Codzienne rozważania_02.05.2016

Hurynowicz_rozwazania

Mk 14:71-72
ON (PIOTR) ZAŚ ZACZĄŁ SIĘ ZAKLINAĆ I PRZYSIĘGAĆ: NIE ZNAM TEGO CZŁOWIEKA (JEZUSA), O KTÓRYM, MÓWICIE.
I ZARAZ KUR ZAPIAŁ PO RAZ DRUGI. I WSPOMNIAŁ PIOTR NA SŁOWO, KTÓRE MU POWIEDZIAŁ JEZUS: ZANIM KUR DWA RAZY ZAPIEJE, TRZYKROĆ SIĘ MNIE ZAPRZESZ. WTEDY ZAŁAMAŁ SIĘ I WYBUCHNĄŁ PŁACZEM.

Jest poruszający fragment: „I wspomniał Piotr na słowo, które mu powiedział Jezus: Zanim kur dwa razy zapieje, trzykroć się mnie zaprzesz„. Kto potrafi opisać uczucia i myśli, jakie przebiegały przez myśl Piotra? Kto potrafi pojąć wstyd i zmieszanie, wyrzuty sumienia, pretensje do samego siebie, które z pewnością dręczyły jego duszę? Tak głupio upaść pomimo wyraźnego ostrzeżenia.Były to dręczące myśli. Ostatnie słowa, które o nim mówią, mają w sobie coś głębokiego „Wtedy załamał się i wybuchnął płaczem„. Doświadczenie Piotra jest doświadczeniem wszystkich Bożych sług, którzy poddadzą się pokusie. Lot, Samson Dawid czy Jehoszafat, o których czytamy w Biblii – wszyscy jak Piotr są dowodem na to, że „serce przewrotne zadowala się swoimi zabiegami” (Przyp.14:14).

Podobnie jak Piotr, zbłądzili i stwierdzili, że w tym świecie musieli zebrać gorzkie żniwo. Podobnie jak Piotr otrzymali przebaczenie i ułaskawienie. Ale podobnie jak Piotr, wylali wiele łez. Grzech prowadzi do smutku, a droga świętości jest drogą najszczęśliwszą. Pan Jezus pokazał, że beztroskie życie i zrobienie miejsca dla pokusy nie przynosi korzyści. Jeśli odwrócimy się do Chrystusa plecami, z pewnością boleśnie to odczujemy. Ci, którzy podążają za Jezusem Chrystusem, będą zawsze szli za nim najbardziej wygodną i bezpieczną drogą. „Rozmnożą się boleści tych, którzy chodzą za cudzymi bogami” (Ps. 16:4).
Pozdrawiam i życzę błogosławionego dnia.

Myśli wybrane_4

Logo_FennC_2
John Fenn

Mój dziadek ze strony ojca miał około 1m 90 wzrostu, stąd i mój wzrost się wziął. Był stanowym kongresmenem i prowadził własny biznes. O ile większość ludzi znała go z tej jednej lub tej drugiej strony, tylko ja znałem go jako mojego dziadka, który miał wspaniały stolarski talent.

Gdy byłem nastolatkiem starsza kobieta, pracująca przy kasie w sklepie, rozpoznała nasze rodowe nazwisko. Powiedziała, że znała mojego dziadka. Znała go jako kongresmena i tak opisała: „Kiedy szedł ulicą to wyglądał tak, że ktoś patrząc na niego od razu wiedział, że można mu zaufać, a wszystko nad czym pracował w legislaturze było dobre dla nas i naszej społeczności”.

Nie wiem, czemu tak to odczuwała, lecz to, co powiedziała, było dla mnie pewnym okienkiem na tą część historii mojego dziadka, której nie znałem. Dobrze pamiętam skrzynię na zabawki, którą zrobił mi z drewna i malowanego metalu. Podobna była do skrzyni skarbów piratów z portretem pirata Long John Silvera na wierzchu, podpisana moim imieniem – John. Zdumiewające, szkoda, że wtedy nie była dla mnie tak cenna; chciałbym ją mieć dzisiaj. Niespodziewanie zmarł, gdy byłem w wieku 7 lat. Choć przeżył około 60 lat moje wspomnienia o nim obejmują może ze 2 lata mego życia.

