Wszystko to sprawia Duch Święty – cześć 2

John Fenn
Tłum.: Tomasz S.

Ostatnim razem dzieliłem się przemyśleniami dotyczącymi naszego życia, porównując to, w co wierzyliśmy odnośnie Pana, będąc w Ruchu Wiary (Word of Faith – WOF), z tym, co widzieliśmy, patrząc na naszego niepełnosprawnego syna.
Opowiadałem, jak pościłem o wodzie 15 dni, ale w moim duchu nie było w tym życia – nie miałem w nim potwierdzenia, że powinienem to robić. Skończyłem post, gdyż uczciwie stwierdziłem, że w tym, co robiłem, nie było życia.
Zrozumiałem, że Słowo i Duch pozostają zawsze w zgodzie. Bez względu na to, co mówi werset, to Duch daje życie (Jan 6:63). Gdy wypowiadam werset a Duch Święty za tym nie staje, to nic się nie dzieje.

Z tego powodu tytuł tego czteroczęściowego nauczania brzmi „To Duch Święty wszystko to sprawia”
Gdy Jezus wyrzucał demona w Mat. 12:22-32, przywódcy religijni twierdzili, że robił to mocą diabła. Na to odpowiedział im, że to przecież nie ma sensu, bo jeśli demony wyrzucają demony, królestwo Szatana upadnie. Następnie powiedział: „A jeśli Ja wyganiam demony Duchem Bożym, tedy nadeszło do was Królestwo Boże”.
Jezus jest ten sam, wczoraj, dziś i na wieki (Hebr.13:8). On, Syn Boży, wyrzucał demony Duchem Świętym. Pomyślcie o tym. Jesteśmy Jego ciałem na ziemi. To, co wtedy sam robił, teraz kontynuuje przez nas.

JEŚLI myślimy, że Bóg chce coś uczynić tylko dlatego, że znamy odpowiedni werset, ALE Duch Święty się w to nie angażuje, wtedy nic się nie dzieje.

Przykład
Znałem pastora, który w 1989 roku otrzymał diagnozę, że ma raka tarczycy. Z powodu nauczania Ruchu Wiary powiedział, że to tylko infekcja. Odmówił leczenia. Rak tarczycy rośnie wolno i jest śmiertelny tylko wtedy, gdy jest nie leczony przez lata.

W 1999 roku nie wiedziałem o prawdziwej diagnozie, ale wtedy Pan powiedział mi, że to rak i że jeśli ten człowiek nie podejmie leczenia, to go to zabije. Przekazałem to słowo i zostałem za to surowo zganiony. Usłyszałem, że mam niewłaściwe rozumienie i że to tylko infekcja. Byłem pewien tego, co mi Pan powiedziałem i zszokowało mnie to, że tego nie przyjęto.

Około 8 lat później pastor zrozumiał, że przegrywa walkę i podjął leczenie. W ostatnich miesiącach życia poinformował swój kościół, że ma raka. Cały kościół modlił się, niektórzy pościli, prosząc o jego uzdrowienie. Kiedy zmarł kilka tygodni później, wielu było w szoku. Kwestionowali wszystko, w co do tej pory wierzyli, bo przecież wypowiadali Słowo, ogłaszali je, a on i tak umarł.

Dopiero po jego śmierci żona opowiedziała o diagnozie, którą otrzymał cale lata temu. On sam to sobie uczynił, nie robiąc tego, co pozostawało w jego mocy. W rezultacie tego nie doświadczył cudownego uzdrowienia. Grzech domniemania polega na tym, że sądzimy, że coś jest Boża odpowiedzialnością, gdy w rzeczywistości to nasza odpowiedzialność. Możesz wypowiadać Słowo, nakazywać, ogłaszać ile chcesz, ale jeśli to tylko twoje domniemanie i nie ma w tym Ducha Świętego – nie będzie w tym życia.

Tysiące ludzi „wypowiadało” nad nim Słowo, ale Duch nie był w tym obecny. Jezus – Słowo i Duch nie byli zgodni, aby go uzdrowić, ponieważ odrzucił zdrowy rozsądek i odmówił zrobienia tego, co pozostawało w jego mocy.

Głucha dziewczynka imieniem Fedra
Przez około tydzień czasu mieliśmy spotkania w Saltillo w Meksyku. Pomagałem tam misjonarzowi, którego wspierał nasz kościół. Pewnego dnia do naszego domu przyszły dwie kobiety pytając, czy mógłbym przyjść do nich i pomodlić się o 7-letnią dziewczynkę, która urodziła się głucha i nigdy też nie mówiła. Wyszedłem na chwilę, podczas gdy misjonarz i jego żona kontynuowali rozmowę z kobietami.

