DS_15.06.09 Rzm. 7

HeavenWordDaily

David Servant

Paweł dalej zajmuje się żydowskimi zastrzeżeniami do jego ewangelii. Wyobraź sobie jednego z jego żydowskich oponentów, mówiącego: „Przecież to sam Bóg dał nam Prawo Mojżeszowe! Jak możesz twierdzić, że Żydzi, którzy wierzą w Jezusa nie muszą go zachowywać?” Paweł odpowiada analogią pochodzącą z samego Prawa, które mówi, że kobieta może ponownie wyjść za mąż, jeśli jej mąż zmarł. Jego śmierć uwalnia ją spod prawa, które ją ograniczało.

Podobnie jest z żydowskimi wierzącymi, którzy są w Chrystusie: zostali oni uwolnieni przez Jego śmierć spod prawa, które ich trzymało, lecz nie daje to zgody na grzech. Paweł rozszerza tą analogię, aby powiedzieć, że podobnie jak wdowa może przyłączyć się do innego męża, tak też żydowscy wierzący mogą przyłączyć się do Chrystusa, aby „wydawali owoc dla Boga” (7:4). Teraz „służą w nowości Ducha, a nie według przestarzałej litery” (7:6). Znaczy to, że wierzący Żydzi nie są uwolnieni od posłuszeństwa, lecz że postępują według prowadzenia zamieszkującego w nich Ducha, który prowadzi ich do świętości i nie ma żadnej potrzeby spisanego prawa. Ta sama prawda, oczywiście, dotyczy wierzących z pogan.

„Lecz ty nauczasz, że Prawo, dane nam przez Boga, było złe, ponieważ powodowało tylko zło!” – mogli niektórzy mówić. Apostoł więc wyjaśnia, że to grzech przeciwko Prawi, a nie samo Prawo, powodował śmierć. „Tak więc zakon jest święty i przykazania jest święte i sprawiedliwe, i dobre” (7:12).

Oczywiste jest całkowicie, że fragment 7:4-13 został napisany przez Pawła jako relacja z tego, co było jego (oraz innych Żydów) poprzednim doświadczeniem życia pod Zakonem Mojżeszowym. Czy, gdy dochodzimy do wersu 14, powinniśmy dojść do wniosku, jak niektórzy, że Paweł zaczyna pisać o swym doświadczeniu jako chrześcijanin, tylko dlatego, że używa czasu teraźniejszego, w szczególności wobec tego, że nie rożni się to niczym od od tego, co przeżywał przed nowym narodzeniem? Nie sądzę. Wszyscy czasami używamy czasu teraźniejszego do opisania przeszłych wydarzeń. Robię to w tych nauczaniach od pierwszego zdania: „Paweł kontynuuje… Paweł odpowiada… Paweł wyjaśnia…” i tak dalej. Lecz przechodzę do czasu przeszłego w następnym akapicie.

Gdyby apostoł opisywał swoje chrześcijańskie doświadczenie w pierwszej części rozdziału 7, potwierdzając, że jest „zaprzedany grzechowi” tak, że czyni zło, którego nienawidzi (7:15, 19) to dlaczego w rozdziale 6 wielokrotnie potwierdzał, że chrześcijanie „umarli dla grzechu” (6:2), i „nie są już sługami grzechu” (6:6, 17, 20), oraz że zostali „uwolnieni od grzechu” (6:7, 18, 22), że są „sługami sprawiedliwości” (6:18), zostali „niewolnikami Boga” (6:22)? Czy człowiek z rozdziału 6 wolny od grzechu, może być tym samym nędznym człowiekiem z rozdziału 7, który tęskni do kogoś, kto „uwolni go od tego ciała śmierci„? (7:24).

Jeśli we fragmencie 7:17-25 Paweł mówi o aktualnym stanie nędznego niewolnika grzechu, czyniącego zło, to bardzo dziwi tych z nas, którzy przeczytali to, co powiedział o swej osobistej świętości w innych miejscach (p. 1Kor. 4:4; 2Kor. 1:12; 1 Tes. 2:10; 2Tym. 1:3).

Niektórzy twierdzą, że Paweł musiał mówić o swym obecnym chrześcijańskim życiu, ponieważ mówi, że chce czynić to co prawe i „bo według człowieka wewnętrznego ma upodobanie w Prawie Bożym” (7:21-22). Z pewnością, mówią, żaden zdeprawowany niewierzący nie powiedziałby czegoś takiego, będąc do cna grzesznikiem.

Niemniej, musimy pamiętać o tym, że Paweł przed swoim zbawieniem był bardzo gorliwym faryzeuszem. On, w przeciwieństwie do zwykłych, niezbawionych ludzi, robił wszystko, co mógł, aby być posłusznym Bożym prawom, aż do prześladowania kościoła włącznie, lecz odkrył, że bez względu na to, jak bardzo się starał, nadal był niewolnikiem grzechu. Naprawdę, nie ma bardziej nędznego człowieka niż ten, który usiłuje żyć według Bożych standardów, lecz nie jest narodzony na nowo. Chwała Bogu za Jezusa!

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

aracer

Dlaczego nie mogę udzielać homoseksualnych ślubów.

logo

Idźmy dalej: nazwijcie mnie nietolerancyjnym. Nadal wierzę w to, że kościół musi chronić małżeński ołtarz.

Ostatniej niedzieli stałem na podwyższeniu kościoła w Gainesville, Floryda, i prowadziłem ceremonię małżeńską w obecności około 100 gości. Narzeczona, Christina, wyglądała zachwycająco w falującej, białej sukni, od narzeczonego, A.J., biła radość. W czasie ceremonii łzy płynęły swobodnie – szczególnie w czasie komunii, gdy utalentowany duet zaśpiewał „The Preyer”, hymn ślubny spopularyzowany przez Celine Dion i Andrea Becelli.

Na szczęście nie było jakichś niezręcznych chwil – mdlejącego świadka, zgubionych obrączek, skrzeczących głośników czy zapalających się ozdób na świecach. Był to pewien obraz – doskonała chwila w czerwcu, miesiącu, który uważa się za idealny na śluby, pomimo że lato na Florydzie zalewa potem. Wspaniale było to, że przeszedłem przez swoje kazanie bez płaczu – na ślubie, w którym brali udział moi przyjaciele czy rodzina, mogło mnie trochę dusić

Małżeństwo jest świętą instytucją i kościół powinien trzymać się tego, bez względu na to, w którym kierunku w tej dziedzinie dryfuje nasza kultura.

Później wieczorem, gdy już zdjęto dekoracje, płatki róż zostały zmiecione i weselne resztki ciast znalazły się w lodówce, miałem czas na zastanowienie się nad słowami, które powiedziałem do A.J. I Christiny, gdy stali przy ołtarzu. Zdałem sobie sprawę, dlaczego głos łamał mi się w kilku momentach w czasie kazania. Stało się tak dlatego, że czułem Bożą obecność w kościele, Pan uśmiechał się przy tej okazji. Ceremonie ślubne mogą przybierać różne kształty, rozmiary i style – lecz istotą jest to, że odtwarzają one scenę z drugiego rozdziału Księgi Rodzaju, gdy Bóg wyjął kobietę z boku mężczyzny i ponownie połączył ich jako mężczyznę i kobietę jako jedno. Bez dodatku świec i włoskich pieśni miłosnych, Bóg głosił pierwsze ślubne kazanie. Pismo mówi: „I dlatego opuści mąż ojca swego i matkę swoją i złączy się z żoną swoją i staną się jednym ciałem” (Rdz. 2:24).
Ten wers dostarcza biblijnego wzoru co do płci, seksualności i rodzinnych relacji. Został on zaprogramowany w DNA ludzkiej rasy. Jednak dziś coraz ilość ludzi, którzy porzucili Biblię jako mit, domaga się, aby nasza kultura zmieniła Boże fundamentalne prawdy na kłamstwa, a niektóre kościoły z głównego nurtu zachwiane świecką presją, otwierają swoje ołtarze dla jednopłciowych ślubów, ponieważ nie chcą być uważane za nietolerancyjnych świętoszków.

W czasie, gdy szaleje debata nad tym czy państwo powinno usankcjonować gejowskie małżeństwo (możemy się tym zająć później), my, chrześcijanie, musimy trzymać się trzech kluczowych zasad objawionych w pierwszych rozdziałach Księgi Rodzaju:

1. Boża natura jest objawiona przez mężczyznę i kobietę.
Prawdziwy Bóg stworzył mężczyznę i kobietę, ponieważ obie płcie razem odzwierciedlają Jego obraz. Pełna Boża chwała nie jest widoczna tylko przez mężczyznę, czy tylko przez kobietę; niezbędni są oboje. To dlatego Rdz. 1:27 mówi: „I stworzył Bóg człowiek na obraz swój. Na obraz Boga stworzył go, Jako mężczyznę i niewiastę stworzył ich„.

To dlatego małżeństwo gejowskie jest całkowicie sprzeczne z chrześcijańską moralnością. W istocie jest odrzuceniem Bożego autorytetu jako Stwórcy, jest afrontem wobec Jego świętego obrazu. Ślub dwóch mężczyzn czy dwóch kobiet i udawanie, że cieszą się Bożym błogosławieństwem swej seksualnej unii jest buntem przeciwko stworzonemu porządkowi i budowaniem alternatywnej kultury bez Niego.

2. Boże królestwo wzrasta przez heteroseksualne związki.
Zapisy Księgi Rodzaju wyraźnie stwierdzają, że rodzina składa się z ojca i matki (p. 2:24). Przez tysiące lat w ten sposób ludzka rasa był zachowywana. Dopiero w ostatnich dziesięcioleciach to homoseksualna społeczność promuje akceptację adopcji i sztucznego zapłodnienia dla gejów. O ile aktywiści gejów mogą dowodzić przekonująco, że mogą dziecku dać współczucie i miłość, chrześcijańska społeczność nie może naginać zasad nieba, aby sankcjonować gejowskie czy lesbijskie rodziny. Robienie tego to kolejny bezpośredni atak na obraz Boga.

3. Małżeństwo zawsze miało być monogamiczne.
Ważne jest również zwrócić uwagę na to, że chrześcijańska moralność oparta jest na koncepcji oddania, wierności i relacji jednego mężczyzny/jednej kobiety. Pomimo tego, że wielu mężczyzn w Biblii miało wiele żon, Pismo nigdy nie mówi, że Bóg zaaprobował ich zachowanie, poligamia nigdy nie była Jego planem.
Świat szydzi dziś z chrześcijan, ponieważ, w pewnych smutnych przypadkach, ci sami kaznodzieje, którzy żarliwie sprzeciwiają się gejowskim małżeństwom, miało na boku przyjaciółki. Muszę zgodzić się z tym, że żonaty kaznodzieja, który sypia ze swoją sekretarką, jest równie winny jak mężczyzna mający romans z gejem. W obu przypadkach pierwotne Boże standardy zostały złamane. Musimy wyjść poza hipokryzję myśli, że homoseksualizm jest gorszym grzechem niż heteroseksualny grzech. Nie powinniśmy próbować usprawiedliwiać żadnego z nich.

Nasza kultura stara się zmienić definicję małżeństwa w naszym pokoleniu i wybierają polityków, którzy im w tym pomogą. Zaledwie w zeszłym tygodniu prezydent Obama ogromnie się swoim zwolennikom przypodobał ogłaszając, że czerwiec – powszechnie ulubiony miesiąc na śluby – teraz jest miesiącem gejów, lesbijek, biseksualistów i transwestytów. To smutne, że nasz narodowy przywódca – który prezentuje wierne małżeństwo – uległ naciskom, aby przyklasnąć czemuś, co Bóg nazywa obrzydliwością.

Biblijne małżeństwo nie jest zawierane między dwoma mężczyznami czy dwoma kobietami; i nie jest również zawierane między jednym mężczyzną i czterema kobietami (na co pozawala islam), mężczyzną i dzieckiem, czy trzema mężczyznami i dzieckiem. Małżeństwo jest świętą instytucją i kościół powinien trzymać się tego, bez względu na to, w którym kierunku dryfuje nasza kultura w tej dziedzinie, czy na co pozwala się ludziom w miejskim sądzie. Chrześcijańska społeczność musi stanąć po stronie prawdy, a nie na mrocznym, pośrednim gruncie kompromisu.

раскрутка сайта

8 letni chłopiec i Allach

Nie ma słów, aby to opisać. Boże pomóż nam powstać, stanąć twarzą przed Bogiem i wołać do Niego ze wszystkich sił. Każdy poniedziałek zaczynamy tutaj, w Rainbow House od wstawienniczej modlitwy za takie sprawy,… ponieważ żyjemy na początku samego końca czasów i nie możemy już dłużej siedzieć tutaj i nie prowadzić Ciała wspólnie do prawdziwego wstawiania się przed Jego Tronem za dusze milionów istnień ludzkich, które umierają i idą do straszliwego piekła, aby cierpieć na wieki, dopóki my nie będziemy gotowi złożyć swoje życie we wstawiennictwie za nich.
Boże przebacz nam życie pozbawione modlitwy i kościoły bez modlitwy.

Joyce

8 letni chłopiec został złapany w Iranie w markecie na kradzieży chleba.

  • Został ukarany w imieniu Islamu – zmiażdżono mu rękę kołem samochodu.

  • Czy to jest religia pokoju i miłości?

