Administracja Obamy zakazuje wiedzy o islamie

 Raymond Ibrahim

30 października  2011

To że administracja Obamy  cenzoruje fotografie nieżyjącego Osamy bin Laden, aby nie obrażać muzułmanów, to jedno, ale żeby cenzurować słowa, a szczególnie te, które mają decydujące znaczenie dla bezpieczeństwa Stanów zjednoczonych?

Magazyn Daily Caller  ujawnia, że “administracja Obamy wycofuje wszystkie materiały szkoleniowe przeznaczone dla funkcjonariuszy prawa oraz narodowego bezpieczeństwa, aby usunąć wszelkie odniesienia do Islamu, jakie mogą być uznane przez niektóre muzułmańskie grupy za obraźliwe”.

Ten ruch pojawił się po oskarżeniach organizacji popierających takich jak Council on American Islamic Relations (CAIR – Rada ds. Relacji Amerykańsko Islamskich) oraz innych, które zostały  zidentyfikowane jako czołowe grupy Muzułmańskiego Bractwa w 2004 w sprawie zbierania funduszy na działania terrorystyczne przez Holy Land Fundation. W środowym artykule tytułowym Los Angeles Times, prezydent Muzułmańskiej Rady Spraw Publicznych (Muslim Public Affairs Council MPAC), Salam al-Marayati, groził FBI całkowitym odcięciem współpracy między amerykańskimi muzułmanami a siłami bezpieczeństwa, jeśli agencja nie dokona przeglądu materiałów szkoleniowych dla funkcjonariuszy ochrony porządku publicznego. Utrzymanie tych materiałów w obecnej postaci: „podkopuje relacje między funkcjonariuszami a społecznością muzułmańskich Amerykanów”, jak napisał al.-Marayati. Liczne internetowe źródła podają szczegóły bliskich powiązań MPAC z CAIR. W tym artykule Al.-Marayati żądał, aby Departament Sprawiedliwości oraz FBI „wyraźnie i niedwuznacznie przeprosili  społeczność amerykańskich muzułmanów” i „ustanowili gruntowny i jasny sposób weryfikacji procesu selekcji zarówno szkoleniowców jak i materiałów”.

Tak więc, zgodnie z tym, po przedyskutowaniu sprawy z Generalnym Prokuratorem, Dwight C. Holton powiedział: „Chcę to powiedzieć całkowicie jasno: wszelkie szkoleniowe materiały, które przedstawiają islam jako religię przemocy czy choćby skłonną do przemocy są złe, są obraźliwe i są sprzeczne ze wszystkim co ten prezydent, ten prokurator generalny i Departament Sprawiedliwości reprezentują. Nie będzie to tolerowane”.

Jeszcze przed tymi muzułmańskimi oskarżeniami i groźbami Prezydent Obama wspominał o cenzurowaniu słów, gdy przemawiał wkrótce po swoim wyborze, przejmując urząd: „Słowa są ważne,… ponieważ jednym ze sposobów wygrania tych zmagań [tj.: „wojny z terrorem”] jest bitwa o serca i umysły [muzułmanów]” (po czym nastąpiły takie rzeczy jak zalecenie NASA, aby sprawił, żeby muzułmanie „dobrze się czuli„).

Jakby nie było już wystarczająco żałosnego braku badań dotyczących muzułmańskich praw i doktryny wojennej w programach zajęć amerykańskiej armii, w tym w Pentagonie oraz Amerykańskiej Szkole Wojskowej  – ta administracja wprowadza jeszcze bardziej agresywny program cenzorski, który dalej pogorsza sprawę. Zeszłoroczny Kwartalny Raport obrony (Quarterly Defense Report [QDR]), strategiczny dokument, nie wspomina nawet z daleka niczego, co dotyczy islamu, choć podkreśla, że  zmiana klimatu wydaje się im „przyspieszać brak stabilizacji i konflikty” na całym świecie.

Ta próba oczyszczenia islamu sięga wstecz 2008 roku do rządowego memo, który nie tylko ostrzega przez „obrażaniem”, „znieważaniem” czy „konfrontowaniem” muzułmanów, lecz usiłuje usprawiedliwiać  cenzurę następująco:

Nigdy nie należy używać terminu “dżihadysta” czy “mudżahedin” w rozmowach na temat terrorystów. Mudżahedin, święty bojownik, jest w kontekście sprawiedliwej wojny cechą pozytywną. W języku arabskim „dżihad” oznacza „dążącego drogą Bożą” i jest używany w wielu kontekstach poza wojną. Nazywanie naszych wrogów dżihadystami i ich ruchu globalnym dżihadem usprawiedliwia ich działania [podkreślenie dodano].

Oprócz tego, że powyższa definicja poważnie wprowadza w błąd to uwaga, jakoby słowa, których używamy, w ogóle miały mieć jakikolwiek wpływ na to co jest a co nie jest uzasadniona dla muzułmanów, jest czymś więcej niż brakiem kompetencji: muzułmanie nie czekają na Amerykanów czy ich rząd – czyli na błądzących, zwiedzionych, a jednym słowem: niewiernych – na określenie czym dla nich jest islam. Dla muzułmanów wyłącznie prawo szariatu decyduje co jest dobre, a co złe; cokolwiek pasuje do szariatu jest dobre, wszystko co jest poza szariatem jest złe.

Amerykański rząd mniej musi martwić się o słowa, które podobają się muzułmanom, a więcej o to, aby dostarczyć wywiadowi, nie wspominając o własnych obywatelach, właściwej wiedzy dotyczącej natury tego zagrożenia.   jaki sposób, bez słów odnoszących się do islamu, analitycy mają nadawać sens obecnemu konfliktowi? Jakie są cele i motywacje dżihadystów? Jakie ich metody działania? Kto może ich “zradykalizować”? Z kim się łączą? Kto ich wspiera? Te i mnóstwo innych pytań są niezrozumiałe bez możliwości swobodnego używania słów dotyczących islamu.

Wiedza wiąże się z językiem: im bardziej precyzyjny język, tym dokładniejsza wiedza. Aby w obecnym konflikcie zdobyć właściwą wiedzę, która jest żywotnie istotna dla zwycięstwa, musimy zacząć od precyzyjnego słownictwa.

Oznacza to, że analitycy wywiadu i twórcy polityki muszą móc swobodnie używać i doceniać znacznie słów dotyczących islamu, zaczynając od samego słowa „islam”  – poddanie prawu szariatu na bazie ogólnoświatowej – aby oddzielić założenia i imperatywy całkowicie odmienne od tych znanych w powszechnym prawodawstwie Zachodu. Cokolwiek podpada pod szariat jest prawe, w tym nierówne traktowanie prawa; brak religijnej i płciowej równości, kryminalizacja stylu życia według wyboru, jak też brak wolności religijnej i mowy – a wszystko, co nie podpada pod szariat jest złe.

Znaczy to, z amerykańskie wojsko musi zacząć badać i wyjaśniać islamskie prawa i doktrynę wojenną bez obawy o represje, jak to było przypadku stratega kontr terroryzmu, Stephena Coughlin , który został zwolniony przez Pentagon za to, że skupił się na islamskiej doktrynie, stając się w ten sposób politycznie niepoprawny. Oznacza to, że amerykańskie przywództwo musi potraktować to starożytne powiedzenie – „Poznaj swojego wroga ” – poważnie .

– – – – – – – – –

Raymond Ibrahim, jest specjalistą ds Bliskiego Wschodu/Islamu autorem The Al Qaeda Reader, jak też członkiem David Horowitz Freedom Center oraz  Middle East Forum.продвижение сайта

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *