Category Archives: Servant David

DS_02.06.09 2Kor.11

HeavenWordDaily

David Servant

W dzisiejszym czytaniu staje się jaśniejsza tożsamość fałszywych apostołów działających w Koryncie. Byli to ludzie głoszący „innego Jezusa” i „inną ewangelię” (11:4). W szczególności ten drugi zwrot został użyty przez Pawła również w liście do Galacjan, gdzie apostoł walczył z wpływami żydowskich legalistów, którzy mówili wierzącym z pogan, że muszą się obrzezywać i zachowywać Prawo Mojżeszowe (Gal. 1:6). Ci fałszywi apostołowie w Koryncie na pewno byli Żydami (11:22), wydaje się więc, że problem, który go trapił wszędzie indziej prawdopodobnie trafił do Koryntu.

Paweł uważał, że „w niczym nie ustępuje tym arcy apostołom” (11:5), lecz bardzo trudno przychodziło mu chwalenie się swymi apostolskimi referencjami. Czuł, że nie ma innego wyboru, ponieważ ci fałszywi apostołowie działający w Koryncie pysznili się swoimi referencjami i wpływając na podatnych wierzących. Paweł chlubi się swymi osiągnięciami z zupełnie innych powodów niż oni. Jego motywacją jest miłość do korynckich wierzących, podczas gdy fałszywi apostołowie byli motywowani przez miłość do siebie.

Zwróć uwagę na zwrot: „Zabiegam bowiem o was z gorliwością/zazdrością Bożą” (11:2). Zazwyczaj wiążemy zazdrość z egoizmem i dlatego niektórzy utknęli na Bożym twierdzeniu, że jest On „Bogiem zazdrosnym”, jak to czytamy w ST (Wyj. 20:5; Pwt. 5:9). Boża zazdrość nie jest egoistyczna, On sprzeciwiał się bałwochwalstwu Izraela, nie ze względu na Siebie, lecz ze względu na nich. Jest spokrewniona zazdrości o uczucia swoich dzieci rodzica, który widzi, że jego dziecko jest pociągane do kogoś, kto może go zwieść.

Gdy apostoł mówił o pobożnej zazdrości, mógł również mieć na myśli: „Jestem poruszony do tego, aby mówić o tych rzeczach, ponieważ rozumiem Bożą zazdrość o was”, ponieważ dalej pisze: „ponieważ zaręczyłem was z jednym mężem, aby stawić przed Chrystusem dziewicę czystą” (11:2). Dlatego, że korynccy wierzący zostali poddani Jezusowi, poślubili Go i stali się częścią Jego oblubienicy, Pan mógłby naturalnie być zazdrosny o nich, gdyby skierowali swoje uczucie ku komuś innemu. Paweł obawiał się, że ich uczucia zwrócone do innych mogą spowodować, że odwrócą się od tego, co ma największą wartość to jest od „szczerego oddania się Chrystusowi” (11:3).

Wspominam o tym, ponieważ może się zdarzyć, że wierzący obdarzą uczuciami fałszywych nauczycieli (podobnie jak to było w Koryncie), wzbudzając Bożą zazdrość, lecz mogą tak samo postępować wobec prawych nauczycieli i liderów, też wzbudzając Bożą zazdrość. Jest to jeden z powodów, dla których Jezus zabronił swoim uczniom zwracać się do kogokolwiek innego, jak tylko do Boga, jako Nauczyciela, Ojca czy Lidera (przywódcy). Jakże tragiczne jest to, gdy chrześcijanie chwytają się małych doktrynek czy duchowych kaprysów, idąc za najpopularniejszym kaznodzieją telewizyjnym i w ten sposób „odstępując od szczerego oddania się Chrystusowi„. Mogą rozmawiać o duchowych rzeczach, lecz mówią o wszystkim innym poza Jezusem. Uważajmy na to, aby nie pobudzać Jezusa do zazdrości. Jeśli zostanie nam powierzona pozycja lidera w Ciele Chrystusa, uważajmy na to, aby przed tymi, którym służymy, jak Paweł, stale wywyższać Jezusa, a nie samych siebie.

Gdy czytamy listę cierpień znoszonych przez apostoła za Chrystusa, dobrze jest je umieścić w odpowiedniej perspektywie. Paweł nie trząsł się ze strachu, to pewne. Jego wytrwałość powinna inspirować nas do większego oddania i pragnienia ponoszenia większych ofiar na rzecz ewangelii.