Bardzo dramatyczne zdjęcia z tej egzekucji:

http://www.metacafe.com/watch/yt-QM2pJDYvACw/allah_and_the_8_year_old_boy/

Żadna religia nie może czegoś takiego usprawiedliwiać.

Przekażcie do dalej, nich świat wie, co się dzieje w imieniu Islamu,…

Należy rozesłać to na cały świat.

W Jego Wielkiej Miłości

Joyce Perdue


– – – – –

Należy pamiętać o tym, że nie jest to tylko cecha islamu prymitywnej ludności. Niedawno głośno było o przypadku dziennikarza, muzułmanina prowadzącego radiostację w USA, który ściął swoją żonę za to, że chciała się z nim rozwieść (takich przypadków jest w USA i Europie znacznie więcej).

Aby dowiedzieć się więcej, wystarczy wpisać w Google: „ściął swoją żonę”

Piotr Z

продвижение

DS_11.06.09 Rzm. 5

HeavenWordDaily

David Servant

Nie mamy pokoju z Bogiem przez Jezusa Chrystusa, a raczej „pokój mamy z Bogiem, przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa” (5:1). Niechaj nie umyka nam ta ważna różnica. Poprzednio, byliśmy wrogami Boga (5:10), przeznaczeni na Jego gniew, lecz przez to, że Jezus zapłacił za naszego grzechy, wraz z podniesieniem flagi poddania wiary i pokuty, zostaliśmy pojednani z Bogiem. Jakże głupie byłoby myśleć, że mamy pokój z Bogiem, gdybyśmy nie zrobili niczego więcej jak tylko „przyjęli Jezusa jako osobistego Zbawiciela” nadal trwając w grzechu!

Teraz, pojednani, „chlubimy się nadzieją chwały Bożej” (5:2). Znaczy to, że cieszymy się świadomością tego, że któregoś dnia znajdziemy się w obecności chwały Bożej. Cieszymy się również wtedy, gdy cierpimy prześladowania, ponieważ wiemy, że wytrwałość utwierdza nasz charakter i napełnia nas również nadzieją pełnej chwały przyszłości. Ta nadzieja nie dozna zawodu. Już smakujemy tego spełnienia przez zamieszkującego Ducha Świętego (5:3-5). Duch, jak mówi o Nim Paweł w innym miejscu „rękojmią dziedzictwa naszego” (Ef. 1:14).

Za kogo umarł Jezus? Paweł napisał, że „Chrystus umarł za nas” (5:8). Niektórzy twierdzą, że dowodzi to, iż umarł tylko za kościół, co definiują jako tych, którzy zostali suwerennie uprzednio wybrani przez Boga do zbawienia. Czy więc Chrystus umarł za kościół, czy za bezbożnych? Oczywiście, za jednych i drugich. To, większe obejmuje również to mniejsze, zadośćuczynienie Jezusa nie było w swym zamiarze ograniczone, lecz tylko w swym skutku do tych, którzy sprzeciwiają się Bogu (1Jn 2:2).

Przed czym zostaliśmy zbawieni/uratowani? Paweł pisze, że „…od gniewu Bożego” (5:9). Nie tylko to, lecz również zostaliśmy usprawiedliwieni (5:9), co można przetłumaczyć „uczynieni sprawiedliwymi”. Być usprawiedliwionym to coś więcej, niż przebaczenie, oznacza być znalezionym bez winy.

Druga połowa 5 rozdziału nie jest tak łatwa do zrozumienia jak pierwsza. Niektórzy komentatorzy sugerują, że Paweł odpowiadał krytykom, którzy pytali ja uczynek jednego człowieka może skutkować zbawieniem tak wielu ludzi. Paweł sięga więc do Adama i pokazuje, że uczynek jednego człowieka negatywnie wpłynął na całą ludzką rasę, po czym przez analogię mówi o Jezusie. Nie to doskonała analogia, jak i wszystkie inne.

Tych, którzy wierzą, że Prawo Mojżeszowe było środkiem do zbawienia możemy zapytać: „Gdyby to Prawo było dane po to, aby zbawić ludzi, to jak ludzie mogli byli być zbawieni, zanim zostało ono dane?” Czy to możliwe, że Bóg nie zaliczał nikomu grzechów przed pojawianiem się Prawa, ponieważ nikt nie znał Bożych praw? Paweł pokazuje w jaki sposób Bóg czyni odpowiedzialnym każdego za jego grzechy na długo przed nadaniem Prawa. Pisze: „Albowiem już przed zakonem grzech był na świecie, ale grzechu się nie liczy, gdy zakonu nie ma; lecz śmierć panowała od Adama aż do Mojżesza … (5:13-14). Znaczy to, że ludzie grzeszyli przed nadaniem prawa, niemniej Bóg nie czyni ludzi odpowiedzialnymi za ich grzechy, jeśli nie znają Jego woli. Jest oczywiste więc, że On sprawiał, że ludzie byli odpowiedzialni za swoje grzechy przez Prawem, ponieważ wszyscy między Adamem i Mojżeszem pomarli.

Stąd oczywiste jest, że Bóg musiał wszystkim dawać prawo przed Prawem Mojżeszowym. Widać, że były to prawa, które On wypisywał na sercu każdego. Bóg oczekiwał, że każdy będzie posłuszny tym prawom, lecz ludzie nie byli. Paweł napisał „A zakon wkroczył, aby uczynki się pomnożyły...” (5:20). Znaczy to, że Prawo Mojżeszowe zostało dane Izraelitom, aby lepiej zdali sobie sprawę ze swej grzeszności, aby doprowadziło ich do pokuty i wiary. Już byli całkowicie kierowani przez prawo wypisane na ich sumieniach, lecz podejrzewam, że mogli być kuszeni do ignorowania tego wewnętrznego potępienia dlatego, że Bóg wyprowadził ich z Egiptu i wydawało im się, że już mają automatycznie Jego przychylność. Tak więc przez Prawo Mojżeszowe stanęli podwójnie potępieni, przygotowani do pokuty i zbawczej wiary.

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

продвижение

DS_10.06.09 Rzm. 4

HeavenWordDaily

David Servant

Życzyłbym sobie, aby dzisiejsze czytanie i Pawła wywody były bardziej sensowne, a główne wnioski nie sięgały poza nasze zrozumienie. Widać wyraźnie, że apostoł kontynuuje ujawnianie błędu Żydów, którzy wierzyli, że być w porządku wobec Pana było zasługą obrzezania i zachowywania Prawa Mojżeszowego. Oczywiście, gdyby jakikolwiek Żyd w doskonały sposób zachował to Prawo od narodzenia do śmieci, byłby sprawiedliwy przed Bogiem, nie potrzebując łaski czy przebaczenia, lecz, podobnie jak wielu chodzących do kościoła dziś, posłuszeństwo Bożym przykazaniom większości Żydów było czysto nominalne, choć uważali że są w porządku.

Większość Żydów w czasach Pawła była bardzo dumna ze swego dziedzictwa i Bożego działania z przodkami ich, co jeszcze bardziej upewniało ich w pewności Bożej aprobaty. Tak więc apostoł w bardzo mądry sposób używa przykładu Abrahama, jako kogoś, kto był sprawiedliwy przed Bogiem, ale nie w wyniku obrzezania i zachowywania Prawa (jak wiemy z Biblijnych wydarzeń, Abraham nie był doskonałym człowiekiem), lecz przez wiarę. Pismo mówi: „I uwierzył Abraham Bogu, i poczytane zostało mu to za sprawiedliwość” (4:3. Rdz. 15:6). Te wersy zostały napisane dla korzyści wszystkich czytelników, aby zrozumieli, w jaki sposób grzesznicy stają się sprawiedliwi przed Bogiem (4:23).

Księga Rodzaju 15:5 mówi nam, że Bóg powiedział Abrahamowi, aby spojrzał w gwiazdy na niebie i obiecał mu, że jego potomkowie będą równie liczni. Zaraz następny wers mówi, że Abraham „uwierzył Panu i [Bóg] uznał mu to ku usprawiedliwieniu” (Rdz. 15:6). Zwróć uwagę na to, że Abraham „uwierzył w Pana”. Znaczy to, że nie tylko uwierzył w obietnicę Pana, lecz uwierzył w Pana Samego. Możemy więc powiedzieć, że Abraham został usprawiedliwiony z wiary w Jezusa, nawet pomimo tego, że nie znał imienia Pana! Tak więc, i my musimy wierzyć, nie tylko jakimś historycznym i teologicznym faktom dotyczącym Jezusa, lecz musimy wierzyć w Niego (Jn. 3:16). Ponieważ jest On Panem, jeśli wierzymy w Niego, zaczynamy być mu posłuszni. Nasza wiara staje się widoczna w naszych działaniach, podobnie jak wiara Abrahama była widoczna w jego działaniach.

Paweł wskazuje również na to, że Pismo mówi, że szacowny Abraham był sprawiedliwy przed obrzezaniem (4:10-11). To powinno było pomóc obrzezanym Żydom zrozumieć, że obrzezanie nie było biletem do sprawiedliwości przed Bogiem. Powinno było pomóc im uwierzyć, że poganie mogą zostać zbawieni bez obrzezania, podobnie jak to było z Abrahamem. Tak naprawdę, Paweł postrzega Bożą obietnicę daną Abrahamowi, że będzie „ojcem wielu narodów” jako przepowiednie tego, że stanie się on „ojcem ” pogan, którzy podobnie jak on zostaną usprawiedliwieni przed Bogiem przez wiarę i bez obrzezywania się.

Zauważmy, że Abraham został usprawiedliwiony przed Bogiem na kilkaset lat przed nadaniem Prawa Mojżeszowego. Dowiadujemy się więc, że przed istnieniem Prawa, grzesznicy mogli stawać się sprawiedliwi przed Bogiem przez wiarę. Paweł zwraca uwagę również na to, że ogromnie szanowany Dawid, który żył pod Prawem Mojżeszowym, i który oczywiście nie był doskonały, był usprawiedliwiony przez wiarę, doświadczając wielkiego błogosławieństwa przebaczenia grzechów (4:6-8). Tak więc, dowiadujemy się, że być sprawiedliwym przed Bogiem, zawsze było związane z wiarą, przed Starym Przymierzem, w czasie i oczywiście pod Nowym Przymierzem również.

Nikt nie może rozsądnie sprzeciwiać się prostemu faktowi, że jeśli grzesznicy mają być usprawiedliwieni przed Bogiem, wymaga to łaski Bożej. Niemniej, Bóg zdecydował, aby udzielić łaski tym, którzy mają wiarę w Niego, co wymaga pokory, a skutkuje pokutą. Być zbawionym z łaski przez wiarę w niczym nie umniejsza konieczności uświęcenia, a raczej jest tak, że prawdziwa wiara przejawia się w świętości.

Jezus został „wydany za grzechy nasze i wzbudzony z martwych dla usprawiedliwienia naszego” (4:25). To jest dobra nowina! Nasze zbawienie zostało nam udostępnione przez Jezusa, który cierpiał, aby zapłacić karę, po czym zapłacił ją całkowicie Swoją śmiercią i wrócił do życia!

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

раскрутка

DS_09.06.09 Rzm. 3

HeavenWordDaily

David Servan

Przy czytaniu listu do Rzymian pomoże nam wyobrażenie sobie tego, że Paweł dyskutuje w wyobraźni z Żydem, który sprzeciwia się ewangelii zbawienia z łaski przez wiarę, zbawienia oferowanego zarówno Żydom jak i poganom. W dzisiejszym czytaniu Paweł odpowiada na kilka zastrzeżeń, które musiał często słyszeć w czasie 20 lat głoszenia. Niektóre odpowiedzi nie są tak jasne, jakbym sobie tego życzył, lecz przyzwyczailiśmy się już do tego.

Z całą pewnością bagatelizowanie przez Pawła obrzezania napotykało na krytykę ze strony Żydów. Skoro obrzezanie nie gwarantuje zbawienia, to jaki jest z tego pożytek i dlaczego Bóg tego wymaga? Paweł wylicza jedną ważną korzyść: „Im [Żydom] zostały powierzone wyrocznie Boże” (3:2). Znaczy to, że lud Izraela, którego mężczyźni zostali naznaczeni obrzezaniem, ponad wszystkimi innymi ludźmi na ziemi, został pobłogosławiony Bożym objawieniem Siebie Samego przez dane im spisane Słowo.

Niektórzy Żydzi najwyraźniej twierdzili, że ewangelii Pawła unieważnia Bożą wierność wobec Żydów, ponieważ wyklucza niewierzących Żydów ze zbawienia. To zastrzeżenie oparte było na bardzo fałszywym założeniu, że zbawienie jest zagwarantowanym prawem wszystkich Żydów. Tak nie było i ewangelia Pawła nie unieważniała Bożej wierności dla nich.

Niektórzy pomawiali Pawła o to, że głosi: „Czyńmy złe, aby przyszło dobre„, tylko dlatego, że Paweł potwierdzał, że niesprawiedliwość ludzi objawia Bożą sprawiedliwość, być może przez prosty kontrast, lecz z pewnością przez sprawiedliwy gniew Boży wylewany czasami na niesprawiedliwych. „Więc Paweł – mówili. – zachęca ludzi, aby grzeszyli, aby Boża sprawiedliwość mogła być wzmocniona”. Takie oszczerstwo nie zasługuje na odpowiedź. Oczywiście, Bóg osądzi sprawiedliwie świat i z pewnością nie zamierza nagradzać tych, którzy starają się o Jego dobry obraz, swoimi złymi uczynkami.

