Category Archives: Fenn John

Czym jest szabat – część 2

John Fenn
Tłum.: Tomasz S.
Gdy uświadomimy sobie, że Chrystus jest w nas — a Chrystus JEST Szabatem — zyskujemy wtedy wielką wolność. Nie wszyscy jednak mają tę świadomość. Czują wewnętrzny przymus, wynikający z osobistych potrzeb emocjonalnych, aby zrobić coś dla Boga. To oczywiście jest w porządku, jak to wyjaśnia Paweł.

Kroczenie w miłości, przy jednoczesnym zrozumieniu postępowania innych ludzi przez pryzmat Nowego Testamentu
W Rz 14 Paweł mówi o tych, którzy jedzą lub nie jedzą mięsa, którzy oddają Bogu cześć w określony dzień lub w inne, lub którzy piją wino albo nie.
Rz 14:1–2: „A słabego w wierze przyjmujcie, nie wdając się w ocenę jego poglądów. Jeden wierzy, że może jeść wszystko, słaby zaś jarzynę jada. […]” Kontynuuje od wersetu 5: „Jeden robi różnicę między dniem a dniem, drugi zaś każdy dzień ocenia jednakowo. Niech każdy pozostanie przy swoim zdaniu. Kto przestrzega dnia, dla Pana to czyni, kto je, dla Pana je, dziękuje bowiem Bogu; a kto nie je, dla Pana nie je i dziękuje Bogu”.

Reszta 14 rozdziału to wezwanie do chodzenia w miłości, rozumiejąc, że każdy czyni to, co czyni, dla Pana, i że Pan go przyjmuje — zatem my również powinniśmy. Już w pierwszym wersecie Paweł pisze, aby przyjmować słabych w wierze, ale nie wdawać się w spory o poglądy. To przesłanie powtarza także w Kol 2:14–23, gdzie pisze o doskonałym dziele Chrystusa na krzyżu.
W wersetach 16-17 pisze:
Niechże was tedy nikt nie sądzi z powodu pokarmu i napoju albo z powodu święta czy nowiu księżyca, czy szabatu. Wszystko to są tylko cienie rzeczy przyszłych; rzeczywistością (tych rzeczy) natomiast jest Chrystus”.

(Odniesienie do nowiu księżyca wiąże się z ‘pochwyceniem’, które według tradycji żydowskiej związane jest z Świętem Trąb – jedynym świętem rozpoczynającym się podczas nowiu, kiedy księżyc jest niewidoczny. W judaizmie księżyc symbolizuje wierzących — tych, którzy rządzą nocą, odbijają światło słońca i zostaną ukryci w Mesjaszu podczas „natzal” — tego, co Kościół nazywa pochwyceniem.

Czego Ojciec nauczył mnie o osobistym szabacie
Kiedy poświęcamy jeden dzień w tygodniu na odpoczynek — czyli zaprzestajemy pracy, tak jak uczynił to Bóg — oddajemy Mu tym cześć. Każdy dzień odpoczynku jest obrazem naszego zbawienia, ponieważ to Jezus zapłacił za nasz pokój z Ojcem, zakupił nasz odpoczynek w relacji z Bogiem.

Przez wiele lat pracowałem bez przerwy. Próbowałem raz w tygodniu odciąć się od wszystkich wiadomości, ale zawsze kończyło się na tym, że siedziałem odpowiadając na e-maile, wiadomości, SMS-y. Nie potrafiłem naprawdę w pełni wziąć wolnego dnia. W Wj 20:8–11 — gdzie po raz pierwszy nakazane jest przestrzeganie szabatu — czytamy, że ‘nie będziesz pracował’. Hebrajskie wyrażenie oznacza dosłownie: „niczego nie uczynisz” tego dnia. Zarówno moja żona Barb, jak i Ojciec, coraz bardziej nalegali, abym nauczył się odpoczywać. Ale to nie leżało w mojej naturze, aby niczego nie robić przez cały dzień.

Continue reading

Czym jest szabat – część 1

John Fenn
Tłum.: Tomasz S.
Dla niektórych chrześcijan szabat to bardzo ważny dzień. Ale który dzień jest TYM szabatem, który należy zachowywać? To podchwytliwe pytanie.

Mesjańscy chrześcijanie zwykle spotykają się w piątki wieczorem lub w soboty, wierząc, że są posłuszni Słowu Bożemu.
Wielu wierzy, że bardziej podobają się Bogu, gdy zbierają się w piątkowe wieczory lub soboty, ponieważ wierzą, że On to właśnie nakazał. Brzmi to pobożnie, ale jeśli zbadasz wiele fragmentów dotyczących szabatu, nie ma tam nic o zgromadzeniach ani w piątek wieczorem, ani w sobotę (szabat). W rzeczywistości Bóg wymagał od Izraelitów pojawienia się w świątyni tylko 3 razy w roku. (Wj 20:8-11, które zawiera prawo szabatu, mówi jedynie, aby nie pracować, Pwt 16:16, Wj 23:17).

