Chip Brogden
Tłum: B.M.
Każda próba naprawy, do której Bóg nas nigdy nie powoływał, coraz bardziej oddala nas od prostoty Chrystusa.
Zawsze byli tacy, którzy nie tylko rozpoznawali rażące braki kościoła, ale również byli zasmuceni i zmartwieni tym, co widzieli, do tego stopnia, że nie mogli pozostać obojętni na to, że taki stan rzeczy trwa, ale i poczuwali się do obowiązku, by coś z tym zrobić. Wydaje się, że ci nieliczni błogosławieni, którzy zdecydują się wstać i przemówić przeciwko systemowi religijnemu, przyjmują jedna z trzech postaw. Jak się przekonamy, tylko jedno podejście jest harmonijne z proroczym przykładem przedstawionym w historii ludu Bożego, i to jest to podejście, które wydaje się być ostatnią deską ratunku zamiast pierwszej lepszej ucieczki. Ale rozpatrzmy je w odpowiedniej kolejności.
Po pierwsze, są tacy, którzy opowiadają się za tym, co sprowadza się do reformacji. Są to Marciny Lutry, którzy stoją za religijnym przywództwem i sprawiedliwie przeciwstawiają się swoim niebiblijnym praktykom. Dobrą intencją jest naprawiać to, co jest złe w Kościele poprzez identyfikację wszystkich jego problemów i proponować biblijne rozwiązania. Jest to jednak wyrazem gorliwej naiwności ze strony wszystkich potencjalnych reformatorów. Po pierwsze, podejście to zakłada, że gdy przywódcy rozpoznają swoje niebiblijne praktyki, to się nawrócą i zmienią swoje postępowanie. Historia udowodniła, że nigdy tak się nie dzieje. Po drugie, zakłada, że system kościelny to coś, co Bóg chce zreformować, podczas gdy prawda jest taka, że system kościelny został stworzony przez człowieka i nigdy nie został zaaprobowany przez Boga od początku. Reformowanie ma taki sam skutek jak łatanie starego ubrania nową tkaniną, lub wlewanie nowego wina do starych bukłaków, co powoduje zniszczenie zarówno starego i nowego.
Te próby reformacji, jeżeli nie są stłumione w całości, zazwyczaj prowadzą do ustanowienia czegoś bardzo podobnego do tego, co było a z czym walczyliśmy. Kiedy kościół katolicki odrzucił Lutra, założył kolejny system religijny oparty na jego zrozumieniu Pisma. Dla jasności, była to poprawa w stosunku do katolickiego systemu, niemniej jednak to był wciąż religijny system. Od reformacji protestanckiej powstały tysiące wyznań, każde mniej lub bardziej oparte na własnej interpretacji Pisma Świętego i na podstawowych zasadach kościoła rzymskokatolickiego zakorzenionych w jego historii. Efektem końcowym jest to, że każda próba naprawy, do której to Bóg nas nigdy nie powoływał, coraz bardziej oddala nas od prostoty Chrystusa.
Po drugie, są tacy, którzy opowiadają się za przebudzeniem jako lekarstwem na wszystko, co dolega kościelnictwu. Kościół śpi i musi się przebudzić z tego snu (wtedy zaczyna się myśleć). Poprzednie pokolenia i kaznodzieje, którzy odegrali znaczącą rolę we wzbudzaniu przebudzeń, są idealizowani i czczeni jako wielcy bohaterowie wiary, ci na których powinniśmy się wzorować (lub, jakich powinniśmy znaleźć), aby doświadczyć tego samego rodzaju odrodzenia i przebudzenia, jakiego oni doświadczyli. Przebudzeniowcy są podobni do reformatorów, w obydwu przypadkach ludzie pokładają nadzieję naprawy tego, co jest złe w kościele, chcąc wywołać ruch lub działanie Boga, który spowoduje, że kościół otrząśnie się z samozadowolenia i Bóg przywróci coś z mocy, którą mieli pierwsi chrześcijanie. Ale przebudzeniowcy kładą nacisk bardziej na doświadczenie duchowe niż spójność Pisma. To oczywiście prowadzi do tęsknoty za znakami, cudami i widocznymi przejawami „mocy” Boga jako dowodów, że Bóg się porusza lub robi coś, aby ożywić i przywrócić to, co było kiedyś.