Przy pomocy wielu wersów ze Starego Testamentu Paweł dowodzi, że Żydzi są dokładnie takimi samymi grzesznikami jak poganie (3:9-19). Dopóki ludzie nie zrozumieją swojej grzeszności, nie widzą potrzeby zbawienia. W przypadku Żydów, jeśli nie przyjmą do wiadomości swej grzeszności, będą trzymać się obrzezania, genealogii czy ograniczonego zachowywania Prawa jako środków do zbawienia i z pewnością nie zastanowią się nad tym, że Mesjasz przyszedł i umarł za ich grzechy. Konieczne więc było, aby zauważyli, że są równie nieczyści jak poganie, którymi tak gardzili. Zupełnie ich nie zbawiając, Prawo Mojżeszowe wyłącznie ujawniało ich niesprawiedliwość, a nawet więcej, potępiało ich.

W końcu Paweł sięga celu ku któremu zmierzał od początku listu. W przeciwieństwie do twierdzeń jego krytyków, jego ewangelia nie unieważniała Bożej sprawiedliwości, lecz raczej objawiała ją. Jego ewangelia była ugruntowana na Bożym sprawiedliwym prawie, które słusznie potępia grzeszników. Objawia ono Bożą sprawiedliwość każdemu, kto uwierzy, gdy odwraca się od nieprawości do sprawiedliwości. Objawia ona to, jak Bóg utrzymuje swoją sprawiedliwość, a jednocześnie przebacza grzesznikom, ponieważ oferuje przebaczenie przez Chrystusa, tego, który poniósł Jego gniew, płacąc za grzechy. Paweł używa słowa „przebłaganie”, aby opisać to, co Chrystus zdobył (3:25), a znaczy ono „zaspokojenie gniewu”. Cierpienie Jezusa i śmierć uspokoiły Boży gniewa na nas.

Ewangelia Pawła dawała odpowiedź nawet tym, którzy sądzili, że Bóg nie jest sprawiedliwy, skoro „pobłażliwie odniósł się do przedtem popełnionych grzechów” (3:25). To znaczy, wydaje się, że Bóg postąpił niesprawiedliwie, nie karząc grzeszników. Tak naprawdę to wydaje się, że nie był sprawiedliwy przebaczając nawet tym, którzy składali ofiary ze zwierząt. Jak śmierć zwierzęcia może zadośćuczynić za grzech człowieka? Nie może! Jak napisał autor Listu do Hebrajczyków: „jest rzeczą bowiem niemożliwą, aby krew wołów i kozłów mogła gładzić grzechy” (Hebr. 10:4). Lecz przez cierpienie i śmierć męża Bożego, mającego nieskończoną wartość, Bóg może sprawiedliwie przebaczać grzesznikom, ponieważ wystarczająca kara została zapłacona.

Tak więc, Paweł skutecznie odpowiedział na trzy główne zastrzeżenia Żydów co do jego ewangelii. Po pierwsze: pokazał, że Żydzi nie mogą być zbawieni przez obrzezanie czy zachowywanie Prawa Mojżeszowego, lecz tylko przez wiarę w Jezusa. Po drugie: pokazał, że poganie mogą być zbawieni również przez wiarę. Po trzecie: jego ewangelia nie unieważniała Prawa Mojżeszowego, lecz raczej je umacniała (3:31). Tylko przez ewangelię Prawo może być właściwie zrozumiane.

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

продвижение сайта результат

Cnota, która zagraża Ameryce i Kościołowi

Jak znaczenie popularnej dobrej cechy (cnoty) zostało zniekształcone w przekleństwo zamiast być błogosławieństwem.
Dr David R. Reagan

Pismo zachęca chrześcijan do tego, aby posiadali ’ cnoty’ (czy używając raczej starego zwrotu „byli cnotliwi” – przyp.tłum.). Piotr pisze: „
Dlatego też właśnie wkładając całą gorliwość, dodajcie do wiary waszej cnotę, do cnoty poznanie, do poznania powściągliwość, do powściągliwości cierpliwość, do cierpliwości pobożność, do pobożności przyjaźń braterską, do przyjaźni braterskiej zaś miłość
(2 Ptr. 1:5-7). Paweł wymienia podobną listę cnót w Gal 5:22-23 i nazywa je „owocem Ducha”.

Należy wspomnieć, że cnoty to dobre cechy charakteru. Słownik definiuje 'cnotę’ następująco: „cecha moralnej doskonałości czy dobroci”.
Lecz pamiętajmy o tym, ze cnoty, których naucza się dziś w Ameryce nie mają niczego wspólnego z dobrem. Zagrażają one zarówno Ameryce jak i Kościołowi.

 

Zmiana wartości
Narodową cechą numer jeden była przez lata sprawiedliwość. To tej cnoty użył Marcin Luter King jr., aby przekonać nasze sumienia i wezwać nas do pokuty za rasową niesprawiedliwość. Lecz sprawiedliwość nie jest już pierwszą cnotą w Ameryce. Jeśli chcesz wiedzieć, czym jest ta cech, zapytaj swoich dzieci, ponieważ jest to wbijane im do głów codziennie w publicznych szkołach.

Co to jest tolerancja?
Brzmi całkiem dobrze, tak pozytywnie w swej naturze, tak budująco.
Najprawdopodobniej odpowiesz swoim dzieciom: „O tak! To wspaniałe. Słuchajcie uważnie waszego nauczyciela”. Ale zanim tak zrobisz, daj się ostrzec. Koncepcja tolerancji, której uczy się dziś nasze dzieci jest bardzo daleka od wspaniałości. Jest całkowicie niebezpieczna.

Nowa Tolerancja
Jak to możliwe, że coś, co wydaje się tak dobre, jest tak straszliwe?
Czyż tolerancja, w głównej mierze, nie jest tą konieczną cnotą/cechą, która uniemożliwia uprzedzenia, bigoterię i nienawiść? Problem polega na tym, że tradycyjna koncepcja tolerancji – z którą dorośli w Ameryce wyrastali – została zmieniona na moralną perwersję.
Tolerancja na której my dorastaliśmy przejawiała się w swego rodzaju zachęcającym szacunku dla różnych punktów widzenia, religii i rodzajów życia. Była to idea traktowania z godnością i szacunkiem tych, którzy mogli nie zgadzać się z nami na temat fundamentalnych koncepcji życia.
To tradycyjne pojmowanie tolerancji jest jednym z kamieni węgielnych amerykańskiej demokracji. Ta tolerancja wydawała postawę wolności różnorodności – wolności, która umożliwiła protestantom, katolikom i Żydom wspólne mieszkanie w pokoju.
Tradycyjna koncepcja tolerancji została zastąpiona „Nową Tolerancją”, której uczy się dziś naszych dzieci. Ta „Nowa Tolerancja” żąda nie tylko szacunku, lecz aprobaty i chwały.

