Author Archives: admin

DS_01.06.09 2Kor.10

HeavenWordDaily

David Servant

Po raz kolejny Paweł broni się przed swymi antagonistami z Koryntu, o których pisze jako o fałszywych apostołach w następnym rozdziale (11:13). Widać wyraźnie, że nie tylko chlubili się swymi „listami uwierzytelniającymi” – po to, aby chwalić się swym statusem w oczach korynckich wierzących – lecz krytykowali Pawła z tego samego powodu.
Jakże często krytycyzm i pycha łączą się ze sobą. Ludzie często poniżają innych po to, aby wywyższyć siebie samych, szczególnie gdy chcą czegoś, co posiada krytykowany. Tacy właśnie byli antagoniści Pawła. Chcieli lojalności jego uczniów z Koryntu. Paweł znajdował się w trudnej sytuacji podejmując próby ponownego zdobycia ich lojalności – nie dla własnej korzyści, lecz ich – nie posuwając się do taktyki przeciwników.
Jedna z krytycznych ocen Pawła była taka, że jest on odważny w listach, lecz miękki w bezpośrednim spotkaniu (10:1). Mówili: „listy wprawdzie ważkie, lecz jego wygląd zewnętrzny lichy, a mowa do niczego” (10:10). Paweł odpiera ten atak, pewnie stwierdzając, że jego charakter – słowa i uczynki – jest stały. Z pewnością prawdą jest to, że słowa spisane na kartkach są z samej natury gorsze niż bezpośrednia komunikacja, w czasie której dochodzą dodatkowo mimika twarzy, ruchy ciała, ton głosu i spontaniczne reagowanie tam i z powrotem. Jak często źle zrozumiane listy wymagały by spotkania twarzą w twarz, aby to naprawić? Z drugiej strony, piszący ma możliwość wyrażenia większej ilości myśli, zanim zostaną one przekazane, aby wykonały przemyślane zadanie. Mądrość musi dyktować decyzje o wyborze pisanej czy mówionej komunikacji, a czasami kombinacja obu sposobów jest konieczna, aby przypieczętować wzajemnie zrozumienie między dwoma stronami.

Paweł w subtelny sposób krytykuje swoich przeciwników, jako ludzi, którzy „sami siebie polecają” (10:12). Łatwo jest dobrze się poczuć, gdy ktoś porównuje siebie z tymi, którzy są słabej jakości. Suche świnie, porównujące się do tych, które leżą w błocie, mogą poczuć się lepiej, lecz fakt pozostaje taki, że nadal są suchymi świniami, a prawda jest taka, że owi fałszywi nauczyciele, którzy przeniknęli Korynt nie mają żadnego porównania do Pawła. Jednak jemu samemu nie było łatwo tego mówić tak, aby nie brzmiało to jak polecanie samego siebie, za co potępił fałszywych apostołów. Apostoł wskazuje również na to, że w przeciwieństwie do fałszywych apostołów nie potrzebuje „chlubić się ponad miarę” (10:15). On wykonał pionierską pracę apostolską w Koryncie, a fałszywi apostołowie zajęli później jego terytorium, zachowując się tak, jakby mieli prawa założycieli (10:14-15).

Zwróć uwagę na to, że Paweł miał nadzieję, i liczył na to, że Koryntianie pomogą mu sięgnąć z ewangelią nawet jeszcze dalej (10:15-16). Skłonni jesteśmy przypisywać uznanie Bożym sługom za ich osiągnięcie w budowaniu królestwa, lecz ci, którzy ich wspierają są równie ważni w Bożym planie. „Jak mają głosić, jeśli nie zostali posłani„, pytał później (Rzm. 10:15). Ci, którzy wspierają apostołów będą dzielić się ich nagrodą na końcu. Każdy apostoł potrzebuje ludzi, wspierających jego służbę.

Z pewnością w dzisiejszym czytaniu zwróciłeś uwagę na fragment o „duchowej walce”. Jest to kolejny metaforycznych mistrzowski kawałek Pawła, który został wykorzystany przez promotorów pewnych dziwacznych praktyk. Oręż walki Pawła „ma boską moc burzenia warowni” (10:4). Czy pisał o demonicznych warowniach nad miastami, które związane w imieniu Jezusa, uwolnią ludzi spod duchowej ciemności, przyspieszając w ten sposób przebudzenie? Nie ma żadnej wzmianki na ten temat ani tutaj, ani w kontekście! Apostoł mówił raczej o „niszczeniu spekulacji i wszelkich wzniosłych rzeczy, które podnoszą się przeciwko poznaniu Boga i,… braniu wszelkiej myśli w posłuszeństwo Chrystusowi” (10:5 wg tłum. ang.). Jest to tylko figuratywny sposób opisania głoszenia ewangelii i czynienia z ludzi uczniów. Jest to jak wojna, lecz wojna między prawdą, a kłamstwami. Prawda niszczy spekulacje (lub w innym tłum. „fałszywe wyobrażenia” – przyp.tłum.) i bierze kłamstwa w niewolę

Największym naszym orężem jest Słowo Boże, ponieważ dzięki niemu ujawniamy kłamstwa, w które tak wielu ludzi wierzy. Do ludzi należy, oczywiście, wybór czy uwierzą prawdzie czy kłamstwu. To jest istota biblijnej duchowej walki.

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

продвижение сайта руки

DS_29.05.09 2Kor. 9

HeavenWordDaily

David Servant

Paweł podaje, że korynccy wierzący obiecali „hojny dar” (9:5), co, oczywiście, było możliwe tylko dzięki hojnemu dawaniu. Tak więc, Paweł, ostrzegał przed chciwością, która mogłaby wpłynąć na to dawanie. Wyraźnie więc widać, że chciwość i zachłanność nie są postawami serca, jak twierdzi tak wielu. Jest to raczej postawa, która zawsze ujawnia się przez działania. Gdyby Koryntianie poddali się chciwości, dawaliby mniej i ich egoistyczna postawa wpłynęłaby na ich działania.

Dalej Paweł ostrzega tych, którzy mogliby poddać się chciwości i obiecuje tym, którzy będą hojni: „A powiadam: kto sieje skąpo, skąpo też żąć będzie, a kto sieje obficie, obficie żąć będzie” (9:6). Paweł nie objawiał „boskiej tajemnicy powodzenia”, zachęcając czytelników, aby „siali wielkie finansowe zasiewy i zbierali obfite bogactwa”, aby później cieszyć się rozrzutnym życiem, jak niektórzy kaznodzieje prosperity chcą nam wmówić. Gdyby tak miało być, to apostoł namawiałbym dokładnie do tego, przed czym ostrzegał w 9:5, to jest do chciwości. Jeśli ludzie dają po to, aby mnożyć bogactwa i dobytek, to nie jest to nic innego jak tylko egoizm w przebraniu miłości.

Tak więc, powód, dla którego powinno się „siać obficie” i dzięki temu „zbierać obficie” jest taki, żeby można było „siać jeszcze bardziej obficie”, błogosławiąc ludzi. Paweł powtarza tą prawdę trzy razy w 9:8-11. Możesz przeczytać te wersy jeszcze raz i przekonać się samemu.

Gdy żniwo już jest zebrane, siewca musi zdecydować, co chce zrobić ze żniwem. Jeśli ciągle ma więcej niż potrzebuje to są jeszcze inni, którzy mają pilne potrzeby, nie powinno więc być wątpliwości, co z nim zrobić. Wcześniejsza postawa samozaparcia nie powinna dawać mu powodów do chciwości, ponieważ całą przyczyną siania nie jest to, aby zbierać ziemskie skarby i być nieposłusznym Chrystusowi, lecz aby mieć na jeszcze większy zasiew i złożyć swój skarb w niebie.

