9 kwietnia
Jezus często mówił uczniom,aby nie opowiadali o swoich nowych przeżyciach. Dla wielu jest to nie tylko trudne, lecz bardzo dziwne, ponieważ zwykle nie możemy doczekać się, aby wszystkim opowiedzieć o tym, co wiemy i co przeżyliśmy! Wydaje nam się, że dzieląc się tym pomagamy innym i, o ile to jest prawda, ostatecznie, nie jest prawdą NATYCHMIAST i dlatego Jezus zakazywał opowiadać o nowych przeżyciach.
Nowe przeżycia i spotkania nie są podsumowaniem czegokolwiek, lecz są zaproszeniem do więcej.
Tak więc, jeśli zdefiniujemy je i zaszufladkujemy szybko, nadmiernie upraszczamy sprowadzając do słów, które pozwalają nam wyrazić je w oparciu o aktualny stan świadomości. Innymi słowy: na samym początku zamrażamy/opracowujemy i w ten sposób zatrzymujemy dalszy wzrost. Jeśli dane przeżycie jest wystarczająco unikalne to pojawi się nawet chęć otworzenia nowej służby opartej na tym jednym doświadczeniu.
Za każdym razem, gdy pochwycisz i zdefiniujesz boskie przeżycie z pozycji poprzedniego stanu , nie możesz już niczego oczekiwać.
Gdy już raz to zrobisz to staje się ono bardziej własnością ego niż stałą przygodą duszy.
Pozbawieni upadku, jeśli je uchwycimy i zdefiniujemy zbyt wcześnie, zawsze będziemy błędnie interpretować każde doświadczenie.
To przeżycie jest jak ziarno, które musi zostać ukryte na pewien czas, które wymaga nieco ciemności i wody, zanim może się pojawić. Nawet wówczas potrzeba jeszcze więcej czasu od chwili, gdy jest widoczne do chwili, gdy faktycznie zacznie przynosić owoc.
Ego zawsze chce krzyczeć „patrzcie na mnie!” „Patrzcie, jakże bardzo duchowy jestem?” „Powiem wam coś, co wiem”. „Pozwólcie, że opowiem wam, czego się dowiedziałem!” Nie poddawajcie się temu. Jeśli możesz zachować w ciszy i pokorze do czasu aż zostanie wykonana praca wewnątrz to będziesz mógł się podzielić czymś przemieniającym, a nie tylko doświadczeniem opakowanym w tą samą egoistyczną perspektywę i język.
Rozdawanie swego doświadczenia nie ma długoterminowej wartości. Potężną moc przemiany ma dawanie tego, czym stałeś się w wyniku tego przeżycia
Po pewnym czasie te przeżycia staną się twoim cieniem, który będzie funkcjonował nieświadomie, nie będzie wymagał wkładania rąk. Może być nawet tak, że nawet nie zauważysz tego, ponieważ nie będziesz już więcej szukał stałego potwierdzania twojej duchowości. Słowa staną się życiem a duch stanie się ciałem w tobie i poprzez ciebie.
10 kwietnia
Podróż może być zdefiniowana w następujący sposób: od prostej do skomplikowanej świadomości, do oświeconej świadomości, co jest zaskakujące, która jest znowu prosta. Niemniej, pierwsza i druga prosta są zupełnie różne. Ta pierwsza jest z konieczności naiwna i niedoświadczona, lecz gdy dochodzimy do oświeconej świadomości to mamy już za sobą naukę włączania, akceptowania i przebaczania negatywów, problemów i sprzeczności, które zostały pokazane w środkowym stanie komplikacji WIĘC! Co jest wartościowego w mówieniu o przechodzeniu przez różne poziomy świadomości? Czy jest to jakiś nowy żargon psychoterapeutów?
„Nie ma nic ukrytego, co by nie miało być ujawnione, ani nic tajnego o czym by się dowiedzieć nie miano” (Mt 10:26). Mój Boże, wszyscy byliśmy w młodości przerażeni tym wersem, gdy był głoszony w taki sposób, jakby to miało być publiczne upokorzenie dokonane przez samego Boga!! Pomimo przerażenia tą perspektywą dalej nie było to odstraszające dla tych wewnętrznych spraw. Prawda?
Nasza podróż to proces, w którym te „wewnętrzne/ukryte rzeczy” w nas, niekoniecznie „o nas”, są nam objawianie. Nie chodzi tu o „złe” rzeczy, lecz o boskie rzeczy. Pokonujesz zło wyłącznie dobrem, a nie lepszym zrozumieniem zła. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że 95 procent naszych prawdziwych motywacji jest przed nami ukryte; działają w naszej podświadomości. Gdy w pełni przeżywamy nasze doświadczenie podróży te wszystkie zakryte rzeczy są odkrywane a te ukryte w tajemnicy stają się znane nam.
Nie możesz uzdrowić czegoś, czego nie uznasz. Grzech nie jest zachowaniem, ponieważ nie jest czymś zewnętrznym
Grzech jest tą wewnętrzną i ukrytą częścią nas, która jest nieprawdziwa. Jest to każda niewierność naszej prawdziwej naturze i boskiemu obrazowi.
Grzech to, o czym Bóg mówi „bardzo dobre”, nazywa bardzo złym bądź też buduje usprawiedliwiające siebie wnioski o Bogu i sobie, które nie dają miejsca i/lub przyczyny do dalszej podróży.