Pierwsza wzmianka o spotkaniach w piątkowe wieczory lub w soboty pochodzi z czasu niewoli Izraela w Babilonie (V wiek p.n.e.), jednak zanikła po ich powrocie do Izraela za czasów Nehemiasza i Ezdrasza. Spotykanie się w piątki wieczorem lub w soboty nie stało się powszechną praktyką aż do około 150 lat przed narodzinami Jezusa. Zyskało na znaczeniu za panowania faryzeuszy, którzy – jak pamiętasz – mieli kilka starć z Jezusem właśnie w kwestii szabatu (np. Mk 7:9-13. Mt 15:1-6).

Jednak chrześcijanie, tacy jak „Mesjańscy” lub „Hebrajskie Korzenie”, „Adwentyści Dnia Siódmego”, „Kościół Boży Dnia Siódmego” oraz „Kościół Baptystów Dnia Siódmego” również spotykają się w soboty. Ale nie wierzą oni zgodnie z nowotestamentową rzeczywistością.

Szabat to Osoba
W Wj.31:16 Bóg nazywa szabat „przymierzem wiecznym”. Powód, dla którego Boży odpoczynek jest wieczny, polega na tym, że Szabat to Osoba. Jezus Chrystus JEST szabatem. Chrystus jest w tobie, dlatego jesteś w stanie wiecznego odpoczynku szabatowego od swoich religijnych uczynków. To się dokonało! To zostało ukończone! Masz pokój z Bogiem, a On z tobą, z powodu wiecznego szabatu Jezusa Chrystusa.

W Rdz 2:1–3 czytamy: „I tak ukończone zostały niebo i ziemia, i wszystko ich wojsko. A gdy ukończył Bóg dnia siódmego dzieło swoje, które uczynił, odpoczął dnia siódmego od wszelkiego dzieła swego, które uczynił. I błogosławił Bóg dzień siódmy, i poświęcił go, bo w nim odpoczął od wszelkiego dzieła swego, które stworzył Bóg, aby uczynił”.

Continue reading

To, co usłyszałem od Ojca, Jezusa lub aniołów – część 4

John Fenn
Tłum.: Tomasz S.
Jak co piątek odbierałem Chrisa z jego domu opieki, by go zabrać do domu na weekend. Jechaliśmy razem robiąc rzeczy, które planowałem przez cały tydzień, aby zrobić je z nim. Chris mentalnie ma około 4 lat, a ja opisuję historię, która wydarzyła się w 2024 roku, gdy miał 44 lata.

Podczas jazdy myślałem o tym, jak od przeszło 40 lat słucham dziecięcych piosenek. Byłem zmęczony słuchając tych samych piosenek, które Chris zna, które kojarzą się mu z domem i nigdy się nie nudzą. Chris jest też bardzo rozmowny. Nigdy nie spotkał nieznajomego człowieka czy chociażby psa, których od razu by nie polubił. Komentuje wszystko, co się wokół nas dzieje w czasie jazdy. I to wszystko na poziomie czterolatka.

W czasie jazdy, w swoich myślach powiedziałem Ojcu:
„Ojcze, tęsknię za dorosłą relacją z Chrisem. Tęsknię, by porozmawiać z nim jak z dorosła osobą”. Nagle, w czasie jazdy, po mojej lewej stronie zobaczyłem w powietrzu coś, jak ekran telewizora. W tym samym czasie widziałem świat realny jak i ten ekran. Podobnej rzeczy doświadczyli Elizeusz i jego sługa (1 Krl 15-17), gdy obaj widzieli jednocześnie fizyczną armię zebraną przeciwko nim, jak i chroniącą ich armię anielską. Przynajmniej w moim przypadku, jeśli mam tego typu widzenia, zazwyczaj widzę oba światy jednocześnie.

Na ekranie widziałem siebie w niebie, stojącego obok Chrisa, tuż po jego lewej stronie. Ponieważ stałem, a on siedział na czymś przypominającym kamień, mogłem jedynie widzieć czubek jego głowy i ramiona. Zauważyłem jednak jego posturę — gdyby był normalny, byłby mojego wzrostu – około 6 stóp 6 cali (2 metry) — ale z powodu uszkodzenia mózgu nabytego przy porodzie, z atrofią mięśni przez całe lata, jest dużo niższy. Jego głowa miała normalny rozmiar i nadal miał ciemne włosy, które odziedziczył po swojej mamie (mojej żonie Barb). Był postawnym mężczyzną.

Przed nim na ziemi siedzieli ludzie, którzy uważnie go słuchali. Niektóre z twarzy były rozmyte, ale przez Ducha wiedziałem, po prostu wiedziałem to, że kiedyś byli oni opiekunami Chrisa na ziemi. „Ojcze, co widzę?” „Widzisz Chrisa w niebie”. „Co on robi?” „Opowiada ludziom, jak to było być uwięzionym w niedoskonałym ciele, jakie miał wtedy myśli i swe doświadczenia. Mówi również, jak mimo tego, że przez uraz nie mógł się w pełni komunikować, to jednak wiedział różne rzeczy, dostrzegał to, co ludzie mówili i co się działo wokół niego. Będzie nadal dzielił się swoim życiem z innymi, aby byli tym ubłogosławieni”. Ekran zniknął i dalej jechałem samochodem. Spojrzałem na siedzącego obok Chris i pomyślałem, jakim jest dobrym człowiekiem i jak bardzo jesteśmy błogosławieni jako jego rodzice.