Czym jest „skąpe” bądź „obfite” sianie. To, oczywiście, zależy od każdego indywidualnie. Wdowa, która dała do skarbonki dwie miedziane monety, dała więcej niż wszyscy bogacze, którzy wrzucali duże sumy, jak to skomentował Jezus (Mk 12:41-44). Ona „siała obficie”, podczas gdy oni „siali skąpo”, pomimo że ich dary były znacznie większe. Wrażenie na Bogu robi samozaparcie. To, czy sianie jest obfite czy skąpe, zależy od tego, ile dany człowiek zatrzymuje dla siebie.

W końcu Paweł poleca każdemu wierzącemu, aby każdy robił „tak jak sobie postanowił w sercu, nie z żalem albo z przymusu; gdyż ochotnego dawcę Bóg miłuje” (9:7). Ten wers często jest przeinaczany tak, aby odciążyć sumienia egoistów. Mówią tak: „Bóg chce, abyś dawał tylko tyle ile możesz dać radośnie, oceniaj więc samego siebie. Dawaj tylko tyle, ile możesz dać bez żalu” i w konsekwencji chciwcy dają mało lub wcale, demonstrując brak samozaparcia czy miłości i myśląc, że Bóg to akceptuje, ponieważ On nie chce tego, czego oni nie mogą dać radośnie. Ale Paweł wcale nie chce, aby chciwi ludzie myśleli, że Bóg dobrze się czuje z ich chciwością, na co wskazuje kontekst, lecz stara się pomóc każdemu, aby zastanowił się nad tym, co jest w jego sercu. Jeśli człowiek musi dawać z przymusu lub nie może dawać bez żalu to nie daje z miłości do braci w potrzebie.

Mówiąc podobnie: Bóg „miłuje ochotnego dawcę” ponieważ motywacją radosnego daru jest miłość do Boga i bliźniego. Pan cieszy się z ofiar składanych z miłości na rzeczy tych, którzy mają pilne potrzeby. Niemniej jednak ten, kto daje z żalem lub pod przymusem, okazuje chciwe serce, daje zatem obłudnie, ponieważ robiąc to, w swym sercu wolałby tego nie robić, a więc byłoby dla niego lepiej, aby nie dawał wcale. Lecz niech taki człowiek nie sądzi, że Bogu podoba się to, co robi. Bóg chce, ab pokutował z egoizmu, został przemieniony przez łaskę i stał się radosnym dawcą, którzy zapiera się siebie z radością. Bóg, i tylko Bóg, może zamienić chciwych ludzi w ochotnych dawców, którzy wtedy stają się naśladowcami Tego, który dał ofiarnie z serca i miłości (9:15). Chwała Bogu!

– – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

продвижение

Wizja dla Izraela 29.05.09


ATUALNOŚCI Z JERUZALEMU

Informacje i intencje do modlitwy za służbę Składu Józefa i za Izrael

źRóDŁO: Vision für Israel e.V.


Tel. (D) 089-566 595  ·
Fax (D) 089-5464 5964
eMail: href=”http://mail.google.com

Info@VisionfuerIsrael.de”
Info@VisionfuerIsrael.de


www.VisionfuerIsrael.de


29 maja 2009

Bądźcie mocni, bądźcie odważni! Nie bójcie się ich i nie drżyjcie przed nimi, gdyż Pan, Bóg twój, sam pójdzie z tobą. nie porzuci i nie opuści cię”.

5. Mojż. 31,6

WESOŁYCH ŚWIĄT TYGODNI W 2009 ROKU Życzenia wysyłamy wszystkim naszym przyjaciołom z daleka i bliska. Od zachodu słońca w czwartek trwa Szawuot. Jest to 49 dni, które wspominają przekazanie Tory na Górze Synaj. Szawuot jest także świętem zbioru pierwszego zboża i czasem dojrzewania pierwszych owoców. Podczas tego święta czytamy Księgę Rut – biblijną opowieść o miłości i przymierzu. Posiłkami spożywanymi podczas Szawuot są tradycyjnie owoce, warzywa i produkty z mleka.
Czytaj 5. Mojż. 16,10

NETANJAHU ODWOŁAŁ WYJAZD DO FRANCJI I WŁOCH Izraelski premier Netanjahu odwołał podróż do Francji i Włoch. Miał już zaplanowane spotkania z francuskim prezydentem Nicolasem Sarkozy i włoskim premierem Silvio Berlusconim. Z kręgów dyplomatów daje się słyszeć głosy, że powodem jest napięta sytuacja między Izraelem I Europą na tle statusu Jerozolimy. Francja chciałaby Jerozolimę jako miasto podzielone między Arabów i Żydów, podczas gdy Izrael widzi Jerozolimę jako niepodzielną stolicę państwa. (INN)

IZRAEL MA NIE PODDAWAC SIĘ NACISKOM USA Izraelski minister spraw wewnętrznych i przewodniczący partii Szas, Eli Jischai wyraził swoje zdanie, podobnie jak wielu innych polityków, że Izrael powinien powiedzieć „nie” Białemu Domowi. „Może być już późno, ale nie jest jeszcze za późno. Musimy powiedzieć co uważamy za słuszne.” Były konsul generalny Izraela w USA i ekspert do spraw stosunków USA i Izraela, Joram Ettinger napisał w tym tygodniu: „Izrael powinien się starać znaleźć w szerokim zakresie konsensus z USA, jednak nie za wszelką cenę”. Konsensus nie może być zawarty kosztem wolności w podejmowaniu decyzji, jeśli chodzi o bezpieczeństwo Izraela. Konsensu nie może zmniejszać kontroli nad terenami, które są istotne dla jego przetrwania.”(Arutz 7)


„Z nim jest ramię cielesne, z nami jest Pan, nasz Bóg; On nam pomoże i stoczy za nas boje.” 2. Kronik 32,8


CZY AMERYKA BĘDZIE STOSOWAĆ WŁASNE PRZEPISY I WSTRZYMA POMOC DLA ABBASA? –  Prezydent Barack Obama przygotowuje się  do wizyty przewodniczącego PA Mahmuda Abbasa. Odbędzie się ona w tym tygodniu w Waszyngtonie.
Podczas rozmów dyskutowana będzie kwestia przyznania obiecanego pakietu pomocy na kwotę ok. 640 milionów Euro. Jednocześnie tak zwany partner rozmów pokojowych Izraela używa swoich pieniędzy by ogłaszać, że zabijanie dzieci i kobiet jest aktem bohaterskim. PA właśnie nazwał swoje centrum komputerowe imieniem „męczennika”  Dalal Mughrabiego, który w 1978 roku dokonał najgorszego ataku terrorystycznego w historii Izraela. Podczas uprowadzenia autobusu zginęło 37 osób cywilnych, w tym 12 dzieci. Nowe centrum finansowane jest przez biuro Abbasa zasilanego z kolei pomocą zachodnich sponsorów. Amerykańskie prawo zabrania popierania jakichkolwiek grup muzułmańskich, które jakąkolwiek kwotę pieniędzy wydają na finansowanie terroru i czczenie terrorystów. Z całej  sumy 640 milionów 142 miliony ma być przeznaczone bezpośrednio dla rządu Abbasa, który właśnie czci terrorystów.
(Jerusalem Post)

ZA POPIERANIE HAMASU AMERYKANIN SKAZANY ZOSTAŁ NA 65 LAT Dwóch założycieli swego czasu największej muzułmańskiej organizacji charytatywnej w USA w środę zostali skazani każdy na 65 lat więzienia, ponieważ wsparli Hamas milionami dolarów. Schukri Abu Baker, 50, i Gassan Elaschi, 55, należeli do pięciu członków „Fundacji pomocy i rozwoju Ziemi Świętej”, którzy także otrzymali wyroki skazujące. Dwóch przywódców owej fundacji zostało uznanych winnych wielu zarzutów, poczynając od popierania organizacji terrorystycznych, na praniu brudnych pieniędzy i oszustwach podatkowych kończąc. (Jerusalem Post)


„Niechże skończy się zło bezbożnych! Utwierdź sprawiedliwego, Który badasz serca i nerki, Boże sprawiedliwy” –
Psalm 7,10


W PIERWSZYM CZYTANIU: KARA WIEZIENIA ZA NIE UZNANIE IZRAELA W środę miało miejsce pierwsze czytanie projektu ustawy w izraelskim parlamencie, Knesecie, który przewiduje karę więzienia jeśli jakaż osoba zaneguje Izraela jako państwo żydowskie. Wynik głosowania był 47 głosów „za” przy 34 przeciwnych. Zgodnie z projektem kara wyniesie rok więzienia, jeśli ktoś publicznie nawoływać będzie do nie uznawania Izraela jako demokratycznego żydowskiego państwa. Komisja parlamentarna ma poddać projekt pod dyskusję i zadecydować czy skierować  go do drugiego czytania czy też nie. (Arutz 7)

WOJNA PO PRÓBACH RAKIETOWYCH W KOREI POŁNOCNEJ? W ostatni poniedziałek Korea Północna testowała trzy rakiety krótkiego zasięgu ziemia-powietrze oraz przeprowadziła test atomowy. Rosjanie, którzy mierzyli wstrząsy sejsmiczne wybuchu stwierdzili, że był wystarczająco duży by zniszczyć spore miasto. Na całym świecie testy wywołały oburzenie i groźby sankcji międzynarodowych ze strony rady bezpieczeństwa ONZ włącznie z surowymi sankcjami gospodarczymi. Nawet Chiny najbliższy sojusznik Korei przyłączyły się do potępienia i zgodziła się by Rada Bezpieczeństwa uznała testy za pogwałcenie prawa międzynarodowego. Również Izrael jest zaniepokojony ostatnimi testami atomowymi,, ponieważ Korea Północna popiera reżymy terrorystyczne na Bliskim wschodzie. (INN)


A rodzi kłamstwo. Wykopał dół i wydrążył go.“ – Psalm 7,16

TYLKO IZRAEL MOŻE ZAKOŃCZYĆ GROŹBY IRANU Jeśli Izrael nie przerwie zagrożenia ze strony Iranu, nikt tego nie uczyni, stwierdził premier Benjamin Netanjahu. „Czasy nie są normalne. Niebezpieczeństwo wisi nad naszymi głowami, ale największym niebezpieczeństwem jest niedocenianie niebezpieczeństwa” – tak wypowiedział się premier w przemówieniu poświeconym zagrożeniom ze strony wyposażonego w broń atomową Iranu. „Moim największym zadaniem jest zapewnić przyszłość państwu Izrael… zadaniem rządu wyeliminowanie zagrożenia.
Kto to zrobi?
Albo ma albo nikt“. (Haaretz)

URZAD IMIGRACYJNY ODNOTOWUJE WZROST PRZYJAZDÓW Kiedy Żydzi przyjeżdżają ze wszystkich stron świata nazywa się to aliją (alija). Między styczniem i kwietniem tego roku wzrosła liczba przyjazdów z krajów zachodu.
Było to łącznie 749 osób z Europy Zachodniej. Tylko 201 osób przybyło z samej Wielkiej Brytanii, to jest 53% więcej jak przed rokiem. Z Ameryki Północnej przybyło 565 osób czyli 12% więcej.
(INN)

dokąd ty pójdziesz i ja pójdę; gdzie ty zamieszkasz i ja zamieszkam; lud twój – lud mój, a Bóg twój – Bóg mój.”


Rut 1,16

ABORCJA –  Ankieta Gallupa przeprowadzona w USA w 1995 roku wykazała, że 56% Amerykanów było za aborcją a przeciwnych aborcji było 33%.  W tym roku już 51% pytanych jest zwolennikami życia („pro life”), chociaż 42% uważa, że to kobieta sama powinna decydować („pro-choice“). (Christian Institute, Jerusalem Post)

PERES: USTĘPSTWA IZRAELA POWODUJĄ BOMBARDOWANIA 24.5 odbyła się trudna rozmowa izraelskiego prezydenta Shimona Peresa z delegacją amerykańskiego kongresu pod przewodnictwem Garyego Ackermana (demokrata z Nowego Jorku) i przewodniczącym komisji parlamentarnej do spraw Bliskiego Wschodu. Peres, którego już trudzi słuchanie kolejnych próśb o ustępstwa, mówił bez ogródek swoim gościom. To właśnie Izrael kolejny raz ustąpił. Niestety nic w zamian od Arabów nie otrzymał – a jedynie ataki rakiet i pocisków moździerzowych z Gazy. Po doświadczeniu z Gazy nikt nie może wymagać od Izraela , że wycofa się z Judei i Samarii zwłaszcza, że rakiety nadal zagrażają naszym mieszkańcom – stwierdził Peres. (Jerusalem Post)

Ja jestem za pokojem, Ale gdy przemówię, oni są za walką.

Psalm 120,7

CZY HISB-ALLAH BĘDZIE WKRÓTCE KONTROLOWAŁ CAŁY LIBAN? Premier Benjamin Netanjahu podczas wizyty w Waszyngtonie dał wyraz zaniepokojeniu o terrorystów z Hisb-Allachu, którzy podczas wyborów w Libanie mogą zyskać więcej władzy jak dotychczas, tak, że być może będą mogli  przejąć kontrolę nad krajem. Możliwą dominację Hisb-Allahiu w Libanie Netanjahu określił jako „niebezpieczną i niepokojącą”. Od tygodni zresztą ostrzega przed tym w nieoficjalnych rozmowach. W piątek przed tygodniem wiceprezydent USA pojechał do Libanu by podpisać poparcie Białego Domu dla „niezależnego i suwerennego Libanu”. Powiedział, że Waszyngton będzie jeszcze dyskutował o pomocy dla tego kraju. Jej wysokość będzie zależeć od wyniku wyborów w czerwcu tego roku. (Jerusalem Post)


POMÓŻ NAM ODPOWIEDZIEĆ NA WYZWANIA IZRAELA W TYCH CORAZ BARDZIEJ PORUSZAJĄCYCH I TRUDNYCH CZASACH –  Zakres biedy i bezrobocie nadal się rozszerza w Żydowskim państwie. Datki z zagranicy spadły bo dolar stracił na wartości.
Rzadko kiedy zapotrzebowanie na hojność było tak duże jak obecnie.

Wizja dla Izraela i Skład Józefa nadal przekazuje środki medyczne szpitalom na południu kraju. Proszę pomóżcie nam nadal pomagać ofiarom terroru, całym rodzinom, które cierpią niedostatek, ich dzieciom i starszym ludziom i wszystkim potrzebującym w Izraelu.
Módlcie się nadal by akcja humanitarna Składu Józefa mogła się rozwijać we wszystkich kierunkach.

KONFERENCJA Z OKAZJI ŚWIĘTA NAMIOTÓW OD 4 DO 7 PAŹDZIERNIKA I TOWARZYSZĄCA WYCIECZKA PO IZRAELUSerdecznie zapraszamy Was do Jerozolimy na naszą jesienną konferencję i towarzyszącą jej wycieczkę po Izraelu. Wywyższymy razem Króla Izraela! Bliższe informacje pod tym adresem internetowym:
http://www.wizjadlaizraela.org/swietoszalasow/

http://www.wizjadlaizraela.org/swietoszalasow/



Dziękujemy za Wasze modlitwy

Barry, Batya i team VfI

Tłum. za zgodą niem. VfI – MWN

создание раскрутка сайтов москва

DS_28.05.09 2Kor. 8

HeavenWordDaily

David Servant

Oto kolejny rozdział z 2 Listu do Koryntian w piękny sposób pokazujący pełny i zrównoważony obraz chrześcijańskiego szafarstwa. Zwróć uwagę na to, że okazją do pisania o tym nie była zbiórka na służbę Pawła czy jakiś kościelny program budowlany, lecz dla ubogich wierzących z Jerozolimy. Paweł zaczyna od udzielenia informacji Korytianom o tym, co ostatnio wydarzyło się w kościołach w Macedonii. Pomimo „licznych utrapień” jak też „skrajnego ubóstwa” (8:2), dawali dobrowolnie. Dzięki Bożej łasce, bez żadnego naciskania, dawali nawet „ponad możliwości” (8:3), „usilnym naleganiem dopraszając się tej łaski, aby mogli uczestniczyć w dziele miłosierdzia dla świętych” (8:4). Macedońscy chrześcijanie byli ogromnie hojnymi dawcami, Paweł oczekiwał, że wierzący z Koryntu pójdą za ich przykładem. Dalej apostoł podkreśla, że dawanie jest ograniczone przez zasoby dawcy, ale też odpowiedzialność jest określona przez zasoby, dwukrotnie używając słowa, które jest niemal przekleństwem w materialistycznej kulturze: „równość” (8:12-15). Jeśli jeden chrześcijanin ma czegoś w obfitości to powinien wykorzystać to do zaspokojenie potrzeb innego chrześcijanina. Jeśli ten poprzednio ubogi chrześcijanin ma się dobrze, podczas gdy poprzednio zamożny ma potrzeby, to ich role zmieniają się (8:14). Nie jest to nic więcej, jak tylko „miłuj bliźniego jak siebie samego” oraz „czyńcie to, co chcecie, aby wam ludzi czynili” (Mk 12:31; Łk. 6:31).

W wersie 8:9 czytamy: „Albowiem znacie łaskę Pana naszego Jezusa Chrystusa, że będąc bogatym, stał się dla was ubogim, abyście ubóstwem jego ubogaceni zostali”. Kaznodzieje prosperity często twierdzą, że chodzi tutaj o materialne ubóstwo i materialne Bogactwo. Mówią w ten sposób, że Jezus miał materialne bogactwa w niebie, lecz stał się ubogim (materialnie) w czasie Swego wcielenia, abyśmy mogli stać się bogaci (materialnie). Należy teraz ogłaszać, że przez wiarę do nas należą większe domy, droższe samochody, ponieważ Jezus stał się ubogi, abyśmy mogli stać się bogaci.

Nie ma wątpliwości co do tego, że Paweł mówił o materialnym bogactwie, gdy pisał, że Jezus był bogaty, lecz stał się ubogi. Jest jednak powód do tego, aby wątpić w to czy to ziemskie, materialne bogactwo miało być korzyścią, którą apostoł miał na myśli, gdy pisał o stawaniu się bogatym dzięki ubóstwu Chrystusa. Taka interpretacja stoi w sprzeczności z bezpośrednim kontekstem biblijnym. Gdyby Jezus stał się ubogim po to, aby chrześcijanie mogli być bogaci na ziemi to dlaczego byli w ogóle biedni chrześcijanie w Jerozolimie, którzy potrzebowali tej zbiórki? Dlaczego Paweł opisywał siebie jako ubogiego w wersie 6:10? Dlaczego po prostu nie ogłosił swego prawnie należącego mu się, ziemskiego bogactwa, które mu udostępnił Jezus?

Wbrew temu, co kaznodzieje prosperity twierdzą, fakt, że Paweł pisał o materialnym bogactwie w jednej części wersu nie dowodzi tego, że w drugiej części tego samego zdania chodziło o to samo. Na przykład, Sam Jezus powiedział do ubogich wierzących w Smyrnie: „znam ucisk twój i ubóstwo, lecz tyś bogaty” (Obj. 2:9). Kto mógłbym inteligentnie twierdzić, że wierzący ze Smyrny byli równocześnie materialnie ubodzy i bogaci? Nie, Jezus oczywiście mówił, że są materialnie ubodzy, lecz bogaci duchowo, a powiedział o tym wszystkim w jednym zdaniu. Dzięki Swemu wcieleniu, śmierci na krzyżu (gdzie stracił nawet ubranie, co jest skrajnym ubóstwem) przekazał nam duchowe i wieczne bogactwa, które sięgają znacznie ponad wszelkie nasze marzenia. Chwała Bogu za to, że On obiecał również, że zaopatrzy również wszelkie nasze materialne potrzeby (nie „żądze”).

Paweł rozumiał potrzebę odpowiedzialności w zarządzaniu dobroczynnością i uważnie starał się zapewnić, aby zebrane ofiary zostały wykorzystane zgodnie z celem, na jaki były zbierane. Ci, których wierność została wykazana mieli być zaangażowani w to przedsięwzięcie (8:16-23). Finansowa odpowiedzialność ma największe znaczenie w zbiorowym przekazywaniu darów dla ubogich, ponieważ w przeciwnym wypadku ludzie będą mieli wymówkę, aby trzymać się swoich skarbów, twierdząc, że ich potencjalne dary mogą być sprzeniewierzone. I kto może ich oskarżać?

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

aracer.mobi

Strzeż swoje serce przed duchowymi związkami

Karen, uspakajając palce wydobywające z klawiatury ostatnie dźwięki pieśni „Purify My Heart” (Oczyść serce me), wiedziała w duchu, że wielu zostało dotkniętych uwielbieniem tego wieczoru, a przedłużający się uśmiech posłany przez Wes’a, lidera grupy uwielbiającej, potwierdził jej to. Cicho odsunęła się od pianina i skierowała w stronę pokoju muzyków. Spojrzała na zegarek. Gdyby jej mąż, Marty, był tutaj, byłby poirytowany tym, że muzyka zajęła tak dużo czasu. Zawsze się spieszył do domu, do swego komputera i magazynu The Wall Street Journal. Westchnęła.

„Po co takie wzdychanie?” zapytał Wes, który szedł za nią mrocznym korytarzem skrzydła szkółki niedzielnej. „Taka piękna kobieta jak ty, nie powinna się niczym przejmować. Grałaś dziś,…. jak mogę opisać piękno i majestat, które wydobyłaś z tej klawiatury? Samo bycie razem z tobą w jednym zespole, wzbudza we mnie dreszcz emocji”. Karen zwolniła kroku, aby zrównać się z nim.

