Nie widać lasu zza drzew?

John Paul Jackson

Bywa, że niektórzy uczniowie Chrystusa mogą być tak pochłonięci dążeniem do wykonania wszystkich szczegółów Jego poleceń, że ignorują 'znaki drogowe’, które On ustawił tuż przed nimi. Często nie zdają sobie sprawy z tego, że on już przygotował ich do tej podróży a wszystko co muszą zrobić to iść do przodu.

Rzućmy okiem na kilka przykładów bohaterów wiary. Gedeonowi powiedziano, że pokona Midianitów. Powiedziano mu, że ma zabić drugie cielę, zburzyć ołtarze Baala i wysłać do domu wszystkich, którzy się boją. Grupa 22.000 mężczyzn stopniała do 10.000, z czego Gedeon wysłał do domu jeszcze 9.700. Został teraz z armią liczącą 300 i, jak się wydaje, jedynym poleceniem Boga, aby przedostał się do obozu wroga, gdzie miał otrzymać wzmocnienie „jeśli” go potrzebuje. Tak było, tyle tylko otrzymał Gedeon. Jednak zaatakowali wschodnie plemiona, które uderzyły na Izraela i zabili 120.000 mężczyzn.

Przed Gedeonem był Abraham, któremu powiedziano, aby udał się ziemi obiecanej mu przez Boga, ale nie powiedziano mu, jak się ma tam dostać. Jest też przypadek Eliasza, który, w czasie strasznej suszy, został posłany do kobiety w Sarepcie Sydońskiej, którą Bóg przygotował, aby zajęła się prorokiem. Lecz gdy Eliasz tam dotarł, ona nie miała żadnego pojęcia, co się dzieje. Miała tylko jeden posiłek do dyspozycji składający się z pozostałej im mąki i oliwy, a potem spodziewała się śmierci. Bóg powiedział, że to On ją przygotował, lecz one nie wiedziała, że Eliasz idzie. Jakieś to było 'przygotowanie’?

Chodzi mi o to, że zbyt często oczekujemy od Boga, że powie nam więcej, niż ma zamiar. W miarę upływu lat i dni, często okazuje się, że zastanawiamy się, kiedy Pan zamierza nam dać jaśniejsze wskazówki. Boże, zrobię to, co chcesz, żebym zrobił, tylko po prostu muszę wiedzieć jak. Powiedziałeś mi, żeby podjął te kroki, lecz ja nie wiem, jak zacząć. Czy mógłbyś mi dać jakieś szczegóły? Byłoby wspaniale. Ruszę do przodu, jak tylko powiesz mi, co mam robić.

Często wydaje się, że Bóg mówi nam co robić na początku, daje nam Swoją wizję, a następnie umieszcza w naszym sercu wszystko, czego potrzeba, aby dokonywać koniecznych w podróży wyborów, nawet gdzieś bardzo daleko po drodze, gdy ciśniemy nasz miecz w środku walki. I przeciwnie, gdy oczekujemy na to, żeby mieć wszystkie odpowiedzi zanim podejmiemy działanie, nie zajdziemy daleko i ostatecznie okaże się, że siedzimy nic nie robiąc. Tam, w miejscu duchowego paraliżu, szybko zanikamy i dziwimy się dlaczego proroctwa nigdy się nie wypełniają. Czekamy na Boga, a w tym samym czasie Bóg czeka na nas.

Czy możemy ruszyć do przodu w arogancki sposób? Tak, lecz tylko wtedy, gdy jeśli robimy więcej niż Bóg nam powiedział, bądź dodajemy coś do tego, co powiedział. Niewątpliwie jest pewna linia graniczna, lecz ludzie wrażliwi na głos Boga nie przekroczą jej. Czują pewnego rodzaju zahamowanie czy 'trącanie łokciem’ Ducha, zanim zajdą za daleko.

Bóg chce, abyśmy doszli do tego, co dla nas przewidział, abyśmy stali się tacy, jak On dla nas zaplanował. Po prostu za każdym razem daje nam drogę wyjścia z pokuszenia (1Kor. 10:13), aby przygotować nas na wszystko, co dla nas ma, cokolwiek to jest i za każdym razem.

Żyjemy w takich czasach, że musimy być wrażliwi na natychmiastowe reagowanie na Boży plan. Jeśli będziemy czekać z ruszeniem w podróż do czasu, gdy będziemy mieli wszystkie odpowiedzi, może się okazać, że mamy pełny potencjał, lecz go nigdy nie wykorzystujemy. Przykre jest obserwować życie zmarnowane z powodu bezruchu. Widziałem to już zbyt często.

Jaka jest różnica między życiem miernym a życiem zwycięzcy? Jedną z waznych cech zwycięzców jest to, że gdy wiedzą, że Bóg do nich mówi, idą do przodu ku Jego głosowi. Nie wszyscy wiedzą jak się tam dostać, dla niektórych nawet następny krok nie jest widoczny, lecz wiedzą, co zostało w ich sercach pobudzone, znają przyciąganie Ducha Świętego, który kieruje ich ku celowi i ufają całkowicie temu, że to co Bóg powiedział, ma moc wykonać.

Czasami dobrze jest czekać na Boga, aby przekazał szczegóły, lecz często to On czeka na nasze zaufanie i następny krok.

проведение рекламной компании

Codzienne rozważania_27.05.10 Niepokój nas Panie

James Ryle

A ponieważ nie uważali za wskazane uznać Boga, przeto Bóg przestał ich niepokoić i puścił ich wolno” (Rzm. 1:28, parafraza The Message).

Oby nigdy nie zostało to powiedziane o kimkolwiek z nas, że Bóg przestał go niepokoić!

Pozostawieni sobie samym zawsze będziemy nastawieni na to co najmniejsze, a nie najlepsze. Podobnie jak samotna rzeka, będziemy wybierać te drogi, które stawiają najmniejszy opór i prawdopodobnie taka była też najlepsza droga do tej pory. Z taką łatwością nastawiamy się na łatwą kontrolę i przelatujemy przez nie wesoło, wesoło (merily, merily) nieświadomi faktu, że raczej dryfujemy coraz dalej i coraz dalej od Boga.

Niepokój nas, Panie!

Niech sławna modlitwa Sir Francis Drake’a dobrze będzie wykorzystana w naszych ustach w tych marnych czasach. Oferują ją i zachęcam, abyś się nią modlił sumiennie, dopóki Pan nie postawi twoich stóp na wyższej, szlachetniejszej i lepszej drodze, aby nigdy nie przestał cię niepokoić; nigdy nie puścił cię wolno od celu, który On ma dla twego życia.

„Niepokój nas panie, gdy jesteśmy zbyt zadowoleni z siebie, gdy nasze marzenia realizują się, ponieważ były tak małe; gdy docieramy do przystani bezpiecznie, ponieważ żeglowaliśmy zbyt blisko brzegu.

Niepokój nas, Panie, gdy z obfitości tego, co posiadamy, straciliśmy pragnienie wody żywej; a popadłszy w miłość z życiem jakie znamy na co dzień, przestaliśmy marzyć o wieczności; gdy w swych wysiłkach budowania nowej ziemi, pozwoliliśmy przygasnąć wizji nowego Nieba.

Niepokój nas, Panie, abyśmy stawiali czoła z większą odwagą, abyśmy podróżowali po szerszych morzach, gdzie burze ujawnią nasze mistrzostwo, gdzie tracąc z widoku ziemię, znajdziemy gwiazdy.

Prosimy Cie, abyś odsunął horyzonty naszych nadziei, a pchnął nas ku przyszłości w mocy, odwadze, nadziei i miłości„.

Sir Francis Drake -1577

раскрутка сайта

Chodź w Duchu, chodź w Jezusie

Ron McGaltin

Wielu wierzących współcześnie coraz bardziej pragnie i potrzebuje pełnego mocy, nadnaturalnego życia Chrystusa a w bliskiej przyszłości te pragnienia i potrzeby będą jeszcze bardziej będą wzrastać. „Dzień Pański” zbliża się przeciwko wszystkiemu co wynosi siebie przeciw Bogu (Iz. 13.6-9).

Z biblijnej historii znamy dużo interwencji Bożych w rodzaju „dnia Pańskiego”. Mówi się, że „dzień Pański” ma przyjść przeciwko plemionom i narodom dla oczyszczenia ludu Bożego, przez ich pokutę i zwrócenie się do Niego. Oczyszczenie ziemi ma miejsce wtedy, gdy lud Boży i ci, którzy zwrócą się do Niego są oczyszczani. Pobożna resztka zawsze będzie trwać. Ziemia jest również oczyszczana przez zniszczenie złych, niepobożnych ludzi, plemion i narodów, które nie zwrócą się do Boga. Każdy „dzień Pański” ku oczyszczeniu zapisany w Piśmie jest potrzebny do oczyszczenia Jego ludzi i zniszczenia bezbożnych oraz wszystkiego, co zbudowali. (Więcej na temat „dnia Pańskiego” można znaleźć w 8 rozdziale „The Seventh Millennium” książki, którą można ściągnąć. Więcej na temat sądów ognia jest w rozdziale 7.)

W nadchodzącym okresie światowego zamieszania spowodowanego przez dzieło Bożego oczyszczenia i napomnienia, ważne będzie właściwe słyszenie i posłuszeństwo intymnej komunikacji z nami naszego Pana przez Ducha. Sprawiedliwi będą chcieli precyzyjnie słyszeć i iść za prowadzeniem Pana przez Jego Ducha we wszystkich dziedzinach życia i biznesu. Bardzo ważne będzie, aby być we właściwym miejscu, we właściwym czasie zarówno duchowo jak i fizycznie, aby otrzymać zaopatrzenie Pana.

Nieustanne trwanie

W czasie chrztu Jezusa zstąpił na niego Duch Święty w postaci gołębicy i pozostał na Nim. Nigdy wcześniej Duch Święty trwale nie przebywał w nikim. Przed Chrystusem Duch Święty zstępował na ludzi i uzdalniał ich do wykonania specjalnych zadań na określoną chwilę. Bóg często posyłał jako posłańców aniołów, a z nielicznymi, jak z Mojżeszem, spotykał się osobiście z dala od reszty ludzi. Niemniej, od upadku Adama Bóg nie mieszkał na stale w nikim, aż do Chrystusa Jezusa.

Gdy Chrystus Jezus chodził po ziemi w Duchu, chodziła z nim rzesza uczniów z miejsca na miejsce, gdzie czynił Boże dzieła przez Ducha Świętego. Chodząc za Jezusem, obserwując Jego służbę szli za prowadzeniem Bożym w Nim i przyglądali się jak Boża moc płynie przez Chrystusa. Słyszeli również Jego słowa niebiańskiej mądrości, nadnaturalnej wiedzy i zrozumienia, które wypowiadał i którym stworzenie było posłuszne. Gdy posłał ich samych i tchnął na nich Ducha, oni również zostali uzdolnieni do wykonywania dzieł Bożych.

Chodzenie z Jezusem

Każde narodzone na nowo, napełnione Duchem dziecko Boże ma potencjał do chodzenia w Duchu a zatem do chodzenia z Chrystusem teraz. Każdy czytający te słowa ma przed sobą taką możliwość, aby być naprawdę odrodzonym jako nowe duchowe stworzenie, aby chodzić z Chrystusem Jezusem w Duchu, obserwując Go, jak wykonuje dzieła Boże i mówi pełne mocy słowa niebiańskiej mądrości, które tworzą rzeczywistość w tym świecie. Ta potencjalna rzeczywistość chodzenia w Duchu, z zamieszkującym w nas Duchem Chrystusa jest jeszcze bardziej intymna niż wtedy, gdy uczniowie chodzili z Chrystusem. Jezus był z uczniami, lecz po Jego duchowym powrocie w Duchu Świętym w Dniu Pięćdziesiątnicy, był w nich, tak jak obiecał, a jednocześnie nadal zasiadał cieleśnie na tronie Bożym.

Czytamy w Jn 14:17-20: „Ducha prawdy, którego świat przyjąć nie może, bo go nie widzi i nie zna; wy go znacie, bo przebywa wśród was i w was będzie. Nie zostawię was sierotami, przyjdę do was. Jeszcze tylko krótki czas i świat mnie oglądać nie będzie; lecz wy oglądać mnie będziecie, bo Ja żyję i wy żyć będziecie. Owego dnia poznacie, że jestem w Ojcu moim i wy we mnie, a Ja w was„.

Duch Pański zamieszkujący w Jego ludzie jest przeświadczeniem oczekującej chwały Bożej na ziemi jak jest w niebie. Potencjał Królestwa Bożego teraz zamieszkuje Jego lud na ziemi. Kształtowane jest pokolenie, które będzie żyło przez Ducha, aby chodzić w Duchu realizując rzeczywistość Chrystusa w swym śmiertelnym ciele, aby wykonywać wolę i dzieła Boże na ziemi, jak to jest w niebie. Następuje przemiana pokolenia w miarę jak oglądamy chwały Pańską wewnątrz i manifestującą się na zewnątrz. Chwałę Pańską widzą jedni u drugich, gdy Pan manifestuje Swoje życie wśród nas.

2Kor. 3:18: „My wszyscy tedy, z odsłoniętym obliczem, oglądając jak w zwierciadle chwałę Pana, zostajemy przemienieni w ten sam obraz, z chwały w chwałę, jak to sprawia Pan, który jest Duchem

Gal 5:25: „Jeśli według Ducha żyjemy, według Ducha też postępujmy„.