Continue reading

To, co usłyszałem od Ojca, Jezusa lub aniołów – 2

Kontynuuję dzielenie się tym, co Ojciec, Pan, albo aniołowie powiedzieli mi i które to mnie zmieniły…

Jak aniołowie postrzegają uwielbienie
Pracowałem w dużym kościele. Ze względu na moje stanowisko pastor chciał, abyśmy siedzieli za nim w drugim lub trzecim rzędzie. Miało to znaczenie, ponieważ scena była ustawiona na środku przykrytego wykładziną boiska do koszykówki, a zgromadzenie siedziało na trybunach patrząc w dół. Po lewej stronie była grupa uwielbienia, pośrodku kazalnica, a po prawej otwarta przestrzeń, przeznaczona później na wezwanie do ołtarza.

Podczas uwielbienia Pan otworzył me oczy na świat duchowy. Tak jak u Elizeusza i jego sługi w 2 Krl 6:15-17, którzy widzieli w tym samym czasie zarówno armię naturalną, jak i duchową, tak i moje oczy widziały oba światy jednocześnie. Właściwie, to tak najczęściej mi się dzieje – widzę oba światy jednocześnie.

Gdy po mojej lewej stronie grupa uwielbienia grała i śpiewała, na środku, przed moimi oczami, w tej otwartej przestrzeni, zobaczyłem 50 albo 60 aniołów, którzy tańczyli razem w rytm muzyki. Uderzyła mnie ich dziecięca niewinność. Wyglądali jak młodzi mężczyźni w wieku około 30 lat, ale z niewinnością i słodyczą przypominającą małe dzieci.

Z pewnością nie raz widziałeś małe dzieci, które bawią się razem i które nie mają pojęcia o różnicy między chłopcem a dziewczynką. W ich rozumieniu nie istnieje pojęcie płci — dokładnie tak odbierałem aniołów, choć wyglądali jak mężczyźni w wieku około 30 lat.

Spojrzałem na zespół uwielbienia i było jasne, że nie mieli pojęcia, co się wokół nich dzieje. Mój anioł (opiekun) stał na stopniach pierwszego rzędu, poniżej miejsca, gdzie ja stałem. Spojrzeliśmy na siebie i wtedy spytałem: „Wy też tańczycie?!” Jego odpowiedź na zawsze zmieniła moje spojrzenie:
„To, co dane jest z nieba, sprawia radość w obu wymiarach”.

Około 10 lat wcześniej Pan pozwolił mi odwiedzić niebo. Gdy mijaliśmy tam dwoje małych dzieci, które bawiły się ze sobą, zauważyłem, że towarzyszy im 14 krewnych, starszych nawet o pokolenia. Zauważyłem pradziadków, ciocie i wujków, „prapraciocie”, aż do około 4 pokolenia, ale nie widziałem ich rodziców. Zapytałem o ich nieobecność i usłyszałem, że dzieci zginęły w wypadku samochodowym, a ich rodzice wciąż żyją na ziemi.

Anioł powiedział mi: „Gdy tylko jest to możliwe, dzieci w niebie są wychowywane tu przez swoich krewnych”. Poprosiłem o poparcie tego jakimś wersetem biblijnym i usłyszałem: „Czy nie czytałeś Ef 3:14-15, gdzie jest napisane: ‘Z tego powodu zginam kolana moje przed Ojcem, od którego wszelkie ojcostwo na niebie i na ziemi bierze swoje imię’? Jest tylko jedna rodzina. Nie ma znaczenia, czy w niebie, czy na ziemi — jest tylko jedna rodzina”.

Wielu ludzi napisało książki, nauczania, pieśni, wiersze, itp, których treść była zainspirowana przez niebo, lecz nie zostało to odzwierciedlone w tym życiu. Niektórzy są przekonani, że Pan powiedział im, że to co robią zostanie zauważone przez wielu, jednak to się nie dzieje i wtedy zastanawiają się, dlaczego tak jest? Jeśli coś jest dane z nieba, to nawet w ‘przyszłych wiekach’ to się wypełni, będzie widziane, czytane, słyszane i śpiewane przez innych. Twój dar osiągnie swój cel – będzie wykorzystany, choć może jednak nie w tym wieku. Gdy niebo coś powiedziało, to nie musisz się o to martwić – to się wydarzy na pewno!

Chris i jego nagroda…
Nasz najstarszy syn – Chris, urodził się przez cesarskie cięcie, gdy ratowano go z powodu owinięcia pępowiny wokół szyi, co doprowadziło do uszkodzenia mózgu. Gdy to piszę, ma 44 lata, ale umysłowo tylko 4. Wciąż ma swą dziecięcą niewinnością. Przez pierwsze 24 lata mieszkał z nami, ale kiedy jego młodsi bracia ukończyli szkołę i wyjechali na studia, szybko zdaliśmy sobie sprawę, jak bardzo byli nam pomocni i że nie jesteśmy wstanie jednocześnie pracować i opiekować się Chrisem.

Podjęliśmy najtrudniejszą decyzję w naszym życiu i umieściliśmy go w domu opieki. Po długich poszukiwaniach znaleźliśmy dom, około dwóch godzin jazdy od nas, który był prowadzony przez chrześcijan. W noc, kiedy zadzwonili z informacją, że mają miejsce, płakaliśmy z żoną jak dzieci, czując się najgorszymi rodzicami na świecie, aż w końcu Barb zasnęła. Ja zostałem i rozmawiałem z Ojcem. „Ojcze, przenieś jego uszkodzenie mózgu na mnie” — taka myśl przeleciała mi przez głowę, zanim przypomniałem sobie, że przecież Jezus już to wziął na siebie. Potem powtórzyłem słowa, którymi modliliśmy się wcześniej z Barb: „Jeśli nie masz zamiaru go uzdrowić, to zabierz go do domu. Oboje byliśmy w niebie i wiemy, dokąd trafi, więc wolimy tęsknić za nim przez 50 lat, jeśli może to oznaczać, że będzie uwolniony ze swego uszkodzonego ciała”.

Nagle w pokoju pojawił się Jezus
Nie przywitał się jak zwykle, lecz od razu powiedział: „Czy chciałbyś, żeby Chris stracił pełnię swojej nagrody tylko dlatego, że czujesz się źle, że musiałeś oddać go do domu opieki?” „Nie, Panie, przepraszam, nie pomyślałem o nagrodzie Chrisa. Chcemy, żeby otrzymał pełną nagrodę — ale jednak pod dwoma warunkami: żeby nie został wykorzystany, ani zaniedbany”. Jezus skinął głową mówiąc: „Załatwione” i zniknął.

Gdy to piszę, Chris mieszka w domu opieki od 20 lat. Początki były bardzo trudne. Ale teraz lubi tam mieszkać w tygodniu a wracać do nas w piątki, mówiąc personelowi: „Tata przyjeżdża w piątek!” Uwielbia piątkowe kolacje, które Barb dla niego przygotowuje, i sobotnie poranki, gdy może spać dłużej. Najczęściej leży rano przez godzinę lub dłużej i ogląda swoje ulubione filmy lub programy na DVD. Odwożę go z powrotem w sobotnie popołudnie.

Pewnego dnia, gdy jechaliśmy razem do miasta załatwiać sprawy, w aucie leciała jego playlista, którą mam na komórce. W duchu westchnąłem, gdyż słucham tych piosenek od ponad 40 lat. W swym sercu powiedziałem: „Ojcze, mam już dość Donut Mana, Veggie Tales i Barney’a. Tęsknię za dorosłą relacją z moim synem”. Nagle, podczas jazdy, moje oczy otworzyły się na świat duchowy i przed sobą zobaczyłem niby ekran. Patrzyłem na scenę:

Stałem w niebie obok Chrisa, który siedział i rozmawiał z wieloma ludźmi, którzy siedzieli przed nim na ziemi. Stojąc przy jego lewym ramieniu widziałem tylko czubek jego głowy i ramiona. Był normalnego rozmiaru, nie jak teraz w wózku. Mam około 198 cm wzrostu i on miałby tyle samo, gdyby był zdrowy. Po Barb odziedziczył mocną budowę. Byłem pod wrażeniem, jak postawnym mężczyzną był w niebie.

Zapytałem: „Ojcze, na co patrzę?”
„Widzisz Chrisa w niebie”. „A co on robi?” „Opowiada ludziom, jak to jest być uwięzionym w uszkodzonym i niedoskonałym ciele, opowiada o swoim życiu, co myślał i czego się uczył w różnych momentach swojego życia”. Potem obraz zniknął. W swej łasce Ojciec postanowił zachęcić mnie i Barb, byśmy nie ustawali w czynieniu dobra, bo to życie na ziemi nie jest wszystkim, co istnieje.

Pewnego dnia Chris będzie całkowicie zdrowy. Kocha Pana i z radością oczekuje nieba, aby być uzdrowionym — co nas, jego rodziców, czasem frustruje, ale to tam pokłada swą wiarę. Jesteśmy jedną rodziną w niebie i na ziemi. Rzeczy dane z nieba sprawiają radość w obu wymiarach.

Piszę to, aby zachęcić każdego, kto może stracił bliską osobę lub może opiekuje się dzieckiem specjalnej troski, lub opiekuje się kimś, kto był kiedyś normalny, ale w następstwie urazu, czy wypadku już taki nie jest. To życie to nie wszystko. Jest jeszcze niebiańska przyszłość — bo w szerokiej perspektywie, życie tutaj to tylko nieznaczna część naszej wieczności i przyszłych wieków. Uczmy się, rozwijajmy w sobie charakter Chrystusa i chodźmy z Bogiem. Odkrywajmy, co się da, ale bądźmy jednak zadowoleni z tego, że „rzeczy tajemne należą do Pana, Boga naszego” (Pwt 29:29).

Kolejnym razem więcej rzeczy, które mi powiedziano. A do tego czasu wiele błogosławieństw!

< Część 1 | Część 3 >

John Fenn

Co powiedział mi Ojciec

John Fenn
Tłum.: Tomasz S.
Czuję prowadzenie, by podzielić się kilkoma rzeczami, których zostałem nauczony, a które wpłynęły na moje życie. Niekoniecznie przedstawię je w porządku chronologicznym, ale zacznę jednak od moich nastoletnich lat.

Jedną z pierwszych rzeczy, które zgłębiałem jako 16-latek, była służba Jezusa
Zwróciłem uwagę na to, że gdziekolwiek poszedł, w każdej sytuacji osiągał najlepsze możliwe wyniki. Nie patrzyłem wtedy na to, co szczególnego mówił czy robił, ale raczej na kontekst w którym to mówił lub robił, a zwłaszcza na ludzi, którzy byli wokół Niego. Czasami ludzie bardzo go ograniczali. Na przykład, kiedy odrzucono Go w jego rodzinnym mieście, czytamy o tym w Mk 6:5–6:
I nie mógł tam dokonać żadnego cudu, tylko na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. I dziwił się ich niedowiarstwu. Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał”.
Kiedy rozmyślałem nad tym faktem i nad tym, jak podobne sytuacje mają miejsce również w naszych czasach, pomyślałem dokładnie w ten sposób: „Nawet gdy był ograniczony przez niewiarę innych, Jezus wciąż był w stanie zrobić 100% tego, co było możliwe w danej sytuacji. A rozwiązaniem dla niewiary jest zrównoważone, prowadzone przez Ducha nauczanie oraz gotowość ludzi do przyjęcia zmiany”. W tym momencie Ojciec przerwał moje rozważania, mówiąc:
„Jezus jest w 100% moim Słowem, dlatego osiągał 100% wyniki tam, gdzie się pojawił — zgodnie z tym, na ile Mu pozwolono. Dlatego też wyniki możliwe do osiągnięcia w danej sytuacji są wprost proporcjonalne do ilości przyjętego, natchnionego przez Ducha, Słowa”.

W tamtym czasie chodziłem do liceum i miałem lekcje chemii, gdzie wyrażenie „wyniki są wprost proporcjonalne do…” było często używane. Oznacza to, że działania i rezultaty są ze sobą bezpośrednio powiązane. Dwie zmienne są ze sobą bezpośrednio związane, a wynik (w chemii) jest rzeczą przewidywalną.

W tym kontekście Jezus jest jedną ze zmiennych, ponieważ według J 3:34 Ojciec dał Mu Ducha „bez miary”. Dla Jezusa, ponieważ miał Ducha bez miary, wszystko było możliwe. (O nas jest powiedziane, że mamy Ducha w ograniczonej mierze – 1 Kor 12:1). Drugą zmienną byli Jego słuchacze, którzy w tym przypadku byli pełni niewiary — nie braku wiary, ale niewiary. Dzięki prowadzeniu Ojca, Jezus był w stanie osiągnąć najlepszy wynik w środowisku pełnym niewiary. Ograniczono Go, lecz mimo to osiągnął maksimum możliwego w tej sytuacji.

To ustaliło kierunek mojego życia w sposób, którego wtedy jeszcze nie rozumiałem. Oznaczało to, że np. jeśli nauczałem ludzi, którzy nie wierzą w uzdrowienie, musiałem ograniczyć swoje nauczanie i tej kwestii nie poruszać. Albo też mogłem o tym nauczać i rzucić im tym samym wyzwanie. Mimo to, w tej hipotetycznej sytuacji, którą sobie wyobrażałem jako 16-latek, Ojciec działałby przeze mnie, by osiągnąć najlepszy wynik. Oznaczało to, że nigdy nie powinienem po prostu wymyślać tego, co powiem, ale zawsze czekać na wskazówki od Ojca (co robić lub mówić), i w ten sposób osiągać najlepsze możliwe rezultaty – tego co On chce, w każdej zaistniałej sytuacji.

Postanowiłem wtedy w sercu, że będę jak Jezus, który robił tylko to, co widział u Ojca, dzielił się tylko tym, czego On go nauczył (J 19:30). Zdecydowałem się dążyć do 100% możliwych rezultatów w każdej sytuacji – tak jak robił to Pan (i nadal robi). Znalazłem też w Mk 4:33, że Jezus „głosił im słowo, stosownie do tego, jak mogli je słuchać”. Tutaj jest cienka różnica między przesuwaniem granic a ich przekraczaniem. „Stosownie do tego, jak mogli je słuchać” — to kluczowa sprawa!

