Codzienne rozważania_18.02.2017

2J 11
KTO GO BOWIEM POZDRAWIA (ZWODZICIELA), UCZESTNICZY W JEGO ZŁYCH UCZYNKACH.

Nietrudno wyciągnąć z tego praktyczne wnioski odnoszące się do naszej dzisiejszej sytuacji. Należy to czynić bardzo ostrożnie, pamiętając, że pierwszorzędną sprawą jest tutaj sytuacja lokalnej społeczności. Słowa Jana to nie zachęta do trwania e sekciarskim oddzieleniu od innych, co nieraz stało się przyczyną katastrofy niegdyś pełnych wiary i wigoru społeczności. U podstaw zasadniczych doktryn wiary leży zarówno zasada moralnego oddzielenia od zła, jak i jedność wierzących, a nie drugorzędne kwestie porządku czy też władzy w Kościele, co do których opinie chrześcijan zawsze będą się różnić.

Nie ulega wątpliwości, że należy oddzielić się od tych, którzy kwestionują boskość naszego Pana Jezusa Chrystusa. Nie jest to przejaw miłowania wierzących, gdy ktoś zaprasza mówcę głoszącego nauką przeciwną nauczaniu Chrystusa. Jak społeczności czy ugrupowania chrześcijańskie połączą się razem w ewangelizacyjnym przedsięwzięciu, jeśli poselstwo, które ma zostać wygłoszone, nie będzie wierne Biblii i tym samym nie zostanie zaakceptowane przez biorących w niej udział? Podobnie też na wszystkich wierzących, jednoczących się wokół biblijnej Ewangelii, spoczywa odpowiedzialność wyrażenia tej jedności. Powinniśmy burzyć sztucznie wznoszone bariery – denominacyjne, kulturowe czy też biorące się z różnych tradycji.
Nade wszystko powinniśmy miłować się wzajemnie i wszelkimi siłami podtrzymywać tę miłość tak, by świat mógł poznać, czyimi uczniami są chrześcijanie. „Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie” (Jan 13:35).
Pozdrawiam i życzę błogosławionego dnia.

Fałszywy prorok

W 23 rozdziale Księgi Jeremiasza Bóg przekazuje przejmujące ogłoszenie na temat prawdziwych i fałszywych proroków. Mowa o akcie oskarżenia! Czym innym jest oskarżenie przeciwko Izraelowi, lecz kiedy zaczynasz oskarżać proroków Izraela, gdy to co najbardziej wzniosłe, najlepsze i najbardziej szlachetne staje się najbardziej sprofanowane to musi to być jakiś symbol bądź stwierdzenie o niskiej kondycja jakiegoś narodu przed jego osądzeniem.
Mamy tutaj do czynienia z połączeniem proroka i kapłana:
Prorocy prorokują fałszywie, a kapłani nauczają według własnego widzimisię; mój zaś lud kocha się w tym!” (Jer.5:31a).

Znaczące jest to, jak silna jest ta wzajemność między głową ruchu czy społeczności i tymi fałszywymi prorokami i jak są nieskrępowani między sobą nawzajem, jak potwierdzają jedni drugich. Ludzie trwają w niewypowiedzianej zgodzie ze swoimi duchownymi: „Przekazujesz biblijne przesłanie. Zapłacimy rachunek a ty prowadź niedzielne nabożeństwo, które nie będzie od nas wymagało niczego, nie dotknie naszych osobistych interesów i wartości. Nie chcemy przesłania, które będzie rzucać wyzwanie temu, co jest cenne dla naszych serc. Chcemy móc mówić: „Amen” i że „byliśmy w kościele” i takie tam rzeczy. Tak kapłan, jak i lud. Jak pastor/nauczyciel, tak i zgromadzenie. W takiej sytuacji musimy wkroczyć proroczo – i prawdopodobnie zostać ukamienowani!
Dlatego ich droga stanie się jak ślizgawica, poślizgną się na niej w ciemności i upadną; gdyż sprowadzę na nich nieszczęście w roku ich nawiedzenia – mówi Pan” (23.12).

