Monthly Archives: marzec 2006

Zrozumieć świętość

Brown Tom

Świętość.

To słowo wywołuje takie legalistyczny obrazy jak długie suknie, brak makijażu, zasady dotyczące tego, co wolno, a czego nie wolno; jak oglądanie telewizji, zakaz tańczenia czy grania w gry. Wydaje się, że wszystko co cieszy jest zakazane. Ci, którzy zostali wpakowani w „Holiness churches” (Kościoły Uświęceniowe) przysięgali później, że będą trzymać się z dala od wszystkiego, co choćby przypomina świętość. Wynik jest taki, że wielu z powodu błędnej idei świętości poszło w drugą skrajność, gdzie wszystko ujdzie.

Niemniej należy pamiętać apostolskie napomnienie:

Hebr. 12:14 Dążcie do pokoju ze wszystkimi i do uświęcenia, bez którego nikt nie ujrzy Pana,

Świętość jest tak ważna, że bez niej, nie zobaczysz Pana, ani tutaj w tym życiu, ani w tym, które ma przyjść. Ludzie zastanawiają się nad tym czy będą mogli wejść do nieba nawet jeśli żyją bardzo grzesznym życiem. Biblia bardzo wyraźnie ostrzega mówiąc o tym, że grzeszne życie może nie dopuścić ludzi do nieba:

Gal. 5:19-21 Jawne zaś są uczynki ciała, mianowicie: wszeteczeństwo, nieczystość, rozpusta, bałwochwalstwo, czary, wrogość, spór, zazdrość, gniew, knowania, waśnie, odszczepieństwo, zabójstwa, pijaństwo, obżarstwo i tym podobne; o tych zapowiadam wam, jak już przedtem zapowiedziałem, że ci, którzy te rzeczy czynią, Królestwa Bożego nie odziedziczą.

Ja tego nie napisałem, Paweł to zrobił. Jeśli więc nie lubisz tego, co napisał porozmawiaj o tym z nim. Jestem tylko chłopcem na posyłki. Jeśli ten fragment nie wystarczy ci to co powiesz o tym:

1 Kor  6:8-10 Tymczasem wy sami krzywdzicie i szkodę wyrządzacie, i to braciom. Albo czy nie wiecie, że niesprawiedliwi Królestwa Bożego nie odziedziczą? Nie łudźcie się! Ani wszetecznicy, ani bałwochwalcy ani cudzołożnicy, ani rozpustnicy, ani mężołożnicy, ani złodzieje, ani chciwcy, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy Królestwa Bożego nie odziedziczą.

To jest ostrzeżenie skierowane do wierzących, ponieważ mówi: “tymczasem wy sami krzywdzicie i krzywdę wyrządzacie, i to braciom”. Widać wyraźnie, że Paweł ostrzega kościół. Rozumiem również, że każdy szczery wierzący może upaść i popełnić błąd. Bóg nie spieszy się z sądzeniem nas. On obiecał, trwać przy odstępcach:

Jer 3:14 Wróćcie, synowie zbuntowani, mówi Pan, bo to Ja jestem waszym Panem.

Bóg nie tylko nie odstąpił od odstępczych dzieci, choć Jego dzieci mogą odstąpić od Niego. Prawdziwe dzieci będą pokutować i pójdą dalej drogą świętości i będą zbawione. Nie błądźcie w tej sprawie i nie dajcie się zwieść; świętość jest istotna dla zbawienia.

Świętość jest jak małżeństwo

Świętość jest dwukierunkowa: jest to oddzielenie od świata po to, aby przyłączyć się do Pana. Dobrym obrazem jest małżeństwo. W małżeństwie żona i mąż „opuszczają wszystkich innych, aby przylgnąć do siebie nawzajem”. Para faktycznie nie jest połączona, jeśli wszystko co robią to powstrzymywanie się od spotykania z innymi ludźmi, lecz nigdy nie wchodzenie w intymną relację ze sobą.

Świętość została niestety połączona z oddzieleniem od świata i grzechu, lecz bez intymnego połączenia z Panem. Intymność sprawia, że świętość jest radosna. Jeśli stale koncentrujesz się na tym czego ci nie wolno to nie będziesz szczęśliwy ze świętości. To jak małżeństwo, które nigdy nie zdradza, lecz też nie sypia ze sobą. Czy to jest dobre? Nigdy, nigdzie, z nikiminnym nie spali, lecz jeśli nie mają intymnej relacji ze sobą nawzajem to mają tylko połowę małżeństwa.

Niektórzy chrześcijanie mają tylko połowę relacji z Bogiem. Abstynencja od grzechu jest środkiem twojego otwarcia się dla Boga. Jeśli twoje życie jest grzeszne to grzech odwraca twoją uwagę i oddanie od Boga, a relacja z Nim cierpi na tym.

Ludzie często pytają mnie: “Dlaczego nie mogę robić tego czy tamtego?” i zazwyczaj odnoszą się do jakichś grzesznych rzeczy. Jest tak dlatego, że te rzeczy stają się jak kochanka czy żigolo odwracający uwagę od Boga. W końcu okaże się, że bardziej jesteś zainteresowany grzechem niż kultywowaniem relacji z Bogiem.

Prawdą jest to, że najbardziej szczerzy wierzący popadają w grzech dlatego, że ich relacja z Bogiem cierpi. Usłyszysz jak zagubiony współmałżonek mówi: „To nie ta inna kobieta rozbiła moje małżeństwo, ponieważ ono już od dawna miało problemy”. To samo dotyczy grzechu: większość ludzi wpada w grzech ponieważ nie przylgnęli intymnie do Boga. To dlatego musimy kultywować relację z Bogiem przez czytanie Biblii, modlitwę, społeczność w kościele i wydawania dobrych owoców, a szczególnie zdobywanie dusz. Gdy nieustannie to robisz nie będziesz tak podatny na grzech, a dodatkowo zbliżysz się do Boga.

Nie używaj tego, co napisałem jako wymówki pozwalającej na to, aby grzech pozostał w twoim życiu. Nie błądź w tej sprawie: grzech spowoduje, że twoja miłość do Boga oziębnie. Mogło być prawdą, że małżeństwo przeżywało problemy zanim pojawiła się ta druga kobieta, lecz ta inna zdecydowanie pogorszyła ten stan. Podobnie jest z grzechem. Może twoja relacja z Bogiem już przeżywa problemy, lecz grzech tylko je powiększy.

Świętość pozwala ci widzieć.

Najważniejszą rzeczą jaką trzeba zrobić, aby się do kogoś zbliżyć to “zobaczyć” go. Relacja na dużą odległość są trudne do utrzymania. Tak samo jest z Bogiem: musisz „widzieć” Pana, jeśli chcesz się do Niego zbliżyć. Hebrajski autor gra na słowie „widzieć”. Bez świętości nikt nie ujrzy Pana. Mógłby powiedzieć, że nikt nie zostanie „zbawiony”, lecz zamiast tego wybrał słowo „ujrzeć”, ponieważ to słowo sugeruje relację, a nie tylko wysiłki podejmowane w celu podobania się Bogu, abyś mógł być zbawiony. Zauważ, jak często używa tego słowa w tym rozdziale (w j. angielskim gra słów – przyp. tłum.).

w. 15 „BACZCIE…..

w. 16 „BACZCIE…

w. 25 ” STRZEŻCIE SIĘ (BACZCIE…)

(Najbliższej jest „baczenie” – według Słownika Języka Polskiego – „sposób patrzenia na coś, słuchania czegoś: z największą uwagą, czujnie (spodziewając się jakiegoś zagrożenia) – przyp. tłum.)

Świętość otwiera twoje oczy na wielkość Boga i na to jak paskudna jest światowość. Grzech zaślepia cię na kilka ważnych prawd, a świętość uzdalnia cię do widzenia wielu rzeczy.

Patrzcie na cenną łaskę Bożą.

List do Hebrajczyków mówi: 12:15 Baczcie, aby nikt nie pozbawił się łaski Bożej …

Był pewien człowiek, któremu podarowano bardzo cenną i droga wazę, lecz on nie wiedział o tym jak jej używać, więc korzystał z niej jako popielnicy. Tak dzieje się z chrześcijanami, którzy idą w grzech wierząc, że Bóg szybko im przebaczy. Sprytnie używają łaski Bożej do praktykowania niemoralności. Racjonalizują swoje zachowanie mówiąc: „No, w końcu nikt nie jest doskonały, skoro więc Bóg przebaczy wszystko to mogę również zrobić cokolwiek”.

Listu Judy ostrzega nas przed takim myśleniem:

Judy 1:4 Wkradli się bowiem pomiędzy was jacyś ludzie, na których od dawna wypisany został ten wyrok potępienia, bezbożni, którzy łaskę Boga naszego obracają w rozpustę i zapierają się naszego jedynego Władcy i Pana, Jezusa Chrystusa

Możesz korzystać z Łaski Bożej, aby powiedzieć “nie bezbożności” lub zrobić z niej licencję dającą ci zgodę na powiedzenie „tak niemoralności” (p. Tyt. 2:12).

Gdy masz na coś licencję, masz skłonność do korzystania z niej do tego celu, do którego cię uprawnia. Na przykład, przed otrzymaniem prawa jazdy rzadko kiedy lub nigdy nie prowadziłeś samochodu, lecz po jej otrzymaniu prowadzisz cały czas. Juda ostrzega nas, że przed pewnymi nauczycielami, którzy zachęcają świętych do grzechu. Nauczają w taki sposób, że świętym wydaje się, że w porządku jest grzeszyć. Pod koniec szkoły średniej była pewna nauczycielka na zastępstwie, która zaczęła mówić nam o Jezusie. Byłem podekscytowany słysząc ją, ponieważ byłem „nawróconym” wierzącym. Pewien uczeń zapytał ją: „Czy w porządku jest palić narkotyki i nadal być chrześcijaninem?”

Nauczycielka zszokowała wszystkich: „oczywiście ja sama palę. Widzisz, nie ma znaczenia co robisz, liczy się tylko to, w co wierzysz. Zatem, dopóki wierzysz w Jezusa, będziesz zbawiony, nawet jeśli robisz takie rzeczy, które wydają się złe”.

Właśnie przed tego typu nauczaniem ostrzegał nas apostoł. Prawdziwa wiara prowadzi do zmiany stylu życia. Takie nauczanie w rzeczywistości odrzuca to, że Jezus Chrystus jest naszym Suwerenem i Panem.Ludzie pytają mnie: „Czy wierzysz w Pańskie zbawienie?” Chodzi im o to, czy musisz uczynić Jezusa Panem, aby być zbawionym czy też może On być po prostu twoim Zbawicielem, a nie Panem?

W Liście do Rzymian Paweł pisze:  10:9 Bo jeśli ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem,……, zbawiony będziesz

Nie wystarczy, że wyznacz, że On jest twoim Zbawicielem, On musi być twoim Panem po to, aby mógł być twoim Zbawicielem. Jezus nie będzie twoim Zbawicielem, jeśli nie jest twoim Panem. Juda mówi nam, że ludzi, którzy zamieniają łaskę Bożą na licencję do grzechu nie mają Jezusa za swojego Pana i mówi, że potępienie takich jest pewne.

Baczcie na zanieczyszczenie zgorzknieniem

List do Hebrajczyków mówi  12:15: baczcie, żeby nikt nie pozostał z dala od łaski Bożej, żeby jakiś gorzki korzeń rosnący w górę, nie wyrządził szkody i żeby przezeń nie pokalało się wielu,

Gdy ktoś podąża za świętością to wyraźniej widzi swoje własne słabości, zatem jest cierpliwy wtedy, gdy inni go ranią. Pokaż mi osobę zgorzkniałą wobec innych a ja pokaże ci kogoś, kto nie jest wdzięczny Bogu za przebaczenie, które sam otrzymał.

Zgorzknienie spowodowało, że wielu wierzących odpadło od Boga. Przestali chodzić do kościoła, ponieważ ktoś w kościele zranił ich. Gdy zrozumiesz najwyższą cenę jaką Jezus zapłacił za to, abyś mógł otrzymać przebaczenie, zostaniesz przygnieciony jego miłosierdziem dla ciebie i szybko będziesz przebaczał każdemu i wszystko, cokolwiek ci złego się stanie.

Jezus opowiedział przypowieść, aby to zilustrować. Oto był pewien król, który zaczął robić rozrachunki i przyprowadzono do niego człowieka, który był my winien miliony dolarów. Skoro nie był w stanie oddać, pan nakazał, aby jego wraz z żoną i dziećmi sprzedano, aby dług spłacić. Sługa rzucił się na kolana i zaczął błagać: „Okaż mi cierpliwość, a oddam ci wszystko”. Pan sługi użalił się nad nim, dług mu darował i puścił go wolno. Jednak, gdy tylko wyszedł znalazł swego współsługę, który był mu winien kilka dolców. Złapał go, zaczął dusić: „Oddaj coś mi winien!” zażądał. Tamten padł na kolana błagając go: „Okaż mi cierpliwość, a ja ci oddam”. Lecz ten nie zgodził się i zamiast poczekać jeszcze wrzucił tego człowieka do więzienia. GDy inni zobaczyli, co się stało dotknęło ich to, poszli i powiedzieli swemu panu o tym. Wtedy pan przywołał sługę i powiedział mu: ”Sługo zły, cały tamten dług darowałem ci, ponieważ błagałeś mnie o to. Czyż ty nie powinieneś okazać miłosierdzia współsłudze swemu, jak ja tobie?” i w złości wrzucił go do więzienia, aby był torturowany dopóki nie zwróci wszystkiego, co jest winny.

Jezus podsumował tą przypowieść mówiąc (Mat 18:35): Tak też uczyni wam Ojciec mój, który jest w niebie, jeśli każdy nie przebaczy całym sercem swojemu bratu.

