Author Archives: pzaremba

Wiedza nadyma…

Facebook

Northwest Prophetic
Mam zasadę, wartość, która wpływa na mnie, która kształtuje mnie w obszarze wiedzy i mądrości. Wartość ta jest następująca: istnieją lepsze narzędzia niż wiedza, niż uczenie się, aby osiągnąć cel „Przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja”.

Może to zabrzmieć kontrowersyjnie; wysłuchaj mnie.
1 List do Koryntian 8:1 mówi. „… Wiedza nadyma, ale miłość buduje”. Tu nie mówi o tym, że „świecka wiedza nadyma” lub „bezbożna wiedza nadyma”; mówi, że wiedza, jakakolwiek wiedza – poza miłością – przynosi nadęcie, inflację, pychę, która uniemożliwia pożyteczną służbę, pożyteczne relacje, a nawet sensowne życie: pochodzi to z wiedzy, z budowania wiedzy.
To nie przypadek, że Ojciec powiedział: „Nie jedz z drzewa poznania dobra i zła”. Nie chodzi o dobro i zło; to sama wiedza zabija. Poznanie dobra i poznanie zła są równe na tym drzewie: owoc poznania przynosi śmierć. Mieliśmy jeść z innego drzewa: Przeznaczeni jesteśmy do życia, a nie do wiedzy.
(Nie posuwaj się za daleko; nie zakładaj, że wiedza jest zła. Nie do tego to zmierza).
2 List do Koryntian 3:6 mówi: „[Bóg] uczynił nas również sługami nowego przymierza, nie litery, ale Ducha; litera bowiem zabija, ale Duch daje życie”. Ta sama historia: wiedza – sama w sobie, poza Duchem, nawet znajomość prawdy – zabija. Przynosi śmierć.
Mamy w sobie dużo wiedzy. Zabija nas, zabija ludzi, którym usługujemy. Szczerze mówiąc, mam w sobie dużo wiedzy; zaczynam się uczyć, jak korzystać z niej w miłości, jak być prowadzonym – naprawdę prowadzonym – przez Ducha Bożego. Muszę się jeszcze wiele nauczyć, ale dopiero zaczynam.
Jest kilku prekursorów, którzy pomagają. Kiedy ich słucham, szukam życia w ich słowach, Ducha w ich słowach. Ich wiedza jest dobra, ale to tylko wiedza: Jestem uczulony. Gdy jest jej za dużo, robię się opuchnięty. To nie jest dobre. (Biblia mówi, że ty też jesteś uczulony na wiedzę samą w sobie).

Celem jest przejście od drzewa poznania do drzewa życia. Przejście od poznania dobra i zła do doświadczania życia. Nigdy więcej nie służyć literze prawa, literze prawdy, a nawet literze Słowa. Naprawdę wiele robi się ze Słowem, które przynosi śmierć; wiele z tego jest online; niemała część jest przekazywana z kazalnic.
Powtarzam, wiedza nie jest zła. Jest kłopotliwa tylko wtedy, gdy jest sama w sobie. Z Duchem, prowadzona przez miłość, wiedza jest narzędziem. Szczerze mówiąc, jest to narzędzie drugorzędne, ale nie bez znaczenia. Istnieją inne, potężniejsze narzędzia. Paweł pogardzał wiedzą, nawet znajomością Słowa Bożego, wybierając w zamian moc do głoszenia ewangelii i cenił miłość ponad moc. Wiedza była przynajmniej na trzecim miejscu.
Moim celem nie jest osądzanie sług drzewa poznania. Moim celem nie jest też lekceważenie czy pomniejszanie Słowa Bożego; jest ono częścią chwalebnego fundamentu naszego życia.
Zamiast tego moim celem jest odejście od drzewa poznania, przejście do drzewa życia, usługiwanie Słowem z życiem, ale bardziej usługiwanie miłością.
Myślę, że możemy to zrobić!
Co ty o tym sądzisz?

Przetłumaczono z DeepL.com (wersja darmowa)

Człowiek wdzięczny to człowiek pokorny


Francis Frangipane
Jeśli myślisz, że znasz Boga, ale nie żyjesz przed Nim z wdzięcznością, wątpliwe jest, czy naprawdę Go znasz. Wdzięczne serce oddaje cześć Bogu. Zbyt często, gdy ludzie mówią, że „znają Boga”, mamy na myśli to, że znają fakty o Bogu. Powinniśmy jednak zadać sobie pytanie: „Czy naprawdę Go znam?”.

Paweł ostrzega, że sama znajomość doktryn o Bogu nie wystarczy, aby wejść do życia wiecznego. Powiedział,
Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty, wiekuista Jego potęga oraz Boska natura, stały się widzialne i zrozumiałe dzięki temu, co zostało uczynione, tak że nie mają usprawiedliwienia. Chociaż bowiem poznali Boga, nie oddali Mu czci jako Bogu ani Mu nie dziękowali, lecz stali się daremni w swych spekulacjach i zaciemniło się ich głupie serce” (Rz 1:20-21).

Nawet jeśli znamy Boga, jeśli nie „czcimy Go jako Boga ani nie dziękujemy” Mu w naszym codziennym postępowaniu, nasze umysły ciemnieją. Kiedy jesteśmy w takim zatwardziałym, niewdzięcznym stanie umysłu, każde słowo, które wypowiadamy, jest iskrą zapaloną przez piekło, która niszczy jakość naszego życia (Jk 3:6).
H. W. Beecher powiedział: „Pycha zabija dziękczynienie … dumny człowiek rzadko jest wdzięczny, ponieważ nigdy nie myśli, że dostaje tyle, na ile zasługuje”. Powinniśmy być wdzięczni za to, że nie otrzymujemy tego, na co zasługujemy!

Kiedy Bóg daje nam mniej niż pragniemy, to nie dlatego, że uczy nas ubóstwa; uczy nas wdzięczności. Widzisz, życie – prawdziwe życie – nie opiera się na tym, co gromadzimy, ale na tym, czym się cieszymy. Nawet w trudnych okolicznościach Bóg wciąż daje nam wiele do docenienia. Nie dostrzegamy tego, co zapewnił nam Pan, ponieważ nasze serca są w błędzie.

Ktoś kiedyś powiedział: „Kiedy widzę biednego człowieka, który jest wdzięczny, wiem, że gdyby był bogaty, byłby hojny”. Duch wdzięczności jest podobny do ducha hojności, ponieważ obaj doceniają i przyjmują bogactwa Boga. Kiedy jesteśmy wdzięczni za niewiele, Bóg może powierzyć nam wiele.

Z Syjonu Bóg się objawił
Potężny, Bóg, Pan, przemówił i wezwał ziemię od wschodu słońca aż do jego zachodu. Z Syjonu, doskonałości piękna, Bóg zajaśniał” (Ps. 50:1-2).
Pan pragnie zajaśnieć z Syjonu. To właśnie ten Bóg, który upiększa swoje stworzenie swoją obecnością, wzywa nas do przymierza i mówi: „Zgromadźcie Mi pobożnych, którzy zawarli ze Mną przymierze przez ofiarę” (Ps 50:5).

Zawarcie przymierza z kimś oznacza związanie się najbardziej uroczystymi więzami jedności. Przymierze to coś więcej niż obietnica; to zobowiązanie dwóch osób do życia jako jedność. Zjednoczenie, którego Bóg pragnie z nami, nazywane jest przymierzem ofiary.
Przymierze to nie jest rytualną formą kultu; nie jest żydowską ofiarą z cielców i kozłów. Wykracza ono poza czas i metodologię, i dociera do każdej duszy, która tęskni za żywym Bogiem. Jest to przymierze dziękczynienia. On mówi:
Kto składa ofiarę dziękczynną, czci Mnie; a temu, kto dobrze obiera drogę, ukażę zbawienie Boże” (Psalm 50:23).

Warunki przymierza są proste: Zobowiązujemy się dziękować Mu i uwielbiać Go we wszystkim; On zobowiązuje się jaśnieć w naszym życiu doskonałością piękna. Jest to ofiara dziękczynienia, ponieważ wychwalanie Go, gdy cierpimy, będzie nas kosztować. Ale czynienie tego jest częścią naszego uzdrowienia i początkiem naszego zbawienia.

Zacznij Mu dziękować. Wymień dary, które ci dał, zaczynając od błogosławieństwa samego życia. Kiedy Mu dziękujemy, oddajemy Mu cześć.
Dziś Bóg wzywa swój lud do zawarcia przymierza z Nim – przymierza, w którym zobowiązujemy się żyć wdzięcznym życiem, a On zobowiązuje się do tego, że Jego życie będzie świecić przez nas. To przymierze dziękczynienia jest kluczem, który zamyka i rygluje drzwi demonicznej opresji w życiu człowieka. Jest to chwalebna brama do schronienia Boga Najwyższego.

Błogosławiony Panie, przychodzę dziś, aby zawrzeć z Tobą przymierze. Dzięki Twojej łasce będę wdzięczny bez względu na to, jak wygląda moje życie. Dałeś mi tak wiele. Wybacz mi narzekanie! Tego dnia zawieram przymierze dziękczynienia. W imię Jezusa. Amen.

~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

Na podstawie książki Francisa Frangipane, „Schronienie Najwyższego”, dostępnej na stronie www.arrowbookstore.com.

Pokój jako broń – część 2

John Fenn
Tłum.: Tomasz S.
Kiedyś, gdy się modliłem, najczęściej w tym czasie zmagałem się ze strachem i troskami. Często głównym powodem dla którego chodziłem na środowe nabożeństwo było przypomnienie Ojcu, że mam rachunki do zapłacenia i liczę w tym na Jego pomoc.

Strach i troski w czasie modlitwy
Wiele lat temu, gdy nasi trzej synowie byli jeszcze mali, mieliśmy szczególnie trudną sytuację finansową. Gdy modliłem się o rachunki, to kończyłem tak samo zmartwiony i przestraszony jak wtedy, gdy zaczynałem. Modliłem się zgodnie z Flp 4: 6-7: „Nie troszczcie się o nic, ale we wszystkim w modlitwie i błaganiach z dziękczynieniem powierzcie prośby wasze Bogu. A pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum, strzec będzie serc waszych i myśli waszych w Chrystusie Jezusie”.

Wiedziałem, że greckie słowo „strzec” oznacza „strzec jak warowny mur, otaczać, pilnować”. Ale mimo to, kończąc modlitwę, nie odczuwałem pokoju i zastanawiałem się, dlaczego to, co obiecywał Paweł, zdawało się nie działać w mojej sytuacji.

Pewnego dnia spojrzałem na ten werset, jako na instrukcję do podążania krok po kroku
Zaczyna się to od: „Nie troszczcie się o nic”. Greckie słowo 'troszczyć się’ to 'merimnao’, które oznacza 'być odciąganym w dwie różne strony, zdezorientowanym, rozproszonym’. To był obraz mojej osoby: rozbiegane myśli, strach i martwienie się o to, co się stanie, jeśli rachunek nie zostanie zapłacony. Próbowałem wymyślić zapasowe plany na wypadek, gdyby jednak Bóg ‘za tym nie stanął’.

Patrząc na ten fragment, jako kolejne kroki do wypełnienia, pierwszym z nich było zaprzestanie martwienia się, troski i strachu. Dwa tygodnie zajęło mi, żeby poradzić sobie ze strachem i zmartwieniami. Zaczynałem aktywnie odrzucać myśli o ‘a co jeśli’ oraz inne lęki, zastępując je konkretnymi przykładami z przeszłości, kiedy to Ojciec ‘stanął za tym’ i nam pomógł.

Rozprawienie się ze strachem zajęło mi dwa tygodnie. Dalej miałem wiele rzeczy, o które się codziennie modliłem, ale nie modliłem się ten konkretny rachunek za czynsz, który miałem zapłacić za 2 i pół tygodnia. Nie zrobiłem tego, dopóki nie uporałem się ze strachem. Przez dwa tygodnie zwalczałem każdy strach, który mnie atakował, wspominając wtedy wierność Ojca, czasem nawet z lat, gdy nie byłem jeszcze zbawiony.

W końcu strach zniknął i mogłem przejść do kolejnej wskazówki Pawła:
We wszystkim w modlitwie i błaganiach z dziękczynieniem powierzcie prośby wasze Bogu”. Zrobiłem to – położyłem przed Nim rachunek wspominając, jak wierny był dla nas w przeszłości i podziękowałem za Jego nieustającą wierność… i wtedy to się stało – ta odpowiedź z nieba, ten tęczowy sygnał do mojego ducha – POKÓJ!
Stało się to dokładnie to, co napisał Paweł. Otrzymałem od Ojca pokój i wiedziałem, że wiem, że wiem, że czynsz został załatwiony. Jak załatwiony? Tego nie wiedziałem, ale miałem pokój, że został zapłacony.

Continue reading

Pokój jako broń – część 1

John Fenn
Tłum.: Tomasz S.

Opowiadałem tę historię już nie jeden raz, ale zrobię to ponownie, ponieważ jest to ważne w kontekście tego nauczania. Dopiero co się pobraliśmy. Jechaliśmy raz na Święto Dziękczynienia do domu moich teściów. Rodzice Barbary zawsze się kłócili ze sobą, często przy tym krzycząc.
Zazwyczaj mama stała w kuchni i z gniewem krzyczała na jej ojca, który właśnie oglądał telewizję w innym pokoju, a on odpowiadał jej tym samym. I tak to trwało na przemian. W końcu dostrzegliśmy, że jest to duchowa sprawa. To nie była zwykła różnica zdań – coś napędzało ich w tej kłótni. To był duch kłótni.

Pierwsze Święto Dziękczynienia, które spędziliśmy u nich po naszym ślubie, to był koszmar. Szybko także my z Barb zaczęliśmy się kłócić. To był okropny weekend, pełen sprzeczek i złego nastroju. Po powrocie do domu zrozumieliśmy, co się stało — przebywając w ich domu nieświadomie pozwoliliśmy, że poddaliśmy się złym duchom obecnym w tym domu. Postanowiliśmy, że już nigdy więcej na to nie pozwolimy.

Co mi pokazał Pan
Mt 10:12-13: „A wchodząc w dom, pozdrówcie go! A jeśli to dom godzien, niech zstąpi nań pokój wasz, a gdyby nie był godzien, niech pokój wasz wróci do was”.

Jezus odnosił się do tradycyjnego pozdrowienia wypowiadanego w wejściu do czyjegoś domu: „Szalom alejchem”, co oznacza „Pokój wam”. Odpowiedź na to to: „Alejchem szalom”, czyli „To Wam pokój”. Jednak Jezus powiedział: „Niech wasz pokój zstąpi, niech spocznie na tym domu”. Nigdy wcześniej nie postrzegałem tego jako czegoś, co można dać lub zabrać. Koncept, że mogę pozwolić, aby mój pokój spoczął na czyimś domu, był dla mnie nową rzeczą.
Do tego momentu nigdy wcześniej nie słyszałem, nie myślałem o pokoju jako o czymś, nad czym mam kontrolę. Nagle w potężny sposób uderzyło mnie, że Boży pokój we mnie, w moim duchu, może zostać udzielony drugiej osobie, jej domowi, a w razie potrzeby odebrany.
Pokój może być bronią ku dobremu. Każde nauczanie o pokoju, które kiedykolwiek wcześniej słyszałem, mówiło o nim jako o rzeczy do obrony: „daj mi pokój, abym przez to przeszedł” albo, „niech Twój pokój strzeże mnie w czasie tej burzy w mym życiu”, itp.

