W obliczu tego co niemożliwe

Francis Frangipane

Kształtowanie służby

A gdy nastał wieczór, przystąpili do niego uczniowie jego i rzekli: Miejsce to jest puste, a godzina już późna; rozpuść więc ten lud, aby poszedł do wiosek i kupił sobie żywności. A Jezus im rzekł: Nie trzeba, żeby odchodzili, dajcie wy im jeść. Oni zaś mu powiedzieli: Mamy tutaj tylko pięć chlebów i dwie ryby'” (Mat. 14:15-17).

Chciałbym opowiedzieć dziś o tym, jak Pan wzbudza dojrzałych Bożych mężczyzn i kobiety, rozpala pragnienia i postawy, które przymuszają człowieka do pełnego oddania się chodzeniu z Jezusem Chrystusem. Ważne jest, aby od samego początku zdawać sobie sprawę z tego, że jeśli chodzi wykonywanie Bożej woli, zarówno osoba Boga jak i Jego środki zawsze będą wydawać się niewystarczające. Och, będziesz przygotowywany w jakiś sposób. Będziesz studiował i modlił się, lecz za mało, będziesz wiernie oddawać swój czas i finanse, lecz nic z tego, co robisz nie jest godne zaufania i rzeczywiście, gdy już zrobiłsz wszystko, co tylko może, będziesz mamrotał Panu, coś takiego jak uczniowie: „Mamy tutaj tylko pięć chlebów i dwie ryby”.

Świadomość swojej niewystarczalności jest olbrzymim plusem w duchowym wzroście, jest to milowy krok na drodze do prawdziwej duchowości, która jest zrodzona z zależności od Boga, a nie z ludzkiej samowystarczalności. Gdy już raz człowiek uświadomi sobie swoją niewystarczalność, nie będzie marnował lat na dochodzenie do tego.

Nie ma dnia, abym nie miał świadomości swojej słabości. Oprócz zmagań z 'uczuciami’ niewystarczalności, dokładnie wiem, że jestem taki. Wiem bardzo dobrze, o tym że nawet największe moje wysiłki są całkowicie niewystarczalne, a z chwilą, gdy pomyślę inaczej, gwarantuję sobie upadek.  Pan ma wiele sposobów na pobudzanie mojego duchowego wzrostu, ale okresy największego wzrostu przychodzą niemal zawsze wbrew mnie samemu. Proces zaczyna się z chwilą, gdy Pan objawia pewne zadania czy potrzeby, które są zarówno absolutnie niezbędne jak i totalnie niemożliwe dla mnie do wykonania. Pierwszą moją reakcją jest modlitwa: „Panie, wzbudź kogoś innego, kto to zrobi”, lecz kiedy nikt się nie pojawia, zdaję sobie sprawę z tego, że Pan chce, abym to był ja. Gdy tylko zrobię pierwszy krok, szybko słyszę jak mówi to samo, co powiedział do uczniów: „Wy dajcie im jeść„.  Czasami ukrywam się za „znanymi” zadaniami, które wiem, że mogę wykonać, lecz zbliża się czas rozliczenia. Zazwyczaj jest to czas nacisku, presji zaczynający się od odkrycia mojej kruchości, a kończący się złamaniem i oczekiwaniem na Pana. To właśnie tutaj, tu gdzie narzekam na to jak żałośnie mało jest „pięć chlebów i dwie ryby”, które oferują Jezusowi, On mówi do mego serca: „Przynieś je do mnie” i tutaj zaczyna się cud łaski.

Gdy się poddaję na nowo w Jego ręce zaczyna się pojawiać nowy wymiar mojego chodzenia z Bogiem, czas nadnaturalnego pomnażania.  „Wziął pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, pobłogosławił, potem chleby łamał i dawał uczniom, a uczniowie ludowi. I jedli wszyscy, i byli nasyceni„(w.19).

Cokolwiek dajesz Jezusowi, On to błogosławi i łamie. Prawdziwy uczeń zawsze cechuje się tymi dwoma wyraźnie przeciwstawnymi cechami: znam Jego cudowne, niezasłużone błogosławieństwo i złamana jest w nim pycha, samowystarczalność i duma. Pan daje nam bezwzględnie do zrozumienia, że dla nas, jako chrześcijan, jest wyłącznie jedno źródło mocy. Im szybciej zdamy sobie sprawę z tego, że nasza skuteczność nie jest z nas, lecz z Chrystusa, tym szybciej będziemy przeżywać cuda, które On stwarza. Rzeczywiście, On objawia nam nasze słabości, ale tylko po to, aby przygotować nas na przyjęcie większej Jego mocy.

Zastanów się: Gdy Jezus uczynił cud rozmnożenia chlebów i ryb, zarówno On sam jak i uczniowi byli zmęczeni i potrzebowali wzmocnienia (p. Mk 6:31). Doszła do tego przykra wiadomość o ścięciu głowy Jana chrzciciela. Pan szukał miejsca, aby zabrać gdzieś uczniów, aby mogli odpocząć chwilę. Właśnie w takich warunkach osłabienia, Pan dokonał tego wielkiego cudu łaski.

Podobnie jak z Jezusem jest z nami: to wtedy, gdy odczuwamy naszą słabość najbardziej, Bóg może nas używać najpotężniej! Pan stale będzie nam stawiał zadania, których nigdy wcześniej nie robiliśmy. Będzie wymagał od każdego z nas oddania wszystkiego, bez względu na to jak bardzo nieodpowiednie będzie nam się to wydawać. W królestwie Bożym nie będzie „rycerzy w lśniących zbrojach”. Nasze zbroje będą pogięte i porysowane. Wspaniali hollywoodzcy herosi nie pognają na ratunek, lecz zrobią to właśnie ci zmęczeni święci, którzy patrzą na Boga i w swej słabości znajdują wzmocnienie Chrystusa. Jest to rzeczywista istota królestwa Bożego; boska wielkość przejawiająca się przez zwykłych ludzi.  W dniach, które są przed nami, Pan pokarze ci jakoś potrzebę, której spełnienie będzie wydawać się absolutnie poza twoimi możliwościami. Naturalną reakcją na to będzie: „Jestem tylko zwykłym człowiekiem z ograniczonymi możliwościami. Nie mogę zrobić tego, o co mnie prosisz”. Jeśli jednak będziesz spokojny, szybko usłyszysz cichy głos Mistrza, mówiący „Przynieś tą potrzebę do Mnie”.

Rób, co ci mówi, ponieważ gdy dasz Mu niedostatki swoich umiejętności i swoje żałosne możliwości, On zacznie błogosławić i łamać cię, po czym cudownie rozmnoży to, co do Mu przyniosłeś. Przez wszystkie lata mojej służby nie poznałem żadnej innej mocy skuteczniejszej w przemianie niż ta, działającej pomimo naszych braków; gdy jesteśmy Bogu posłuszni w obliczu tego, co niemożliwe.

seo оптимизация сайтов

Codzienne rozważania_22.03.10 Trzy życiowe możliwości- 3 Szafarz

James Ryle

I rzekł zarządca do siebie samego: Cóż pocznę, skoro pan mój odbiera mi szafarstwo? Nie mam sił, aby kopać, a żebrać się wstydzę” (Łk. 16:3)

Słowo 'szafarz’ nie jest już dziś w ogóle używanem, a to nie dobrze, ponieważ zawiera w sobie głębokie znaczenie. Zasadniczo oznacza podporządkowanie życia i mienia z właściwym szacunkiem innej osobie. W Biblii to znaczenie jest jeszcze bardziej precyzyjne. W grece jest tutaj użyte oikonomos znaczące: “tego, który zarządza dobrami kogoś innego”, skąd wywodzi się 'ekonomia’.  Szafarz jest więc tym, który wykorzystuje powierzone jego trosce zasoby, aby wzmacniać nazwisko rodziny oraz powiększać majątek tego, kto mu te zasoby prawnie powierzył. W naszym przypadku tym Kimś jest Pan.

Rzekł więc (Jezus): Pewien człowiek szlachetnego rodu udał się do dalekiego kraju, aby objąć królowanie i wrócić. Przywołał więc dziesięciu sług swoich i dał im dziesięć min, i rzekł do nich: Obracajcie nimi, aż powrócę” (Łk. 19:12-13).