Lista cierpień doświadczanych przez Pawła pomaga nam również zdać sobie sprawę z tego, jak niepełny jest opis jego służby w Dziejach Apostolskich. Gdy czytamy o jego służbie w Księdze Dziejów Apostolskich w rozdziałach 9-20, obejmującym około 20 lat, to nie znajdujemy tam ani jednego opisu przypadku biczowania go przez Żydów 39 uderzeniami. W tym czasie Paweł cierpiał pięć razy taką karę, jak czytamy, co daje w sumie prawie 200 uderzeń! Każda rana była świadectwem jego miłości do Chrystusa. Nic dziwnego, że Paweł mógł napisać: „Albowiem ja stygmaty Jezusowe noszę na ciele swoim” (Gal.6:17).

– – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

продвижение сайта

DS_01.06.09 2Kor.10

HeavenWordDaily

David Servant

Po raz kolejny Paweł broni się przed swymi antagonistami z Koryntu, o których pisze jako o fałszywych apostołach w następnym rozdziale (11:13). Widać wyraźnie, że nie tylko chlubili się swymi „listami uwierzytelniającymi” – po to, aby chwalić się swym statusem w oczach korynckich wierzących – lecz krytykowali Pawła z tego samego powodu.
Jakże często krytycyzm i pycha łączą się ze sobą. Ludzie często poniżają innych po to, aby wywyższyć siebie samych, szczególnie gdy chcą czegoś, co posiada krytykowany. Tacy właśnie byli antagoniści Pawła. Chcieli lojalności jego uczniów z Koryntu. Paweł znajdował się w trudnej sytuacji podejmując próby ponownego zdobycia ich lojalności – nie dla własnej korzyści, lecz ich – nie posuwając się do taktyki przeciwników.
Jedna z krytycznych ocen Pawła była taka, że jest on odważny w listach, lecz miękki w bezpośrednim spotkaniu (10:1). Mówili: „listy wprawdzie ważkie, lecz jego wygląd zewnętrzny lichy, a mowa do niczego” (10:10). Paweł odpiera ten atak, pewnie stwierdzając, że jego charakter – słowa i uczynki – jest stały. Z pewnością prawdą jest to, że słowa spisane na kartkach są z samej natury gorsze niż bezpośrednia komunikacja, w czasie której dochodzą dodatkowo mimika twarzy, ruchy ciała, ton głosu i spontaniczne reagowanie tam i z powrotem. Jak często źle zrozumiane listy wymagały by spotkania twarzą w twarz, aby to naprawić? Z drugiej strony, piszący ma możliwość wyrażenia większej ilości myśli, zanim zostaną one przekazane, aby wykonały przemyślane zadanie. Mądrość musi dyktować decyzje o wyborze pisanej czy mówionej komunikacji, a czasami kombinacja obu sposobów jest konieczna, aby przypieczętować wzajemnie zrozumienie między dwoma stronami.

Paweł w subtelny sposób krytykuje swoich przeciwników, jako ludzi, którzy „sami siebie polecają” (10:12). Łatwo jest dobrze się poczuć, gdy ktoś porównuje siebie z tymi, którzy są słabej jakości. Suche świnie, porównujące się do tych, które leżą w błocie, mogą poczuć się lepiej, lecz fakt pozostaje taki, że nadal są suchymi świniami, a prawda jest taka, że owi fałszywi nauczyciele, którzy przeniknęli Korynt nie mają żadnego porównania do Pawła. Jednak jemu samemu nie było łatwo tego mówić tak, aby nie brzmiało to jak polecanie samego siebie, za co potępił fałszywych apostołów. Apostoł wskazuje również na to, że w przeciwieństwie do fałszywych apostołów nie potrzebuje „chlubić się ponad miarę” (10:15). On wykonał pionierską pracę apostolską w Koryncie, a fałszywi apostołowie zajęli później jego terytorium, zachowując się tak, jakby mieli prawa założycieli (10:14-15).

Zwróć uwagę na to, że Paweł miał nadzieję, i liczył na to, że Koryntianie pomogą mu sięgnąć z ewangelią nawet jeszcze dalej (10:15-16). Skłonni jesteśmy przypisywać uznanie Bożym sługom za ich osiągnięcie w budowaniu królestwa, lecz ci, którzy ich wspierają są równie ważni w Bożym planie. „Jak mają głosić, jeśli nie zostali posłani„, pytał później (Rzm. 10:15). Ci, którzy wspierają apostołów będą dzielić się ich nagrodą na końcu. Każdy apostoł potrzebuje ludzi, wspierających jego służbę.