Chrystus naszym Liderem i Królem

Nasze życie musi być prowadzone w pełnym pokłonie przed Nim. Niezależne, egoistyczne życie nigdy więcej ma już nie podnieść głowy. To zmartwychwstałe życie Chrystusa Jezusa ma w nas zdecydowanie i mocno powstać wraz z całą miłością i pewnością pokoju, oraz wszelką mocą i pokorą, które służą niesieniu pokoju i dobrej woli ludzkości i Planecie Ziemi. Ludzie Boże będą oglądać chwałę Pańską nawet w postaci ognia Bożego niszczącego wszystko, co podnosi się przeciwko Bogu.

Światło Boże będzie świecić nad i przez dojrzałych synów Bożych i wszystkich, którzy całkowicie skłonili swoje życie przed Królem, nawet a głębokich ciemnościach ognistych kataklizmów sądów oczyszczenia ziemi, jakie przyjdą.

Iz. 60:1-2: „Powstań, zajaśnij, gdyż zjawiła się twoja światłość, a chwała Pańska rozbłysła nad tobą. Bo oto ciemność okrywa ziemię i mrok narody, lecz nad tobą zabłyśnie Pan, a jego chwała ukaże się nad tobą„.

Nikt z ludzi nie będzie mógł prowadzić nas przez te czasy, w których równocześnie będzie świat będzie doświadczał chaosu i chwały Bożej. Chrystus Jezus będzie nas prowadził przez Ducha Świętego w nas i pośród nas. Prawdziwi apostolscy i proroczy ludzie, obdarowani z dojrzałą obfitością Chrystusa Jezusa przejawiającą się w ich życiu, będą pomagać w fundamentalnym przywództwie. Każde dziecko Boże musi budować na tym fundamencie swoje życie w całkowitym posłuszeństwie dla Ducha Świętego w nim.

Chrystus w nas jest nie tylko ukrytą tajemnicą przeświadczenia o nadchodzącej chwale; jest również światłem tego świata. Idź za światłem Chrystusa w tobie i w posłanych przez Boga apostolskich i proroczych przywódcach. Nie idź za żadnym człowiekiem czy systemem, który nie jest światłem Chrystusa. Tą różnicę będziemy dostrzegać tylko wtedy, gdy nasze życie będzie prowadzone w pełnym pokłonie przed Chrystusem, a Jego zmartwychwstałe życie wzbudzone w nas.

Jeśli będziemy ufać jakiejkolwiek usystematyzowanej religii czy świeckim bezbożnym ludziom i ich nauczaniu, nie będziemy w stanie rozpoznać posłanych przez Boga nosicieli światła. Nie będziemy widzieli wyraźnego świat wzbudzonego w nich życia Chrystusa. Ulegniemy zwiedzeniu, zostaniemy szybko ukarani i będziemy musieli pokutować i skłonić się wyłącznie przed Panem i Królem Chrystusem Jezusem. Bóg wzbudza nowe pokolenie liderów królestwa.

Dążcie do miłości, Ona nigdy nie zawodzi

a Jego królestwu nigdy nie ma końca.

Ron McGatlin

basileia @ earthlink.net

раскрутка сайта

Codzienne rozważania_26.05.10 Zniewalająca moc szlachetnego celu

James Ryle

A Syn Boży na to się objawił, aby zniweczyć dzieła diabelskie” (1Jn. 3:8)

Było w historii wielu wielkich mężczyzn i wiele kobiet, i każdy z nich kształtował swój świat w ważny sposób, co przetrwało ich czasy. Wszyscy mieli jakąś pewną wizję, pasję, dyscyplinę oraz podejmowali ryzyko. Nie było zbyt wysokich gór, zbyt głębokich dolin, za szerokiego oceanu ani wyzwania zbyt wielkiego, aby nie można było skutecznie stanąć z wizją, pasją, dyscypliną i ryzykiem w ich życiu.

Taka jest pobudzająca moc szlachetnego celu.

Z tych wszystkich zdumiewających postaci, które przeszły przez Bramę czasu do Wielkiego Hallo ludzkiej historii, nie ma ani jednej tak wyjątkowej i niedościgłej jak Jezus z Nazaretu, zwany Chrystusem, Synem Żyjącego Boga.

Podobnie jak wszyscy pozostali, Jezus był skupiony na misji. Powiedział: „Syn Człowieczy przyszedł, aby szukać to, co zginęło” (Łk. 19:10). Wszystko, cokolwiek Go dotyczyło, nauczanie, cuda, śmierć, wszystko służyło jednemu celowi. Jan, umiłowany przyjaciel Jezusa napisał: „Syn Boży w tym celu się objawił, aby zniweczyć dzieła diabelskie„.

