Codzienne rozważania_26.04.2016

Hurynowicz_rozwazania

Mk 14:38
CZUWAJCIE I MÓDLCIE SIĘ, ABYŚCIE NIE POPADLI W POKUSZENIE; DUCH WPRAWDZIE JEST OCHOTNY, ALE CIAŁO MDŁE.

Nawet w najlepszym z chrześcijan można znaleźć wiele słabości. Ta prawda pokazana jest w zachowaniu Piotra, Jakuba i Jana. Spali wtedy, gdy powinni byli modlić się i czuwać. Chociaż Pan Jezus prosił, by towarzyszyli Mu w modlitwie, zasnęli. Wcześniej ostrzegał ich, że zbliża się niebezpieczeństwo i wiara ich zachwieje się, oni zasnęli. Nigdy nie było bardziej oczywistego dowodu na to, że nawet najlepsi ludzie są tylko ludźmi i poddani są słabościom. Strzeżmy się leniwego i obojętnego ducha, który jest dla nas czymś naturalnym, zwłaszcza, gdy chodzi o kwestie osobistych modlitw. Kiedy czujemy, że taki duch zaczyna się wkradać w nasze życie, wspomnijmy Piotra, Jakuba i Jana w ogrodzie i miejmy się na baczności. Rada, jaką skierował Pan Jezus do swoich uczniów powinna zawsze brzmieć w naszych uszach: „Czuwajcie i módlcie się, abyście nie popadli w pokuszenie; duch wprawdzie jest ochotny , ale ciało mdłe„. Słowa te powinny stanowić codzienne motto życia chrześcijanina od chwili nawrócenia aż do dnia śmierci. Czy jesteśmy prawdziwymi chrześcijanami i czy trzymamy naszą dusze w trzeźwości? Jeżeli tak, to nie powinniśmy zapominać o tym, by czuwać i modlić się. Czuwajmy jak żołnierze na terytorium wroga. Módlmy się bez przestanku, regularnie, wytrwale. Módlmy się i czuwajmy, czuwajmy i módlmy się. Czuwanie bez modlitwy jest zaufaniem do samego siebie. Modlitwa bez czuwania jest entuzjazmem i fanatyzmem. Człowiek, który zna swoje słabości i który zarówno modli się i czuwa, jest człowiekiem, który nie upadnie.
Pozdrawiam i życzę błogosławionego dnia.

Codzienne rozważania_25.04.2016

Hurynowicz_rozwazania

Mk 14:29-31
PIOTR RZEKŁ DO NIEGO (JEZUSA): CHOĆBY SIĘ WSZYSCY ZGORSZYLI, JA JEDNAK NIE. I RZEKŁ MU JEZUS: ZAPRAWDĘ POWIADAM CI, ŻE TY DZISIAJ, TEJ NOCY, PIERWEJ NIŻ KUR DWAKROĆ ZAPIEJE, TRZYKROĆ SIĘ MNIE ZAPRZESZ. ALE ON TYM BARDZIEJ ZAPEWNIAŁ: CHOĆBYM NAWET MIAŁ UMRZEĆ Z TOBĄ, NIE ZAPRĘ SIĘ CIEBIE. TAK SAMO MÓWILI WSZYSCY.

Widzimy tutaj, jak wiele zadufania możemy znaleźć w sercu tych, którzy twierdzą, że są chrześcijanami. Piotr nie uważał za możliwe, że mógłby kiedykolwiek zaprzeć się swojego Pana. Tak samo mówili wszyscy uczniowie. Jednak co wynikło z tego chełpliwego zaufania do samych siebie? Nie minęło kilka godzin a już wszyscy uczniowie pozostawili swojego Pana i uciekli. Zapomnieli o swych szumnych deklaracjach. obecne niebezpieczeństwo usunęło całkowicie ich obietnice dochowania wierności. Niewiele wiemy o tym, jak zachowamy się w konkretnej sytuacji, dopóki rzeczywiście się w niej nie znajdziemy. Okoliczności mogą bardzo zmienić nasze uczucia. Módlmy się o pokorę. „Pycha chodzi przed upadkiem, a wyniosłość ducha przed ruiną” (Przyp. 16:18). W każdym sercu jest o wiele więcej niegodziwości niż zdajemy sobie sprawę. Nie możemy przewidzieć, jak nisko możemy upaść, dopóki nie znajdziemy się w pokuszeniu. Ziarno niegodziwości leży ukryte w każdym sercu i potrzebuje jedynie dogodnej pory, by wyrosnąć z niesłychaną żywotnością. „A tak, kto mniema, że stoi, niech baczy, aby nie upadł” (1 Kor. 10:12). „Kto ufa własnemu sercu, ten jest głupi” (Przyp. 28:26).

Pozdrawiam i życzę błogosławionego dnia.

Naucz się kochać tych, którzy czynią ci zło


22 kwietnia 2016

Przyp. tłum.: Autor używa w artykule różnych formy wyrazu „abuse”, który ma mnóstwo znaczeń, więc zamieszczam słownikową definicję (wg: ling.pl): „nadużyć/nadużywać, (z)robić niewłaściwy użytek z; (s)krzywdzić, źle (po)traktować, znęcać się nad, maltretować; wykorzystać/wykorzystywać seksualnie; obrazić/obrażać słownie, (ze)lżyć, (na)ubliżać, przeklinać; zniesławić/zniesławiać;”.

Od wydawcy: Niektórzy czytelnicy mogą czuć awersję do tego tematu. Zachęcam jednak do przeczytania tego artykułu jako wkładu do swojego własnego uzdrowienia.

Swego czasu śmiałem się z tego, że zatwardziałość serc Izraelitów doprowadziła ich do takiego stanu, że zamiast wejść do Ziemi Obiecanej, musieli spędzić 40 lat, wędrując po pustyni. W miarę jak docieram do 35 rocznicy pracy w służbie medycznej, dochodzę do wniosku, że jestem równie zatwardziały jak oni. Wiedzieli, że Ziemię Obiecaną zamieszkują olbrzymy i myśleli, że nie będą w stanie ich pokonać, więc nie posłuchali Boga. Jeśli o mnie chodzi to nie wykonywałem jednej rzeczy, którą Pan nakazał – kochać ludzi bezwarunkowo.

Łatwo jest kochać tych, którzy dobrze nas traktują, lecz niemal niemożliwe wydaje się kochać tych, którzy są dla nas okrutni. Przykazanie, aby miłować moich wrogów zostało wbite mi w głowę, lecz wydaje się, że przesłanie, które było doskonale zrozumiałe przez umysł, nie spenetrowało złomowiska mej duszy. To właśnie tam, pośród ran i żywych emocji z przeszłości, owo napomnienie do kochania innych okazywało się być bezsilne.

W czasie, gdy pracowałem w Tacoma, w stanie Washington, regularnie transportowałem pewnego pijaka, który wyspecjalizował się w gnębieniu ratowników medycznych w czasie najcięższych godzin służby – środku nocy, gdy wyjeżdżaliśmy po niego. Gdy już znaleźliśmy go, wrzucaliśmy go na nosze na kółkach i pozbywali w najbliższym szpitalu. Zrzędził i biadolił całą drogę na to, jak to źle mu jest jechać, a gdy miał gorszy dzień to opluwał nas i zalewał stekiem wyzwisk. Pamiętam, jak raz poprosił moją partnerkę, aby podała mu rękę. Naiwnie złapała go za rękę, a on chwycił ją tak silnie jak tylko potrafił, aż wydała z siebie krzyk i wrzeszczała a niego, żeby puścił. Robił takie rzeczy codziennie. Odczuwał w tym jakąś przyjemność (a może spełnienie), gdy wywoływał ból u innych.

Doradzałem ludziom, którzy przeżywali krzywdy i tortury z rąk swoich krewnych. Słyszałem, o takich rzeczach, które im uczyniono, tak wynaturzonych i chorych, że zastanawiałem się, jak to możliwe, że jeszcze żyją. Jak to możliwe, aby takich podłych, zboczonych i pozbawionych serca ludzi pokochać tak, jak nakazał Jezus?
Continue reading

Codzienne rozważania_23.04.2016

Hurynowicz_rozwazania
Mk 14:10-11
A JUDASZ ISKARIOT, JEDEN Z DWUNASTU, POSZEDŁ DO ARCYKAPŁANÓW, ABY GO WYDAĆ. A ONI, GDY TO USŁYSZELI, URADOWALI SIĘ I OBIECALI DAĆ MU PIENIĄDZE. I SZUKAŁ SPOSOBNOŚCI, JAK BY GO WYDAĆ.

