Stan Tyra
25 września
Aby Królestwo było Królestwem, a zatem przemieniającym doświadczeniem, musi wychodzić poza logikę i poza to samo, co już było. Uczniowie Jezusa, którzy osobiście słuchali kazań, wrócili do starego życia, jak było zawsze. Możemy zostać zachęceniu, rozpaleni czy nawet emocjonalnie podekscytowani, lecz nic się nie zmienia. Królestwo musi wywrócić to życie, jakie znamy, do góry nogami. Gdzie więc jest to Królestwo? U drzwi, u twoich drzwi. Jest właśnie tutaj, gdzie ty jesteś, a jednak widziane przez zupełnie inne okulary.
Kiedy uczniowie po całej nocy pracy niczego nie złowili, Jezus, który nie był rybakiem, udziela im rady. Ci mężczyźni byli rybakami, znali swój zawód i wiedzieli, że tej nocy byli nieskuteczni. Po czym ten nie-rybrak mówi im: „zarzućcie sieć po drugiej stronie łodzi”. Musimy myśleć sobie, jakże to jest głupie! „Co ty sobie wyobrażasz?”
Kiedy jest mowa o duchowych rzeczach, wydaje nam się, że wiemy, co robimy. Zakładamy, że zawsze mamy kilka rzeczy do nauczenia się, lecz zasadniczo jesteśmy doświadczonymi teologami. Wtedy pojawia się ktoś i zaprasza nas do czegoś tak prostego i nielogicznego, że również myślisz: „Co za głupiec! Co ty sobie wyobrażasz?”
Królestwo musi wywrócić naszą logikę wynikającą z wieloletniego doświadczenia do góry nogami. To Królestwo zawsze zaprasza cię poza to, co ma dla ciebie sens. Musisz usłyszeć zaproszenie do nakarmienia tysięcy, kiedy patrząc do koszyka widzisz pięć chlebów i dwie ryby. Aby doświadczyć obfitości wiary musisz metaforycznie łowić całą noc, niczego nie złowić, aby chcieć łowić ryby na nielogiczne zaproszenie do zmiany. To przenosi nas z logiki ludzkiej do nielogicznej logiki Bożej.
W Królestwie twoje słabości są bardziej wartościowe niż silne strony. Wydawało mi się, że Bóg ceni moje dobre cechy i toleruje słabości. Taka była moja osobliwa teologia łaski. Teraz wiem, że jest dokładnie odwrotnie. On ceni moje słabości, a toleruje silne strony.
26 września
Większość ludzi żyje z pewną dozą strachu. Strach wywołuje poczucie braku i stąd wydaje nam się, że przeciwnik chce zabrać nam to, czego i tak nie mamy na tyle, ile trzeba. Jezus bardzo wyraźnie mówił, że On reprezentuje obfitość. „Przyszedłem, abyś miał obfite życie” (J 10:10).
Boimy się siebie samych, innych, i boimy się Boga. Strach powoduje, że myślimy o tym świecie jako o czymś ograniczonym i straszny, a nie czymś pełnym chwały i obfitości. Jednak w Księdze Izajasza 6:3 czytamy, że cała ziemia jest pełna chwały. Podobni do Marty jesteśmy tak rozproszeni wieloma rzeczami, które uważamy za ważne, że tracimy to jedno, co jest rzeczywiście ważne i co daje wolne, pełne, obfite i radosne życie. Troszczymy się o to, co napawa nas strachem po czym gromadzimy i strzeżemy to, co uważamy za ograniczone.
Rozmawiam z takie wielu osobami, które nie są w stanie wyjść poza to, gdzie znajdują się duchowo, ponieważ gromadzą to, co mają i narzekają, że mają za mało. Za mało wiedzy, za mało zrozumienia rozumienia, za mało wszystkiego. A przecież Pismo mówi nam, że „otrzymaliśmy wszystko, co jest potrzebne do życia i pobożności” (2Ptr 1:3) oraz, że zostaliśmy „pobłogosławieni wszelkim duchowym błogosławieństwem w Jezusie Chrystusie” (Ef 1:3). Czy to brzmi dla ciebie jak królestwo niedostatku? O co więc prosisz Boga i o co Go błagasz? Czy Jego milczenie nie jest faktycznie odpowiedzią dla ciebie? Czemu prosisz o coś, co zostało ci już obficie dane?
Jezus nieustannie i na wiele sposobów przedstawiał Królestwo przy pomocy obfitości, a jednym z nich było nakarmienie tłumów. Szkolił uczniów w obfitości przez potężny połów ryb! Pokazywał również, że łaska jest obfita i tam „gdzie grzech obfituje tam łaska jest jeszcze bardziej obfita” (Rzm 5:20).
Fundamentalizm jest zakorzeniony w braku. Pośrednio mówi, że „jest niewystarczająco dużo miłości Bożej, za mało przebaczenia, niewiele miłosierdzia czy łaski dla wszystkich, a starcza tylko dla nielicznych”. Tak naprawdę to powiedziano nam, że przebaczenie jest tak bardzo ograniczone, że nawet wśród tych nielicznych, którym przebaczono, są pewne rzeczy, które pozostają nie do przebaczenia.
Tam, gdzie brak jest przyjmowany jako rzeczywistość, strach szaleje i wznosi ściany. To podział na: my i oni. Tak wygląda małe i pozbawione obfitości życie. Strach powoduje, że mocno trzymamy się naszych pozycji i posiadłości.
Miłość to wypuszczenie się i zaufanie królestwu obfitości, które sięga poza ściany logiki.
Pan chce zrobić dla nas nie tylko wystarczająco, lecz „ZNACZNIE WIĘCEJ niż możemy poprosić czy pomyśleć” (Ef 3:20).
Jezus zaprasza nas do wyjścia z więzienia, który sami sobie zbudowaliśmy i pozbycia się naszych „klamotów” ku obfitemu życiu. Każdy powód jest dla nas dobry, aby opóźnić to zaufanie. Podobni do tych ludzi zaproszonych na przyjęcie przedstawiamy jedną wymówkę za drugą, podczas gdy to dziś jest dobry dzień, aby zaufać czy prawdziwie żyć (Łu 14). Przez cały ten czas Pan mówi: „nie pamiętacie tej obfitości chleba?” (Mt 16:7-10).
<|>