Continue reading

Wezwanie do porzucenia wszystkiego

Michael Carl
Gdy (Jezus) przechodził obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał dwóch braci: Szymona, zwanego Piotrem, i brata jego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. I rzekł do nich: Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi. Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim” (Mt 4:18-20).

Co to znaczyło, że Jezus wezwał tych ludzi, aby służyli mu bez zastrzeżeń? Cóż, w ten czy inny sposób oznaczało to całkowite poddanie się Jezusowi. Ostatecznie dowiedzieli się, że właśnie to miał na myśli,gdy usłyszeli Go jak powiedział:
Potem przywołał do siebie tłum razem ze swoimi uczniami i rzekł im: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje!„(Mk 8,34),

Dla większości z nich oznaczało to śmierć dla Pana. Wiemy z Księga Męczenników Foxe’a że wszyscy pierwotni apostołowie (z Maciejem) – z wyjątkiem Jana – poszli na śmierć męczeńską. Tomasz, nie zdając sobie sprawy z pełnego znaczenia tego, co powiedział (J 11), rzekł: „Wróćmy do Judei, abyśmy razem z Nim umarli”.

Jednak dzisiaj musimy zadać sobie pytanie, co to znaczy, gdy Jezus mówi:
Pójdź za mną, a sprawię, że będziesz łowił ludzi”? Czy mają dla nas dzisiaj jakieś prawdziwe znaczenie słowa Jezusa: „‚Jeśli ktoś chce zostać moim uczniem, niech się zaprze samego siebie i weźmie swój krzyż, i naśladuj mnie”?
Czy naprawdę w to wierzymy czy też wydaje nam się, że Słowa samego Chrystusa stają się dla dzisiejszych amerykańskich chrześcijan XXI wieku po prostu romantycznym ćwiczeniem, jakąś formalną religijną kontemplacją ?

Continue reading

Wolna wola – część 3

The Church Without Walls

John Fenn
Tłum.: Tomasz S.

Zmagania z Bogiem
W Rz 7:15-25 Paweł mówi o zmaganiach ludzi, którzy szukają Boga: „według człowieka wewnętrznego mam upodobanie w zakonie Bożym. A w członkach swoich dostrzegam inny zakon, który walczy przeciwko zakonowi, uznanemu przez mój rozum i bierze mnie w niewolę zakonu grzechu, który jest w członkach moich”.

Właśnie w tym miejscu prawdziwie poznajemy wolność, jak i ograniczenia wolnej woli. To nasze zmaganie się z Bogiem wystawia na próbę nasze pragnienie wzrostu w Chrystusie. Kiedy Jakub zmagał się z Bogiem (Rdz 32:24-30), trwało to całą noc. My również zmagamy się z Bogiem i z samymi sobą w ciągu naszych „nocy”, gdy mamy trudny czas. Jednak Jakub wyszedł z tego zmagania z nowym imieniem: Izrael (Yisrael), co oznacza „Bóg walczy”.

Zauważmy, że Pan zmieniając imię Jakuba, użył tu własnej perspektywy: „Bóg walczy”. Oznacza to, że Pan jest gotowy walczyć razem z nami, zmagać się wraz z nami. To, że nadał mu imię „Bóg walczy”, powinno przynieść nam wielką ulgę. To oznacza, że Bóg się nie poddaje. To oznacza, że nie gniewa się, gdy upadamy i przychodzimy do Niego w żalu i pokucie. To oznacza, że chętnie zmaga się z nami, aby wypracować w nas nowe imię, nową naturę. Bóg nie zrezygnował z Jakuba, a on nie zrezygnował z Boga. Uchwycił się Go i nie zamierzał puścić, dopóki nie otrzymał błogosławieństwa.

To, co myślisz, że Cię dyskwalifikuje…
…jest w rzeczywistości tym, co daje ci kwalifikacje. Nasza ludzka natura (jak i kultura kościelna) mówi nam, że ponieważ kiedyś zrobiliśmy X, nie jesteśmy teraz godni Bożego powołania w naszym życiu. Lub też, że gdy odpowiedzieliśmy kiedyś na Jego powołanie, jednak potem popadliśmy w grzech, to myślimy wtedy, że upadliśmy tak nisko, że nie ma już dla nas z tego ratunku.