„To jak z tym westchnięciem? Możesz mi powiedzieć. Za długo jesteśmy przyjaciółmi, abyśmy ukrywali coś przed sobą”. Jego łagodny głos, fizyczna bliskość, cień jego silnej, pochylonej postaci jak rzucała wzdłuż korytarza jedna lampka z tyłu, wywołała gorące pragnienie jego dotyku.

Karen pomyślał sobie cierpko: „Marty nigdy nie pomyślał o zachęcaniu czy zrozumieniu mnie”. Zawsze żył w innym świecie, świecie biznesowych spraw i wielkich pieniędzy. Wydawało mu się, że jest na tyle mocna, aby mogła zająć się sobą.

Mylił się; Karen czuła się samotna. Oczywiście, Bóg przysłał Wesa do niej, aby wiedziała, że jest ktoś, dla kogo jest kimś szczególnym. Wylała więc swoje serce przed nim i po raz pierwszy Wes wyciągnął ręce i przytulił ją w ramionach, gdy płakała. Razem, Karen i Wes, razem zbliżyli się do krawędzi parapetu.

Zwykle zaczyna się całkiem niewinnie. Nie ma jakiegoś szczególnego planu kuszenia czy ranienia kogokolwiek, po prostu pragnienie wyrażenia swoich uczuć.

„Jesteś szczególna, naprawdę szczególna! Nigdy nie spotkałem nikogo, kto by mnie tak rozumiał jak ty”.

Czy po prostu: „Jak dobrze razem bawiliśmy się!”

Coś z tych słów powoduje wybuch w naszym wnętrzu i zostaje nawiązany kontakt, ale jest jeden problem: Co najmniej jedno z was jest małżonkiem – kogoś innego.

Pokuszenie, aby dopuścić do serca kogoś, kto nie ma prawa zaglądać tam czai się na każdego, kto działa w służbie. Liderzy uwielbienia, muzycy, młodzieżowi duchowni, pastorzy, sekretarki i doradcy poddają się temu w alarmujących ilościach, a wynik końcowy – co ja nazywam „duchowym cudzołóstwem” – rzadko kiedy udaje się rozpoznać, aż do chwili, gdy zamieni się w seks.

Poddanie pokuszeniu

Lekcja na temat duchowego cudzołóstwo dotarła do mnie w brutalny sposób – sama się mu poddałam. Zaskoczyła mnie w czasie, gdy byłam bardzo pewna swej miłości do Boga i oddaniu rodzinie. Prawda, że z mężem znosiliśmy trudne czasy. Oboje życzylibyśmy sobie, aby to kto inny, bardziej wrażliwy na nasze potrzeby, stanął z nami na ślubnym kobiercu. Niemniej, był to czas, gdy nasze małżeńskie problemy „były pod kontrolą” i wyglądało na to, że jesteśmy szczęśliwi. Ufałam Bogu, że nasza relacja w odpowiednim czasie będzie tak wyglądać, jak Pan chce.

W międzyczasie, moja służba, nauczanie, budowanie uczniostwa przynosiły dobre owoce. Pomimo że uczniami byli mężczyźni, byłem przekonana, że jestem zbyt mocna, zbyt dojrzała i zbyt duchowa, aby być kuszoną do niewierności Bogu i mężowi. Nauczyłam się utrzymywać psychiczny i psychologiczny dystans do nich, ubierając się skromnie i zachowując profesjonalnie. Chciałam być skutecznym nauczycielem, a nie przeszkodą.

Łatwo udawało się to osiągnąć w klasie, lecz gdy dostałam praktykanta do przeszkolenia sam na sam, wpadłam z zaskoczenia. Wraz z praktykantem pracowaliśmy razem i przebywali w jednym biurze. Jego głębokie pragnienie Boga i zrozumienie Pisma bardzo mnie dotykały. W zamian, on wyrażał mi to jak moja miłość do Boga głęboko dotykała jego ducha – coś, co od wielu lat pragnęłam słyszeć od męża, a czego nie było. Łatwo było nam otwierać się przed sobą nawzajem i wyznawać osobiste sprawy. Czasami wydawało się, jakbyśmy umieli czytać w swoich myślach! Wykorzystywaliśmy każdą sposobność, aby przygotowywać się razem i zachęcać nawzajem. Wtedy nie mogłam sobie przypomnieć, abym była kiedykolwiek wcześniej tak szczęśliwa. Ta relacja wyglądała na prezent od Boga. Byłam kochana taka, jaka byłam! Ktoś uwierzył we mnie i przejmował się tym, co myślę i czuję.

Za to moje duchowe życie rozdarło się na życie w służbie z praktykantem, gdzie byłam doceniana i rozumiana i życie w domu, gdzie zawsze wydawało mi się, że nie dostaję.

Przełożeni w służbie ostrzegali mnie, abym nie spędzała tak dużo czasu z praktykantem, lecz myślałam sobie, że są ciasnogłowi. Odrzucenie takiej radości było nie do pomyślenia! Zamierzałam udowodnić, że mogę być najlepszą przyjaciółka kogoś, kto nie jest moim mężem i nie zgrzeszyć.

Punkt zwrotny

Pewnego dnia zaczęłam czytać książkę, Johna Sanford’a „Dlaczego niektórzy chrześcijanie cudzołożą” (Why Some Christians Commit Adultery). Zaczynała się od opisu duchowego cudzołóstwa, niezamierzonego otwarcia serc, co łatwo zdarza się między ufającymi sobie ludźmi, którzy spędzają razem czas, szczególnie w służbie.

Czytając ten opis, wiedziałam, że coś jest nie tak. Poprosiłam o wolne popołudnie i ruszyłam do parku w sąsiednim miasteczku. Całą drogę błagałam Boga, aby mi pokazał stan mojego serca. Spędziłam wiele godzin spacerując po parkowych ścieżkach a Bóg przypominał mi chwila po chwili momenty, w których odrzucałam Go, wykorzystywałam moją pozycję liderki, zdradzałam zaufanie i sama dla siebie stanowiłam prawo.

W końcu, leżąc twarzą do ziemi, wołałam do Boga o miłosierdzie. Serce zostało złamane, gdy zobaczyłam te ciemności i pokutowałam z tego, co Pan mi pokazał. Pan spotkał się tam ze mną, w tej szczególnej chwili i wiedziałam, że otrzymałam przebaczenie, ale długi proces oczyszczania zajął lata i okazał się bardzo bolesny dla mnie – jakby wielki zadatek.

W ciągu następnych miesięcy Bóg uczył mnie, krok po kroku, w miarę jak mogłam to znieść, głębszych spraw dotyczących miłości i uświęcenia mojego ducha. Pewnej nocy, gdy nie mogłam spać, trafiłam na fragment z Malachiasza 2:14-16: „Dlatego, że Pan jest świadkiem między tobą i między żoną twojej młodości, której stałeś się niewierny, chociaż ona była twoją towarzyszką i żoną, związaną z tobą przymierzem. Czy nie Jeden (Bóg) uczynił ją istotą z ciała i ducha? A czego pragnie ten Jeden? Potomstwa Bożego. Pilnujcie się więc w waszym duchu i niech nikt nie będzie niewierny żonie swej młodości!”. (Autorka tu wstawia w miejsce „żony” słowo „mąż” – przyp.tłum.)

