Ryzyko i Wiara

Mark Stevens

W nauce latania samolotem najtrudniejsze jest prowadzenie maszyny przy pomocy przyrządów.
Największym wyzwaniem jest to, że musisz porzucić wszelkie swoje instynkty, zrzec się wszystkiego, czego się do tej pory nauczyłeś i zaufać niewidzialnemu.

Jeśli lecisz we mgle czy przez gęste chmury, zupełnie nic nie widać ani w górę, ani w dół, ani do przodu. Nic oprócz bieli. Wydaje się, niemal na pewno, że samolot ma niewłaściwe nachylenie, że jest skierowany w stronę ziemi czy w górę i tak bardzo chcesz sterować, poprawić to, co wydaje ci się niewłaściwe, wrócić na kurs. Problem w tym, że przyrządy mówią, że wszystko jest w porządku. Lecisz właściwe, wszystko jest dobrze.

Pomimo, że niczego nie widzisz, musisz ufać przyrządom i pozostać na kursie nawet jeśli wydaje się, że nurkujesz nosem ku katastrofie. Tak jest też z Bogiem. Potrzebna jest wiara i świadomość, że Jego miłość do nas, Jego Słowo a nawet Jego plan dla nas wymaga ślepej wiary. Nawet wtedy, gdy jest mglisto i nie widać własnej ręki przed nosem, gdy wszyscy nas opuszczają.
Jezus mówił o mocy wiary, nawet tak małej jak ziarnko gorczycy. Spójrzmy na ewangelię Łuk. 17:5 i rozmowę Jezusa z uczniami. Wiem, że moja wiara nie zawsze jest taka, jak powinna być, lecz zachęca mnie to do czytania tych słów i uświadamia, że nawet przy tak małej wierze jak ziarnko, Bóg jest w tym wszystkim!

Ludzie poświęcają całe swoje życie na to, aby unikać poczucia niepewności. Niepewności ufania temu, czego nie widzą. Wolą poczucie przywiązania do ziemi, z dala niebios, jak najdalej od chmur. Oni wierzą, że wybór jest prosty: widzieć zawsze i dokładnie, gdzie jesteś, mieć pewność, że właściwie lecisz, prosto i ściśle – czyli po prostu nigdy nie odrywając kół od ziemi.

Nie może być nic bardziej odległego od prawdy. Nic nie może być bardziej niszczącego niż to, w co sami grają.

Faktem jest, że wszyscy jesteśmy czasami jak piloci lecący we mgle. Niektórzy zrozumieli tą część życiowej podróży. O ile poziom adrenaliny rośnie to jest jednak istotna różnica między oglądaniem w telewizji porannej prognozy pogody, zakochaniem się,.. uruchomieniem biznesu za własne pieniądze… ponownym inwestowaniem w kogoś, kto przebija się przez trudną drogę; a może naprawianiem zniszczonych relacji.

Weźmy na przykład romantyczne spotkanie. Słyszałem ostatnio, jak ktoś mówił, że nie chciał się zakochać, ponieważ „to mogłoby nie rozwinąć się w satysfakcjonującym kierunku”. Dalej ta osoba powiedziała: „Jeśli się zakocham i to nie zadziała, to będzie jak wypadek samochodowy”. Przesłanie tego jest takie: trzymaj się z daleka od mgły.No tak, wybaczcie mi, a to oznacza: trzymaj się z daleka od tego co najlepszego może ci życie zaoferować.

MIŁOŚĆ

Taki jest mój wniosek: nie ma wniosku. Po prostu są dożywotni „żyjący” i dożywotni „udający”. Chciałbym tego co najlepsze dla tych drugich, lecz oni doprowadzają mnie do łez. Oni nie opuszczają ziemi ani trochę lepsi niż byli wtedy, gdy otrzymali swoją przestrzeń na niej.

Zajmują przestrzeń. Nie pomagają innym. Są egoistyczni. Mogą być słodcy a czasami dobrzy, myją zęby i prasują ubrania, wysyłają kartki świąteczne i mogą być politycznie poprawni, oraz brać udział w ankietach społecznych wymyślonych przez kłamców i ukrytych ateistów, lecz,… Lecz,…Lecz..

Oni nigdy nie przeprowadzili bitwy na śnieżki we mgle. Potrzebują porządku, a w tym akurat porządku nie ma.

продвижение

Click to rate this post!
[Total: 1 Average: 4]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.