Category Archives: Frangipane Francis

Uświęcająca moc Chrystusa

Logo_Frangipane

Z poniższego wersetu poznajemy ważną życiową zasadę: proces uświęcania dla niezbawionego męża czy żony faktycznie zaczyna się z chwilą, gdy ich partner rodzi się na nowo z Ducha.

Albowiem mąż poganin uświęcony jest przez żonę i żona poganka uświęcona jest przez wierzącego męża; inaczej dzieci wasze byłyby nieczyste, a tak są święte” (1 Kor. 7:14).

Z powyższego wersetu poznajemy ważną życiową zasadę: proces uświęcania dla niezbawionego męża czy żony faktycznie zaczyna się z chwilą, gdy ich partner rodzi się na nowo z Ducha. Słowo „uświęcić” znaczy: „poświęcić, lub oddzielić dla Boga”. Niemniej, w tym kontekście uświęcenie nie oznacza automatycznie zbawienia: raczej znaczy, że proces prowadzący do możliwości zbawienia zaczął się na poważnie. Z Bożego punktu widzenia wpływ mocy Chrystusowej działające w życiu człowieka odkupionego ma głęboki wpływ na niezbawionego współmałżonka. Niewierzący partner doświadcza błogosławieństwa, korzyści i wpływów życia, które jest poddawane procesowi przemian; jest on naocznym świadkiem miłości Chrystusowej, gdy On objawia Siebie Samego zbawionemu współmałżonkowi i poprzez niego.

W tym wersecie „niewierząca” dusza jest „uświęcana przez wierzącego” małżonka, zatem nawet ich „dzieci …. są święte” (1 Kor. 7:14). To, co jest prawdziwą zasadą dla małżeństwa, jest również prawdziwe na szerszą skalę sąsiedztwa czy społeczności. Niewierzące miasto może być uświęcone czy „oddzielone dla Boga” przez obecność wierzącego, modlącego się i aktywnego kościoła. Nawet w bardzo złym regionie, takim, który jest winien boskiego gniewu, może być oddzielona część dla Pana, ponieważ święci ludzie chodzą po jego ulicach, modlą się za grzeszników i działają ku odkupieniu. Bóg widzi wpływy zbawionych i z powodu naszej chęci do chodzenia w miłosierdziu, on jest gotów powstrzymać gniew. Ten ochronny efekt zbawionych na niezbawionych odkrył Abraham, gdy wstawiał się za Sodomą. Gdy stał, modląc się do Boga, dowiedział się, że wpływ jaki ma dziesięciu sprawiedliwych może uratować całe miasto od boskiego gniewu (p. Gen. 18:23-33). Dokładnie tą samą moc wstawiennictwa uświadomił sobie Mojżesz. Pan zniszczyłby Izraela za jego skandaliczny grzech, a jednak udzielił zamiast tego miłosierdzia. Mojżesz „stanął w wyłomie” (Ps. 106:23). A wynik? „Pan użalił się nad złem, które miał sprowadzić na swój lud” ( Lub „Wówczas to Pan zaniechał zła, jakie zamierzał zesłać na swój lud” – BT). Postawa modlitwy Mojżesza, pomimo, że Izrael jeszcze nie pokutował, ani nie szukał Boga, otworzyła drzwi miłosierdzia w niebie. Dopóki Mojżesz stał przed Bogiem wstawiając się, miłosierdzie spływało na Izrael. Zdumiewające: „Wówczas to Pan zaniechał” (zmienił zdanie). O, mocy wpływu jaki mają chrześcijanie podobni do Chrystusa na serce Boże! Niech nigdy nie ustaje ogromny przywilej jakiego Bóg udzielił nam przez modlitwę! Tej wstawienniczej postawy przed Bogiem chce dla nas Jezus. Jako Jego przedstawiciel przed Bogiem i ludźmi mówi nam najgłębszą prawdę dotyczącą naszej roli: „Wy jesteście solą ziemi” (Mat. 5:13). Sól od starożytności była używana jako środek do konserwacji. Starożytni brali mięso i nacierali solą i sól powstrzymywała proces rozkładu, zachowując je. Nazywano to „soleniem” . Twoje modlitwy, posty i oddana troska o twoich sąsiadów czy miasto uświęca tą społeczność dla Boga. Wpływ pobożnego kościoła ma efekt „konserwujący” to, co w przeciwnym wypadku wkrótce uległo by rozpadowi. Gdy stoimy w modlitwie za naszą cywilizacją, mamy świadomość istnienia wielu drapieżników czających się w naszym świecie: terroryści, ptasia grypa, trzęsienia ziemi, huragany, odważne postępy grzechu, efekty globalnego ocieplenia i zagrożenie wojnami plus wiele innych.

O ile nie zasługujemy na boską pomoc to potrzebujemy Bożej ochrony. Proś: „Moje życie to zaledwie jedna dusza. Co mogę zrobić?” Twoje życie jest nasionem, w którym Bóg widzi przyszłe żniwo. Moment, w którym otwierasz swoje usta do modlitwy zaczyna proces odkupienia twojego regionu. Jak długo nie zrezygnujesz ze swojego społeczeństwa, Bóg nie zrezygnuje również.

Modlitwa: Panie, przychodzę do Ciebie ponownie, niosąc w sercu moich ludzi. O, Panie, modlę się o miłosierdzie. Ty powiedziałeś: „Miłosierdzie góruje nad sądem” (Jk 2:13). Błagam o miłosierdzie, o przebudzenie, o przebaczenie, aby dotknęło mojego kraju. Powiedziałeś, że krew Twojego Syna „pokropi narody” (Iz. 52:15). Ofiaruję krew Jezusa za mój kraj, przebacz nam i zmień nas ze względu na Jezusa. Amen.

раскрутка

Moc Jego zmartwychwstanias

Logo_Frangipane

Nie ma żadnych wątpliwości, że ukrzyżowanie i następujące po nim zmartwychwstanie są kamieniami węgielnymi naszej wiary. W tych dwóch powiązanych ze sobą wydarzeniach odkryta jest większość żywotnych prawd chrześcijaństwa. I rzeczywiście, gdyby Chrystus nie umarł na krzyżu, nie byłoby odkupienia; gdyby nie zmartwychwstał, jak przepowiedział, to wszystko czego nauczał byłoby podejrzane. Byłby kolejnym filozofem/prorokiem, który żył i umarł tragiczną śmiercią.

Tak, Jezus pokazał, że jest „Synem Bożym w mocy przez zmartwychwstanie” (Rzym 1:4). Zmartwychwstanie Chrystusa przekazuje poprzez czasy i wieczność, że Ktoś znacznie większy niż prorok umarł za grzechy ludzkości. Był to Bóg na ziemi, który modlił się do Boga w niebie: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”.

Czy nie jest to powodem, dla którego świętujemy cud pustego grobu? Sam Bóg zstąpił na ziemię, aby wyratować ludzkość przed potępieniem! Ukrzyżowanie Chrystusa było aktem przymierza, zapewniającym pełną zapłatę z grzechu ludzkości Jego krwią. Jego zmartwychwstanie było w niebie inauguracyjnym aktem, ogłaszającym początek czasu nowego udzielania łaski i mocy.

Natura Mocy

Jeśli wierzymy w Jezusa Chrystusa i akceptujemy Jego ofiarę za nasze grzechy, otrzymujemy dwie rzeczy obiecane nam przez Boga: przebaczenie naszych grzechów i moc zmartwychwstania przez Ducha Świętego. Ta moc nie jest ograniczona do naszego ostatecznego zmartwychwstania ze śmierci, lecz jest czymś, w czym możemy chodzić teraz.