Mamy tu do czynienia z sugestią, że nie jest to osąd natychmiastowy, że jest jakiś wyznaczony czas, w którym Bóg osądzi tych, którzy profanują Jego dom, tych, którzy pierwotnie mieli szczere i święte powołanie. Być może właśnie dlatego Pan pozwala na to, aby trwało dalej to, co jest właśnie proroczy przywoływane, jest tak popularne, lecz dla nich, jak to było z kapłanami i prorokami dawnych czasów, tak samo będzie w roku nawiedzenia czy w czasie, gdy Bóg nakaże zatrzymanie.

Fałszywe proroctwo ma swoje konsekwencje. Wpłynie ono na cały naród, a zatem, zgodnie z tą samą zasadą, na cały kościół.

Tak mówi Pan Zastępów: Nie słuchajcie słów proroków, którzy wam prorokują” (ww. 15-16a).

Zwróć uwagę na to, że Bóg ciągle nazywa ich prorokami. Jest tak być może dlatego, że dary i powołanie Boże są nieodwołalne. Ciągle utrzymują swój oficjalny tytuł, lecz to, co robią, używając swego tytułu, jest w Bożych oczach obrzydliwością. Nie ma nic bardziej bluźnierczego niż to, gdy święte, nie jest już więcej autentycznie święte.
Jeśli weźmiemy święty zwrot: „Tak mówi Pan” i wykorzystamy go jako prosty sposób na pozyskanie uwagi naszych słuchaczy to następuje zbezczeszczenie świętego. Profanujemy święte, a gdy już raz to zrobimy to jaka jeszcze może być nadzieja? Jeśli nie jesteśmy ludźmi z kapłańskiego kręgu, którzy stanowią o tym, co święte, a co splamione to jaka może być nadzieja dla tego świata? Konsekwencje tego, o czym mówimy, są całkowicie nie do pojęcia.
Continue reading

Codzienne rozważania_17.02.2017

2J 10
JEŻELI KTOŚ PRZYCHODZI DO WAS I NIE PRZYNOSI TEJ NAUKI, NIE PRZYJMUJCIE GO DO DOMU I NIE POZDRAWIAJCIE.

Jak w tamtych czasach wzrastała tak i dzisiaj wzrasta liczba wędrownych proroków i kaznodziei a chrześcijanie byli i są świadomi swego obowiązku gościnności i udzielenia wsparcia Bożym posłańcom. Jednak Jan podkreśla, że ten rodzaj praktycznej pomocy zależy od treści poselstwa jakie głosi nasz wędrowny gość. Werset ten mówi o normalnej z punktu widzenia miłości chrześcijańskiej reakcji, szczególnie w stosunku do kogoś, kto całkowicie poświecił się wędrownej służbie nauczania, stąd też uzależniony był i jest od szczodrości współbraci w wierze, jeśli chodzi o schronienie i wyżywienie. Chrześcijanin powinien z miłością przyjąć wędrowca do swego domu i ugościć go. W tym wersecie chodzi prawdopodobnie o zaproszenie takiego człowieka do zboru, a nie do prywatnego domu. Nie wydaje się, żeby wędrowni nauczyciele chcieli się angażować w głoszenie od drzwi do drzwi. Woleli raczej przybyć na zgromadzenie i poprosić o możliwość przemawiania czy też uczestnictwa w nabożeństwie. Oczywiście społeczność chrześcijańska mogła spotykać się w domu. Przyjęcie kogoś obcego do domu oznaczałoby wówczas przyjęcie jego nauczania i powitanie go w społeczności.

Pozdrowienie oznaczałoby tutaj coś więcej niż grzecznościową formułkę. Byłoby to raczej oficjalne wyrażenie radości z jego przybycia i publiczna deklaracja przyjaźni. Lecz jeśli tego rodzaju gościnność będzie okazywana fałszywym nauczycielom, nie będzie miała wiele wspólnego z chrześcijańską miłością a raczej z duchowym samobójstwem. Należy raczej pomyśleć o miłości wobec reszty społeczności, ponieważ wizyta taka naraża pozostałych chrześcijan na zgubne wpływy herezji. Nie jest to również przejawem miłości wobec „zwodziciela”, ponieważ utwierdza go to jedynie w błędzie, do którego być może nigdy się nie przyzna. Przede wszystkim jednak taka fałszywie pojęta gościnność nie wyraża miłości do Boga, gdyż oznacza aktywne popieranie zła – pomoc w szerzeniu kłamstwa, które niszczy prawdę.
Pozdrawiam i życzę błogosławionego dnia.

