sceptyczny, bo nie rozumie, w jaki sposób spadochron mógłby usprawnić lot. Ostatecznie decyduje się sprawdzić, czy to twierdzenie jest prawdziwe. Po założeniu spadochronu zauważa, że jest on kłopotliwy – ciężki i niewygodny. Pocieszając się jednak obietnicą lepszego lotu, pierwszy pasażer decyduje się dać sobie nieco czasu. Ponieważ on jeden ma założony spadochron, niektórzy pasażerowie zaczynają się z niego śmiać, co dodatkowo pogłębia jego upokorzenie. W końcu nie mogąc dłużej tego znieść, osuwa się na siedzeniu, odpina spadochron i odrzuca na podłogę. Jego serce wypełnia rozczarowanie i zgorzknienie, ponieważ w jego opinii został okłamany.
Kolejna stewardesa podaje spadochron drugiemu mężczyźnie, lecz posłuchajcie jej wyjaśnienia: mówi mu by go włożył, ponieważ w każdej chwili może dojść do sytuacji, że będzie musiał wyskoczyć z samolotu, z wysokości 8000 metrów! Drugi pasażer z wdzięcznością zapina spadochron. Nie zauważa jego ciężaru na swoich ramionach ani tego, że nie może prosto siedzieć. Jego umysł pochłonięty jest myślą, co mogłoby się stać gdyby wyskoczył bez niego. Gdy pozostali pasażerowie śmieją się z niego, on myśli: nie będziecie się śmiać, gdy spadniecie na ziemię.
Uodpornieni odstępcy
Spróbujmy teraz przyjrzeć się motywacjom oraz rezultatom doświadczeń obu pasażerów.
Motywacją pierwszego mężczyzny do założenia spadochronu, była wyłącznie poprawa komfortu lotu. W efekcie został on upokorzony przez pasażerów, rozczarowany niespełnioną obietnicą i wypełniony goryczą w stosunku do stewardesy, która mu go dała. Jeśli chodzi o niego, nigdy więcej nie włoży czegoś takiego na swoje plecy.
Drugi mężczyzna włożył spadochron, aby uniknąć niebezpieczeństwa nadchodzącego zagrożenia. Ponieważ wiedział, co by się stało bez tego zabezpieczenia, posiadał głęboko zakorzenioną radość i pokój w swoim sercu. Świadomość, że został ocalony od pewnej śmierci, dała mu siłę do przeciwstawienia się urąganiu ze strony innych pasażerów. Jego stosunek do stewardesy, która dała mu spadochron, był pełen płynącej z głębi serca wdzięczności.
Teraz posłuchajcie, co mówi współczesna ewangelia: „Przyjmij Jezusa Chrystusa. On da ci miłość, radość, pokój i spełnienie”. Innymi słowy polepszy komfort twojego lotu. Na zasadzie eksperymentu grzesznik przyjmuje Zbawiciela, by przekonać się czy będzie tak, jak mu głoszono.
Co otrzymuje? Pokuszenie, cierpienie i prześladowanie. Inni pasażerowie drwią z jego decyzji. Co więc robi? Odchodzi od Jezusa Chrystusa, gorszy się Słowem Bożym, jest rozczarowany, zgorzkniały i ma w tym zupełną słuszność! Obiecano mu pokój, radość i spełnienie, a wszystko co otrzymał to doświadczenia i upokorzenia! Jego gorycz zwraca się ku tym, którzy „dali” mu „dobrą nowinę”. Jego stan końcowy jest gorszy niż początkowy – kolejny uodporniony, zgorzkniały odstępca!
Apostoł Piotr działał w nierozsądnej gorliwości, gdy próbował posiekać na kawałki rzymskiego sługę w ogrodzie Getsemane. Wielu nierozważnych chrześcijan również odcina uszy potencjalnych słuchaczy. Gdy grzesznicy już raz stwierdzą, że spróbowali chrześcijaństwa, nie nadstawią ucha by słuchać ewangelii po raz kolejny! Dlaczego grzesznicy odchodzą i nie słuchają? Ponieważ już dłużej nie głosimy pełnego przesłania ewangelii! Pominęliśmy klucz do szczerej pokuty – Zakon Boży! Apostoł Paweł powiedział: „Przecież nie poznałbym grzechu, gdyby nie zakon” (Rz 7:7).
Posłuchaj poniższych słów Charlesa Spurgeona:
Zaniechaj Zakonu a osłabisz światło, dzięki któremu człowiek dostrzega swoją winę. To poważna strata dla grzesznika a nie zysk – gdyż zmniejsza prawdopodobieństwo jego przeświadczenia i nawrócenia. Mówię, że pozbawiasz ewangelię najmocniejszego argumentu (najpotężniejszej broni), gdy odkładasz na bok Zakon. Usuwasz z niej nauczyciela, który prowadzi człowieka do Chrystusa… Ludzie nigdy nie zaakceptują łaski, dopóki nie zaczną drżeć przed sprawiedliwym i świętym Prawem. Dlatego też Zakon służy najpotrzebniejszemu i najbardziej błogosławionemu celowi i nie może zostać usunięty ze swego miejsca.
Gdy grzesznik dostrzega konsekwencje łamania Prawa Bożego – tego, że nie może uciec od nieuchronnego sądu – wówczas dopiero widzi potrzebę oddania się Panu Jezusowi Chrystusowi. Gdy głosimy nadchodzącą karę przez Prawo, grzesznik przychodzi do Chrystusa wyłącznie, by uniknąć „nadchodzącego gniewu”. W miejsce głoszenia, że Jezus polepsza komfort lotu, musimy ostrzegać ludzi przed nieuchronnym skokiem. Każdy musi przejść przez drzwi śmierci. A jak postanowione jest ludziom raz umrzeć, a potem sąd (Hbr 9:27).
Czy jednak chrześcijaństwo nie oferuje obfitego życia? Zapewniam cię, że oferuje! Pokój i radość są właściwymi owocami Ducha. Jest to jednak niesprawiedliwe wobec grzeszników, gdy kusimy ich wyłącznie korzyściami zbawienia. Nasze niefortunne starania powodują jedynie, że grzesznicy przychodzą do Chrystusa z zanieczyszczonymi motywacjami, pozbawionymi pokuty.
Pamiętasz, dlaczego drugi pasażer miał radość i pokój? Ponieważ wiedział, od czego uchroni go spadochron. Tak samo prawdziwie nawrócony posiada radość i pokój w swoim wierzeniu, gdyż wie, że sprawiedliwość Chrystusa wyswobodzi go od nadchodzącego gniewu. „Albowiem Królestwo Boże to… sprawiedliwość i pokój, i radość w Duchu Świętym” (Rz 14:17). Dlaczego sprawiedliwość idzie w parze z pokojem i radością? Ponieważ „bogactwo nic nie pomoże w dniu gniewu, lecz sprawiedliwość ratuje od śmierci” (Prz 11:4).