Stan Tyra
24 lipca
Kontynuujemy temat uczty i posiłku z wczoraj. Spójrzmy na to, co tradycyjnie nazywamy Wieczerzą Pańską, co również zamieniliśmy na posiłek wartościujący dla „zbawionych” i czystych. Pamiętam, jak byłem przerażony w kościele jako nastolatek słysząc, że „jedzenie w niegodny sposób” mogło spowodować śmiertelne uderzenie pioruna za udział w tym rytuale. Zaczynałbym godzinami wcześniej wyznawanie, zanim próbowałem przeżyć to zdarzenie 😜
Niemniej, ten posiłek z Jezusem nie miał nic wspólnego z godnością, a we wszystkim dotyczył społeczności i włączenia tych „niegodnych”. Nie mieli pojęcia o czym mówił, gdy powiedział: „to jest ciało moje…”, nie wiedzieli, że przy wspólnym stole zasiadło dwóch zdrajców (Judasz i Piotr) oraz mała grupa zmieszanych mężczyzn, którzy nigdy nie wypiliby „krwi” (Kpł 17:12), ponieważ czyniąc to sami stali by się z pewnością nieczystymi grzesznikami.
Wieczerza Pańska była w rzeczywistości zebraniem ludzkości, niegodnych a jednak zaproszonych i zdecydowanie mile widzianych. Jedno, co wiedzieli, to to, że przesłanie Jezusa było całkowicie niekonwencjonalne a Jego życie wyglądało na stałe gromadzenie się przy stole z najgorszą częścią ludzkości czy też „jedzenie z grzesznikami”, .
Wydaje się, że Bóg zawsze stara się dać Boga, a jednak jakby nikt nie chce Boga, lecz to, czego chcemy to system wartości. Lubimy wyścig wyższości i rytuały „zwycięzców”… Ostatnia Wieczerza – posiłek religijnych czempionów!!! Uwielbiamy nagradzanie nas za to, na co, wydaje nam się, zapracowaliśmy i zasłużyli.
Naszym problemem jest to, że dar nic nie mówi o mnie, a wszystko o dawcy. To jest główny problem z powodu ego, które zawsze wrzeszczy „patrz na mnie!”, „zauważ mnie”, „słuchaj mnie”, „oklaskuj mnie”. Dlatego właśnie Maria jest doskonałym miejscem narodzenia Boga, jest, podobnie jak my, niczego nie spodziewającą się służącą (Łuk 1:38), która może tylko powiedzieć: „Jak to się stanie?”
25 lipca
Jan Chrzciciel, największy starotestamentowy prorok czyni wspaniałe odkrywcze ogłoszenie, którego zdaje się ciągle nie rozumiemy: „Oto Baranek, który gładzi grzech świata” (Jn 1:29). Jak to się stało? W jaki sposób Baranek Boży „gładzi” nasz grzech?
Jezu gładzi grzech świata w ten sposób, że ujawnia czym grzech rzeczywiście jest i, prawdopodobnie nawet bardziej, czym nie jest. Grzech to nie lista złych zachowań, „gorących grzechów” czy łamania jakiegoś chrześcijańskiego kodu prowadzenia się. Grzechem jest wiara w to, że my w jakikolwiek sposób z naszej strony przez robienie czegoś, lub nie robienie, „uczyniliśmy” siebie dobrymi, sprawiedliwymi czy niewinnymi. Jest to (chybienie) rzeczywistego i autentycznego siebie (cel) przez założenie, że stworzone przez siebie „sprawiedliwe” ja jest dobre czy niewinne w oparciu o nasze własne uczynki, w tym obficie zlaną łzami deklarację „modlitwy grzesznika”.
Nie.
Baranek Boży jest to historia o ukrzyżowanej niewinności, a nie zła ocenionego na podstawie zachowania.
W Księdze Wyjścia każda rodzina miała wybrać „doskonałego” małego baranka i sprowadzić go do domu a po czterech dniach zabić.
Co zrobić!!!??? Pomyśl o tym, co mówi nam ta opowieść. Po czterech dnia ten mały baranek stawał się częścią rodziny. Niewinną i zaakceptowaną częścią rodziny. Pascha mówi nam o śmierci czegoś zaakceptowanego, dobrego, niewinnego, cenionego i kochanego.
Jest to obraz mojego ego, mojego fałszywego ego, które zawsze czuje się niewinnie, zgnębione, a gdy zachowuje wszystkie zasady nawet „dobre”. To dlatego Jezus nie wahał się ogłosić, że nie jest dobry. On wiedział, że był tak określany, ze względu na swoje zachowanie i nie zgadzał się na taką etykietkę, ponieważ wiedział, że nie była prawdziwa.
Jezus na krzyżu to nie ukrzyżowanie złego ego, lecz tego dobrego i niewinnego ego. Ten doskonały baranek „bez jakiejkolwiek skazy”. O ile miał wszelkie powody, aby odgrywać ofiarę, nie robił tego, ponieważ nie był przywiązany do siebie, nawet to swego „Bożego ego”. To nasze przywiązanie do tego ego odpada czy „ginie”, to, które prowadzi do największych iluzji czy grzechu. To właśnie ten stworzony na własny obraz i skonstruowany przez siebie „niewinny” Baranek ma być zgładzony”. To nie moje złe ja musi zginąć, lecz dobre ja, aby to większe ja, Chrystus, mogło się pojawić. Jezus umiera, Chrystus zmartwychwstaje. I tak jest z każdym, kto Go naśladuje.