7 kwietnia
Jeśli przyjmiemy, że nasza podróż składa się tylko wyznania, że „Byłem grzesznikiem, zaprosiłem Jezusa do serca, teraz jestem zbawiony” to sprowadzamy tą podróż do powierzchownego systemu wierzeń, pozbawionego znaczących doświadczeń, z których moglibyśmy się w pełni uczyć i doświadczać. W istocie to nie upadliśmy wystarczająco, nie zostaliśmy dość odrzuceni przez otoczenie, aby stanąć na pozycji dobrej do przyjęcia skandalicznego miłosierdzia i autentycznej przemiany. Kończymy zmieniając niektóre opinie i pewne zachowania, podczas gdy serce pozostaje takie samo. To dlatego „chrześcijaństwo” wydaje się nie mieć problemu z usprawiedliwianiem nieprzebaczenia, osądzania, potępiania, odrzucania itp…
W 15 rozdziale Ewangelii Łukasza, historii, którą często nazywamy Przypowieścią o Synu Marnotrawnym, starszy brat jest doskonałym przykładem tego, o czym mówię. Skoro nie odbył podróży, upadku i odrzucenia czy cierpienia, mógł osądzić i potępić Ojca, za współczucie i przebaczenie, a swego brata, że zostało mu przebaczone. Tylko „ci, którym dużo przebaczono, dużo miłują” (Łu 7:47).
Ci, którzy uważają siebie za „grzeszników” dlatego, że narodzili się w Adamie, i jest to ich jedyny poważny problem, nigdy nie doświadczają głębokiego przebaczenia na osobistym poziomie. Dlatego właśnie „chrześcijanie” z taką łatwością wierzą w Boga, który ma za złe i potępia na wieczne cierpienia wszystkich, którzy nie stają właściwie w szeregu. Jeśli naprawdę doświadczyłeś miłosierdzia na głębokim poziomie, będziesz miłosierny i będziesz znał Boga jako miłosiernego. Niestety chrześcijaństwo jest kościołem „starszego brata”. Powinno to być oczywiste dla wszystkich, szczególnie wtedy, gdy jeśli kiedykolwiek przekroczyłeś jego religijne granice.
Zachęta do tego, aby przejść między ławkami, powiedzieć modlitwę grzesznika i być ochrzczonym w jak najmłodszym wieku jest czynnikiem powstrzymującym autentyczną podróż przemiany.
Nie da się pocierać religijnej butelki, z której wyskoczy święty co do którego jesteś przekonany, że jest to święta wersja ciebie.
7 kwietnia
Zastanawiam się nad tym, aby po przejściu na emeryturę zostać dziennikarzem Białego Domu. Z tego, co widzę z codziennych konferencji prasowych, muszę się wyszkolić. Tak więc, szukam zajęć na temat: „Jak w patetyczny sposób zadawać głupie pytania”, a następnie: „Jestem głupcem, pozwólcie, że wam to wykażę”.
8 kwietnia
Dopóki nie odkryjemy naszej własnej tożsamości, mamy tendencję do uwielbiania i naśladowania innych, i stawiania ich na piedestałach. Zamiast szukać Boga w sobie, akceptujemy cudze opinie i czcimy ich Boga, przez nich. O ile często jest to niezbędny punkt startowy o tyle powinniśmy wzrosnąć, dojrzeć i wyjść poza taką współzależność. Wszyscy potrzebujemy jako dzieci strażników i nauczycieli, kiedy jednak stajemy się dorośli, powinniśmy wyjść poza te rzeczy, od których byliśmy zależni jako dzieci.
Zmagamy się z myślą o tym, że „… nie potrzebujecie, aby was ktokolwiek uczył…” (1J 2:27), ponieważ zostaliśmy przekonani o tym, że uczenie się od kogoś innego nie tylko jest ważne, lecz jest konieczne! Uważa się, że problematyczne, a nawet określane jako buntownicze czy odstępne, jest nie być pod kontrolą,… przepraszam… „ochroną lokalnego kościoła i pastora. Bardzo niewielu „Chrześcijan” rzeczywiści ufa, że Duch Święty prowadzi kogokolwiek innego, oczywiście poza nimi samymi.
Samotność i uczenie się zależności od prowadzenia Ducha Świętego we wszystkim jest na początkowym etapie przerażające. Podobnie jak Jezus, jeśli chcemy iść w tą podróż to chcemy mieć co najmniej kilku jeszcze którzy pójdą z nami i będą blisko. Potem jesteśmy rozczarowani, gdy zasną i nie są wstanie „czuwać z nami godziny”. Bądź odważny, samotność to jedyne co zerwie kajdany grupowego myślenia i uzdolni cię do rzeczywistego chodzenia w wierze. Dopóki nie będziesz miał pokoju w samotności to tak naprawdę nie będzie można ci zaufać obecności innych ludzi, ponieważ przylegasz do tych, na których pomoc liczysz.
Jezus powiedział (parafraza): „Gdybym chciał mógłbym wezwać tysiąc aniołów i mój Ojciec posłał by je, aby mnie uwolnić z tego miejsca samotności i niepewności, lecz to wszystko dzieje się, aby moja podróż została zakończona i wykorzystana na wieki dla zachęcenia każdego z was. Wtedy wszyscy jego uczniowie opuścili go i uciekli”.