To przeszyło mnie na wylot! Po raz pierwszy miałam objawienie tego, jak poważnie Bóg traktuje przymierze. Nie liczyło się w najmniejszym stopniu, jak byłam szczęśliwa z mężem. Ze wszystkich sił miałam „strzec swego ducha”, aby nie łamać wierności, zgrzeszyłam w obu przypadkach. Złamałam również wiarę w Boga. On powiedział mi, aby ufać Jemu we wszystkim i nie mieć innych bogów w życiu, lecz ja uczyniłam bałwana z „bycia kochaną”. Złamałam serce Boga szukając zaspokojenia moich potrzeb u kogoś innego. Zapomniałam o tym, że naprawdę byłam Jego Oblubienicą, poślubioną Jemu na zawsze. Kochał mnie tak bardzo cały czas, lecz ja nie nauczyłam się czerpać z Jego miłości. Praktykant cierpiał niewymiernie jako młody chrześcijanin, ponieważ dopuściłam do tego, że w poszukiwaniu przyjaźni i miłości, patrzył na mnie, zamiast na Boga. Zgrzeszyłam myśląc, że mam prawo być dla niego kimś szczególnym.

Przez ponad rok Pan obmywał mnie stale i wciąż, gdy płakałam u Jego stóp a Jego ogromne miłosierdzie, miłość i przebaczenie pocieszały mnie za każdym razem, gdy kolejna lekcja była wypalana na moim sercu.

W środku tego procesu uzdrawiania, Pan przypomniał mi o czymś. Dziewięć miesięcy przed pojawieniem się praktykanta, modliłam się do Boga, aby posłał do mnie Swój oczyszczający ogień, aby ujawnić i wypalić z serca wszystko, cokolwiek mogło by stać między mną, a Panem. Bóg po prostu odpowiedział na moją modlitwę! Zaczęłam odczuwać Jego świętość jak nigdy dotąd i uczyć się tego, jak całkowicie mam oddać się czczeniu Go!

Ponieważ duchowe cudzołóstwo to nie seks, często nie strzeżemy się przed nim, lecz jest równie niebezpieczne. Powoli zżera nasza relację z Bogiem i innymi, nieuchronnie prowadząc do zniszczenia intymności i zaufania. Krok po kroku truje naszego ducha, przygotowując scenę pod cudzołóstwo w ciele.

Czy grozi ci to?

Kandydaci do duchowego cudzołóstwa zazwyczaj są oddanymi, duchowymi i wrażliwymi ludźmi, dla których sama myśl o niewierności Bogu czy współmałżonkowi wydałaby się przerażająca, lecz zazwyczaj wspólnie błądzą wierząc, że miłość człowieka może uratować ich przed ich słabościami, upadkami, ranami i smutkami i, że jest to ich niezbywalne prawo. Nie uchwycili jeszcze w pełni prawdy o tym, że Bóg nie tylko może zaspokoić ich potrzeby, lecz również zrekompensować brak miłości innych ludzi. Nieświadomie osądzili, że Jego miłość nie wystarcza.

Prawda jest taka, że Boża miłość jest zawsze doskonała! Zawsze jest dostępna, zawsze jest w stanie dać nam szczęście, a najlepsze w tym wszystkim jest to, że nie opiera się na naszym zachowaniu i nigdy się nie cofa.

Odnowione małżeństwo

W czasie miesięcy, który następowały po mojej pokucie wraz z mężem otrzymaliśmy wspaniałe chrześcijańskie poradnictwo. Pomalutku odkrywaliśmy i zajmowaliśmy się istotnymi problemami i osądami w naszych sercach, co stało się gruntem do duchowego cudzołóstwa. Zajęło to dużo czasu, lecz ostatecznie staliśmy się dobrymi przyjaciółmi, którzy mówią sobie prawdę i potrafią ją znosić. Nabyliśmy zupełnie nowego szacunku do siebie nawzajem, z czego wyrasta wierna miłość.

To może być również twoja historia, jeśli odeprzesz niewłaściwe relacje, zamiast do nich przylgnąć. Pragnienie, aby działo się w życiu inaczej, czy też, abyśmy mieli innego męża/żonę wpędzą cię w paszczę zwiedzenia – a nie pomaga wzrastać. Trzeba przyznać się do uczuć: bezsilności, niższości, samotności, odrzucenia, gniewu i zazdrości oraz słabej komunikacja, skrajnego pragnienia uwagi, fantazjowania i niewdzięczności i zająć się nimi. Musisz przebaczyć, pokutować i zostać oczyszczoną i uzdrowioną. Jeśli związałaś się głęboko z kimś innym, proś Boga, aby rozwiązał wszelkie duchowe i emocjonalne więzy z tą drugą osobą i całkowicie wycofaj wszelkie pozostałości niewłaściwej miłości czy przywiązania, które ciągle jeszcze mogą w tobie tkwić.

 Po duchowym oddzieleniu się od tej osoby, musisz równolegle oddzielić się psychicznie. Ta osoba musi być dla ciebie martwa! Często konieczna jest zmiana kościoła, przeniesienie do innej służby czy nawet wyjazd tego miejsca.

Przez pewien czasu myśli i tęsknota za tą osobą będą wracać; nawet te myśli, z których pokutowałeś. Gdy tak się dzieje, bierz je w niewolę i oddawaj je na własność Bogu, a nie trzymaj się ich! Używaj pokuszenia jako sposobności do tego, aby dziękować Bogu, że uratował cię przed gorszym losem i bądź wierna Bogu i swojej rodzinie.

Jeśli to twój małżonek popadł w duchowe cudzołóstwo, zapytaj siebie samą siebie czy jakiś brak wrażliwości/czułości z twojej strony mógł się do tego przyczynić. Może będzie potrzebne jakieś badanie własnej duszy i twoja pokuta. Zacznij rozmawiać i rzeczywiście słuchać małżonka. Przełknij swoją pychę i sięgnij po pomoc małżeńską, zanim będzie za późno. Ty i małżonek jesteście ważniejsi niż jakakolwiek służba a jeśli opuszczenie służby pomoże w uzdrowieniu, zostaw służbę.

Ci spośród nas, którzy usługują muszą mieć poukładane życie. Jeśli pozwolimy zasiać jakiekolwiek ziarno egoizmu czy braku równowagi w naszym prywatnym życiu to będzie ono zasiewane wraz z dobrym ziarnem Słowa, którym usługujemy. Każda część z 'królestwa ego’ musi zostać zburzona po to, aby usługujący przekazywał życiowe przesłanie, które jest bezpieczne dla innych.

Nielegalne związki, ducha z duchem, zanieczyszczają nasze życie, małżeństwa i służby. Niszczą rozeznanie i wykrzywiają rzeczywistość. Musimy strzec naszych serc za wszelką cenę. Czas na to, abyśmy wzięli odpowiedzialność i dorośli! Duchowe cudzołóstwo jest śmiertelnym zwiedzeniem; nikt, kto się w nie zaangażuje, nie ujdzie nietknięty.

– – – – – – – – – – – – – – – – – –

Joyce Strong często przemawia na konferencjach, jest instruktorem Bible Teachers Institute w Virginia Beach, Virginia. Jej 20 letnie doświadczenie w nauczaniu obejmuje 16 lat spędzonych w Teen Challenge. Swą pierwszą książkę zatytułowała „Serca w płomieniach” (Hearts Aflame). Powyższy tekst został zaadaptowany z jej książki pt.: „Lambs on the Ledge”, copyright 1995, wydanej przez Christian Publications. Wykorzystano za zgodą.