Chrystus jest Tym szlachetnym mężem, który wstąpił do nieba, aby otrzymać królestwo i który wróci. W czasie Swej nieobecności my jesteśmy Jego sługami, którym zostały powierzone Jego zasoby, abyśmy prowadzili Jego sprawy aż wróci.

Jak więc to robimy? A mówiąc dokładniej, jak TY to robisz? Jest to ważne, ponieważ w ostatecznym rozrachunku jest to najbardziej osobiste pytanie, na które każdy odpowie. “Każdy z nas za samego siebie zda sprawę Bogu” (Rzm. 14:12).  “Co zrobiłeś z tym, co ci powierzyłem?” zapyta Pan, a przegląd naszego życie będzie odpowiedzią w Tym Dniu, gdy każdy człowiek zda sprawę Bogu.  Nie jesteśmy żebrakami, płaszczącymi się przez życie, zdani na dobrą wolę innych; nie jesteśmy kopaczami; wydzierającymi pazurami wszystko, cokolwiek można dorwać, nawet jeśli to oznacza wykorzystanie do tego innych. Mamy być szafarzami, ludźmi którzy szczodrze zarządzają powierzonym dobrem, dzięki czemu widoczny jest charakter naszego Mistrza.

Jest to bardzo szacowne zajęcie, ponieważ uznaje Bożą własność wszystkiego i Jego panowanie nad wszystkim. Decyzja w jaki sposób spędzimy nasze życie, pieniądze, i jak wykorzystamy nasze talenty i możliwości ostatecznie pokaże nasze najgłębiej skryte wartości. Okaże się czy stawiamy na pierwszym miejscu Boga, czy też mamy odwagę na to, aby wynosić siebie samych ponad Niego.

Żebrak. Kopacz, Szafarz. Którym z nich będziesz? Na pewno zdecydujesz się na szafarza, prawda? Jutro pokażę ci, jak to zrobić

продвижение сайта

Codzienne rozważania_21.03.10 Trzy życiowe opcje: 2) Kopacz

James Ryle

I rzekł zarządca do siebie samego: Cóż pocznę, skoro pan mój odbiera mi szafarstwo? Nie mam sił, aby kopać, a żebrać się wstydzę” (Łk. 16:3)

Kopacz to człowiek, który zawsze jest w pośpiechu, krzątając się tam i z powrotem w gorączkowym wyścigu, aby skończyć pierwszemu i na górze. Ironia tego jest tak, że kopiąc zagłębia się coraz bardziej w dziurze. Wiecie, takie: „im szybciej, tym bardziej poniżej!”.  Użyte tutaj greckie słowo to skapto, znaczące „wyskrobać”. Jest to trafny opis świata, w którym „człowiek człowiekowi wilkiem”. Jest to świat, w którym liczy się „JA PIERWSZY”, deptanie po trupach innych ludzi jest normą.  Kopacz jest dokładnym przeciwieństwem Żebraka; i będzie miał Żebraka w wielkiej pogardzie i lekceważeniu. Kopacz pyszni się ze swoich osiągnięć i bardzo dba o to, aby jego przedstawiać siebie w jak najlepszym świetle, nawet jeśli stoi przed samym bankructwem. Właściwy Image jest dla Kopacza wszystkim i wyznaje, że „kto nazbiera najwięcej zabawek, umierając, wygrywa!”

Nie, nie naprawdę.

Znamy wszyscy wspaniałą klasykę Dickens’a „Opowieść wigilijna”. Przedstawia tam spełnionego Kopacza, Ebenezera Scrooge:

„Och, twardą miał rękę ten Scrooge i umiał wyciskać pot z ludzi! Chciwy, chytry, łapczywy stary grzesznik, dusił i ze skóry obdzierał swoje ofiary. Twardy był i ostry jak krzemień, z którego żadna stal nie zdołałaby wykrzesać ani jednej iskierki szlachetnego ognia. Skryty w sobie i żyjący samotnie jak kołek”.

