Category Archives: Tyra Stan

Stan 5/8.05.2020

Stan Tyra
5 maja
To Słowo Boże było edytowane niezliczoną ilość razy przez niezliczoną ilość autorów. Czy rzeczywiście da się „edytować” SŁOWO BOŻE? Same tylko podstawowe pisma hebrajskie i greckie zostały drastycznie zmienione tak, aby pasowały do łacińsko – katolickiej narracji, zanim zostały zredagowane do czegoś, co wielu nazywa NAJŚWIĘTSZĄ BIBLIĄ KRÓLA JAKUBA. Zarówno łacińska religia jak i kościół anglikański potrzebowały religii mocno opartej na strachu i późniejszej biblii, aby utrzymać ludzi w strachu, poddaniu i płaceniu. Kolejne edycje miały na celu zapewnienie władzy, kontroli i finansów.

W zależności od preferowanej wersji religii będziesz trzymał się mocno Biblii jako niezawodnej, równocześnie podważając prawdziwość wielu wersów jako nieprawdziwych, bądź nie na dziś. Na przykład: wino nie było winem tylko sokiem owocowym, a dary przeminęły wraz z apostołami i już nie są dla nas na dziś. No, może poza Pastorem, Nauczycielem i Ewangelistą. Nie chcielibyśmy, aby apostoł czy prorok ujawnił naszą wersję mocy Kościoła, prawda?

Żaden z autorów nie pisał żadnej księgi myśląc: „Muszę to zrobić dobrze, ponieważ kiedyś będzie to część Słowa Bożego!” Nie usłyszysz Jezusa mówiącego do Mateusza: „Przeczytaj mi ten fragment jeszcze raz, chcę być pewien, że przekazałeś dokładnie to, co chciałem mieć tutaj w 4 rozdziale, 2 wierszu. Mojżesz nie napisał ksiąg, które nazywamy Torą (Od Rodzaju do Powtórzonego Prawa, nie żył już 300 lat wcześniej, zanim pierwsze wyrazy Tory zostały zapisane.)

Continue reading

Stan 4.05.2020

4 maja
Nie zamierzam w tym cyklu blogów rozpakowywać każdej biblijnej historii, lecz zaprosić was do, że tak powiem, zajrzenia poza zasłonę, do odkrycia przemieniającej mocy symboliki zawartej w tych pięknych opowieściach. Nie próbuje nikogo przekonać do czegokolwiek, ani zanudzać chrześcijan.

Chciałbym się tylko podzielić swoją własną historią, tym, co widzę, zaprosić was do spojrzenia i zastanowienia, a następnie albo zejść z drogi, albo zrobić następny krok dalej w tej materii. To wszystko. Zaufajcie mi, kilka lat temu sam nazwałbym siebie heretykiem new age opanowanym przez diabła, więc rozumiem. Każdy z nas budzi się wtedy, gdy jest do tego gotowy.

Dorastając słyszałem jedynie, że Biblia jest Słowem Bożym. Niedzielne poranki zawsze  obejmowały: „Wstańmy wszyscy, aby wysłuchać Świętego Słowa Bożego”. Zawsze zastanawiałem się, czy Bóg wkurzyłby się, gdybym został na siedząco, lecz wtedy pamiętałem, że zaraz będzie komunia i nie chciałem dawać w czasie ceremonii okazji śmierci z powodu niewyznanego grzechu, więc po co było ryzykować siedzeniem. Miałem mnóstwo „większych” grzechów, które musiałem obowiązkowo wyznawać przed chlipnięciem tego potencjalnie śmiertelnego soku. Stawałem więc, wdzięczny za to, że można było na chwilę oderwać się od tej ciężkiej drewnianej ławy i tych sześćdziesiąt minut koszmaru jaki wywierała na mój delikatny tyłek. Zresztą gdybym nie wstał to mój Tato po powrocie do domu również naruszyłby mój delikatny tyłek, więc: „Wstawałem z Ławy!”

