John Fenn
Wracałem kiedyś z zajęć w szkole, uwielbiając Pana. Nagle język zmienił mi się na angielski, choć nic w tej sprawie nie robiłem – po prostu wypłynęło to ze mnie, z serca miłości dla Pana. To, co powiedziałem było pięknym uwielbieniem i oddaniem czci Panu, lecz nie byłem pewien, co się działo.
Znacznie później zdałem sobie sprawę z tego, że sam interpretowałem swój język modlitwy. Na temat języków nagrałem cykl nauczania (CD/MP3), więc nie będę się tym tutaj obszernie zajmował, przyjrzymy się tylko na pewnym podstawom.
W czasie nawiedzenia Pana, gdy uczył mnie na ten temat, zapytałem: „Po co języki? Przecież to tak kontrowersyjny temat w niektórych kręgach!” Odpowiedział (skracając konwersację do istoty): „Zastanów się nad problemem Ojca. Człowiek został oddelegowany na ziemię, lecz wpuścił na ten świat grzech. Jeśli możesz to pojąć, zrozumieć w większości to my działamy na ziemi na zaproszenie”.
(Dał mi chwile i tysiące rzeczy przeleciało mi przez głowę, które nagle nabrały sensu – On, jako Stwórca, rezerwuje sobie prawo do skorzystanie ze stworzenia, co wyjaśnia to, że natura w ostatnich latach przed Jego powrotem szaleje starając się pokazać człowiekowi, że tak naprawdę to nie on kontroluje bieg spraw tak, jak mu się wydaje. Od dawna zdaję sobie sprawę z tego, że Pan nie jest we wszystkich szczegółach zaangażowany w życie każdego, lecz angażuje się na zaproszenie tych, którzy chcą, aby był obecny w ich życiu, bądź robi to na prośbę swoich dzieci, które proszą Go, aby zajął się niezbawionym przyjacielem czy kimś bliskim.)
Języki angażują trzy części ciała
Z doświadczenia wiem, że ludzie, którzy są intelektualistami, bardziej skupieni na tym, co rozumowe, często mają problem z językami, ponieważ języki płyną z ducha. Ci ludzie zwykle nie mają świadomości istnienia swego duchowego człowieka, ponieważ żyją w rzeczywistości intelektualnej. Muszę z nimi rozmawiać o takich chwilach w ich życiu, gdy odczuwają coś wewnątrz, w głębi, odbierają poczucie winy, brudu, zasmucenia, gdy zdarzyło się coś, z czego zdali sobie sprawę, nie powinno się zdarzyć.
Aby takie wspomnienia wygrzebać, większość musi szukać bardzo głęboko, ponieważ ze względu na to, jak zostali stworzeni przede wszystkim odnoszą się do intelektu. Można powiedzieć, że mają emocje, lecz nie są emocjonalni. Niemal przez całe życie funkcjonują w oparciu o umysł, a nie ducha, i nie rozumieją ludzi emocjonalnych. Sprawy Ducha nie należą do dziedziny emocjonalnych, lecz ktoś kto zna swoje emocje ma kontakt ze swymi wewnętrznymi uczuciami, jest więc dla normalne, że włącza tą dziedzinę emocji do swego życia. Ktoś, kto funkcjonuje na poziomie intelektualnym często tego nie robi. Ma emocje, lecz są one odrzucane przez intelekt. Mam nadzieję, że ma to sens – nie jest to negatywna cecha charakteru, tak zostali po prostu stworzeni.
Tak więc, gdy przychodzi do komunikacji z Panem, odebrania współczucia, czy „uczucia” w swym duchu, jest to zdolność wyuczona, stanowi nowy rozdział dla nich, ponieważ podchodzą do języków w sposób intelektualny, mimo że pochodzi to z ducha.
Ja taki byłem
Gdy miałem 16 lat był pewien okres między narodzeniem się na nowo, a otrzymaniem Ducha Świętego. Mój duchowy człowiek został odnowiony przez Ducha Świętego, a to pozwoliło mi funkcjonować w Bożych rzeczach, lecz nie otrzymałem Samego Ducha Świętego. Skutek był taki, że chciałem więcej. Pamiętam, jak pewnego dnia powiedziałem Ojcu: „Nie chcę wyjść na niewdzięcznego, ale czy to jest wszystko, co dla mnie?”
Wtedy przeczytałem o tym, jak myśleli autorzy Nowego Testamentu i przeczytałem o ich doświadczeniu w okresie 50 dni między tym, gdy narodzili się na nowo, gdy zobaczyli i uwierzyli w zmartwychwstałego Pana, a dniem Zielonych Świąt, gdy przyjęli Ducha Świętego. Między przyjęciem dzieła odnowy dokonanym przez Ducha Świętego, a przyjęciem Osoby Ducha było 50 dni.
Przeczytałem to, co powiedział Jezus w Ewangelii Łukasza 5:37-38 o tym, że najpierw, zanim naleje się nowego wina, potrzebny jest nowy bukłak, ponieważ stary (nieodrodzony duch) ulegnie zniszczeniu, jeśli wlejesz do niego nowe wino (Ducha Świętego).
Przeczytałem w Księdze Dziejów Apostolskich 8:15-17 o tym, jak ewangelista Filip przyniósł ludziom Jezusa, lecz Piotr i Jan przyszli i wkładali ręce na ludzi, aby ci otrzymali Ducha Świętego. Między uwierzeniem w Jezusa i narodzeniem na nowo, a przyjęciem Osoby Ducha Świętego, była przerwa.
W 19 rozdziale Dziejów czytałem o tym, że ponad 25 lat po Dniu Zielonych Świąt (rozdział drugi) Paweł spotkał w Efezie pewnych wierzących i zapytał ich: „Czy otrzymaliście Ducha Świętego, gdy uwierzyliście?” Wskazuje to na fakt, że Paweł wierzył, podobnie jak Piotr i Jan, że osoba przyjmuje dzieło odrodzenia Ducha Świętego, aby narodzić się na nowo, po czym Samego Ducha Świętego w chrzcie Duchem Świętym, i jest często przerwa między uwierzeniem i chrztem Duchem.
Jak napisałem wyżej, jest cykl nauczania na temat języków i jeśli ktoś chce więcej szczegółów o tym jak sprawić, aby język modlitwy stał się bardziej płynny. Możesz jednak znajdować się w okresie tej „przerwy” między narodzeniem na nowo, a otrzymaniem Duch Świętego, a jeśli tak, to zachęcam do szukania Chrztu Duchem Świętym.
Zwracam uwagę na to, że jest to chrzest DUCHEM, a nie W Duchu. Gdy jesteśmy chrzczeni W wodzie nasze ciało w chwili zanurzenia „wypiera” wodę, lecz gdy jesteśmy chrzczeni DUCHEM nie zastępujemy „wody” Ducha swym ciałem, lecz to On nasącza nas, przesiąka nas: ducha, duszę i ciało.
Zacznij od kontaktowania się ze swoim najgłębszym sercem, badaj czemu cieszysz się ze zbawienia, dlaczego kochasz Pana… niech ten strumień nie płynie z twoich myśli, lecz z wewnątrz, z twojego serca i z twojego ducha. Jeśli będziesz w tym trwał pojawią się słowa, których nigdy nie uczyłeś się, ponieważ w pewnym momencie uwielbienia twój wyuczony język stanie się nieadekwatny do wyrażenia miłości do Pana. Zakończymy ten cykl następnym razem,
a do tej pory: mnóstwo błogosławieństw
5_Dary Ducha Świętego – interpretacja i dary mocy
John Fenn
email me cwowi@aol.com