Zazwyczaj już w listopadzie zaczynam pytać Ojca o nadchodzący rok i nie spodziewam się, że otrzymam odpowiedz aż do stycznia – marca, kiedy to, jak wielu z nas, poszczę i skupiam się na nadchodzącym roku. Ojciec jest Źródłem wszystkich dobrych rzeczy, więc kiedy dzieli się czymś ze mną, to zazwyczaj dotyczy to jakichś głębszych rzeczy we mnie. Mówi także o rzeczach w polityce oraz dotyczących świata naturalnego. Kiedy jednak Pan się mi ukazuje, to choć oczywiście porusza po części powyższe rzeczy, to jednak bardziej skupia się na kościele, na ciele Chrystusa, ponieważ jest jego Głową.
Wzorzec Przez wiele lat Pan pojawiał się mi zazwyczaj na początku roku. Na przykład, na początku 2011 roku, mówił mi o różnych narodach zaangażowanych w to, co nazwane zostało arabską wiosną. Mówił też o innych narodach oraz rzeczach, które się wydarzą. Zacząłem prosić Go o więcej informacji a wtedy odpowiedział: „Po co ci to wiedzieć? Ty masz zajmować się sprawami Ojca.” Parę lat wcześniej mówił mi o podziemnej ekonomii w ciele Chrystusa i innych rzeczach – mówiłem już o tym nie raz w poprzednich latach, więc nie będę się tu wdawał w szczegóły.
( Kiedy narodził się Jezus – 1 ) Poprzednim razem mówiłem, że Jezus musiał urodzić się albo jesienią w czasie święta Namiotów, czyli we wrześniu/ październiku, lub wiosną około święta Przaśników / Paschy. Różnica między tymi datami wynosiła pół roku, ponieważ ojciec Jana Chrzciciela w czasie odwiedzin Gabriela miał służbę w czasie wiosennej lub jesiennej tury – nie wiemy jednak której.
Doszliśmy do tego patrząc na porządek służby kapłanów. Spójrzmy teraz na to, kiedy Żydzi wg swojej kultury wyczekiwali Mesjasza.
O tym, że Mesjasz umrze „ale nie za siebie”, widać w porządku Paschy. Żydzi mieli też podstawowe zrozumienie tego, że baranek zabijany podczas Paschy reprezentował Boga przykrywającego nasze grzechy. Nie oczekiwano, że Mesjasz urodzi się o tej porze, lecz raczej, że wtedy umrze (przynajmniej tak przyjmowali to ci, którzy rozumieli symbole i obrazy).
Przechodzimy zatem do jesiennego święta Namiotów (Sukkot), zwanego także „Świętem Poświęcenia”, które przypada we wrześniu i październiku. Miało ono miejsce, gdy Salomon poświęcił swoją świątynię, celebrując obecność Boga mieszkającego pośród ludzi. Święto nazywane jest również „porą naszej radości oraz „Świętem Świateł”.
W świątyni znajdywały się 4 duże lampy zwane „światłością świata” a Jezus długo potem, w czasie tego święta wstał i oznajmił, że to On jest światłością świata (Jan.8:12).
Podczas Święta Namiotów czytane są niektóre fragmenty i wykonuje się pewne obrządki. Widzimy jak te fragmenty i obrządki rozbrzmiewają w tym, co aniołowie powiedzieli pasterzom w noc narodzin Pana, gdy to wokół nich rozbłysła jasność i widzieli Bożą chwałę. Pasterze przebywali na polach wiosną oraz jesienią, ale tutaj znajdujemy wskazówkę:
„Lecz anioł rzekł do nich: Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan”. To wszystko usłyszeli oglądając Bożą chwałę.
Kilka dodatkowych komentarzy w kwestii gwiazd Ignacy z Antiochii był uczniem apostoła Jana i umarł śmiercią męczeńską około 30 lat po tym, jak Jan umarł ze starości (Ignacy został rzucony lwom na pożarcie). Napisał on, że pojawiła się gwiazda w gwiazdozbiorze Panny oraz w sąsiadującej Gromadzie Komie (syn dziewicy), która „błyszczała wspaniale ponad wszystkimi innymi gwiazdami”.
Dodatkowo Ptolemeusz, około 150 lat po Jezusie, powiedział, że gwiazda ta była już tylko słabo widoczna w jego czasach. Później już nikt o niej nie wspominał. Historyk Józef Flawiusz napisał, że mniej więcej w czasie narodzin Jezusa powtarzały się koniunkcje Saturna i Jowisza w gwiazdozbiorze Ryb utożsamianym w tym czasie z Izraelem. Halley pisał o gwieździe widocznej w 12 roku p.n.e, egipskie zapisy pokazują gwiazdę pojawiającą się w przedziale 5-2 roku p.n.e, a Chińczycy donosili o jasnej gwieździe w 4 roku p.n.e. Takich informacji jest dużo więcej.
Wygląda na to, że w czasie narodzin Jezusa pojawiła się gwiazda, która potem zniknęła z widoku i w naszych czasach nie jest już widoczna. To sprawia, że niektóre współczesne teorie są raczej niekompletne, ponieważ wyliczają one pozycje planet i gwiazd w tamtym czasie, ale nie ma sposobu, aby obliczyć pozycję gwiazdy, która była widoczna tylko przez chwilę i już jej obecnie nie ma.
Mówiąc te wszystkie rzeczy moim zamiarem nie jest odpowiedzenie na pytanie, czym była Gwiazda Betlejemska, tylko zwrócenie uwagi na to, że Rzymianie patrzeli w gwiazdy i na podstawie tego dochodzili do wniosku, że August był królem-bogiem. Szatan zawsze fałszuje prawdę, a Izrael poszukiwał Prawdy. Kto by pomyślał, że Mesjasz, Stwórca Wszechświata, zamiast w pałacu mógłby urodzić się w stajni? Jezus naprawdę jest tym, za kogo się podawał: „Jestem cichy i pokornego serca” ( Mat. 11:29).
A teraz, co mówi nam o tym Łukasz
Jeśli uda nam się ustalić, kiedy Gabriel ukazał się ojcu Jana Chrzciciela (kapłanowi Zachariaszowi), dodamy do tego 6 miesięcy, kiedy powiedziano nam, że Gabriel ukazał się Maryi mówiąc, że zostanie matką Pana, potem kolejne 9 miesięcy do czasu narodzin Jezusa. Kiedy więc Gabriel ukazał się Zachariaszowi?
W Łuk. 1:5 czytamy, że Zachariasz był kapłanem z oddziału Abiasza. W I Kron. 24 widzimy, że Król Dawid zorganizował kapłanów w 24 grupy lub oddziały, z których każdy służył w rotacyjny sposób przez cały rok, a oddział Abiasza był ósmym. Uważam to za bardzo interesujące, ponieważ 8 to liczba nowych początków – 8-my dzień czyli pierwszy dzień nowego tygodnia. Jan Chrzciciel był początkiem czegoś nowego …
Praktykowano wtedy, że każda tura oddziału miała trwać jeden tydzień w pierwszej połowie roku i jeden tydzień w drugiej połowie. Ponadto wszystkie oddziały służyły w czasie świąt Przaśników, Paschy, Pięćdziesiątnicy i Namiotów.(PwP. 16:16)
JEŻELI Gabriel ukazał się mu w czasie wiosennej tury: Pierwszy oddział wraz z pozostałymi miały służbę w pierwszym tygodniu świętego kalendarza – w czasie świąt Przaśników / Paschy. Drugi oddział już sam służył w drugim tygodniu i tak dalej. W ósmym tygodniu przychodziła pora na oddział Abiasza. Ponadto Zachariasz służył także w dniu Pięćdziesiątnicy, więc dodajemy 9–10 tygodni od czasu święta Przaśników, aby zobaczyć, kiedy mógł być w świątyni, czyli wypadałoby to mniej więcej pod koniec czerwca. Ponadto kapłan nie mógł utrzymywać stosunków seksualnych przez 2 tygodnie po czasie swojej służby w świątyni, co daje nam 11-12 tygodni od Paschy, co daje nam koniec czerwca lub pierwszy tydzień lipca.
W Łuk. 1: 26-33 powiedziano nam, że Elżbieta, matka Jana Chrzciciela, była w 6 miesiącu ciąży gdy Gabriel został wysłany do Maryi z pytaniem, czy zgodzi się urodzić Mesjasza. 6 miesięcy liczone od lipca przenosi nas do grudnia. Dodając do tego 9 miesięcy wychodzi na to, że Jezus mógł urodzić się we wrześniu, mniej więcej w czasie Święta Namiotów.
Tak by było, GDYBY Gabriel ukazał się Zachariaszowi podczas jego pierwszej, wiosennej służby. JEŚLI jednak Gabriel ukazał się mu w czasie jesiennej tury oznaczałoby to, że Jezus urodził się wiosną, blisko tygodnia Przaśników / Paschy. Czy mamy jakiś informacje kulturowe na temat tego, czy Izrael w I wieku wyczekiwał Mesjasza w czasie Paschy wiosną czy też jesienią w czasie święta Namiotów?
Poza kulturowym wyczekiwaniem Izraela w tym czasie, musimy wziąć też pod uwagę inne rzeczy, jak wiek dzieci, które Herod kazał wymordować, jak czas śmierci Heroda, jak porę roku, gdy pasterze byli na polu i inne. Temat więc skończymy kolejnym razem.
Istnieje tyle samo teorii na temat tego, kiedy Jezus się urodził , ile teorii na temat potwora z Loch Ness, ale czy wiedziałeś, że Biblia jest w tej kwestii całkiem precyzyjna?
Lubię drążyć ten temat. Zadam więc pierwsze pytanie: dlaczego data urodzin Jezusa nie miała żadnego znaczenia dla apostołów, którzy przebywali z Nim przez jakieś 3 i pół roku? Dlaczego Jego urodziny nie stały się tradycyjnym świętem już w ciągu 30 lat opisanych w Dziejach Apostolskich? Dlaczego w żadnej z ksiąg Nowego Testamentu nie ma wzmianki o tym, kiedy obchodził On swoje urodziny? I w końcu, dlaczego tylko Mateusz i Łukasz wspomnieli to wydarzenie, a Marek i Jan już nie? Najwyraźniej nie miało to dla nich znaczenia, a także finalnie dla nas nie powinno być to również takie ważne.
Dobrze jednak jest znać przybliżony czas Jego narodzin, ponieważ daje to kontekst dla innych rzeczy, pomaga nam zrozumieć kulturę, społeczeństwo i politykę tamtych czasów, które to pomagają nam zrozumieć Słowo.
Teorie, teorie… Istnieją teorie oparte na pojawieniu się Gwiazdy Betlejemskiej – wybuchu supernowej zapisanego w chińskich kronikach z 10 wieku p.n.e. , który to był widoczny w ciągu dnia. Istnieją teorie oparte na układach gwiazd uważanych za żydowskie oraz na planetach, których trajektorie z nimi się krzyżowały.
Próbuje się datować czas śmierci Heroda, a także datę spisu, dla którego Józef i Maria udali się do Betlejem. Inni jeszcze datują czas według pory, kiedy pasterze przebywali na polu, w nocy, ze swoimi trzodami.
Niektórzy uważni badacze rozumieją nawet, że starożytni Izraelici, będąc ludem wschodu, liczyli urodziny od poczęcia, a nie od narodzenia. Nazywa się to „obliczaniem wieku”. Obliczanie wieku jest nadal używane w niektórych krajach Wschodu, w szczególności w Chinach, Tybecie, Korei i w czasie niektórych japońskich ceremonii.
I od czasu do czasu ktoś weźmie pod uwagę ówczesną kulturę, w której oczekiwano Mesjasza oraz to, czego rabin nauczał o czasie, w którym miał się pojawić.Zacznijmy: W poszukiwaniu MesjaszaI od czasu do czasu ktoś weźmie pod uwagę ówczesną kulturę, w której oczekiwano Mesjasza oraz to, czego rabin nauczał o czasie, w którym miał się pojawić.
Składając wszystko w całość Czy możemy połączyć wszystkie te elementy w całość i wyciągnąć z tego jakieś wnioski? Jeśli zaczniemy od Biblii i podążymy za wskazówkami, które Łukasz pozostawił w swojej narracji, wszystkie rzeczy ułożą się w jedną całość.
Zacznijmy: W poszukiwaniu Mesjasza W Księdze Daniela 9:21 anioł Gabriel ukazuje się Danielowi i mówi mu o 70 „tygodniach lat”, czyli sumie 490 lat, dopóki Mesjasz nie wprowadzi wiecznej sprawiedliwości. (70 x 7 = 490)
W w. 25 Gabriel stwierdza, że Mesjasz przyjdzie w 69tygodniu lub po 483 latach, a potem „będzie zabity i nie będzie go”. Gabriel powiedział, że odliczanie tych 483 lat do Mesjasza rozpocznie się w momencie polecenia odbudowy Jerozolimy.
Polecenie odbudowy Jerozolimy wyszło w 455 roku pne (niektórzy twierdzą, że 457 roku pne) od Artakserksesa (Neh. 2: 1-8). Licząc 483 lata naprzód, od 455 roku pne, dochodzimy do roku 28 lub 29 ne – kiedy Jezus umarł na krzyżu „i nie było go”, jak powiedział Gabriel. Ze względu na różnice w kalendarzach żydowskim, babilońskim, rzymskim i gregoriański szacowana data śmierci Jezusa na krzyżu wah się od wiosny 29 roku do wiosny 32 roku.
Bez względu na to, jak datujemy te wydarzenia, patrząc z naszych czasów wiadomo, że ówcześni przywódcy żydowscy wyczekiwali Mesjasza, że miał się urodzić około 10 roku pne. Powód jest prosty. Wiedzieli, że po 483 latach od odbudowy Jerozolimy Mesjasz będzie miał się pojawić około roku 30 ne i wiedzieli też, że kapłani w Izraelu nie mogą rozpocząć swojej posługi przed 30 rokiem życia i nie mogli tez mieć ponad 50 lat (Liczb 4:3).Po drugie: co mówią gwiazdyBez względu na to, jak datujemy te wydarzenia, patrząc z naszych czasów wiadomo, że ówcześni przywódcy żydowscy wyczekiwali Mesjasza, że miał się urodzić około 10 roku pne. Powód jest prosty. Wiedzieli, że po 483 latach od odbudowy Jerozolimy Mesjasz będzie miał się pojawić około roku 30 ne i wiedzieli też, że kapłani w Izraelu nie mogą rozpocząć swojej posługi przed 30 rokiem życia i nie mogli tez mieć ponad 50 lat (Liczb 4:3).
Licząc wstecz 30+ lat wychodziło im, że powinni zacząć wyglądać Mesjasza około 10 roku pne. Tego też powodu tylu ludzi pytało Jana Chrzciciela, a potem Jezusa, czy byli Mesjaszem. Żydzi znali ogólne ramy czasowe, w jakich Mesjasz miał się pojawić i wyczekiwali Go!
Po drugie: co mówią gwiazdy Z rzymskiego punktu widzenia, patrząc na gwiazdy widzieli oni kilka rzeczy, które zdawały się wskazywać, że ich cesarstwo ma przychylność bogów. Podobnie, jak większość mieszkańców Wschodu także oni uważali, że planety przepowiadają przyszłe wydarzenia. W tym czasie (od około 10 do 3 roku pne) miała miejsce koniunkcja planet. W jednym miejscu widoczne były Jowisz, Saturn, Mars, Wenus i Merkury, więc rzymscy astronomowie byli zgodni co do tego, że przepowiadało to jakieś wydarzenia.
W 3 roku pne Jowisz, zwany „planetą króla”, przez parę tygodni okrążał Regulus, zwaną „gwiazdą króla”. To, że planeta króla krążyła wokół gwiazdy króla, zdawało się utwierdzać Augusta Cezara w tym, że jest „namaszczonym królem”, ponieważ w tym czasie obchodził swoje 25-lecie dojścia do władzy jako Cezar.
Była to też 750 rocznica (kapłańska / ceremonialna) założenia Rzymu i rok, w którym Senat Rzymu nadał Augustowi tytuł „Ojca kraju”. Rzymowi wydawało się, że nawet wszechświat potwierdza to, że August jest Pomazańcem Bożym i że Rzym ma boskie prawo do podboju świata.
W czasie, gdy rzymianie doszli do wniosku, że niebo potwierdza boskie namaszczenie Augusta oraz Rzymu, w skromnej stajni w Izraelu urodził się Mesjasz. W innej części świata „mędrcy” ujrzeli w gwiazdach wypełnienie słów Gabriela do Daniela, co sprawiło, że nie udali się do Rzymu rozumiejąc, że prawdziwy król narodził się w Izraelu. I tu właśnie zaczniemy kolejnym razem.
Zacząłem ten cykl cytując z PwP. 29: 28: „To, co jest zakryte, należy do Pana, Boga naszego, a co jest jawne, do nas i do naszych synów po wieczne czasy, abyśmy wypełniali wszystkie słowa tego zakonu”.
Oznacza to, że możemy nie uzyskać odpowiedzi, dlaczego zmarł ktoś nam bliski, ale mamy objawione, jak przejść z Nim przez tą sytuację.Możemy nie wiedzieć, dlaczego coś się wydarzyło, ale mamy objawione jak przez przejść przez to z Nim. Możemy nie wiedzieć, dlaczego ktoś występuje przeciwko nam, ale mamy objawione jak przejść przez tę sytuację z Nim. Nie ważne co się dzieje – mamy objawienie, które prowadzi do chodzenia w Nim, do wzrastania w Nim. Są oczywiście takie chwile, gdy czujemy się jak ten Tewje ze „Skrzypka na Dachu”, który mówi do Boga: „Wiem, wiem – jesteśmy Twoim ludem wybranym. Ale od czasu do czasu nie możesz wybrać kogoś innego?”
Dochodząc do końca swoich możliwości Ponieważ na ziemi panoszy się diabeł, ponieważ ziemia jest pod przekleństwem grzechu, będą działy się rzeczy, które są poza naszą wiedzą i kontrolą – złe rzeczy. Mówię o rzeczach, które nas ranią, rzeczach, które przynoszą zamieszanie. Część z nich jest następstwem naszych własnych decyzji, lecz część tego, przez co przechodzimy, dzieje się z powodu postępowania kogoś innego. Część z tych rzeczy pozostaje dla nas tajemnicą; tragedia sprowadzona na nas przez kogoś, kogo nawet nie znamy, czy też jakaś katastrofa naturalna. Wielu nauczało na ten temat mówiąc, że jeśli wierzysz, to nic złego ci się nie przydarzy, a jeśli już coś się stało, to ty sam byłeś tego problemem lub brak twej wiary.
Jeszcze inni są nauczani, jeśli coś nam się stanie, możemy zgromić diabła, gdyż jest tego przyczyną, a Bóg następnie to naprawi. Lub możemy przynajmniej poszukać kogoś, kto specjalizuje się w ukrytych, demonicznych rzeczach, kto by nam wyjaśnił całą tajemnicę. Wielu ludzi każdego roku wydaje tysiące dolarów na takie spotkania, szukając brakującego ogniwa – odpowiedzi na to, dlaczego wszystkie złe rzeczy im się przytrafiają.
Nie mamy wszystkich odpowiedzi, lecz jeśli napisane jest, że Bóg nie będzie przed nami zatajał rzeczy, które musimy wiedzieć, to po co w ogóle spieramy się o to z Bogiem? Dlaczego nie mielibyśmy zaprzestać naszych cielesnych wysiłków i po prostu Mu zaufać? Róbmy to, co wiemy, że jest dobre i słuszne i skończmy z naszymi cielesnym próbami zmanipulowania Go, do wyciągnięcia odpowiedzi na pytania i po prostu Mu zaufajmy.
W 1910 roku zaczęto zatrudniać młode dziewczęta do malowania tarcz zegarków za pomocą radioaktywnej farby, aby te świeciły w nocy. Zachęcono je, aby śliniły końcówkę pędzla malując drobne elementy. W wyniku tego setki razy dziennie spożywały one niewielką ilość radioaktywnej farby. Wszyscy myśleli, że to jest nieszkodliwe. W tamtym czasie zaczęto umieszczać rad we wszystkim, od szminki po czekoladę. Ludzie zakładali na siebie pasy nasycone radem, aby pozbyć się choroby. Robiono też inne rzeczy, ale po około dziesięciu latach te młode dziewczyny zaczęły umierać. Dopiero po latach ludzie odkryli śmiertelne skutki nadmiernego promieniowania i powiązali je z chorobami.