Scrooge był mężczyzną, który myślał o sobie, że jest wielki, a okazało się, że był ze wszystkich ludzi najbardziej pożałowania godny. Tacy są ludzie, którzy wierzą, że przekopywanie swojej drogi na szczyt to najlepszy sposób na wykorzystanie życia. Spójrzmy na słowa Waltera Scott’a (przepraszam, nie podejmuję się tego tłumaczyć, a książki niestety nie znalazłem w lokalnej bibliotece – przyp.tłum.):

High though his titles, proud his name,

Boundless his wealth as wish can claim;

Despite those titles, power, and pelf,

The wretch, concentered all in self,

Living, shall forfeit fair renown,

And, doubly dying, shall go down

To the vile dust, from whence he sprung,

Unwept, unhonored, and unsung.

Bacz, abyś ty nie przekopał sobie drogi do Piekła.раскрутка сайта

Reality Check: Nie zapominajcie o prześladowanych braciach

16 marca 2010

W zeszłym tygodniu wielu naszych braci i sióstr straciło swoje życie dla Chrystusa. Jak powinniśmy zareagować na wołanie męczenników?

W zeszłym tygodniu, gdy miliony Amerykanów tłoczyło się w kinach, aby zobaczyć „Alicję w Krainie Czarów” w 3-D, wielu chrześcijan w innych częściach świata było napadanych, gwałconych i zabijanych dla ewangelii.

Otrzymałem wtedy od przyjaciela, Christopher’a Alam’a, ewangelisty, piszącego z Południowej Azji, aby mi opowiedzieć o straszliwej okrucieństwie jakie wydarzyło się w Myanmar.

„Tak długo, dopóki nasi bracia i siostry giną w innych krajach dla Chrystusa

nie możemy zdjąć naszej zbroi ani żyć w świecie Fantazy

powodzenia i natychmiastowego błogosławieństwa”.

Opowiedział mi o tym, jak birmańskie małżeństwo zakładające kościoły na wiejskich terenach zostało brutalnie napadnięte przez lokalny oddział zbrojny. Kobieta została zgwałcona przez bandę buddystów, którzy byli niezadowoleni z tego, że miejscowi nawrócili się do Chrystusa i zniszczyli bałwany Buddy.

Said Alam: „ Kapłani lokalnego klasztoru buddyjskiego donieśli na chrześcijan lokalnym władzom wojskowym. Wojsko oraz kilku buddyjskich bandytów napadło na chrześcijan. Pobito ich, zniszczono ich dobytek i wyrzucono z miasteczka. Ci wierzący zostali zmuszeni do ucieczki w puszczę, gdzie teraz przebywają”. Około 100 ludzi z 20 rodzin żyje teraz bez dachu nad głową.

Tragedia na Myanmarze miała miejsce kilka dni przed tym, gdy 7 marca muzułmanie z północnej Nigerii w szale zamordowali maczetami i inna bronią około 500 chrześcijan. Chrześcijańscy przywódcy z tego obszaru powiedzieli The New Yourk Times, że wojsko śpiewało „Allach jest wielki”, gdy włamywali się do ich domów, rozcinali kobiety i dzieci nożami i palili domy.  Dziennik przekazał, że nigeryjska policja z miasta Jos aresztowała w związku z tymi zabójstwami 200 ludzi, skonfiskowano 14 maczet, 26 łuków, strzał, 3 siekiery, 4 włócznie i 44 pistolety. Co najmniej jeden z aresztowanych napastników przyznał się, że jest złonkiem terrorystycznej sieci Al-Kaidy.

Zaledwie cztery dni po masakrze w Nigerii, sześciu Pakistańczyków, którzy pracowali w organizacji World Vision w Pakistanie zostało zastrzelonych przez islamskich bojowników w mieście Oghi, w północnym Islamabadzie. Rzecznik prasowy organizacji powiedział, że około 15 uzbrojonych mężczyzn przyjechało do biura w Oghi 10 marca. Przeszukali kolejno w pomieszczeniu pracowników pomocniczych, czterech mężczyzn i dwie kobiety po czym oddali do nich strzały z bliska.

Jak powinniśmy reagować na takie ponure raporty? Zazwyczaj czujemy się bezsilni. Przede wszystkim Myanmar, Nigeria i Pakistan są po drugiej stronie świata. Wydaje się, że łatwiej zapomnieć o bólu, ponieważ oni są tak daleko.  Lecz Bóg wzywa nas, abyśmy stanęli w duchowej solidarności z naszymi prześladowanymi braćmi. Gdy dzieci Izraela miały wejść do Ziemi Obiecanej, Jozue dał wyraźne polecenia plemionom, Rubena i Manasessa, którzy już osiedlili się po wschodniej stronie Jordanu. Oni już zajęli swoje terytoria, mogli wymówić się od bitw, które czekały resztę.

Lecz Jozue powiedział do nich:

Wasze kobiety, dzieci i bydło niech pozostaną w ziemi, którą dał wam Mojżesz po tej stronie Jordanu. Wy wszyscy zaś, dzielni mężowie, przeprawicie się uzbrojeni przed waszymi braćmi i wesprzecie ich, aż Pan także waszym braciom, podobnie jak wam, da odpoczynek i oni także wezmą w posiadanie ziemię, którą Pan, Bóg wasz, im da; wtedy powrócicie do ziemi waszego dziedzictwa, którą dał wam Mojżesz, sługa Pana, po tej stronie Jordanu na wschodzie” (Joz. 1:14-15). Nie było zgody na to, aby lud Boży, Ruben i Manases, cieszył się pokojem i wolnością dopóki ich bracia nie zajęli swoich terenów.

Podobnie jest dziś; nie mamy zgody na to, aby się zrelaksować i dobrze czuć, tylko dlatego, że łatwo jest być chrześcijaninem w Stanach Zjednoczonych. Dopóki nasi bracia i siostry giną w innych krajach, nie wolno nam zdjąć naszej zbroi i żyć w fantazyjnym świecie powodzenia i natychmiastowego błogosławieństwa.

Do naszych praktycznych obowiązków należy:

1. Modlić się za prześladowany kościół. Zachęcam (amerykańskich) wierzących, aby włączyli do modlitwy co najmniej jeden kraj. Możesz odczuć szczególne obciążenie krajem, w którym chrześcijanie cierpią. (Pan położył mi na sercu Iran. Zbieram informacje i wiadomości, abym mógł wstawiać się rozumnie.)

2. Wspierać finansowo prześladowanych wierzących. Wiele misyjnych organizacji pracuje dziś we wrażliwych krajach, aby zakładać kościoły, dostarczać literaturę i szkolić przywódców. Pytaj Pana, którą służbę powinieneś wspierać. Open Doors (opendoorsusa.org) oraz Voice of the Martyrs (persecution.com) to dwie wspaniałe organizacje, które służą cierpiącemu kościołowi. Odwiedź ich stronę, aby wpisać się na listę mailingową z najnowszymi informacjami i zobaczyć jakie są ich obecne strategiczne projekty.

3. Odwiedź swoich cierpiących braci. Brat Andrew, założyciel Open Doors, powiedział mi, że najważniejsze co może zrobić dla prześladowanych wierzący to spędzić z nimi czas i zachęcać ich. Oni muszą wiedzieć, że kogoś obchodzą. O ile podróżowanie do tych wrażliwych obszarów nie zawsze jest zalecane (a wybierając się tam należy dobrze się poradzić i uzyskać informacje od pastorów), wielu z nich można odwiedzić w miejscach, gdzie kościoły są napadane.

Żyjemy w takich czasach, gdy Bóg wstrząsa nasza amerykańską Fantazy i przywraca nam świadomość rzeczywistości. Bądźmy poważni. Nie odwracajcie się, proszę, od głosu krzyku naszych braci i sióstr, którzy znajdują się na linii frontu.

– – – – –

J. Lee Grady był przez 11 lat redaktorem magazynu Charisma, obecnie jest redaktorem pomocniczym.

You can find him on Twitter at leegrady. His latest book, The Holy Spirit Is Not for Sale, is now in stores.seo оптимизации сайта

Codzienne rozważania_20.03.10 Trzy życiowe opcje: 1) Żebrak

James Ryle

I rzekł zarządca do siebie samego: Cóż pocznę, skoro pan mój odbiera mi szafarstwo? Nie mam sił, aby kopać, a żebrać się wstydzę” (Łk. 16:3)

