2 Moj. 33.12-15
I rzekł Mojżesz do Pana: Oto Ty mówisz do mnie: Prowadź ten lud, a nie oznajmiłeś mi, kogo poślesz ze mną, chociaż powiedziałeś: Znam cię po imieniu, oraz: Znalazłeś łaskę w oczach moich. Toteż jeśli znalazłem łaskę w oczach twoich, daj mi poznać zamysły twoje, abym cię poznał i wiedział, że znalazłem łaskę w oczach twoich; zważ też, że twoim ludem jest ten naród. Odpowiedział Pan: Oblicze moje pójdzie i zaznasz spokoju ode mnie. Rzekł do niego Mojżesz: Jeżeli oblicze twoje nie pójdzie z nami, to nie każ nam stąd wyruszać.
Jeżeli Bóg nie jest z nami, to my nie chcemy tam być. Możemy być w najlepszym zgromadzeniu, wśród wspaniałych ludzi, może się wydawać w naturalnym świecie najlepsza z możliwych sytuacji, lecz my nie chcemy przebywać bez obecności Pana gdziekolwiek. Dzięki Bogu, że pokazuje nam obecność w tych dniach i w tej godzinie. Bożą obecnością jest chwała, poniżej w tym samym rozdziale Mojżesz mówi (w.18):
I rzekł Mojżesz: Pokaż mi, proszę, chwałę twoją!
I w. 21-22
I rzekł Pan: Oto miejsce przy mnie. Stań na skale. A gdy przechodzić będzie chwała moja, postawię cię w rozpadlinie skalnej i osłonię cię dłonią moją, aż przejdę, a gdy usunę dłoń moją, ujrzysz mnie z tyłu, oblicza mojego oglądać nie można.
Żyjemy w innych czasach, Bóg teraz nie przechodzi obok, On odpoczywa, trwa: umożliwia nam przebywanie w Jego Chwale, Jego świętej obecności.
Jezus bardzo lubił chodzić do Betanii, było to jedno z Jego ulubionych miejsc, a jednym z powodów, dla których lubił tam bywać było to, że Maria, Marta i Łazarz chętnie go przyjmowali u siebie w domu. Z pewnością było wiele innych osób, które chciałyby gościć Jezusa, ponieważ on był Uzdrowicielem. Byli tacy, którzy pragnęli z Nim być, ponieważ robił cuda. To on rozmnożył chleb i ryby i byli tacy, którzy kochali go z tego powodu. Lecz Maria, Marta i Łazarz nie pragnęli od Niego niczego innego jak Jego obecności.
– proszę, wejdź i usiądź z nami.
Mogę nawet słyszeć jak mówią:
– pozwól nam przygotować dla ciebie posiłek. Siądź tutaj, a my siądziemy razem z Tobą, chcemy po prostu być z Tobą. Nie musisz nas niczego wielkiego nauczać, po prostu posiedź z nami w naszym domu.
Jezus kocha przebywać wśród tych, którzy odwzajemniają Jego miłość, wśród tych, którzy kochają przebywać w Jego obecności. To nie oznacza, że Bóg nie rozkoszuje się robieniem cudów. To nie oznacza, że Bóg nie chce już uzdrawiać, chce – lecz to, czego się uczymy to fakt, że cuda znajdują się w samej Jego obecności. Uzdrowienie jest w samej Jego obecności. Cud może się wydarzyć bez wypowiedzenia przez Niego jednego słowa. Sama jego obecność tworzy cudowność. Cuda mogą się zdarzać bez wyciągania przez Niego rąk i dotykania kogokolwiek. Jego obecność tworzy cuda.
Jest chwała w Bożej obecności i uczymy się doceniać te manifestacje jego obecności między nami. Nie chce chodzić do kościoła, w którym Jego obecność nie pojawia się. Może być tam najlepszy chór i najlepsza usługa; lecz wolę być w miejscu, gdzie chór nie jest tak muzycznie obdarowany, (na czym się koncentruje świat), lecz jest zbudowany z tych, którzy potrafią śpiewać w chwale i potrafią sprowadzić chwałę do mojej duszy i ducha.
Lubię być między tymi, którzy zbierają się po to, by być z Nim, ponieważ kiedy tak się dzieje, nagle Jego obecność da się między nami potężnie odczuć. Właśnie, dlatego lubię chodzić do zboru, nigdy nie opuszczam Domu Bożego bez dotknięcia Jego chwały, ponieważ Bóg nauczył nas jak dostać się do tej chwały, jak jej doświadczać.
Bóg powiedział do Mojżesza: „oto jest miejsce przy Mnie.” To jest miejsce, w którym chcę być, to miejsce jest zarezerwowane dla mnie, abym mogła być blisko Niego.
On mówi do nas
– zbliżcie się do Mnie
To jest jak podciąganie krzesła i siadanie tuż obok twojego dziadka. To jest przysuwanie krzesła i siedzenie tuż obok twego najlepszego przyjaciela. Jest to przybliżanie się do Pana, który sam jest święty. Jest to przybliżanie się do Pana, który sam jest sprawiedliwy. Po prostu zbliżając się do Niego, zaczynasz odczuwać Jego obecność i manifestację Jego chwały.
Chwała wpływa na ciebie w namacalny sposób:
2 Moj. 34,29 A gdy Mojżesz zstępował z góry Synaj, mając w ręku dwie tablice Świadectwa, nie wiedział Mojżesz, gdy zstępował z góry, że skóra na twarzy jego promieniała od rozmowy z Panem.
Promieniowanie z twarzy Mojżesza było dowodem obecności Boga. Nie możesz znaleźć się w Jego obecności bez widocznych w twoim życiu zmian. Któregoś wieczoru wzięli udział w naszym nabożeństwie czterej Baptyści. Powiedzieli nam, że głównym powodem ich wizyty jest dramatyczna zmiana, jaką zobaczyli po odwiedzinach na naszych spotkaniach u swojego współpracownika Davida Huntera.
Obecność Pana zmienia nas w każdym aspekcie naszego jestestwa. Było to widoczne jako błyszczenie twarzy Mojżesza i każdy z nas powinien przybrać wygląd chwały – święty wygląd, wygląd kogoś, kto spoglądał w twarz Jezusa. Często można to dostrzec w oczach ludzi, którzy byli z Bogiem.
W czasie nabożeństwa w Teksasie w Caddo Mills, matka wraz z synem byli wśród tych, którzy byli położeni w Duchu. Młodzieniec leżał tam przez godzinę lub dłużej bez poruszenia, wyglądając jak zamrożony w miejscu. W dwa czy trzy dni po wyjeździe siostra Shelli Baker ciągle tam usługiwała, i włożyła ręce na tego młodego człowieka, a on, wraz z wielu innymi, padł pod mocą Ducha. Kilka godzin później, gdy pastor przygotowywał się do opuszczenia zboru, młodzieniec leżał tam ciągle zamrożony w bezruchu. Większość świateł na audytorium została przygaszona i nagle ci, którzy jeszcze pozostali, zauważyli światło spoczywające na chłopcu. Właściwie to światło nie spoczywało po prostu na nim, lecz wydawało się z niego promieniować, wychodząc z samych porów jego skóry. Zawsze sądziłam, że światłość bijąca z twarzy Mojżesza była odbiciem, ponieważ stał twarzą w twarz z Panem, to światło z oblicza Pańskiego oświetlała twarz Mojżesza i to zewnętrzne zjawisko zaowocowało świeceniem od wewnątrz. Po tym, gdy usłyszałam o tym doświadczeniu w Teksasie, nie jestem już tego pewna, wygląda na to, że to jest wewnętrzne doświadczenie, które skutkuje świeceniem na zewnątrz.
Twarz Mojżesza błyszczała i nasze również mogą. Jak bardzo jasna była jego twarz? To nie była po prostu poświata czy słaby przebłysk. Jego twarz była tak jasna, że ludzie nie mogli na niego patrzeć. Tego właśnie pragnie Bóg w tych dniach dla nas. Wydawało nam się przedtem, że tylko Mojżesz mógł doświadczyć tego wspaniałego przeżycia, lecz teraz już wiemy, że wszyscy zostaliśmy na to przeznaczeni, aby widzieć Chwałę Bożą i odbijać ją na tym świecie.
Mojżesz przebywał w obecności Boga dłużej niż ktokolwiek z nas, lecz gdy będziemy w to wchodzili coraz bardziej i spędzali więcej czasu z Nim, rozmawiając z Nim, czcząc Go, okaże się, że światło Ewangelii Jezusa Chrystusa świecić będzie nie tylko w naszych sercach, lecz będzie świecić również z naszego życia.
Mam wspaniały obraz, który jest raczej stary, lecz ostatnio został udostępniony. Przedstawia on Zmartwychwstałego Pana w ogrodzie w poranek zmartwychwstania. Rozmawia z Marią. Artysta wykonał mistrzowską pracę uchwycenia tej chwili, ponieważ jest taka chwała na obliczu Marii i coś, co mogę tylko opisać jako chwała zmartwychwstałego świecąca z twarzy Pana.