Relacje między niebem i ziemią_2

John Fenn

Uwielbiam to, kiedy słyszę o pewnych rzeczach z perspektywy Ojca i Pana, ponieważ odnawianie naszych umysłów jest procesem, w którym zaczynamy myśleć tak, jak On myśli i żyć patrząc na różne rzeczy z Jego perspektywy. Oznacza to, że musimy nauczyć się patrzenia z punktu widzenia niebios i do niego dostosować nasze myślenie tak, abyśmy nawet zaskoczeni czymś, tutaj na Ziemi, mogli przywołać z pamięci niebiańską perspektywę.
Duch Święty jest nauczonym świadkiem

W dniu Zielonych Świąt, jak to mamy opisane w Księdze Dziejów Apostolskich 2:24-32, Piotr mówi, że król Dawid widział zmartwychwstanie Jezusa jakieś 1000 lat wcześniej: „Dawid mówił o Nim…widział przyszłość i przepowiedział zmartwychwstanie Mesjasza” oraz 5:32: „Dajemy temu świadectwo my właśnie oraz Duch Święty…

W ten sposób funkcjonuje niebo – Duch Święty jest łączem między niebem i ziemią, i to On wie, co się dzieje w obu rzeczywistościach. W ten sam sposób w jaki pokazał Dawidowi na 1000 lat wcześniej zmartwychwstanie Jezusa, pokazuje również tobie coś z przyszłości. On jest naocznym świadkiem obu rzeczywistości, wszystkiego, co się dzieje tutaj na ziemi i wszystkiego, co jest w sercu Ojca, nawet jeśli to dotyczy wydarzeń odległych o 1000 lat w przyszłości!

W Ewangelii Jana 16:13 Jezus powiedział o Duchu Świętym, że: ”Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe”.

Właśnie dlatego nie ma w Nowym Testamencie modlitw do Ducha Świętego (i robić to jest niebiblijne bez względu na to, co wam jakikolwiek kaznodzieja mówi czy pisze, Jezus mówi tu bardzo wyraźnie), ponieważ On powtarza tylko to, co usłyszy od Ojca i Syna. Jak to powiedział Jezus, mówiąc wcześniej o Duchu Świętym: „Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz /jeszcze/ znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy…” To Ojciec udziela odpowiedzi na modlitwy, Duch Święty jest tylko Posłańcem między Nim a nami, na ziemi”.

Każde doświadczenie, jakie przeżywamy tutaj, na ziemi, od narodzenia z Ducha, do zobaczenia Jezusa czy nawet „uniesienia w Duchu”, jak to było w przypadku Jana, jak opisał w Obj 1:10 i 4:2, dzieje się przez Ducha Świętego. On wspomaga to, że wszystko co jest w niebie, znane jest tutaj, na ziemi.

Skorzystam tutaj z analogii, którą często się posługiwałem wcześniej: Ojciec zamierza umyć samochód, więc mówi synowi, aby to zrobił. Syn do umycia auta korzysta z wody. Ojciec to zaplanował, syn wykonał, a woda była środkiem, który został użyty do mycia. Ojciec zaplanował, Syn wykonał, a Duch Święty jest środkiem, który faktycznie został użyty do „czyszczenia”. Wszystko, co się dzieje tutaj, na ziemi, z Boga jest wykonywane przez Ducha Świętego, od objawienia tego, że Jezus jest Chrystusem, przez nowe narodzenie do komunikacji między ziemią i niebem oraz niebem i ziemią.

Mając w pamięci to, co napisałem w zeszłym tygodniu o twierdzeniu Pawła, że jest tylko jedna rodzina w niebie i na ziemi, musimy zrozumieć, że to Duch Święty, który znajduje się w obu miejscach równocześnie, jednoczy tą jedną rodzinę w dwóch rzeczywistościach.