Ponownie, jasne świadectwo Pisma Świętego i prorocki zapis kontaktów Boga z Jego ludem urasta do sprzeczności przebudzeniowca w jego entuzjastycznej naiwności. Tak, to prawda, że przebudzenia i duchowe ożywienia pojawiały się i nadal będą występować. Jednym z największych przebudzeń XX wieku był ruch charyzmatyczny, który stanowił tło mojego duchowego przebudzenia. Mimo to, nie pomijając faktu, że wiele indywidualnych jednostek skorzystało z tych przebudzeń i ruchów duchowych, żadna z tych rzeczy nie spowodowała zasadniczej zmiany w samym kościelnictwie. System religijny trwa dalej, a oszustwo i nadużycia w imię Boga stają się coraz gorsze z każdym pokoleniem.
Bóg nie będzie wylewać swojego Ducha lub zsyłać jakiegokolwiek odrodzenia ludziom, którzy wciąż pozostają w systemie religijnym, który Bóg osądził a nas wezwał do wyjścia z niego. Każde prawdziwe wylanie Ducha Bożego musi skutkować wezwaniem ludzi, Bóg nie jest autorem czegoś, co wymaga od ludzi powrotu do Babilonu w celu odniesienia z niego korzyści lub powołania go do życia. Wręcz przeciwnie, sama idea „odrodzenia” jest często używana przez kościelnictwo w desperackiej próbie tchnięcia nowego życia w coś, co jest wyraźnie martwe. To jest martwe, ponieważ jest pod sądem Bożym. Bóg nie powołał nas, aby z powrotem powołać coś do życia, wręcz przeciwnie, Jego wyrok brzmi: „Pójdź za Mną, a zostaw umarłym grzebanie ich umarłych” (Mt.8: 22).
Podczas gdy Bóg z pewnością był cierpliwy wobec swojego ludu i nawet pobłogosławił wysiłki zmierzające do reformacji lub przebudzenia, to zawsze rozumiano, że wzywał tych, którzy zostali zreformowani i przebudzeni, by wyprowadzić ich i aby byli Mu posłuszni. Prorocza deklaracja brzmi „wyjdźcie z niej [Babilonu], byście nie mieli udziału w jej grzechach i żadnej z jej plag nie ponieśli” (Obj. 18:4).
Ostatecznym celem Boga nie jest ani reformacja, ani przebudzenie, ale odrzucenie! Odrzucenie to mocne słowo. Oznacza „odrzucić władzę lub moc, wyrzec się bądź zrzucić”. Ale to właśnie naśladowcy Jezusa mieli robić od samego początku. Do starszych i arcykapłanów judaizmu, apostołowie mówili po prostu: „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi” (Dz 5:29). Później, gdy kościół chrześcijański przyjął tego samego ducha religijności, co żydowski Sanhedryn, pozostałe kobiety i mężczyźni podążyli za tą samą tradycją, co apostołowie i odrzucili autorytet religijny w celu utrzymania Świadectwa Jezusa. Nie byli ani reformatorami, ani przebudzeniowcami, po prostu całkowicie odrzucili system religijny.
Obecnie ma miejsce wspaniała reformacja – nie w ramach systemu religijnego, lecz w sercach i umysłach ludzi, którzy odrzucają ten system. Ogromne ożywienie ma miejsce teraz i odrodzenie duchowe wśród tych, którzy posłuchali wezwania do „wyjścia z Babilonu” i zostali podniesieni do nowego Życia. Bóg objawia ludziom Chrystusa, a ludzie uczą się, jak przychodzić do Niego i jak żyć w Nim, i jak chodzić w Nim. Pozostawiają zawiłości religii dla prostoty relacji. Jest to cicha reformacja, ciche odrodzenie, oddolny ruch, który jest regulowany przez Ducha Świętego.
— – – – – – –
Chip Brogden, nauczyciel i były pastor, Chip i jego żona Karla wyszli z kościoła w 1999 roku, aby służyć tym, którzy podążają za Jezusem poza zorganizowaną religią. Dziś Szkoła Chrystusa dociera do ponad 135 państw z prostym i spójnym przesłaniem skoncentrowanym na Chrystusie.
Aż raduje moje serce, gdy czytam, ze nie jestem odosobniony w takim myśleniu