Jesteśmy ignorantami, ale uważamy się za mądrych Dopóki ludzie nie odkryli związku między radem a niezliczoną liczbą chorób, choroby te były dla nich tajemnicą. Niektórzy obwiniali o to Boga, inni winili diabła a niektórzy myśleli, że ktoś rzucił na nich klątwę. Niektórzy ludzie zadawali pytania, dlaczego Bóg pozwolił, by na ich ukochaną zachorowała na tajemniczą chorobę, lecz byli też tacy, którzy nie wiedzieli dlaczego, ale po prostu ufali Bogu. Zastanawiam się, jakie związki chemiczne spożywamy dzisiaj, o których nie wiemy, że powodują różne dolegliwości i choroby? Jednak reagujemy podobnie: jedni obwiniają diabła, inni Boga a jeszcze inni pytają Boga, dlaczego na to pozwolił. Niektórzy nie mają odpowiedzi więc ufają Bogu. To się nigdy nie zmieni. Jesteśmy tylko ludźmi, którzy niewiele wiedzą.
Przy całej naszej technologii zbadano tylko 5% oceanów. Zbadaliśmy tylko 4% wszechświata. Pozostałe 96% to rzeczy, których naukowcy nie mogą nawet zobaczyć, poznać ani wykryć. A te 4%, które już niby znamy, to tylko przypuszczenia, ponieważ przy nieskończoności wszechświata naprawdę wiemy bardzo mało.
Nie jest to chyba zaskoczeniem, że nie znamy jeszcze efektów tego naszego syntetycznie stworzonego, chemicznego świata? Gorącym tematem w Stanach Zjednoczonych są elektroniczne papierosy. Lekarze mówią, że ludzie je palący są jak szczury laboratoryjne, bo dopiero po latach wyjdą na jaw tego efekty.
„…a co jest jawne, do nas i do naszych synów po wieczne czasy, abyśmy wypełniali wszystkie słowa tego zakonu”.
Powinniśmy dojść do miejsca, gdy po prostu zaczynamy Mu ufać bez względu na to, że nie dzieli się On z nami swoimi tajemnicami. To stawia nas w pozycji, jak powiedział Paweł: „Gdyż w wierze pielgrzymujemy a nie w oglądaniu” (2 Kor 5: 7).
Dlaczego więc tak mocno walczymy z tym, czego nie możemy poznać? Kiedyż to zaakceptujemy sytuacje, gdy zgromienie diabła nie przyniosło zmiany sytuacji? W którym momencie przestajemy szukać odpowiedzi, prosząc o pomoc „namaszczonych” ludzi, którzy specjalizują się tej lub innej szczególnej rzeczy duchowej i po prostu zaczniemy ufać Bogu, skoncentrujemy się na wzrastaniu w Nim, na robieniu tego, co po ludzku wiemy, ufając, ze pewnego dnia poznamy wszystkie odpowiedzi?
Pod koniec życia Paweł napisał do Tymoteusza prywatnym list, a w nim: „… wiem, komu zawierzyłem, i pewien jestem tego, że On mocen jest zachować to, co mi powierzono, do owego dnia..” II Tym 1:12
Były tajemnice, których nawet Paweł nie poznał. Ale to, co zrobił, to powierzył Panu rzeczy, ludzi i wydarzenia, aby je strzegł do czasu, jak on dotrze do nieba. Był o tym przekonany, że Pan będzie strzegł tych rzeczy aż do tego czasu. To nie tylko wiara – to ufanie charakterowi i naturze naszego Pana i naszego Ojca.
Jak Corrie ten Boom powiedziała: „Patrząc w nieznaną przyszłość nigdy nie bój się zaufać Bogu, którego znasz”. Amen, siostro!
W Księdze Rodzaju 15, kiedy Pan objawił Abrahamowi, że zostanie ojcem, a jego potomstwo stanie się tak liczne, jak gwiazdy, Pan zataił informację, że Sara również zostanie matką. Z jakiegoś znanego sobie powodu, w tym czasie było to Jego tajemnicą.
Czytając następny rozdział widzimy, jak to nie znając obietnicy, że Sara również ma być matką, Sara i Abraham kombinują jak to „pomóc” Bożej obietnicy, aby się spełniła – aby Abraham został ojcem. Sarah była w wieku, gdy już od dawna nie rodzi się dzieci, wiec zrozumiała, że potrzebowali zastępczej matki, która urodziłaby dziecko Abrahamowi (Rdz. 16: 1-3).
Możemy pomóc Bogu; Zróbmy dziecko!