Continue reading

O demonach – 3

John Fenn
Tłum.: Tomasz S.
W poprzednim razem pisałem o najważniejszej przypowieści, której nauczał Jezus, która ukazuje pięć kategorii ataku, jakimi szatan może się jedynie posłużyć. Presja życia i opinie innych (prześladowania) skierowane przeciwko nam, które wchodzą przez otwarte drzwi u osoby, która nie jest zakorzeniona i ugruntowana w bezwarunkowej miłości. Ponadto miłość do rzeczy tego świata, ułuda bogactwa i statusu oraz pożądliwość rzeczy materialnych. Powyższe przydarzają się wierzącym, którzy pozwalają, aby w ich sercach rosły chwasty – rosły tuż obok Jezusa i Jego działania. Obie te postawy otwierają drzwi na ataki demoniczne.

Demony często posługują się ludźmi z naszego otoczenia
Diabeł atakuje nas poprzez 5 powyższych sposobów i często czyni to wykorzystując ludzi, których znamy. Wielu z nas miało chwile, gdy rozpoznawaliśmy, że znaleźliśmy się pod atakiem demonicznym: gdy np. duch podziału wchodzi w nasze relacje i nagle zwykła różnica zdań między przyjaciółmi czy rodziną przeradza się w otwarty konflikt i urazę. To jeden z przykładów. Dziwne sny, które nie biorą się z tego, co oglądaliśmy w telewizji czy przeczytaliśmy – takie rzeczy są nieprowokowanymi atakami demona. Z mojego doświadczenia wynika, że to forma testu – demon sprawdza, czy osoba jest otwarta na tego typu rzeczy, a czasem po prostu chce ją dręczyć.

Takie ataki pojawiają się i znikają, ponieważ demony to byty osobowe, które nieustannie szukają sposobu, by wejść do naturalnego świata (i nie potrafią czytać w myślach). W Łk 4:13 czytamy o szatanie: „A gdy dokończył diabeł wszystkiego kuszenia, odstąpił od niego do pewnego czasu”.
Grecki oryginał mówi: „…odstąpił od Niego do bardziej sprzyjającego czasu”. Spójrzmy – gdy Jezus spał w łodzi, a na morzu szalała burza – był to moment, w którym szatan zaatakował, próbując Go zabić. Inną sytuacją było Jego pierwsze kazanie w rodzinnym mieście, gdy słuchacze próbowali zrzucić Go z urwiska (Łk 4:29), czy później w J 8:59, gdy chcieli Go ukamienować. Szatan szuka różnych okazji, gdy idziemy przez nasze życie.

Jednym z najlepszych przykładów, jak demony wykorzystują ludzi z naszego otoczenia jest historia, jak szatan posłużył się Judaszem, by zdradzić Jezusa. To pokazuje, że bardzo często diabeł użyje kogoś nam bliskiego. „Czyż nie dwunastu was wybrałem? Ale jeden z was jest diabłem” – J 6:70.
„A gdy spożył on kawałek, wstąpił w niego szatan” – J 13:27. Szatan próbował też użyć Piotra przeciwko Jezusowi. Pamiętamy, jak Piotr nalegał (Mt 16:23), aby Jezus nie szedł na krzyż. To było kuszące, lecz Jezus odpowiedział na to: „Idź precz ode mnie, szatanie!”. Szatan nie może dosięgnąć naszego ducha bezpośrednio, dlatego stara się atakować nas z zewnątrz – poprzez innych ludzi.

To zgadza się ze słowami z 1 P 5:8: „Bądźcie trzeźwi, czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, chodzi wokoło jak lew ryczący, szukając, kogo by pochłonąć”. Konstrukcja zdania w języku greckim sugeruje tu zgodę/przyzwolenie: „szukając kogo pożreć”.

Nie powinniśmy bać się demonów ani ataków demonicznych
Jezus bardzo wyraźnie powiedział: „Tym zaś, którzy uwierzyli, te znaki towarzyszyć będą: W imieniu moim demony wyganiać będą…”– Mk 16:17. Nigdy nie powiedział, by prosić Go, by je od nas zabrał.
Paweł musiał się tego nauczyć, gdy szatan przypisał mu swego „posłańca”, by uniemożliwić mu przekazywanie objawień o Chrystusie i o tym, co w Nim mamy. (Pamiętajmy z Mk 4, że szatan przychodzi, by ukraść słowo zasiane w naszych sercach.) Paweł trzy razy prosił, aby Pan to zabrał, lecz usłyszał odmowę. Musiał nauczyć się radzić sobie z demonami tak, jak każdy z nas – po prostu je wypędzać.  Po prostu bądźcie posłuszni Jezusowi – zdecydujcie, co jest waszą wolą, a następnie rozkażcie duchom, które was atakują, by odeszły w imieniu Jezusa (1 Kor 12).

Kiedy demon użył kogoś, aby mnie zaatakować, gdy wyraźnie wyczuwałem, że to coś więcej niż tylko konflikt osobowości, mówiłem wtedy: „Rozkazuję ci duchu, który posługujesz się (imię osoby) przeciwko mnie, abyś się zatrzymał i wypędzam cię w imieniu Jezusa. Jeżeli (imię osoby) chce cię zatrzymać, rozkazuję ci w imieniu Jezusa, byś już więcej nie mówił i nie działał przez niego przeciwko mojej osobie”. Potem prosiłem Ojca, by postawił bufor między nami oraz prosiłem o anielską ochronę. I to zawsze działało.

Przestań wierzyć w kłamstwo
Spójrzmy na Księgę Rodzaju i na to, jak szatan uzyskał dostęp do świata przez zwiedzenie Ewy i świadome przestępstwo Adama. (1 Tm 2:14 i Oz 6:7 mówią, że Adam nie został zwiedziony – on świadomie złamał przymierze). W historii opisanej w Rdz 3, zanim popełniono grzech, szatan najpierw przedstawił Adamowi i Ewie kłamstwo. Zapamiętaj: Wiara w kłamstwo zawsze poprzedza grzech. Jeśli ktoś ma problem z grzechem w swoim życiu, cofając się można dojść do kłamstwa w które, być może nawet nieświadomie, uwierzył.

Widzimy to dziś cały czas. Zazwyczaj przyjmuje się jakieś kłamstwo jako prawdę, a potem pojawia się grzech. Ktoś wierzy, że „taki się urodziłem” i zaczyna wieść bezbożny styl życia seksualnego. Inny wierzy: „Jestem brzydki”, i zaczyna się głodzić lub jeść bez opamiętania. Kolejny wstępuje do wojska lub też zaczyna karierę, i nie robi tego dla siebie, lecz dlatego, że wierzy w kłamstwo, że „jeśli zrobię to czy tamto, mama albo tata wreszcie będą ze mnie dumni”.

Człowiek zmagający się z pornografią musi cofnąć się do pierwszego momentu, w którym zobaczył tego rodzaju obraz (często jako dziecko), albo do jakiegoś wcześniejszego doświadczenia – i rozpoznać kłamstwo, które zostało mu wtedy przedstawione: „Do tego służą kobiety”, albo „To moja wina, że to się wydarzyło”, albo też „Skoro kobieta zgodziła się na zrobienie jej takich zdjęć, to mogę na nie patrzeć” – chyba rozumiesz, o czym mówię. To samo dotyczy jedzenia: „Zawsze czuję się lepiej z miską lodów” lub też „Jestem za gruby i nie podobam się sobie, więc nie mogę jeść, bo będę wyglądać jeszcze gorzej”, itd.

Osoba może wierzyć w kłamstwo, że jest brzydka i nic nie osiągnie w życiu – i to kłamstwo otwiera drzwi dla innych, silniejszych kłamstw, za którym każdym z nich stoi jakiś demon. „Nie osiągnę niczego w życiu” – wprowadza ducha beznadziei, potem zniechęcenie, nienawiść do siebie, rozpacz, depresję a na końcu myśli samobójcze. Jedno otwiera drogę drugiemu.

Aby doświadczyć uwolnienia i uzdrowienia emocjonalnego, człowiek musi „od-wierzyć” w kłamstwa, w które wcześniej wierzył
W J 8:44 Jezus powiedział, że gdy szatan mówi kłamstwo, mówi od siebie samego. Jednak do zgody potrzeba dwojga. Gdy człowiek zgadza się z kłamstwem mówionym przez szatana, otwiera drzwi demonom i dla tej osoby kłamstwo staje się prawdą. Gdy zagłębia się w „swoją prawdę”, pogrąża się coraz bardziej w ciemności.

To jak drzewo pełne owoców. Ludzie próbują wyzdrowieć, zrywając owoce: uczą się na temat uzdrowienia, to jeden owoc. Kolejny owoc to wiedza o zranieniach emocjonalnych. Inny jeszcze to zainteresowanie ćwiczeniami, czy też odpowiednią dietą. Wszystko to owoce, które ludzie starają się zrywać szukając uzdrowienia fizycznego, czy też emocjonalnego. Szukają sposobu, by Pan ich uzdrowił lub uwolnił i zrywając owoce, a nie sięgają do korzenia.

Prawda jest taka, że pod ziemią – w ich sercu, niewidoczna – jest sieć korzeni. Głęboko w sercu tkwi kłamstwo, w które uwierzyli będąc młodsi. JEŚLI taka osoba przestanie rozpraszać się zrywaniem owoców, by zmienić swe życie, i skupi się na kłamstwie lub kłamstwach, w które wierzyła, które to stanowią pień drzewa, może zostać uzdrowiona i uwolniona. Zajmij się korzeniem, a nie owocem.