 

продвижение

DS_27.05.09 2Kor. 7

HeavenWordDaily

David Servant

Nasz uświęcenie – wzrastanie w świętości – jest nie tylko czymś, co robi Pan gdy „odpuścimy” i „przestaniemy próbować naszymi wysiłkami doprowadzić do świętości” jak to jest czasami nauczane. Wierzący musi „walczyć z grzechem” (Hebr. 12:4), „sprzeciwiać się diabłu” (Jk 4:7) i „krzyżować swoje ciał i żądze” (Gal. 5:24), żeby wymienić tylko kilka biblijnych zwrotów, które podkreślają naszą część w procesie uświęcenia. Dziś czytamy o tym, że naszym obowiązkiem jest „oczyścić się od wszelkiej zmazy ciała i ducha, dopełniając świętobliwości swojej w bojaźni Bożej” (7:1). Jasne jest, że mamy coś do zrobienia.

Nie chodzi o to, ze Duch Święty nie pomaga nam być świętymi. Uświęcenie dokonuje się, gdy współpracujemy z Duchem zamieszkującym wewnątrz nas. Utrzymujcie taką zrównoważoną perspektywę.

Z tego samego wersu widzimy błąd, jakoby grzech grzech nie mógł mieć początku w duchu czy sercu chrześcijanina, lecz tylko w ciele. Paweł napisał o potrzebie oczyszczania siebie z wszelkiej zmazy ducha i ciała. Chrześcijanie mogą mieć złe motywacje i dlatego Jezus ostrzegał, na przykład, przed taką modlitwą w publicznym miejscu, aby inni widzieli i dlatego też Paweł ostrzegał przed takim dawaniem ubogim, które jest pozbawione miłości (Mat. 6:5-6; 1Kor. 13:3).

Słowa apostoła „dopełniając świątobliwości swojej w bojaźni Bożej” pokazuje nam, że chrześcijanie nie są doskonali, bo w przeciwnym wypadku nie potrzebowali by dopełniania (doskonalenia)! Z drugiej strony, jego słowa ujawniają również to, że chrześcijanie są jakoś święci, ponieważ w przeciwnym wypadku nie mogli by doskonalić swojej świętości.

Zauważmy również to, że motywowanie bojaźnią Bożą nie jest czymś złym (jak wielu dziś mówi), lecz jest to coś bardzo dobrego, co Paweł zaleca (7:1). Jestem pewien, że Bóg, podobnie jak większość rodziców, wolałby, aby Jego dzieci słuchały go z miłości, lecz u większości dzieci strach przed dyscypliną jest głównym motywem posłuszeństwa wobec rodziców. Nasze Biblie mówią nam, że Bóg dyscyplinuje tych, których kocha i „smaga każdego syna, którego przyjmuje” (Hebr. 12:6). Chrześcijanie, którzy ignorują bądź nie wierzą w Bożą dyscyplinę prawdopodobnie gromią Szatana, gdy są dyscyplinowanie, zamiast zbadać siebie i pokutować. Wielki błąd!

Ponownie w dzisiejszym czytaniu wypływa temat z poprzednich rozdziałów. Paweł nadal prosi korynckich wierzących, aby otworzyli przed nim swoje serca, przypominając im o swej miłości do nich. Wylicza jak bardzo był zakłopotany wysyłając poprzedni ostry list do nich (nie mamy jego kopii), i jak bardzo został pocieszony, gdy wrócił do niego z Koryntu Tytus z dobrymi wiadomościami o ich pokucie (7:5-7).

Jakże dziwne to jest, że tak wielu chrześcijańskich liderów źle mówi po poczuciu winy, jakby było to coś, czego żaden chrześcijanin nie powinien akceptować, ponieważ zostaliśmy ogłoszeni sprawiedliwymi w Chrystusie, i jakby to było coś, co powinno być uważane za atak diabelski, gdy się przydarzy. Paweł napisał: „Albowiem smutek, który jest według Boga, sprawia upamiętanie ku zbawieniu i nikt go nie żałuje,…„( 7:10) i cieszyło go to, że korynccy wierzący przeżyli tego rodzaju smutek. Czy jest jakiś związek między poczuciem winy a smutkiem z powodowanym grzechem? Jeśli nie jest to jedno i to samo to z pewnością są bardzo do siebie podobne. Jasne jest, że smutek Koryntian spowodował wspaniałe nawrócenie ich duchowego życia. Bez poczucia winy, nikt nie pokutowałby, a bez pokuty, nikt nie byłby zbawiony. Bogu niech będą dzięki za poczucie winy!

Gdzie jest choćby jeden wers, który mówi cokolwiek o tym, że Szatan wywołuje poczucie winy? Nie ma w biblii ani jednego! Jedyne miejsc bliskie temu w Piśmie mówi o tym, że Szatan jest „oskarżycielem braci” w Obj. 12:10. Lecz mowa jest tutaj o tym, że szatan oskarża braci przed Bogiem, a nie że wywołuje poczucie winy. Dlaczego Szatan miałby to wywoływać u kogokolwiek? Ryzykowałby wtedy, że pobudzałby ludzi do pokuty! Jeśli są niezbawieni, może to ich poprowadzić do ich zbawienia! Wyobraź to sobie – Szatan pomagający uciec komuś z piekła.

Pożywka do przemyśleń!

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

сайт

Marysia miała małego baranka

Miała Marysia małego baranka; nie bawiła się dobrze z innym baranem
David Ryser

Pewnego niedzielnego poranka odwiedzałem zielonoświątkowy kościół w małym miasteczku i wpadłem w potrzask uwielbienia – piekła. Już byłem pewien, że jeśli jeszcze chwilę dłużej będzie to trwać to rozsadzi mi głowę.
Słowa pieśni były haniebne; byłem zażenowany oferując je Bogu, bezbarwny śpiew był całkowicie pozbawiony pasji. Obiecałem Bogu, że jeśli okaże mi miłosierdzie i zakończy tą męczarnię, zrobię wszystko – złożę śluby i zostanę zakonnicą. Nie miałem najmniejszego pojęcia o tym, że byłem o krok od poważnego przypadku teologicznej niezgodności.

Pod koniec czasu uwielbienia (tak, uwielbienie ostatecznie skończyło się; nie, nie zostałem zakonnicą), pastor wstał przed tym małym zgromadzeniem i wypowiedział trzy słowa, których nigdy bym się w tym miejscu nie spodziewał: „Bóg jest tutaj”. Chciałem wykrzyczeć: „Gdzie?” i rozejrzałem się za Nim wokół. Wiem, kiedy obecność Boża manifestuje się, nie dlatego, że jestem tak duchowy, lecz dlatego, że przeżywałem to na tyle dużo razy, aby wiedzieć kiedy Pan jest obecny, a kiedy nie. Pastor mówił dalej: „Bóg jest obecny, ponieważ jesteśmy jedno”. Teraz już mi wirowało w głowie, ponieważ ci ludzie faktycznie byli jedno. Obserwowałem ich przed nabożeństwem i miałem później możliwość obserwować ich jeszcze raz w czasie lunchu. Kochali się nawzajem, nie było między nimi kłótni. Pastor mówił dalej: „Tam, gdzie lud Boży jest w jedności, Bóg jest pośrodku nich”.

Przez następne dwa tygodnie myślałem o słowach tego pastora. Nie mogłem zaprzeczyć, że ludzie w jego kościele byli jedno, a Bóg przecież błogosławi Swój kościół Swoją obecnością, czyż nie? Dlaczego więc nie było Go na tym nabożeństwie? (Nie było Go również na nabożeństwie wieczornym. A to wieczorne było jeszcze gorsze od porannego). Miałem poważny duchowy zawrót głowy od myślenia na ten temat i naprawdę potrzebowałem odpowiedzi na moje pytania. W końcu Bóg rzekł do mnie pewnego dnia, gdy uwielbiałem Go i myślałem o relacji między jednością Jego ludu a manifestacją Jego obecności pośród nich. Powiedział do mego serca: „W Laodycei również byli jedno”.