Abraham przystaje na prośbę Sary, w wyniku czego rodzi się Ismael – ojciec ludu arabskiego. Jednak w następnych dwóch rozdziałach (17 i 18) Pan pojawia się ponownie i mówi im, że to Sara zostanie matką syna obietnicy. Powiedział też, że pobłogosławi i rozmnoży Ismaela, ale obietnica dotyczy Izaaka. Oboje śmiali się z tego objawienia, w wyniku czego Pan nazwał syna Izaak, co oznacza „śmiech”. (Rdz 17: 15-19; 18: 10-15)
Gdzieś w międzyczasie, gdy to śmiali się z Pana, a poczęciem Izaaka, Abraham i Sara zmienili swoje zdanie – przyjęli to co powiedział im Bóg. W Heb. 11:11 czytamy o Sarze: „Przez wiarę również sama Sara otrzymała moc poczęcia i to mimo podeszłego wieku, ponieważ uważała za godnego zaufania tego, który dał obietnicę.” O Abrahamie czytamy: „… mając zupełną pewność, że cokolwiek On obiecał, ma moc i uczynić”. (Rz. 4:21)
Nie wiemy, dlaczego Bóg początkowo zataił przed nimi, że również Sara będzie matką syna obietnicy. Nie ma rozdziału i wersetu, w którym Bóg tłumaczy, dlaczego tak postąpił. Możemy ogólnie przyjąć, że miał w tym swój wyższy cel, ale tak naprawdę nie wiemy, czym się kierował, że zachował to w tajemnicy aż do czasu narodzin Ismaela. Możemy spekulować, ale nie wiemy tego na pewno.
Bóg jest Bogiem – ale czy możemy Mu zaufać?
W końcu jest Bogiem. Przed nikim się nie tłumaczy. To jest trudne do zaakceptowania. Chcemy poznać wszystkie odpowiedzi i to od razu.
W pewnym momencie życia, każdy z nas ocenia Boga. Z czasem jednak przychodzi wiara i tak jak Sara zaczynamy traktować Go, jako osobę godną zaufania. Z czasem przestajemy zadawać pytania i gniewać się z powodu rzeczy, których nie rozumiemy i zaczynamy ufać, że wszystkie odpowiedzi otrzymamy, gdy znajdziemy się po drugiej stronie nieba.
My, którzy Go znamy, jesteśmy w stanie przejść przez różne nieszczęścia i nie znać odpowiedzi przez długie lata. Dzieje się tak z powodu tego, że Go znamy i Mu ufamy, że pewnego dnia On wszystko naprawi. Jednak zaufanie komuś jest często długim procesem.
Przez całe życie możemy zmagać się z pytaniami bez odpowiedzi – i to jest w porządku. To jest normalne.
Każdy z nas, często kilka razy dziennie, w kwestiach drobnych rzeczy, wydaje sąd, że Bóg jest wierny.
Np. możemy pomyśleć o naszym złym współpracowniku: „W końcu dostanie to, na co zasługuje”. Możemy modlić się: „Panie, wybaczam mu, ale dalej chcę, aby został za to pociągnięty do odpowiedzialności”. Możemy mieć pytania, dlaczego ktoś zrobił to, co radykalnie wpłynęło na nasze życie lub dlaczego coś się wydarzyło – jednak w końcu wzruszamy ramionami i mówimy: „Pewnego dnia się dowiemy”.
Wszystkie takie sytuacje, gdy choć nie znamy odpowiedzi to niechętnie się z tym godzimy, są formą naszego osądzania Boga – tak jak zrobiła to Sara: „On jest wierny, można Mu ufać”. Tylko w taki sposób można przejść przez życie – uwierzyć, zaufać Jego spójnemu charakterowi, Jego naturze tak, aby na końcu wszystko zostało naprawione. Jak ktoś mi raz powiedział: „Niech niebo lepiej okaże się naprawdę dobre, ponieważ na ziemi z pewnością przeszedłem przez piekło”.
Nie skupiaj się na tajemnicy, której rozwiązania nigdy nie znajdziesz po tej stronie nieba. Skoncentruj się na tym, co już wiesz
Kiedy Jezus zaczął mówić ludziom w przypowieściach, co jest prawdziwą manną z nieba, że ludzie muszą jeść Jego ciało i pić Jego krew (J 6), naprawdę trudno było to zrozumieć. Wtedy właśnie wielu uczniów przestało za Nim podążać. W pewnym momencie zwrócił się do swoich dwunastu z pytaniem: „Czy wy również chcecie odejść?”
Piotr widział wszystko, co Pan uczynił – widział cuda i uzdrowienia. Widział rozmnożenie chleba i ryb. Słyszał wszystkie Jego nauki. Jeśli stworzyłby sobie listę ‘za i przeciw’, to te rzeczy byłyby po stronie ‘za’. Ale po drugiej stronie – ‘przeciw’ musiałby umieścić wypowiedzi Jezusa, że to On jest prawdziwą manną, że ludzie muszą jeść Jego ciało i pić Jego krew, aby mieć życie wieczne. Patrząc na to, jak wielu wtedy opuściło Jezusa, istniała na pewno presja, aby samemu także tak zrobić. Istniała presja jak ludzie patrzą na ciebie – ucznia tego dziwnego nauczyciela.
Piotr przemyślał wszystko; spojrzał na to co wie i czego nie rozumie i w końcu doszedł do istoty sprawy i powiedział „Do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa żywota wiecznego” (Jana 6: 50-68).
W pewnym momencie życia Piotr osądził Boga tak, jak zrobiła to Sara. Tak samo ty i ja musimy to zrobić. Kiedy nie wiemy, co mamy myśleć w życiu tak, jak to było w przypadku uczniów słuchających przypowieści Jezusa, potrzebujemy uchwycić się tego, co wiemy: mamy słowo życia wiecznego.
Za każdym razem, gdy nie znamy odpowiedzi, za każdym razem, gdy Bóg zakrywa przed nami jakąś rzecz, potrzebujemy osądzić Go tak, jak Sara i jak Piotr: „Do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa żywota wiecznego ”. Skoncentrujmy się na tym, co wiemy, a nie na tym, czego nie wiemy. Bądźmy wdzięczni za to, co już wiemy a resztę odpowiedzi uzyskamy w niebie. Temat skończymy kolejnym razem.
Pamiętam, jak Barb powiedziała raz pierwszy coś, co powtarzaliśmy potem wielokrotnie. Jechaliśmy samochodem i rozmawialiśmy rzeczach, z którymi zmagaliśmy się przez wszystkie te lata, a których większość nie stała się z naszej winy. Barb powiedziała: „Kiedy już znajdę się w niebie, będę miała mnóstwo (mnóóóóóóóóóóstwo) pytań do Pana”.
Zastanawialiśmy się też czy wszystko nam zostanie wyjaśnione od razu, czy też w jednej chwili nagle otrzymamy odpowiedzi na wszystkie pytania przez jakieś jedno objawienie, lub też może z czasem będziemy Mu zadawali pytania, które jeszcze będziemy pamiętali a On będzie odpowiadał na nie jedno po drugim?
Kiedy nasz niepełnosprawny syn Chris miał około 20 lat powiedział, że Pan powiedział mu, że „jednego dnia będzie z Nim chodził po górach”. Patrząc na to jako jego ziemski ojciec myślę, że jedną z wielu rzeczy, o których będą rozmawiać w czasie tych spacerów po górach będzie, dlaczego Chris urodził się z porażeniem spowodowanym niedotlenieniem w czasie porodu, gdy to pępowina owinęła się wokół jego szyi tak, że dzisiaj ma intelekt 4-latka i całe życie jeździ na wózku. Usłyszy dlaczego Pan postanowił go nie uleczyć (jeśli by miał pozostać w takim stanie do końca życia).
Modlę się, aby Pan udzielił mu odpowiedzi na te pytania w czasie miłego, długiego spaceru, gdy już Chris będzie całkowicie zdrowy. Również Barb i ja będziemy potrzebowali jednego z tych spacerów w tej sprawie :).
W Księdze Powtórzonego Prawa 29:28 czytamy:
„To, co jest zakryte, należy do Pana, Boga naszego, a co jest jawne, do nas i do naszych synów po wieczne czasy, abyśmy wypełniali wszystkie słowa tego zakonu”.
Hebrajskie słowo „sathar” tłumaczy się jako „sekret”, „ukryć”, „zakryta (wiedza)” lub „być niewykrywalnym”.