Ten człowiek nie docenił Królewskiego przebaczenia i w swej własnej sprawiedliwości zaczął źle traktować tego, kto go źle potraktował w przeszłości. Wielu chrześcijan działa w taki sam sposób. Zamiast docenić wartość Bożego miłosierdzia dla ich dusz, reagują źle wobec tych, którzy zgrzeszyli. Jeśli podążasz za świętością to będziesz łagodny i przebaczający wobec innych.

Baczcie na koszty seksualnej niemoralności.

Hebr. 12:16 mówi, “Baczcie, aby się nie znalazł jakiś rozpustnik lub cudzołożnik….

W ciele Chrystusa panuje ogromna epidemia, stałą się rakiem i rozszerza się gwałtownie wśród kościołów a nawet przywództwa, a jest to seksualna niemoralność. Jeśli nie odetniemy tego szybko to zniszczy ciało Chrystusa.

Nie ma co do tego żadnych wątpliwości, żyjemy bezprecedensowych czasach, w których niemoralność seksualna otacza nas wszędzie. Nie przejedziesz samochodem daleko, aby nie zauważyć erotycznych obrazów, weź do ręki gazetę i oto jest i tam. Włącz telewizor a zaraz zacznie stamtąd do ciebie krzyczeć. Wybierz się na mecz piłki nożnej, a zatańczy przed tobą. Otwórz e-mai, a wyskoczy na ciebie. Nie da się żyć w tym wieku i nie oglądać tych zdjęć nie powinno więc szokować nas to, że seksualna niemoralność jest najbardziej powszechnym grzechem naszych dni. Tak jest. Musimy rozumieć to, jakie są koszty tego grzechu. Zobacz na telewizyjne służby, które już nie istnieją czy straciły swoją oglądalność a będziesz wiedział jak wysoka jest cena popadnięcia w tą nieczystość. W przypadku, gdy to świat mruga do tego grzechu, Bóg zapewnia, że jest do zapłacenia cena za seksualne grzechy: „rozpustników i cudzołożników osądzi Bóg” (Hebr 13:4)

Geje mogą sobie maszerować w żądaniu swoich praw, lecz długość ich życia jest najkrótsza za wszystkich grup w naszym kraju. Nikt nie może kpić z Boga, gdy chodzi o seksualną niemoralność. Wysoko postawieni usługujący czasami używali swoich pozycji do nagabywania sióstr w Panu. Sądzili, że to jakoś przejdzie, lecz bam¸ spadł osąd.  Nie zrozumcie mnie źle, Bóg przebacza, On przebaczy każdemu pokutującemu wierzącemu, lecz, pomimo, że przebacza, często jest do zapłacenia cena za niedyskrecje. Czasami Bóg może użyć Prawa do sprowadzenia sądu. Znałem ludzi, którzy wykorzystali dzieci i teraz siedzą za kratkami. Kiedyś siadywali w ławkach, lecz to się skończyło. Musimy przyjąć to ostrzeżenie i uciekać od seksualnej niemoralności.

Patrzcie na korzyści wiary

Hebr. 12:16 (BT) i aby się nie znalazł jakiś rozpustnik i bezbożnik, jak Ezaw, który za jedną potrawę sprzedał swoje pierworodztwo.

Być bezbożnym nie oznacza, że jesteś ateistą, lecz, że żyjesz w taki sposób, jakby Bóg nie istniał. List do Hebrajczyków mówi, że Bóg odpłaca tym, którzy mu ufają. Często chrześcijanie zniechęcają się, gdy nie widzą Bożego błogosławieństwa nad swoim życiem. Czasami sprzedają swoje pierworództwo, aby cieszyć się rozkoszami grzechu, lecz przyjemności trwają tylko krótko. Wkrótce jednak odkryją, jak bardzo upadli.

Czasami ludzie upadają tak dalece, że tracą wszelką realne pragnienie zmiany. To właśnie zdarzyło się Esauowi. Stracił swoje prawo syna pierworodnego, a gdy błagał ze łzami, nie mógł już osiągnąć zmiany (w. 17 BT), A wiecie, że później, gdy chciał otrzymać błogosławieństwo, został odrzucony, nie znalazł bowiem miejsca na nawrócenie, choć go szukał ze łzami

Kenneth Hagin opowiadał historię pewnej ewangelistki, która była potężnie przez Boga używana, miała wspaniałą służbę uzdrawiania. Któregoś dnia opuściła męża i dzieci, aby romansować z żonatym mężczyzną. Ludzie usiłowali odciągnąć ją od tego, lecz nie chciała słuchać. Hagin zaczął się modlić o nią i w czasie modlitwy miał wizję. Zobaczył, że do jej drzwi podszedł mężczyzna ubrany w todze , a ona mu otworzyła. Mężczyzna przy drzwiach usiłował odwieść ją od współżycia z tym mężczyzną, lecz ona powiedziała mu: „Posłuchaj, wynoś się stąd. Nie chcę mieć nic do czynienia z tobą i twoim Bogiem”. Całkowicie odrzuciła wiarę, którą kiedyś głosiła.

Zbawienie jest jak węgiel, świętość jak diament. Możesz być zbawiony, lecz poprzez dyscyplinowanie Pańskie i boskie naciski węgiel zmienia się w diament. Nie pozwalaj na to, aby wystarczało ci samo zbawienie, pragnij również świętości.

Widzisz, bez świętości nie możesz „widzieć” Pana. Jesteś ślepy na twoje własne upadki, grzechy i jesteś oziębły w swej relacji z Bogiem. Zachęcam cię do naciskania w stronę prawdziwej świętości z Bogiem, a zostaniesz obficie wynagrodzony przez Pana.

Tom Brown

P.O. Box 27275

El Paso, TX 79926

(915) 857-0962

aracer

Duchowe rozeznawanie


Chrześcijanie muszą nauczyć się sztuki rozróżniania


Dr Roger Sapp

Copyright 2005

All
Nations Ministries & Publications



http://www.allnationsmin.org/

We współczesnym kościele jest całkiem sporo zamieszania jeśli chodzi o temat rozróżniania i sądzenia. W NT znajdują się setki wersetów używających słów, które mogą być poprawnie przetłumaczone jako rozeznawanie lub sądzenie. Jest też spora liczba greckich słów, które można do nich odnieść, lub nie, a które są tłumaczone jako rozeznawanie lub sądzenie. Jest całe mnóstwo innych rzeczy, które są tłumaczone z jednego z tych słów w angielskiej wersji NT;nawet  słowo wątpliwość jest tłumaczone z jednego z tych słów, które normalnie znaczą rozeznać lub sądzić. Znaczy to, że uzyskanie istotnej jasności w tej sprawie będzie wymagało intensywnego studium wszystkich fragmentów. W tym artykule będziemy starali się zorganizować te fragmenty w logiczny i szczery sposób tak, aby czytelnik uzyskał jasność nie poświęcając godzin na studium greckiego NT.

Niektóre z nich mówią nam o tym, że wierzący musza rozróżniać i sądzić coś, a inne zniechęcają do tego. Ta niewątpliwa sprzeczność będzie miała krótki żywot w tym studium. Ci z was, którzy poświęcą czas na studiowanie tej książki odkryją, że NT jest bardzo spójny w tym, co mówi na temat osądzania. Wiele z tych wersów wydaje się być ważnych a w szczególności tych na temat zachowań i natury dojrzałych chrześcijan, którzy są poddani Chrystusowi. Ważne jest zatem, aby wszyscy wierzący mieli jasność w tej sprawie.

Osądzenie jest grzechem czasów

Zaczniemy od tych fragmentów, które zachęcają do osądzania. Wydaje się właściwe w świetle naszej nieustannej koncentracji na Chrystusie, aby rozważyć najpierw słowa Pana Jezusa Chrystusa. Jezus upominał faryzeuszy mówiąc do nich w ew. Mateusza (16.1-3) tak:


I przystąpili do niego faryzeusze i saduceusze, i kusząc, prosili go, żeby im pokazał znak z nieba. A On, odpowiadając, rzekł im: Gdy nastanie wieczór, mówicie: Będzie pogoda, bo się niebo czerwieni; a rano: Dziś będzie niepogoda, bo się niebo czerwieni i jest zachmurzone. Oblicze nieba umiecie ROZPOZNAWAĆ, a znamion czasów nie potraficie?

Mateuszu używa tutaj formy greckiego słowa diakrino . Słowo to znaczy: „oddzielić, dyskryminować, określić i zdecydować, zakreślić rozróżnienie”. Chrystus mówi tutaj faryzeuszom, że powinni byli być w stanie zinterpretować znaki czasów i przewidzieć przyszłość w podobny sposób, jak to robią, gdy interpretują stan nieba i przewidują pogodę. Wydaje się, że jest to minimalna dawka rozeznania jakiej Jezus wymagał nawet od tych, którzy nie byli Jego uczniami. Sam Jezus był zdumiewającym znakiem tego, że czasy się zmieniają. Wyraźne jest to, że większość faryzeuszy nie rozpoznali znaku czasu odrzucając Jezusa Chrystusa.

Drugie słowo rozpoznać w tych wersach zostało dodane przez tłumaczy dla jasności i nie ma go w greckim oryginalnym tekście . Jest podobny wers, który znajdujemy w ew. Łukasza. W innym kontekście Chrystus wyciąga ten sam wniosek:

Łk. 12:54-57


Powiedział też do tłumów: Gdy zobaczycie chmurę pojawiającą się od zachodu, zaraz mówicie: Deszcz nadchodzi, i tak jest. A gdy południowy wiatr zawieje, mówicie: Będzie upał, i tak jest. Obłudnicy! Zjawiska ziemi i nieba umiecie
rozpoznawać a jakże więc nie umiecie rozpoznać obecnego czasu? Dlaczego więc sami z siebie nie umiecie osądzić co jest sprawiedliwe?

W tym miejscu Łukasz używa innego greckiego słowa: dokimazo , które oznacza: sprawdzać, testować, dowodzić, analizować, przypatrywać się, jak również decydować i interpretować.
Różne formy tego słowa pojawiają się 21 razy w NT. W tym przypadku jest to słowo tłumaczone jako „rozpoznawać” (w wersji ang. analizować – przyp. tłum.).

Chrystus mówi również powyżej słuchaczom o tym, że powinni osądzać, co jest sprawiedliwe. Jest to następne greckie słowo krino
które oznacza: oddzielać, selekcjonować, określać, jak również sądzić i ogłaszać wyrok. Jest to bardzo powszechne słowo i pojawia się 98 razy w Nowym Testamencie.
Rzeczownikowa postać jest zazwyczaj tłumaczona jako sędzia i występuje 17 razy w NT. Chrystus mówi, że powinniśmy sądzić sprawiedliwie.
Całe wrażenie oznacza, że słuchacze Chrystusa powinni byli być w stanie osądzić, co jest właściwe czy sprawiedliwe.

Podsumowując, w tych dwóch fragmentach Chrystus używa trzech różnych greckich słów w wymienny sposób.  O ile mogą występować pewne drobne odcienie różnic w znaczeniu tych dwóch fragmentów, słowa używane na określenie sądzenia wydają się funkcjonować wymiennie.
Chrystus mówi nam, że Jego słuchacze, zarówno faryzeusze jak i tłumy, powinni być zdolni do interpretowania i analizowania znaków, a zatem do właściwego przewidzenia przyszłości i osądzenia, co jest sprawiedliwe. Może to być zaskakujące dla słuchaczy, którzy myśleli, że oni nigdy nie powinni sądzić. Ten rodzaj sądzenia wydaje się być minimalnym oczekiwaniem jakie Chrystus nakłada nawet na tych, którzy nie należą do Jego uczniów. Chrystus był w Swej własnej Osobie i przez Swoje zdumiewające czyny najwyraźniejszym znakiem ich czasów. Oni sami oceniając to co słyszeli i widzieli w Jezusie Chrystusie, gdy ogłaszał i demonstrował nadejście Królestwa Bożego na Ziemię, powinni byli przewidzieć, że przyszłość będzie uderzająco odmienna.



Człowiek duchowy osądza duchowe rzeczy

Apostoł Paweł pokazuje podobną prawdę na temat sądzenia w swym 1 Liście do Koryntian.
Pisze tak (1 Kor. 2:14):


Ale człowiek zmysłowy nie przyjmuje tych rzeczy, które są z Ducha Bożego, bo są dlań głupstwem, i nie może ich poznać, gdyż należy je duchowo rozsądzać.
Człowiek zaś duchowy rozsądza wszystko, sam zaś nie podlega niczyjemu osądowi. BO KTÓŻ POZNAŁ MYŚL PANA? KTÓŻ MOŻE GO POUCZAĆ? Ale my jesteśmy myśli Chrystusowej.

Ap. Paweł ujawnia, że duchowy człowiek przyjmuje (ang. Rozumie – przyp.tłum.)
duchowe rzeczy przez duchowe rozeznanie.
Następnie mówi, że duchowy człowiek rozeznaje wszystko. Greckie słowo tłumaczone jako rozeznanie to tutaj anakrino
Jest to bardzo intensywne słowo i jest użyte 14 razy w NT. Korzeniem jest to samo słowo, co dla diakrion, które jest powszechnym krino, oznaczające sądzić. Znaczy ono: zbadać dokładnie, analizować dokładnie, wykonywanie uprzednich lecz intensywnych badań przed podjęciem ostatecznej decyzji. Użycie tego słowa sugeruje, że po wcześniejszym badaniu ma nastąpić dalsze, bardziej szczegółowe.