Z pewnością w dzisiejszym czytaniu zwróciłeś uwagę na fragment o „duchowej walce”. Jest to kolejny metaforycznych mistrzowski kawałek Pawła, który został wykorzystany przez promotorów pewnych dziwacznych praktyk. Oręż walki Pawła „ma boską moc burzenia warowni” (10:4). Czy pisał o demonicznych warowniach nad miastami, które związane w imieniu Jezusa, uwolnią ludzi spod duchowej ciemności, przyspieszając w ten sposób przebudzenie? Nie ma żadnej wzmianki na ten temat ani tutaj, ani w kontekście! Apostoł mówił raczej o „niszczeniu spekulacji i wszelkich wzniosłych rzeczy, które podnoszą się przeciwko poznaniu Boga i,… braniu wszelkiej myśli w posłuszeństwo Chrystusowi” (10:5 wg tłum. ang.). Jest to tylko figuratywny sposób opisania głoszenia ewangelii i czynienia z ludzi uczniów. Jest to jak wojna, lecz wojna między prawdą, a kłamstwami. Prawda niszczy spekulacje (lub w innym tłum. „fałszywe wyobrażenia” – przyp.tłum.) i bierze kłamstwa w niewolę

Największym naszym orężem jest Słowo Boże, ponieważ dzięki niemu ujawniamy kłamstwa, w które tak wielu ludzi wierzy. Do ludzi należy, oczywiście, wybór czy uwierzą prawdzie czy kłamstwu. To jest istota biblijnej duchowej walki.

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

продвижение сайта руки

DS_29.05.09 2Kor. 9

HeavenWordDaily

David Servant

Paweł podaje, że korynccy wierzący obiecali „hojny dar” (9:5), co, oczywiście, było możliwe tylko dzięki hojnemu dawaniu. Tak więc, Paweł, ostrzegał przed chciwością, która mogłaby wpłynąć na to dawanie. Wyraźnie więc widać, że chciwość i zachłanność nie są postawami serca, jak twierdzi tak wielu. Jest to raczej postawa, która zawsze ujawnia się przez działania. Gdyby Koryntianie poddali się chciwości, dawaliby mniej i ich egoistyczna postawa wpłynęłaby na ich działania.

Dalej Paweł ostrzega tych, którzy mogliby poddać się chciwości i obiecuje tym, którzy będą hojni: „A powiadam: kto sieje skąpo, skąpo też żąć będzie, a kto sieje obficie, obficie żąć będzie” (9:6). Paweł nie objawiał „boskiej tajemnicy powodzenia”, zachęcając czytelników, aby „siali wielkie finansowe zasiewy i zbierali obfite bogactwa”, aby później cieszyć się rozrzutnym życiem, jak niektórzy kaznodzieje prosperity chcą nam wmówić. Gdyby tak miało być, to apostoł namawiałbym dokładnie do tego, przed czym ostrzegał w 9:5, to jest do chciwości. Jeśli ludzie dają po to, aby mnożyć bogactwa i dobytek, to nie jest to nic innego jak tylko egoizm w przebraniu miłości.

Tak więc, powód, dla którego powinno się „siać obficie” i dzięki temu „zbierać obficie” jest taki, żeby można było „siać jeszcze bardziej obficie”, błogosławiąc ludzi. Paweł powtarza tą prawdę trzy razy w 9:8-11. Możesz przeczytać te wersy jeszcze raz i przekonać się samemu.

Gdy żniwo już jest zebrane, siewca musi zdecydować, co chce zrobić ze żniwem. Jeśli ciągle ma więcej niż potrzebuje to są jeszcze inni, którzy mają pilne potrzeby, nie powinno więc być wątpliwości, co z nim zrobić. Wcześniejsza postawa samozaparcia nie powinna dawać mu powodów do chciwości, ponieważ całą przyczyną siania nie jest to, aby zbierać ziemskie skarby i być nieposłusznym Chrystusowi, lecz aby mieć na jeszcze większy zasiew i złożyć swój skarb w niebie.

Czym jest „skąpe” bądź „obfite” sianie. To, oczywiście, zależy od każdego indywidualnie. Wdowa, która dała do skarbonki dwie miedziane monety, dała więcej niż wszyscy bogacze, którzy wrzucali duże sumy, jak to skomentował Jezus (Mk 12:41-44). Ona „siała obficie”, podczas gdy oni „siali skąpo”, pomimo że ich dary były znacznie większe. Wrażenie na Bogu robi samozaparcie. To, czy sianie jest obfite czy skąpe, zależy od tego, ile dany człowiek zatrzymuje dla siebie.