Tak więc, nie wystarcza teraz, abym po prostu tolerował homoseksualny styl życia, lecz aby być rzeczywiście tolerancyjny, muszę również popierać i chwalić go, a jeśli odmówię tego, jestem bigotem!

Wypaczona „cnota”
Ta nowa forma tolerancji nie jest w rzeczywistości wcale cnotą, ponieważ jest zbudowana na kłamstwie, a kłamstwo, które jest jej fundamentem to wiara, że wszystkie wartości, wierzenia i style życia są równie wartościowe. Tak więc demokracja nie jest uważana za coś lepszego niż dyktatura; kapitalizm nie jest lepszy od socjalizmu, a chrześcijaństwo nie jest lepsze od hinduizmu.
Podsumowując we współczesnym żargonie: „Każdemu jakieś głaśnięcie, bez żadnego osądu”. (dosł.: Different strokes for different folks, with all judgment put aside.)

Ironiczna cnota
W tej „Nowej Tolerancji” jest zawarta ironia w tym, że wszystko jest tolerowane z wyjątkiem braku tolerancji! Widać tą ironię w codziennych telewizyjnych programach typu talk show, którym nadano jak najbardziej właściwie miano „telewizyjnego śmietnika”. Mówię o programach prowadzonych przez ludzi takich jak: Montel Williams, Jerry Springer, Sally Jesse Raphael i Geraldo Rivera.

Paradują tam moralnie zboczeńcy jak na przykład „matka śpiąca z chłopakiem córki”. Jeśli ktoś z publiczności ma śmiałość wstać i powiedzieć: „Myślę, że to, co robisz jest złe”, cała publiczność zwraca się w złości przeciwko niemu, potępiając takiego człowieka jako nietolerancyjnego bigota. Skutek jest takim sam jak to, o czym mówił Izajasz – zasadnicze zło występujące w społeczności Judejczyków: „Zło nazywają dobrem, a dobro złem” (Iz. 5:20).

Istota problemu
Ta „Nowa Tolerancja’ jest produktem odrzucenia przez współczesne społeczeństwo Boga. Widzisz, jeśli nie ma Boga, nie ma żadnych obiektywnych standardów. Opinia każdego człowieka jest równie dobra i wartościowa co wszystkich innych; nikt nie ma prawa sądzić czy potępiać nikogo – o ile, oczywiście, taka osoba nie ujawnia jakiejś formy braku tolerancji!
To właśnie dlatego współczesne społeczeństwo nienawidzi tak bardzo Dziesięciu Przykazań. Są one nieustannie wyszydzane w prasie. Ted Turner, magnat medialny, przepisał je na nowo, zamieniając je w humanistyczne banały, które nazwał „Dziesięcioma Sugestiami”.

W koledżach i na uniwersytetach w całej Ameryce najgorsze co się może zdarzyć to student oskarżony o brak tolerancji. Zwykłe oskarżenie często skutkuje tym, że wymaga się od oskarżonej osoby udziału w intensywnym szkoleniu, które musi zostać ukończone zanim będzie można podjąć naukę jakiegokolwiek innego zaliczeniowego przedmiotu! A co się dzieje na takich kursach! Podejmuje się próbę prania mózgu i zmusza do przyjęcia, że wszystkie style życia są jednakowo wartościowe, bombardując takiego człowieka propagandą.

Moralne konsekwencje
„NowaTolerancja” stworzyła moralną próżnię, która w zamian, wydała pewne bardzo dziwne konsekwencje.

Dobrym tego przykładem jest przypadek „nagiego geja” (Naked Guy„), który pojawił się w miasteczku akademickim UCLA kilka lat temu. Prawdopodobnie pamiętasz informacje z telewizji. Pewien student zdecydował się przychodzić na zajęcia nago (tylko w stringach – przyp.tłum.). Przez długi czas przechodził z sali do sali nago i nikt nie chciał wstać powiedzieć: „To, co robisz jest złe. To niemoralne, załóż na siebie ubrania!” Przede wszystkim, byłoby to nietolerancyjne. Niemniej, kiedy incydent zwrócił uwagę mediów w całym kraju, administracja zdecydowała, że coś należy z tym zrobić. Tak więc, student w końcu został ukarany na gruncie politycznie poprawnego zarzutu „seksualnego nękania”.
Powtórzmy: gdy Bóg zostaje usunięty z widoku, obiektywne standardy upadają i wszelka prawda staje się względna.

Zostało to żywo pokazane w ostatnim artykule w Magazynie Wyższej Edukacji (The Journal of Higher Education). Dwóch pracowników uczelni niezależnie od siebie przekazało, że odkryli, iż ich uczniowie nie chcieli dokonywać żadnych moralnych osądów, nawet co do najbardziej obscenicznych rzeczy. Jeden z nich stwierdził, że jego studenci nie chcieli potępić Holokaustu; drugi, że nie byli w stanie dojść do potępienia azteckiej praktyki składania ofiar z ludzi!

Nowa akademicka atmosfera
Josh McDowell spędził wiele lat głosząc Chrystusa w szkołach średnich i w miasteczkach uniwersyteckich w całej Ameryce i na świecie. Ostatnio skomentował wpływ „Nowej Tolerancji”, obserwując, że studenci reagują na jego przesłanie zupełnie inaczej. W przeszłości, gdy mówił, że Jezus jest jedyną nadzieją dla świata, studenci reagowali mówiąc; „Udowodnij to!” Dziś, ich reakcja jest taka: „Nie masz prawa mówić tak! Jesteś bigotem!” Josh podsumował nowa akademicką atmosferę stwierdzając: „Twierdzenie imbecyla, że Ronald McDonald jest jedyną nadzieją dla ludzkości staje się równie wartościowe, co moje twierdzenie, że nie ma nadziej bez Jezusa. Nie mam prawa sądzić czy potępiać jego twierdzenia ani nie mam prawa wskazać na to, że on jest idiotą”.

Wykładałem komparatywną filozofię polityczną na poziomie uniwersyteckim. Celem kursów była ocena twierdzeń konkurujących prawd. Zastanawialiśmy się nad takimi pytaniami jak: Czy demokracja jest bardziej wartościowa niż oligarchia? Czy komunizm jest bardziej wartościowy niż kapitalizm? Czy egzystencjalizm jest bardziej wartościowy niż racjonalizm? Dziś takie podejście byłoby uznane za hardcorową bigoterię! Celem komparatywnych studiów dziś jest „zrozumieć, docenić i zaakceptować konkurujące systemy”.

Tak więc kurs komparatywnej religii nie byłby już ocenianiem prawd twierdzeń konkurujących religii. Zamiast tego, starano by się pokazać, że hinduizm jest równie wartościową religią jak chrześcijaństwo czy jakakolwiek inna religia na świecie.

