Steven Crosby
„Na ziemi pokój ludziom, w których ma upodobanie” (Łk. 2:14).
„Pokój ziemi, a dobra wola dla ludzkości” (wg wersji ang.)
Kiedy to się zmieniło?
Dziś wygląda na to, że Boże upodobanie dla tej planety wyraziło się w całkowicie niezasłużonym darze Jego Syna, lecz „przebudzenie” w naszych miastach zależy od nas – naszej modlitwy i wstawiennictwa. Modlimy się tak, jakby Jezus nigdy nie przyszedł, lub nadal leżał w grobie.
Jest takie niebezpieczeństwo, które czai się w gorliwej pasji do modlitwy i przebudzenia. Jeśli nie czuwamy nad własnym pojmowaniem i praktyką modlitwy, spadniemy do poziomu pogaństwa i antychrystusowej postawy, wierząc, świadomie czy nie, że to my jesteśmy odpowiedzialni za jakiekolwiek manifestacje/przejawy dobroci w naszych miastach. To Jego życzliwość/dobroć prowadzi do pokuty, a nie szczerość w modlitwie.
Wielu modli się tak, jakby nasz Bóg, Ojciec, czynił dobro niechętnie. Modlimy się tak, jakby nasze wysiłki w modlitwie przymuszały, przekonywały, nakłaniały i dokuczały Bogu, aby dał „przebudzenie” (cokolwiek to dla nas znaczy: zazwyczaj „więcej” tego, co lubimy). Modlimy się tak, jakby Bóg był bezwładnym niebieskim potentatem, który musi być uwarunkowany naszymi modlitwami, aby niechętnie rzucił kilka okruchów Swojej łaski i miłosierdzia, jeśli tylko odpowiednio długo będziemy wołać, aby Go przekonać, żeby to zrobił.
Zastanówmy się nad przykładem ze Starego Testamentu: Sodoma i Gomora. Żadną miarą nie da się przedstawić Lota i jego rodziny jako „szukających Boga z całego serca, wołających do Niego w dzień i w nocy z postem i wstawiennictwem za przebudzenie w mieście czy kraju!” Żadną! W czasie gorszego przymierza Bóg było gotowy przebaczyć Sodomie i Gomorze, gdyby tylko mógł znaleźć w tych miastach dziesięciu sprawiedliwych ludzi… Jak nam się wydaje? Skoro sama obecność 10 sprawiedliwych, którzy nie modlą się, nie poszczą, a nawet nie próbują tego, mogła uratować Sodomę i Gomorę, to co my robimy w naszym wstawiennictwie? Dlaczego uważamy, że nasz dzisiejszy „standard” modlitwy jest znacznie bardziej surowy? Dlaczego potrzebujemy 10.000 „proroczych wstawienników” w stolicy kraju, aby błagali, jęczeli i oczekiwali na przebudzenie w erze lepszego przymierza? Czy postawa Boga wobec nas w dniu lepszego przymierza, które zostało zawarte przez krew Jego drogiego Syna, w czasach, gdy jest nie dziesięciu, lecz miliony sprawiedliwych na ziemi, jest gorsza niż była wobec Sodomy i Gomory?
Bultmann nazwał te wysiłki własne grzechem podstawowym[i]. Obejmuje to nasze modlitwy. Jedyne dzieło, które robi wrażenie na Bogu to dzieło Jego drogiego Syna. Nasze dzieło wstawiennictwa nie jest ani trochę bardziej przekonujące niż dzieło Jezusa na Krzyżu.
Modlitwy, które nie pojmują bądź źle przedstawiają dzieło Chrystusa, są modlitwami na które Bóg nie może odpowiedzieć, bez względu na to, jak wielu ludzi się modli i jak bardzo petenci mogą być szczerzy, entuzjastyczni i poruszen. Nasz stosunek do Boga i Boża odpowiedź na naszego modlitwy opiera się wyłącznie na Osobie i dziele Jego Syna. Nie ma innego fundamentu.
Crosby, czy ty twierdzisz że nasze modlitwy ze jednostki, społeczności i narody są bezużyteczne? Nie, nie mówię tego. Polecono nam modlić się: zawsze, wszędzie i o naszych przywódców. Cała istota jest w tym, co myślimy na ten temat. Nie przekupujemy Boga ani wymuszamy nic na Nim naszym dobrym zachowaniem i naszymi modlitwami, jakbyśmy mówili:
“No, Jezu, miej serce i bądź dla nas dobry. Naprawdę nam przykro za to, jak bardzo byliśmy źli, i naprawdę staramy się, bardzo staramy się być dobrzy, a teraz modlimy się naprawdę, bardzo, bardzo usilnie. Mamy prawo zobaczyć przebudzenie”.
Nie! Możemy modlić się za nasze miasta wyłącznie dlatego, że Bóg już jest wobec nich dobrze usposobiony! Nasze modlitwy mają sens tylko dlatego, że jedyną nadzieją w modlitwie jest to, że Bóg już jest pozytywnie nastawiony, a ponieważ my nie jesteśmy wierni [ii], On dał Swego Ducha do naszych wnętrz, Ducha Chrystusa, Ducha modlitwy, jako „bezpieczne wybrzeże” w nas i przez nas, i to dlatego, że ma dobre zamiary wobec ludzkości. Uwierzymy w to, wejdźmy w to i przekażmy to. W modlitwach o miasta wchodzimy w Jego dobroć i odpoczniecie, nie staramy się Go przekonać, aby był dobry! Wszelkie zmaganie i walka w modlitwie jest de facto wyznaniem naszej niewiary! Jedyną nadzieją naszej modlitwy jest to, że Bóg jest konstytucyjnie dobry dla sprawiedliwych i dla niesprawiedliwych i już osiągnął Swoje zamiary. Jezus zmartwychwstały jako reprezentant Dobrego-Człowieka jest tym wstawiennictwem.