Marta stojąc przy grobie swego zmarłego brata, Łazarza, uznała przyszłe zmartwychwstanie (Jn 11:24), a jednak Jezus powiedział jej coś, co spowodowało rewolucję jej myślenia. Powiedział: „Ja jestem zmartwychwstanie i życie” (Jn 11:25), sprowadzając w ten sposób moc zmartwychwstania do aktualnych okoliczności i jej dramatycznej potrzeby, po czym zademonstrował, że zmartwychwstanie jest rzeczywistością obecnej chwili – „teraz” – wywołując Łazarza z grobu!

Umiłowani, dzisiejszy kościół potrzebuje uchwycić się tej prawdy: moc zmartwychwstania nie jest związana z przyszłymi wydarzeniami; jest dostępna właśnie teraz w osobie Samego Chrystusa! Każdy, kto żyje w jedności z Jezusem Chrystusem ma dostęp również do mocy Jego zmartwychwstania. Podobnie jak boskie przebaczenie jest zapewnione nam przez ukrzyżowanie Chrystusa, tak i moc zmartwychwstania towarzyszy nam przez zmartwychwstanie Chrystusa. Mieszkańcem naszego wnętrza jest moc Ducha Świętego. Sam Bóg jest na wieki oddany kierowaniu nami i poprawianiu nas tak, aby podnosić i odnawiać, aż do chwili, gdy staniemy przed Nim w wieczności.


A jeśli Duch tego, który Jezusa wzbudził z martwych, mieszka w was, tedy Ten, który Jezusa Chrystusa z martwych wzbudził, ożywi i wasze śmiertelne ciała przez Ducha swego, który mieszka w was” (Rzym 8:11). Od chwili, gdy przyjąłeś Chrystusa, Duch Święty ożywia twoje śmiertelne ciało, tym samym życiem, które pokonało śmierć dla Jezusa.

Tak jak było niemożliwe, aby „Chrystus został zatrzymany” przez moc śmierci (Dz. 2:24), tak niemożliwe jest, aby śmierć blokowała Chrystusa od powstania w naszych sercach! Rzeczywiście, jeśli Jezus mógł pokonać śmierć i powstać triumfalnie z grobu, On może też, jeśli zachowujemy wiarę w Niego, pokonać rzeczywistość śmierci, ciemność i grzech, które istnieją w nas.

Dostęp do zmartwychwstania przez wiarę

Dwa klucze udostępniają moc zmartwychwstałego życia. Po pierwsze: jest to nasza wiara: „to jest zwycięstwo, które zwyciężyło świat – wiara nasza” (1 Jn 5:4). Musimy wierzyć w Chrystusa i z przekonaniem ufać Jego mocy, szczególnie wtedy, gdy upadamy i przeżywamy przygniatające doświadczenia czy demoniczne ataki. Nie musimy wiedzieć w jaki sposób Bóg poradzi sobie z naszą sytuacją, lecz musimy wierzyć, że to zrobi. Możemy wyglądać równie martwo, jak wyglądał Łazarz w grobie, lecz musimy pamiętać o tym, że ta sama moc, która wzbudziła Łazarza z martwych, mieszka w nas.

Czy przeżyłeś konflikt, strach czy stratę? Już czas, aby uwierzyć w moc zmartwychwstania Chrystusa. Czy on umiłował upadłą ofiarę walki, grzechu czy zniechęcenia? Uwierz!To ten sam Chrystus, „który ożywia umarłych i który to, czego nie ma, powołuje do bytu” (Rzym. 4:17).

Dochodzę do przekonania i wiary w to, że bez względu na to, przez co przechodzę, gdy już będzie po wszytki, po tak zwanej „drugiej stronie”, pojawię się jako człowiek jeszcze bardziej podobny do Chrystusa. Ufam, że moc zmartwychwstania przeprowadzi mnie przez to! Jezus jest nie tylko moim Panem i Zbawicielem, lecz jest również tym, który wzbudza z martwych moje życie.

Przeszedłeś również przez wiele, ale nawet wtedy, gdy nie miałeś już w ogóle sił, Sam Bóg przenosił cię przez to. Twoje własne życie jest świadectwem tego, że moc zmartwychwstania odnowiła i odbudowała cię, pomimo wszystkich bitw, z którymi się zetknąłeś. Wiara, twoje głębokie zaufanie Bogu, umacnia cię w strumieniu mocy zmartwychwstania.

Gdy ap. Paweł napisał: „a wiemy, że Bóg we wszystkim współdziała ku dobremu” (Rzym. 8:28), mówił o przebywaniu w kontinuum zmartwychwstałego życia, które przemienia wszelkie nasze doświadczenia w coś dobrego.

To jest moc zmartwychwstania: działanie we wszystkim ku dobremu.

Drugi klucz

Drugim kluczem, niezbędnym do odblokowania mocy zmartwychwstania jes tnoszenie krzyża Chrystusa. Jeśli mamy naprawdę podążać za Panem Jezusem, musimy chodzić z Nim w Jego powołaniu odkupienia. Podobnie jak Jezus, będziemy spotykać śmierć przez wzgląd na miłość. To właśnie prowadzi do większej pełni owocności i mocy.

Krzyż uśmierca również nasz strach, pożądliwości, brak miłości, a niesienie krzyża, to zgoda na to, że coś musi w nas umrzeć, aby Chrystus mógł żyć. Tak i Paweł napisał: „żeby poznać go i doznać mocy zmartwychwstania jego, i uczestniczyć w cierpieniach jego, stając się podobnym do niego w jego śmierci” (Flp. 3:10). Jeśli mamy poznać moc Jego zmartwychwstania, musimy uczestniczyć w Jego cierpieniach.

Niech ci, którzy przyjęli zmartwychwstałego Chrystusa, pamiętają: zostaliśmy też wraz z Nim wzbudzeni. Bóg posadził nas wraz z Chrystusem w okręgach niebieskich. Nasz duch został już postawiony w pozycji zmartwychwstania. Nie przyjmujmy iluzji, jakobyśmy byli tutaj sami. Choć wkrótce będziemy świętować zmartwychwstanie Chrystusa, już teraz przyjmijmy przez wiarę substancję Jego zmartwychwstałego życia i uwolnijmy działanie tej mocy przez miłość.

Pamiętajmy również: śmierć nie mogła Go zatrzymać.

продвижение

Obsesja Boża

Logo_Frangipane

Ojciec ma obsesję na punkcie wypełniania wszechświata Duchem Jezusa Chrystusa.

Istnieją trzy podstawowe kategorie chrześcijan. Największa grupa to ci, którzy widzą grzech i zepsucie tego świata i uważają, że tego nie da się zmienić. Rozwijają swoje duchowe zdolności i dochodzą do wniosku, że są niemal bezsilni wobec tego, co ich otacza. Nie mogąc sobie z tym poradzić, wycofują się do czegoś, co wygląda jak schronisko. Jednak większość z nich nie jest całkowicie apatyczna. Ich dusza, podobnie jak Lota (Ptr. 2:7-8), wewnętrznie smucą się zachowaniem pozbawionych zasad ludzi wokół nich. Niemniej bez duchowych źródeł ich ogień przygasł i sięga do ich najbliższej rodziny i bezpośrednich potrzeb.

Druga klasa chrześcijan, składa się z tych, którzy raczej rzucają się w burzę zła, niż chronią przed nim. Choć są w znacznie mniejszej ilości niż ci pierwsi, całkowicie nie są apatyczni; a w rzeczywistością, wyglądają na całkowite jej zaprzeczenia. Wściekają się na zdeprawowanie bezbożnych i głośno protestują przeciwko tupetowi złych. Uderzają w pulpity i tłuką w chodniki; są zarówno głośni jak i widoczni, niemniej ich zdolność do pozytywnego wpływania na społeczeństwo została, w znacznej części, zneutralizowana przez ich negatywizm i wściekłość. Są rozpoznawani po czym odsuwani jako osądzający ekstremiści. Większość grzeszników po prostu nie może znieść surowości ich podejścia.

Obie grupy jednakowo pragną zobaczyć przemienioną naszą kulturę. Niemniej dotyka ich ten sam problem: są zakłopotani tym, że świat nie jest chrześcijański, nie przejmując się tym, że ich własne serca nie są podobne do Chrystusa. Nie dostrzegają tego, że priorytetem Bożego serca jest przemiana kościoła na podobieństwo Chrystusa.

Potrzebni są ludzie zmieniający świat

To, co oddziela trzecią grupę chrześcijan od dwóch poprzednich to pełna koncentracja na tym, aby być zostać ukształtowanymi na podobieństwo Chrystusa. Choć jest to najmniejsza grupa to jej członkowie są najbardziej skuteczni. Są to jednostki, które zrozumiały Boży priorytet. Wiedzą o tym, że najwyższym wyrazem woli Ojca jest to, aby w życiu wierzących objawiał się Chrystus. Jakkolwiek bardzo są poruszeni współczuciem dla zgubionych,ich podstawowym celem nie jest dotknąć serc sąsiadów, lecz serca Bożego. Wiedzą, że jeśli wzbudzą  przychylność Ojca, to Jego Duch pójdzie przed nimi. Sam Bóg zmienia serca tych, którzy ich otaczają.

Moja misją jest oddzielić i wywyższyć moc życia na podobieństwo Chrystusa. Takie namaszczenie jest na tym, co piszę, na naszej szkole i służbie w mediach; co ważniejsze, jest to mój szczery wysiłek, aby być takim jak On. Oszałamia mnie to, że osoba podobna do Chrystusa ma moc do wzbudzania przychylności Wszechmocnego Boga. Oto jest moc która oruszy miasta, odkupi kultur i doprowadzi przemienionych ludzi do przemieniania narodów.

Być jak Chrystus

To właśnie to pragnienie, aby być podobnym do Chrystusa było tajemnicą powodzenia Pawła. Napisał: „Abym poznał Go i doznał mocy Jego zmartwychwstania i uczestniczył w Jego cierpieniach, stając się podobnym do Niego w Jego śmierci” (Flp. 3:10).

Pasją Pawła był ten jeden niebieski cel: „być ukształtowanym” na wzór życia i mocy Jezusa Chrystusa. Jego zadaniem było nie tylko zdobyć świat, lecz poznać Chrystusa Jezusa, swego Pana. Dzieła, które Paweł osiągnął – założenie licznych kościołów, napisanie połowy Nowego Testamentu, zdobywanie zgubionych, demonstrowanie cudownych duchowych darów, wierne wytrwanie w okresach straszliwych doświadczeń – były wszystkie produktami ubocznymi jego pasji, aby poznać Chrystusa.

Podobnie jest z nami; bezpośrednim, najważniejszym celem Ojca dla kościoła jest ukształtowanie go na podobieństwo Chrystusa. Ratuje nas po to, aby nas przemienić. Niektórzy mówią, że celem Ojca jest zdobyć zgubionych. Gdyby to było Jego priorytetem, to po prostu pominąłby kościół i Sam zbawił ludzi. Czyż nie pokazał, jak to widzimy w nawróceniu ap. Pawła, że jest do tego zdolny? Czy nie zamienił pełnego arogancji króla Nabukadnezara w łagodnego człowieka, który oddał chwałę Bogu? Któż może się sprzeciwić Temu, który jest nie do powstrzymania? Zamiast objawienia Swej chwały, zdecydował się na to, aby sięgnąć do zgubionych poprzez agencję przemienionych ludzi.

To jest, moi przyjaciele, chwalebna tajemnica naszego istnienia: Wszechmocny przed wiekami założył, że stworzy rasę mężczyzn i kobiet, którzy próbowani w zepsutymi i niepohamowanym świecie niosą obraz i podobieństwo Chrystus (p. Gen. 1:27). Chrystus nazywa tych ludzi z niebiańską naturą kościołem, Jego „nowym stworzeniem” (2 Kor. 5:17).

Święta obsesja

Być zakochanym to mieć obsesję na punkcie umiłowanej osoby; mieć obsesję to „myśleć nieustannie o tej samej rzeczy”. W tym sensie, Ojciec ma obsesję na punkcie wypełniania wszechświata Duchem Jezusa Chrystusa. Zaczynając od wiecznej przeszłości, objawiając Jednorodzonego w łonie czasu i kontynuując dzieło w przemianie kościoła, Ojciec pragnie, aby całe stworzenie ostatecznie pojednać w Chrystusie (Ef. 1:10). Naszym celem jest mieć udział w Jego celu, w „pojednaniu” (w.10) naszego życia w Chrystusie.

Jeśli jednak Ojciec ma obsesję na punkcie Swego Syna to lepiej poddajmy się nie tylko Bożej woli, lecz również Jego obsesji. Rzeczywiście, Jezus modlił się o to, aby ta sama miłość, którą Ojciec „umiłował [Syna] była w nich” (Jn. 17:26). Możemy otrzymać i zostać zalani tą samą miłością, którą Ojciec ma dla Syna. Możemy znać Bożą obsesję.

Możemy zatem rozważać i uchwycić się tego, co znaczy „być podobnym do Chrystusa”. Oddajmy się Bożej obsesji, aby widzieć stworzenie, zaczynając od nas samych, pojednane w Chrystusie. Ponieważ to właśnie w tym miejscu, w przemianie naszego życia, odkrywamy i wypełniamy cudowną obsesję Boga: objawiamy Jego Syna na ziemi. To tutaj, na progu Chrystusa w nas, odkrywamy jaką moc ma owo podobne do Chrystusa życie w sercu Boga.

Ojcze, niech moje serca zostanie ogarnięta obsesją Twojego Syna w nas. Niech pełna fascynacja Nim zastąpi wszelkie inne zainteresowania; w zwykłym przelotnym spojrzeniu Jezusa, niech cała moja istota zostanie zalanab przyjemnością jaką Ty Sam odczuwasz.

aracer

Zazdrosny Bożą zazdością

Logo_Frangipane

…dla Boga liczy się to, gdy nasza wiara i działania mają głębokie korzenie, nawet jeśli ujawniają się w prosty sposób.

„Ty tolerujesz” (pozwalasz – przyp.tłum.)

Miałem jedną godzinę wolną przed wejściem na samolot. Ponieważ miałem zamiar zmienić starzejącego się laptopa, postanowiłem kupić jakiś magazyn komputerowy i poduczyć się samemu przed pojęciem decyzji. Gdy wszedłem do sklepu z gazetami, poprosiłem obsługę, muzułmankę z zasłonięta twarzą, aby mi pomogła. Skierowała się w milczeniu w stronę odpowiedniego stoiska. Niemniej, po drodze musieliśmy przejść obok rzucających się w oczy półek z „męskimi” magazynami, które wszystkie miały skandalicznie nieprzyzwoite okładki.
Czułem się szczerze zażenowany z dwóch powodów. Po pierwsze: jestem mężem Bożym, starającym się żyć w pełni Ducha Świętego, a jednak najlepsze, co mogłem zrobić to zwyczajnie odwrócić wzrok od obraźliwych półek. Po drugie: byłem poirytowany tym, że przy całym Chrystusowym autorytecie danym kościołowi, sklepy ciągle mogą odważnie i publicznie wystawiać to poniżające zepsucie. Przed oczyma naszych dzieci, nastolatków, jak i dorosłych mężczyzn i kobiet, duch Izabel stoi na naszych skrzyżowaniach niepowstrzymany w swych wysiłkach, aby pochwycić w niewolę naiwnych.

Zapłaciłem za magazyn i wychodząc ze sklepu usłyszałem, jak Duch Święty przypomina mi Słowo z Obj. 2:20. Jest tam napisane: „Lecz mam ci za złe, że pozwalasz niewieście (tolerujesz niewiastę – przyp. tłum.) Izabel, która podaje się za prorokinię, i naucza, i zwodzi moje sług, uprawiać wszeteczeństwo i spożywać rzeczy ofiarowane bałwanom.”

Osobiście nie tolerowałem tego ducha w tym sensie, że wziąłem jeden z tych magazynów czy zrobiłem coś z niemoralnego, demonicznie inspirowanego impulsu – odwróciłem swój wzrok od złego. Nie to mówił Pan, lecz szczególny nacisk położył na dwóch słowach „ty tolerujesz”. Tolerować, oznacza: „pozwalać, bez zakazywania czy sprzeciwu; zgadać się”. Przyszło mi do głowy, że pierwotnie upomnienie Jezusa nie dotyczyło tych, którzy związaniu duchem Izabel, lecz przywódców, którzy tolerowali jego wpływy. Pamiętajmy o tym, że napomnienie było skierowane do „anioła kościoła w Tiatyrze”. Słowo „anioł” oznacza „posłańca” i może być użyte zarówno w stosunku do anioł, jak i do człowieka w zależności od kontekstu (Jan Chrzciciel był „posłańcem”, „angelos”, posłanym przed Panem.) Zatem, podobnie jak wielu, wierzę, że słowa Jezusa skierowane do kościołów nie były przeznaczone dla „aniołów”, lecz do biskupów czy apostolskiej władzy w każdym wymienionym kościele (W Jerozolimie to mógł być Jakub, a w Efezie prawdopodobnie Tymoteusz). Jezus uważał tego przywódcę, wraz z duchową radą pastorów i starszych, za najbardziej wpływową w duchowej rzeczywistości grupę na tym obszarze. A jednak, w Tiatyrze, wola przywódców kościoła została unieruchomiona, co spowodowało, że reprezentanci Chrystusa tolerowali („pozwalali”) ducha Izabel w kościele.

Oczywiście, Jezus mówi tutaj do liderów kościoła, nie do przywódców światowego systemu, a ja byłem poza kościołem. Jednak Chrystus wzywa nas, abyśmy byli solą i światłem dla świata. Nigdy nie mówi nam, abyśmy szli na kompromis. Jego kościół jest wyposażony w Jego autorytet, abyśmy, jako przedstawiciele Chrystusa, mogli w faktycznie sposób oddziaływać z samą materią rzeczywistości. Pan mówi, że cokolwiek zwiążemy (dorzucimy) na ziemi, będzie związane i w niebie i cokolwiek rozwiążemy na ziemi, będzie rozwiązane w niebie (Mat. 16:19), mamy więc ciągle odpowiedzialność za to, aby starać się o przemianę naszej kultury dla Chrystusa.

Gdy samolot był gotowy do lotu, ciągle zastanawiałem się nad duchowymi sprawami, które Pan wzbudził i doszedłem do wniosku, że muszę zająć bardziej widoczne stanowisko przeciwko postępom piekła w moim świecie. Gdy więc samolot wylądował na następnym lotnisku, celowo szukałem stoiska z gazetami. Tam, na samym środku głównego przejścia, miedzy dwoma wejściami, na najbardziej wystawionym na widok stoisku, znajdowały się magazyny pornograficzne. Tutaj stoisko było większe, były tam też książki i różne prezenty. Szybko znalazłem sprzedawczynię i, gdy miała wolną chwilę, podszedłem do niej ze swoim zmartwieniem. Powiedziała, że wydawca tych męskich magazynów zapłacił za najbardziej rzucające się w oczy miejsce na stoisku. Zrozumiałem, że one nie może tego zmienić, więc poprosiłem, żeby przekazała sprawę swoim szefom. Wtedy powiedziałem jej, że jest morze zmian w Ameryce: chrześcijanie nie będą już więcej milczeć wobec tego materiału nieustannie wystawianego na widok naszych dzieci i nas samych. Nigdy nie przestałem się uśmiechać czy kochać, lecz postawiłem sprawę jasno, że ja, choćby jeden, nie będę tolerował tego wpływu Izabel na moje środowisko. .

Możesz być pewny, że ciągle trwam w pościgu za dojrzałością podobieństwa do Chrystusa. Tak, Jezus powiedział, że świat go nienawidzi, ponieważ ON świadczy o tym, że „jego uczynki są złe” (Jn 7:7). Gdzieś w pełnym spektrum upodabniania się do Chrystusa, musimy zaadoptować Jego stosunek do świata wokół nas, nie tracąc równocześnie Jego miłości do ludzi.

Można też powiedzieć, że konfrontowanie się ze złem jest bardzo odległe od prawdziwej duchowej mocy. Być może, lecz niektóry działania, jakkolwiek małe mogą się wydawać, są bardzo ważne dla Boga. Jeden z najpotężniejszym żołnierzy Dawida, stał się znanym bohaterem, dlatego że stał i bronił małego kawałka pola (2 Sam. 23:11-23). Jego odwaga przyniosła ogromne zwycięstwo dla Pana.

Widzicie, dla Boga liczy się to, gdy nasza wiara i działania mają głębokie korzenie, nawet jeśli ujawniają się w prosty sposób. Faktycznie, kilka miesięcy temu zauważyłem, że historycznie konserwatywny Reader”s Digest, najbardziej rozpowszechniony magazyn na świecie, zaczął wprowadzać „pikantne” reklamy. Napisałem do nich pełen szacunku email, aby jeszcze raz rozważyli korzystanie z tych reklam. Dwa dni później otrzymał odpowiedź od redaktora naczelnego, który przepraszał i obiecywał, że nigdy więcej nie zobaczę ponownie czegokolwiek, co sugerowało by zmysłowość, o co właśnie chodziło.

Może ktoś twierdzić, że to nie jest to takie samo błogosławieństwo, jak przyjście duszy do Chrystusa. Tak, lecz jeśli ktoś nie może przyjść do Chrystusa, dlatego że jest utrzymywany z dala przez warownię niemoralności? Czasami trzeba się bardziej potrzebna jest konfrontacja z niektórymi sprawami niż podejmowanie prób dostosowania się do nich.

Zazdrosny Boża zazdrością
Zanim Izrael wszedł do Ziemi Obiecanej, mężczyźni zostali zwiedzeni przez córki Midianitów, w wyniku czego zginęło 24.000 ludzi. Gdy Mojżesz z Aaronem stanęli między żywymi i martwymi modląc się, Pinehas, wnuk Aarona, wziął włócznię, poszedł za Izraelitą, który wziął sobie do namiotu Midianitkę i zabił ich oboje. Oczywiście, nie uważam, że należy zabijać ludzi, lecz faktem jest, że plaga jak spadła na synów Izraela ustała. Pan powiedział Mojżeszowi, że Pinehas „odwrócił Mój gniew od synów Izraela„. W jaki sposób? W taki, że „był zazdrosny Moją zazdrością” (tylko angielskie przekłady mają taki zwrot „was jealous with My jealusly” – przyp. tłum.)* (Liczb. 25:11).

Umiłowani, pamiętajcie, że gdy Pan ostatecznie wprowadzał Izraela do Kanaanu, powiedział im, że ich zwycięstwa będą się odbywały „powoli”. Oczywiste, że nie zmienimy całego świata naraz, lecz bądźmy uparci, nawet jeśli zamiany, które wywołujemy są małe. Bóg spogląda! Czy to, gdy zajmujemy swoje stanowisko w supermarkecie czy w lokalnej szkole, nigdy nie jest za późno na przebudzenie. I rzeczywiście, Jezus powiedział, że gdyby te cuda, które czynił miały miejsce w Tyrze i Sydonie, to pokutowały by one w „prochu i popiele” (Mat. 11:21-23). Zdobądźmy zatem serce Chrystusa.

Bądźmy zazdrośni Jego zazdrością.
– – – – – – – – – – – —
* Według przekładu Biblii Warszawskiej jest:
…..okazał wśród nich gorliwość o mnie, tak iż nie wytępiłem synów izraelskich w zapalczywości mojej„.раскрутка сайта ucoz бесплатно

Królestwo niewzruszone

Logo_Frangipane

Coś się dzieje na Ziemi. Potężne trzęsienia ziemi, ogromne liczby zabitych, niespotykane sztormy. Może to wszystko przypadek, lecz nic nie mogę poradzić na to, że przychodzą mi do głowy słowa Pana…

Kiedy ziemi się trzęsie

Gdy zbliża się koniec roku 2005, trudno nie być poruszonym przez dwa potężne trzęsienia ziemi, które w tymże roku się wydarzyły. Pamiętaj, że stało się to zaledwie w dwanaście miesięcy po tym, jak południowo azjatyckie Tsunami przewaliło się przez Ocean Indyjski, niespodziewanie uderzając na wybrzeża dziewięciu krajów. Ponad 250.000 ludzi zginęło, następne miliony pozostały bezdomne i w żalu. Naukowcy mówią nam, że ten ogromny kataklizm nie tylko zmienił Azję, lecz spowodował, że faktycznie zachwiała się oś planety. Lecz fizyczne wstrząsanie jeszcze nie skończyło się; dziewięć miesięcy później uderzyło następne niszczące trzęsienie, tym razem w Pakistanie. W październiku, Kaszmirze został wstrząśnięty trzęsieniem o sile 8.2, które zabiło prawie 90.000 ludzi, a miliony pozostawiło znów bez dachu nad głową i schronienia.

Jakby tych głównych trzęsień było mało, w ciągu ostatniego roku widzieliśmy niespotykane zachwiania pogody. Atlantycki sezon huraganowy 2005 był świadkiem dwudziestu sześciu nazwanych sztormów. Trzynaście z nich przekształciło się w śmiertelne huragany, siedem z nich urosło do kategorii katastrof trzeciej lub wyższej kategorii. Zniszczenie Nowego Orleanu i miast wybrzeża Missisipi i Alabama przechodziło ludzkie pojęcie. Coś się dzieje na Ziemi. Potężne trzęsienia ziemi, ogromne liczby zabitych, niespotykane sztormy. Może to wszystko przypadek, lecz nic nie mogę poradzić na to, że przychodzą mi do głowy słowa Pana: „Jeszcze raz wstrząsnę nie tylko ziemią, lecz i niebem” (Hebr. 12:26). Z pewnością pojawia się potężne trzęsienie wśród narodów.

Jezus ostrzegał, że „wielkie trzęsienia” będą częścią różnorodnych, naturalnych katastrof, które nazwał „bólami porodowymi”, a które mają za zadanie wprowadzić czasy końca (Łuk 21:11; Mat 24:8; Mk 13:8). Innymi słowy, Pan powiedział nam, żebyśmy oczekiwali tego, że wzrośnie liczba naturalnych nieszczęść zarówno co do wielkości jak i częstotliwości, jakby sama Ziemia wzdragała się przeciwko wadze grzechu. Jak powiedział Izajasz: „… ziemia zadrży w posadach, . . . w kawałki rozpadnie się ziemia (ponieważ) zaciążyło na niej jej przestępstwo…” (Iz. 24:19-20).

Jeśli rzeczywiście żyjemy w ostatniej dekadzie tego obecnego wieku, nie powinniśmy oczekiwać tego, że pozostanie cicha i spokojna. Wierzę, że Bóg używa tych katastrof, aby przyciągnąć tłumy do Siebie, lecz powinniśmy być świadomi tego, że bardzo się to rozmnoży.

Duchowe wstrząsanie

Gdy nieszczęścia wzrastają, wzrasta też strach, lecz tak nie powinno być z nami, ponieważ to właśnie w takim czasie Pan obiecał, że rządzące moce ciemności zostaną wstrząśnięte ze swoich pozycji wpływów i rządzenia. Pan „wstrząśnie nie tylko ziemią, lecz również niebem” (Hebr. 12:26). Ten werset odnosi się nie do najwyższego nieba, gdzie mieszka Bóg. Wspomniane tutaj niebiosa odnoszą się do duchowej rzeczywistości, znanej również jako „miejsca niebieskie” w innym miejscu Biblii (Ef. 3:10). Te „miejsca niebieskie” reprezentują duchowy wymiar, w którym „zwierzchności,.. światowe siły ciemności… duchowe moce zła” wykonują swoją władzę nad narodami (Ef. 6:12).

Więc, Pan mówi przez Izajasza: „I stanie się w owym dniu, że Pan nawiedzi wojsko górne w górze, a królów ziemi na ziemi” (Iz. 24:21). Ostatnie wielkie trzęsienia wpłyną zarówno na naturalną jak i duchową rzeczywistość. Podobnie ostrzegał Jezus, że w czasie ostatecznym: „moce nieba i ziemi zostaną poruszone” (Mat. 24:29).

W rzeczywistości odbywa się obecnie „wojna w niebie” (Obj. 12:7). Pamiętaj, wstrząsanie tymi mocami oznacza „usunięcie” ze swego miejsca wpływów i rządów (Hebr. 12:27). Innymi słowy, każda demoniczna warownia, która uniemożliwia pojawienie się królestwa Bożego na ziemi będzie ostatecznie skonfrontowana z mocą i autorytetem niebios!

Wielu może nie zgadzać się: „To są rzeczy, które odnoszą się do czasu ostatecznego”. Tak, koniec tych dwustronnych wstrząsów – rzeczy ziemskich i niebieskich – nie nadejdzie przed powrotem Pana. Niemniej, ja wierzę, że już w pewnym stopniu się to zaczęło. Zastanów się nad byłym Związkiem Radzieckim. Jest to największe geograficzne imperium w historii całego świata; jego moc militarna było ponad wszelką miarą. ZSRR przysięgał ateizm w swej naturze i szerzył ateizm wśród narodów, na które miał wpływ.

A jednak w zdumiewające i niepojęcie skomplikowany wyraz Bożej woli, że Wszechmocny osądził duchowe moce rządzące sowiecki komunizmem. Bez dzikiej rewolucji, bez powstania czy wojny nagle, w dramatycznych okolicznościach Związek Radziecki rozpadł się. Lecz nie tylko to wielkie imperium zapadło się, gdy 25 grudnia 1991 roku Michaił Gorbaczow zrezygnował jako Prezydent Związku Sowieckiego, skutecznie kończąc istnienie Sowieckie Partii Komunistycznej. Następnego dnia sowiecki parlament uznał rozpad imperium. [Reference.com/Encyclopedia/History of the Soviet Union (1985-1991)]

Jaki potężny i trwały znak! W dniu Bożego narodzenia, w dniu, w którym obchodzimy narodziny Jezusa Chrystusa, demoniczne moce rządzące ZSRR zostały wstrząśnięte i obalone ze swego miejsca! Czy ostateczna konfrontacja Pana przeciwko duchowym mocą zła może być bardziej znacząca? Od upadku komunizmu misjolodzy mówią nam, że więcej ludzi przyszło do Chrystusa na świecie niż w było wszystkich razem wziętych od pierwszego wieku. Jakaś zła moc spadła ze swego miejsca władzy i od tej pory miliony ludzi weszło do Królestwa Bożego (Czy ktoś krzyczy w tym miejscu?)

Choć fizyczny świat cierpi z powodu tych bólów porodowych, wierzę, że będziemy świadkami upadku innych większych „zwierzchności” w równie dramatyczny sposób. Potężna blokada rządząca islamem zostanie usunięta,i nastąpi niespodziewany lecz znaczący przełom i miliony muzułman otworzy się na ewangelię. Jest to jedna z frontowych modlitw jakie Bóg stawia przed nami. Końcem tego będą setki milionów muzułman przychodzących do Chrystusa jak ich Zbawiciela. Jest to podstawowy powód naszej modlitwy o narody walczące z radykalnym Islamem.

Będziemy również świadkami upadku głównych mocy demonicznych w USA. Wierzę, że już teraz jest pewne poważne pęknięcie w warowni rządzącej homoseksualizmem. Pomimo bezczelnej publicznej twarzy, są wśród społeczności gejów tacy, którzy są ciągle duchowo wrażliwi. Oni mają świadomość tego, że dokładnie w tym samym czasie, w którym wyznaczyli swoje wielkie obchody dekadencji, dwa wielkie huragany ryczały w ich głównych miastach (New Orlean i Key West). Wiedzą wewnętrznie, że Bogu nie podoba się ich styl życia.

Wierzę również, że nie będzie potrzeba już długiego czasu na to, aby pojawiły się w USA poważne restrykcje dotyczące aborcji. Ta demoniczna moc, która zaślepiła twórców prawa i sędziów, zostanie złamana. Módlmy się zatem nadal za sędziego Sądu Naczelnego, aby wyznaczył tych, którzy staną za życiem jak i boją się Boga.

Wydaje mi się, że żyjemy w czasach, gdy co najmniej na pewnym poziomi „moce niebieskie” są wstrząsane. Nasze modlitwy i osobiste zaangażowanie w życiowe sprawy grają główną rolę w obalaniu tych mocy ciemności. Jeśli nie zaprzestaniemy modlitwy, będziemy oglądać znaczące zmiany, zachodzące przed naszymi oczyma.

W końcu, pamiętajmy o tym, że nawet wtedy, gdy rzeczy na ziemi i w niebie są obalane, my sami otrzymaliśmy „królestwo niewzruszone” (Hebr. 12:28-29). Umiłowani, Bóg ma królestwo niewzruszone, do którego nas wzywa. Jest to to samo miejsce, w którym rządzi Jezusa jako Król, z powodu którego każdego kolano na niebie i ziemi ugnie się.

продвижение сайта запросам

Dwie i tylko dwie rzeczy

Logo_Frangipane

Tak wiele rzeczy zajmuje nasz umysł; tak wiele książek, przykładów, tak wiele dobrego nauczania zasługuje na naszą uwagę, które mówią: „tutaj jest prawda”. Niemniej przez ostatnie lata mojej służby Pan poprowadził mnie do szukania dwóch rzeczy i tylko dwóch: aby znać serce Boga w Chrystusie i aby znać swoje własne serce w świetle Chrystusa.

Poznanie serca Boga

Szukam Boga starając się poznać Go i głębokość Jego miłości wobec Jego ludzi. Chcę znać serce Chrystusa i współczucie, które Go motywuje. Pismo pokazuje to wyraźnie: Jezus kochał ludzi, ewangelia Marka opowiada nam, że nauczał i uzdrawiał tłumy przez długi czas i ludzie zgłodnieli. W swym współczuciu Chrystus widział ich jako „owce, które nie mają pasterza” (Mk 6:34). Jemu nie wystarczało uzdrawianie i nauczanie; osobiście zatroszczył się o każdego z nich. Ich fizyczne dobre samopoczucie, nawet to dotyczące jedzenia, było dla Niego ważne.

Chłopiec, który miał pięć bochenków chleba i dwie ryby dał wystarczająco wiele, aby Jezus mógł dokonać następnego cudu, lecz Jezus, który pragnął dokonać tego cudu, musiał zrobić to poprzez Swoje zmęczone ciało. Zastanów się: Chrystus wyprowadził uczniów na odpoczynek: „Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu” (Mar 6:31, BT)

Zobacz: Jezus osobiście przyszedł, aby się modlić i aby byli wzmocnieni. W tym samym tygodniu, wcześniej, Jan Chrzciciel, zwiastun Jezusa, został ścięty przez Heroda. To w stanie emocjonalnego i fizycznego wyczerpania Jezus nakarmił tłumy – nie tylko raz lecz lecz dawał wszystkim: „łamał chleby i dawał, aby kładli przed nimi” (Mk 6:41).

Tysiące mężczyzn, kobiet i dzieci, wszyscy „zjedli i nasycili się” (w. 42)! O, serce Jezusa! Cud był przeznaczony dla nich, lecz nic nie czytamy o żadnym cudzie, który Go podtrzymywał, a była to tylko Jego święta miłość, która nieustannie podnosiła Jego zmęczone ręce z kolejnym kawałkiem chleba i rybą. Wraz z rosnącym osłabieniem, On udzielał innym, aby mogli być wzmocnieni.

Jeśli więc mój wyścig polega na poznaniu GO, to muszę zdawać sobie sprawę z tego, że Jezus kocha ludzi – wszystkich ludzi a szczególnie tych ignorowanych przez społeczeństwo. Zatem, muszę dokładnie wiedzieć jak daleko Pan podróżowałby za człowiekiem, ponieważ to jest ta odległość, którą przebyłby ponownie do mnie. Rzeczywiście, muszę znać jego myśli dotyczące choroby, ubóstwa i ludzkiego cierpienia. Jako Jego sługa jestem zupełnie bezużyteczny w poznawaniu Go dopóki nie znam tych rzeczy. Jeśli mam rzeczywiście wykonywać Jego wolę to muszę znać Jego serce. Zatem, w moich studiach i czasie modlitwy szukam czegoś więcej niż poznania: szukam serca Bożego.


Poznanie naszego serca

W tym samym czasie, gdy zbliżam się do serca Bożego, sam ogień Jego obecności przynosi głębokie oczyszczenie we mnie. W ogromie Jego bogactwa ujawnia się moje ubóstwo. Jak napisał psalmista (Ps. 24.3-4): „Kto wstąpi na górę Pana, kto stanie w Jego świętym miejscu? Człowiek o rękach nieskalanych i o czystym sercu, który nie skłonił swej duszy ku marnościom i nie przysięgał fałszywie”.

Nawet nie możemy znaleźć góry Bożej a co dopiero wejść na nią, jeśli jest zwiedzenie w naszym sercu. Jak może ktoś służyć Bogu w świętym miejscu, jeśli jego dusza jest nieczysta? Tylko ci, którzy są czystego serca, Boga oglądać będą. Wejść do Boga znaczy chodzić w ogniu prawdy tam, gdzie wszelki fałsz jest z naszej duszy wydobywany. Aby mieszkać w świętym miejscu musimy być uczciwi nawet jeśli może wydawać się, że kłamstwo może nas uratować. Każdy krok wzwyż góry Bożej jest dążeniem duszy do większej przejrzystości, do bardziej doskonałego widzenia motywów naszego serca. .

To za tym Bożym wezwaniem w górę podążamy. Jednak, dusza w nas jest ukryta, kuląca się w strachu i ciemności, żyjąca w świecie nieprawdy i iluzji. To tego wewnętrznego człowieka, duszy Bóg chce zbawić. Czy odkryłeś już prawdę o sobie, o wewnętrznej osobie, którą tylko prawda może uwolnić? Tak, poszukujemy świętości, lecz prawdziwa świętość wyrasta stąd: pojawia się, gdy Duch Prawdy odkrywa ukryte miejsca w naszych sercach. Rzeczywiście, to prawdomówność prowadzi do świętości.

Boże, daj nam żarliwość o prawdę, abyśmy mogli stać w Twoim świętym miejscu!

Ludzie wszędzie przypuszczają, że znają „prawdę”, lecz nie ma w ich życiu ani świętości, ani mocy. Prawda musi być czymś więcej niż historyczną doktryną; musi być czymś więcej niż muzeum religijnej sztuki – wspominkami z czasów, kiedy Bóg działał. Prawda to poznanie Bożego serca takiego jakie objawione jest w Chrystusie i poznanie własnego serca w świetle Bożej łaski.

Jako członkowie ludzkiej rasy, jesteśmy omotani ignorancją. Rzadko kiedy znamy świat wokół nas, a jeszcze mniej wiemy na temat natury naszej własnej duszy. Nie zdając sobie z tego sprawy, gdy szukamy Bożego serca, szukamy też i naszego własnego. Ponieważ tylko znajdując Jego, odkrywamy siebie, ponieważ my jesteśmy „w Nim”.

Jednak, w tym procesie poszukiwania, gdy stawiam swoje serce przed Panem, to z poczuciem drżenia modlę się słowami króla Dawida: „ Badaj mnie, Boże, i poznaj serce moje, Doświadcz mnie i poznaj myśli moje! I zobacz, czy nie kroczę drogą zagłady, A prowadź mnie drogą odwieczną!” (Ps.139:23-24)

Zmyjmy kosmetykę z naszej duszy i spójrzmy na pozbawione ozdób własne serce. Wiem, że Bóg stworzył nas odwiecznie zupełnymi i doskonałymi w Chrystusie. Wierzę w to, lecz w pierwszych trzech rozdziałach Objawienia Jana Jezus nie mówi kościołom, że są „doskonałe w Jego oczach”. Nie! Objawił im ich prawdziwy stan; powiedział im o ich grzechach. Bez kompromisu wymagał od nich, aby byli zwycięzcami, każdy z nich w swych własnych, unikalnych i trudnych okolicznościach.

Podobnie jak te kościoły my sami musimy znać swoją potrzebę. Podobnie jak i one, nasze dusze, dla których pragniemy zbawienia, zamieszkują w światowym systemie, którego strukturą jest kłamstwo, iluzja i galopująca korupcja. Nasza stara natura jest jak dobrze ułożone buty, w których wypoczywamy; w ciele możemy znaleźć się natychmiast, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Przeciwnicy, którzy nas pokonują są ukryci i utajeni w nas! Tak więc, Duch Święty musi ujawnić naszych wrogów, zanim będziemy w stanie ich pokonać!

W sprawie ludzkiej natury prorok Jeremiasz napisał (Jer. 17:9): „Podstępne jest serce, bardziej niż wszystko inne, i zepsute, któż może je poznać?” W innej modlitwie Dawida odzywa się podobne wołanie (Ps. 19:13-14): „ Uchybienia – któż znać może? Ukryte błędy odpuść mi! Także od zuchwałych ustrzeż sługę swego, Aby nie panowali nade mną! Wtedy będę doskonały i wolny od wszelkiego grzechu”.

Mogą być w naszym wnętrzu takie błędy, które rządzą nami bez naszej świadomości. Czy zdajemy sobie sprawę z tego, jak wiele naszych działań jest manipulowanych przez próżność i pragnienie bycia akceptowanym przez innych? Czy zdajemy sobie sprawę z obaw i lęków, które nieświadomie wpływają na tak wiele naszych decyzji? Możemy mieć wiele słabości wewnętrznych, a jednak ciągle być pyszałkami czy też mieć zbyt słabe poczucie bezpieczeństwa, aby przyznać, że potrzebujemy pomocy.


Jeśli chodzi o nas samych to mamy tak wielkie mniemanie na temat tego,
o czym wiemy tak mało!

Nawet zewnętrznie, choć znamy naszą kamerową postawę czy wiemy jak wyglądamy, gdy się śmiejemy czy płaczemy, jemy czy śpimy, rozmawiamy czy jesteśmy rozgniewani? Fakt jest taki, że większość z nas nie ma pojęcia jak widzą nas inni, a jeszcze mniej wiemy o tym, jak wygląda nasze wnętrze przed Bogiem! Upadły proces naszego myślenia natychmiast usprawiedliwia nasze działania i racjonalizuje nasze myśli. Bez Ducha Świętego jesteśmy niemal bezbronni przeciwko naszym własnym wewnętrznym tendencjom do samooszukiwania się.

Jeśli, zatem, mamy być święci to przede wszystkim musimy wyrzec się fałszu. W świetle Bożej łaski, będąc usprawiedliwionymi przez wiarę i obmytymi przez krew Jezusa, nie musimy udawać sprawiedliwych. Musimy tylko stać się prawdomównymi.

Nie ma żadnego potępienia dla szczerego serca – żadnego sądu. Musimy tylko pokutować i wyznać nasze grzechy, aby zostały przebaczone i oczyszczone; jeśli kochamy prawdę zostaniemy uwolnieni od grzechu i samooszukiwania się. Rzeczywiście, musimy znać dwie i tylko dwie rzeczy: serce Boga w Chrystusie i nasze własne serce w świetle Chrystusa.

aracer

Namiot Zgromadzenia

Logo_Frangipane

Z natchnienia twego mówi serce moje: „Szukajcie oblicza mego!”  Przeto oblicza twego szukam, Panie. (Ps. 27:8).

Czasami Bóg wzywa nas, abyśmy zeszli z drogi rutyny naszego codziennego życia. Jest to szczególny okres, w którym Jego jedynym przykazaniem jest: „Szukaj oblicza Mego”. Ma wtedy do przekazania coś bardzo cennego i żywotnie istotnego, czego znane wzorce naszego codziennego poświęcenia Bogu nie są w stanie osiągnąć. W takim czasie ludzie często są uwalniani od grzechów, które gnębiły ich latami; inni odkrywają taką głębię swego chodzenia z Bogiem, która zwiększa ich skuteczność w służbie i modlitwie; a jeszcze inni doświadczają przełomu w swych rodzinach i są używani przez Boga do tego, aby swoich bliskich przyprowadzić do Królestwa.

Niemniej, tutaj nie szukamy Boga z powodu różnych rzeczy czy nawet innych ludzi – szukamy Go dla Niego samego. Dojrzałość zaczyna się wtedy, gdy przełamiemy cykl szukania Boga tylko z powodu trudności; świętość zaczyna się wtedy, gdy szukamy Boga ze względu na Niego samego. Dotyk Boga jest cudowny, lecz my jesteśmy na drodze do czegoś więcej niż przeżycia – czegoś więcej niż „gęsia skórka i łzy”. Szukamy tego, aby przebywać z Chrystusem, nieustannego przekonania o Jego pełni w nas, gdy Jego obecność zamieszkuje w nas w chwale.

W jaki sposób dochodzimy do tego świętego miejsca? Jeśli zbadamy życie Mojżesza, zobaczymy w jaki sposób on szukał Boga i żył w społeczności z Nim.

Wyj. 33:7 (B. W-P)   Mojżesz wziął swój namiot i rozbił go w pewnej odległości od obozowiska. Nazwał go Namiotem Spotkania. Każdy, kto szukał Jahwe, udawał się do Namiotu Spotkania, znajdującego się poza obozowiskiem.

Zwróć uwagę na to, że „każdy, kto szukał Jahwe udawał się do Namiotu Spotkania”. Jeśli mamy prawdziwie szukać Pana, musimy „wyjść” tak, jak Mojżesz i ci, którzy szukali Pana. Musimy robić namiot „w pewnej odległości od obozowiska”. Czym jest obozowisko? Dla Mojżesza, jak i dla nas, jest to „obozowisko tego co znane”.

Czy tkwi coś złego lub grzesznego w rzeczach, które są nam znane? Nie, nie samo w sobie, lecz pamiętaj o tym, że gdy Jezus powołał swoich uczniów, aby szli za nim, wezwał ich do tego, aby pozostawili za sobą na długi czas znany im sposób życia i byli sami tylko z nim (Mat 19:27, Łuk 14:33). Dlaczego? Ponieważ wiedział o tym, że człowiek ze swej natury, jest nieświadomie rządzony przez to, co znane. Skoro ma rozszerzyć nasze myślenie do tego, abyśmy przyjęli wieczność, musi wyswobodzić nas z ograniczeń tego co doczesne.

Nie chodzi o to, żebyśmy lekceważyli te znane nam rzeczy czy abyśmy stali się nieodpowiedzialni, gdy szukamy Boga. Nie. Bóg dał wszystkim czas na szukanie Go. Jest tuż. Gdy już zrobimy to, co miłość nakazuje nam zrobić dla naszych rodzin, po prostu mówimy „nie” każdemu innemu głosowi, poza Bożym. Musimy wykupić czas: zrezygnować z zainteresowań, odrzucić telewizję, odłożyć gazety i magazyny. Ci, którzy mają znaleźć Boga, znajdą też i czas.

Niestety, wielu chrześcijan nie ma wyższego celu, nie ma większych aspiracji, niż stać się „normalnymi”. Ich pragnienia są ograniczone do mierzenia się z innymi. Bez prawdziwej wizji Boga z całą pewnością duchowo zginiemy! Paweł zganił kościół w Koryncie, ponieważ postępowali „po ludzku” (1 Kor. 3:3). Bóg ma dla nas coś znacznie więcej niż tylko to, abyśmy stali się lepszymi ludźmi; On pragnie zalać nasze życie tą samą mocą, która wzbudziła Chrystusa z martwych! Musimy zrozumieć: Bóg nie chce, abyśmy byli „normalni”, On chce, abyśmy byli podobni do Chrystusa!

Ponieważ Duch Święty ułatwia wykonanie Bożego planu w naszym życiu, On musi zmienić nasze definicje zarówno rzeczywistości jak i życiowych priorytetów. Podobieństwo do Chrystusa musi stać się naszym jedynym celem.
Niemniej dla większości ludzi, nasze poczucie rzeczywistości, a zatem i bezpieczeństwo, często jest zakorzenione w tym co znane. Jak trudno jest duchowo wzrastać jeśli nasze bezpieczeństwo jest oparte na stabilności rzeczy zewnętrznych. Nasze poczucie rzeczywistości musi być zakorzenione w Chrystusie. Gdy tak już jest wtedy inne dziedziny naszego życia doświadczają poczucia wiecznego bezpieczeństwa.

A jednak nasze obawy pogłębiają się i są liczne. Rzeczywiście większość z nas przechodzi przez życie przykutych do tego, co znamy. Doświadczenie mówi nam, że wielu dobrych ludzi pozostaje w martwych kościołach po prostu dlatego, że pragną bezpieczeństwa wśród znanych twarzy bardziej niż prawdy Chrystusa. Nawet ludzie, którzy zostali uwolnieni z bardzo trudnych sytuacji często wracają do przeciwności. Dlaczego? Bo przeciwności są im bardziej znane.

Zauważ, że niektórzy więźniowie powtarzają przestępstwa po prostu dlatego, że są bardziej przyzwyczajeni do więzienia niż do życia na wolności. Czyż nie jest smutną prawdą to, że młode dziewczyny, które zostały wykorzystane przez swoich ojców nieświadomie szukają na mężów mężczyzn, którzy w końcu wykorzystają je, jak to zrobili kiedyś ojcowie? Szukając po omacku przez życie, szukają tego, co znane. Znaczącym faktem jest to, że większości ludzi na świecie mieszka w obszarze poniżej 100 km od miejsca swych narodzin.

Istoty ludzkie żyją w kokonie tego, co znane chroniącym przed zmianami. Jeśli pracujemy przez cały dzień tylko po to, by wrócić do domu, oglądać telewizję, następnie zwalić się do łóżka, nasz styl życia jest jak wiążące pęta. Te rzeczy nie tyle muszą być pułapką grzechu, ile utrzymują nas one z dala od Boga.

Mojżesz pozostawiał za sobą to co znane i rozbijał swój namiot „poza obozem”, gdzie mógł szukać Pana.

Hebr. 13:12-14 Dlatego i Jezus, aby uświęcić lud własną krwią, cierpiał poza bramą. Wyjdźmy więc do niego poza obóz, znosząc pohańbienie jego.

Podobnie jak Mojżesz i ci, którzy szukali Pana wychodzili poza obóz, jak Jezus wyszedł poza obóz, tak też musimy i my, czasami, opuścić obóz tego, co wydaje się normalne i przewidywalne i zacząć szukać Boga. Nie mamy tutaj miast trwałego, lecz szukamy tego miasta, która ma przyjść.

Jest to jedna z przyczyn, dla których Jezus powiedział: „Gdy się modlisz wejdź do komory swojej i zamknij drzwi” (Mat 6:6). Chrystus chce, abyśmy zostawili to co znamy, rozpraszający nas świat naszych zmysłów, a przebywali w świecie naszego serca, mając na myśli to, że najwyższym celem modlitwy jest znalezienie Boga.

Każda minuta szukania Boga to minuta ubogacania nowym życiem i nową mocą od Boga. Wyznacz sobie minimalny czas – godzinę lub dwie dziennie – lecz nie ustanawiaj granic, skoro Pan może pociągnąć cię do szukania Go przez całą noc. Trwaj w tym dzień po dniu, tydzień po tygodniu aż do chwili, gdy zostaniesz pociągnięty na tyle blisko Boga, że będziesz słyszał Jego głos, będziesz przekonany o tym, że jest On na tyle blisko, aby słyszeć twój szept.

Jeśli mamy być święci to musimy odciąć łańcuchy i ograniczenia, więzy pragnienia życia zwykłym życiem. Zdecydujemy się na opuszczenie obozu tego co znane i umieszczenie naszego namiotu w obecności Bożej.продвижение сайта