Mark Drake
Sekwoje wieczniezielone (dosł. Redwoods) rosną do ogromnych wysokości, a te najwyższe znane znajdują się w Kanadzie i mierzą ponad 117 metrów, czyli mają więcej niż wynosi długość boiska futbolowego. Mimo swej długości sekwoje mają bardzo płytkie korzenie, które zazwyczaj nawet u tych gigantów sięgają w dół zaledwie niecałe 2 metry (1.80). Jak to więc możliwe, że utrzymują się podczas silnych wiatrów?
Odpowiedzią jest ich wzajemna zależność od siebie.
Pomimo, że korzenie nie sięgają głęboko to jednak rozchodzą się bardzo szeroko i za każdym razem, gdy korzenie sekwoi natrafią na korzenie innej sekwoi, splatają się razem, jak przyjaciele trzymający się za ręce, zaczepiają ramionami razem. To jest ich wielka tajemnica: nie próbują stać samotnie, są „spojone i związane” razem z innymi drzewami.
To, czego najbardziej potrzebujemy
Upadamy jako zmagające się, szukające powodzenia i niezależnie myślące istoty ludzkie ponieważ często zapominamy, że według Bożego planu, niczego nie możemy zrobić sami z siebie, że nie możemy stać sami o własnych siłach. Nasze korzenie nie mogą sięgać na tyle głęboko, aby utrzymywać nasze marzenia i ambicje czy utrzymać nas w pionie w czasie zmagań i prób.
Dlaczego Bóg zaprojektował nas w taki sposób? Dlaczego sprawił, że jako jednostki nie możemy odnosić powodzenia o własnych siłach? Zobaczymy więc istotną potrzebę wzajemnego „spojenia i związania” z innymi wierzącymi, potrzebę współzależności ludzi podobnie myślących i potrzebę większej ilości łaski Bożej, która przepływa przez innych w postaci owocu i darów Ducha Świętego.
Spojenie i związani razem
Właśnie dlatego, podobnie jak gigantyczne sekwoje, do własnego wzrostu potrzebujemy innych ludzi. Musimy być „spojeni i związani razem” w unikalnej duchowej rodzinie Bożej, do której nas Bóg powołał, a to po to, abyśmy nie przewracali się pod wpływem wiatrów prób. Musimy być „spojeni i związani razem” z innym wierzącymi, aby budować duchowe rodziny, które mogą rozpowszechniać Królestwo Boże na świecie i wypełniać Wielkie Przykazanie.
„...którego kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus, na którym cała budowa mocno spojona rośnie w przybytek święty w Panu, na którym i wy się wespół budujecie na mieszkanie Boże w Duchu” (Ef 2:20-22).
Ulubiona restauracja
Niestety wielu chrześcijan wybiera swój „domowy kościół” w taki sam sposób, jak decyduje się, do której iść restauracji: lokalizacja, rodzaj jedzenia, godziny pracy i jakość obsługi, a jeśli cokolwiek z tych rzeczy się zmieni, zmienia się restaurację. Ma to oczywiście senes jeśli chodzi o wybieranie restauracji czy sklepu, nie ma tutaj potrzebny oddania/zaangażowania czy wzajemnej zależności.
Czy tak jest w przypadku wyboru lokalnego kościoła? Czy w ten sposób powinniśmy wybierać miejsce, które Bóg dla nas przeznaczył, a w którym mamy funkcjonować w ciele Chrystusa? Może powinniśmy szukać Pana i pytać o to, gdzie On chce „spoić i związać” nasze serce i życie z innym wierzącymi, jednocząc nas więzami miłości?
„… abyśmy wzrastali pod każdym względem w niego, który jest Głową, w Chrystusa, z którego całe ciało spojone i związane przez wszystkie wzajemnie się zasilające stawy, według zgodnego z przeznaczeniem działania każdego poszczególnego członka, rośnie i buduje siebie samo w miłości” (Ef 4:15-16).
A gdyby tak…?
Co mogły by osiągnąć nasze lokalne kościoły, gdyby członkowie byli „doskonale spojeni razem”, każdy wykonując swoją część pracy, aby
pomóc innym wzrastać? Jaki zmieniłby się wpływ na świat wokół nas, gdyby każde lokalne ciało „rosło i budowało siebie samo w miłości?”
Wiele lat spędziłem jeżdżąc po całym świecie, nauczając w kościołach niemal wszystkich wielkości, stylu i rodzaju. Spędziłem mnóstwo czasu pomagając przywódcom i kościołom przeżywającym trudności. Łatwo byłoby mi stać się cynikiem i porzucić wszelką nadzieję na to, aby lokalny kościół żył zgodnie z powołaniem na prawdziwą Jego oblubienicę, Jego rodzinę i Jego ciało na ziemi.
Niemniej, podobnie jak wielu z was, nie mogę popaść w beznadzieję. Wierzę, że ten „idealny” obraz jest możliwy do zrealizowania, ponieważ Słowo Boże wyraźnie mówi, że Chrystus oczyści Swoją oblubienicę i doprowadzi ją do pełni.
„… jak i Chrystus umiłował Kościół i wydał zań samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy go kąpielą wodną przez Słowo, aby sam sobie przysposobić Kościół pełen chwały, bez zmazy lub skazy lub czegoś w tym rodzaju, ale żeby był święty i niepokalany” (Ef 5:25-28).
Czy to może stać się naprawdę?
Nie możemy tego zrobić o własnych siłach. Nie możemy oczyścić siebie samych. Nie mamy takiej możliwości, żeby doprowadzić kościół do tego stanu, aby „był święty i niepokalany”, lecz Król Królów i Pan Panów ma moc i On jest zdeterminowany wypełnić Swój cel przez Swój kościół na ziemi.
Panie, niech będzie Twoja wola, w nas, na ziemi, jak jest w niebie!
_________________________________________________________________________
Copyright © 2012 Mark Drake of Mark Drake Ministries, autora „God’s Brilliant Plan”.
Można kopiować i przekazywać dalej bądź rozpowszechniać ten artykuł pod warunkiem, że wszystkie kopie i duplikaty posiadają niniejszą informację o prawach autorskich, oraz linki do