Przedmiot lub podmiot owego rozeznania tutaj to rzeczy, które są z Ducha Bożego. Ten fragment odnosi się również do tej prawdy, że naturalny człowiek nie będzie w stanie zrozumieć czy przyjąć rzeczy, które są z Ducha Świętego. Będzie on uważał rzeczy pochodzące od Ducha Świętego za głupstwo. To, oczywiście, mówi nam o tym, co powinno być osiągane poprzez duchowe rozeznanie. Duchowa osoba ma rozeznawać te rzeczy, a zatem rozumieć rzeczy od Ducha i przyjmować je. Słowo przyjmować to grecka forma słowa dechomai
co oznacza przyjmować, lub przywłaszczać sobie dobrowolnie i chętnie. Mamy rozeznawać duchowe rzeczy tak, abyśmy byli mogli ochoczo i dobrowolnie przyjąć je od Boga. Kontekst tego wersetu daje nam dodatkowe informacje na temat tego, co mamy odkrywać przez duchowe rozeznania. Kilka wersów wcześniej Paweł pisze (1 Kor. 2:9-10:


….głosimy tedy, jak napisano: Czego oko nie widziało i ucho nie słyszało, i co do serca ludzkiego nie wstąpiło, to przygotował Bóg tym, którzy go miłują.
Albowiem nam objawił to Bóg przez Ducha; gdyż Duch bada wszystko, nawet głębokości Boże.

Mamy rozeznawać to, co Duch Święty objawia o rzeczach, które Bóg przygotował dla tych, którzy Go miłują. Te rzeczy były całkowicie nieznane przed przyjściem Chrystusa i nie mogą być poznane przy pomocy naturalnych zmysłów, lecz teraz zostały objawione przez Ducha Świętego. Dwa wersy dalej Paweł powtarza tą prawdę pisząc (2:12):

A myśmy otrzymali nie ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, abyśmy wiedzieli, czym nas Bóg łaskawie obdarzył.

Duch Święty objawia te rzeczy, które Bóg przygotował dla nas. Nie jest tutaj mowa po prostu o Niebie i życiu wiecznym. Duch Święty objawia te rzeczy, które należą do nas również teraz.
Właściwe duchowe rozeznanie powinno prowadzić nas do poznania tego, co Bóg dla nas przygotował. Duchowe rozeznanie powinno powodować w nas wiarę i umożliwić przyjęcie tych rzeczy, którymi nas Bóg łaskawie obdarzył.

Bez właściwego rozeznania, odrzucimy to, co jest z Ducha jako głupstwa i nie przyjmiemy to, co Bóg dla nas przygotował. W podobny sposób przyjmujemy rzeczy, których nie powinniśmy przyjąć. Podobnie jak przyjęcie prawdy uwalnia nas, tak też przyjęcie błędu wiąże nas.

Ten fragment mówi nam również o tym, jaką obiektywną miarę powinniśmy stosować rozeznając te rzeczy, które są z Ducha Bożego. Jest to kluczowa prawda dotycząca sposobu rozeznawania rzeczy duchowych. Fragment mówi o tym, że jesteśmy umysłu Chrystusowego.
Jezus Chrystus objawia wolę Bożą w sposób doskonały, On objawia rzeczy, które Bóg dla nas przygotował, objawia nam te rzeczy, którymi Bóg nas łaskawie (za darmo) obdarzył.

Możemy sądzić właściwie i obiektywnie wiedząc w jaki sposób myślał Chrystus przez Jego słowa i czyny. Pierwsi uczniowie Chrystusa dobrze wiedzieli co On myślał o różnych rzeczach. Oni widzieli Jego działania, reakcje, słyszeli słowa, które wypowiadał w różnych sytuacjach i przy różnych ludziach. Wiedzieli co Chrystus myślał o tych sprawach. To jest umysł Chrystusowy (myśl Chrystusowa). Otrzymujemy umysł Chrystusowy medytując nad Chrystusem w Ewangeliach i jesteśmy przemieniani w naszych umysłach przez Ducha Świętego. Jezus Chrystus konsekwentnie pokazuje nam to, co jest łaskawie (za darmo) dostępne dla nas, gdy usługuje poszczególnym ludziom i całym tłumom przychodzących do Niego ze swymi potrzebami.

Mamy analizować te rzeczy, które są dla nas dostępne jako nauczanie i objawienie. Czy te rzeczy pasują do objawienia jakie zostawił nam Chrystus swoimi słowami i czynami? Czy jest to coś, z czym zgodzili by się Jego uczniowie, którzy Go widzieli jak usługiwał tłumom? Czy jest to nauczanie czy objawienie, które przystaje do umysłu Chrystusa?

Jest to bardziej zaawansowany sposób sądzenia, którego oczekuje Chrystus od swoich uczniów.

Paweł czyni w tym fragmencie rozróżnienie między dwoma rodzajami osób. Duchowa osoba rozróżnia rzeczy, które są z Ducha Bożego, a ktoś inny, cielesny, nie będzie w stanie takiego osądu dokonać. Paweł nie mówi nam tutaj, że niektórzy chrześcijanie są cielesnymi ludźmi, lecz że są powody, aby wierzyć, że jest to prawda dla niektórych chrześcijan.
Kontekst wydaje się sugerować, że Paweł pisze o tym, że niektórzy chrześcijanie nie są duchowi.

Być może jest to dziś główną słabością współczesnego kościoła. Często nie mierzymy i nie osądzamy duchowych rzeczy przez Chrystusa, który jest drogą, prawdą i życiem.  Możemy próbować naszego „czucia”, gdy przebijamy się przez duchowe rzeczy. Jednak nawet pobieżne zbadanie naszych uczuć może tylko ujawnić fakt, że nie została nam przedstawiona rzeczywista prawda. Wiele z tego, czego nauczał Chrystus w NT nie jest nauczane we współczesnym kościele. Możemy zatem nie czuć się wygodnie z jakąś prawdą tylko dlatego, że jest dla nas nowa.

Z drugiej strony, przedstawiona nowa prawda, może w ogóle nie być prawdą. Podobnie, niektóre bardzo znane nauczania mogą być po prostu odgrzanymi lekcjami ze Średniowiecza, które sprzeciwiają się nauczaniu Chrystusa i temu co osobiście demonstrował Swoim uczniom. Wiele z tego rodzaju nauczania może być niesprawdzone, po prostu dlatego, że jest powszechnie akceptowane i wielokrotnie powtarzane. To średniowieczne nauczanie może być znajome i zaakceptowane, lecz dokładnie zbadane w świetle nauczania Chrystusa i Jego usługiwania, może wykazać, że jest błędne. Znane i powszechne nauczania mogą nie przystawać do duchowej rzeczywistości, gdy zostaniemy odpowiednio wyposażeni, aby rozeznawać je na własną rękę.

Te błędne nauki mogą powstrzymać nas od przyjęcia rzeczy łaskawie nam przez Boga danych i często osłabiają naszą wiarę w Chrystusa. W następnym rozdziale zobaczymy, że rozeznanie jest silnie związane z radzeniem sobie z wątpliwościami, modlitwami z odpowiedzią i z mocą Bożą. Istotą jest tutaj to, że na uczuciach, jako pierwszej podstawie rozeznania, nie można zbytnio polegać. Subiektywne uczucia często zawodzą nas. Bez takiego intensywnego rozeznania, prawdopodobnie stracimy wiele z tego, co Bóg łaskawie dla nas jako uczniów Chrystusa przeznaczył.

Ten fragment mówi nam również o tym, że duchowa osoba nie jest osądzana przez nikogo.
Chrześcijanie sami nie są właściwym przedmiotem ani podmiotem tego rodzaju rozeznawania. Zbadamy ten zakazany rodzaj rozeznawania w następnym rozdziale.

Dojrzały jest wyćwiczony w osądzaniu dobrego i złego

Auto Listu do Hebrajczyków również zaznacza sprawę rozeznawania. Mówi nam, że niektóre zaawansowane nauczania są trudne do wyjaśnienia ludziom, którzy są głusi na słuchanie, ponieważ nie nauczyli się rozeznawać. Nazywa zaawansowane nauczanie stałym jedzeniem.
Mówi w ten sposób (Hebr. 5:11-14):


Biorąc pod uwagę czas, powinniście być nauczycielami, tymczasem znowu potrzebujecie kogoś, kto by was nauczał pierwszych zasad nauki Bożej; staliście się takimi, iż wam potrzeba mleka, a nie pokarmu stałego.
Każdy bowiem, który się karmi mlekiem, nie pojmuje jeszcze nauki o sprawiedliwości, bo jest niemowlęciem; pokarm zaś stały jest dla dorosłych, którzy przez długie używanie mają władze poznawcze wyćwiczone do rozróżniania dobrego i złego.

Słowo, które tutaj jest tłumaczone jako rozróżnianie to greckie diakrisis.
Oznacza ono: rozróżnianie, wyraźna dyskryminacja, rozeznanie czy sądzenie. Występuje w NT tylko trzy razy i jest odnoszone do diarkrino.

Ten fragment mówi nam, że dojrzały chrześcijanin ma dzięki praktyce wyćwiczone swoje zmysły do rozróżniania,. Słowo praktyka tutaj oznacza nawyk, doświadczenie. Słowo zmysły nie wydaje się nie dotyczyć pięciu naturalnych zmysłów. Jest to greckie słowo aistheterion, które oznacza zdolność postrzegania, narząd zmysłów. Jestpokrew ny do aisthanomai, znaczącego tyle co postrzegać, zdolność do duchowego postrzegania.
Pojawia się ono w greckim ST w Księdze Jeremiasza 4:19 i w tłumaczeniu wygląda tak: „Boleję…. we wrażliwych mocach (mego serca)” (z wersji ang. – przyp.tłum.) Słowa tłumaczone tutaj jako wrażliwe moce to greckie słowo wykorzystane w Liście do Hebrajczyków jako „zmysły”. Takie użycie tego słowa w greckim ST całkiem wyraźnie nie jest związane z naturalnymi zmysłami.
Wydaje się, że greckie słowo mogło być równie dobrze przetłumaczone jako percepcja.

Następne słowo pojawia się w tym fragmencie w następnym wersie. Zaczyna się on od dlatego. Jest to wyraźnie nie zainspirowane miejsce na przedzielenie rozdziałem, skoro myśl poprzednich wersetów jest podsumowana w tym. Czytamy (Hebr. 6:11a BT):

Dlatego pominąwszy podstawowe nauki o Chrystusie, przenieśmy się do tego  co doskonałe…

Ponownie widzimy, że nauczanie o Jezusie Chrystusie jest elementarne. Jest to niezbędny fundament, który pozwala nam na naukę rozeznawania. Nie możemy przechodzić do tego, co doskonałe (w wersji ang.: do dojrzałości- przyp.tłum.) nie znając tego nauczania jako fundamentu.
Nie będziemy w stanie rozróżniać prawdy od kłamstwa bez poznania tego, co Chrystus objawił przez Swoje nauczanie, motywacje i czyny. Musimy rozumieć to, że Chrystus objawił nam doskonale wolę i cele Boga Ojca.

Autor Listu do Hebrajczyków mówi nam, że dojrzały chrześcijanin ma duchową zdolność do zdecydowanego sądzenia jeśli chodzi o różnego rodzaju nauczania i objawienia. Będzie w stanie oddzielić to co dobre od złego znając Chrystusa. Implikacja jest taka, że niedojrzały chrześcijanin może mieć trudności dopóki nie będzie miał ułożonego właściwego fundamentu poznania Jezusa Chrystusa.


Ten fragment mówi nam, że dojrzały chrześcijanin rozwinął w sobie tą duchową zdolność przez praktykę. Sugeruje to, że ci, którzy nie praktykowali wystarczająco, nadal mogą popełniać poważne błędy w sądzeniu. Dojrzałychrześc ijanin będzie oceniał nauczanie i objawienia, które są stałym pokarmem. Wynika stąd też mocna implikacja, że nie można być dojrzałym chrześcijaninem bez rozwinięcia zdolności do zdecydowanego sądzenia nauczania i objawień.

Ten fragment rysuje zdecydowane rozróżnienie między dwoma rodzajami osób: dojrzałym i niedojrzałym. Chrześcijaninem.
Pierwszy fragment z 1 Kor. 2 również daje rozróżnienie między duchowym i naturalnym człowiekiem. Nie możemy być pewni dokładnie, że jest to, to samo, lecz jedno jest z pewne: duchowo dojrzała osoba musi uczyć się przez praktykę właściwego sądzenia rzeczy, które są z Ducha Bożego i dokonywać właściwych sądów na temat zaawansowanego nauczania, dobrego czy złego. Dojrzałość znaczy, że musimy brać na siebie odpowiedzialność za osądzanie tych rzeczy. Nie możemy pozwolić na to, aby inni, bez względu na to kim lub czym są, dyktowali nam, co jest prawdziwe, a co nie. Musimy być tak wyposażeni, aby decydować samemu. Musimy dojrzeć do zdolności poprawnego osądzania dla siebie samych nauczania i objawienia, które jest nam przedstawiane.

Szlachetni Berneńczycy osądzali to, co słyszeli

Łukasz, uczeń Chrystusa I kompan ap. Pawła opisuje szlachetną cechę ludzi, którym głosił Paweł w Berei (Dz. 17:11-12) :

którzy byli szlachetniejszego usposobienia niż owi w Tesalonice; przyjęli oni Słowo z całą gotowością i codziennie badali Pisma, czy tak się rzeczy mają. Wielu też z nich uwierzyło, również niemało wybitnych greckich niewiast i mężów.

Łukasz mówi, że ci ludzie byli szlachetniejszego usposobienia. Jest to grecki przymiotnik eugenes, co literalnie znaczy dobrze urodzony w sensie szlachty, królewskości. W tym przypadku to słowo jest w stopniu wyższym czyli bardziej szanowni niż inni. W dodatku do oryginalnie pojawiającego się tutaj greckiego słowa oznaczającego umysł, znaczenie tego zwrotu jest takie, że pozytywnie odróżniali się od innych, przez swoją doskonałą reakcję na zwiastowanie Pawła. W jaki sposób zareagowali? Ten wers mówi nam dwie rzeczy: przyjmowali przesłanie z całą gotowością i badali (egzaminowali) Pisma codziennie, czy tak się rzeczy mają.

Ci ludzie byli ogromnie podatni na nauczanie i otwarci naprawdę, lecz nie przyjmowali od razu jako pewnej prawdy tego, co słyszeli. Nie byli głupkami, wzięli odpowiedzialność za rozpoznanie czy to, co słyszą, jest prawdą. To właśnie uczyniło z nich ludzi szlachetnego usposobienia i to jest cecha, której potrzebujemy.

Słowo tłumaczone tutaj jako badać to greckie anakrino


Jest to bardzo intensywna forma tego, co wcześniej odkryliśmy w stwierdzeniu Pawła w 1 Kor. 2, gdzie mówi, że osoba duchowa rozsądza wszystko. To słowo znowu znaczy: rozeznawać, rozdzielać jakby przeprowadzać dochodzenie w poszukiwaniu szczegółów. Oznacza egzaminować, analizować, prowadzić wstępne badanie poprzedzające ostateczną decyzję.
To pierwsze badanie sugeruje następne, które będą później.

Zwróciliśmy uwagę na to, że ci ludzie badali nauczanie, które Paweł im przedstawiał tak, że ostatecznym wynikiem była wiara w Chrystusa. Ich intensywne badania w Pismach zwiastowania Pawła zaowocowały wiarą w Chrystusa. O ile widać wyraźnie, że ci ludzie nie byli chrześcijanami przed prowadzeniem badań Pism to te badanie doprowadziły ich do rzeczy, które są z Ducha i rzeczy, którymi Bóg łaskawie ich obdarzył w Chrystusie.

Przypomnijmy, że Nowy Testament daje nam bardzo silne powody do tego, aby rozeznawać. Próba poznania czegokolwiek przez subiektywne uczucia czy duchowe przeżycia nie osiągnie tego. Musimy obiektywnie rozwijać to, co jest nam przekazywane w formie nauczania czy objawienia. Musimy badać te rzeczy przez cudowne objawienie Ojca, jakie pozostawił nam Jezus Chrystus, Jego woli i celu. Chrystus jest objawieniem Ojca. Jego czyny, motywacje, nauczanie, reakcje na Swoich uczniów stają się probierzem tego, co naprawdę jest chrześcijańskie. Możemy więc właściwie sądzić i decydować, co jest religijnym błędnym przekonaniem, co tradycyjnym średniowiecznym błędem a co trującym zabobonem.

Rozeznanie i walka duchowa

Odpowiedzialność za osądzanie tego, co słyszymy na leży do nas. Ap. Paweł przypomina nam w 2 Liście do Koryntian, o tym, że (10:4-5):


Gdyż oręż nasz, którym walczymy, nie jest cielesny, lecz ma moc burzenia warowni dla sprawy Bożej; nim też unicestwiamy złe zamysły wszelką pychę, podnoszącą się przeciw poznaniu Boga, i zmuszamy wszelką myśl do poddania się w posłuszeństwo Chrystusowi,

Pisze Paweł tutaj, że są złe zamysły i pycha, które podnoszą się przeciwko poznaniu Boga. Są takie myśli, które należy zatrzymać. I rzeczywiście, są takie warownie fałszywych doktryn i idei, które muszą zostać zniszczone. Dzieje się to wtedy, gdy każda myśl jest poddana w posłuszeństwo Chrystusowi. Przypomnijmy ponownie, że gdy widzimy doskonałe posłuszeństwo woli Bożej Chrystusa to jest ono środkiem, który musimy używać do badania każdej idei, spekulacji i myśli, która jest nam przedstawiana. Choć ten fragment nie używa żadnego z greckich słów oznaczających sądzenie to Paweł z pewnością zachęca nas do intensywnego badania każdej pojawiającej się idei na bazie doskonałego posłuszeństwa Chrystusa Bożej woli. Żaden chrześcijanin nie powinien nigdy uważać siebie za dojrzałego wierzącego czy nawet duchowego bojownika, jeśli nie potrafi poddać każdej myśli w posłuszeństwo Chrystusowi.

List do Efezjan 4 i dary służb

Nauka rozeznawania jest z pewnością zgodna z tym, co ap. Paweł pisze na temat natury tych obdarowanych sług, o czym często mówi się jako o pięciorakiej służbie.
Jak czytamy (Ef. 4:11 BT):

I On ustanowił jednych apostołami, innych prorokami, innych ewangelistami, innych pasterzami i nauczycielami…

W następnym wersecie mówi o tym, dlaczego te służby zostały dane Kościołowi i podaje bardzo szczegółowe powody. Te służby mają na celu wyposażenie chrześcijan do pracy w chrześcijańskiej służbie – do wykonywania posługi. Idea, że powinien być jeden sługa, pastor, wykonujący całą służbę w grupie wierzących jest z pewnością średniowieczna i nie jest odzwierciedleniem Nowego Testamentu. Te różnorodne dary-służby powinny funkcjonować stale wśród uczniów Jezusa Chrystusa i wyposażać ich do służby. Paweł ujawnia to w następnym wersie, gdzie pisze tak (4:12 BT):

dla przysposobienia świętych do wykonywania posługi, celem budowania Ciała Chrystusowego,

Święci, wierzący w Chrystusa, mają być wyposażani do chrześcijańskiej służby czy posługi. Kolejny wers podaje nam cztery obszary na jakie to wyposażania będzie miało wpływ. Podzielimy ten wers na cztery ekspozycje:

(4:13a)

.…aż dojdziemy wszyscy razem do jedności wiary i pełnego poznania Syna Bożego….

Na chwilkę pominiemy pierwszą część tego wersetu lecz będziemy mówić o tych ważnych sprawa jedności kościoła nieco później.
Przypomnimy czytelnikowi tą część wersu przy tej okoliczności. Druga część mówi, że dary-służby mają wyposażać wierzących w poznanie Syna Bożego.
Jest to zawsze aktualna i stała potrzeba kościoła. Przeciwnik dusz naszych wie, że jeśli wierzący nie mają jasnego obrazu Jezusa Chrystusa to będą mieli sporo zamieszania wobec tego, co Ojciec od nich chce. Jeśli wierzącym nie przypomina się nieustannie o stałej wadze Chrystusa to będę dryfować w kierunkubezpłodn ych religijnych uczynków. Jasność co do woli Bożej w Nowym Testamencie można znaleźć przede wszystkim w objawieniu Jezusa Chrystusa oraz wielu innych miejscach NT. Jeśli wierzący nie mają jasności, co do woli Bożej to ich wiara do przyjmowania tego, co jest z Ducha będzie słaba i popadną we frustrację. Jeśli wierzący nie są w stanie rozeznać Bożej woli i celu to będą mieli trudności z przyjęciem tych ważnych rzeczy od Boga.

Dary pięciorakiej służby są nieustannie odpowiedzialne za wyposażanie wierzących w poznanie Syna Bożego.
Gdy wierzący są wyposażani i znają  zczegółowo Chrystusa z czterech Ewangelii to zaczynają zauważać, że wiele z tego, co słyszą o Bogu nie pasuje do objawienie Boga Ojca objawionego w Jezusie Chrystusie..

Ci ludzie wypracowali sobie zdolność do sądzenie tego, co słyszą. Autor tego artykułu widział w ciągu ostatniego dziesięciolecia zdumiewającą moc objawiania poznania Syna Bożego w dzisiejszym kościele.
Widział to jak owo wyposażanie w poznanie zmienia zdolności wierzących do rozeznawania prawdy i przyjmowania tych rzeczy, których Bóg łaskawie nam udzielił. Na przykład, gdy ktoś dowiaduje się o Chrystusie, który uzdrawiał chorych to znacznie łatwiej jest mu osądzić nauczanie na temat uzdrowienia i zatem łatwiej mu przyjąć uzdrowienie dla siebie. Dzięki temu poznaniu potrafi odrzucić pomysły, które są złe i sieją w nim zwątpienie. Paweł daje nam jeszcze w drugiej części tego wersu dwie dodatkowe dziedziny na które wyposażanie wierzącego wpływa (4;13b):

….. aż dojdziemy do człowieka doskonałego, do miary wielkości według Pełni Chrystusa.

W pierwszej części tego wersu Paweł używa podobnego słowa na określenie dojrzały (doskonały) do tego jakie znaleźliśmy u autora Listu do Hebrajczyków we wcześniej dyskusji na temat rozeznawania. Jest to grecki przymiotnik teleioteros, co znaczy rozwinięty w pełni we wszystkich aspektach. Zajmiemy się tym przez chwilę, aby zobaczyć, o co mu chodzi. Być w pełni rozwiniętym – Paweł mówi nam, że dla wierzącego konieczne jest, żeby był tak wyposażony do służby, aby mógł przystąpić do jedności wiary i mieć prawdziwe poznanie Syna Bożego. W Liście do Hebrajczyków autor mówi nam, że dojrzały chrześcijanin umie rozróżniać dobro i zło.

Końcowy zwrot tego wersetu mówi, że wierzący mają być wyposażeni do tego, aby przystąpili do miary wielkości według pełni Chrystusa. Jest to wspaniały zwrot, mówiący, że kościół ma osiągnąć zdolności i naturę Chrystusa tak, aby mógł reprezentować Go fizycznie na Ziemi.
Jakże cudowne przeznaczenie dla Kościoła, aby był jako On w każdej dziedzinie.
Jest przed nami, oczywiście, jeszcze trochę wzrostu! Ostatecznie, Paweł mówi nam o tym, jakie są praktyczne efektyi zdobycia wyposażenia (4:14-15):

…abyśmy już nie byli dziećmi, miotanymi i unoszonymi lada wiatrem nauki przez oszustwo ludzkie i przez podstęp, prowadzący na bezdroża błędu,
lecz abyśmy, będąc szczerymi w miłości, wzrastali pod każdym względem w niego, który jest Głową, w Chrystusa,

Jest to bardzo spójne z nauczaniem innych nowotestamentowych pisarzy mówiących o rozeznawaniu w innych miejscach. Osoba duchowa i dojrzała potrafi rozeznać, co jest dobre, a co złe.
Człowiek wyposażony w rozeznawanie może rozsądzać nauczania i objawienia i poznać to, co Bóg chce, aby z tego przyjął.

Potrafi rozsądzić fale i wiatry doktryn i w ten sposób uniknąć braku stabilności, może trwać niewzruszenie, umocniony na skale, którą jest Chrystus.

Paweł mówi wierzącym, że przyjdą tacy, którzy będą starali się zwieść wierzących przedstawiając im różne doktryny. Ci zaś będą w stanie zmierzyć to, co słyszą i nie pozwolić się zwieść czy kontrolować przez ludzi używających biblijnego nauczania do swoich własnych celów.
Z całą pewnością powinniśmy być powściągliwi wobec każdego, kto usiłuje zrobić z nas swoje sługi i trzymać nas w uzależnieniu od siebie. Prawdziwy dar-służba Chrystusa nie uzależnia od siebie, lecz zachęca do zależności od Chrystusa. Przede wszystkim, nasz Zbawiciel żyje i zwraca się bezpośrednio do wszystkich odnowionych wierzących przez Ducha Świętego. Prawdziwe dary-służby z Ef. 4 starają się wyposażyć wierzących w zdolność osądzania spraw dla siebie samych poprzez cnotę poznania Chrystusa.

Dobrzy rodzice zrobią wszystko, co mogą, aby wyposażyć swoje dzieci do funkcjonowania w tym świecie bez nich, lecz nie znaczy to, że nie ma między nimi stałego związku. Ta wzajemna relacja musi być po prostu zdrową relację między dorosłymi.
Znaczy to po prostu, że przeznaczeniem każdego normalnego dziecka jest przestać być dzieckiem i zacząć funkcjonować jako dorosła osoba

Każdy zaczyna jako duchowe dziecko, lecz nikt nie powinien pozostawać w niebezpiecznej zależności od dojrzałości innych, aby rozsądzać to, co jest prawdziwe od fałszywego. Każdy musi dorosnąć we wszystkich aspektach do obrazu Jezusa Chrystusa.


Podsumowanie rozdziału pierwszego

W ewangeliach Chrystus mówi swoim słuchaczom, że powinniśmy być w stanie rozeznać czy analizować znaki czasów. Wydaje się wyraźnie widoczne, że Sam Chrystus był największym znakiem tych czasów. To zaś wydaje się być swego rodzaju minimalnym rodzajem sądzenia jaki oczekuje się od każdego, nawet od tych, którzy nie są uczniami Chrystusa.

Ap. Paweł pokazuje, że duchowa osoba rozsądza wszystko a w szczególności te rzeczy, które dotyczą spraw Ducha. Ujawnia, że umysł Chrystusowy jest środkiem umożliwiającym to rozeznawanie.

Autor Listu do Hebrajczyków mówi, że dojrzały chrześcijanin ma rozwinięte duchowe umiejętności do rozróżniania dobra od zła. Ujawnia fakt, że wierzący po zbudowaniu właściwego fundamentu mają dojrzewać do pełnej dorosłości. Powiada, że początkowe (elementarne) nauczanie o Chrystusie jest pierwszym aspektem tego fundamentu.

W II Liście do Koryntian Paweł pisze o walce duchowej pokazując, że złe zamysły i inne rzeczy zostały podniesione przeciwko poznaniu Chrystusa, a zatem, mamy poddawać wszelkie myśli w posłuszeństwo Chrystusowi.

Pisząc do Efezjan Paweł zaznacza, że dary-służby, które Chrystus ustanowił w Kościele, mają na celu wyposażanie wierzących do takiego poziomu, aby nie byli już więcej podatni na doktrynalne wiatry i zwodnicze czy manipulacyjne nauczanie. Częścią tego wyposażenia jest poznanie Syna Bożego.

Widać wyraźnie, że wierzący mają osądzać doktryny, praktyki, idee i myśli do czego środkiem jest objawienie Samego Chrystusa. Bez tej umiejętności będą oni mieli trudności z przyjmowaniem tych rzeczy, którymi Bóg łaskawie ich obdarzył, a będą za to podatni na przyjmowanie błędu i manipulacji tych, którzy będą chcieli kontrolować ich.

W następnym artykule dokonamy przeglądu tych rzeczy, który wierzący nie powinni osądzać.


1252 – numeracja według słownika Strong’a.

Jest to powszechna praktyka I nie powinna być uważana za zło. Niektóre słowa nie są powtarzane w greckich tekstach a które są przez greckich czytelników rozumiane dzięki ich wcześniejszemu użyciu w greckim fragmencie. Tłumaczenia na inne języki wymagają, aby te słowa były wstawiane, aby uzupełnić zdania.


1381 – numeracja według słownika Strong’a


2919 – numeracja według słownika Strong’a


350 – numeracja według słownika Strong’a


1209 – numeracja według słownika Strong’a


1252 – numeracja według słownika Strong’a

Jest to część odpowiedzialności pięciorakiej służby. Ci muszą położyć fundamenty poznania Syna Bożego.

350 – numeracja według słownika Strong’a


Rozumiemy, że naturalna relacja dziecko-rodzic może mieć pewne wyjątki związane z chorobą, niesprawnością, wadami urodzenia I innymi wpływającymi na zdolność dziecka do dojrzewania. Niemniej dobrzy rodzicie mają stałe pragnienie, aby ich dziecko dojrzewało do możliwie najwyższego poziomu i nie chcą utrzymywać je w zależności od siebie dłużej niż to jest konieczne.

продвижение

Słuchaj Izraelu!

Logo_Frangipane

Asher Intrater jest bardzo cenionym głosem w Izraelu i poza nim, jest też osobistym przyjacielem pastora Frangipane. Asher jest Żydem wierzącym w Jezusa, Mesjasza.  Doszedł do wiary w czasie potężnej konfrontacji z Bogiem w górach Centralnej Afryki.
http://www.revive-israel.org/

Słuchaj Izraelu
Asher Intrater 2005

Najwieksze przykazanie wszechczasów zaczyna się od słowa „Słuchaj” – w j.hebrajskim „szema”.

Powt.  6:4-5  Słuchaj, Izraelu! Jahwe, nasz Bóg, jest jedynym Bogiem. Będziesz miłował Jahwe, Boga twego, z całego twojego serca, z całej twojej duszy i ze wszystkich sił twoich,

Ten wers był mobilizującym wołaniem Żydów przez trzy tysiące lat. Naoczny świadek Holokaustu opowiada o tym, jak żydowskie rodziny trzymając swoje dzieci w rękach, szepcząc do nich i wskazując na niebo śpiewały głośno „Słuchaj Izraelu”, gdy Naziści otwierali do nich ogień nad masowymi grobami.

Chciałbym w tym artykule skoncentrować się na pierwszym słowie – „Słuchaj”. Niestety, jego znacznie zostało zaciemnione przez religijne spory (tak, jakby ten wers był podstawową teologiczną defensywą Żydów przeciwko chrześcijańskiej „pogańskiej” wierze w trzech bogów) i przez religijne rytuały (niektórzy Żydzi cytują ten werset z trzema środkowymi palcami skierowanym w górę na czoło, z kciukiem i mniejszym palcem w stronę rogu prawego i lewego oka, wypowiadając litery „Shaddai”; podczas, gdy inni Żydzi zawijają swój tallit – szal modlitewny – wokół swej głowy jak Mojżesz zakrywając twarz przed ogniem chwały Bożej).

Słuchaj i bądź posłuszny (wykonaj)
Słowo “Szema” bardzo podobnie jak słowo “słuchaj” w innych językach ma dwa znaczenia: słuchaj i bądź posłuszny. Tak więc, Bóg mówi do nas, aby słuchać – zwrócić uwagę, słuchać i zrozumieć, co On mówi; a następnie, gdy już pojmiemy, mamy być posłuszni czyli wykonać to – podjąć działania na podstawie słowa, które powiedział. Jest to podobne do tego, jak podsumował pastor Joggin Cho z Korei sukcesy swojej służby mówiąc po prostu: „Modlę się i wykonuję”.

Bóg mówi więc do nas, abyśmy rozwinęli w sobie serce, które słucha i starali się zrozumieć Jego wolę. Nic nie usłyszysz z radia jeśli go wpierw nie dostroisz do odpowiedniej długości fali. Zanim będziemy mogli „usłyszeć” Boży głos, musimy „wsłuchiwać się” w niego. Rzym. 10:17 mówi nam, że „wiara bierze się ze słuchania”. To również ma podwójne znaczenie. Nasza wiara rozwija się, gdy słyszymy głos Boży naszym wewnętrznym uchem, lecz rozwija się również, gdy „jesteśmy posłuszni wszystkiemu co Ja (Jeszua) nakazuję wam”.

Słuchanie z wiarą jest jest równie moralne co mistyczne. Wiara bez posłuszeństwa jest fałszywą wiarą, podobnie jak lotne piaski, chmura bez wody i ciało bez ducha.  Pewien znany wers w żydowskiej tradycji stawia oddanie posłuszeństwu nawet przed umiejętnościa słuchania Wyj. 24:7 – “Będziemy posłuszni i będziemy słuchać”.

Prorocze namaszczenie
Był taki czas w Izraelu, gdy nie było niemal nikogo otrzymującego prorocze słowo od Boga. Ludzie ani nie słuchali, ani nie byli posłuszni. Bóg znalazł jednego małego chłopca, który miał wraliwe serce na Niego, było to Samuel. Lecz on sam nie wiedział jak się przyjmuje proroctwo, musiał się tego nauczyć. Eli, stary kapłan, powiedział mu, aby następnym razem, gdy odczuje, że Pan mógł do niego mówić, odpowiedział: “Mów PANIE, sługa twój słucha”. (1 Sam 3:9)

To jest postawa, nastawienei serca, pragnienie ducha, które powoduje, że jesteśmy gotowi i jesteśmy w stanie usłyszeć słowo od Boga. Musimy słuchać wewnątrz i być oddanymi posłuszeństwu. Nie możemy zmusić Boga, aby do nas mówił, lecz możemy ćwiczyć się we wrażliwości i koncentracjina słuchaniu, a Bóg z pewnością chce do nas mówić. Nie ma nic złego z Jego strony jako “nadajnika”, to nasz odbiornik wymaga dostrojenia.

Nasz zespół oraz studenci poświęcamy dwie godziny wspólnie w czasie poranków proroczej chwały i modlitwy. Jest to czas słuchania głosu Bożego i rozwijania proroczych darów Ducha Świętego. Wierzymy, że Bóg pragnie wzbudzić pokolenie lokalnych, mówiących po hebrajsku proroków tutaj w Izraelu, podobnie jak chce tego w każdym plemieniu, narodzie czy języku. Widzimy tego rodzaju “szkoły prorocze” w 1 Sam 10:5.

face=”Arial CE, sans-serif”>Daj przeto twemu słudze serce rozumne, aby umiał sądzić twój lud, rozróżniać między dobrem i złem, inaczej bowiem któż potrafi sądzić ten twój ogromny lud

Królewski Autorytet
Następny przykład znajdujemy w znanym śnie Króla Salomona, w którym zapytano go, co chciałby otrzymać od Boga. Ponad wszelkie materialne błogosławieństwa tego świata on poprosił: “serce, które słucha, aby umiał rozróżniać między dobrem a złem..” (z j.ang. 1 Król. 3:9). Użyte tutaj słowo tłumaczone jako “słuchające” czy “posluszne”serce to “lev szomea” o tym samym korzeniu co szema w obu powyższych fragmentach.

ZwróĆ ponowinie uwagę na moralny wymiar słuchania: abyśmy mogli rozróżniać między dobrem, a złem. To właśnie owo słuchające serce sprawiło, że Salomon stał się warty królestwa. To samo słuchające serce daje nam mądrość do wykorzystywania duchowego autorytetu, niemniej ten autorytet wymaga również integralności. Tron króla umacnia się sprawiedliwością (przyp. 16:12; 25:5).

Nie sądź, że będziesz dysponował wszelkim duchowym autrytetem, bez odpowiedniego obowiązku integralności i sprawiedliwości. Uczymy się panować przez jakość sprawiedliwości (Rzym 5:17) i to Duch Święty daje nam jako królom mądrość do rządzenia (przyp. 8:15)

Zatem, cokolwiek się dzieje:

Kochaj Pana ze wszystkich sił.

Przyjmuj prorocze dary i namaszczenie

rozwijaj autorytet przywódczy i królewski,

a wszystko zaczyna się od słuchania i posluszeństwa Panu. Podobnie jak liść trzepoczący pod nadrobniejszym podmuchem wiatru (Jn 3:8) tak my mamy być wrażliwi na wszelkie podpowiedzi udzielane na boku przez Ducha Świętego.раскрутка

Wykrzykujcie: ŁASKA!

Logo_Frangipane

Śpiewamy pieśń “Cudowna Łaska Twa”, lecz nie sądzę, abyśmy zdawali sobie sprawę z tego, jak cudowna ta Łaska jest faktycznie. Łaską jest Bożą mocą, motywowaną przez Jego miłosierdzie, działającą tak, aby wypełnić Jego współczucie. Jesteśmy zbawieni z łaski, lecz to, co jest kulminacyjnym przeżyciem „dnia zbawienia”, jest w rzeczywistości długim procesem trwającym dni, miesiące i lata cichej, a jednak o potężnej sile Bożej pracy w naszych sercach. Pamiętasz, że Jezus powiedział: „Nikt nie przychodzi do mnie, jeśli go nie pociągnie Ojciec, który mnie posłał” (J 6:44a). Czy przypominasz sobie tą pociągającą moc? Zanim poznaliśmy Boga, boska moc niewidzialnie działała w naszych sercach, przyciągając nas i ubiegając się o nas dla Chrystusa.

Pozwólcie, że pójdziemy w tym cudzie łaski dalej, ponieważ zaraz po słowach Jezusa o pociągającej mocy Ojca, powiedział znów: “…a ja go wzbudzę w dniu ostatecznym” (Jn 6:44b). Jest to moc i oddanie miłości naszego Ojca: od dni naszego grzechu i buntu, aż nawet do dni, które nastaną po naszej śmierci, Łaska nieustannie pracuje, aby zjednoczyć nasze serca z Bożym. Od naszych całkowicie bezradnych początków, aż do bezradnego końca, od śmierci w grzechu do śmierci w grobie, Łaska niesie nas w ramiona Boga.

Jak otworzyć mocy łaski:

List do Efezjan:

2:4 A Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował,

2:5 i to nas, umarłych na skutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia. Łaską bowiem jesteście zbawieni.

2:6 Razem też wskrzesił i razem posadził na wyżynach niebieskich – w Chrystusie Jezusie,

2:7 aby w nadchodzących wiekach przemożne bogactwo Jego łaski wykazać na przykładzie dobroci względem nas, w Chrystusie Jezusie.

2:8 Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga:

Paweł pisze, że Łaska zbawiła nas “przez wiarę”. Wiara otwiera moc łaski i uwalnia ją do działania w naszym świecie – a sama wiara jest następnym darem Bożym. Różnica jak występuje między tymi dwoma darami jest taka, że dar-Łaska musi zostać uruchomiony przez dar-wiarę. Musimy wierzyć w to, że Bóg jest „bogaty w miłosierdzie” i przyjąć tą prawdę, że Bóg umiłował nas „wielką miłością”. Nie wolno nam wątpić w to, że odpokutował za „nasze przewinienia”. Musimy być pewni tego, że wszyscy „żyjemy wraz z Chrystusem”.

Łaska działa przez wiarę. Wierzenie słowom Łaski otwiera moc Łaski; moc Łaski do pełnej przemiany nas przez wiarę. Jak napisano: „Z Jego pełni wszyscy wzięliśmy łaskę za łaskę” (J 1:16). Prawdziwym marszem naprzód chrześcijanina to marsz w „łasce za łaską”. Ta sama Łaska, która zwróciła nasze serca ku Chrystusowi działa w nas nadal, przemieniając nawet nasze cierpienia i próby w cnotę i moc. Czy jesteś w trakcie walki? Czy zmagasz się ze sprawami finansowymi, zdrowiem, sprawiedliwością, relacjami? Twój cud-Łaska już został przygotowany, lecz musisz wierzyć, że Bóg nie tylko stworzył łaskę-zaopatrzenie dla ciebie, lecz Chrystus motywowany miłością, pragnie okazać ci przychylność.

Możesz czuć się jak nieudacznik, grzesznik, osoba zawsze odrzucana przez innych – i być może tak jest! Celem odkupienia było, aby Bóg mógł przez nas okazać „ogrom bogactwa swej łaski”. Możesz być ubogim w tym świecie, lecz możesz być bogaty w przemieniającą łaskę Bożą. Wierz Mu. Przyjdzie taki dzień w przyszłym świecie Bożym, gdy On wskaże na ciebie i na mnie, kiedyś upadłych i zdeprawowanych, brudnych i izolowanych, i ukaże nas przed niebem i ziemią jako promienne, przemienione istoty – chwała dla Jego mistrzostwa i miłości. I stanie się to, ponieważ wierzymy w łaskę Bożą, która nas zmienia.

Kogo to obchodzi, co inni ludzie myślą o tobie? Bóg mówi, że cię kocha! Jego Łaska działa, aby cię uwolnić. Bóg wie o tym, że zmagasz się z desperacją i to jest właśnie przyczyna tego, że zainspirował to przesłanie. Jego Łaska dosięga ciebie, aby cię uwolnić.

Środkiem do twojego zwycięstwa nie jest więcej modlitwy czy więcej studium biblijnego, lecz aktywowana wiarą Łaska. Oczywiście, zdecydowanie wierzę zarówno w modlitwę jaki studiowanie Pisma, lecz moc do uwolnienia każdego z nas jest bezpłatnym darem Łaski. Nie odkładaj na później swego przełomu, wierz, że Boża Łaska jest tutaj, aby cię uwolnić!

Czego nie możemy zrobić z siebie sami.
Zostaliśmy nauczeni, że Boża Łaska to niezasłużona przychylność i, oczywiście, tak jest. A jednak niezasłużona przychylność jest tylko jednym jej aspektem. W rzeczywistości, Łaska jest obietnicą Boga, że zrobi dla nas to, czego my sami nie możemy zrobić

Biblia mówi, że „Abraham uwierzył Bogu i zostało mu to poczytane za sprawiedliwość” (Rzym 4:3). Nie znaczy to, że Abraham wierzył, że jest Bóg. Nie. Demony też wierzą, że Bóg jest jeden i drżą! Gdy Biblia mówi: „Abraham uwierzył Bogu”, znaczy to, że uwierzył w to, że to, co Bóg obiecał, stanie się. Bóg obiecał zrobić dla Abrahama to, czego Abraham i Sara nie mogli zrobić sami. Pan obiecał Abrahamowi, że będzie ojcem wielu narodów. To jest chwała Bożej Łaski: czyni ona to, co w żaden inny sposób nie jest możliwe. Widzisz, Łaska nie tylko wybrała mnie, zbawiła mnie wiecznie i okrywa moje życie Łaską, lecz Łaska również wypracowuje we mnie takie rzeczywistości, które bez boskiej pomocy są niedostępne.

Rozważmy historię Zachariasza i Zerubabela, który rządził Izraelem. Żydzi byli w niewoli babilońskiej przez 70 lat i oto teraz następowało odnowienie ich życia w Jerozolimie. Zadaniem Zerubabela było nadzorowanie odnowy miasta pośród zmagań walki, zmęczenia towarzyszących władzym, więc Pan dał mu obietnicę mówiąc: „Nie dzięki mocy ani sile, lecz dzięki Mojemu Duchowi to się stanie, mówi Pan zastępów” (Zach 4:6).

Faktycznie Bóg mówił: „Napracowałeś się, twoi przeciwnicy są liczni i silni, lecz ta praca, którą przed tobą postawiłem nie jest na twoje możliwości, lecz chodzi tu o to, co Ja mogę zrobić przez ciebie”. Podobnie jak z naszym zbawieniem – nie jest to dzieło mocy czy siły, lecz dzieło wiary w moc Ducha Świętego i łaski Bożej. Pan dał Zarubabelowi ważne słowo, powiedział:

4:7 Kim ty jesteś, wysoka góro? Wobec Zorobabela staniesz się równiną! On położy kamień na szczycie wśród okrzyków: Cudny, cudny
(“Cudny, Cudny” w j. Ang. Jest przetłumaczone „Grace, grace to it” Grace – również Łaska lub „dzięki” – przyp. tłum.)

W życiu Zorobabela istniała góra dla niego zbyt wysoka. Miał zadanie, które przekraczało jego możliwości, jednak Bóg obiecał, że Jego Duch pomoże, a gdy to dzieło będzie skończone, tłumy będą krzyczały „cudny, cudny” („Łaska, Łaska”).

Posłuchaj, mój przyjacielu, nie uciekaj od gór twego życia, wyjdź im naprzeciw z wiarą – po czym krzycz do nich „Łaska, Łaska”. Pozwól Bogu, aby twoje góry zamienił „w równinę”. Nie wydawaj z siebie mamroczącego szeptu o Łasce, lecz wykrzykuj ją głośno! Tam nie jest napisane: „myśl o Łasce”, więc uwolnij swoją wiarę i krzycz „Łaska, Łaska!” Boża niezasłużona przychylność została wylana na ciebie; mów do góry zniechęcenia, choroby, potrzeb finansowych – ŁASKA! ŁASKA!
Błogosławiony Boże, to Ty przyciągnąłeś mnie do siebie i ukryłeś moje życie w niezdobytej twierdzy Twojej Łaski. Przebacz mi cofanie się w stronę zaufania w moje uczynki i zdolności. Panie, wierzę w twoja Łaskę! Krzyczę „Łaska, Łaska!” w stronę gór, które stoją przede mną! W imieniu Jezusa!продвижение

Dlaczego Job cierpiał?

Brown Tom

Często, gdy przemawiam na temat uzdrowienia I powodzenia (prosperity), ludzie pytają mnie o Joba. Zadają pytanie: Jeśli uzdrowienie i powodzenie należą do nas to dlaczego Job cierpiał z powodu chorób i ubóstwa?”

To jest dobre pytanie i zasługuje na odpowiedź.

Po pierwsze, Księga Joba została napisana jako sztuka, co, oczywiście, nie znaczy, że jest to fikcja. Job istniał rzeczywiście. Ezechiel w 14:14 wylicza Joba jako prawdziwego sprawiedliwego męża, który żył bardzo dawno temu. W tej sztuce zwanej „Job” znajdujemy osiem postaci: Boga, Szatana, Joba, jego żonę, trzech przyjaciół Joba (Elifaz, Bildad oraz Sofar_ oraz młodego człowieka imeniem Elihu. Sztuka zaczyna się od narratora opowiadającego historię o Jobie i jego opisie jako największego męża wśród wszystkich ludzi Wschodu. Jego integralność był znana na całym świecie. Był tak uczciwy w swym postępowaniu, że nawet Bóg chwalił się nim. To On powiedział Szatanowi, aby zwrócił uwagę na nadzwyczajne życie Joba (1:8):

Mówi Pan do szatana: A zwróciłeś uwagę na sługę mego, Hioba? Bo nie ma na całej ziemi drugiego, kto by tak był prawy, sprawiedliwy, bogobojny i unikający grzechu jak on.

Szatan miał taki wstręt do świętego stylu życia Joba, że powiedział Bogu, że jedynym powodem takiej jego sprawiedliwości i czci dla Boga jest taki, że jest zdrowy i bogaty. Szatan wierzył, że gdyby Job był chory i złamany, to porzuciłby służenie Bogu. Zatem Bóg zamierzał wykazać Szatanowi, że Job będzie Mu służył bez względu na to, jakie próby go spotkają. Od tej chwili Szatan niszczył wszystko, co Job posiadał – jego dobra, dzieci i zdrowie. To właśnie ten fakt, że Bóg pozwolił Szatanowi zniszczyć wszystko powoduje całą kontrowersje. Dlaczego tak zrobił

Niektórzy charyzmatycy po prostu oskarżają Joba strach jako to, co otworzyło drzwi na próby. Wskazują na werset 3:25: „bo spotkało mnie to, czegom się lękał, bałem się, a jednak mnie spotkało”. Widzie – mówią – Job działał w strachu. To dlatego Szatan mógł zaatakować go. Prawdą jest, że strach może spowodować, że przydarzy się nam wiele złych rzeczy, lecz wyraźnie jest to, że księga Joba nie uczy na temat strachu. Nie możesz wziąć sobie jednego stwierdzenia Joba, zbudować na nim całej teorii i powiedzieć, że Job stracił wszystko dlatego, że się bał. Wierzę, że ta interpretacja jest nadmiernym uproszczeniem wyjaśnienia jego cierpień.

Z drugiej strony, wielu ewangelików kocha tą historię ponieważ dowodzi ona tego, że dobry człowiek powinien spodziewać się cierpień. Problem z tym punktem widzenia jest taki, że zapominają oni wskazać na to, że Job został uzdrowiony i błogosławiony dwukrotnie po zakończeniu próby. Innymi słowy: Job nie pozostał chory i złamany, został uzdrowiony i błogosławiony.

Jakub w swoim liście przypomina nam, aby zastanowić się nad życiem Joba (Jak5:11):

Słyszeliście o wytrwałości Joba i widzieliście końcową nagrodę za nią od Pana; bo Pan pełen jest litości i miłosierdzia.

Czy nie jest zdumiewające to, że gdy ludzie myślą o Jobie to myślą o jego próbach, a nie o końcu tych prób? Tak, Jakub mówi ludziom, żeby rozważyli zwycięstwo, którego Job doświadczył i żeby stał się on przykładem dla nas – gdy my cierpimy choroby czy ubóstwo powinniśmy trwać w wierze a Bóg doprowadzi nas do zwycięstwa. Niemniej to dalej nie udziela odpowiedzi na pytanie, przede wszystkim dlaczego Bóg pozwolił Jobowi cierpieć.

DLACZEGO ZŁE RZECZY ZDARZAJĄ SIĘ DOBRYM LUDZIOM

Niektórzy myślą, że księga Joba usiłuje odpowiedzieć na odwieczne pytanie: “Dlaczego dobrym ludziom zdarzają się złe rzeczy?” W porządku, odpowiedź jest prosta jeśli nie wierzysz w Boga. Po prostu mówisz, że życie jest pełne okazji. Bez Boga nie musisz odpowiadać na to pytanie, lecz dla ludzi wierzących w Boga to pytanie jest jeszcze trudniejsze „Jeśli Bóg jest miłością i ma wszelką moc, aby usunąć cierpienie to dlaczego dopuszcza, aby dobrzy ludzie cierpieli?” Ciężkie pytanie, prawda? W rzeczywistości jest nie tyle trudno odpowiedzieć na to pytanie, co JEST TO NIEMOŻLIWE.

O co mi chodzi? To proste. Można zadawać pytanie, na które nie ma odpowiedzi. Robię tak, gdy zadaję pytania ze z góry przyjętymi założeniami (przypuszczenie). Przypuszczenie to jest coś większość ludzi uważa za prawdę, lecz nie zostało to udowodnione. Innymi słowy: jeśli przypuszczam, że coś jest prawdziwe to nie mogę prosić o odpowiedź na pytanie dopóki nie jestem gotów zrzec się z swego uprzedzenia. Na przykład żona może zadać pytanie z jakimś założeniem (przypuszczeniem) mówiąc: „nie mogę zrozumieć, jak mój mąż może być dobrym chrześcijaninem, a jednak popełnić cudzołóstwo?” On nie może być dobrym chrześcijaninem i popełniać cudzołóstwo. Może być chrześcijaninem I popełnić cudzołóstwo, nie może być dobrym chrześcijaninem cudzołożyć. Czy widzisz to, że można zadać pytanie, na które nie ma odpowiedzi. Podobnie jest z pytaniem: „Jak Bóg może być miłością i mieć wszelką moc, a jednak ciągle dopuszczać do tego, że ludzie cierpią?

W tym pytaniu są trzy przypuszczenia:

1. Bóg jest miłością.

2. Bóg ma wszelką moc.

3. Dobrzy ludzie cierpią.

Przypuszczać coś, nie koniecznie musi być złe. W tym przypadku, czy któregokolwiek z tych założeń jest złe?

Przede wszystkim, czy Bóg jest miłością? Oczywiście jest. Biblia tak mówi: Bóg jest miłością (1 Jn 4:16).

No, a co z Bożą moą? Czy Bóg ma moc do tego, aby usunąć cierpienie?

To drugie założenie stało się powodem tego, że pewien rabbi napisał bestsellerową książkę o cierpieniu. Zasadniczo mówi on, że Bóg jest miłością, lecz nie chce używać swej mocy dla nas. On woli, abyśmy żyli swoim życiem bez Jego interwencji, widzi Boga jako małego chłopca, który nakręca zabawkę i puszcza ją swobodnie. Wierzy w to, że Bóg stworzył nas po czym zostawił sobie samym.

Lecz Biblia tak nie naucza – zarówno Stary jak i Nowy Testament. Chrześcijanie nie zgadzają się na wiarę w to, że Bóg nie jest aktywny w ich życiu. W Biblii odnajdujemy Boga, który pomaga Izraelowi wyzwolić się z niewolnictwa, uwolnił Judę od wrogów a Jezus uzdrawiał chorych i pomagał biednym. Bóg jest aktywny i pomaga nam.

Tak więc, to drugie założenie jest poprawne. Bóg ma wszelką moc, aby nam pomóc. „Nie ma nic niemożliwego dla Boga” (Łuk 1:37).

To prowadzi nas do trzeciego założenia: “Czy dobrzy ludzie cierpią?”

Trzej przyjaciele Joba myśleli, że „NIE!” Wierzyli, że jeśli ktoś cierpi to jest tak z powodu grzechu przeciw Bogu. Tak więc, przez całą księgę Joba nieustannie usiłowali zmusić Joba do wyznania jego ukrytego grzechu. Byli bardzo elokwentni, mądrzy, lecz byli wyszukiwaczami błędów. Za każdym razem, gdy próbowali przekonać Joba, że zgrzeszył, ten nieustannie ogłaszał swoją niewinność. Job wiedział, że nie zgrzeszył, wiedział, że nie zawinił. Nie rozumiał tego, dlaczego Bóg go karał, skoro nie popełnił żadnego grzechu. Z pierwszego rozdziału jest jasne, że Job nie zrobił niczego złego, a wręcz coś przeciwnego jest prawdą. Był bardziej sprawiedliwy niż ktokolwiek inny włącznie z jego przyjaciółmi. Cierpiał nie dlatego, że zrobił coś złego, lecz dlatego, że najlepszym mężem na całym Wschodzie.