W tej historii Jezus przedstawia nam człowieka, któremu powierzono cudzą majętność. Miał obowiązek nadzorować finanse bogatego człowieka, aby wszystko przebiegało płynnie i przynosiło korzyści. Niestety, nie wykonywał swojej pracy dobrze. Gdy wiadomości o tym dotarły do jego pracodawcy wezwał go, aby złożył sprawozdanie ze swojej działalności i wytłumaczył się z oskarżeń. Zdając sobie sprawę z tego, że już jest bankrutem mówi do siebie: „…Cóż pocznę, skoro pan mój odbiera mi szafarstwo? Nie mam sił, aby kopać, a żebrać się wstydzę

Geniusz tej przypowieści opowiedzianej przez Jezusa polega na tym, że Pan pokazuje w niej trzy zasadnicze wybory, których każdy człowiek musi dokonywać w dzisiejszym świecie. Oto one: 1) żebrak, 2) kopacz, 3) szafarz. Przyjrzyjmy się im po kolei.

Żebrak

Słowo użyte tutaj przez Jezusa oznacza: „prosić stale i wciąż”. Niesie ono ze sobą taki sens, że, z jednej strony, ktoś musi zająć postawe, która wywoła żal u innej osoby i chęć pomocy, a z drugiej, jest w tym odrobina żądania; jak gdyby żebrak wymuszał na innych poczucia zobowiązania. Innymi słowy: „Jesteś mi to winien, ponieważ ty jesteś bogaty, a ja biedny”.

Bóg nie chce, abyśmy żyli jak żebracy.

Jezus powiedział: „Ja przyszedłem, aby owce miały życie i miały je w obfitości” (Jn 10:10).  W Chrystusie możemy żyć życiem, które wyrasta ponad przeciętność; życie błogosławione we wszystkim.  Paweł mówi nam: „Jego bowiem dziełem jesteśmy, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków, do których przeznaczył nas Bóg, abyśmy w nich chodzili” (Ef. 2:10).

Dziś zdecyduj, że masz już dość żebrania. Proś Boga, aby pokazał ci, jak zrobić pierwszy krok ku osobistej odpowiedzialności życiowej; życiu, które Pan może błogosławić, które będzie użyte do podnoszenia innych i do kierowania ich do przodu; życiu, które przyniesie chwałę Stwórcy i radość twojej duszy; życiu, dzięki któremu inni będą wznosić chwałę Bogu!

Niech radują się i weselą Ci, którzy pragną uniewinnienia mojego! Niechaj mówią nieustannie: Wielki jest Pan, który pragnie pokoju sługi swego!” (Ps 35:27).

Jutro przyjrzymy się opcji nr 2.раскрутка сайта

Codzienne rozważania_19.03.10 Finansowe Zasoby Rewolucji (cz.2)

James Ryle

A władny jest Bóg udzielić wam obficie wszelkiej łaski, abyście, mając zawsze wszystkiego pod dostatkiem, mogli hojnie łożyć na wszelką dobrą sprawę” (2Kor. 9:8).

Tak więc zawziąłem się kiedyś w modlitwie, dawne, dawno w odległej galaktyce, i narzekałem Panu na te wersy Pisma. „Czy to rzeczywiście prawda?” pytałem Go z tonem impertynencji w głosie. „Jeśli to prawda, to dlaczego nigdzie nie widzę żadnych dowodów na to? Nie znam nikogo kto by tak żył; nie ma ani jednego pastora, kościoła czy osoby, nikogo wśród moich znajomych, kto jest błogosławiony, kto mógłby błogosławić innych. Tak naprawdę, to jedyni ludzi, których znam, a którzy w ogóle mieli jakieś pieniądze, mieli je zanim zostali chrześcijanami i jakoś udało im się je przemycić, gdy uwierzyli!” Kiedyś, gdy jeszcze byłem mały, w naszym kościele pewien starszy kaznodzieja powiedział nam, abyśmy wszyscy spojrzeli w górę. Potem powiedział: „A teraz spluńcie!”, co wywołało u wszystkich śmiech. Wtedy usłyszeliśmy: „To co człowiek plunie przeciw niebu, spadnie mu na twarz”.   Ups. Miał rację.