W końcu Paweł poleca każdemu wierzącemu, aby każdy robił „tak jak sobie postanowił w sercu, nie z żalem albo z przymusu; gdyż ochotnego dawcę Bóg miłuje” (9:7). Ten wers często jest przeinaczany tak, aby odciążyć sumienia egoistów. Mówią tak: „Bóg chce, abyś dawał tylko tyle ile możesz dać radośnie, oceniaj więc samego siebie. Dawaj tylko tyle, ile możesz dać bez żalu” i w konsekwencji chciwcy dają mało lub wcale, demonstrując brak samozaparcia czy miłości i myśląc, że Bóg to akceptuje, ponieważ On nie chce tego, czego oni nie mogą dać radośnie. Ale Paweł wcale nie chce, aby chciwi ludzie myśleli, że Bóg dobrze się czuje z ich chciwością, na co wskazuje kontekst, lecz stara się pomóc każdemu, aby zastanowił się nad tym, co jest w jego sercu. Jeśli człowiek musi dawać z przymusu lub nie może dawać bez żalu to nie daje z miłości do braci w potrzebie.

Mówiąc podobnie: Bóg „miłuje ochotnego dawcę” ponieważ motywacją radosnego daru jest miłość do Boga i bliźniego. Pan cieszy się z ofiar składanych z miłości na rzeczy tych, którzy mają pilne potrzeby. Niemniej jednak ten, kto daje z żalem lub pod przymusem, okazuje chciwe serce, daje zatem obłudnie, ponieważ robiąc to, w swym sercu wolałby tego nie robić, a więc byłoby dla niego lepiej, aby nie dawał wcale. Lecz niech taki człowiek nie sądzi, że Bogu podoba się to, co robi. Bóg chce, ab pokutował z egoizmu, został przemieniony przez łaskę i stał się radosnym dawcą, którzy zapiera się siebie z radością. Bóg, i tylko Bóg, może zamienić chciwych ludzi w ochotnych dawców, którzy wtedy stają się naśladowcami Tego, który dał ofiarnie z serca i miłości (9:15). Chwała Bogu!

– – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

продвижение

DS_28.05.09 2Kor. 8

HeavenWordDaily

David Servant

Oto kolejny rozdział z 2 Listu do Koryntian w piękny sposób pokazujący pełny i zrównoważony obraz chrześcijańskiego szafarstwa. Zwróć uwagę na to, że okazją do pisania o tym nie była zbiórka na służbę Pawła czy jakiś kościelny program budowlany, lecz dla ubogich wierzących z Jerozolimy. Paweł zaczyna od udzielenia informacji Korytianom o tym, co ostatnio wydarzyło się w kościołach w Macedonii. Pomimo „licznych utrapień” jak też „skrajnego ubóstwa” (8:2), dawali dobrowolnie. Dzięki Bożej łasce, bez żadnego naciskania, dawali nawet „ponad możliwości” (8:3), „usilnym naleganiem dopraszając się tej łaski, aby mogli uczestniczyć w dziele miłosierdzia dla świętych” (8:4). Macedońscy chrześcijanie byli ogromnie hojnymi dawcami, Paweł oczekiwał, że wierzący z Koryntu pójdą za ich przykładem. Dalej apostoł podkreśla, że dawanie jest ograniczone przez zasoby dawcy, ale też odpowiedzialność jest określona przez zasoby, dwukrotnie używając słowa, które jest niemal przekleństwem w materialistycznej kulturze: „równość” (8:12-15). Jeśli jeden chrześcijanin ma czegoś w obfitości to powinien wykorzystać to do zaspokojenie potrzeb innego chrześcijanina. Jeśli ten poprzednio ubogi chrześcijanin ma się dobrze, podczas gdy poprzednio zamożny ma potrzeby, to ich role zmieniają się (8:14). Nie jest to nic więcej, jak tylko „miłuj bliźniego jak siebie samego” oraz „czyńcie to, co chcecie, aby wam ludzi czynili” (Mk 12:31; Łk. 6:31).

W wersie 8:9 czytamy: „Albowiem znacie łaskę Pana naszego Jezusa Chrystusa, że będąc bogatym, stał się dla was ubogim, abyście ubóstwem jego ubogaceni zostali”. Kaznodzieje prosperity często twierdzą, że chodzi tutaj o materialne ubóstwo i materialne Bogactwo. Mówią w ten sposób, że Jezus miał materialne bogactwa w niebie, lecz stał się ubogim (materialnie) w czasie Swego wcielenia, abyśmy mogli stać się bogaci (materialnie). Należy teraz ogłaszać, że przez wiarę do nas należą większe domy, droższe samochody, ponieważ Jezus stał się ubogi, abyśmy mogli stać się bogaci.