Niemniej przyjaciele Joba nie wiedzieli tego i zamiast widzieć Joba jako najbardziej sprawiedliwego męża wśród nich, uważali go za największego grzesznika. Jak bardzo się mylili! Gdyby tylko znali początek tej księgi, z pewnością zamknęli by się.  Ponieważ Job był tak sprawiedliwy wśród ludzi a jednak cierpiał, niektórzy doszli do wniosku, że dobrzy ludzie cierpią. Odpowiadając na pytanie: „Czy dobrzy ludzie cierpią?” mógłbyś odpowiedzieć: „Oczywiście, że tak, Job jest pierwszym tego przykładem. Był dobry, a jednak cierpiał”. Tak więc ludzie myślą, że księga Joba odpowiada „TAK” na to pytanie. Lecz jeśli tak odpowiedź brzmi to Bóg nie byłby sprawiedliwy. Jak może Bóg pozwolić na to, aby dobrzy ludzie cierpieli i nadal być sprawiedliwym. Nie może.

“Chwilę! Mówisz, że Job nie był dobrą osobą?” możesz zapytać.  Pozwól, że zapytam cię: „Czy Job był dobrą osobą?”  Tak! Może!? Jesteś pewien? Job nie był “dobrym” człowiekiem w sensie biblijnych opisów tego, co jest dobre!  Bogaty człowiek przyszedł do Jezusa i powiedział „Dobry nauczycielu”. Jezus przerwał mu i powiedział: „Nikt nie jest dobry , tylko Bóg jedynie”.

Paweł pisze tak: Rzym (BW)

Nie ma ani jednego sprawiedliwego,  nie masz, kto by rozumiał, nie masz, kto by szukał Boga; wszyscy zboczyli, razem stali się nieużytecznymi, nie masz, kto by czynił dobrze, nie masz ani jednego.

Nowy Testament wystarczająco wyraźnie pokazuje, że nikt nie może być uważany za sprawiedliwego w oczach Boga. W ludzkich oczach są dobrzy ludzie a Job był jednym z nich.

Biblia mówi, że Job był najlepszym człowiekiem na cały m Wschodzie. TO nie znaczy, że był sprawiedliwy i dobry w oczach Boga. Był po prostu najlepszym mężem z ludzkiej perspektywy, lecz nawet najlepszy człowiek jest grzesznikiem w Bożych oczach i to dotyczy Joba. Grzesznik nie ma prawa stać przed Bogiem, ani żadnych praw.

NIEZAPOMNIANY BOHATER

Czy pamiętasz ostatnią postać w Księdze Joba? Ma na imię Elihu. Nie był jednym z przyjaciół Joba. Po prostu słuchał jak jego przyjaciele osądzają go i jak Job się broni. Gdy zaczął słuchać tych czterech, Bóg dał mu wejrzenie w prawdziwą naturę cierpień Joba.

Ze wszystkich ludzkich postaci tylko Elihu zrozumiał dlaczego Job cierpiał. To zdumiewające, że nigdy nie słyszałem nikogo, kto by wspominał o Elihu. Większość z nas zapomina o nim, lecz prawda jest taka, że Elihu był jedynym, który miał prawdziwe wejrzenie w sytuację, nie tylko na cierpienia Joba, lecz również na cierpienia ludzkości w ogóle. To dlatego Elihu ostatni mówi o cierpieniach Joba. Interesujące jest to, że gdy Bóg objawił się Jobowi, zgromił Joba za brak wejrzenia i zgromił trzech jego przyjaciół za to, że fałszywie go oskarżali. Jednak nie zgromił Elihu. Dlaczego? Ponieważ Elihu właściwie rozumiał cierpienie.

Elihu zaczyna mówiąc:

32:6b Jestem młody latami, a wy starzy, dlatego wahałem się i bałem się wyjawić wam swoje zdanie.

32:7 Myślałem: Niech dni przemówią, a mnogość lat niech uczy mądrości!

32:8 Lecz duch, który jest w człowieku, i tchnienie Wszechmocnego czynią ich rozumnymi.

Zauważ, że Elihu ma przekazać mądrość nie ze względu na jakiekolwiek ludzkie zrozumienie, lecz dlatego, że Boży Duch dał mu zrozumienie. Pierwsza rzecz jaką robi to poprawienie przyjaciół Joba:

32:11 Oto czekałem na wasze mowy, przysłuchiwałem się waszym rozumnym wypowiedziom, aż wy zgłębicie słowa.

32:12 Na was zważałem, a oto nie było nikogo, kto by przekonał Joba, kto z was by odpowiedział na jego słowa.

Elihu pokazał przyjaciołom Joba, że mylili się osądzając go. Druga rzecz to poprawienie Joba, lecz robi to w pokorze.

33:1-9   Teraz więc, Jobie, słuchaj mojej mowy! Nadstaw ucha na wszystkie moje słowa! Oto otwieram usta, mam słowa na końcu języka. Ze szczerego serca wypływają moje słowa, moje wargi wypowiadać będą słowa rozumne. Duch Boży stworzył mnie, a tchnienie Wszechmocnego ożywiło mnie. Jeżeli możesz, odpowiedz mi, przygotujsię, stań przede mną! Oto ja przed Bogiem jestem taki, jak ty; także i ja jestem z gliny ulepiony. Niech cię więc nie przeraża obawa przede mną, a nacisk z mej strony niech nie zaciąży na tobie! Wszakże powiedziałeś mi do uszu i słyszałem brzmienie twoich słów: JESTEM CZYSTY, BEZ GRZECHU, NIEWINNY I BEZ ZMAZY.

Elihu zobaczył jedną podstawową słabość Joba: Job wierzył, że jest bez autentycznego grzechu, był sprawiedliwy we własnych oczach. Tak był sprawiedliwy tak dalece jak chodziło o ludzką sprawiedliwość, lecz nie był sprawiedliwy wobec Boga. Dopóki Job uważał się za bezgrzesznego, a nie pod przekleństwem grzechu, nie mógł sobie wyobrazić jak to możliwe, że mógł cierpieć. To niepokoiło Joba, lecz Elihu wskazał na fakt, że Job był grzesznikiem takim samym jak każdy inny i jest pod przekleństwem grzechu, który zawiera chorobę i ubóstwo.

Ludzie błędnie myślą, że księga Joba jest napisana po to, aby odpowiedzieć na pytanie: Dlaczego Bóg dopuszcza, aby dobrzy ludzie cierpieli? Lecz Elihu nie miał problemu z tym pytaniem, ponieważ wiedział o tym, że nie ma prawdziwie „dobrych” w Bożych oczach. To, co wprawiało w zakłopotanie Elihu to nie fakt, że Job cierpiał, lecz dlaczego on i jego przyjaciele nie cierpieli razem z Jobem. W rzeczywistości, Elihu dziwił się, dlaczego nie cierpią wszyscy przez cały czas, skoro wszyscy są podobnymi grzesznikami.

On zdawał sobie sprawę z tego, że grzesznicy są pod przekleństwem grzechu a zatem nie mają prawa wściekać się gdy cierpią. Powinni zdać sobie sprawę z tego, że zasługują na to, aby cierpieć, a jeśli nie cierpią to powinni wielbić Boga jeszcze bardziej, ponieważ ma dla nich miłosierdzie.

DLACZEGO GRZESZNICY SĄ BŁOGOSŁAWIENI?

Elihu zadał właściwe pytanie: “Dlaczego Bóg pozwala na to, aby grzesznicy byli błogosławieni?” Odpowiedź: ponieważ Bóg jest miłosierny.

Innymi słowy: przed tym, gdy Job zaczął przechodzić swoją próbę, doświadczał miłosierdzia Bożego, lecz gdy zaczęło się cierpienie, doświadczał sprawiedliwości Bożej – otrzymał tylko to, na co zasłużył. Natychmiast po mowie Elihu, Bóg odpowiedział Jobowi w burzy I zgromił go za fałszywe oskarżanie Boga o niesprawiedliwość. Job mądrze pokutował.

Mógłbyś rzec: „Rozumiem to, co mówisz, lecz jak możemy wyznawać nasze uzdrowieni i powodzenie, jeśli jesteśmy grzesznikami? Przede wszystkim grzesznicy nie mają prawa do uzdrowienia i powodzenia?”

To było prawdą przed krzyżem! Lecz przez krzyż zostaliśmy uczynieni sprawiedliwością Bożą, zatem mamy prawo stać przed Bogiem. Żyjemy w czasie po krzyżu i dlatego Bóg kazał trzem przyjaciołom Joba złożyć ofiary. Bóg objawił się Elifzowi, liderowi trzech przyjaciół Joba i powiedział do niego: „Mój gniewa zapłonął przeciwko wam. Ty i twoi dwaj przyjaciele weźcie siedem byków i siedem baranów, idźcie do Joba i złóżcie je na ofiarę całopalną. Gdy Job, mój sługa, będzie się modli za was, gdyż Bóg okaże wam miłosierdzie i nie sprowadzi żadnej z tych tragedii, których doświadczył Job” (41:8). Bóg pokazał Jobowi i jego przyjaciołom, że tylko przez rozlanie krwi jest przebaczenie grzechów.

Tutaj jest istota: Przed śmiercią Jezusa na krzyżu za nasze grzechy ludzkość nie miała żadnego prawa do uzdrowienia i  powodzenia. Mogli tylko błagać o miłosierdzie, lecz od chwili, gdy Chrystus umarł za nasze grzechy, choroby i ubóstwo, mamy teraz prawo do łaski Bożej.

RÓŻNICA MIĘDZY ŁASKĄ A MIŁOSIERDZIEM

Łaska jest niezasłużoną przychylnością. Nie wyznajemy uzdrowienia i powodzenia w oparciu o nasze dobre uczynki, lecz w oparciu o dzieło Chrystusa na krzyżu. 2 Kor. 8:9 mówi: „Ponieważ znacie łaskę w Pana naszego Jezusa Chrystusa, że będąc bogatym, stał się dla was ubogim, abyście ubóstwem jego zostali ubogaceni”. Stał się biednym przez Swoje Zastępczą ofiarę na krzyżu i z tego powodu my mamy dostęp do Bożej łaski, która jest czymś znacznie więcej niż miłosierdzie.

Biblia mówi nam, abyśmy wzrastali w łasce Bożej. Nigdzie nie mówi, abyśmy wzrastali w miłosierdziu Bożym. Wielu ludzie wymienia słowo „łaska” na „miłosierdzie”, myślą, że te dwa terminy znaczą to same, lecz tak nie jest.

Hebr. 4:16 mówi: „Przystąpmy tedy z ufną odwagą do tronu łaski, abyśmy dostąpili miłosierdzia i znaleźli łaskę ku pomocy w stosownej porze”. Zauważ, że Boży tron jest tronem „łaski” a nie miłosierdzia. A jednak przy Jego tronie ludzie mogą otrzymać zarówno „łaskę” jak i „miłosierdzie”. To są dwie różne rzeczy. Niestety, większość ludzi siłuje przyjąć miłosierdzie, gdy potrzebują znaleźć łaskę. Łaska jest lepsza.

Jaka jest różnica między miłosierdziem, a łaską? Miłosierdzie jest wtedy, gdy Bóg nie wykonuje na tobie Swojej kary, na którą zasługujesz. Łaska zaś, jest wtedy, gdy Bóg daje ci korzyści, za które On zapłacił. Jedne podobieństwo między łaską i miłosierdziem jest takie, 1że oba są robione z niezasłużoną przychylnością. Niemniej, miłosierdzie nie opiera jest oparte legalnych prawach, łaska tak! Zilustrujmy różnicę, Przypuśćmy, że spożywasz przyjemny posiłek restauracji, po czym udajesz się do kasy, aby za niego zapłacić. Gdy sięgasz do kieszeni, odkrywasz, że zapomniałeś pieniędzy. Nie masz gotówki, czeków ani karty. Przepraszasz, za to, że nie masz pieniędzy, aby zapłacić.

Czego ci w tym momencie potrzeba? MIŁOSIERDZIA! Przypuśćmy, że kierownik ma dla ciebie współczucie i mówi ci, żebyś zapomniał o rachunku. Skorzystałeś z posiłku nie płacąc za niego. To jest ilustracja miłosierdzia.

Czym jest łaska? Łaska jest wtedy, gdy ktoś daje ci jako dar bon na skorzystanie z posiłku za darmo. Idziesz więc do restauracji, zamawiasz swoje ulubione jedzenie i cieszysz się z każdego kęsa. Po obiedzie podchodzisz do kasjera i wręczasz mu bon. Czy widzisz różnicę, między tymi dwoma zdarzeniami? Łaska.

W obu przypadkach nie płacisz za posiłek. To jest bliskie przychylności. W pierwszym przypadku złapał cię strach, ponieważ nie wiedziałeś, że nie masz pieniędzy, nie miałeś pewności w jaki sposób zareaguje kasjer, gdy do niego podejdziesz. Nie było pewności ani pokoju dopóki ci nie przebaczono, lecz nawet wtedy czułeś się niegodny, ponieważ nie zapłaciłeś.

Widzisz w taki właśnie sposób działali starotestamentowi święci wraz z Jobem. Błagali o miłosierdzie, lecz nigdy nie byli pewni czy Bóg je okaże. To dlatego Job powiedział, że bał się tragedii. Nie był pewien tego, że błogosławieństwo będzie obfitować w czasie jego życia, ponieważ działał przez miłosierdzie.

W drugim przypadku cieszysz się posiłkiem wiedząc, że ktoś za niego zapłacił. Tak długo dopóki masz darowany bon na obiad jesz w pokoju i z przekonaniem. Nie przeszkadza tobie to, że to ktoś inny za niego zapłacił. Nie podchodzisz do kasjera ze słowami: „Oh, jestem tak niegodny tego wspaniałego posiłku. Nie zasługuję na niego. Ktoś zapłacił za niego i dał mi ten bon. Czy sądzisz, że możesz przyjąć go przyjąć?” NIE! NIE! NIE! Po tysiąckroć nie!Podchodzisz do kasy nie czując się gorszym, wiedząc, że obiad jest zapłacony.