Dokładnie tak się stało, gdy skończyłem moją „modlitwę” narzekania. Nagle zdałem sobie sprawę z tego, jak głupi byłem i jak bardzo myliłem się.  Wtedy Pan zaczął mówić do mnie na temat pewnych spraw w moim sercu, które tak faktycznie uniemożliwiały mi usłyszenie tej prawdy, a co dopiero wiarę w nią. Najpierw pokazał mi, że moje reakcje na błazeństwa teleewangelistów zbierających pieniądze spowodowały, że dosłownie stanąłem po przeciwnej skrajnej stronie, aby nikt nawet nie pomyślał, że jestem podobny do któregoś z nich. Problemem było to, że o ile oni bez przerwy mówili o pieniądzach, ja nigdy o nich nie mówiłem.

Nigdy nie studiowałem tego, co Biblia mówi o pieniądzach, a z pewnością nigdy nie głosiłem w moim kościele. Wynik był taki, że okradałem Boży lud z prawdy, które mogła uwolnić ich do dążenia do największego Bożego błogosławieństwa w ich życiu; i okradałem samego siebie z tego samego.

Stało się to dla mnie punktem zwrotnym, a Pan łaskawie zaczął uczyć mnie tego, czego przedtem nie byłem w stanie zobaczyć. Działo się to niemal 20 lat temu, i teraz wiem już bez żadnych wątpliwości: „A władny jest Bóg udzielić wam obficie wszelkiej łaski, abyście, mając zawsze wszystkiego pod dostatkiem, mogli hojnie łożyć na wszelką dobrą sprawę

Pan pokazał mi tą prawdę i dał mi wybór. Jutro pokażę wam jak to prawda.aracer

Codzienne rozważania_18.03.10 Finansowe Zasoby Rewolucji (cz.1)

James Ryle

A władny jest Bóg udzielić wam obficie wszelkiej łaski, abyście, mając zawsze wszystkiego pod dostatkiem, mogli hojnie łożyć na wszelką dobrą sprawę” (2Kor. 9:8).

Przyglądając się nieco bliżej temu fragmentowi można zobaczyć tutaj pełny cykl w ruchu. Bóg MOŻE UDZIELIĆ, wszelkiej łaski obficie, ABYŚMY mając zawsze wszystkiego pod dostatkiem, mogli ŁOŻYĆ HOJNIE na wszelka dobra sprawę.  Jest tutaj taki łańcuch wydarzeń, z których każde prowadzi do następnego. Ten wers to wystrzelona seria. Dopóki jesteśmy gotowi, aby ta sekwencja wydarzeń zachodziła, będziemy żyć w strumieniu Bożego błogosławieństwa. W skrócie: to Finansowe Zasoby Rewolucji. Bóg idzie pierwszy, my odpowiadamy i dopóki reagujemy On udziela nam łaski w obfitości.

Tak samo jak wiosna prowadzi do lata, lata zaś ku jesieni, która umiera w zimie, tylko po to, aby wiosna znowu wybuchła jeszcze silniej, tak jest z Finansowymi Zasobami Rewolucji, które poruszają się w nieustannym cyklu przyjmowania i dawania. Bóg zaczyna pierwszy, dając nam łaskę, którą przyjmujemy, po czym my dajemy w miarę jak Bóg nas pobłogosławi, a On z kolei powiększa strumień.

Aby sprawa była całkowicie jasna, Paweł kieruje się ku metaforze z rolnictwa (2Kor. 9:10-11):

A ten, który daje ziarno siewcy i chleb na pokarm, da i pomnoży zasiew wasz, i przysporzy owoców sprawiedliwości waszej; a tak ubogaceni we wszystko będziecie mogli okazywać wszelką szczodrobliwość, która za naszym przyczynieniem pobudza do dziękczynienia Bogu.

Muszę przyznać, że był taki czas, kiedy trudno było mi w to uwierzyć. Wypalony przez szum tworzony przez tele-ewangelistów i oblężony faktem, że większość kościołów zmaga się nieustannie z małymi ofiarami i a datków dobrej woli składających się z przedmiotów już nikt nie chce więcej, uderzyłem pewnego dnia w modlitwie z narzekaniem do Pana.

Jutro dowiecie się, co mi na to powiedział.раскрутка сайта