Co więcej, Paweł rozwija twierdzenie Jezusa z J 16:13, że Duch Święty tylko powtarza to, co słyszy w 1Liście do Koryntian 2:9-16. Rozwija to nauczanie, zaczynając od tego, że ludzkie oczy, uszy i rozum nie są wstanie pojąć tych rzeczy, które Ojciec przygotował dla nas (są głupstwem dla naturalnego człowieka). Niemniej, Duch święty wie, co zostało przygotowane, ponieważ: „…gdyż Duch bada wszystko, nawet głębokości Boże” oraz „…otrzymaliśmy nie ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, abyśmy wiedzieli, czym nas Bóg łaskawie obdarzył”.

Duch Święty właśnie bada Boga Ojca, aby wiedzieć, co On przygotował dla ciebie. Właśnie teraz, tej godziny, tego dnia, tego tygodnia, tego roku i dalej.

Duch Święty jest prawdziwym i wiernym świadkiem serca Ojca i Pana Jezusa, Głowy Ciała. Około 1000 roku przed Chrystusem Dawid zobaczył zmartwychwstanie Jezus a Piotr stwierdził, że Duch Święty był również świadkiem „tych rzeczy”. Jeśli masz pokój co do podejmowanej decyzji to ten pokój przychodzi do twojego ducha ponieważ to Duch Święty składa świadectwo, że to, co postanowisz jest faktycznie tym, co Ojciec dla ciebie przygotował. To dlatego Jezus nazywa Ducha Świętego „Duchem Prawdy” (J 16:13). On cie nie okłamie co do tego, co słyszał w niebie. On też nie zmieni niczego, co usłyszał w niebie.

On nie zmienia niczego, zaczynając od tego, co usłyszał, do tego, co wkłada ci do serca – pokój, pociechę, radość, ekscytację. Twój umysł nie wie, skąd to się bierze, ponieważ to Duch zbadał Ojca, co On ma przygotowane i odkrył to. Teraz mówi do ciebie wkładając pokój przy podejmowaniu decyzji i w ten sposób potwierdzając, że to jest właśnie to, co Ojciec dla ciebie przygotował. Zdumiewająca łaska!

Continue reading

Codzienne rozważania_16.02.2017

2J 9
KTO SIĘ ZA DALEKO ZAPĘDZA I NIE TRZYMA SIĘ NAUKI CHRYSTUSOWEJ, NIE MA BOGA. KTO TRWA W NIEJ, TEN MA I OJCA, I SYNA.

Werset ten jest zarówno podsumowaniem jak i powtórką z podstawowych zasad, w oparciu o które mamy osądzać, co jest, a co nie jest prawdą. Jednocześnie widzimy, dlaczego odejście od prawdy prowadzi nieuchronnie do zgubnych dla naszego ducha konsekwencji. Wszelka nowość niesie ze sobą pozory atrakcyjności, a fałszywa doktryna będzie cieszyć się największym powodzeniem, kiedy zostanie nazwana postępowym myśleniem. Nasz pęd do nowości przyniósł wiele nieocenionych korzyści w sensie polepszenia naszego bytu na ziemi. Bóg powierzył ludziom zadanie, by „napełnili ziemię i czynili ją sobie poddaną” (1Moj 1:28). Ale nie tylko to. Darowana nam przez Boga nasza planeta to niezwykle skomplikowana łamigłówka do rozwiązania, ogromne bogactwo do odkrycia i spożytkowania. Jakość naszego życia zawdzięczamy w dużej mierze odwadze, umiejętnościom i czystej ciekawości minionych pokoleń. A jednak trzeba wyznać, że zadanie, które otrzymał człowiek, mogło być efektywnie wypełnione jedynie przez człowieka uznającego Boży autorytet. Smutny to fakt, że reakcją wielu chrześcijan na przejawy nowoczesności w świecie bywa zatwardziały tradycjonalizm, konserwatyzm, pielęgnowany najczęściej dla zasady. Wiara chrześcijańska jawi się światu na wzór przedpotopowego dinozaura, skamieniałego pod warstwami coraz to nowych trendów mody filozoficznej i ideologicznej, skamieniałości prehistorycznej, a zatem zbędnej. Zamiast głosić niezmiennie prawdę Bożą w Chrystusie, która jest ostateczną rzeczywistością, Kościół zbyt często dawał się i daje odciągnąć na boczne tory, podejmując beznadziejną walkę o zachowanie swych własnych społecznych i religijnych konwencji. Podobnie jak kiedyś faryzeusze, dziś również wielu jest takich, którzy deklarując z jednej strony wiarę w natchnienie i ostateczny autorytet Pisma, często ulegają pokusie porzucenia Bożych nakazów i trzymania się ludzkich tradycji (Mk 7:8). Nowe pomysły czy też dawne tradycje nie muszą być złe same w sobie, jednak powinny być poddane konfrontacji z Biblią. Nietrudno dostrzec zmienność mody na poglądy czy też wzorce zachowań, zarówno w świecie, jak i w Kościele, który został osadzony w realiach świata przez samego Boga (Jan 17:15). Odrzucenie apostolskiej doktryny o Chrystusie Zbawicielu nie jest wcale postępem lecz odstępstwem. Jedyną możliwością „posiadania Boga”, to znaczy osobistej z Nim relacji, jest wiara w Jezusa Chrystusa, Syna Bożego. Ci jednak, którzy przeczą, jakoby Jezus przyszedł w ciele, nie mają wstępu na tę jedyną drogę prowadzącą do Ojca, stąd też, niezależnie od ich własnego przekonania, nie mogą mieć prawdziwej relacji z Bogiem. Ojciec i Syn są nierozdzielni.
Pozdrawiam i życzę błogosławionego czasu.

