Ron McGatlin
To, co obecnie przeżywamy jest prawdopodobnie jednym z okresów zmian o największym nasileniu i znaczeniu, jakie miały miejsce od pierwszego wieku. Prawdopodobnie są to dla Ciała Chrystusa zmiany o największym znaczeniu od czasów, gdy Chrystus Jezus chodził po ziemi. Bóg łączy prekursorów w zgromadzeniach podobnych do mikrokosmosów Ciała Chrystusa, wracającego do rzeczywistości Królestwa Bożego. Prawdziwi synowie Boży wracają do naszego Ojca, do Jego dróg, Jego planów, Jego woli, Jego prawdziwego królestwa na ziemi jak jest w niebie.
Bardzo długo większość kościoła jako zbiorowość żyła podobnie do syna marnotrawnego w świecie Babilonu. Kościół zostawił gospodarstwo Ojca (Królewskie życie) wiele wieków temu i zmarnował swoje dziedzictwo na upiększanie swego religijnego i głupiego życia w babilońskim stylu. W tym czasie, gdy ewangelia Królestwa ponownie jest powszechnie głoszona po raz pierwszy od pierwszego wieku, Boży zwiastuni wracają do szukania Królestwa. Babilon upada a zmarnowane dziedzictwo wycieka.
Jeśli chodzi o prawdziwe Królestwo, prawdziwi synowie żyjący jako marnotrawny kościół, zaczynają wracać do Ojca i prawdziwego Królewskiego życia. Prawdziwi synowie Boży dochodzą do swoich zmysłów, podobnie jak syn marnotrawny doszedł do rozsądku, karmiąc świnie i napełniając swój brzuch tymi samymi łupinami.
Znaczeniem słowa „marnotrawny” jest: 'rozrzutny’ bądź 'nierozsądnie ekstrawagancki’. Nie mówimy tutaj o osobistym grzechu i wracaniu do kościoła, jak to jest nauczane zazwyczaj o tej przypowieści do tej pory. To było dobre nauczanie na tamten czas.
Jest jednak bardziej obszerne zrozumienie tej historii, mające zastosowanie do Królestwa.
Mówimy o zbiorowym Ciele Chrystusa dochodzącym do ostrego zwrotu z przeszłości ku prawdziwemu objawieniu Królestwa Bożego, które zmienia nasze życie. „Podobnie jak syn marnotrawny jako ciało Chrystusa zaczynamy być odnawiani w duchu naszych umysłów ku naszej ujawnionej tożsamości. To ujawniona tożsamość, ponieważ oto stare rzeczy przeminęły, a wszystko stało się nowe”.
W naszej podróży otrzymaliśmy objawienie Chrystusa, krzyża, zbawienia, chrztu Duchem Świętym i znacznie więcej, a to wszystko spowodowało, że w podróży ku dojrzałości wzrastamy i jesteśmy stale poddawani przemianie. Niemniej, wielu, jeśli nie większość z nas, nigdy w pełni nie przyjęła prawdziwego objawienia i udzielenia Królestwa Bożego teraz na ziemi. Wielu z nas uwierzyło, że życie według zasad Królestwa Bożego nie jest możliwe aż do następnego wielkiego działa Bożego w przyszłości.
Nigdy nie przeżywaliśmy pełni życia Chrystusa Jezusa manifestującej Jego królewski styl życia w nas i poprzez nas. Wartościowe dziedzictwo Królestwa, które było dla nas potencjalnie możliwe do osiągnięcia, zostało zmarnowane. Straciliśmy ten królewski potencjał, ponieważ nie słyszeliśmy prawdziwej ewangelii królestwa. Rozpuściliśmy dary i zaopatrzenie Królestwa Bożego na egoistyczne religijne i głupie życie.
Nie mówimy o naturalnym potencjale i zasobach. Ogromny potencjał dostępny dla nas u naszego Ojca w Królestwie Niebios na ziemi obejmuje takie rzeczy jak duchowe uprawomocnienie, miłość, mądrość, zrozumienie królestwa i znacznie więcej.
W sercach Bożego ludu rozwija się silne pragnienie powrotu do tego, do czego zostaliśmy stworzeni – prawdziwych synów i córek Boga.
My, zbiorowość prawdziwych synów Boga, tęsknimy do powrotu do Ojca, czując, że nie jesteśmy już więcej godni być synami Boga Ojca, że chcemy być sługami w Jego domu – w Jego Królestwie. To spowodowało, że wybraliśmy się w drogę z Babilonu przez pustynię ku domowi naszego Ojca, prawdziwemu Królestwu.