To często proces odkrywania i rozbrajania kolejnych warstw kłamstw, gdy przestajesz wierzyć w kłamstwo po kłamstwie. Ale kiedy już zrozumiesz, że kłamstwo poprzedza grzech, znajdziesz klucz do uzdrowienia i uwolnienia – na zawsze zamkniesz drzwi przed kłamstwami szatana. Nie można jednocześnie trzymać się kłamstwa i uchwycić się prawdy, oczekując uzdrowienia czy uwolnienia.
Jakub powiedział, że „człowiek o rozdwojonym umyśle niczego nie otrzyma od Pana” – Jk 1:6-7

Można by jeszcze długo mówić na ten temat, ale zapamiętaj to: demony to po prostu byty osobowe, które przychodzą, by ukraść Chrystusa i Jego dzieło z twojego serca. Twoja wola jest suwerenna i silniejsza niż jakikolwiek demon – nawet Bóg nie może zmusić cię do niczego. Miliony ludzi na całym świecie – ludzi, którzy nie znają Boga, po prostu dzięki sile swej woli pokonują demoniczne uzależnienia i problemy psychiczne. Dzieje się tak każdego dnia. Siła woli pokazuje demonom, że nie wrócisz do starego życia. Masz za sobą imię Jezusa, ale najpierw musisz jasno zdecydować, czego chcesz.

W przyszłym tygodniu kolejny temat. Do tego czasu wiele błogosławieństw.

<Część 1 |

John Fenn

Demony (Jak one funkcjonują) – część 1

John Fenn
Tłum.: Tomasz S.
Byłem na wyjeździe misyjnym w Meksyku, gdzie przemawiałem w pewnym małym kościele w górach. Serca mieszkańców były czyste, pełne miłości i bojaźni Pańskiej, choć mieli duże braki w nauczaniu.

Po nabożeństwie, prawie każda kobieta podeszła prosząc o modlitwę. Zdecydowana większość z nich chciała pozbyć się demonów, które obwiniały za swoje dolegliwości. Wiele z nich miało bóle żołądka, inne bóle stawów a wszystko to przypisywały demonom. Kiedy nakładałem na nie ręce, by modlić się o uzdrowienie, w większości przypadków nie była to sprawa demonów – one po prostu potrzebowały uzdrowienia. Zastanawiałem się wtedy, dlaczego uważają, że każda dolegliwość jest pochodzenia demonicznego.

Wpływ demonów
W Ewangeliach jest tylko 19 lub 20 (w zależności od sposobu liczenia) przypadków indywidualnych uzdrowień, które uczynił Jezus – poczynając od teściowej Piotra, na początku posługi (Mk 1:29-30), do uzdrowienia ucha Malchusa, które Piotr odciął mu w Getsemane (Łk. 22:49-51 i J 18:10-11).

Jeszcze bardziej zaskakujący jest fakt, że w Ewangeliach znajdujemy jedynie 7 przypadków uwolnienia konkretnych osób od demonów lub ich wpływu. (Oczywiście istnieją fragmenty mówiące o dużych grupach ludzi, którzy zostali uzdrowieni i/lub uwolnieni, jak np. Mk 1:34, ale odnoszę się teraz tylko do uzdrowień konkretnych osób).
To właśnie w przypadku tych indywidualnych relacji możemy zobaczyć szczegółowo interakcję między Jezusem a demonami oraz sposób, w jaki się z nimi obchodził. Najbardziej odkrywczą interakcją jest relacja, która jest powtórzona trzykrotnie: w Mt 8:28-34, Mk 5:1-20 oraz Łk 8:26-39 i która wspomina o człowieku będącego pod wpływem wielu demonów. Miał ich naprawdę wiele więc Jezus zwrócił się do ich przywódcy – Legionu. Rzymski Legion liczył 2000 żołnierzy, więc ten człowiek musiał być naprawdę zademoniony. (Mt 8:28 wspomina o dwóch mężczyznach, lecz Marek i Łukasz skupiają się tylko na jednym, który miał Legion.)

Uwolniony człowiek był mieszkańcem greckiego regionu Gadareńczyków. Był to grecko-rzymski obszar dziesięciu miast zwany Dekapolis, położony po wschodniej stronie Jeziora Galilejskiego, gdzie Jezus poszedł i gdzie nauczał. Pierwszą rzeczą, którą zauważamy w tekście jest to, że „człowiek miał ducha nieczystego”. Duch nieczysty mógł oznaczać po prostu demona, ale bardziej konkretnie mógł również oznaczać ducha seksualnej nieczystości. To, że się okaleczał i był nagi, nawet to sugeruje. W Łk 8:35 czytamy, że po uwolnieniu ludzie byli zszokowani, że teraz był „ubrany i przy zdrowych zmysłach”.

Demon odpowiedzialny za tego człowieka określił się jako Legion. W tym miejscu widzimy jeden z aspektów demonów – są one identyfikowane przez swoją funkcję. Legion był odpowiedzialny za wiele demonów. Duch głuchy powodował głuchotę. Niewidomy człowiek, który nie mógł mówić, został uwolniony od ducha ślepoty i niemocy (Mt 12:22) . W Łk 13:11 kobieta zgięta przez 18 lat miała ducha niemocy. Aniołowie mają imiona, lecz demony zostały pozbawione wszystkiego i są znane teraz ze swojej funkcji. Słowo ‘szatan’ oznacza w języku hebrajskim i greckim ‘przeciwnika’ (odpowiednio hassatan i satana).

Continue reading