Jak wytłumaczyć zachowanie Judasza? Istnieje tylko jedna odpowiedź: „miłość pieniędzy” była przyczyną zguby tego nieszczęśliwego człowieka. Ta sama chciwość, która zniewoliła serce Balaama i sprowadziła trąd na Gehaziego, doprowadziła do zguby duszę Judasza Iskarioty. Jego czyn wypłynął z chciwości i nie ma innego wytłumaczenia. Duch Święty wyraźnie oświadcza, że 'był złodziejem” (Jan 12:6). Jego przypadek potwierdza prawdziwość słów: „Albowiem korzeniem wszelkiego zła jest miłość pieniędzy” (1 Tym 6:10). Historia Judasza uczy nas, że powinniśmy założyć „szatę pokory” i nie szukać niczego innego niż łaski Ducha Świętego. Wiedza, dary, przywileje, moc głoszenia, modlitwa i rozmowy o religii są bezużyteczne, jeśli serce jest nienawrócone. Nie są niczym innym, jak tylko miedzią dźwięczącą i cymbałami brzmiącymi, jeśli nie zwleczemy z siebie starego człowieka i nie przyobleczemy nowego. Pamiętajmy o ostrzeżeniu Pana, Jezusa Chrystusa: „wystrzegajcie się wszelkiej chciwości” (Łuk. 12:15). To grzech, który pożera jak rak i jeśli raz znajdzie wstęp do naszego serca, może nas doprowadzić do popełnienia wszelkiej niegodziwości. Módlmy się, byśmy „poprzestali na tym, co posiadamy” (Hebr. 13:5). Posiadanie bogactwa ściąga wielkie niebezpieczeństwo na dusze tych, którzy je posiadają. Prawdziwy chrześcijanin powinien bardziej obawiać się bogactwa niż ubóstwa.
Pozdrawiam i życzę błogosławionego dnia.

Codzienne rozważania_22.04.2016

Hurynowicz_rozwazania

Mk 14:3-5
A GDY ON BYŁ W BETANII W DOMU SZYMONA TRĘDOWATEGO I SIEDZIAŁ PRZY STOLE, PRZYSZŁA NIEWIASTA, MAJĄCA ALABASTROWY SŁOIK CZYSTEGO OLEJKU NARDOWEGO, BARDZO KOSZTOWNEGO; STŁUKŁA ALABASTROWY SŁOIK I WYLAŁA OLEJEK NA GŁOWĘ JEGO. A NIEKTÓRZY MÓWILI Z OBURZENIEM MIĘDZY SOBĄ: NA CÓŻ TA STRATA OLEJKU? PRZECIEŻ MOŻNA BYŁO TEN OLEJEK SPRZEDAĆ DROŻEJ NIŻ ZA TRZYSTA I ROZDAĆ UBOGIM. I SZEMRALI PRZECIWKO NIEJ.

Dobre uczynki bywają czasem niedoceniane i źle zrozumiane. Kobieta wylała słoik kosztownego olejku na głowę Pana Jezusa. Uczyniła to na znak szacunku i miłości do Niego. A jednak została skrytykowana przez pewnych ludzi. Niestety, duch tych ograniczonych, szukających we wszystkim powodów do krytyki ludzi jest bardzo powszechny. Ich spadkobierców można znaleźć w Kościele Chrystusa. Nigdy nie brakuje ludzi, którzy podnoszą krzyk wobec tego, co nazywają „przesadą” i nieprzerwanie polecają „umiarkowanie” w służbie dla Chrystusa. Jeżeli człowiek oddaje swój czas i pieniądze w poszukiwaniu rzeczy światowych, nie winią go za to. Jeśli oddaje samego siebie w służbę dla pieniędzy, przyjemności czy polityki, nie znajdują w nim żadnej winy. Gdyby ten sam człowiek oddał samego siebie i wszystko co ma Chrystusowi, nie potrafiliby znaleźć słów do opisania jego – jak sądzą – głupoty. „Przesada”, „postradał zmysły”, „jest fanatykiem”, „jest przesadnie sprawiedliwy”, „to skrajność”, krótko mówiąc, uważają to za „stratę”. Niech podobne zarzuty nigdy nie wprawiają nas w zakłopotanie, jeśli spadają na nas dlatego, że staramy się służyć Chrystusowi. Znośmy je cierpliwie i pamiętajmy, że są tak stare, jak samo chrześcijaństwo. Litujmy się nad tymi, którzy czynią wierzącym takie zarzuty. Pokazują w ten sposób wyraźnie, że nie czują żadnego zobowiązania wobec Chrystusa.

Pozdrawiam i życzę błogosławionego dnia.

Jak sprawdzić owoc?

Ojciec zapytał: „Jak sprawdzasz owoc?” i zacząłem się nad tym zastanawiać.

Jeśli o mnie chodzi to decyduję się na rozdzielenie go, zanim ten smakowity klejnot ląduje na języku. Nie obracam go w rękach, nie wącham uważnie. Zdaje się, że nie sprawdzam go wcale.

Chrześcijanie często używają zwrotu: „Sprawdź owoc”. Jest to swego rodzaju antidotum na wątpliwością, bądź sposób upewnienia siebie samych, że Bóg jest w danej sytuacji obecny i ma to oczywiście sens, o ile wiesz, jak sprawdzić owoc.
Ojciec wyeksponował mi ten zwrot w sercu i zobaczyłem w wizji pęk owoców znajdujących się na stole przede mną. Ponieważ uwielbiam owoce, zadziałałem tak, jak zawsze reaguję na owoce: szybko sięgnąłem ręką do tej sterty i wepchałem do ust pełną ich garść.

Uwielbiam owoce tak bardzo, że jestem gotów i na zły kawałek, aby go wypluć, kiedy już mam to w ustach.

checking fruit

Zdarzyło się to już niejeden raz, lecz nigdy nie powstrzymało mnie przed takim postępowaniem. Nawet po odrzuceniu tego złego kawałka, szybko sięgam dalej, ponieważ ten jeden nie znaczy, że wszystkie jest złe.

Poważnie, właśnie tak sprawdzam owoce.

Gdy więc Ojciec zadał mi to pytanie, zaśmiałem się, lecz zacząłem to też rozważać z duchowej perspektywy.
Znowu zdałem sobie sprawę z tego, że postępuję całkiem podobnie. Swobodnie sięgam po nie. A tak poważnie pytając to jak można sprawdzić owoc, nie sięgając i nie kosztując go? Wszystko inne go tylko zabawa z owocem.

Nawet jeśli z góry założy się, że wkrótce coś wypluję, jaki jest inny sposób na to, aby wiedzieć, jaki ten owoc jest? Zarówno naturalny jak i duchowy owoc może być piękny, pachnieć słodko lecz być kwaśny, bądź niedojrzały czy choćby mieć niedobry kawałek, lecz nie dowiem się o tym, dopóki go nie spróbuję.

Przewrażliwienie na punkcie duchowych rzeczy jest równie niepotrzebne, jak w przypadku naturalnych owoców. Pozwólcie, że wyjaśnię.  Zetknięcie się z czymś złym, nie jest śmiertelne, jak nam mówiono, a wyplucie jest doskonałym i natychmiastowym rozwiązaniem. Znaczy to, że nie osądzam niesprawiedliwie na podstawie denominacyjnych uprzedzeń czy teologii jakiejś biblijnej szkoły. Faktycznie spróbowałem czegoś i okazało się, że było kwaśne, ohydne czy fe. Mogę więc teraz wypluć to. Zrobione i koniec. Ze mną wszystko jest w porządku, nic niesamowitego nie wskoczyło na mnie.

Myślę o tym bardzo podobnie jak apostoł Paweł, gdy strząsnął węża – nawet nie zmartwił się tym ukąszeniem. Wiedział, że moc, która żyje w nim była większa niż trucizna węża.

Właściwym sposobem jest odważne próbowanie.

Continue reading

Codzienne rozważania_21.04.2016

Hurynowicz_rozwazania
Mk 13:30-31
ZAPRAWDĘ POWIADAM WAM, ŻE NIE PRZEMINIE TO POKOLENIE, AŻ SIĘ TO WSZYSTKO STANIE. NIEBO I ZIEMIA PRZEMINĄ, ALE SŁOWA MOJE NIE PRZEMINĄ.

Pan Jezus mówi nam o pewności, z jaką wypełnią się jego przepowiednie. Ostrzega nas mówiąc: „Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą”. Nie wolno przypuszczać, że jakieś proroctwo jest niemożliwe do wypełnienia tylko dlatego, że stoi w sprzeczności z naszymi przeszłymi doświadczeniami. Nie zadawajmy pytań: „Jakie jest prawdopodobieństwo powtórnego przyjścia Chrystusa? Jakie jest prawdopodobieństwo, że świat spłonie?” Jedyne istotne pytanie brzmi: „Co jest napisane w Słowie Bożym?” Nie zapominajmy wypowiedzi Piotra: „Wiedzcie przede wszystkim to, że w dniach ostatecznych przyjdą szydercy z drwinami, którzy będą postępować według swych własnych pożądliwości i mówić: Gdzież jest przyobiecane przyjście jego?” (2 Piotr 3:3-4). Zapytajmy samych siebie co byśmy myśleli, żyjąc na tej ziemi dwa tysiące lat temu. Co uznalibyśmy za bardziej prawdopodobne: to, że Syn Boży przyjdzie na tą ziemię jako biedny człowiek i umrze, czy to, że przyjdzie na ziemię, by panować? Wiemy, że przyszedł jako „mąż boleści” i zmarł na krzyżu. Nie wątpmy zatem, że po raz drugi przyjdzie w chwale i obejmie na wieki królewską władzę. Uwierzmy, że w końcu każde słowo znajdzie swoje wypełnienie. A przede wszystkim, starajmy się żyć trwając w poczuciu prawdy tych słów, jak dobrzy słudzy, którzy są gotowi na spotkanie ze swoim panem, a wówczas, bez względu na to, jak prędko nastąpi wypełnienie, będziemy bezpieczni.

Pozdrawiam w ten mroźny poranek i życzę błogosławionego dnia.