Miłość, moc i mądrość Boga mające moc zmienić ten świat były tutaj dostępne cały czas. Niemniej, byliśmy tam, w Babilonie, karmiąc świnie i pragnąc rzeczywistości Królestwa. Zmarnowane życie, stulecia marnowanego potencjału sprawiedliwości, pokoju i radości na ziemi, jak jest w niebie mają się w tym okresie ku końcowi.
Nie chodzi tutaj o podejmowanie emocjonalnych decyzji o powrocie do Ojca i Jego Królestwa, nie chodzi nawet głównie o nasz grzech czy pójście do nieba. Istotą jest uświadomienie sobie, że jesteśmy drobną częścią światowego zwrotu ku prawdziwemu Królowi i prawdziwemu Królestwu, które przychodzi na ziemię w nas.
W naszych dniach przychodzi prawdziwe Królestwo a my mamy być jego częścią, Chwała Bogu! Bóg i Jego ludzie mogą wywrócić świat właściwą stroną ku górze.
Jako zwiastuni, zaczynamy podnosić się.
Marnotrawni synowie Królestwa są w drodze, porzucając życie marnowania dziedzictwa Królestwa naszego Ojca. Jesteśmy w powrotnej podróży przez pustynię, aby włączyć się do miłości, prowadzenia i umocnienia, które zawsze były tam dla nas przygotowane.
Otrzymałem duchowe wizje, które pomogą zrozumieć gdzie obecnie jesteśmy w tej podróży. Widziałem syna wędrującego wąską górską drogę do domu. Spoglądał w dół, schodząc lekko śliską ścieżką. Miał spuszczoną głowę, wstydząc się zmarnowanego życia. Ćwiczył sobie to, co miał powiedzieć Ojcu, aby pozwolił mu zostać choćby tylko jako sługa Królestwa. Przed nim jest ślepy zaułek, skały uniemożliwiają zajrzenie co dalej. Zaraz za tą skałą jest pełny widok na całe Królestwo Ojca, zaraz na końcu krótkiej prostej ścieżki do Królestwa. Pierwsze co widzi po wyjściu zza rogu jest jego tęskniący Ojciec, który stoi i spogląda na drogę, obserwujący i czekający na syna Swej miłości (prawdziwy kościół- synowie Boży) w nadziei, że wróci do Jego Królestwa.
Ojciec patrzy wzdłuż drogi, na której jesteśmy, oczekując, że miniemy krytyczny punk i ruszymy na ostatnią prostą do Królestwa Niebios na ziemi. Podobnie jak ojciec z przypowieści, nasz Ojciec kochał nas cały czas, oczekując, wyglądając i pragnąc zobaczyć nas wychodzących zza ostatniego rogu. Nigdy nie przestał nas kochać i przez wiele stuleci wyczekiwał, że wrócimy do tego, do czego nas stworzył. Nigdy już nie będziemy tacy sami, stajemy się tym, kim rzeczywiście jesteśmy w Chrystusie, i tym co znaczy „Chrystus w nas nadzieja chwały”.
W Chrystusie jesteśmy posadzeni w okręgach niebieskich. Chrystus w nas zasiada w tym świecie wprowadzając Jego Królestwo. Nigdy już nie będziemy utożsamiać się z pasjami przeszłości.
- W Chrystusie – doznanie zasiadania w okręgach niebieskich.
- Chrystus w nas – doznanie nieba zasiadającego w nas na ziemi.
W innej wizji szedłem ulicą, która wydawała mi się być znana. Wszystko wzdłuż było proste i nieco jakby przestarzałe. Wyglądało to tak, jakbym był już na tej drodze od dłuższego czasu. Ulica kończyła się skrzyżowaniem, gdy skręciłem w drugą, wszystko się zmieniło, wszystko było inne, ekscytująca atrakcyjne. Było jaśniej i bardziej ozdobnie. Na tej ulicy odczuwało się zupełnie inne świeże życie, choć nie miało to nic wspólnego z nieustającym karnawałem. Wrażenie było przyjemne i dawało poczucie bezpieczeństwa, tak jakby tutaj interesy nie miały na celu kusić ludzi, lecz ich błogosławić. Odczuwało się radosny pokój, pozbawiony strachu czy zmagania. Nagle czuło się bezpieczną więź ze wszystkimi i ze wszystkimi na tej nowej ulicy.