W swoim pokoju powiedziałem Ojcu, że nie pójdę tam, chyba że On ją uzdrowi lub uwolni, cokolwiek jest tu potrzebne. Nie miało sensu iść i ogłaszać Słowa, jeśli Duch Św. nie miałby uwolnić jej od ducha głuchoty i niemowy, czy też uzdrowić jej (nie wiedziałem, co było przyczyną jej stanu). Natychmiast odpowiedział: „Idź, uzdrowię ją”.
Wróciłem do kobiet mówiąc, że pójdę z nimi. Rankiem 11 Amerykanów z naszej grupy, misjonarz i dwie kobiety udaliśmy się do małej wioski, gdzie mieszkała dziewczynka. Weszliśmy do jej domu. Jej rodzice i rodzina nie mówili po angielsku, a nasz hiszpański też był bardzo ograniczony.

Posadzili bardzo przestraszoną dziewczynkę na krześle, naprzeciwko Amerykanów, a jej rodzina ustawiła się tuż za nią. W niewygodnej ciszy stały naprzeciw siebie dwie grupy, po około 12 osób, a pośrodku, na krześle, z szeroko otwartymi oczyma, siedziała dziewczynka patrząc, co się będzie działo.

W końcu misjonarz wyjaśnił rodzinie, co zamierzam zrobić i rodzice zaczęli gestykulować do dziewczynki i poklepywali ją uspokajająco po ramionach.

Wyszedłem do przodu, wsadziłem palce do jej uszu mówiąc: „Duchu głuchy i niemy, rozkazuję ci odejść, a tobie dziewczynko mówię: bądź uzdrowiona w imieniu Jezusa”. (Nie wiedziałem, czy stan dziewczynki to była sprawa demoniczna, czy nie. Nie miałem w tym żadnego poznania. Wiedziałem tylko, że Ojciec powiedział, że ją uzdrowi. Dlatego też chciałem na wszelki wypadek odnieść się do obu możliwości. Dzisiaj myślę, że to była kwestia uzdrowienia).

Znałem oczywiście werset „Jego ranami zostaliśmy uzdrowieni”. Znałem też werset, który mówił, że mamy autorytet używać imienia Jezusa, aby nakładać ręce na chorych. Ale to Ojciec, przez Ducha powiedział: „Idź, uzdrowię ją”. Miałem Słowo ORAZ Ducha w zgodzie, więc dziewczynka została uzdrowiona.

Na początku, ze zdumionym wyrazem twarzy, zaczęła się rozglądać po pokoju. Potem jedna z nas – pielęgniarka, zauważyła, że jej oczy śledzą osobę, która mówiła. Nagle dziewczynka zrozumiała, co się stało i zaczęła podskakiwać z radości wydając przy tym radosne dźwięki (nie słowa) po raz pierwszy w życiu…

Dosłownie wskoczyła mi na ręce i wskazała na zewnątrz. Wyszliśmy tam, a nad nami, na drzewie, siedział ptak, który ćwierkał. Uśmiechnęła się szeroko i spojrzała w górę, wskazując na niego. Wkrótce podbiegło do nas z tuzin dzieci a ona zaczęła wyrywać się, bym postawił ją na ziemi.

Podekscytowane dzieci otoczyły ją i zaczęły wołać jej imię: „Fedra” i ona odwracała się i wskazywała, które dziecko to powiedziało. Po chwili zabawy zobaczyła jeden z minivanów, którym przyjechaliśmy. Przepchnęła się przez dzieci i pobiegła do niego. Uderzyła w drzwi i ktoś je jej otworzył. Wskoczyła na siedzenie kierowcy i zaczęła uderzać w kierownicę, aż w końcu trafiła w klakson, co sprawiło, że odskoczyła zaskoczona. Zdaliśmy sobie sprawę, że wcześniej widziała, jak ludzie wjeżdżają do wioski i wciskają klakson, ale dopiero teraz zrozumiała, dlaczego to robili.

Słowo i Duch MUSZĄ być w zgodzie
Dzisiaj wielu ludzi zostało nauczonych, że to w Słowie jest moc. Wystarczy tylko ogłaszać, wystarczy tylko wypowiadać nad osobą lub sytuacją – zostali nauczeni, że to w tym jest moc. A przecież Jezus jasno wyraził się, że On – Słowo, działa przez Ducha Świętego.

Będziemy kontynuować

< Część 1 | Część 3 >

Wiele błogosławieństw

John Fenn

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *