John Fenn
Tłum. Tomasz S.
Kończąc bieżącą serię o seksie i ewangelii, musimy zdać sobie sprawę, że jeśli naprawdę wierzymy, że Chrystus jest w nas, wtedy fakt jak traktujemy nasze ciała i z kim się łączymy odzwierciedla naszą wiarę.
Jeśli nasze życie jest środkiem, za pomocą którego Chrystus sprowadza na ziemię Swoje królestwo, przynosząc Swój porządek do nas oraz tych, którzy mają z nami relacje, wtedy musimy wziąć pod uwagę seks i seksualność jako część przesłania ewangelii. Nie można tych rzeczy traktować oddzielne. Nie można tego ukrywać, nie można nie edukować o tym naszych dzieci czekając z tym aż do poradnictwa przedmałżeńskiego…
W kościele domowym, który jest przedłużeniem funkcji rodziny, gdzie zbierają się małżeńThe Church Without Wallsstwa, dzieci patrzą na udane małżeństwa jako wzór wszystkiego, co głosimy. Ale widzą też nasze zmagania, widzą spory i jak są one rozwiązywane. To uczy ich jak można się spierać, jak negocjować i jak wybaczać, kiedy trzeba.
Bez względu na wiek pary, czy to starsi ludzie czy też dopiero poślubieni – dzieci zdają sobie sprawę, że tych ludzi łączy coś, co zwie się seks i są tego ciekawe, ponieważ jeszcze tego nie doświadczyły. W tym kontekście, patrząc mamę i tatę, inne mamy i ojców oraz ich dzieci, zdają sobie sprawę że seksualność może być zdrowa i oraz być częścią zrównoważonego życia małżeńskiego. Patrząc na singli widzą samokontrolę i przykład, za którym mogą podążać. A wszystko to sprowadza się do tego, kim są w Chrystusie. Dynamika rodziny, w tym seksualność, jest częścią chrześcijańskiego życia.
Krótko mówiąc – ewangelia i seksualność są częścią większej społeczności. Na poziomie podstawowym rzeczy takie jak rolnictwo, zwierzęta domowe i hodowlane, narodziny i śmierć tworzą zdrowy kontekst, poprzez który można zrozumieć seksualność i ewangelię. To nie są rzeczy oderwane od siebie – nawet dzieci potrafią wychwycić te nienamacalne elementy zdrowego małżeństwa.
W rzymskim, pogańskim świecie niewolnicy i zwykli ludzie żyli po to, aby płodzić dzieci i zaspokajać seksualne pragnienia innych. Nauczanie o wierności, o byciu jedno z Chrystusem, w sposób indywidualny jak i w małżeństwie, było rzeczą wyzwalającą – bardzo przemawiało do niższych klas społecznych, przyzwyczajonych do wykorzystywania przez klasy uprzywilejowane.
Być może najważniejszym elementem odróżniającym chrześcijan od całej rzymskiej kultury był sposób, w jaki Bóg postrzegał seks. Rzymianin łatwo mógł przyjąć, że istnieje inny bóg – Jezus, ponieważ wyznawał już kilku swoich bogów. Nie do końca rozumiał jednak, dlaczego ci chrześcijanie nie mieli w swoich domach bożków, ale wciąż postrzegał to tylko jako inną religię.
Jednak nauczanie, że ludzkie życie ma wartość, że jest stworzone na obraz Boga, stworzone w celu bycia z Nim jedno w Chrystusie, a zatem małżonkowie powinni być sobie nawzajem wierni, jak Chrystus jest wierny nam, było dla rzymskiego umysłu niezrozumiałe. Ograniczenie i wywyższanie związku seksualnego między mężem a żoną, aby stał się przykładem mistycznego zjednoczenia z Bogiem, a nie był tylko środkiem do płodzenia dzieci lub spełniania samolubnych pragnień, było całkowicie obce kulturze Rzymu.
Teraz życie nabrało sensu i miało cel. Relacja seksualna w małżeństwie stała się żywym obrazem, który mógł zrozumieć każdy człowiek w Rzymskim imperium. Słowa, że jest to obraz Chrystusa i Kościoła były dla nich tak wyzwalające! W taki sam sposób, jak średniowieczne witraże stworzono po to, aby nieedukowane społeczeństwo mogło zobaczyć historię ewangelii, tak też wieki wcześniej kultura rzymska, która postrzegała dotąd seks jako środek do spełnienia egoistycznych pragnień, mogła zobaczyć, że wierność w małżeństwie i seks w nim jest obrazem Jezusa i Jego oblubienicy – żywym obrazem mistycznego, niebiańskiego połączenia. Przecież nawet niebiańskie Jeruzalem wygląda jak „oblubienica przystrojona dla swego męża” (Obj. 21:2) – przedstawiony obraz dla wierzących był JAKŻE odmienny od kultury Rzymu.
Jedno Duchem
Kiedy Paweł powiedział Koryntianom w 1 Kor. 6:16-20, aby nie chodzili do świątynnych prostytutek, odniósł się do tego wszystkiego, o czym tu mówimy: „Albo czy nie wiecie, że, kto się łączy z wszetecznicą, jest z nią jednym ciałem? … Kto zaś łączy się z Panem, jest z nim jednym duchem. Uciekajcie przed wszeteczeństwem. …Albo czy nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który jest w was i którego macie od Boga, i że nie należycie też do siebie samych? Drogoście bowiem kupieni. Wysławiajcie tedy Boga w ciele waszym”.
W naszym świecie pytają: „Jestem mężczyzną czy kobietą?” Jednak ewangelia brzmi: „jak mam być mężczyzną czy kobietą?” Małżeństwo musi uzupełniać się, ponieważ tylko mężczyzna i kobieta „pasują do siebie” czy też uzupełniają się nawzajem w boskim porządku stworzenia. Jako „mężczyznę i niewiastę stworzył ich” jest podstawą, na której opiera się nasze zrozumienie seksualności danej w Bożym porządku stworzenia. Kiedy antropolodzy i archeolodzy odnajdują starożytne ludzkie szkielety, rozróżniają szczątki mężczyzn od kobiet na podstawie kształtu miednicy. Miednice kobiet od urodzenia są szersze niż u mężczyzn, co pozwala im rodzić. Reszta to tylko kwestie psychiki i emocji związane z tym, kogo jak się postrzega.
Prześledźmy tę logikę
Kiedy ktoś wierzy w ewolucję, wierzy, że jest przypadkowym dziełem natury. W następstwie tego dochodzi do logicznego wniosku, że jego jedynym celem w życiu jest jedynie to, co sam sobie postanowi, ponieważ to on sam definiuje wszelką moralność i etykę, dobro i zło, bo przecież wszystko to jest jedynie dziełem przypadku. Taki człowiek nie ma celu i powodu, by żyć.
Ewangelia jednak przedstawia prawdę – jesteśmy wyjątkowym stworzeniem, stworzonym celowo – stworzeni przez kochającego Ojca Niebieskiego, który ze Swym Synem przygotował dla nas dom. Jesteśmy nieśmiertelni, jesteśmy istotami duchowymi i już żyjemy w wieczności.
Kontynuując tę logikę…
Jeśli ktoś odrzuca prawdę, że Bóg stworzył mężczyznę i kobietę i że małżeństwo mężczyzny i kobiety jest najwyższym wyrazem i obrazem jedności Boga z człowiekiem, przez Jezusa Chrystusa, zaczyna wtedy myśleć inaczej.
|Na przykład małżeństwa homoseksualne są akceptowane, ponieważ kiedy odrzucasz to, co mówi Bóg, degraduje to seksualność do jej najbardziej podstawowej formy, jako środka samolubnego spełnienia i wyrażania siebie, zamiast do prokreacji i jako obrazu Chrystusa i Jego oblubienicy. To tylko przynosi zamieszanie we właściwym postrzeganiu celu ludzkiej seksualności. A kiedy się tak wierzy, człowiek myśli o sobie jako o kawałku mięsa, które jest wykorzystywane przez innych. Nie ma wtedy celu, czuje się pusty i zbrukany w środku.
To właśnie dlatego ewangelia i seksualność muszą być zestawiane razem, jako rzeczy połączone. To właściwy kontekst listów do Koryntian, Rzymian, Efezjan i Galacjan – cały tekst mówi o ludzkiej seksualności oraz jej właściwym kontekście. Zjednoczenie Chrystusa i Kościoła odbija się w seksualnym akcie męża i żony.
W Rzym. 1:18-32 czytamy o ludziach, którzy odrzuciwszy Boga, popadli w błędne myślenie, a nawet w seksualną perwersję, ponieważ poznawszy Boga nie uznali Go jako Boga. Gdyby Go uznali, zrozumieliby seksualność i moralność tak, jak je On definiuje i to pomogłoby im porzucić ich złe myślenie i styl życia.
Koryntianie i Rzymianie usłyszeli o seksualności, bożkach i kulcie świątynnym – przedstawiono im różnice między Chrystusem, a ich lokalną kulturą. Galacjanom powiedziano o uczynkach ciała, z których wiele było różnego rodzaju grzechami seksualnymi. Juda w 4 wersecie napomina, aby nie obracać Bożej łaski w rozpustę – rozwiązłość seksualną, tak powszechną w tamtym czasie. Ludzka seksualność jest jasno obecna w listach Nowego Testamentu.
Rodzice są kluczowymi wychowawcami i przykładem
Ile dzieci naucza się, że ich ciało to dobra rzecz? Że ich ciało jest świątynią, w której mieszka Bóg? To, co moglibyśmy nazwać małżeństwem „komplementarnym” (mężczyźni i kobiety pasują do siebie z natury), jest fundamentalne i słuszne, bo można to dostrzec w całym stworzeniu i dzięki zdrowemu rozsądkowi. Bóg stworzył męskość i kobiecość, aby te stały się jednym ciałem.
Kiedy społeczeństwo wywyższa i promuje własne potrzeby ponad potrzebami innych, wtedy pojawia się seksualne zamieszanie. Życie w normalnej rodzinie uczy dzieci stawiać potrzeby innych przed własnymi – mogą to zobaczyć widząc, jak mama i tata poświęcają się i pracują dla nich. Oni z kolei poświęcają się dla swoich rodziców i rodzeństwa, a w kościele domowym odpowiadają na potrzeby przyjaciół w ramach większej rodziny i wspólnoty wiary.
Greckie słowo oznaczające miłość seksualną to eros
Eros bez ograniczeń, gdy koncentruje się na sobie samym, przynosi tylko zranienie, zamieszanie i rozpad życia. Eros rozumiany przez pryzmat Chrystusa przynosi stabilność dla rodzin i dzieci i bardzo dobrze funkcjonuje we wspólnocie wiary. Samo pojęcie sprawiedliwości – hebrajskie słowo „tsedakah” pokazuje, że ponieważ mamy pokój z Bogiem, Jego miłość przepływa przez nas na zewnątrz – do naszego otoczenia, z którym jesteśmy połączeni jako część większego stworzenia.
Kiedy mężczyzna czy kobieta, dziecko czy nastolatek pozwoli, aby Boża miłość warunkowała i definiowała ich relacje, wtedy Boży porządek pojawia się w ich życiu. A ten świat tego potrzebuje nieprawdaż?
Mam nadzieję, że było to dla was interesujące. Nowy temat kolejnym razem.
Mnóstwo błogosławieństw
John Fenn