Doszedłem do wniosku, że spisana Biblia to to samo co Bóg i każde słowo zapisane w literalnym szczególe był literalnie osobą Boga. W rzeczywistości, było to wpajane w nas, że Biblia była literalnym, niezmienionym i niezawodnym Słowem Boga, a jednak było tam mnóstwo cholernego gnoju, które przeganiało strachem tego pszczółkę-Jezusa ze mnie. (https://bsth.fandom.com/wiki/Bee_Jesus)

Zawsze myślałem: „dużo mówimy o miłości, lecz w tej książce jest dużo rzeczy pozbawionych miłości”. Patrząc wstecz widzę, że z jakiegoś powodu był ukryty we mnie bunt przeciwko religii. Nie chciałem odrzucić Boga, chciałem znaleźć go i wiedzieć, że ten „Bóg”, któremu służyłem to nie On. Byłem dzieckiem, cóż jednak mogłem wiedzieć. Musi tak być, bo jestem grzesznikiem, myślałem, więc przeszedłem nawą, wziąłem kaznodzieję za rękę i pomodliłem się oddając swoje życie Jezusowi. Jest! Wcześniej wydawało mi się, że to powinno rozwiązać problemy z moja buntownicza naturą, lecz zanim wyszedłem z budynku zobaczyłem tą fajną dziewczynę i zacząłem budować wielką erotyczną pogoń i pościg, jak to tylko młody mężczyzna potrafi. W porządku, nie zadziałało, pomyślałem. Ciągle jestem tak samo zły, jak zawsze. Może nie byłem szczery. Byłem jedyną osobą, jaką znałem, zbawioną tej niedzieli i odpadłą w ciągu pół godziny, która musiała znowu oddawać swoje życie następnej niedzieli. Dobry Boże to całkowicie niemożliwe!!!

I tak to było. Ta religijna zabawa w której tkwiłem, która kręciła się wokół rzeczywiście była i jest niemożliwa dla każdego, kto kiedykolwiek się na nią dostał. Nikt jednak tego nie przyznawał, po prostu pozorowaliśmy i udawali, że jesteśmy duchowi i święci.

Na szczęście obecnie ludzie na całym świecie budzą się do nowego patrzenia, nowego postrzegania rzeczywistości i autentycznego nowego życia. Jest to Dobra Nowina wielkiej radości dla wszystkich ludzi.

Jeśli nadal jesteś uzależniony od tradycyjnej religii, oto fakt, który musisz przemyśleć jeśli masz ruszyć poza to, zbudzić się i zacząć widzieć: musisz całkowicie zdać sobie sprawę z tego, że biblia nie jest TYM Słowem Bożym. Są to słowa mężczyzn i kobiet przekazywane przez stulecia, wielokrotnie opowiadane historie o SŁOWIE Bożym, Jezusie. Dopóki będziesz zachowywał się tak, jakby te słowa były dokładnym obrazem Boga, nigdy nie odkryjesz Chrystusa w sobie, ponieważ zawsze będziesz szukał bożka gdzieś tam, na zewnątrz, w jakichś niezbadanym miejscu i tęsknił do jakiegoś geograficznego nieba, w którym pewnego dnia w końcu spotkasz Go twarzą w twarz.

Wiem, że to trudne miejsce na zatrzymanie się, lecz zrobię to. Da to miejsce na czas zaciekawienia, na wzrost tej ciekawości i rozwścieczenia, aby wysłać mi kilka wiadomości z atakami. Podejmę ten temat jutro.

<|>

Stan 2/3.05.2020

2 maja

Kocham biblijne historie. Wielu z tych, którzy wyszli poza tradycyjne formy religijne powiedziało mi, że tęsknią za tymi historiami, oraz za nowym rozszerzonym patrzeniem na nie. Rozmawiałem osobiście z wieloma „niewierzącymi”, którzy kochali biblijną prawdę dopóki nie brzmiało to jak studium biblijne czy kościelne kazanie. Ja zaś tęsknię za podrażnieniem tego boskiego swędzenia w tobie. Chciałbym móc sprawić, aby ewangelie były dla wszystkich dostępne, atrakcyjne i pełne treści.

Szczególną moją troską jest to, w jaki sposób wzięliśmy historie opowiadane przez Jezusa i obróciliśmy je w doktrynalne twierdzenie „my, a oni”, które jest całkowitym zaprzeczeniem wszystkiego czego Jezus nauczył i co prezentował. Nie widzę żadnej sygnału, jakoby Jezus zamierzał stworzyć nowa religię, nie, nawet chrześcijaństwo. Nie zamierzał również tworzyć kościoła a już z pewnością takiego, jaki my tradycyjnie zdefiniowaliśmy.