Plaga wielokulturowości
Wyjaśnia to niebezpieczeństwo obecnej manii wielokulturowości – najgorętsze słowo amerykańskiej edukacji. Brzmi to dobrze, lecz związane są z tym dwa poważne problemy.

Po pierwsze: jest to słabo ukrywana próba pozbycia się nauczania Zachodniej Cywilizacji. Adwokaci „Nowej Tolerancji” brzydzą się badaniem Zachodniej Cywilizacji, ponieważ podkreśla ona cywilizacyjne wpływy chrześcijaństwa, religii, którą oni odrzucają, ponieważ jest uważana za „nietolerancyjną”.

Po drugie: wielokulturowość naucza, że jedna kultura jest równie dobra jak każda inna, a to jest kłamstwo! Aztecka kultura, w której bardzo ważnym elementem jest składanie ofiar z ludzi nie jest równie dobra jak kultura chrześcijańska, podkreślająca świętość życia. Indiańska kultura, opierająca się na wielkim bałwochwalstwie oddawania czci wszelkim aspektom stworzenia, nie jest równie dobra jak kultura chrześcijańska, skupiająca się na oddawaniu czci jedynemu prawdziwego Bogu.

Zastanówmy się przez chwilę nad różnymi skutkami kultury Indii, opierającej się na hinduizmie, a kulturą amerykańską zbudowaną na judeochrześcijańskich zasadach. W Indiach setki milionów ludzi cierpi z głodu, ponieważ wierzą oni, że wszelkie żywe stworzenia są reinkarnacją ludzi. Z powodu tej wiary, nie zabijają zwierząt na żywność. Ludzie cierpią, podczas gdy zwierzęta wszelkiego rodzaju chodzą po ulicach. W przeciwieństwie do tego, judeochrześcijańskie zasady, na których została zbudowana Ameryka doprowadziły do powstania najbardziej obfitego społeczeństwa, jakie kiedykolwiek istniało na świecie. Te różnice między Indiami a Ameryką są oczywiste, lecz zgodnie z „Nową Tolerancją” nie wolno wydawać osądów. Jest tak ponieważ „Nowa Tolerancja” wymaga dorzucenia przekonań, domaga się obojętności na zło. To właśnie dlatego prezydent Reagan był tak zajadle i otwarcie potępiany przez prasę, gdy miał odwagę powiedzieć, że Związek Sowiecki to „Imperium Zła”.

Implikacje dla chrześcijaństwa
Chrześcijaństwo zostało poddane bardzo silnym wpływom „Nowej Tolerancji”.
Zastanówmy się nad kilkoma aspektami:

1) Nienawiść – jest jeden powód, który powoduje, że „Nowa Tolerancja” zwraca społeczeństwo przeciwko ewangelicznemu chrześcijaństwu. Tak naprawdę, powiedziałbym to nawet jeszcze mocniej; że wprost napędza ona otwartą nienawiść i prześladowania ewangelików.
Przyczyna, oczywiście, jest prosta. Ewangelicy stoją na gruncie Słowa Bożego jako ich autorytecie we wszystkich sprawach i robiąc to, czują się przymuszeni, aby mówić z moralnym oburzeniem przeciwko grzechom społeczeństwa. Społeczeństwo krzyczy na to: „bigoci!”
Ewangelicy zostali spisanie na straty i publicznie określenia jako:”Bible-thumpers,” „red-neck zealots,” oraz „self-righteous prudes” (w wolnym tłum.: „tłukący Biblią”, „nadęci zeloci” oraz „samo sprawiedliwe świętoszki” – przyp.tłum.)

Przyjrzymy się, na przykład, reakcji prasy i ogólnie społeczeństwa na decyzję podjętą przez Południowych Baptystów, aby bojkotować korporację Disneya. Za przyjęcie następującej uchwały zostali oni ukarani najbardziej chamskim językiem:

  • Powinno być wolno wystawiać Dziesięć Przykazań we wszystkich rządowych biurach, sądach i szkołach.

  • Wydawcy Biblii nie powinni poddawać się współczesnej presji kulturalnej i powstrzymywać się od dostosowywania do niej swych tłumaczeń.

  • Chrześcijaństwo powinno bojkotować firmę Walt Disney za jej skandaliczną promocję homoseksualizmu, cudzołóstwa, nieczystości i przemocy.

  • Rząd Stanów Zjednoczonych powinien podjąć sankcje przeciwko zagranicznym rządom, które promują religijne prześladowania.

Co tak strasznego było w tych rezolucjach? Dlaczego spowodowały one taki huraganowy ogień krytyki? Odpowiedź jest prosta. Te uchwały dokonywały moralnych osądów.

Czy widzisz tutaj podwójny standard? Pomyśl o tym – bicie na odlew chrześcijan jest w porządku, lecz moralnie złe jest krytykowanie homoseksualistów. W porządku jest, gdy ktoś wstawi krucyfiks do naczynia z moczem i nazywa to sztuką, lecz jest całkowicie nie do przyjęcia wstawienie tam tęczowej szpilki (ponieważ symbolizuje ona ruch New Age). Nie ma problemy z bojkotowaniem amerykańskich korporacji, które zatruwają atmosferę czy wykorzystują zagranicznych pracowników, lecz jest całkowicie nie do przyjęcia bojkotować korporację, która promuje ogromną niemoralność.

2) Rozwodnienie – „Nowa Tolerancja” wpłynęła na chrześcijaństwo w taki sposób, że została ona zaakceptowana przez główne denominacje chrześcijańskie, a to spowodowało rozwodnienie ich stanowiska przeciwko grzechowi społeczeństwa. W tych kościołach Jn 3:16 został zamieniony przez centralny wers z Mat. 7:1, który mówi: „Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni„.

To spowodowało, jak wskazał Don Wildmon, szef Amerykańskiego Stowarzyszenia Rodziny (American Family Association), że we współczesnej Ameryce są tysiące milczących kazalnic, ponieważ pastorzy nie chcą demaskować hazardu, aborcji, homoseksualizmu, eutanazji, pornografii czy jakiegokolwiek innego moralnego zła.

Ktoś musi pokazać tym kaznodziejom, że w Mat 7:1 chodzi o motywy – nie słowa czy działania. Tylko Bóg zna motywacje, lecz z całą pewnością możemy osądzać słowa i czyny zwrócone przeciwko standardom Bożego Słowa, do czego rzeczywiście jesteśmy wezwani. Biblia mówi chrześcijanom, aby badali wszystko, w tym siebie samych (2 Kor. 13:5 oraz 1 Jn 4:1). Sam Jezus przykazał, aby „sądzić sprawiedliwie” (Jn 7:24).

3)Odstępstwo – to trzeci sposób w jaki „Nowa Tolerancja” wpływa na chrześcijaństwo. Powtórzmy: dzieje się to wśród głównego nurtu, w liberalnych denominacjach. W tym momencie chodzi mi o wzrastającą postawę akceptacji innych religii jako legalnych dróg do Bożego zbawienia. Taka postawa dominuje zarówno w Krajowej, jak i Światowej Radzie Kościołów.
Jest to zazwyczaj wyrażane w następujący sposób: „Jest wiele dróg do Boga, ponieważ On objawia Siebie na wiele różnych sposobów”. To odstępstwo sprawiło, że wielu chrześcijańskich przywódców źle patrzy na wysyłanie misjonarzy, ponieważ misjonarze naruszają kulturalną wrażliwość obcokrajowców i przekazują myśl, że chrześcijańskie przesłanie jest w jakiś sposób nadrzędne.

To wszystko czyni kłamcę z Jezusa, który powiedział: ” Ja jestem droga, prawda i żywot; niek nit przychodzi do Ojca inaczej jak przeze Mnie” (Jn 14:6). Kłamcą też staje się wówczas apostoł Piotr, który ogłosił w Dz. 4:12, że „I nie ma w nikim innym zbawienia, albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni„.

Prorocze implikacje
Religijny wpływ „Nowej Tolerancji” ma głębokie prorocze implikacje.
Widzę to jako wykuwanie drogi dla jednej światowej religii Antychrysta. I rzeczywiście, podjęte zostały już kroki do ustanowienia jednej światowej religii opartej na „Nowej Tolerancji”. Ponad 200 delegatów z różnych religijnych grup z całego świata zebrało się na Uniwersytecie Stanford i zaczęło nakreślać charakter międzynarodowej instytucji wewnątrz wyznaniowej, która ma być nazwana Organizacją Zjednoczonych Religii (The Organization of United Religions).

Spotkanie zostało zwołane i prowadzone przez wiel. Williama Swing, biskupa kościoła episkopalnego z San Fracisco. Od 1993 roku jeździ po całym świecie, aby zbudować sieć religijnych przywódców zainteresowanych jedną światową organizacją religijną. Biskup powiedział magazynowi San Francisco Chronicle: „Poświęciłem mnóstwo czasu na modlitwę z braminami, medytację z Hindusami, śpiew z buddystami.
Czuję, że zostałem niezwykle wzbogacony wewnętrznie przez te spotkania. Wróciłem i przeczytałem ponownie nasze własne pisma i jest to zdumiewające jak inaczej zaczynają one mówić, gdy otrzymujesz więcej prawdy, pochodzącej od większej ilości ludzi z innych części świata”. Jest to streszczeniem „Nowej Tolerancji”.
(Nawiasem, chciałbym wiedzieć jakie nowe „prawdy” znalazł poza Biblią!)

Kontynuacja w Melbourne
Miesiąc później spora część tych samych ludzi zebrała się w Melbourne w Australii na konferencję na temat religii i kulturalnej różnorodności. Arcybiskup Cantenbury (przywódca Kościoła Anglii) był obecny, a papież przysłał jednego z najwyższych kardynałów.
W czasie bankietu na otwarcie światła zastały przyciemnione a zebranym powiedziano, aby w czasie następującej modlitwy skupili się na świecach znajdujących się na ich stołach:

Skupmy się na tej świecy, małym drżącym ogniu, świetle w ciemności, wezwaniu do wieczornej modlitwy, wezwaniu do dziękczynienia,… za naszą wspólnotę, za naszą jedność jako synów i córki tej ziemi, na tej rozległej starożytnej ziemi, świętej glebie Czasu Snów (bóstwo w religii aborygenów – przyp.tłum.) W obecności Niewysłowionego Innego, Świętego Bytu Nieskończoności, Przekraczającego Zrozumienie Ponad. Pana Kosmosu, Centrum Stworzenia,… modlimy się do ciebie,…”
Czy możesz sobie wyobrazić chrześcijańskich przywódców w takiej pułapce kłapance? Od kiedy, z chrześcijańskiego punktu widzenia, nasz Bóg Stwórca stał się „nieznanym i nie poznawalnym”? Tylko nominalny chrześcijanin złapany i zwiedziony przez „Nową Tolerancję” mógł modlić się tak bluźniercza modlitwą.
Zrozumiałe, że uczestnicy doszli do wniosku, że jedynym kardynalnym grzechem jest absolutyzm. Wiara, że jedna religia zawiera absolutną prawdę była oczerniona jako pycha. Najpopularniejsze warsztaty były przeprowadzona na temat: „Religijny fundamentalizm”. Mówca był ordynowanym chrześcijańskim duchownym, do niedawna, pełnoetatowym kapelanem Uniwersytetu w Melbourne. Skrytykował chrześcijan, którzy wierzą w Biblię i trzymają się kreacjonizm „duchowych przeciętniaków”. Powiedział również, że są oni: „autorytarni i dyktatorscy”, „wściekli”, „agresywni”, „patologiczni” i „niebezpieczni”.
Scharakteryzował ich jako ludzi, którzy są niezdolni od niezależnego myślenia i którzy „wywijają swymi sflaczałymi Bibliami jak bronią”.

Mowa o wykuwaniu drogi dla Antychrysta! Już słyszę go jak mówi: „Nie ma żadnej różnicy w tym, jak nazywasz swego boga. Może to być Jahwe, Baal czy Allah, może być Kriszna, Matka Ziemia czy Ego. Po prostu bądź lojalny wobec mnie jako twojego bożego Mesjasza, a ja gwarantuję ci wolność czczenia czegokolwiek zechcesz”.

Czas jest bliski
Jezus przychodzi wkrótce! On przychodzi, aby rządzić „laską żelazną” (Ps. 2:9, Obj. 2:27). Nie będzie żadnej tolerancji dla zła, dzięki czemu świat zostanie zalany pokojem, prawością i sprawiedliwością , jak wody pokrywają ocean.
Gdy oczekujemy Jego powrotu nie mamy poddawać się „Nowej Tolerancji”. Mamy kochać, lecz nie mamy być neutralni/obojętni.
Zostaliśmy wezwani do tego, aby być solą i światłem tej ziemi (Mat. 5:13-14). A to znaczy, że mamy powstać i mówić na rzecz prawości.

Wy, którzy miłujecie Pana, miejcie w nienawiści zło!” – Ps. 97:10

Któż stanie przy mnie przeciwko złośnikom, kto ujmie się za mną przeciwko złoczyńcom?” – Psalm 94:16.

Brzydźcie się złem, trzymajcie się dobrego” – Rzm. 12:9

Nienawidźcie zła, a miłujcie dobro” – Amos 5:15

Jak wyraźnie uczą te wersy, musimy odważnie mówić światu, że jest Bóg, który nienawidzi grzechu i który nienawidzi go tak bardzo, że posłał Swego jedynego Syna, aby umarł za nasze grzechy, abyśmy mogli zostać pojednani z naszym Stwórcą.

продвижение сайта