Wiem o tym, że była z Jezusem chwała podczas całej Jego ziemskiej służby, była obecna przy Jego narodzinach, lecz tego poranka chwała spoczywająca na Nim była większa niż chwała Narodzenia. Gdy chodził po ziemi i robił cuda, chwała spoczywała na nim, lecz w chwili wskrzeszenia z martwych chwała była jeszcze większa. Było to coś jeszcze większego niż chwała, jaka spoczęła na Nim na Górze Przemienienia, gdy Bóg dał Mu przedsmak zmartwychwstania. Służymy zmartwychwstałemu Chrystusowi, który przeszedł z chwały do chwały do chwały i On przenosi nas z chwały do jeszcze większej chwały. Otrzymałam w tym roku wspaniałe błogosławieństwo w postaci wizji Jezusa Zmartwychwstałego. Wspaniałe w Nim było to, że, gdy wyszedł z grobu, życie było w otaczającej Go chwale, życie w tej chwale ponad wszelką chwałę, jakiej kiedykolwiek doświadczyłam. Przez wiele dni później nawet, gdy tylko rozważałam zmartwychwstanie i Jezusa, Zmartwychwstałego Jezusa, ponownie widziałam to wspaniałe życie i wibrującą chwałę, chwałę, która ciągle żyła. Było to tak wielkim błogosławieństwem, że nawet teraz, gdy zaczynam o tym mówić, widzę chwałę Zmartwychwstałego. Wielu z pośród nas dochodzi teraz do tego doświadczenia, które Mojżesz przeżył z Bogiem na górze. To dzieje się, gdy szczerze pragniemy obecności Boga, gdy wołamy do Niego:
– pokaż mi Swoją Chwałę.
Podobnie jak Jezus został przemieniony na oczach uczniów, jesteśmy zmieniani przez manifestacje Chwały Pańskiej. On zmienia nas z chwały w chwałę. To są dni przebudzenia, gdy On ową przemieniającą łaskę wszczepia w nas i czyni przez moc Swojego Ducha.
Chcę ogłosić, podobnie jak to zrobił Mojżesz, że jeżeli Jego obecność nie pójdzie ze mną, nie chcę iść. Nie chcę iść tam, gdzie On nie wyruszył przede mną w pełni Swej Chwały, w manifestacji Jego obecności. To On zdejmuje zasłonę z naszych oczu, klapki opadają. To On usuwa skorupę powstałą na naszym sercu, wskutek trosk o życie, tak abyśmy mogli doświadczać Jego chwały w nowy, wspanialszy sposób. On objawia nam siebie samego, przez moc Ducha Świętego.
Nadchodzą dni, gdy ludzie patrząc na nas będą dostrzegać widzialną chwałę Pańską stojącą za nami. To jest chwała, którą on pragnie objawiać w tych dniach tak, że niektórzy będą mówić: – nie przyszedłeś tu sam.
Będziemy mogli się upierać przy tym, że przyszliśmy sami, lecz oni będątrwać z równym ferworem przy tym, że widzieli jeszcze kogoś. Jeżeli ludzie z Babilonu mogli zobaczyć czterech mężczyzn w piecu ognistym, to Bóg może spowodować, że obecność z nami Drugiej Osoby będzie tak rzeczywista, że inni nie będą mogli odrzucić Jego obecności. On jest z nami w samym środku życiowych sytuacji i będziemy odczuwać w tych dniach Jego obecność coraz więcej i więcej.
Nic nie da się porównać z Jego obecnością. On jest z nami nie tylko przez swoją obietnicę, lecz przez doświadczenie, możemy odczuwać Go. Im więcej przebywamy w jego Obecności tym bardziej będziemy zdeterminowani, podobnie jak Mojżesz, nie wyruszać nigdzie, jeżeli Jego obecność nie pójdzie z nami.
Bóg zmusza nas do spoglądania w górę, czasami poprzez sytuacje wynikłe w naszym życiu. Stają się one tak trudne, że jesteśmy zmuszeni na spoglądanie w górę, do Boga. Wszyscy musimy nauczyć się spoglądać w górę w chwałę, bez przymuszania.
Przez dwadzieścia pięć lat mieszkania w Jerozolimie nauczyliśmy się, w jaki sposób wchodzić w obecność Pana i wznosić się ponad aktualne kryzysy. To jest różnica między myszołowem a orłem. Podczas gdy myszołów trzyma się blisko ziemi szukając padliny, orzeł wznosi się ponad wszystkim, co się dzieje na tej ziemi i wzbija się wysoko. W Duchu, Bóg daje nam taką zdolność wznoszenia się.