Chcecie poznać pewną tajemnicę?

Richard Murray

Jezus nie był mówcą, który zajmowałby się sobą. Nie mówił o sobie, a w szczególności o Swoim ludzkim ego. Nigdy nie słyszymy od Niego o Jego doświadczeniach jako stolarza, nieustannego wyliczania tego, kogo poprzednio uzdrowił czy komu pomógł, jak bardzo kochał siebie i Swoje życie rodzinne, o tym jak dorastał, itp. Czasami wspominał o Swojej boskości, lecz nie za bardzo i zawsze w taki sposób, że słuchacze musieli „mieć uszy do słuchania”, aby w ogóle zrozumieć o czym rzeczywiście mówił. Nie chodził w kółko wciskając ludziom do gardeł tego, jakże Jego osobowość jest bardzo czarująca. Z tego, co napisano, bardzo niewiele wiemy o jego człowieczej osobowości.

Co więcej, Pan faktycznie zniechęcał innych do tego, aby dzielili się cudami, które dla nich osobiście uczynił. Kto TAK robi dziś?! Małomówność Jezusa w odniesieniu do siebie, gratulowania sobie czy promocji własnej nazywana jest przez teologów MESJAŃSKĄ TAJEMNICA. Trzeba przyznać, że jest to stale powtarzająca się skłonność Jezusa do zachowywania w sekrecie Swoich cudów między Nim, a tym, kto go otrzymał.

W Nowym Testamencie Jezus nakazuje milczenie w wielu sytuacjach. Czytamy, na przykład w Ewangelii Marka 8:29-30: „I zapytał ich: A wy za kogo mnie uważacie? Wtedy Piotr, odpowiadając, rzekł mu: Tyś jest Chrystus. I nakazał im surowo, aby nikomu o nim nie mówili”. Często nakazuje również milczenie po dokonanych cudach i uzdrowieniach. Na przykład w Ewangelii Marka 1:43-45 po oczyszczeniu trędowatego: „A Jezus, przygroziwszy mu, zaraz go odprawił. I rzekł mu: Bacz, abyś nikomu nic nie mówił; ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż za swoje oczyszczenie ofiarę, jaką nakazał Mojżesz, na świadectwo dla nich”.

Ta Mesjańska tajemnica znajduje się również w Ewangelii Mateusza (8:3-4; 9:29-31; 12:15-16; 17:9) i Łukasza (4:41; 8:56; 9:21).

Niemniej jednak, Marek wykorzystuje tą Mesjańską tajemnicę do takiego zorganizowania swej historii, aby było widać postępujące objawienie osoby Chrystusa i wzrost świadomości tego, że On jest Mesjaszem u uczniów. Demony natychmiast okazywały to, że rozpoznają Jezusa: „Wiem, kim ty jesteś, Święty Boży” (Mk 1:24-25, 1:34; 3:11-12; 5:6-8; 9:20). Mimo to, Jezus powstrzymuje je przed wyznawaniem tego.

Continue reading

Codzienne rozważania_15.02.2017

2J 7-8
BO WYSZŁO NA ŚWIAT WIELU ZWODZICIELI, KTÓRZY NIE CHCĄ UZNAĆ, ŻE JEZUS CHRYSTUS PRZYSZEDŁ W CIELE. TAKI JEST ZWODZICIELEM I ANTYCHRYSTEM.
MIEJCIE SIĘ NA BACZNOŚCI, ABYŚCIE NIE UTRACILI TEGO, NAD CZYM PRACOWALIŚMY, LECZ ABYŚCIE PEŁNĄ ZAPŁATĘ OTRZYMALI.

Brak miłości świadczy zwykle o braku poznania i niechęci w praktykowaniu prawdy. Jeśli jedna strona cierpi, tak samo dzieje się i z drugą. Stało się tak z powodu kryzysu prawdy, wobec której stanął Kościół, na skutek wtargnięcia w jego szeregi zwodzicieli wraz z ich fałszywym nauczaniem. Naczelną zasadą, dającą się zaobserwować u autorów nowotestamentowych, jest fakt, że nie poddawali drobiazgowej analizie fałszywego nauczania, przeciwko któremu występowali. Koncentrowali się raczej na pozytywnym głoszeniu prawdy, ufając, że prawda sama w sobie pokona błędy. Zwodziciele wykazują dwie cechy charakterystyczne, na podstawie których mogą zostać łatwo rozpoznani: błędne przekonania i niepoprawne postępowanie. Zwodziciele nie wyznają, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele. Nie jest to kwestia czyjejś prywatnej niewiary, ale publicznego zaprzeczenia prawdzie. Zwodziciele wykazywali i wykazują niezwykłą aktywność w propagowaniu poglądu, jakoby Jezus nie przyszedł w ciele. Niektórzy fałszywi nauczyciele chętnie głosili i głoszą, że prawdziwy Chrystus zstąpił na człowieka-Jezusa w czasie chrztu a opuścił Go przed męką na krzyżu, gdyż Bóg, będąc Bogiem, nie mógłby cierpieć i umrzeć. Fałszywi nauczyciele nie mogą pogodzić się z faktem, że boska i ludzka natura zjednoczyły się w łonie Marii i że nie można ich rozdzielić.
Wielu zwodzicieli wyszło na świat. Tu możliwe są dwa wyjaśnienia. Może to znaczyć, że wyszli oni na świat w podobny sposób jak czynią to misjonarze, szerzący Eewangelię na nowych terenach. Jeśli takie rozumienie jest słuszne, wówczas znaczyłoby to, że fałszywi nauczyciele rozprzestrzeniali swe herezje z iście misjonarskim zapałem i gorliwością, zdecydowani wywrzeć jak największy wpływ na nowe obszary oraz zdominować jak największą liczbę zborów. Proroctwo Jezusa mówiące, że „powstaną fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i czynić będą znaki i cuda, aby o ile można zwieść wybranych” (Mk 13:22) zostało wypełnione, a Jego wcześniejsze ostrzeżenie: „baczcie, żeby was ktoś nie zwiódł” (Mk 13:5) trafiło w samo sedno. Jedną z cech charakteryzujących fałszywych nauczycieli jest ich odstępowanie od tych, którzy trzymają się prawowiernej nauki. Tacy ludzie nie mogą żyć w środowisku prawdy, pośród wiernej społeczności, ponieważ kwestionują jego podstawowe doktryny. Obojętne, kim są i jak bardzo fascynujący mogą się okazać w osobistym kontakcie oraz bez względu na to, jak atrakcyjne mogą być głoszone przez nich treści, są oni wrogami Jezusa i antychrystami. Miejcie się na baczności. Samozadowolenie jest niebezpieczne zawsze i wszędzie, a szczególnie wówczas, gdy sympatyczni nauczyciele z uśmiechem szerzą błąd mający pozory prawdy. „On jest taki miły i uprzejmy. Jakże może nie mieć racji?” – tak wygląda najczęściej reakcja słuchaczy. Ale tutaj chodzi o dużo ważniejsze kwestie niż czyjaś osobowość. Istnieje niebezpieczeństwo, że ci, którzy lgną do błędu, utracą swą nagrodę.
Pozdrawiam i życzę błogosławionego dnia.