Co Bóg powiedział Izaakowi

Znamy Abrahama z kilku rozdziałów Księgi Rodzaju i kilku fragmentów NT, które wspominają o nim. Abraham żył 175 lat, lecz większość tego, co wiemy to zdarzenia, które miały miejsce w czasie, gdy miał 75 i 100 lat. Na podstawie tych urywkowych informacji wydaje nam się, że go znamy, lecz Abraham posiada inną charakterystyczną cechę. Dzięki temu możemy zobaczyć jak widział go Pan, a co wskazuje na znacznie głębszą relację z Bogiem:
Jest jedyną osobą w całym Starym Testamencie, która nazywana jest „przyjacielem Boga” (Iz 41:8, gdzie Bóg bezpośrednio nazywa go swoim przyjacielem, oraz Jk 2:23, w którym znajduje się cytata z Izajasza). Zastanówmy się nad tym przez chwilę. Bóg nie nazwał tak ani Adama, ani Noego, ani Enocha, Mojżesza, Jozuego, Dawida, Salomona, Eliasza, ani nikogo innego, wyłącznie Abrahama. Było w jego relacji z Bogiem coś bardzo szczególnego i ta krótka relacja z Księgi Rodzaju nie opowiada nam całej historii tej ich relacji.

Głębszy wgląd w ich przyjaźń mamy dzięki temu, co Pan zrobił coś, czego nie zrobił wobec żadnej innej postaci ze Starego Testamentu, a mianowicie: powiedział synowi Abrahama o tej cesze jego ojca, która się Panu podobała.

Pomimo tego, że Pan objawił się Salomonowi dwa razy (1Krl 3:3-15 oraz 9:1-9), wspomina tylko jeden raz o Dawidzie w 9:4, stwierdzając, że chodził w szczerości serca i prawości. W żadnym innym przypadku, Bóg nie powiedział żadnemu mężczyźnie, ani kobiecie, o tym, jak wspaniałym człowiekiem był ich ojciec. Tylko Izaak usłyszał to o Abrahamie.

Księga Rodzaju 26:5 (do Izaaka)

dlatego że Abraham był posłuszny głosowi mojemu i strzegł tego, co mu poleciłem, przykazań moich, przepisów moich i praw moich”.

Continue reading

Codzienne rozważania_30.04.2016

Hurynowicz_rozwazania

Mk 14:53-54
I PRZYWIEDLI JEZUSA DO ARCYKAPŁANA, I ZESZLI SIĘ WSZYSCY ARCYKAPŁANI I STARSI, I UCZENI W PIŚMIE. A PIOTR SZEDŁ ZA NIMI Z DALEKA AŻ NA DZIEDZINIEC PAŁACU ARCYKAPŁANA I USIADŁ ZE SŁUGAMI, I GRZAŁ SIĘ PRZY OGNISKU.

Salomon w Księdze Kaznodziei mówi nam, że jednym z rodzajów zła, które widział pod słońcem jest to, „że głupców stawia się na wysokich stanowiskach, a zasobni w mądrość siedzą nisko” (Kazn. 10:6). Chrześcijanie czasami w głupi sposób wystawiają się na pokusy. Czytamy, że gdy uwięziono Pana Jezusa, „Piotr szedł za nim z daleka aż na dziedziniec pałacu arcykapłana i usiadł ze sługami, i grzał się przy ognisku„. W tym czynie nie ma żadnej mądrości. Skoro raz porzucił swego Mistrza i uciekł, powinien pamiętać o swojej słabości i nie narażać się ponownie na niebezpieczeństwo. Czyn ten sprowadził na niego poważną próbę wiary, na którą nie był przygotowany. Zaprowadził go do towarzystwa, w którym nie przydarzyłoby mu się nic dobrego, jedynie zło. Przygotował ścieżkę do ostatniego występku – do trzykrotnego zaparcia się swojego Mistrza. Prawda płynąca z doświadczenia, której nie wolno nam przeoczyć jest to, że gdy wierzący zrobi pierwszy krok w stronę odstępstwa i porzuci pierwszą wiarę, rzadko poprzestaje na pierwszym błędzie. Oczy jego zrozumienia stają się zaślepione. Podobnie jak Dawid może zacząć od lenistwa a skończyć na popełnieniu wszelkich możliwych zbrodni. Podobnie jak Piotr, może zacząć od tchórzostwa, następnie z powodu głupiego igrania z pokusą, skończyć zapierając się Chrystusa. Trzymajmy się z dala od krawędzi zła. Nie bójmy się, że jesteśmy zbyt ostrożni. Żadna prośba zawarta w Modlitwie Pańskiej nie jest ważniejsza od tej ostatniej: „I nie wódź nas na pokuszenie„.
Pozdrawiam i życzę błogosławionego dnia.

