Category Archives: Fenn John

Czy ty jesteś Trumanem?

John Fenn

Pozwólcie na mała zmianę tematu. Ostatnio przez kilka tygodni mówiłem o tym dlaczego tak wielu idących za Panem ‘wypada z równowagi’ w tej drodze. Zaoferowałem wyjaśnienie, mówiąc, że odpadliśmy od naszej Deklaracji Misji: „Czyńcie uczniami…. Ucząc ich przestrzegać wszystkiego, co wam nakazałem”.

W ramach Deklaracji Misji możemy dostrzec Wizję tego, w jaki sposób może zostać ona wykonana: przez relacje, które są na tyle bliskie, że inni mogą „obserwować i wykonywać to, co wam nakazałem”. Jeśli ktoś na to pozwala to takie bliskie relacje dają nam równowagę i odrzucane są nauczania i zachowania, które są niezrównoważone czy grzeszne.

Dziś zaoferuję inne wyjaśnienie: Uczymy się Chrystusa wyrwanego z kontekstu.

  Czy nienawidzisz tego, gdy ktoś cytuje cię bez kontekstu?

Wszyscy wiemy, jak to jest, gdy ktoś weźmie jakąś drobną część z tego, co powiedzieliśmy, umieści to w innym kontekście, który nadaje zupełnie inne znaczenie niż zamierzaliśmy, po czym mówi komuś: „Tak właśnie powiedział”. Wtedy możemy tylko odparować: „Tak powiedziałem, lecz jest to bez kontekstu i nie o to mi chodziło”.

Lecz szkoda zostaje wyrządzona, prawda?

A co by było, gdyby wszystko, co powiedział Bóg było nauczane bez kontekstu? Czy nie wydaje nam się, że, jeśli nauczyliśmy się Boga bez kontekstu, będziemy mieli trudności bądź będziemy zagrożeni całkowitym duchowym i emocjonalnym zniszczeniem, jeśli będziemy starali się żyć zgodnie z takim zrozumieniem pozbawionym kontekstu?

Truman Burbank

W klasycznym i nagradzanym obrazie z 1998 roku pt.: ’The Truman Show’, Jim Carrey gra rolę tytułowego bohatera, mężczyzny, który nie wie o tym, że całe jego życie od samego urodzenia jest nadawane w programie reality show 24 godziny na dobę.

Wszystko, co się dzieje w życiu Trumana, żyjącego na gigantycznej scenie, obserwowanego i podsłuchiwanego przez dobrze rozmieszone kamery i mikrofony, i kierowanego zza sceny przez kogoś o imieniu „Christof”, jest aranżowanym szeregiem zdarzeń, których celem jest zabawianie ogólnoświatowej publiczności The Truman Show.

Obecnie dorosły już Truman nie ma żadnego pojęcia o tym, że jego rodzina, przyjaciele, współpracownicy i ludzie z miasta to wszystko aktorzy. Każdy z nich. Nie ma pojęcia o tym, że jest manipulowany i wykorzystywany. Myśli, że świat to właśnie TEN świat, ponieważ jest to wszystko, co zna. Nigdy nie spodziewał się, że jest cokolwiek innego,  aż do pewnego dnia.

Szczególnie dobrze znana jest z filmu The Truman Show obserwacja, którą Christof, reżyser i dyrektor wyraził tak:

„Przyjmujemy taką rzeczywistość świata, jaką się nam przedstawia”

(dosł.: We accept the reality of the world with which we are presented.)

Truman rozumiał swój świat bez kontekstu, ponieważ taką rzeczywistość mu przedstawiano.

Ty możesz być Trumanem, lecz nie wiesz o tym

A co by było, gdyby wszystko, cokolwiek dowiedziałeś się przez całe swoje życie o Panu, Jego apostołach, kościelnym życiu i każdym słowie, które czytasz w Nowym Testamencie było ci przedstawiane zupełnie bez kontekstu?

Część druga

aracer

Brak duchowej równowagi_3

 Fenn John

Misja i wizja

Ostatnio mówiłem o tym, w jaki sposób jednostki oraz kościoły tracą równowagę i zadawałem pytania na temat istoty naszej kościelnej kultury. Wyjaśniłem nasze Deklaracje Misji przekazaną nam przez Założyciela: „Idźcie na cały świat,… ucząc je przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem”.

Wyjaśniłem, że deklaracja misji jest istotą tego, o co w firmie, w tym przypadku kościół, chodzi. W biznesie, wszystko co kompania robi powinno dać się prześledzić wstecz do tej Deklaracji Misji.

Po napisaniu deklaracji misji czas na Deklarację Wizji, czyli to w jaki sposób założyciel (Założyciel) widzi wypełnienie misji. Wizje można odnaleźć w Deklaracji Misji. Pozwólcie, że wyjaśnię.

McDonald jest moim ulubionym miejscem, (brawa), czystym  I szczęśliwym…

Przepraszam za osobistą chwilę wspomnień tutaj. Przypomnę Deklarację Misji McDonalda z zeszłego tygodnia:

“Wizją McDonada jest być najlepszą na świecie siecią barów szybkiej obsługi. Mówiąc „najlepszą” mamy na myśli wybitną jakość, służbę, czystość oraz jakość usługi, aby każdy klient w każdej naszej restauracji był uśmiechnięty”.

Człowiek, który doprowadził McDonalda do współczesnej postaci to Ray Kroc. To dzięki niemu i jego zespołowi doradców wprowadzono w życie jego Deklarację Misji, która zbudowała potęgę McDonalda.

Możesz zapytać, gdzie jest wizja wpisana w tą Deklarację Misji, lecz jeśli przyjrzysz się bliżej, zobaczysz to tak, jak zobaczył Ray Kroc. Deklaracja Misji mówi w pewnym miejscu: „…aby każdy klient w każdej naszej restauracji uśmiechał się”. Jak miało się to stać według Ray’a? Oczywiście, wielki klown nazwany Ronald McDonadl!

Tak więc wizja to sposób w jaki Założyciel widzi wypełnienie Misji.

On już wysłał clownów….

Ronald McDonadl jest wielkim symbolem, z którym mają się utożsamiać dzieciaki, lecz co z mamą i tatą przejeżdżającymi drogą obok i rozglądającymi się za jakimś miejscem do nakarmienia trzody?

Co by było, gdyby zamiast wielkiego okrągłego zielonego „M”, pan Kroc i jego kierownictwo zdecydowali się umieścić 5 metrowego plastykowego clowna Ronalda McDonalda, jako ich znak i emblemat? Nie, nie widzę tego. Ray widział tylko „M”.

Oczywiście Ray Kroc rozwinął McDonalda przez franszyzę. Jest to całkowicie własnościowa jednostka, która jest dokładną kopią wizji założyciela i jest prowadzona zgodnie z Deklaracją Misji Założyciela. W ten sposób tysiące franszyz na świecie oferuje swoim klientom zasadniczo te same produkty i wartości. Nie ma żadnego znaczenia do jakiego McDonadla pójdziesz, wiesz co otrzymasz.

Czy widzisz już do czego zmierzam?

Jezus jest oczywiście naszym Założycielem. On dał nam Deklarację Misji i nadzoruje zastosowanie Swojej wizji dla ciała Chrystusa po dziś dzień. Można sięgnąć wstecz do naszej Deklaracji Misji, aby zobaczyć jak nasz Założyciel widział jej wypełnienie.

“Idźcie tedy na cały świat ucząc je przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem”

Jaka jest więc wizja Jezusa wypełnienia Deklaracji? Jego wizją było wypełniania Misji przez relacje. Słów: „… ucząc je przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem”  nie da się wypełnić poza relacjami.

Zostaliśmy wychowani w tej myśli, że kształcenie uczniów / uczniostwo odbywa się na namaszczonych spotkaniach na wielkich audytoriach, lecz Deklaracja Misji dostarcza wizji, którą są  duchowi synowie i córki, którzy obserwują i wykonują to, co widzą, gdy my chodzimy z Chrystusem i w Nim.

Oto pewna myśl…

Jezus będzie nas prowadził wyłącznie zgodnie z Deklaracją Misji. Duch Święty prowadzi i naucza jedynie zgodnie z Deklaracją Misji. Wszystko, cokolwiek chcemy od Ojca będzie dane i może zostać przyjęte w ramach Deklaracji Misji.

Jeśli wierzgamy i krzyczymy, narzekamy i ledwo się wleczemy, kiedy Bóg nie chce nas prowadzić w przeciwnym kierunku do Jego wizji uczniostwa w relacjach, to Jego to nie rusza.

Gdy celowo odchodzimy od relacji, które mieszczą się w wizji istnienia duchowych ojców/matek czy duchowych synów/córek, On nie może dużo zrobić dla nas czy w nas. Nadal będzie zamieszkiwał w środku, lecz nie On nie może iść duchowo tam, gdzie my. Gdy tak się dzieje, wydaje się, że Bóg nas opuścił. W pewnym sensie tak jest, ponieważ on nie może wycofać się z relacji jakie dał w Swej Deklaracji Misji, więc właśnie tej części Jego brakuje nam.

Misja Szatana

Szatan zna Deklarację Misji i Wizję Misji wypełnionej poprzez relacje. Tak więc misją Szatana jest rozdzielić nas, próbować niszczyć społeczność, ponieważ on wie, że jedynie przez relacje staniemy się bardziej podobni do Chrystusa. Jego wizja to wywoływać urazy, rozniecać sprawiedliwość własną, arogancję, wywoływać zakłócenia i całe mnóstwo innych środków, które prowadzą nas z powrotem do jego misji, którą jest sprawić, aby każdy był na tym świecie samotną wyspą. Właśnie dlatego, jeśli nie mamy wzajemnych relacji nie możemy wzrastać w Chrystusie.

(Wiedza intelektualna nie powoduje wzrostu ludzi, którzy są tylko słuchaczami, a nie wykonawcami, jak napisał Jakub, czy powiedział Paweł „zawsze się uczą, lecz do poznania prawdy nigdy nie dochodzą”). Tak więc, Szatan robi wszystko co tylko może, aby pobudzić w nas urazę I oddzielić nas od innych.

On powiedział, ona powiedziała.

Gdy jeszcze z Barbara chodziliśmy ze sobą w wieku 17 lat, jeździliśmy w soboty do domu na farmie, gdzie odbywały spotkania „modlitwy i uwielbienia” z dużą grupą nastolatków i dorosłej młodzieży. Bez wyjątku za każdym razem w ciągu 20 minut między odebraniem jej z domu a dotarciem na miejsce, kłóciliśmy się. W końcu zdaliśmy sobie sprawę z tego, że zachowujemy się jak dzieci, gorzej, że jesteśmy wykorzystywani przez diabła do zniszczenia naszego wieczoru  i tego, co Bóg przygotował dla nas na tym spotkaniu i w obrębie tamtych relacji.

Siedzieliśmy więc w samochodzie aż przebaczyliśmy sobie nawzajem i przedyskutowali to. Oto minęło 35 lat i nie jestem w stanie przypomnieć sobie najmniejszej rzeczy, o którą wtedy kłóciliśmy się. Lecz pamiętam ten dzień, gdy zmądrzeliśmy, zdali sobie sprawę z tego, że nie ma znaczenia, kto ma rację a kto nie, czy jak bardzo byliśmy urażeni, tylko to, że kochamy się nawzajem i jesteśmy zdeterminowani nie dać diabłu dostępu do nas i dzielić nas dalej. Później wchodziliśmy do środka do tych, z którymi mieliśmy relacje i spędzaliśmy wspólnie wspaniały czas.

Zdecydowaliśmy się wzrosnąć w Chrystusie  zgodnie z Jego Deklaracją Misji i jest to nadal jedyny sposób w jaki Duch Święty cię prowadzi, ponieważ On może to robić wyłącznie zgodnie z przekazaną Deklaracją… wzrost jest trudny. Wzrost to szereg małych decyzji, aby robić to, co Jezus powiedział, bez względu na to, co mówią emocje.

Pamiętasz, jak powyżej wspomniałem w jaki sposób przez franszyzę rozrósł się McDonald, powielając to co było w sercu założyciela, a dzięki czemu wszędzie dokądkolwiek pójdziesz zjeść, wiesz co jesz?

Zastanawiałeś się może kiedykolwiek nad tym, dlaczego tak nie jest z kościołami? Może ma to coś wspólnego z tym, że nie postępuje się zgodnie z Deklaracją Misji  i Wizją NASZEGO Założyciela?

Jest to nowy lecz związany z głównym temat na następny raz.

Wiele błogosławieństw

John Fenn

topodin

Brak duchowej równowagi_2

John Fenn

Jak zachować równowagę

Do tej pory dzieliłem się tym, że dziś wielu ludziom brakuje zrozumienia tego, że Słowo i Duch są w zgodzie, jeśli więc nauczanie czy jakieś przeżycie nie jest zgodne z oboma naraz to musi być co najmniej odłożone na bok, aby „poczekać i zobaczyć”, a w większości przypadków powinno być od razu odrzucone.

Jak można uniknąć zaufania nauczaniu czy doświadczeniu, które nie jest od Boga? Ja możemy niknąc zboczenia na ścieżki ‘ulubionych doktrynek’, zręcznie wkręcanych przez innych dla emocji, pieniędzy, oraz innych błędów?

Odpowiedzią jest . . .

Deklaracja Misji (dosł.: The Mission Statement). Niespodzianka! Wiele lat temu nauczałem studentów i doradzałem kościołom oraz biblijnym szkołom w temacie deklaracji misji, wizji, celów.

Pozwólcie, że pominę cały konspekt sprawy i powiem tylko, że „deklaracja misji” z definicji jest krótkim akapitem/wierszem dotyczącym biznesu (dosł. w l.mnogiej: „businesses”, obszerniejsze znaczenie tego wyrazu dotyczy: obowiązków, interesów, spraw, działalności komercyjnej, zajęć itp. –przyp.tłum.), które ma być prawdziwe dla niego nawet po 25 czy 50 latach.

Nie jest istotne jak bardzo może ten biznes urosnąć, dana „deklaracja misji” pozostanie w centrum tego, a to co się robi, wszystkie działania, cała polityka i kierunki jakie przedsięwzięcie może podjąć może być prześledzone bezpośrednio wstecz do ich „deklaracji misji”.

Deklaracja Misji nieustannie przypomina zatrudnionym dlaczego firma istnieje i o co chodziło założycielom oraz co ryzykowali, robiąc to.

Jeśli jakaś firma zbacza z kierunku wyznaczonego przez deklarację misji to znaczy, że ludzie zostali odciągnięci przez inne sprawy, bądź zgubili drogę. Podobne to jest do mycia nóg w skarpetach – pracownicy będą czuć, że coś jest nie tak. Jeśli firma ma przetrwać powinni szybko wyprzedać lub strząsnąć z siebie wszystko, co nie jest spójne z ich deklaracja misji  i uzgodnić wszystko co robią z tą Deklaracją

Przykłady

Google posiada taką Deklarację Misji: „Misją Google jest organizowanie światowych informacji, działania na rzecz ich uniwersalnego dostępu i użyteczności”.

Deklaracja Misji Amerykańskiego Stowarzyszenia Raka jest: “Amerykańskie Stowarzyszenie Raka jest ogólnokrajową społecznością, opierające się na wolontariackich organizacjach oddanych sprawie zwalczania raka jako głównego problemu przez zapobieganie powstawaniu raka, ratowaniu życia i ograniczaniu cierpienia spowodowanego rakiem poprzez badania, edukację, popieranie oraz służbę”

Deklaracją Misji McDonalda jest: “Wizją McDonada jest być najlepszą na świecie siecią barów szybkiej obsługi. Mówiąc o „najlepszą” mamy na myśli wybitną jakość, służbę, czystość oraz jakość usługi, aby każdy klient w każdej naszej restauracji był uśmiechnięty”.

Taka jest Deklaracja Misji Kościoła

“Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, ucząc je przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem” (Mt 28:20)

W biznesie można nie zdawać sobie sprawy z tego, że nieświadomie stosuje się duchowe zasady tworzenia tych deklaracji, lecz tak jest. Jezus jest twórcą i dokończycielem wiary, który wydał dla kościoła tą największą po wszystkie czasy Deklarację Misyjną, zwaną Wielkim  Nakazem.

Tak jak wszystko co robi się w biznesie powinno dać się prześledzić wstecz do deklaracji misji, tak też powinno być ze wszystkim co robi kościół (domowy kościół również) – musi dać się to odnaleźć w Deklaracji Misji, którą dał Jezus. (Oraz my sami jako będący „kościołem” indywidualnie.)

Jako ludzie mamy skłonność do tego, że rozpraszają nas różne rzeczy, sprawiające przyjemność oczom i zmysłom. Od czasu Adama i Ewy, którym dano cały ogród pełen wspaniałych owoców i jarzyn lecz mimo tego skupili się na owocu, który był trucizną, wierzący mają tendencje do podobnego odchodzenia na bok od Deklaracji Misji.

Przykład

W czasie konferencji przyszła do mnie pewna kobieta prosząc o modlitwę za męża i nastoletniego syna, którzy nie szli ściśle za Panem. W chwili szczerości przyznała, że sama wydaje tysiące dolarów rocznie, goniąc na takie czy inne konferencje, a to po to, aby znaleźć ten jeden „klucz”, który zmieni jej rodzinę.

Czytając to można skrytykować jej zachowanie i zauważyć, że bieganie po konferencjach to daleka droga od Deklaracji Misji Jezusa dla jej rodziny. Natychmiast wiedziałem, co ona musi zrobić i powiedziałem jej tak: „Przestań jeździć na te wszystkie konferencje, a zamiast tego spędź czas w domu ze swoją rodziną, pozwalając Jezusa uczyć cię, jak być lepsza żoną i matką, będąc tą żoną i matką z nimi”.

Rozumiecie, takie zachowanie jest spójne z tą Deklaracją Misji, którą jest czynienie uczniów w ramach relacji. Niech oni obserwują ciebie, gdy ty jesteś posłuszny(a) wszystkiemu co ci Ja ci nakazałem!

To jest historia z happy endem. Kilka miesięcy później napisała do mnie email, aby powiedzieć, że jej rodzina służby Bogu, i że to, co jej powiedziałem, było bardzo trudne do wykonania dla ciała, ponieważ poświęcanie czasu i pieniędzy na siebie było zabawne. Przyznała, że nigdy nie pomyślała o tym, że Pan wzywa ją, aby zrobiła coś trudnego dla ciała i przestała gonić za wszystkim co wydawało się takie duchowe i właściwe, a zamiast tego wypełniała ten głupi i nudny obowiązek bycia ze swoją rodziną.

Jeśli mam uzgodnić swoje życie z Deklaracją Misji Jezusa, to muszę się zapytać jak moje życie ma się do tego, co inni mogą zobaczyć we wszystkim co robię w Chrystusie?

Ekklesia/Kościół lepiej zdefiniowany

Słowo “kościół” (greckie ekklesia) został rozwodniony tak bardzo, że pozostała nam tylko część znaczenia tego wyrazu. Ekklesia znaczy „wywołani/powołani”, o czym niewątpliwie słyszałeś. Kaznodzieje długo mówią nam, że jesteśmy „wywołani” z tego świata, że jesteśmy szczególnym rodzajem ludzi „powołanych”, itd., itd., lecz jest to tylko część prawdy.

Jezus używał tego słowa w znaczeniu jakie miało w tamtych czasach istnienia greckich państw-miast. Gdy pojawiały się sprawy, o których wszyscy obywatele musieli usłyszeć czy przedyskutować, zwoływali „ekklesia”, zebranie obywateli tego królestwa, aby załatwiali je.

Ekklesia jest zebraniem obywateli Królestwa, aby zajmowali się jego sprawami.

Obowiązkiem królestwa jest czynienie uczniów. Sprawiedliwość w Chrystusie jest wynikiem wiary w Niego, lecz ta sprawiedliwość jest nie do sprawdzenia, ponieważ jest w sercu. Tak więc człowiek może mówić, że kocha Jezusa, lecz ta miłość musi być wykazana relacjami, w przeciwnym razie twierdzenie bezwartościowe.

Wracamy do sprawy równowagi

Gdy przyglądam się konferencjom, czytam tytuły książek, internetowe tematy, które odnoszą się do ciała Chrystusa, widzę bardzo tak wielki brak skupienia na Deklaracji Misji.

Czy to będzie konferencyjny wędrownik, jak ta kobieta powyżej, która musiała zmienić kierunek swego życia, aby był zgodny z Deklaracją Misji, czy ktoś skupiony wyłącznie na „ulubionych doktrynach”, czy ktoś podążający za błędnym nauczaniem, wielu ludzi odeszło do innych rzeczy niż Deklaracja Misji, a od ludzi, którzy mają wpływ na nasze życie należy wymagać, aby wypełniali tą Deklarację.

 „obawiam się jednak, ażeby, jak wąż chytrością swoją zwiódł Ewę, tak i myśli wasze nie zostały skażone i nie odwróciły się od szczerego oddania się Chrystusowi. Bo gdy przychodzi ktoś i zwiastuje innego Jezusa, którego myśmy nie zwiastowali, lub gdy przyjmujecie innego ducha, którego nie otrzymaliście, lub inną ewangelię, której nie przyjęliście, znosicie to z łatwością” (2 Kor. 11:3-4).

 Niektórzy zostali ściągnięci na boczne ścieżki od naszej Deklaracji Misji, lecz Bóg pracuje wśród wielu ludzi na całym świecie nad tym, aby znowu skupić się na Deklaracji Misji Jezusa i na relacjach w jej ramach zawartych.

 Następnym razem podejmę ten temat.

Część Trzecia

 Wiele błogosławieństw

John Fenn

deeo

Brak duchowej równowagi_1

Fenn John

Dużo głosów

Pewien młody mężczyzna zafascynował się wypędzaniem demonów. Wkrótce przyczyną wszystkiego co szło nie tak, bądź niezgodnie z tym jak uważał, że powinno, był demon, dzięki czemu nie musiał brać na siebie odpowiedzialności za swoje życie – wszystko to była wina demona.

Pewna młoda dama była wstawienniczką, osobą wrażliwą na Ducha Świętego. Wkrótce popadła w takie obciążenie modlitwą, że przestała regularnie jadać, tracąc wagę, aż zostały z niej skóra i kości, całe jej życie była pochłonięte postem i modlitwą w przekonaniu, że jeśli tego nie będzie robić, ludzie będą przeżywać tragedie i będzie to jej wina.

Pewna para dowiedziała się, co Biblia mówi na temat mocy naszych słów i zaczęli bardzo uważać na to, co mówią. Wkrótce nie byli w stanie właściwe zajmować się zachodzącymi zdarzeniami, lecz usiłowali mówić do okoliczności, zamiast się nimi zająć i poprawiali tych, którzy mówili niełaściwie.

Dlaczego tak się dzieje?

Jest tak dlatego, że ludzie nie mają żadnego absolutnego standardu, według którego mogliby sprawdzać nauczania, które słyszą i to jak je stosować.

Jezus rzeczywiście powiedział, że Jego owce będą słyszeć Jego głos, a za innymi nie pójdą, lecz jeśli chodzi o podejmowanie decyzji życiowych to nigdy nie oczekiwał od nas, że będziemy szli za Nim na podstawie pojedynczego słowa. Nawet decyzja, która prowadzi do zbawienia była kulminacją tygodni, miesięcy może nawet lat Jego pracy w naszych sercach, potwierdzającej wielokrotnie Jego pociąganie nas ku Sobie. Tak też Jezus powiedział w Ewangelii Jana 6:63: “Duch ożywia,… słowa, które do was powiedziałem są duchem i żywotem”. Duch i Słowo są zgodne. Jedno potwierdza drugie, a żadne nie pozostaje samo.

To co absolutne i co nie absolutne

Jednym z moich ulubionych fragmentów Pisma jest List do Hebrajczyków 1:1-3, gdzie jest napisane: „Wielokrotnie i wieloma sposobami Bóg (Ojciec) przemawiał dawnymi czasy do ojców przez proroków; ostatnio, u kresu tych dni, przemówił do nas przez Syna, którego ustanowił dziedzicem wszechrzeczy, przez którego także wszechświat stworzył. On (Chrystus), który jest odbiciem i odblaskiem chwały i odbiciem Jego (Ojca) istoty podtrzymuje wszystko słowem Swojej (Ojca) mocy…”

NIE ma mocy w Słowie, jeśli Słowo jest samo, ale raczej Jezus jest Słowem mocy Ojca (Ducha). Słowo i Duch nie są od siebie niezależne, one są Jedno. Jezus jest Słowem wychodzącym z mocy Ojca i w taki sposób światy są podtrzymywane. Słowo i Duch są absolutnym standardem zgodnie z którym należy rozsądzać wszelkie nauczania i wszelkie nasze działanie.

Nie kieruj się w życiu tym…

Ludzie tracą duchową równowagę, ponieważ w ich życiu nie funkcjonuje zgoda Słowa i Ducha. Gdy usłyszą jakieś nauczanie, które wydaje się być duchowe, nie wiedzą w jaki sposób porównać je ze Słowem Bożym. Inni znowu widzą błąd, lecz co wydaje się takie duchowe, lecz nauczyciel jest tak dobrze znany, że odkładają Słowo i zdrowy rozsądek, aby gonić za duchowym przelotnym powiewem.

Odkładają zdrowy rozsądek w imieniu wiary.

Ten młody, który człowiek myślał, że demony stały za wszystkim, powinien poczytać ewangelie, Dzieje Apostolskie, bądź jakikolwiek list, ponieważ gdyby tak zrobił, zobaczyłby, że demony nie były przyczyną wszelkiego zła, a od ludzi oczekiwano, że wezmą odpowiedzialność za swoje własne życie.

Gdyby owa młoda kobieta, która skończyła poszcząc tak dużo, że zapadła na zdrowi i musiała być poddania szpitalnemu leczeniu, przeczytała Słowo, zobaczyłaby, że są tam zawarte przykłady postu jednodniowego, oraz ograniczonego do pewnego dłuższego czasu (jak trzytygodniowy post Daniel, który powstrzymywał się od pogańskiej żywności, mięsa i wina; 10:3)., lecz zawsze były powodowany konkretną przyczyną.

Młode małżeństwo, które tak bardzo bało się wszystkiego, co mówili, dało się złapać na teologię, która uczy, że „jeśli ja zrobię to, to Bóg zrobi tamto”, jakby Bóg był maszyną losującą z Las Vegas, a oni tylko czekali, aż trafią na wygraną. W końcu tak zostali zranieni, że zrezygnowali z chodzenia do jakiegokolwiek kościoła, bez względu na kształt, formę czy styl.  Gdyby poczytali Słowo, zobaczyliby, że o ile mamy uważać na to co mówimy, o tyle Pan jest żywą istotą, z którą mamy mieć żywą więź, a nie komputerem, a Słowo nigdy nie zaleca, aby ludzie zapierali się życiowych okoliczności.

Kochają ludzkie tradycje bardziej niż Słowo.

Kilka lat temu nauczałem w pewnej klasie na temat rozważania duchowych przeżyć i nauczania, które są sprzeczne ze Słowem Bożym, mówiąc, że jeśli coś nie jest zgodne z oboma równocześnie, to należy odrzucić.

Podałem im przykład, który wydawał mi się  nieszkodliwy, tego, jak ludzi odlatują, ponieważ nie porównują nauczania ze Słowem Bożym. Posłużyłem się przykładem z Łk. 11:1-13, który zaczyna się od Modlitwy Pańskiej, która stwierdza to, jak Ojciec zaopatruje nas, przebacza i nie prowadzi do pokuszenia. Dalej Jezus opowiada o dwóch przyjaciołach rozmawiających w nocy; o mężczyźnie, który nie chciał wstać z łóżka i pomoc przyjacielowi.

Powiedziałem, że Jezus NIE mówi tutaj o tym, że Ojciec jest tym śpiącym, który odmawia otwarcia drzwi. Jezus NIE mówił, że mamy dobijać się tak długo, aż niebiosa otworzą się. Wyjaśniłem, że Jezus wykorzystywał przeciwności, aby porównać jedno z drugim, aby pokazać, że Ojciec NIE jest taki, jak ten śpiący facet, a my nie musimy dobijać się.

Przeczytałem pozostałą część tego, co Jezus powiedział po zdarzeniu z przyjaciółmi:

A ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje, a kto szuka, znajduje, a kto kołacze, temu otworzą. Gdzież jest taki ojciec pośród was, który, gdy syn będzie go prosił o chleb, da mu kamień? Albo gdy będzie go prosił o rybę, da mu zamiast ryby węża? Albo gdy będzie prosił o jajo, da mu skorpiona? Jeśli więc wy, którzy jesteście źli, umiecie dobre dary dawać dzieciom swoim, o ileż bardziej Ojciec niebieski da Ducha Świętego tym, którzy go proszą”.

Dalej niektórzy upierali się przy tym, że taki-a-taki nauczał, że to Ojciec jest tym śpiącym o północy a my musimy dobijać się i dobijać, aż wstanie i da nam to, czego potrzebujemy. Troje ludzi powiedziało, że wydali tysiące dolarów jeżdżąc z konferencji na konferencję, na których głównym tematem było to, co zrobić, aby Bóg otworzył niebiosa z tej przypowieści jako główne nauczanie całego tygodnia.

Zapytałem ich czy chcą ufać Jezusowi, czy temu nauczycielowi? Czy nie było to widoczne właśnie przed ich oczyma? Patrzyli na mnie, jak to mówimy u nas w Oklahoma, jak jeleń złapany w reflektory samochodu. Nigdy nie trafiło to do nich, że wierzą w błąd, który stał się „kapryśnym” nauczaniem, a nie Słowem. Nigdy nie przyszło im do głowy, że muszą pogrzebać w Słowie sami, zamiast przełykać każde nauczanie z okolicy.

Ulubione doktrynki

Oprócz tego, że ludzie słuchają nauczań, które są mgłą przelotną i nie porównują ich ze Słowem, osobną grupę stanowią ulubione doktryny ludzi, którzy są również winni tego, że stracili z widoku równowagę miedzy Słowem i Duchem.

Gdy przeglądamy Słowo Boże widzimy tam mnóstwo tematów. Autorzy nie byli specjalistami w żadnej z tych dziedzin, więc to było wszystko o czym pisali. Tak wiec, te listy krążyły po domach w całym Imperium Rzymskim i ludzie otrzymywali zrównoważona dietę Słowa na różne tematy.

Niestety dziś, pod pozorem bycia poinformowanym czy też ze zwykłej fascynacji, bądź obawy, a czasami w związku ze zranieniami, bądź jakimś rzekomym brakiem czegoś w ciele Chrystusa, są tacy, którzy musza się dzielić ze wszystkimi innymi, którzy koncentrują się na swoich ulubionych doktrynach. Taka „ulubiona” doktryna jest traktowana jak domowy kociak. Karmi się ją, chroni, dba, a każdy kto może stanowić zagrożenie dla tego ulubieńca musi być natychmiast skonfrontowany lub odrzucony.

Podejmę to następnym razem.

CZĘŚĆ DRUGA

A do tej pory wiele błogosławieństw

John Fenn

создание и продвижение сайта в москве

Przemyślenia o nauczaniu łaski_2

John Fenn

Część pierwsza: TUTAJ

Perspektywa nieba

Ostatnim razem opowiadałem wam o 16 letniej dziewczynie, która kilkakrotnie otrzymywała od rodziców łaskę i nadużywała jej. Z każdym razem kupowali jej coraz lepszy samochód, a ona każdy rozbijała. Porównałem to do łaski naszego Ojca dla nas i ‘wypadków’ w naszym życiu. Z jej perspektywy tato dawał jej coraz nowsze i lepsze samochody, które kolejno rozbijała, więc kolejne okazanie łaski nie wzbudzało w niej poczucia obowiązku, aby dojrzeć jako kierowca i człowiek.

Z punktu widzenia ojca każdy samochód przekazywany był jej z nadzieją, że córka zrozumie, że łaska ma swoją cenę, i że otrzymując łaskę za łaską, wykorzysta ją jako sposobność do wzrostu.

 

Obietnice Boże są łaską – z Jego punktu widzenia.

Te obietnice, które otrzymujemy od Pana są łaską. Zaczynając od Noego, który dowiedział się o potopie i otrzymał obietnicę ratunku, jeśli zbuduje łódź, aż po mnie i po ciebie, którym Pan mówi, że ten, którego kocha pójdzie do nieba oraz wszystkie inne obietnice pomiędzy, są przykładami łaski. Bardzo dużo nauczono nas na temat obietnic z ziemskiej perspektywy, lecz w taki sposób jak widziała z własnej perspektywy łaskę rodziców tamta 16latka.

Jesteśmy uczeni tego, że obietnice Boże otrzymuje się przez wiarę i cierpliwość, i przez trwanie w tych obietnicach, więc trwamy. Wyciągamy jakiś fragment Pisma, bądź Ojciec ożywia go w nas i trwamy. Historie o tych, którzy stali na Bożych obietnicach za swoich bliskich, o przełomach, o wolności od strachu czy o uzdrowieniach inspirują nas, mamy bowiem ziemski punkt widzenia na obietnice.

Cel jaki mają Niebiosa dla tych obietnic

Piotr mówi w swym drugim liście 1:2-4: „…łaska i pokój niech się wam rozmnożą,… Boska jego moc obdarowała nas WSZYSTKIM, co jest potrzebne do życia i pobożności, przez poznanie Tego, który nas powołał przez swoją chwałę i cnotę …    darowane nam zostały drogie i największe obietnice…”

Jakąś część tego znamy, czyż nie? Dostaliśmy drogie i największe obietnice! Dlaczego niebo dało te obietnice? Czy nie po to, abyśmy mogli otrzymać odpowiedzi na modlitwy? Tak, to prawda, lecz jest to ziemska perspektywa. Piotr pisze dalej: „darowane nam zostały drogie i największe obietnice, abyście przez nie stali się uczestnikami boskiej natury”.

Obietnice po co? Podobnie jak rodzice tej 16 letniej dziewczyny, którzy udzielali swojej córce łaski za łaską, tak też nasz niebieski Ojciec udziel nam łaski, „abyście przez nie stali się uczestnikami boskiej natury” (stali się podobni do  Chrystusa).

My widzimy obietnice jako odpowiedzi na modlitwy; On widzi obietnice jako sposobność dla nas, abyśmy stali się bardziej podobni do Niego. My postrzegamy obietnice jak coś dyndającego przed nami podobnie do marchewki przed zmęczonym światem osłem; On zaś mówi, żebyśmy, zamiast pragnąć łaskę za łaską, przestali patrzeć na nie jak na marchewkę i wykorzystali łaskę do wzrostu w Chrystusie.

W tym kontekście (stawania się uczestnikiem boskiej natury) Piotr idzie dalej i mówi nam jak to robić (w. 5-10):

„I właśnie dlatego (otrzymawszy obietnice uczestnictwa w Boskiej naturze) … uzupełniajcie waszą wiarę cnotą, cnotę poznaniem, poznanie powściągliwością, powściągliwość wytrwaniem, wytrwanie pobożnością, pobożność braterstwem, braterstwo miłością (agape). Jeśli je bowiem posiadacie i one się pomnażają, to nie dopuszczą do tego, abyście byli bezczynni i bezużyteczni w poznaniu Pana naszego Jezusa Chrystusa”.

Nic z tego nie stanowi uczynków – uczynki w Biblii zdefiniowane są jako dobre dzieła, które mają być widziane przez ludzi i Boga.

Tutaj mamy do czynienia z osobistym rozwojem, z podejmowaniem trudnych decyzji, nowych i czasem przerażających, ze zmianami w sercu, duszy i sposobie życia, z podejmowaniem się zadania stawania się coraz bardziej podobnymi do naszego Pana.

Kiedy ostatni raz…

…ktoś nauczał was, że zostaliśmy wezwani do “chwały i cnoty”? Cnota jest moralną doskonałością (2Ptr. 1:4).

 Słownik Nowego Testamentu Vine’a mówi o „cnocie” jako o „moralnej doskonałości”: „Cnota jest powiązana z wiarą (łączy się z wiarą)… i jest zasadniczą cechą w doświadczaniu wiary”.

Moralna doskonałość, poznanie, samokontrola, konsekwencja (w czasach Piotra i w grece „cierpliwość” oznaczała „konsekwencję”, a nie: „tylko wytrzymaj jeszcze chwilkę”), miłość braterska, bezwarunkowa miłość – to wszystko są również atrybuty Ojca i naszego Pana. Są one częścią boskiej natury, która rozwija się w nas po części jako skutek otrzymania obietnic.

Przyzwolenie na moralne bankructwo?

Wielu bierze nauczanie o łasce i naciąga je z ziemskiej perspektywy do skrajności, podobnie jak ta 16latka nadużywała łaski rodziców jako wymówki na usprawiedliwienie braku wzrostu i dojrzewania, jako przyzwolenia na grzech. Uczą, że łaska oznacza, że nigdy nie musisz przepraszać za grzech, nie potrzebna pokuta, nie ma żadnych seksualnych ograniczeń i w ogóle wszystko jest w porządku bez względu na to jak chcesz żyć i kochać Boga.

Nie rozumieją tego, bądź świadomie ignorują, że celem jaki ma Ojciec udzielając łaski jest, abyśmy wzrastali jako ludzkie istoty coraz bardziej w podobieństwo Chrystusa. Zostaliśmy powołani do chwały i cnoty, moralnej doskonałości. Nie są to uczynki, nie jest to religijne prawo, lecz wyższy sposób myślenia.

Kiedy Pan powiedział przez Izajasza (55:9): „Jak niebiosa są wyższe niż ziemia, tak moje drogi są wyższe niż drogi wasz i myśli moje niż myśli wasze”, nie chodziło o to, że nie możemy osiągnąć tych rzeczy.

NIE. Wers wcześniej (w. 7) znajdujemy wyraźne stwierdzenie, które jest zaproszeniem Pana do opuszczenia naszych dróg i sposobu myślenia i wyjścia wyżej na Jego wyższe drogi i myśli I życia zgodnie z nimi: „Niech bezbożny porzuci swoją drogę przestępca swoje zamysły i niech się nawróci do Pana, aby się nad nim zlitował, do naszego Boga, bo jest hojny w odpuszczaniu”.

Jak niebiosa są wyższe niż ziemia, tak moje drogi są wyższe niż drogi wasz i myśli moje niż myśli wasze…”,

Przyjmijmy więc drogocenną łaskę naszego Ojca, która kosztowała Go i Pana Jezusa tak dużo, jako skuteczny środek do porzucenia naszych dróg i myśli, a wyjścia w górę ku Jego drogom i myślom. Nie bądźmy jak ta uparta dziewczyna, która patrzy tylko na to, jak daleko ojciec pozwoli się jej posunąć. Bądźmy raczej jak dojrzewające dzieciaki, które z miłości i podziwu dla Ojca (i wielkiego Brata, że tak powiem) sięgają po te okazje, których dostarcza łaska, ucząc się chodzić wyższymi drogami i myśleć wyższymi myślami.

Podejmuj decyzje oparta na Jego wyższych drogach.

Oto kilka myśli na ten tydzień, wiele błogosławieństw

John Fenn

сайт

Przemyślenia o nauczaniu łaski_1

John Fenn

Wchodząc do biura ubezpieczeniowego zobaczyłem pracowniczkę potrząsającą z niedowierzaniem głową. Zapytałem czy wszystko w porządku, na co ona wymamrotała coś tym, gdzie ludzie mają umysły i opowiedziała mi następującą historię.  Rodzice dziewczyny, która właśnie skończył 16 lat kupili, na urodziny starego Forda Mustanga (W większości stanów USA można legalnie prowadzić samochód od 16 roku życia.)

Auto miało ponad 160.000 km na liczniku i w ciągu 2 miesięcy ta dziewczyna rozproszyła się czymś w czasie jazdy, wypadła z drogi, wpadła na płot i skrzynkę pocztową. Wyszła z tego bez najmniejszej szkody, lecz auto nadawało się do kasacji.

Zatem rodzice kupili jej następne auto, kolejnego Forda Mustanga, tym razem nieco nowszego i tylko ze 100.000km na liczniku. Jak wyjaśniła agentka, myśleli, że błogosławiąc ją większą odpowiedzialnością spowodują, że córka „podrośnie” w dojrzałości i będzie bardziej uważać w czasie jasny. Wiecie, co się stało?

Tak, skasowała go. Zatem… kupili jej całkiem nowego Forda Mustanga, wywołując zazdrość jej przyjaciół. Myśleli, że jeśli nie doceniła łaski jak był prezent w postaci starego samochodu ze 160.000km i nie doceniła ich kolejnego daru samochodu z 100.000km  to NA PEWNO doceni całkiem nowy samochód dojrzeje do odpowiedzialności!

Ponownie błąd. Skasowała również tego całkiem nowego Mustanga! Zniszczyła następny płot, skrzynki pocztowe zwiedzając okolicę polami, zanim nie zatrzymała się na małym drzewie. Firma ubezpieczeniowa unieważniła jej ubezpieczenie oraz ubezpieczenia jej rodziców! Dziewczyna NIE dojrzałą, nie miała pojęcia jak jej zachowania wpłynęły na całą rodzinę. Agentka powiedziała mi, że rodzice są zrozpaczeni, ponieważ żadna firma ubezpieczeniowa nie chce ubezpieczyć ich córki.

Dwie strony Bożej łaski

Większość z nas zna łaskę z punktu widzenia tej dziewczyny – niezasłużona przychylność, łaska za łaską, pomimo że na nią nie zasługujemy, lecz zastanówmy się przez chwilę nad łaską z punktu widzenia rodziców.

Oni udzielali swojej córce łaski w nadziej, że zrozumie w końcu jak dużo przychylności otrzymywała i wykorzysta ją jako środek do wyjścia wyżej po drabinie dojrzałości. Ze względu na miłość do niej dawali jej coraz więcej możliwości, aby wzniosła się na następny poziom, lecz tego nie zrobiła.

Łaska na pewno nie jest niezasłużoną przychylności, lecz jest uprawomocnienie, drogą do większej dojrzałości.

O czym dziewczyny nie wiedziała

Ta dziewczyny korzystała ze swego prawa jazdy (ang.: driver’s license) i łaski rodziców w podobny sposób, jak ludzie, którzy korzystają z Łaski Bożej jako zgody (licencji) na trwanie w niedojrzałości a nawet do usprawiedliwiania grzechu. List Judy mówi w 4 wersie mówi nam o ludziach: „…którzy łaskę Boga naszego obracają w rozpustę i zapierają się naszego jedynego Władcy i Pana, Jezusa Chrystusa”. Grecki wyraz przetłumaczony tutaj (w wersji angielskiej) jako „licencja na niemoralność” oznacza: „brak umiaru” i „nadużycie” i często tłumaczony jest jako „pożądliwość”.

Niemniej, bardziej interesujący jest fakt, że Juda mówiąc o tych, którzy zamieniają łaskę Bożą na przyzwolenie na grzech, stwierdza że: „zapierają się naszego jedynego Władcy i Pana Jezusa Chrystusa”.

Ta 16 letnia dziewczyna nie zdawała sobie sprawy z tego, że nadużywając łaski rodziców zapierała się ich miłości do niej. Zniekształciła ich miłość do przyzwolenia na nieuwagę, ryzykując życiem całkowicie na ich dobrej łasce.

Rodzice okazywali jej miłość w nadziei, że stanie się bardziej dorosła; podobna do nich. Mieli nadzieję, że wejdą w głębszą, bardziej dojrzałą relację ze swoją córką w miarę prowadzenia jej przez życie. Gdyby dojrzała, wszyscy w trójkę weszli by an jeszcze głębszy poziom relacji i przyjaźni na poziomie dorosłych. Jej zachowanie było aktem zapierania się miłości rodziców, zapierania się tego, czego rodzice dla niej chcieli.

Odmowa podjęcia większej odpowiedzialności i dojrzałości  była policzkiem w twarz rodziców. W 4 wersie Listu Judy w wersji tłumaczenia rozszerzonego (Amplified Biblie) czytamy, że ci ludzie: „wypierają i zapierają naszego Jedynego Mistrza i Pana…” W rzeczywistości ta dziewczyna właśnie zapierała się miłości i łaski swoich rodziców, aktywnie nadużywając takiej przychylności, aż w końcu jej wyrzeczenie doprowadziło to tego, że różne agencje ubezpieczeniowe wyrzekły się jej oraz jej mamy i taty!

Celowe użycie łaski

Podobnie jak lata temu ludzie naciągnęli nauczanie o „pasterzowaniu” oraz ruchu „Słowo Wiary” do skrajności, tak dziś „nauczanie Łaski” doprowadzają do skrajności.

Byłem w takich kościołach, gdzie pastorzy i przywódcy nauczają i praktykują usprawiedliwianie łaską seksualnych “wolności”. Słyszałem osobiście ludzi, którzy twierdzą, że nie musimy pokutować z naszych grzechów, skoro już zostały przebaczone to nie ma z czego pokutować. Słyszałem ludzi, którzy twierdzą, że wszyscy ludzie, jacy kiedykolwiek żyli będą któregoś dnia pojednani  z Bogiem i znajdą się w niebie. Żeby wymienić tylko kilka skrajności w nauczaniu na temat łaski.

NIemniej, tak naprawdę łaska uczy nas, abyśmy unikali grzechów I fałszywej doktryny.

Tyt. 11-14: “Albowiem objawiła się łaska Boża, zbawienna dla wszystkich ludzi, nauczając nas, abyśmy wyrzekli się bezbożności i światowych pożądliwości i na tym doczesnym świecie wstrzemięźliwie, sprawiedliwie i pobożnie żyli, oczekując błogosławionej nadziei i objawienia chwały wielkiego Boga i Zbawiciela naszego, Chrystusa Jezusa, który dał samego siebie za nas, aby nas wykupić od wszelkiej nieprawości i oczyścić sobie lud na własność, gorliwy w dobrych uczynkach”.

Łaska JEST przychylnością, lecz jest również uprawomocnienie, i nauczaniem, i okazją do większej dojrzałości w Chrystusie. Nie można być podobnym do tej 16latki, nadużywającej łaski, lecz należy raczej korzystać z łaski w sposób zamierzony: jako narzędzia, które uczy jak wejść na wyższy poziom dojrzałości. Łaska jest wspaniałym nauczycielem!

W moim życiu doszło do punkt zwrotnego, gdy pozwoliłem na to, aby łaska mnie uczyła. Gdy nauczyłem się sprzeciwiać grzechowi nie dlatego, że gdy było pokuszenie, ja wiedziałem, że mam się sprzeciwić, lecz raczej ze względu na miłość i obecność Ducha Ojca, którą czułem w moim duchu tak silno, i nienawidziłem tego smutku, który odczuwałem gdy zgrzeszyłem, że zacząłem sprzeciwiać się grzechowi z perspektywy ochrony tej Obecności, a to spowodowało, że nacisk pokuszenia bardzo szybko spadł niemal do zera. Łaska nauczyła mnie odrzucania bezbożnych pożądliwości i tego co światowe, a ja zacząłem kochać tą łaskę i strzec jej!

Serce umocnione łaską

Czytamy w Liście do Hebrajczyków 13:9: ” dobrze jest bowiem umacniać serce łaską”. Serce nie umacnia się w nadużywaniu łaski podobnie jak nie stała się lepszym kierowcą ani nie bardziej dojrzała owa 16letnia dziewczyna. Serca nie umacnia się legalizmem i zestawami reguł i praw. Sece nie jest umacnianie ofiarami i obowiązkami, wypełnieniem ani wypełnianiem czyjegoś planu, jako ofiary dla Boga.

Serce umacnia się łaską! 2Tym. 1:9 mówi nam, że Ojciec: „który nas wybawił i powołał powołaniem świętym, nie na podstawie uczynków naszych, lecz według postanowienia swojego i łaski, danej nam w Chrystusie Jezusie przed dawnymi wiekami”.

Ojciec wybawił nas świętym powołaniem, według Swego postanowienia i łaski. Dowiedz się tego o łasce: zawsze jest związana z celem. Łaska nigdy nie jest samotna, zawsze jest z nią związany cel. Noe otrzymał łaskę, gdy powiedziano mu o potopie a celem tej łaski było zbudowanie łodzi, aby uratować jego i wszystkich, którzy przyjdą.

Mojżesz otrzymał łaskę przy gorejącym krzaku, lecz celem było  to, aby stał się wyzwolicielem Izraela. Bóg tak umiłował świat, że Syna Swego jednorodzonego dał – to jest łaska – aby każdy kto uwierzy w Niego miał życie wieczne – to jest cel.

Wyjdź wyżej!

Łaska nie jest przyzwoleniem na trwanie w niedojrzałości czy grzechu, co jest tylko zaparciem się Pana Jezusa i Jego ofiary za nas. Łaska jest raczej sposobnością do nauczenia się życie Bożym życiem i odkryciem celu w łasce dostępnej dziś. Cel ma dać uprawomocnienie do kroku w górę do bardziej dorosłego chodzenia z Ojcem i naszym Panem,  Jezusem Chrystusem.

Kochają tą Obecność, którą czujesz w swoim duchu, strzeż, troszcz się o nią i miej społeczność z Ojcem i naszym Panem. Nie wykorzystuj ich miłości jako wymówki do zniszczenia swego „samochodu” po raz kolejny!

Część druga

Kilka myśli na dziś i wiele błogosławieństw,

John Fenn

– – – – – – – –

(For more on grace, some may be interested in my 2 cd series on „Grace and Faith” in the store section of our web site, available cd & mp3)

 раскрутка

Szacunek dla ciała_3

John Fenn

Nawiedzenie, którego nigdy nie zapomnę.

Kilka lat temu w czasie pewnego nawiedzenia Pana zapytałem Go o Ananiasza i Safirę, mówiąc, że wydaje się, że okrutnie zostali osądzeni. Odpowiedział: „Pamiętaj, całe Moje ciało było wtedy w tym czasie w Jerozolimie. To, co usiłowali wtedy wprowadzić do ciała było niedopuszczalne”.

(Pamiętacie, że sprzedali swoje posiadłości i zachowali część pieniędzy dla siebie, lecz udawali, że przekazują wszystko. Piotr powiedział im, że całkowicie w ich gestii było to, czy zachowaliby dla siebie wszystko czy część, lecz to ich kłamstwo odziane w hipokryzję ich osądziło – Dz. 5:4.)

Pan mówił dalej: „Wielu w tej ziemi woła o przebudzenie, lecz, powiadam ci prawdę, że gdyby Ojciec zesłał przebudzenie (takie, jak oni sami je określają), to byłoby wielu, wielu Ananiaszy i Safir na ten ziemi”.

 

Więc…

W tamtym czasie usiłowali oni wprowadzić do czystości ciała Chrystusa hipokryzję, miłość do pozornego wyglądu, do tego, aby wyglądać na kogoś innego, niż wewnętrznie się jest. Nie cenili zdumiewającej czystości i białej, gorącej miłości przesiąkającej ciało Chrystusa w tamtym czasie. Ludzie otoczeni cudami przychodzili do Pana w zdumiewających ilościach i nawet cień Piotra uzdrawiał ludzi. Ananiasz i Safira nie cenili nic z tych rzeczy, myśleli wyłącznie o sobie.

Ludzie samolubni nie mogą utrzymywać w swych sercach świętości ciała Chrystusa, ponieważ oni sami dla siebie, w swych sercach, są świętością. Właśnie dlatego człowiek skupiony na sobie jest w centrum swojej wiary: drobne doktrynyki, wieloletnie tradycje, zdecydowane opinie na temat tego, co uważa za właściwe, jak sprawy powinny przebiegać, itp.

Pewien nowy pastor przeniósł mały stolik, na którym trzymano kielich i tacę z chlebem, dotąd stojący obok kazalnicy, zdejmując go z platformy i umieszczając naprzeciwko kazalnicy na podłodze poniżej. Obraziło to kilka osób, ponieważ stół ZAWSZE stał obok kazalnicy. Pewien starszy wykorzystał to, pobudził ludzi do patrzenia na to z jego punktu widzenia i dokonał rozłamu kościoła.

GDYBY ci obrażeniu cenili ludzi będących wokół nich, tych, z którymi mieli społeczność, tych, za których Chrystus umarł i włączył do SWOJEGO ciała, przestali by patrzeć tylko na siebie i zdali sobie sprawę z dziecinady, jaką było obrażanie się. Poświęcili daną przez Boga misję tego kościoła, na rzecz swoich własnych planów.

Jeśli pomyślisz o tym w kontekście szanowania Osoby Chrystusa i Jego ciała na ziemi, jak wiele spraw mogłoby być rozwiązanych, gdyby ludzi po prostu czcili ciało Chrystusa.

Pewne zgromadzenie głosowało w sprawie koloru nowego dywanu do kaplicy i kolor niebieski wygrał niewielką większością. Niemal połowa kościoła była tak urażona tym, że nie będzie tego koloru, który oni chcieli (ciemno czerwony), że znowu jakiś starszy rozbił ten kościół.

Możemy zapytać: „A gdzie bojaźń Boża?”. Prawdopodobnie jednak powinniśmy raczej zapytać: „Gdzie jest cenienie ciała Chrystusa jako czegoś świętego?” Ponieważ jeśli rzeczywiści cenisz Chrystusa to musisz cenić Jego ciało. Gdybyś zapytał tych starszych, którzy podzielili kościoły czy kochają Boga, odpowiedzieli by „TAK!”, lecz prawda jest taka, że udowodnili to, że ich serca były bliższe Ananiasza i Safiry niż Chrystusa, ponieważ manipulowali ludźmi dla uzyskania własnych planów.

Szanowanie ciała to nie mowa o konieczności korekty, która pojawia się, gdy ktoś naucza fałszywej doktryny, narusza równowagę czy żyje w grzechu. Potrzeba nam równowagi oraz ugruntowanych głosów, które w takich przypadkach głośno mówią tak jak to robili Jezusa, Paweł i Piotr.

Ale nie w powyższych przypadkach, gdzie były to proste, dziecinne urazy, które ujawniły starszych, szukających okazji do wypromowania siebie i swoich planów.

 

Odciąganie innych

W Księdze Dziejów 20:30 Paweł powiedział do starszych efeskich kościoła (domowego): „A nawet spomiędzy was samych powstaną mężowie mówiący przewrotne rzeczy, aby uczniów pociągnąć za sobą. Przeto czuwajcie, pamiętając,że przez trzy lata …” Akt pociągania innych za sobą jest kolejnym przykładem braku szacunku i czci dla ciała Chrystusa. Słowo „przewrotne” to w grece „diastrefo”, co oznacza „wypaczyć, wykręcić”. Paweł mówi, że ci ludzie będą wypaczać i wykręcać słowa, głównie Słowo Boże, którego mocni i zrównoważeni nauczyciele nauczają.

To dlatego mówi im, aby „czuwali i pamiętali” jego trzyletnią służbę dla nich. Apostoł wiedział, że ludzka natura ma taką tendencję, aby nie cenić bogactwa tego, co jest stale wokół lecz zejść z tej ścieżki w poszukiwaniu jakiegoś nowego nauczyciel czy kaznodziei, ponieważ to co nowe, jest bardziej ekscytujące, niż życie w ciele Chrystusa, które jest teraz. Paweł chciał, aby dobrze zapamiętali poprzednie 3 lata, ich wspólny czas, bogactwo społeczności i przyjaźni, oraz wagę tych 3 lat wobec tego co mógłby ktoś wypaczać i wykręcać próbując pogwałcić świętość duchowych więzi lokalnego ciała Chrystusa.

Chciał, aby w swych serca umieścili jako coś wartościowego ich relacje i świętość ponad wszystko inne, ponad nowe doktryny czy inne sprawy (jak kolor dywanu).

 

Skąd masz wiedzieć?

Kluczowym zwrotem jest tutaj „będą pociągać uczniów za sobą”. Prawdziwy wierzący, który uważa ciało Chrystusa za święte i poświęcone, który boi się Boga i wie, że jest odpowiedzialny za swoje działania, odwraca ludzi od skupiania uwagi na sobie, a zwraca ją ku Panu we wszystkim co czyni i czynią wszystko, co tylko mogą, aby zachować jedność lokalnego ciała w miłości. Ci, którzy pociągają innych za sobą żerują na słabych, nowych, na dzieciach w Chrystusie, na tych, którzy są podatni. W grece zwrot „pociągać” to słowo „airo”, co znaczy „przejmować, odbierać”.

Jeśli znalazłeś się w sytuacji, w której ktoś kształci uczniów według samego siebie, zamiast kierować ludzi do Pana i robić wszystko, aby utrzymać jedność ciała w miłości to nie idź lecz uciekaj do najbliższego wyjścia.

Paweł opisuje ich we wcześniejszych wersach jako „głodne (dzikie) wilki”, które nie oszczędzą trzody. Oni nie mają ciała Chrystusa za święte, które ma być chronione, szanowane i cenione.

Dla kontrastu do tych samych ludzi w Efezie Paweł napisał następujące słowa: „Bądźcie więc naśladowcami Boga, jako dzieci umiłowane, i chodźcie w miłości i i Chrystus umiłował was i siebie samego wydał za nas jako dar i ofiarę Bogu ku miłej wonności” (Ef. 5:1-2).

 

A następnym razem nowy temat

Wiele błogosławieństw

John Fenn

 

 

продвижение