Grady J. Lee
To, co zdarzyło się w Walii w 1904 roku, było prawdziwym przebudzeniem, ponieważ zostało zapoczątkowane przez pokutę i spowodowało masowe nawrócenia. Dlaczego szukamy czegokolwiek mniej?
Kaplica Moria w Loughor, w Walii nie jest jakimś fantazyjnym budynkiem.
Postawiona w 1898 roku i otoczona pokruszonymi kamiennymi nagrobkami, jest prostym i niezachęcającym wyjątkiem pomnika stojącego w pobliżu frontowych drzwi, który może być uznany za pamiątkę z wojny. W rzeczywistości jest jednym z nielicznych wyrazów uznania dla Evan’a Roberts’, młodego Walijczyka, który głosił w tej kaplicy pod koniec 1904 roku i wzbudził jedno z największych chrześcijańskich przebudzeń współczesnej historii.
W tym tygodniu stałem wewnątrz tej kaplicy, przyglądałem się jej prostym ścianom i rozklekotanym schodom prowadzącym w górę na wąski balkon. Stanąłem za drewnianą kazalnicą i rozglądałem się po pustych ławkach, na których były czasami wyryte inicjały.
Stałem obok współczesnego grobu Roberts’a. Przypomniało mi się słowo, które mówi że Bóg używa tego, co słabe, aby zamieszać mądrym.
Nie było nic zewnętrznie szczególnego w samym Roberts’ie ani w miejscu, w którym zaczynał służbę. Był prostym synem górnika.
Pracował jako kowal i aspirował na duchownego. Gdy wypowiedział swoją sławną modlitwę: „Panie, pochyl mnie” (Lord, bend me) na konferencji w pobliżu Blaenanerch, padł przygnieciony ciężarem walijskich dusz. Jego pierwsza przebudzeniowa usługa w Kaplicy Moria dotknęła tylko garstki ludzi, lecz gdy Duch Święty spadł na to miejsce w listopadzie 1904 roku, tłumy zaczęły napływać do kościoła z sąsiednich wiosek.
Następnie
przygniótł mnie ciężar zbawienia dusz. Poczułem się rozpalony
do tego,
aby
przejść całą Walię i powiedzieć ludziom o Zbawicielu – Evan Robert
Szacuje się, że w ciągu jednego roku około 100 000 ludzi przyszło do Chrystusa. Twardzi mężczyźni, którzy normalnie wydawali rodzinne dochody na trunki, biegali do kościołów i pokutowali.
Górnicy przestawali kląć, nastoletnia młodzież zbierała się na stacji kolejowej i śpiewała hymny bądź składała świadectwa swego nawrócenia. Przestępczość ustawała.
Walia została przemieniona.
Aby być w porządku, trzeba powiedzieć, że walijskie przebudzenie nie kręciło się wokół Roberts’a, a przynajmniej nie w początkowych dniach. Nie było ruchem skupionym na człowieku – pomimo, że świeckie gazety usiłowały całą uwagę zwrócić na tego młodego kaznodzieję. Wiele lat przed tymi wydarzeniami w Kaplicy Moria, odczuwalne były duchowe bóle porodowe w innych miastach Walii w czasie spotkań prowadzonych przez ewangelistów Prezbiterian i Armii Zbawienia. Zapał wzrastał, przygotowywany był ołtarz, a suche drewno oczekiwało na jakąś iskrę.
Najwyraźniej stało się to wtedy, gdy Roberts odwiedził Blaenarerch. Bóg wziął gorący węgiel ze Swego ołtarza i dotkną nim Roberts’a, gdy ten miał 26 lat. Został tam wspaniale ochrzczony w Duchu Świętym, podczas gdy inni patrzyli na niego klęcząc w ławkach. Z powodu wydarzenia tak bardzo płakał, że przyszły do niego trzy kobiety, aby go pocieszać i wytrzeć z jego twarzy pot. Jak powiedział, miłość Boża gotowała się w nim.
Roberts opisuje to przeżycie w taki sposób: „Po licznych modlitwach poczułem jakąś ożywczą energię czy moc wchodzącą do mej piersi; odebrało mi oddech; nogi trzęsły mi się straszliwie; w miarę jak kolejni ludzi modlili się, ta żywa energia wzrastała i wzrastała tak, że byłem już niemal gotowy wybuchnąć,… Wołałem: „Pochyl mnie, pochyl mnie, pochyl mnie; Oh! Oh! Oh! Oh! Oh!’ …
Po tym przyszła mi do głowy myśl o pochylaniu się w dniu sądu. Wtedy serce zostało napełnione współczuciem dla ludzi, którzy będą musieli pochylić się w dniu sądu i płakałem. Następnie przygniótł mnie ciężar zbawienia dusz. Poczułem się rozpalony, aby przejść całą Walię i powiedzieć ludziom o Zbawicielu”.
Dwie głębokie cechy charakterystyczne znaczyły walijskie przebudzenie: po pierwsze: niewidzialne fale przekonania o grzechu prowadziły ludzi do pokuty. (Często grzesznicy wchodzili na spotkania i natychmiast klękali przy ołtarzach.) Po drugie: chrześcijanie zostali pobudzeni do tego, aby dzielić się Chrystusem ze wszystkimi wokół nich, z powodu realności piekła i Bożego sądu. Wydawało się, że są niemal pochłonięci przez miłość Bożą do zgubionych. Na spotkaniach Roberts często dzielił się czteropunktowym sposobem na prowadzenie chrześcijańskiego życia: 1) wyznaj wszystkie znane grzechy; 2) zajmij się i pozbądź wszystkiego, co „wątpliwe” w twoim życiu; 3) bądź gotów na posłuszeństwo Duchowi Świętemu; 4) wyznaj Chrystusa publicznie.
Po odwiedzinach Kaplicy Moria i ponownym przeczytaniu wydarzeń związanych z walijskim przebudzeniem, zapragnąłem autentycznego poruszenia Bożego. Jestem tak zmęczony podrabianymi i fabrykowanymi poruszeniami. W dniach medialnej manipulacji wydaje się, że każdy może użyć dymu i luster, aby stworzyć „przebudzenie”, które nie daje ani przekonania o grzechu, ani nawróceń.
Ach, myślimy, że mamy moc. Pysznimy się rozmiarami tłumów, chełpimy się cudami, gotowi jesteśmy ogłosić przebudzenie, gdy chrześcijanie padają na podłogę lub dają wielkie ofiary. Lecz gdy muzyka cichnie, telewizyjne kamery zostają wyłączone, a pieniądze policzone, co nam pozostaje? Nic, oprócz taniej imitacji.
Gdzie jest Bóg Eliasza? Gdzie jest Bóg Evana Roberts’a? Gdzie jest prawdziwa moc Boża, która może zalać całe miasto i doprowadzić odstępczych chrześcijan do pokuty a zatwardziałych grzeszników do największego cudu ze wszystkich – cudu nowego narodzenia?
Zapraszam was do tego, aby zapalić ogień Ducha Świętego w waszym życiu. Niech gorący węgiel niebiańskiego oczyści wasze serca z wszelkiego grzechu.
Pokutujmy z wszelkich kompromisów, bądźmy bezlitośni dla bałwanów, niech miłość Boża gotuje się w środku tak długo, aż serce będzie opływać miłością do grzeszników. Wierzmy, że Duch Święty może przyprowadzić nasz odstępczy naród z powrotem do Boga.
J. Lee Grady wydawcą magazynu Charisma