I rzeczywiście. Cały kościół w Laodycei był letni wobec Boga i zagrożony tym, że Jezus zwymiotuje go ze swoich ust (Obj. 3:15,16).
Myślenie o jedności w negatywny sposób było dla mnie czymś nowym. Pastorzy wszystkich kościołów, w których kiedykolwiek byłem, nauczali na temat cnoty jedności wśród Bożych ludzi i ostrzegali przed rozłamami cytując takie wersy jak Rzm. 16:17 oraz Tyt. 3:10. Niezgoda była znakiem braku obecności Boga w tym kościele. Myślałem, że Jezus zawsze wprowadzał jedność, gdziekolwiek był.

Czy rzeczywiście? Zgodnie z Biblią – nie. W Ewangelii Mateusza 10:34 Jezus powiedział, że nie przyszedł, aby przynieść pokój na ziemię, lecz raczej miecz. W następnych wersach (35-37) opisał to, jak będą odbywać się takie podziały w rodzinach.
Zgodnie z przekazem Ewangelii Łukasza 4:16-29, Jezus nie mógł nawet wejść do kościoła (ok, synagogi), aby nie rozpalić tak ludzi takbardzo, że chcieli Go zabić. Cóż więc to jest? Czy Jezus jest przyczyną jedności, czy niezgody?

Widzicie, jedność wśród ludzi jest potężną sprawą i ta jedność jest potęgą bez względu na to czy ludzie są zjednoczeniu ku dobremu, czy ku złemu, ku sprawiedliwym celom, czy też ze szkodliwymi i złymi zamiarami.
Przykładów negatywnej jedności jest w Biblii mnóstwo. Przypadek Laodycei było już wcześniej wymieniony. Ludzie w Sodomie i Gomorze byli zjednoczeni w swym grzechu. Ludzie w czasach Noego byli zjednoczeni w swej perfidii.
Mieszkańcy ziemi zebrali się razem, aby zbudować wieżę Babel. Nawet starzy wrogowie, faryzeusze i uczeni w Piśmie, odłożyli na bok różnice na tyle, aby zamordować Jezusa. Boża reakcja na tego typu przypadki jedności jest różnorodna (wyplucie z ust, ognień i siarka, potop, zamieszanie i rozproszenie itd..), lecz zawsze potępiająca.

Jezus przyszedł na ziemię i został posłany w szczególności do ludu Bożego – Żydów. Wzywał społeczność wiary do tego, aby kochali Boga i byli Mu posłuszni z czystych serc. Ujawniał ich hipokryzję, grzech i brak szacunku dla Boga w ich uwielbieniu i życiu osobistym. Spierał się z ich religijnymi przywódcami. Czasami ten konflikt doprowadzał do rzucania wyzwiskami (p. Mat, 23:15; Mat. 23:24; Mat. 23:33 – i wiele innych). Jezus, gdziekolwiek się pojawił, rozpalał kontrowersje lecz wyłącznie pośród tych, których serca były dalekie od Boga. Inni przychodzili do Niego z otwartymi sercami, przyjmowali Jego służbę z radością i gromadzili się w Królestwo Boże.

To nie grzesznicy, lecz religijni ludzie odrzucali Go. W Ewangelii Łukasza 13:10-17 Jezus uzdrawia w kościele kobietę, a przywódcy mają obiekcje, ponieważ zrobił to w sabat. Gdzie w Biblii zabronione jest uzdrawianie w sabat? Jezus pokazuje hipokryzję ich religii zauważając, że ci ludzie nie byli w stanie cieszyć się wspaniałym działaniem Bożym z powodu ich religijnych zasad. Zwraca również uwagę na to, że wszyscy znajdujący się na tym miejscu pracują w sabat obsługując swoje osły (dowodząc, wśród wielu innych rzeczy, że nie wszystkie osły <tu w sensie: durnie; ang. gra słów – przyp.tłum.> w mieście mieszkały w stajniach).

Religia nie ma żadnych problemów z łamaniem Pisma,… dopóki nie są łamane religijne zasady.
Kiedy Jezus narobił bałaganu w przedsionku świątyni (gdzie książki, taśmy i inne religijne akcesoria są sprzedawane do dziś), na usprawiedliwienie tego, co zrobił, cytował Biblię (Mat. 21:12,13).
Ludzie, którzy potrzebowali pomocy zaczęli przychodzić do Niego i przyjmowali ją (Mat. 21:14), lecz religijni przywódcy zareagowali na to spiskiem na Jego życie (Mk. 11:18).

Prawdziwe poruszenie Boże zawsze wywołuje konsternację wśród tych, którzy są religijni.

W Księdze Dziejów głoszenie ewangelii często spotykało się z wrogością i prześladowaniami i w ogromnej większości przypadków ten sprzeciw był wzbudzany przez ludzi religijnych. Nawet historia kościoła uczy nas tego, że nie ma czegoś takiego jak poruszenie Bożę, które nie pobudzałoby kontrowersji i podziałów. Żadne duchowe przebudzenie czy odnowienie nie było gorliwie witane przez religię. Co więcej, ci, którzy zostali dotknięci przez ostatnie Boże poruszenie należeli do tych, którzy najsilniej sprzeciwiali się następnemu poruszeniu. (Na przykład, zielonoświątkowcy byli najsilniejszymi oponentami ruchu charyzmatycznego, nawet pomimo tego, że było to coś, o czym zielonoświątkowcy mówili, że jest potrzebne całemu kościołowi.)

Czy mamy przestać kochać Boga i brać to, co On czyni na ziemi tylko dlatego, że niektórym kościołom się to nie podoba i walczą z tym? Dobrą nowiną jest to, że jedność wśród Bożych ludzi ma potencjał do równie potężnego działania w pozytywny sposób. Gdy wierzący jednoczą się w miłości do Boga, miłości do siebie nawzajem, aby uwielbiać Boga w duchu i w prawdzie, aby Królestwo Boże rozwijało się, Bóg manifestuje się potężnie pośród nich i zamieszkuje między nimi. To zdarza się wielokrotnie w Biblii i w historii.

Zapraszam do ponownego spojrzenia na te wersy, które zniechęcają do niezgody i sporów w kościele. Wierzę, że odkryjecie to, że zawsze znajdują się one w kontekście społeczności wiary, gdzie ludzi kochają Boga, uwielbiają Go i służą mu ze szczerych serc. Jedność wśród wierzących powinna ułatwiać życie i pracę Bożą w kościele, a nie służyć do przykrycia letniości i grzechu członków czy liderów.

Oczywiście, żaden kościół nie jest doskonały. Jeśli Bóg umieścił ciebie w jakimś kościele, kochaj Go z całego serca i wylewaj Jego miłość na Jego ludzi (miłość do Jezusa jest wirusem, który najlepiej roznosi się przez kontakt).
Bądź błogosławieństwem dla pastora i innych liderów. Wspieraj ich, kochaj i módl się za nich.

Jeśli jest jakiś podział w twoim kościele, to niech będzie on wywołany przez Boga, który pojawia się i wywraca duchowe stoły na tym miejscu.

Mile widziane reakcje na artykuł. Autor jest dostępny pod:

drdave1545 @ yahoo.comseo оптимизация цена