Jezus miał wyraźną i zniewalającą wizję od samego dzieciństwa. „Muszę wykonywać wolę Ojca„, powiedział jako dwunastoletni młodzieniec. Jego pasja, zawsze płonęła kazaniach i zawsze obfitowała w cudach, doprowadziła Go do starego surowego krzyża. Dyscyplina, której trzymał się w suchej głębi samotności i wyrażona w bezkompromisowym oddaniem, przeniosła go przez agonię śmierci. A tam, na odległej górze, ryzykował wszystko po to, aby zbawić ciebie i mnie.

Dwight D. Eisenhower napisał: „W życiu odnosimy zwycięstwa jak na wojnie tylko wtedy, gdy zidentyfikujemy jeden, nadrzędy cel i absolutnie wszystko nagniemy do tej jednej sprawy”. Czy mogę zapytać, jaka jest 'ta jedna sprawa”, do której naginasz wszystko inne w twoim życiu?

Jaki jest ten szlachetny cel, któremu daje zniewalającą moc życiu, które obecnie prowadzisz?

раскрутка

Pojednanie

Kriston Couchey

MÓJ OJCIEC I JA

Była trzecia rano gdy wpadł do sypialni mój brat z informacją, że ojciec zginął w wypadku lotniczym. Ojciec był działającym apostołem, zakładającym kościoły wszędzie, gdziekolwiek pojechał, choć nie rozpoznanym przez organizację kościelną, w której wtedy wierzono, że apostołowie już nie istnieją. Jego samolot rozbił się w Homer Alaska w drodze do kolejnej małej grupy wierzących, którzy byli jego uczniami.

Gdy spoglądam wstecz na lata, gdy ojciec żył i na naszą relację, odczuwam zarówno smutek jak i radość. Smutek bierze się na wspomnienie wydarzenia, które miało miejscy, gdy miałem około czterech lat. Ojciec był zły i kiedy mnie popchnął, przypadkowo uderzyłem się o framugę drzwi. Chciałem mu się przypodobać czyszcząc te tłuste buty, ale w zamian otrzymałem tylko gniew i ból. Ten ból uniemożliwiał mi związanie się z nim przez wiele lat. Właśnie po tym incydencie jego gniew zgasił we mnie umiejętność wyrażania swoich własnych uczuć. Wiem, że później martwił go mój brak uczucia do niego.

Radość pojawiła się wraz z podjętymi przez niego próbami dotarcia do mnie. W średniej szkole brał ze mną lekcje gry na gitarze, tylko po to, żeby się zbliżyć do mnie. Gra ze mną w karty i na komputerze, kiedy ja przejawiałem chęć zemsty. Gdy skończyłem średnią szkołę, zostaliśmy kumplami od golfa. Jednak prawdziwej radości zażywałem, gdy mogłem uczcić go w lecie przed jego śmiercią pod koniec 1987 roku. Miałem wtedy 22 lata i zawodowo łowiłem ryby na Alasce. Duch Pański spoczął na mnie, gdy byłem na pełnym morzu i napisałem do ojca list. Nigdy wcześniej tego nie robiłem, lecz wtedy płakałem i pisałem do Ojca o tym, jaki jestem dumny z niego. Pamiętam, że napisałem tak „Chciałbym być choćby w połowie takim mężczyzną, jakim ty jesteś”. Ten list był dla mnie lekarstwem. Byłem w stanie wyrazić mu swoją miłość i szacunek, czego nigdy wcześniej nie potrafiłem. Nie miałem pojęcia o tym, że miał to być jedyny list kiedykolwiek napisany do niego. Odpisał mi z miłością i zachętą. Mój ojciec był zarówno duchowym jak i ziemskim ojcem i jestem dumny z tego, że mogę nazywać się jego synem.

Oto posyłam wam proroka Eliasza, zanim przyjdzie wielki i straszny dzień Pana, i zwróci serca ojców ku synom, a serca synów ku ich ojcom, abym, gdy przyjdzie, nie obłożył ziemi klątwą” ~ Ojciec Niebieski.

PODOBNA SAGA

Tego samego rodzaju działania, które miały miejsce w przypadku mojego ojca, przeżywam w kościele. Pamiętam jak bardzo starałem się poddać i podobać, a jednak okazywało się, że jedyne co otrzymywałem od Boga to gniew i groźby. Robiłem to, co wydawało mi się właściwe i pomocne. Doświadczenie odrzucenia czy nawet szyderstwa ze strony tych, którzy mają nas wychowywać do dojrzałości jest bardzo trudne. Po jakimś czasie stajesz się zimny wobec tych ojców i ich sposobów działania, aby już więcej nie sprawiali ci bólu. Wszelkie relacja są odcinane i brak jakichkolwiek emocjonalnych więzi. Idziesz gdzieś indziej, tam, gdzie nie ma ojców, a wszyscy są sierotami. Obserwuję to dziś w kościele i wywołuje to we mnie płacz. Ci synowie, którzy powinni być trenowani łagodnie, są prowadzeni przez ojców, którym brakuje poczucia bezpieczeństwa, którzy nigdy sami nie mieli zdrowych ojców. Ból idzie w obie strony.

Mam takie pytanie: gdzie jest miłość Boża? To z powodu zgorszenia tej miłości ciało oziębło. Ale, czy może być tak, że synowi pozyskają ponownie serca ojców, które kiedyś odrzucili z powodu zgorszenia? Czy vice-versa? Czy może tak być, że w Królestwie Bożym chodzi o Bożego rodzaju miłość, która nie żyje reakcją na zranienie, lecz okazuje miłość i cześć Chrystusa temu, kto uraził czy został urażony?

KRÓLESTWO TO NIE TYLKO OBJAWIENIE LECZ POJEDNANIE

Muszę wyznać, że miałem ostatnio czas pokuty i dokonała się przemiana mego serca. Wielu czeka na fale wylania królestwa, która zaleje narody. Powiem wam, bez wahania, że jest to fala Miłości, która pobudza do składania własnego życia za innych. Nie próbuj robić na mnie wrażenia swymi proroctwami, zrób wrażenie umiejętnością burzenia warowni serc ludzkich Miłością! Ojciec nie prosi nas o to, żebyśmy szli na kompromis z prawda ewangelii z kimkolwiek, ani o to, abyśmy poddawali się cielesnym czy religijnym drogom, lecz jeśli nie żyjemy wyrażając sobą Królestwo to co dobrego wynika z głoszenia tego królestwa.

Nie wiem, co tym o tym sądzisz, ale ja mam już dosyć wskazywania palcem. Mam dość przeżuwania złe mnie wyrządzonego przez „zorganizowany kościół” i jego ojców. Decyduję się złożyć swoje życie za nich. Będę woła POKUTUJCIE!, lecz nie będzie to z sercem pełnym gniewu z powodu tego, jak zostałem potraktowany, lecz będzie to z sercem złamanym tym, jak przeciwnik zabija, kradnie i niszczy ludzi Bożych.

Są mężowie i niewiasty Boże, którzy trwają wiernie latami w tym, co zostało im dane i ciągle są trzymani w pewnym stopniu w więzach religii. Zostałem poruszony przez Ducha, aby kochać i szanować takich ludzi. Zobaczyłem, że okazując im brak szacunku i wskazując oskarżająco na ich braki w niczym nie pomaga we wzroście królestwa. O ile nie mogę budować tak, jak oni budują, mogę budować według miary relacji i zaufania jakie oni są w stanie przyjąć. Bóg buduje w miłości i wśród relacji. Religia buduje strukturę, która nieodwołalnie zawali się. Budujmy więc z miłością a gdy ściany religii zawalą się, budowla wzniesiona z miłością będzie miejscem ucieczki dla wielu.

W Jego Miłości

Kriston Couchey

продвижение

Codzienne rozważania_25.05.10 Zachwyt widokiem przed nami

James Ryle

…zapominając o tym, co za mną, i zdążając do tego, co przede mną” (Fip. 3:13).

Pismo zachęca nas do tego, abyśmy pamiętali całą drogę przez jaką Pan nas przeprowadził, ponieważ te wspomnienia są ważne dla zrozumienia sposobów Jego działania i poznania wielkiej miłości jaką do każdego z nas żywi, niosąc nas przez liczne życiowe wydarzenia. Pożałowania godzien jest ten, kto nie ma takich wspomnień. Niemniej, nadmierne grzebanie w przeszłości, jeśli nie zostanie zrównoważone zachwytem widokiem, który jest przed nami, może odnieść przeciwny skutek.

Dążąc do przodu ku górze Synaj, mamy czego wypatrywać przed sobą, gdzie jest Miasto, którego Budowniczym i Twórcą jest Bóg; gdzie nie będzie już potrzebne słońce ani księżyc, ponieważ Pan będzie światłem tego błogosławionego miejsca.

Tam, poza perłowymi bramami, na każdego z nas czeka chwała, która sprawi, że wszystko, cokolwiek przechodzimy dziś popadnie w zapomnienie. Paweł powiedział, że „cierpienia obecnego czasu są niczym wobec chwały, która ma się nam objawić” (Rzm. 8:18). Powtarza też swoje własne słowa, aby upewnić się, że nikt nie pominął tego, o co mu chodziło: „Albowiem nieznaczny chwilowy ucisk przynosi nam przeogromną obfitość wiekuistej chwały, nam, którzy nie patrzymy na to, co widzialne, ale na to, co niewidzialne; albowiem to, co widzialne, jest doczesne, a to, co niewidzialne, jest wieczne” (2Kor. 4:17-18)

Masz jakiś smutek czy ból w sercu? Zniechęcenie, zahamowania? Szyderstwo czy odrzucenie? Pytania bez odpowiedzi? Czy pracujesz, jak się wydaje, nienagrodzony, wysilasz się, stale niedoceniony, a zwycięstwa nie są świętowane? To wznieś swoja głowę i rzuć okiem wiary na to co czeka cię, gdy osiągniesz szczyt swoich najczulszych pragnień.

Tam, na wyniosłym miejscu nie kończącej się radości, otoczymy Tron chwałą. Tam będziemy oglądać Jego twarz i nigdy, nigdy nie będziemy grzeszyć! Tam, z rzek Jego łaski będziemy pili nieograniczone zasoby nieskończonych przyjemności. Nawet teraz, święta góra Synaj daje tysiące świętych słodyczy, zanim jeszcze osiągniemy niebiańskie pola, czy przespacerujemy się złotymi ulicami! Tak więc, będąc jeszcze na tej drodze, niech łzy zostaną otarte, a usta napełnione pieśniami! Ponieważ już teraz idziemy po ziemi Immanuela, aby wyrównywać światowe drogi (zaadaptowane ze starego hymnu: Marching to Zion).

Zachwyceni widokiem przed nami!

deeo

Od lesbijskiej ateistki do matki sześciorga

Dziennikarka z Quebec opowiada swoją historię. Na konferencji organizacji pro-life, Quebec Life Coalition Conference, Brigitte Bedard przykuła uwagę 200 osób historią swego nawrócenia

Georges Buscemi

20 maja 2010 (LifeSiteNews.com) – „Byłam ateistką jak tylko sięgam pamięcią wstecz. – przypomina sobie Brigitte Bedard, młodo wyglądająca, 41letnia dziennikarka, matka sześciorga dzieci, pozostająca w domu, o zmierzwionych brązowych włosach, nosząca stylowe okulary. Przemawiała do 200 uczestników konferencji 15 mataj w Quebecu.

O ile Bedard jest mniej znana niż kluczowy mówca tej konferencji, kardynał Marc Ouellet, którego gorliwe stwierdzenia popierające życie zostały później tego popołudnia zauważone przez lokalne przeciwne ruchowi pro-life media, ona mogła najsilniej dotknąć serc.

Pani Bedard dorastała w czasie, gdy społczność Quebec przechodziła coś, co historia nazywa „Cichą Rewolucją” („Quiet Revolution”), okres od początku lat sześćdziesiątych do połowy siedemdziesiątych, gdy mieszkańcy miasta pozbywali się swojego chrześcijańskiego dziedzictwa i przyjmowali świeckie wartości. „Urodziłam się w 1968 roku. Mówcie mi o pechu” – zażartowała.

Miała typowe dzieciństwo w niereligijnym domostwie, przeszła na jawnie lewicowe stanowisko na Université du Québec à Montréal, gdzie studiowała literaturę. „Napełniłam umysł całą radykalną feministyczną literaturą, wchłonęłam to wszystko” – powiedziała.

Weszła w kilka heteroseksualnych związków, które źle się skończyły. „Popędzana przez to, co czytałam, zaczęłam myśleć, że skoro wszystkie moje heteroseksualne związki były niepowodzeniem, to może jestem lesbijką”. Zaczęła prowadzić życie lesbijki i przyznała, że bawiło ją to przez pewien czas. „Rzeczywiście było to wspaniały czas, w pewnym sensie. Bycie z grupą dziewczyn, rozdzieranie miasta, ćpanie, jakby miało nie być jutra”. Byłam też bardzo aktywna seksualnie”.

Pomimo zabawy i podniecającego stylu życie, czuła się złamana, jak wspomina. „Byłam umysłowym wrakiem, po prostu czułam, że życie wyrwało mi się spod kontroli, że utrzymują dobry stan na zewnątrz, lecz wewnętrznie byłam nieszczęśliwa”. Doszło to do niej, gdy w zupełnie niewyjaśniony sposób, wybuchnęła płaczem pewnej nocy około 3 nad ranem i zaczęła krzyczeć w swym pustym pokoju w nowoczesnej dzielnicy Montrealu, błagając Boga, aby ją „zabrał”. „Oto ja, wojująca feministyczna lesbijska ateistka leżąca na podłodze apartamentu i wrzeszcząca błaganiem Boga. Nie było to zgodne z moimi poglądami, lecz rozpaczliwie potrzebowałam pomocy”.

Zaczęła szukać pomocy, krążąc tam i z powrotem w niezliczonej ilości 12to punktowych programów w nadziei, że znajdzie wreszcie jakieś rozwiązanie swojego „niepokoju” i „życiowego zamieszania”. Aby jeszcze pogorszyć sprawy, rzuciła palenia: „Nagle musiałam spotkać się z surowym życiem bez żadnej ochrony czy bufora”.

Będąc już na skraju wytrzymałości usłyszała od kogoś znajomego, żeby może odwiedziła „zakonników” w sławnym opactwie Saint-Benoît w Saint-Benoît-du-Lac, Quebec. Jakkolwiek dziwna wydawała się jej ta myśl, zaintrygowała ją, więc poszła, choć z rezerwą. „Poszłam do klasztoru z pełną pogardą, uzbrojona w nienawiść do patriarchalnego kościoła, z tym wszystkim, co gromadziłam przez lata radykalnych feministycznych studiów. Dla radykalnej feministki kościół był zasadniczo wrogiem nr 1”.

Weszła do klasztoru, gdzie przydzielono jej pomieszczenie i zakonnika, z którym mogła rozmawiać dwa razy dziennie. „Przez trzy dni z rzędu, dwie godziny dziennie zadręczałam, wrzeszczałam, praktycznie tocząc pianę z ust w twarz tego mnicha, wygrzebując każdą możliwą obelgę, stereotyp, brud, wszystko, cokolwiek przychodziło mi do głowy czy co mogłam wymyślić na temat chrześcijaństwa. Byłam tak wściekła, tak zraniona i zła, wyplułam to wszystko z siebie na tego mnicha, który przez cały czas nie powiedział ani słowa, lecz patrzył na mnie, potrząsając głową”.

Pod koniec tych trzech dni stało się coś, co zmieniło całe jej życie na zawsze. „To był trzeci dzień, szósta godziny wydzierania się. Już mieliśmy się zwiną, w zasadzie to już wykrzyczałam wszystko. Nastąpiła przerwa i wtedy mnich spojrzał na mnie i powiedział: „Nie masz najmniejszego pojęcia, nie masz pojęcia jak bardzo Bóg kocha ciebie; stworzył cię z niczego, zna cię i nie masz pojęcia jak bardzo cię kocha, Swoją córkę. Nie czuj się zawstydzona, pozwól temu spłynąć. Oddaj to, oddaj to, oddaj swoje życie Jemu,… On kocha cię tak bardzo”.

Te proste słowa w tym krytycznym czasie „powaliły ją”, przypomina sobie. Od tej chwili, jej życie zmieniło się całkowicie. „Jestem Jego córką, nie ma dwóch zdań na ten temat, nie potrafię tego wyjaśnić”. Przyznaje, że trudno jest jej wyjaśnić dokładnie, co spowodowało jej nawrócenie: „Bóg po prostu powalił mnie, oszołomił, ja się nie nawróciłam, On przyprowadził mnie do Siebie”.

Obecnie pracuje jako niezależny dziennikarz i jest szczęśliwą żoną i matką sześciorga dzieci pozostającą w domu. Jej życie nie jest usłane różami, niemniej: „Jeśli potrzebuję ciszy to jest nic nie da się zrobić, jak tylko wstać o czwartej rano, co też robię całkiem często. Po prostu, aby mieć trochę spokoju”. Komentując różnice między poprzednim lesbijskim życiem, a obecnym żartuje: „Życie z mężczyzną jest zdecydowanie bolesne, lecz życie z kobietą to nieustanne piekło”.

Brigitte Bedard, pisząca dla Nouvel Informateur Catholique, była jednym z czterech uczestników corocznej konferencji (plus główny mówca kardinał Marc Ouellet) Quebec Life Coalition w Quebec City 15 maja. Nagranie wideo przemówień (po francusku i angielsku ) jest dostępne przez Quebec Life Coalition.

аудит сайта это