Nie ma wątpliwości co do tego, że Paweł mówił o materialnym bogactwie, gdy pisał, że Jezus był bogaty, lecz stał się ubogi. Jest jednak powód do tego, aby wątpić w to czy to ziemskie, materialne bogactwo miało być korzyścią, którą apostoł miał na myśli, gdy pisał o stawaniu się bogatym dzięki ubóstwu Chrystusa. Taka interpretacja stoi w sprzeczności z bezpośrednim kontekstem biblijnym. Gdyby Jezus stał się ubogim po to, aby chrześcijanie mogli być bogaci na ziemi to dlaczego byli w ogóle biedni chrześcijanie w Jerozolimie, którzy potrzebowali tej zbiórki? Dlaczego Paweł opisywał siebie jako ubogiego w wersie 6:10? Dlaczego po prostu nie ogłosił swego prawnie należącego mu się, ziemskiego bogactwa, które mu udostępnił Jezus?

Wbrew temu, co kaznodzieje prosperity twierdzą, fakt, że Paweł pisał o materialnym bogactwie w jednej części wersu nie dowodzi tego, że w drugiej części tego samego zdania chodziło o to samo. Na przykład, Sam Jezus powiedział do ubogich wierzących w Smyrnie: „znam ucisk twój i ubóstwo, lecz tyś bogaty” (Obj. 2:9). Kto mógłbym inteligentnie twierdzić, że wierzący ze Smyrny byli równocześnie materialnie ubodzy i bogaci? Nie, Jezus oczywiście mówił, że są materialnie ubodzy, lecz bogaci duchowo, a powiedział o tym wszystkim w jednym zdaniu. Dzięki Swemu wcieleniu, śmierci na krzyżu (gdzie stracił nawet ubranie, co jest skrajnym ubóstwem) przekazał nam duchowe i wieczne bogactwa, które sięgają znacznie ponad wszelkie nasze marzenia. Chwała Bogu za to, że On obiecał również, że zaopatrzy również wszelkie nasze materialne potrzeby (nie „żądze”).

Paweł rozumiał potrzebę odpowiedzialności w zarządzaniu dobroczynnością i uważnie starał się zapewnić, aby zebrane ofiary zostały wykorzystane zgodnie z celem, na jaki były zbierane. Ci, których wierność została wykazana mieli być zaangażowani w to przedsięwzięcie (8:16-23). Finansowa odpowiedzialność ma największe znaczenie w zbiorowym przekazywaniu darów dla ubogich, ponieważ w przeciwnym wypadku ludzie będą mieli wymówkę, aby trzymać się swoich skarbów, twierdząc, że ich potencjalne dary mogą być sprzeniewierzone. I kto może ich oskarżać?

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

aracer.mobi

DS_27.05.09 2Kor. 7

HeavenWordDaily

David Servant

Nasz uświęcenie – wzrastanie w świętości – jest nie tylko czymś, co robi Pan gdy „odpuścimy” i „przestaniemy próbować naszymi wysiłkami doprowadzić do świętości” jak to jest czasami nauczane. Wierzący musi „walczyć z grzechem” (Hebr. 12:4), „sprzeciwiać się diabłu” (Jk 4:7) i „krzyżować swoje ciał i żądze” (Gal. 5:24), żeby wymienić tylko kilka biblijnych zwrotów, które podkreślają naszą część w procesie uświęcenia. Dziś czytamy o tym, że naszym obowiązkiem jest „oczyścić się od wszelkiej zmazy ciała i ducha, dopełniając świętobliwości swojej w bojaźni Bożej” (7:1). Jasne jest, że mamy coś do zrobienia.

Nie chodzi o to, ze Duch Święty nie pomaga nam być świętymi. Uświęcenie dokonuje się, gdy współpracujemy z Duchem zamieszkującym wewnątrz nas. Utrzymujcie taką zrównoważoną perspektywę.

Z tego samego wersu widzimy błąd, jakoby grzech grzech nie mógł mieć początku w duchu czy sercu chrześcijanina, lecz tylko w ciele. Paweł napisał o potrzebie oczyszczania siebie z wszelkiej zmazy ducha i ciała. Chrześcijanie mogą mieć złe motywacje i dlatego Jezus ostrzegał, na przykład, przed taką modlitwą w publicznym miejscu, aby inni widzieli i dlatego też Paweł ostrzegał przed takim dawaniem ubogim, które jest pozbawione miłości (Mat. 6:5-6; 1Kor. 13:3).

Słowa apostoła „dopełniając świątobliwości swojej w bojaźni Bożej” pokazuje nam, że chrześcijanie nie są doskonali, bo w przeciwnym wypadku nie potrzebowali by dopełniania (doskonalenia)! Z drugiej strony, jego słowa ujawniają również to, że chrześcijanie są jakoś święci, ponieważ w przeciwnym wypadku nie mogli by doskonalić swojej świętości.