Przyjacielu, tego właśnie naucza NT o łasce. Bóg już zapłacił cenę za twoje grzechy, choroby i ubóstwo. Musisz po prostu odważnie podejść do Jego tronu, aby znaleźć łaskę w czasie potrzeby. Już wiesz o tym, że cena została zapłacona. Po prostu ciesz się z tych korzyści.

Tom Brown

P.O. Box 27275 El Paso,

TX 79926 (915) 857-0962

раскрутка сайта

Przemyślenia o papieżu

W wielkim wylaniu żalu

PRZYMYŚLENIA O PAPIEŻU?

Andrew Strom.

W wielkim wylaniu żalu i mów pochwalnych, które towarzyszyły śmierci Papieża, jest coś takiego, co mnie bardzo niepokoi. Nienawidzę być „deszczem, który pada na paradę”, lecz jest coś ogromnie podstawowego, co, wierzę, wymaga tutaj przyjrzeniu się. Nie ma wątpliwości co do tego, że ostatni papież był człowiekiem wielkich osiągnięć. Złamał wiele barier i był rzeczywiście jednym z najskuteczniejszych liderów Kościoła Katolickiego współczesnych czasów. Nie sądzę, żeby ktokolwiek to kwestionował.

Lecz to co chcę zakwestionować to organizacja której przewodniczył i „ewangelią”, którą reprezentował. Naprawdę niepokoi mnie, gdy słyszę o ewangelicznych liderach wychwalających jego ogólne przesłanie a nawet nazywających go „wielkim ewangelistą” czy „wielkim chrześcijańskim liderem”. Czy Reformacja jest więc nieważna? Czy powinniśmy po prostu zwinąć namioty i wrócić do Rzymu? Jest coś bardzo niepokojącego w tej reakcji, która nadeszła z tych kwater – również „proroczych”, zielonoświątkowych, „protestanckich” (tak zwanych). To powoduje we mnie wielki niepokój.

Wiele zrobiono dla około 100 milionów katolików, którzy zostali ochrzczeniu w Duchu Świętym, z tego warto się radować, lecz co z ponad 900 milionami, które są zamknięte wewnątrz systemu, który nie głosi „nowego narodzenia” i nawrócenia – lecz raczej zbawienie z uczynków, rytuały i „sakramenty” kościoła? Czy taka „ewangelia” jest do przyjęcia?

Czy to jest do przyjęcia „kropić” małe dzieci a potem mówić im, że są „zbawione” tak długo dopóki chodzą na msze i do „konfesjonału”, i przyjmują inne „sakramenty”? Czy to jest do przyjęcia, aby modlić się do Marii („Królowej Niebios”) czy świętych, czy posągów z kości słoniowej? Czy to jest do przyjęcia, aby nazywać człowieka „Ojcem Święty”? Czy jest do przyjęcia, aby zabraniać duchownym małżeństw, doprowadzając do zalewu seksualnego wykorzystania i skandali? Czy w jakiejkolwiek część katolickiego systemu, tak jak jest on obecnie ustanowiony, jest w cokolwiek ogóle do przyjęcia? Czy cokolwiek z niego ma choćby najmniejsze podobieństwo do Nowego Testamentu? Fundamenty katolicyzmu nie zmieniły się od dni Lutra. Ostatni papież zmienił niewiele lub wcale w tych fundamentach. Oni nie zmienili się od czasów Wieków Ciemności i stworzyli system, który wysyła miliony ludzi do wiecznego piekła. Oni po prostu NIE OFERUJĄ ZBAWIENIA JAKIEGOKOLWIEK, lecz to co oferują jest „fałszywą” wersją zbawienia – która trzyma miliony w łańcuchach ciemności.

Odwiedź Amerykę Łacińską kiedyś i zobacz ciemne przesądy, które często uchodzą za katolicyzm w tych krajach. Zobacz jak paradują ze swoimi figurami po ulicach, aby tłumy mogły klękać przed nimi. To nie jest „chrześcijaństwo” wcale i trzyma w swych rządach MILIONY.

Musimy pamiętać, że, gdy został wybrany na papieża w 1978 roku, Karol Wojtyła oddał swoje papiestwo Marii i miał słowa oddania się jej wyhaftowane na swych papieskich szatach. W swej autobiografii z 1994 roku napisał: „W czasie Drugiej Wojny Światowej, gdy byłem zatrudniony w fabryce jako ropbotnik, zostałem pociągnięty od oddania Marii… Maria jest nową Ewą, umieszczoną przez Boga w relacji do Chrystusa, nowego Adama”.

Jan Paweł II czcił Marię przy każdej okazji, prywatnie i publicznie. To był jego zwyczaj, aby modlić się na różańcu przed obrazem Marii w pierwszą sobotę każdego miesiąca. Nieustannie wywyższał Marię w czasie swych usług. Mówi się, że w czasie swej podróży do Ameryki Łacińskiej w 1996 roku „każdą mowę kończył wywyższaniem Marii” (Christianity Today, April 8, 1996, p. 94).

 

Znam wstawienniczkę z Nowej Zelandii, która była katoliczką. Była on jedną z najbardziej antykatolickich osób jakich znałem. Dlaczego? Ponieważ spędziła ponad 20 lat swego życia w tym systemie – żarliwie szukając Boga, chodząc na msze, odmawiając różaniec, chodząc do konfesjonału itd., a przez cały ten czas znajdowała się w całkowitej duchowej CIEMNOŚCI, dopóki nie wyszła i nie uchwyciła się prawdziwej ewangelii. Gdyby nadal tam była, prawdopodobnie byłaby ciągle NIE ZBAWIONA.

Przepraszam, że muszę na to wszystko wskazywać, lecz jak to jest, że obecna kupa liderów wydaje się zdolna do tego, aby porzucić 500 lat prawdy Reformacji po to, aby być „poprawna politycznie” i znaleźć „jedność” z katolickim systemem? Otrzymałem w ostatnim tygodniu poniższy email, który pomoże to wszystko sprowadzić do puenty.

 

(Od byłego księdza katolickiego):

 

Gdy człowiek klęka przed bałwanem z kości słoniowej, błaga o zbawienie a ty mówisz mu, że on nie może usłyszeć – czy to jest nienawiść?

Gdy czyjaś mała dziewczynka… musi powiedzieć w knfesjonale o swoich myślach, o swoich emocjach i pokuszeniach wobec nieżonatego księdza a ty mówisz jej, że musi wyznawać tylko Jezusa – czy to jest nienawiść?

Gdy biedna zasmucona wdowa płaci ze swego skromnego utrzymania za mszę z jej nieżyjącego męża, desperacko żywiąc nadzieję, że zakończy jego męki w czyśćcu, a ty mówisz jej, że nie ma czyśćca – czy to jest nienawiść?

Gdy milion dusz, dla których umarł Chrystus, ufa dobrze wykarmionemu papieżowi ubranemu w złoto i dobre materiały, że da im klucze do Niebios, a ty mówisz im, że oni nie potrzebują nikogo poza Jezusa – czy to jest nienawiść?

Czy, gdy Jezus, Boży dar miłości dla całej ludzkości, wskazał palcem na faryzeuszy i nazwał ich wężami – czy to była nienawiść?

Czy, gdy ap. Paweł stanął na Areopagu i miał odwagę powiedzieć filozofom pogańskiej tajemnej religii, że są zbyt przesądni – czy to była nienawiść? 

NIE! 

Aby uwolnić człowieka od łańcuchów Szatana musisz mu najpierw powiedzieć, że jest więźniem. Ty musisz go przekonać, że jest zgubiony i bez nadziei…

Są tacy, którzy nazywają ewangeliczną literaturę „literaturą nienawiści”, lecz oni nie wiedza jakie jest prawdziwe znacznie nienawiści.

Prawdziwa nienawiść ukrywa ewangelię w pięknych słowach, które nie martwią nikogo a zatem nikomu nie dają przekonania o grzechu.

Prawdziwa nienawiść stoi z milczącym egoizmem, gdy populacja piekła rośnie.

 

[Źródło: 'Battle Cry’, May-June 1993].

—————————————

(jeśli chcieci przekazać nam wasze uwagi napiszcie do):

prophetic@revivalschool.com 

Niech was Bóg błogosławi, moi przyjaciele.

 

 -Andrew Strom.

 

topodin

Spotkanie na Boże Narodzenie

 

(Autor nieznany).

Jest to relacja z pierwszej ręki, opowiadanie  kobiety, która wraz z rodziną jadła obiad w dzień Bożego Narodzenia w małej restauracji wiele kilometrów od swego domu. 

Nancy, matka, opowiada takie zdarzenie:

 Znaleźliśmy się w restauracji jako jedyna  rodzina z dziećmi. Posadziłam Eryka na wysokim barowym krześle i zauważyłam, że wszyscy jedzą cicho i rozmawiają. Nagle Eryk zapiszczał z radością i powiedział:

– Hey, tam!

Walną swymi grubymi,dziecięcymi rączkami w wysoką ladę. Oczy miał szeroko otwarte z podniecenia a usta rozwarte w szerokim bezzębnym uśmiechu. Wiercił się i chichotał wesoło. Rozejrzałam się wokół i zauważyłam źródło jego wesołości. Był to człowiek w podartym płaszczu, brudny, tłusty i zniszczony. Wisiały na nim workowate spodnie z zamkiem zapiętym do połowy a z butów wystawały wierzchołki dużych palców. Koszule miał brudną a włosy niemyte i nieczesane od wieków. Bokobrody były zbyt krótkie, aby je nazwać brodą a nos był tak żylasty, że wyglądał jak mapa drogowa. Byliśmy zbyt daleko od niego, aby czuć woń, lecz z pewnością śmierdział. Wyciągnął rękę i machną luźną dłonią i powiedział do Eryka:

– Hej tam, dzieciaku!
– Hej tam, wielki chłopie!
– Widzę cię, chłopie!

 Wymieniliśmy z mężem spojrzenia: „Co robimy?”

Eryka zaśmiewał się i odpowiadał; 

– Hej, hej, tam!

Teraz wszyscy w restauracji zauważyli nas i  spoglądali, to w naszą stronę, to na mężczyznę. Ten stary gość wraz z moim pięknym dzieckiem stali się powodem utrapienia.

Otrzymaliśmy posiłek a ten człowiek zaczął wykrzykiwać przez całą salę:

– Czy ty wis co to herbatniki? Wis co to peek-a-boo?

– Hej, paczcie, on zna peek-a-boo!

 (“peek-a-boo” to zabawa z małymi dziećmi polegająca  na tym, że ukrywa się na chwilę twarz, po czym nagle „wyskakuje się” na dziecko z okrzykiem “pikabuu” – przyp. tłum.)

 Nikomu nie wydawało się to zabawne. Było oczywiste, że jest pijany. Byliśmy z mężem zażenowani. Jedliśmy w milczeniu;
wszyscy poza Erykiem, który przerabiał cały swój repertuar okazując podziw dla włóczęgi, który z kolei, odwzajemniał się swoimi fajowymi komentarzami.

 Skończyliśmy wreszcie posiłek i skierowaliśmy się do drzwi. Mąż poszedł zapłacić rachunek i powiedział mi, żebyśmy się spotkali na parkingu. Starzec siedział pewnie między mną, a drzwiami. Pomodliłam się: 

– Panie, pozwól mi wyjść stąd, zanim odezwie się do mnie czy Eryka.

   Gdy zbliżyłam się do niego, odwróciłam się tyłem do niego, aby uniknąć choćby powietrza, którym mógłby tchnąć na mnie. Gdy tak zrobiłam, Eryk oparł się na moim ramieniu, wyciągając obie rączki w geście “weź mnie”. Zanim mogłam go powstrzymać,  Eryk przepchał się z moich ramion w jego. Nagle stary, śmierdzący mężczyzna i malutkie dziecko zostali pochłonięci więzami miłości Eryk w akcie totalnego zaufania, miłości i poddania położył swoją malutką główkę na obdartym ramieniu. Mężczyzna zamknął oczy i mogłam dostrzec łzy kręcące się pod powiekami. Jego stare, brudne, spracowane i pełne bólu ręce delikatnie, tak bardzo delikatnie, utuliły siedzenie mojego dziecka i pogłaskały jego plecy. Nigdy, żadne dwie istoty nie kochały się tak głęboko w tak krótkim czasie.
Stałam pełna respektu. Stary człowiek  przez chwile kołysał i tulił w swych ramionach Eryka, otworzył oczy i spojrzał prosto do mnie: Powiedział zdecydowanym, rozkazującym głosem:

– Troszcz się o to dziecko.

– Będę – jakoś wyjąkałam ze ściśniętym gardłem.

Ociągając się, niechętnie, tęsknie, jakby z bólem odsunął Eryka od piersi. Odebrałam dziecko, a on powiedział: 

– Niech ci Bóg błogosławi, mamo. Dziś podarowałaś mi bożonarodzeniowy dar.

Nic nie odpowiedziałam poza mętnym podziękowaniem. Pobiegłam do samochodu z Erykiem w ramionach. Mąż był zdumiony, czemu płaczę i tak mocno trzymam dziecko mówiąc:

– Mój Boże, mój Boże, przebacz mi!

Właśnie byłam świadkiem Chrystusowej miłości pokazanej mi przez niewinne, maleńkie dziecko, które nie zobaczyło grzechu ani nie osądziło; dziecko, które zobaczyło duszę i matkę, która dostrzegła tylko zewnętrzny strój. Byłam ślepą chrześcijanką, trzymającą w ramionach dobrze widzące dziecko. Czułam, że Bóg pyta mnie:

 Czy gotowa jesteś podzielić się swoim synem na chwilę? – podczas, gdy On podzielił się Swoim na wieki.

 Obdarty starzec nieświadomie przypomniał mi o tym, że:

 „Aby wejść do Królestwa Bożego musimy stać się jak małe dzieci”.

/span

topod