W Jerozolimie bez przerwy nadchodziły przeraźliwe wiadomości, często mówiłam, że życie wśród nieustannych „pogłosek wojennych” jest znacznie gorsze niż w życie w czasie wojny i wierzę, że tak jest. Wojna również nie jest przyjemna. Mieszkaliśmy w czasie Wojny w Zatoce w zabezpieczonym pokoju. Gdy słyszeliśmy syreny odzywające się o drugiej w nocy, wyskakiwaliśmy wszyscy szybko z łóżek, biegliśmy do schronu, zakładaliśmy maski przeciwgazowe i siedzieliśmy oczekując na to, co się może wydarzyć. Mieliśmy na to dwie minuty. Niemniej to doświadczenie i wszystkie związane z tą wojną nie były tak trudne do zniesienia jak życie wśród pogłosek o wojnie.
Niemal codziennie przychodziły jakieś pogłoski o nadchodzącym nieszczęściu:
„Przed wschodem Syria zaatakuje”
„przed zakończeniem tygodnia, będziemy mieli…… (to i tamto i jeszcze owo)”
Początkowo te pogłoski okazały się dla nas bardzo niepokojące, bo cóż, jeżeli okażą się prawdziwe?
Z pewnością chcieliśmy być przygotowani. Co więc, powinniśmy zrobić aby się przygotować. Skąd możemy wiedzieć, co się dokładnie wydarzy lub też jak poważny może okazać się kolejny kryzys? Szybko przekonaliśmy się, że jedyne, co możemy zrobić po usłyszeniu takich pogłosek to wejść w obecność Ducha. Zdaje się, że czasami wróg nie zdaje sobie sprawy z tego, że gdy rzuca nam pod nogi tyle problemów, zwraca nas w stronę ramion Pana. Gdy będzie zmierzał za tobą wystarczająco długo, nauczysz się zanurzać w Duchu szybko.
To jest podobne do posiadania wiertarki. Za pierwszym razem, gdy ją masz, może ci zająć piętnaście minut wywiercenie otworu, lecz jeżeli posługujesz się nią wystarczająco często, nauczysz się jak maksymalnie oszczędzać czas. Powinniśmy być wdzięczni za problemy, które zwracają nas w stronę szukania Pana. Wszyscy musimy nauczyć się, w jaki sposób szybko wchodzić w obecność Pana i w jaki sposób przerzucać wszystkie nasze ciężary na Jezusa. Musimy nauczyć się nie patrzyć na rzeczy, które są chwilowe, lecz spoglądać w górę – na to, co jest wieczne.
Bóg dał nam wieczną nadzieję, a jest to znacznie więcej niż nadzieja naturalna, która jest przelotna i umyka wraz z czasem. Ponieważ nasza nadzieja jest wieczna, musimy być porwani w górę w chwale i oglądać wieczną rzeczywistość. Musimy pozwolić Bogu zabierać nas często do tej rzeczywistości w Jego Duchu.
Większość ludzi, gdy mówi o Bogu jako o Ogniu Trawiącym, zazwyczaj mówi to odnosząc się do swoich grzechów, o których wiedzą, że powinni z nich pokutować. Podczas gdy wielu z nas posiada rzeczywiście nadmierny bagaż, którego powinniśmy się pozbyć, to ci, którzy gorliwie szukają Pana, żyją bezgrzesznym życiem. Gdy popełnimy błąd, Duch Święty szybko przekonuje nas o tym, a my spieszymy się, aby prosić o przebaczenie i idziemy dalej. Żyjemy bezgrzesznie, lecz stale mamy ciężary, których nie chcemy zrzucić, dopóki Pan nie strawi ich Swoim Ogniem. Tego właśnie pragnie Bóg. Chce, aby ogień płonął w naszych wnętrzach, aż do chwili, gdy On stanie się każdym naszym pragnieniem, każdą myślą, każdym planem i celem. On pochłania nas i przenika całe nasze jestestwo. Wizja Pana jest ukształtowana całkowicie w nas i całkowicie nad nami.
Możesz powiedzieć:
– Siostro Rut, żyjemy w naturalnym świecie. Tak, żyjemy, lecz nie musimy być przez niego dotykani. Nasze stopy mogą dotykać tego, co naturalne, nasze ręce mogą dotykać naturalnych sytuacji, podczas gdy, w tym samym czasie, możemy wznosić się na wysokości.
To nie twoja papierkowa robota czy zajęcia spychają cię w dół, to są ograniczenia twoich myśli. Boży ogień może cię pochłonąć tak, że możesz wypełnić wszystkie swoje ziemskie zobowiązania i pozostać od nich wolny. Wejdź w chwałę i trwaj w niej, a rzeczy ziemskie zatroszczą się same o siebie.
Siostro Ruth to jest wlasnie to, czego potrzebuje kosciol. Pan dal mi wiele wizji i snow, o ktorych tu mowisz i teraz wiem napewno do czego Pan mnie powolal. Dziekuje za potwierdzenie…