Zauważmy również to, że motywowanie bojaźnią Bożą nie jest czymś złym (jak wielu dziś mówi), lecz jest to coś bardzo dobrego, co Paweł zaleca (7:1). Jestem pewien, że Bóg, podobnie jak większość rodziców, wolałby, aby Jego dzieci słuchały go z miłości, lecz u większości dzieci strach przed dyscypliną jest głównym motywem posłuszeństwa wobec rodziców. Nasze Biblie mówią nam, że Bóg dyscyplinuje tych, których kocha i „smaga każdego syna, którego przyjmuje” (Hebr. 12:6). Chrześcijanie, którzy ignorują bądź nie wierzą w Bożą dyscyplinę prawdopodobnie gromią Szatana, gdy są dyscyplinowanie, zamiast zbadać siebie i pokutować. Wielki błąd!

Ponownie w dzisiejszym czytaniu wypływa temat z poprzednich rozdziałów. Paweł nadal prosi korynckich wierzących, aby otworzyli przed nim swoje serca, przypominając im o swej miłości do nich. Wylicza jak bardzo był zakłopotany wysyłając poprzedni ostry list do nich (nie mamy jego kopii), i jak bardzo został pocieszony, gdy wrócił do niego z Koryntu Tytus z dobrymi wiadomościami o ich pokucie (7:5-7).

Jakże dziwne to jest, że tak wielu chrześcijańskich liderów źle mówi po poczuciu winy, jakby było to coś, czego żaden chrześcijanin nie powinien akceptować, ponieważ zostaliśmy ogłoszeni sprawiedliwymi w Chrystusie, i jakby to było coś, co powinno być uważane za atak diabelski, gdy się przydarzy. Paweł napisał: „Albowiem smutek, który jest według Boga, sprawia upamiętanie ku zbawieniu i nikt go nie żałuje,…„( 7:10) i cieszyło go to, że korynccy wierzący przeżyli tego rodzaju smutek. Czy jest jakiś związek między poczuciem winy a smutkiem z powodowanym grzechem? Jeśli nie jest to jedno i to samo to z pewnością są bardzo do siebie podobne. Jasne jest, że smutek Koryntian spowodował wspaniałe nawrócenie ich duchowego życia. Bez poczucia winy, nikt nie pokutowałby, a bez pokuty, nikt nie byłby zbawiony. Bogu niech będą dzięki za poczucie winy!

Gdzie jest choćby jeden wers, który mówi cokolwiek o tym, że Szatan wywołuje poczucie winy? Nie ma w biblii ani jednego! Jedyne miejsc bliskie temu w Piśmie mówi o tym, że Szatan jest „oskarżycielem braci” w Obj. 12:10. Lecz mowa jest tutaj o tym, że szatan oskarża braci przed Bogiem, a nie że wywołuje poczucie winy. Dlaczego Szatan miałby to wywoływać u kogokolwiek? Ryzykowałby wtedy, że pobudzałby ludzi do pokuty! Jeśli są niezbawieni, może to ich poprowadzić do ich zbawienia! Wyobraź to sobie – Szatan pomagający uciec komuś z piekła.

Pożywka do przemyśleń!

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

сайт

DS_26.05.09 2Kor. 6

HeavenWordDaily

David Servant

W poprzednim rozdziale Paweł wspomniał o pewnych antagonistach, którzy „chlubią się rzeczami zewnętrznymi, a nie tym co w sercu” (5:12). Sprawa ta pojawia się częściej w miarę rozwijania się tego listu i staje się całkowicie jasne, że znalazł się w rywalizacji o uczucia i lojalność korynckich wierzących z żydowskimi legalistami.

Sprawa była delikatna i wymagała wielkiej mądrości z jego strony i zamiast przeprowadzić atak na przeciwników, Paweł przypomina Koryntianom ofiary jakie dla nich poniósł. Była to subtelna taktyka, która wskazywała na ostry kontrast w stosunku do żydowskich legalistów. Nie mogli powiedzieć tego, że znosili prześladowania, trudności, bicie, więzienia, bezsenność, głód, zniewagi, wyszydzanie na rzecz ewangelii, jak to było w przypadku Pawła! Dodatkowo, żydowscy legaliści nie byli w stanie dotrzymać kroku Chrystusowej czystości, cierpliwości, dobroci, miłości i radości Pawła (6:6, 10). Miał w sobie zamieszkującego Świętego Ducha; a oni nie! Ciągle byli ludźmi martwymi w swych grzechach, usiłującymi zbawić się bez Chrystusa; on był podobny do Chrystusa, zbawiony z łaski przez wiarę.