W 2 Tm 2:3-4 Paweł napisał, abyśmy byli dobrymi żołnierzami Chrystusa. W tamtych czasach Rzymianie szukając kandydatów na żołnierzy, szukali tych, którzy mieli trudne życie. Poszukiwali rolników, pasterzy, wojowników – ludzi, którzy wiedzieli, czym są trudy życia. Służyli w różnych warunkach pogodowych, przez co stawali się lepszymi żołnierzami – nie jak ci, którym w życiu było łatwo. To, co myślisz, że Cię dyskwalifikuje, w rzeczywistości daje ci kwalifikacje, aby Pan mógł cię używać.

Wolna wola i błędne decyzje, które nieuchronnie będziemy podejmować, pozwalają nam odkrywać to, co mamy w granicach naszej wolnej woli. Bez wolnej woli nie poznalibyśmy głębi grzechu, a tym samym nie poznalibyśmy łaski.

Continue reading

Jak modlić się za swojego syna marnotrawnego

Mark Drake
Oryg.: TUTAJ

Taki był tytuł artykułu w znanej publikacji chrześcijańskiej. Podtytuł brzmiał: „Użyj tych sprawdzonych strategii modlitewnych, aby uwolnić cud”. Jestem pewien, że autor był szczery, ale mogę sobie tylko wyobrazić, ilu rodziców przeczytało tytuł i pomyślało coś takiego:
„O nie, czy zawiodłem swoje dorosłe dziecko, ponieważ nie modliłem się we właściwy sposób?
Czy mógłbym je odmienić, gdybym modlił się we właściwy sposób?
Nawet nie wiedziałem, że istnieją konkretne strategie dotyczące tego, jak mam się modlić za moje dzieci!”
Cóż, mam nadzieję, że mam dla ciebie dobrą wiadomość – nie ma.

Jeśli kochasz swoje dziecko i twoje serce bolało, aby poszło za Jezusem, to modliłeś się we właściwy sposób. Jeśli wszystko, co byłeś w stanie zrobić, to powiedzieć: „Proszę, Panie”, to modliłeś się we właściwy sposób.
Ani Jezus, ani apostołowie nie uczyli właściwego sposobu modlitwy za twoje dziecko, który „uwolni cud”. Nie robiłeś tego źle. Jeśli istnieje zły sposób modlitwy, to prawdopodobnie jest to: „Zmuś ich, aby poszli za Tobą, Panie!” Ta modlitwa nie zadziała.

Módl się za nich tak, jak powinieneś modlić się za każdego innego.
„Panie, niech Twoja dobroć, Twoja życzliwość, Twoja nieskończona miłość zaleją ich serca i umysły, aby chcieli się odwrócić i pójść za Tobą”.

Dlaczego jest to dobry sposób modlitwy? Ponieważ to objawienie nieskończonej miłości Boga sprawia, że każdy wybiera odwrócenie się (pokutę) i zbliżenie się do Niego.

Rzymian 2:4-5- „...czy lekceważysz bogactwo Jego dobroci, cierpliwości i cierpliwości, nie wiedząc, że dobroć Boża prowadzi cię do pokuty?
Efezjan 3:18-19- „I obyś zdołał zrozumieć, jak wszyscy ludzie Boży, jaka jest szerokość, długość, wysokość i głębokość Jego miłości”.

Linda i ja jesteśmy rodzicami dorosłego dziecka, które przez dziesięciolecia było „marnotrawnym synem”, ale teraz żyje w pokoju i radości namiętnej relacji z Jezusem, który żyje w jej wnętrzu. Rozumiemy miażdżący serce ból i przytłaczające poczucie bezradności, które mogą dręczyć rodzica. I często brakowało nam słów. Często nasza modlitwa brzmiała po prostu: „Pomocy!”

Oto dobra nowina. Ojciec kocha je bardziej niż my i działa w sposób, którego nikt z nas nie widzi…jeszcze!