Codzienne rozważania_29.06.2016

Hurynowicz_rozwazania

Mk 14:50
WTEDY WSZYSCY OPUŚCILI GO I UCIEKLI.
Gdy pojmano Pana Jezusa, wszyscy uczniowie go opuścili i uciekli. Być może łudzili się nadzieją, że Pan Jezus dokona cudu i się uwolni. Gdy do tego nie doszło, odwaga całkiem ich opuściła. Obietnice, że razem z Nim umrą i że się Go nie zaprą, przeminęły z wiatrem. Lęk przed niebezpieczeństwem wyparł ich wiarę. To wydarzenie uczy, że nie powinniśmy mieć przesadnego zaufania do swojej własnej siły. Strach przed ludźmi zastawia sidła na człowieka. Nigdy nie wiemy, co moglibyśmy zrobić, gdy będziemy kuszeni i do jakiego stopnia możemy stracić wiarę. Apostołowie, wybrani przez Pana Jezusa, porzucili Go w ciężkiej chwili, a mimo to podnieśli się i stali się filarami Kościoła Chrystusa. Miejmy głęboką świadomość tego, że Pan Jezus jest w stanie współczuć ludziom, którzy w Niego wierzą.

Najgorszą próbą jest sytuacja, w której zawodzą nas ci, których kochamy. To kielich goryczy, który często muszą pić wszyscy prawdziwi chrześcijanie. Ale mamy jednego niezawodnego przyjaciela, Jezusa Chrystusa, który zna nasze słabości. On wie jak to jest, gdy przyjaciele zawodzą w ciężkiej chwili. Jednak zniósł to cierpliwie i mimo wszystko nadal ich kochał. Pan Jezus nigdy nie odczuwa zmęczenia i zawsze jest gotów przebaczyć. Dołóżmy starań, aby postępować podobnie. Jezus nigdy nas nie opuści. Jak napisano: „Niewyczerpane są objawy łaski Pana, miłosierdzie jego nie ustaje” (Treny 3:22).

Pozdrawiam i życzę błogosławionego dnia.

Codzienne rozważania_28.04.2016

Hurynowicz_rozwazania

Mk 14:48-49.
A JEZUS ODEZWAŁ SIĘ I RZEKŁ DO NICH: JAK NA ZBÓJCĘ WYSZLIŚCIE Z MIECZAMI I KIJAMI, ABY MNIE POCHWYCIĆ. CODZIENNIE BYWAŁEM U WAS W ŚWIĄTYNI I NAUCZAŁEM, A NIE POJMALIŚCIE MNIE, LECZ TO SIĘ STAŁO, ABY SIĘ WYPEŁNIŁY PISMA.

Słowa, którymi Pan Jezus zwraca się do tych, którzy przyszli, by go pojmać: „Lecz to się stało, aby się wypełniły Pisma”, jak każdy element Jego męki odbywał się zgodnie ze Słowem Bożym. W żadnej części ziemskiej służby naszego Pana nie bylo nic przypadkowego. Kroki, które zawiodły go z ogrodu Getsemane na Golgotę były zaplanowane wieki wcześniej. Psalm 22 i 53 rozdział Księgi Izajasza zostały szczegółowo wypełnione. Odrzucenie przez własny lud, gniew wrogów, potępienie przez zgromadzenie niegodziwych, skazanie na śmierć jak złoczyńca – wszystko to zostało przepowiedziane, o tym wszystkim wiedział wcześniej. To wszystko wydarzyło się by został wykonany Boży plan odkupienia i przebłagania za grzechy świata. Uzbrojeni ludzie, w ręce których Judasz wydał Jezusa, byli – podobnie jak Nebukadnesar i Sancheryb – niczego nieświadomymi narzędziami, które posłużyły Bogu do wykonania swojego planu. Niech nasza dusza znajdzie ukojenie w myślach, że wszystko, co się dzieje wokół nas, zostało zaplanowane i znajduje się pod kontrolą Bożej mądrości. Niegodziwość ludzi tego świata i niedoskonałość wierzących często przynoszą utrapienie naszej duszy. Ale nad tym wszystkim znajduje się ręka, która porusza ogromną machinę wszechświata i sprawia, że wszystko razem współdziała na Bożą chwałę. Co roku wypełnia się Pismo Święte. Wszystko działo się i dzieje zgodnie z Bożym planem.
Pozdrawiam i życzę błogosławionego dnia.

Nadmiar gniewu i nienawiści

Faith living

Anger & hatredStałam pod prysznicem kipiąc złością i nienawiścią tak, jakby nagle, po przeczytaniu postu na blogu jednego z moich przyjaciół (Naucz się kochać tych, którzy czynią ci zło), wskoczyły na mnie. Z wielką pokorą opisywał to, że odczuwał czasami gniew i nienawiść do ludzi, którzy go obrażali i o tym, że musimy nauczyć się tego, jak ich kochać, ponieważ jest to dla nich jedyne lekarstwo.

Dobrze znając swoje własne chwile gniewu i nienawiści, całkowicie utożsamiałam się z tym. Dziwne było to, że tak w ciągu jednej chwili, gdy czytałam o tym, emocje wzbudzone we mnie zanurkowały w dół a ja, szykując się do pracy, nie mogłam się z nich otrząsnąć. Chciało mi się wrzeszczeć na wszystkich i uciekać jak najdalej od ludzi.

W końcu skończyłam się mydlić i pozwoliłam, aby woda swobodnie spływała po mnie. Zamknęłam oczy i w duchu zwróciłam się do Ojca, pytając Go, co się dzieje. W tym momencie przypomniał mi o objawieniach, z którymi walczyłam, a chodziło o napisanie o negatywnych emocjach i duchowych istotach. Ojciec zapytał: „Czyż nie powiedziałam ci, jak masz sobie z tym radzić?”
Przypomniałam sobie. Rozwiązanie przyszło dzięki zobaczeniu swojej tożsamości w twarzy Jezusa. Moje odbicie znajdowało się w Jego twarzy. Powiedział do mnie ponownie: „Patrzyłaś jakby przez zamglone okulary, lecz teraz twarzą w twarz z Nim, i widzisz wyraźnie”. Wyobraziłam więc sobie, że stoję przed Jezusem, patrząc w Jego twarz. W krótkiej chwili zostałam zalana Nim, Jego pokojem, Jego radością, On sprawił, że serce zaczęło śpiewać. W Nim odbijała się moja toga, moja korona, mój pierścień, cały mój piękny pakiet. Byłam wolna. Gniew i nienawiść odeszły daleko, a ja odetchnęłam oddechem oczyszczenia. Mogłam skończyć prysznic i iść do pracy.

W czasie jazdy, dziękowałam za Jego dzieło. Oderwało mnie to od komputera ku zupełnie innemu scenariuszowi, w którym było błogosławieństwo tego zagmatwanego dnia i byłam wdzięczny.

Pracowałam ze świeżo zatrudnionym pracownikiem, a on raczył mnie mistycznymi historiami o wizjach w czasie, które przeżywał kilka lat tamu. Przenosił się tam i z powrotem, z jednego życia do innego, do różnych światów i różnych rzeczywistości. Każda z tych około czterdziestu podróży była dla niego objawieniem, a w ostatnim przypadku stał twarzą w twarz z Bogiem w pokornej łasce i miłości. Było to fascynujący.

Zdałam sobie sprawę z tego, że to, co się działo w dzień, było potwierdzeniem objawień, które Ojciec we mnie zainspirował, jeśli chodzi o pisanie. Zmagałam się z tym, ponieważ potrzebowałam praktycznego potwierdzenia, że prawdą było to, o czym pisałam.

Teraz mogę wyjawić bez wahania, że te negatywne emocja, jak gniew i nienawiść są duchowymi bytami, jeśli wolisz: demonami. To nie są twoje własne emocje, ani też to nie nasze emocje ulegają wpływom. Negatywne emocje same są prawdziwymi demonami i nie należą do nas.

Nie zamierzam wchodzić tutaj w szczegóły, lecz chodzi o to, że nie da się ich tak po prostu strząsnąć z siebie – są mocne i nie odchodzą łatwo. Walczyliśmy z nimi nieskutecznie, ponieważ uważaliśmy je za część siebie. Słyszymy ich słowa szeptane do naszych uszu jako swoje własne myśli – nie, one nie należą do nas.

Zdaję sobie sprawę z tego, że brzmi to jak zrzucanie z siebie odpowiedzialności, lecz próby brania jej na siebie i walki z gniewam i nienawiścią przy pomocy siły woli, czy modyfikacji zachowań, psychotropów, bądź terapii gniewu odnoszą minimalne skutki. Klasy kontroli gniewu nie rozwiązują istoty sprawy, a problem gwałtownie rośnie.

Prawdopodobnie powinniśmy zastanowić się nad tym, że coś pomijamy. Faktem jest, że staramy się modyfikować zachowania demonów, a to nie działa! Nawet służby uwalniania mają trudności z tymi szczególnymi potworami.

Ojciec powiedział mi, że antidotum jest to, aby przestać patrzeć przez zamglone okulary i patrzeć Jezusowi prosto twarzą w twarz. Tylko On przyszedł, aby kochać ten świat i uwolnić nas.

Zrobiłam to, co mi powiedział i zostałam uwolniona. Od teraz, chcę pamiętać o tym, aby spoglądać w Jego twarz i widzieć swoje odbicie w Jego oczach. Przede wszystkim, to On zawsze stoi tuż przede mną, gotowy spojrzeć mi w oczy i napełnić mnie Miłością.

Codzienne rozważania_27.04.2016

Hurynowicz_rozwazania
Mk 14:42-43
WSTAŃCIE, PÓJDŹMY; OTO TEN, KTÓRY MNIE WYDAJE, PRZYBLIŻA SIĘ. I ZARAZ, GDY JESZCZE MÓWIŁ, NADSZEDŁ JUDASZ, JEDEN Z DWUNASTU, A Z NIM ZGRAJA Z MIECZAMI I KIJAMI OD ARCYKAPŁANÓW I UCZONYCH W PIŚMIE, I STARSZYCH.

Czytamy, że Judasz przyszedł do Niego prowadząc „zgraję z mieczami i kijami”. Widocznie oczekiwał, że Pan Jezus wraz z uczniami będzie się bohatersko bronił i że nie pozwoli się pojmać bez walki. Wrogowie Pana Jezusa obstawali przy tym, że Królestwo Jego jest ziemskim królestwem i z tego powodu przypuszczali, że będzie popierane ziemskimi środkami i sposobami. Arcykapłani i uczeni w Piśmie musieli nauczyć się lekcji zawartej w słowach, które Pan Jezus skierował do Piłata: „Królestwo moje nie jest z tego świata” (Jan 18:36). Pamiętajmy o tym, gdy podejmujemy jakieś wysiłki w celu poszerzenia i rozwoju królestwa prawdziwej wiary, nie należy propagować go przemocą. „Oręż nasz, którym walczymy, nie jest cielesny” (2 Kor. 10:4). „Nie dzięki mocy ani sile, lecz dzięki mojemu Duchowi to się stanie – mówi Pan Zastępów” (Zach. 4:6). Prawda nie potrzebuje poparcia siłowego. Fałszywe religie, często bywają szerzone przy pomocy miecza lub narzucane człowiekowi przy pomocy krwawych prześladowań. Ale prawdziwa Ewangelia Chrystusa nie wymaga takich środków pomocniczych ponieważ istnieje dzięki mocy Ducha Świętego. Wzrasta dzięki ukrytemu wpływowi, jaki wywiera Duch Święty na serce i sumienie ludzi. Nie ma wyraźnego znaku złej sprawy w religii jak gotowość odwołania się do miecza.

Pozdrawiam i życzę błogosławionego dnia.