Dalej Paweł nawołuje korynckich wierzących, którym mówi, że „ciasnota jest w ich sercach” (6:12), aby otworzyli szeroko swe serca dla niego. Jak mogli się opierać? W tym samym liście, nieco dalej, Paweł podejmie wielkie ryzyko otwarcie i radykalnie porównując siebie z jego antagonistami. Jakże delikatne są ludzkie relacje i jak trudne jest czasami utrzymanie zgody, szczególnie wtedy, gdy egoistyczni oszczercy usiłują wywołać podział.

Czasami trudno jest podążać za myślą w listach Pawła i zrozumieć jak jeden paragraf może mieć jakieś logiczne relacje z paragrafem poprzednim. Można spokojnie powiedzieć, że Paweł nie był ślepy, a wiedząc o tym, zakładać, że istnieją jakieś związki między paragrafami, między którymi tych związków pozornie nie widać. Przykład tego, o czym mówię znajduje się w dzisiejszym czytaniu. Wydaje się, że Paweł skacze od nawoływania, aby wierzący otworzyli swoje serca do upominania ich, aby nie wiązali się z niewierzącymi. Czy wprowadza jakiś zupełnie inny temat, czy też ma jakiś związek z tym, co właśnie zostało napisane?

Myślę, że całkowicie możliwe (i logiczne) jest to, że Paweł subtelnie pisał o relacji Koryntian do tych fałszywych nauczycieli, którzy przeniknęli do kościoła. Bardzo prawdopodobne jest, że owi legalistyczni Żydzi – często Pawła adwersarze – nie byli zbawieni. Tak więc, Paweł przypomina wierzącym, że oni naprawdę nie mają niczego wspólnego z nimi.

Niektórzy posuwają się do skrajności oddzielając się od świata, mieszkając bezpiecznie w odległych klasztorach, co w konsekwencji powoduje, że nie mają wpływu na świat. My zaś, mamy być „w świecie, lecz nie ze świata”. Nasze światła mają świecić w ciemnościach tego świata, aby inni widzieli nasze dobre uczynki (Mat. 5:16), lecz powinniśmy unikać i nie uczestniczyć w świecie, ponieważ przez to stajemy się uczestnikami ich zła.

Czasami 2Kor. 6:14 jest stosowany do małżeńskiego związku a ma znacznie szersze zastosowanie. Jestem przekonany, że, zysk ze wspólnych wkładów, który jest zyskiem pochodzącym od firm produkujących czy promujących to, czego Bóg nienawidzi, jest przykładem „wspólnego jarzma z niewierzącymi„. Jeśli zyski firmy pochodzą z produkcji niemoralnych filmów, tak samo jest z zyskami akcjonariuszy. Czy chrześcijanie powinni ciągnąć zyski z filmu, który wynosi to, czego Bóg nienawidzi? Można wymieniać liczne przykłady, ale istotą jest to, że nasz święty Ojciec oczekuje od nas, Jego dzieci, abyśmy byli święci i dlatego powinniśmy unikać partnerstwa z tymi, którzy czynią zło.

Co współcześni kaznodzieje prosperity zrobili z deklaracją Pawła, że był ubogi, a jednak wielu ubogacił? (6:10) Unikają tego! Paweł mógł mówić wyłącznie o tym, że był ubogi materialnie, lecz przez jego służbę ubogacił duchowo wielu! Z pewnością nie twierdził, że jest ubogi duchowo, ale wielu ubogacił materialnie! Gdyby przez „nauczanie tajemnic boskiego powodzenia” Paweł wielu ubogacił materialnie (jak twierdzą niektórzy) to należałoby się zastanawiać, dlaczego sam nie był wstanie sprawić, aby te tajemnice działały skutecznie dla niego.

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

aracer

DS_25.05.09 2Kor. 5

HeavenWordDaily

David Servant

Apostoł, któremu nigdy nie brakowały metafor oferuje nam dziś dwie dotyczące śmierci chrześcijanina. Dla wierzących, śmierć jest jak dzień, w którym zmieniamy nasze miejsce zamieszkania, a zdecydowanie jest to przeprowadzka do znacznie przyjemniejszego sąsiedztwa; od tego, chwilowe do tego, co wieczne (5:1). Śmierć jest również jak przejście ze stanu nagości, do założenia ubrań. Generalnie mówiąc, ubranie daje znacznie większe poczucie bezpieczeństwa. Tak więc, w obu metaforach śmierć jest przedstawiana jako coś pozytywnego. Dla wierzących, śmierć jest w rzeczywistości czymś preferowanym! „Jesteśmy więc pełni ufności, wolelibyśmy raczej wyjść z ciała i zamieszkać u Pana” (5:8). Jest jeszcze trzecia metafora! Śmierć to jak przyjazd do domu.

