Stan Tyra
28 lutego
Widzimy to, co jesteśmy gotowi zobaczyć, co spodziewamy się zobaczyć a nawet pragniemy zobaczyć. Ta zasada jest tak bardzo prawdziwa, że w medycynie używa się tzw „placebo”, aby potwierdzić jakieś badania. Ktoś, kto nie spodziewa się zachorować, nie choruje, ktoś kto spodziewa się tego – tak, choruje!
Tak więc, „strzeż swego umysłu, bo z niego wypływa życie” (Przyp. 4:23). Tak więc, nie należy zaczynać od negatywu czy postawy „nie”. Jeśli w tym miejscu zaczniesz, prawdopodobnie nie wrócisz do „tak”.
Gdy już raz nauczysz się zaczynać od fundamentalnego „tak”, wtedy „nie” może być pomocne i nawet konieczne, ponieważ bez niego nie istnieją ochronne granice. Tych, którzy nie potrafią powiedzieć „nie”, często nazywamy „współzależnymi”.
Nauczenie się tego, aby zaczynać od „tak” i w strategiczny sposób używać „nie” jest bardzo zdrowym sposobem życia, szczególnie w pierwszej połowie, kiedy spotykamy się z mnóstwem opinii, z których niektóre mogą być tragiczne w skutkach. Niemniej, jeśli wcześniej nie nauczymy się zaczynać pozytywnie to w drugiej połowie życia „nie” okopuje się tak dobrze, że niemal niemożliwe jest przebić się stąd na wolność. Tutaj nasze „nie” staje się bardzo osądzające, a my mamy obsesję na punkcie kodów czystości, zamiast na miłosierdziu.
Prowadzi to do życia w obronie, które nie potrafi kochać i jest tak defensywne, że nie jest w stanie się zmienić. Jest to forma ślepoty, która często uchodzi za inteligencję, przezorność czy nawet „dobry osąd”. Faryzejskie osobowości często ukrywają się za gąszczem prawa. Z jakiegoś powodu oskarżanie, narzekanie i odrzucanie czegoś wprawia nas w poczucie znaczenia, choć w rzeczywistości powoduje, że zwijamy się wokół swego małego ego i utrzymuje w gotowości na następny atak.
29 lutego
Pytaniem, z którym zmagamy się najbardziej może być pytanie o prawdę. Tak bardzo cenimy sobie to jedno pytanie, że nic innego nie jest wstanie pozyskać naszej uwagi, jeśli nie przejdzie w 100 procentach tego sprawdzianu prawdy; „Czy jest to całkowicie prawdą?” Niemniej, w rzeczywistości ukrytym pytaniem, które zadajemy jest to, „czy ja zgadzam się z tym?” „Czy nasza grupa się z tym zgadza?” „Czy we właściwy sposób używany jest mój słownik i definicje?” „Czy to pasuje do tego, co już wcześniej uznałem za prawdziwe?”
Kogo to obchodzi? „Tylko ego obchodzi” powiedziałby buddysta; ponieważ ego nie jest zainteresowane prawdą, lecz tym, aby mieć rację i kontrolować. Odkryłem, że to, co na początku brzmi najbardziej oburzająco ma najbardziej przemieniający wpływ, ponieważ obraża to mój umysł i moje ustalone z góry sposoby myślenia. Jeśli zechcę zatrzymać się na tym i zastanowić, zamiast osądzać, szufladkować i wyrzucać, jestem zdolny do odkrywania prawdy wszędzie i we wszystkim. Jeśli okaże się, że jest w tym tylko jeden procent prawdy to jest w tym pełny potencjał i jestem wdzięczny za ten dar.
Musimy dojść do tego miejsca, w którym możemy szanować obecność wszędzie, gdzie się znajduje, a nie tylko wewnątrz naszego plemiennego systemu. Jeśli rzeczywiście istnieje tylko jeden Bóg całej ziemi, i ten Bóg jest „wszystkim we wszystkim” to dlaczego miałbym chcieć zredukować Boga do mojego drobnego małostkowego ego? Oczywiste jest, że to, co nazwaliśmy prawdą jest znacznie bardziej plemienne niż przemieniające.
Umysł, uprawniony do prowadzenia, w przeciwieństwie do widzenia, kosztowania i kochania, skupia się na osądzaniu, kontrolowaniu i analizowaniu. Umysł chce, aby robota został wykonana a proces zakończony. Duch zaprasza nas do tego, aby być spokojnym, cichym i wiedzieć. Nie istnieje coś takiego jak „pokój umysłu”, ponieważ jeśli tkwisz w umyśle, nigdy nie masz pokoju. Przeciwnie, gdy utrzymujesz pokój, nigdy nie tkwisz w umyśle. Wyłącznie w takim kontemplacyjnym miejscu „znasz” prawdę i jesteś przez nią uwolniony.
Usuń „tak, lecz…!” a Wszechświat otworzy się dla ciebie.