23 listopada
Nikt nie może wykazać się przed Bogiem tym, że jest godny. Ani ty, ani nikt. Poznanie Boga jest po prostu sprawą świadomości. Jezus popycha widzenie do skrajności dając nam w Sobie wzór kochania tych najmniejszych z ludzkości i wzywając nas do tego samego. Tak naprawdę, to jest to jego jedyny opis ostatecznego sądu (Mt 25). Nic o zachowaniu, nic o udziale w kościele, po prostu widzenie. Czy możemy zobaczyć Chrystusa w „nikim”, w kimś kto nie wierzy tak, jak my wierzymy, kto nie gra w tą samą grę powodzenia, religii czy jakąkolwiek inną. Czy możemy zobaczyć Chrystusa w tych, którzy nie mogą się nam odwdzięczyć? Tylko wtedy, gdy widzimy Chrystusa tam, gdzie nie jesteśmy przyzwyczajeni Go widzieć, czy nawet szukać, nie widzimy naszymi własnymi oczyma.
Ostatecznie, Jezus stawia wszystko na jedną kartę, mówiąc nam, że musimy kochać naszych wrogów. Logicznie rzecz biorąc to nie ma żadnego sensu! Niemniej, z punktu widzenia dusz, sens jest doskonały. Albo widzimy to, co boskie we wszelkim stworzeniu, albo nie widzimy tego w ogóle.
Za każdym razem gdy widzimy poza naszym kręgiem to staje się on coraz szerszy i szerszy, i obejmuje coraz więcej. Powoli, powoli nasza sztywna religijna konstrukcja rozluźnia się i przestajemy już widzieć Boga jako siedzącego na wielkim tronie i żądającego uwielbienia, faworyzującego nielicznych i palącego resztę.
Jezus nigdy nie powiedział, aby Go czcić, lecz „idź za mną”. Oczywiste jest, że wolimy zdyscyplinowane zachowanie i kościelne nabożeństwa od Ewangelii. Jedynym sposobem kochania Boga jest kochać to, co Bóg kocha, czyli wszystkich ludzi. Tak; nawet moich wrogów. Jesteśmy do tego zdolni wyłącznie dlatego, że najpierw zostaliśmy bezwarunkowo pokochani przez Boga.
Gdy kochamy siebie nawzajem, Bóg trwa a nas, a miłość jest w nas doskonalona (1 J 4:12). Nie ma innego standardu pobożności.
24 października
Każdy z nas jest mieszaniną tego, co można nazwać przeciwnościami, które muszą zostać przyjęte w całości, jeśli kiedykolwiek mamy poznać pełnię. To są te plewy i chwasty, które rosną na osobistych polach każdego z nas. Jezus powiedział: „niech rosną razem” (Mt 13:30). Kościół
zamiast tego, chce pomagać wyrywać je a jeśli to nie działa, ukrywać je i wyrzekać się ich.
Musimy zdać sobie sprawę z tego, że nie są to słabości charakteru, lecz są po prostu interesującymi wymiarami siebie, które nie są generalnie oczywiste. Carl Jung nazwał te części, które nie pasują do osoby, którą chcemy odgrywać, „cieniem”.
Ten cień jest ciemną stroną naszej osobowości. Ciemna, nie dlatego, że jest zła, lecz dlatego, że osądziliśmy ją i wyrzekliśmy się jej, zatem odmówiliśmy jej dostępu do światła świadomości i uchwycenia totalnego siebie. Aby doświadczyć pełni i być „zbawionym”, te odrzucone części siebie muszą być w nas zintegrowane. Dlatego właśnie fundamentalizm jest totalnie nieskuteczny w wydawaniu nowego życia czy wolności. Nigdy nie będziesz wolny dopóki uciskasz, ukrywasz i wyrzekasz się jakiś części siebie.
W rzeczywistości to właśnie te najbardziej nikczemne części wymagają największej czci i akceptacji (1 Kor 12:23).Akceptacja tych nieakceptowalnych i niechcianych części jest jedyną
drogą do wystawienia ich na akceptację i miłość, aby mogły być przemienione. Wyrzekać się ich to wyrzekać się siebie, a brak poznania siebie powoduje, że człowiek jest w posiadaniu tego, co ignoruje.
25 października
Chrześcijaństwo to nie sprawa moralności, lecz mistyki. Wybraliśmy raczej sześć stągwi wody oczyszczenia, a odrzuciliśmy odurzające dobre wino. Schemat postępowania ego nigdy nie zmienia się. Umysł mistyczny nie jest dualistyczny, w szczególności nie jest umysłem osądzającym
czy porównującym. Umysł dualistyczny obsesyjnie zajmuje się liczeniem, porównywaniem i mierzeniem tego, jak bardzo jesteś moralny. Szybko przechodzi do szybkiego zakończenia i metodologicznego rozwiązania. To dlatego Jezus i wszyscy wielcy duchowi liderzy mówią do nas: „nie sądżcie”.
Wszystko, czego dualistyczny rozum nie rozumie, natychmiast osądza i szufladkuje jako złe, grzeszne czy heretyckie. Taki umysł uważa sprzeciw za usprawiedliwiony, ponieważ postrzega jedną stronę za właściwą, a drugą za złą. Zawsze zajmuje jakąś stronę!
Chrześcijaństwo tradycyjnie ustawiło stół dla nielicznych, mimo że Ewangelia ustawia go dla wszystkich i ci „najgorsi” są na równi zaproszeni do zasiadania przy tym stole. Dualizm pogardza i odrzuca teologię dwóch praw w miejsce wielu praw i zasad, i zakłada, że ludzie
są zbyt mało duchowi, zbyt głupi i źli, aby z nimi współegzystować, a miłość do Boga i miłość do innych to tylko słupki bramki.