Hbr. 7:24-25 nie reprezentuje Chrystusa spieszącego w modlitwie na spotkanie kosmicznych wydarzeń. Kontekst odnosi się do kapłaństwa Chrystusa, które daje dostęp do Boga. Jego kapłaństwo zapewnia zbawienie tym, którzy mają odwagę przystąpić do Świętego Boga. Jego kapłaństwo to nie mikro-zarządzanie kosmosem przez nieustanną modlitwę!
Źródłem zamieszania jest angielski przekład oddający to miejsce jako “to make intercession” (wstawiać się). Robi to takie wrażenie, jakby coś było jeszcze nie zrobione, coś jeszcze do osiągnięcia, czym Jezus jest teraz zajęty w niebie przez wstawiennictwo.
W grece jest tak: On zawsze żyje dla tego wstawiennictwa. Nie brzmi to dobrze w j. angielskim i można zrozumieć dlaczego niektórzy tłumacze zrobili to, co zrobili, aby było to czytelne, lecz cierpi na tym znaczenie. Zwróć uwagę na rodzajnik “the” (poprzedzający rzeczowniki –przyp.tłum.). Ten wers nie mówi o przypadkowym różnorodnym „wstawianiu się” za to czy tamto. Jest pewne szczególne wstawiennictwo, zdefiniowane, pojedyncze wstawiennictwo, którego skutki są stałe (czas teraźniejszy czynny).
Jego zmartwychwstanie jest tym wstawiennictwem. On wstąpił na wysokości i zasiadł[iii]. To dzieło wstawiennictwa jest wykonane. Jego wstawiennictwo nie jest czymś, co On robi. Jego obecność w okręgach niebieskich, jako reprezentanta Człowieka, jest tym wstawiennictwem! Jego zmartwychwstanie jest wstawiennictwem, które daje możliwość i zapewnia dostęp do Boga tym, którzy przychodzą do Niego. Pan nie szamocze się po niebie, prosząc Ojca, aby zrobił to czy tamto. Jego dzieło, Jego Krzyż i zmartwychwstanie wypełniły tęsknotę i potrzebę tego, aby „człowiek naprawił wyłom”. W Niebie jest zmartwychwstały Dobry-Człowiek, który na zawsze zamknął ten wyłom.
Powinno to w głęboki sposób wpłynąć na to, jak myślimy o naszej modlitwie. Większość tego, co się dziś dzieje jako wstawiennictwo to tylko energie w koronce z pragnień bardzo zapalonej ludzkiej duszy usiłującej ściągnąć na ziemie to, co, jak się jej wydaje, Bóg powinien robić. To tak, jakbyśmy wkręcali rękę Bogu, który jest raczej zniechęcony do działania, dopóki nie zostanie przekonany naszym wstawiennictwem, co robi, w naszym błędnym przekonaniu, sam Chrystus. Takie podejście jest również obrazą dla dzieła Chrystusa.
Nigdy nie przestanie mnie zdumiewać ilość ludzi, którzy bez cienia przekonania pojadą wiele kilometrów, aby wziąć udział w spotkaniu modlitewnym o przebudzenie dla miasta, mijając po drodze domy sąsiadów, których nie znają nawet po imieniu! Której części „miłuj bliźniego swego” nie rozumiemy? Jestem przekonany, że gdybyśmy mniej czasu spędzali na modlitwach o nasze miasta, a więcej czasu poświęcili na praktyczne posłuszeństwo na rzecz naszych miast to zobaczylibyśmy „przebudzenie”, o które błagamy Boga.
To nie jest skomplikowane
Nie da się zrekompensować modlitwą braku posłuszeństwa dla wyraźnych, prostych i bezpośrednich poleceń naszego Pana. Chciałbym zasugerować, że jeśli chcemy oglądać Bożą dobroć i moc manifestującą się w naszych miastach w wymiarze, o którym nie mamy pojęcia, to na początek powinniśmy zacząć pokutować za to, że sposób w jaki się modlimy pokazuje na usystematyzowaną niewiarą, oraz za nasze nieposłuszeństwo w tak prostych rzeczach, że nawet dziecko może je zrobić.
Modlitwa i praca,… praca i modlitwa… jak ptak z jednym skrzydłem, każde jest bezużyteczne bez drugiego. Boża miłość, która dotyka naszych bliźnich przez ciebie i przeze mnie,.. to jest przebudzenie. Przebudzenie to teraźniejsze posłuszeństwo, a nie przyszła nadzieja na duchową mistykę.
– – – – – – – – – – – – – – – – – –
Copyright 2011 Dr. Stephen R. Crosby www.drstevecrosby.wordpress.com. Fragmenty tego artykułu są skrótami z książki Dona Atikin’a i Steve Crosby „New Creation Prayer”. Wolno kopiować, przekazywać dalej, rozpowszechniać w niedochodowych celach jeśli zachowana ta nota w całości, na wszystkich duplikatach, kopiach i odniesieniach linków. Aby uzyskać zgodę na drukowaną kopię w celach zarobkowych w jakiejkolwiek formie medialnej proszę o kontakt z: stephcros9@aol.com.
[i] Rudolph Bultmann. Existence and Faith, p.81.
[ii] Hbr. 6 – Bóg zawarł przymierze Sam z Chrystusem, ponieważ ludzkość nie jest wierna. Już agwarantował, że Jego własne cele zostaną wypełnione w ludzkości, dla ludzkości i przez Ludzkość. Dlaczego modlimy się tak, jakby wszystko zależało od nas.
[iii] Hbr. 1:3, 10:12.