Oczywiście, tylko ci, którzy patrzą na śmierć oczyma wiary mają taką postawę. Dla oka śmierć nie wydaje się być czymś preferowanym. Świat cofa się na myśl o umieraniu (i powinien), lecz my oczekujemy jej z odwagą wiedząc, że obiecuje nam coś lepszego. Dwukrotnie Paweł pisze o „wzdychaniu”, inaczej tłumaczone jako „głębokie westchnienia”. Nasze serca tęsknią do miejsca, na które jesteśmy przygotowywani, tęsknotą, która została zrodzona przez zamieszkującego wewnątrz Ducha Świętego. Tego Ducha otrzymaliśmy od Boga jako „zabezpieczenie” czy „przedpłatę” naszego przyszłego dziedzictwa. Najlepsze jest jeszcze przed nami! To życie jest jedynym piekłem, jakie poznają wierzący, podczas gdy to życie jest jedynym niebem, jakiego niewierzący kiedykolwiek doświadczą.

Wiedząc, co ma nadejść motywuje nas do starania się o to, aby podobać się Bogu teraz, ponieważ wiemy również, że naszym pierwszym przystankiem po drugiej stronie śmierci, jest zapłata przy sędziowskim krześle Chrystusa. Każdy, wierzący i niewierzący jednakowo, staną przed Chrystusem, aby zdać sprawę (i jest to zilustrowane przez sąd owiec i kozłów, o którym Jezus mówił w Mat. 25). Każdemu zostanie odpłacone i każdy zbierze to, co zasiał. Jest to straszne dla tych, którzy nigdy nie pokutowali (5:11). Wierzącym zostanie odpłacone za dobro, które uczynili, lecz, oczywiście, będą znosić straty z powodu dobra, które mogli uczynić, a nie uczynili. Tak więc, sąd niekoniecznie będzie samą radością dla wszystkich wierzących. Dla pseudo wierzących, jak kozły, o których mówił Jezus w Mat 25, będzie to wielkim szokiem, za którym pójdzie płacz i zgrzytanie zębami.

Zwróćmy uwagę na słowa Pawła: „doszliśmy do tego przekonania, że jeden za wszystkich umarł, a zatem wszyscy umarli” (5:14). Znaczy to, że ponieważ Jezus umarł za każdego, wiemy, że wszyscy są duchowo martwi. Ten jeden wers ujawnia kalwińską herezję, znaną jako „ograniczone odkupienie”, wypaczoną ideę, jakoby Jezus umarł tylko za tych, którzy rzekomo zostali wcześniej wybrani przez Boba. Paweł wyraźnie stwierdza, że Jezus umarł za wszystkich, a nie za „wszystkich” w tym sensie, jak wykrzywiają to kalwiniści, żeby znaczyło „za wszystkich, którzy zostali wybrani do zbawienia”. Nie, Paweł stwierdza, że skoro Jezus umarł za wszystkich, to możemy być pewni, że „wszyscy umarli”. Kalwiniści uniwersalnie zgadzają się z tym, że wszyscy nie odnowieni ludzie są duchowo martwi, a nie tylko ci, którzy rzekomo zostali wybrani do zbawienia. Tak więc, jeśli „wszyscy” z drugiej części wersu oznacza „wszystkie ludzkie jednostki” (a tak musi być) to słowo „wszyscy”, które znajduje się zaledwie dwa słowa wcześniej również odnosi się do wszystkich ludzkich jednostek. Nie ma możliwości uciec przed tym faktem.

Dlaczego Jezus umarł za wszystkich? „aby ci, którzy żyją, już nie dla siebie samych żyli, lecz dla tego, który za nic umarł i został wzbudzony” (5:15). To jest ewangelia w skrócie. Jezus umarł, nie po to, aby przebaczyć nam, lecz nas uświęcić, czy jak pisze Paweł: „abyśmy w Nim stali się sprawiedliwością Bożą” (5:21). Żeby twierdzić, jak to wielu robi, że Paweł mówił tutaj o tym, że zostaliśmy uczynieni „prawną sprawiedliwości”, bez udziału praktycznej sprawiedliwości, trzeba pominąć kontekst. Prawdziwi chrześcijanie stali się „nowymi stworzeniami” (5:17), ludźmi, którzy narodzili się na nowo i są zamieszkiwani przez Ducha Świętego, a to wszystko po to, aby mogli żyć sprawiedliwie. Jak napisał później Jan: „Niech was nikt nie zwodzi; kto postępuje sprawiedliwie, sprawiedliwy jest” (1 John 3:7).

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

раскрутка