Zgromadzenie w Liberty
To wszystko otrzymałem przed spotkaniem, które odbyło się w zeszłym tygodniu w Hinesville, w stanie Georgia, USA. Czułem, że tam pojawi się to wszystko do samego początku. Wiedziałem, że Bóg będzie prowadził to zgromadzenie w kierunku ostrego zwrotu ku Królestwu. Wierzę, że byłem świadkiem większej ilości zmian u większej ilości ludzi, niż widziałem na jakimkolwiek spotkaniu przez ostatnie 30 lat. Wiem, że zostało tam zawartych więcej trwałych relacji, niż widziałem na jakimkolwiek spotkaniu przez całe moje życie. Relacyjne zgromadzenia są bardzo realne.
Przed tym zgromadzenie, sądziłem błędnie, że ja i większość, jeśli nie wszyscy, inni już zostawiliśmy rzeczy z Babilonu i jego drogi za sobą. Zapomniałem o tym, że nie wystarczy wyjść z Babilonu lecz, po wyjściu, konieczne jest wyrzucić Babilon z siebie. Myślałem, że jak tylko się pokażemy to zaraz zacznie się coś dziać dobrego, lecz tak nie było. Pierwszy dzień nie był taki jak ostatni.
Pierwszego dnia wydawało się, że niemal wszystko wróciło do przeszłości i niewiele bądź wcale nie oczekiwano na to, że pojawi się rzeczywistość nowego Królestwa. Nie mogłem uwierzyć, że mówiłem prawdziwe słowo od Boga, lecz wszystko odbywało się w starym stylu. W jakiegoś rodzaju oszołomieniu przestałem mówić z własnego serca i zacząłem głosić w dawnym stylu. Mówiłem właściwe słowo od Boga, lecz w niewłaściwy sposób i ono leciało na ziemię, a nic innego nie wyglądało lepiej. Wiem, że niektórzy przyjmowali to i rzeczywiście pojmowali, będąc błogosławieni, dziękuję Bogu również za to.
Po tym pierwszym spotkaniu, większość, jeśli nie wszyscy, byliśmy zniechęceni i bardzo rozczarowani, niemal chorzy i złamani. Wyglądało to tak samo, jak większość tego samego starego towaru, który stracił smak jakiś czas temu. Nasze szukanie i oczekiwanie tego nowego gasło. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego stało się tak, a zupełnie nie to, czego spodziewaliśmy się.
Musiało to być Bożą wolą, abyśmy wszyscy zobaczyli i poczuli. Wierzę teraz, że ta pierwsza noc było prezentacją twarzą w twarz tego, co odchodzi, abyśmy się od tego całkowicie odwrócili. W tym nowym okresie, nie mamy już apetytu na to, co było dobre i świeże nawet całkiem niedawno. Zostaliśmy stworzeni po to, abyśmy zobaczyli, że aby wejść do tego nowego dnia, który nadchodzi, absolutnie wszystko stare musimy zostawić za sobą. Nasze serca były złamane i odczuwaliśmy pustkę.
Następnego dnia rano było jakoś podobnie. Niemniej, Bóg przerwał, zatrzymał to, co się działo. Wielu nie mogło mówić, padło na twarze wylewając na podłogę kałuże łez w bardzo głębokiej pokucie. Bardzo prawdziwa śmierć przyszła na wszystko co pochodzi z poprzedniej ery, dokładnie na wszystko funkcjonujące aż do dnia poprzedniego. Umarły i odpadły nonsensy, o których nawet nie wiedzieliśmy, że ciągle tam były.
Trzeciego dnia dla wielu, którzy jeszcze tam byli, nastąpiło prawdziwe zmartwychwstanie.
Dla mnie, i myślę, że dla innych, staliśmy się Jednym Duchem z Chrystusem. Bezwzględnie moje życie i innych nigdy już nie będzie takie samo. Źle smakują nawet dobre rzeczy z wczoraj.
Wydaje mi się, że zapomniałem jak nieporządna i bolesna może być śmierć, niemniej, nie istnieje zmartwychwstanie, jeśli nie było śmierci.
Powtórzę: wierzę, że byłem świadkiem większej ilości zmian u większej ilości ludzi, niż widziałem na jakimkolwiek spotkaniu przez ostatnie 30 lat. Wiem, że zostało tam zawartych więcej trwałych relacji, niż widziałem na jakimkolwiek spotkaniu przez całe moje życie. Relacyjne spotkania są prawdziwe.
Dążcie do miłości. Ona nigdy nie zawodzi a Jego Królestwo nigdy się nie kończy
Ron McGatlin
basileia @ earthlink.net