Jego cel był i jest jasny. Chciał wzbudzić świadomość i wznieść zachowanie do takiego poziomu, który przewyższy interes własny, chciwość, religijne moralizatorstwo, rytuały i przepisy. Nigdy nie sugerował, abyśmy mieli „zestaw” wierzeń, przyłączyli się do organizacji czy uważali siebie za ekspertów w czymkolwiek „”bożym”.

Osobiście spotkałem ludzi, w tym buddystów, ateistów i gnostyków, którzy byli zainspirowani Pismem. Ten tekst jest święty nie dlatego, że należy do jakiejś szczególnej religii, lecz dlatego, że przekracza wszelkie religie. Jest rozdarciem zasłony ludzkiej świadomości, która jest drogą do tego co nieskończone i nieograniczone. Jeśli prawda nie jest prawdą zawsze i dla wszystkich ludzi, to nie jest to boska prawda.

Zainteresowany? Zaczekaj a ja spróbuję przez następnych kilka dni lub tygodni rozpalić twoją fascynacje ewangeliami i Jezusem. Kto wie? Nie mam żadnego planu, po prostu cel. Wejdźmy do tej rzeki i zobaczmy dokąd nas zaprowadzi.

Continue reading

Stan 20/24.04.2020

20 kwietnia
Posty, które niemal codziennie tutaj umieszczam mają na celu stworzenie zamieszania i rzucenie wyzwania łatwym odpowiedziom, a nie wywoływanie kłótni. Jeśli jestem w stanie mieszać w głowie wystarczająca długo, aby zatrzymać umysł i powstrzymać łatwe odpowiedzi to może będzie na tyle miejsca, aby zacząć słuchać wewnętrznego ducha. Coś, co zdarza się rzadziej, ale jednak się zdarza to ludzie, którzy aby sobie pomóc muszą zweryfikować swoje myślenie i zrezygnować ze swych z góry ustalonych wniosków. Tak, jakby mieli już gotowe wszystkie odpowiedzi i po prostu czekali na kogoś, kto wpadnie w ich sieć.

Uczmy się słuchać siebie nawzajem nie osądzając czy nie wyrażając swojej reakcji. Musimy dopuszczać coraz dłuższe pauzy i unikać natychmiastowych i mądrych ripost, które często bardziej przypominają Joy Behar and the View (amerykański program komediowy – przyp.tłum.) niż duchowe odkrywanie.

Nie jestem w stanie udzielić odpowiedzi wszystkim. To, co mogę zrobić, to iść wraz z innymi, zachęcać ich do tego, aby szanowali swoją własną podróż, nie domagając się, aby naśladowali moją. Jest zbyt wielu ludzi, którzy nigdy nie opuścili „domu” (miejsca znanej sobie tożsamości), a szybko wychodzi im osądzanie każdej podróży, która wymaga opuszczenia domu.

Wiem już o tym, że gdy masz coś do powiedzenia, ludzie znajdą cię. Brak słuchaczy a nawet przeciwników tego, co masz do powiedzenia jest jedyną drogą do przemieniającej mądrości. Milczenie jest bardzo rzadko spotykanym poziomem mądrości.

Continue reading

Stan 16/19.04.2020

16 kwietnia
Jeśli chcemy widzieć poprzez i poza to, co oczywiste to musimy stać się lustrami, które odzwierciedlają dokładnie, bez takiego zniekształcania, które dopasowuje obraz do naszego stronniczego rozumienia. Kochanie wymaga poważnej przemiany świadomości. Musimy zostać uwolnieni od siebie samych i zejść z drogi. Gdy nasz własny pełen uwielbienia obraz stoi na drodze to nie jesteśmy w stanie odzwierciedlać nikogo innego wiarygodnie. W rzeczywistości, nie chcemy, aby ludzie postrzegali siebie samych takimi jakimi są, lecz chcemy, aby widzieli nas i domagamy się, aby stali się tacy jak my czy też chcemy ich widzieć poprzez naszą opinię o nich i wtedy takie wypaczenie nazywamy „uczniostwem”. Wydaje nam się, że jesteśmy taką super duchową elitą, mówiąc ludziom, że będziemy ich „duchowym” opiekunem. To, czego nie mówimy, a prawdopodobni nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy, to fakt, że nie jesteśmy odpowiedzialni za ich drogę.

Najważniejsza rzecz od której musimy zostać uwolnieni to tyrania naszych własnych sądów, opinii i wniosków o wszystkim i wszystkich i bezmyślne grupowe myślenie, które jest tego skutkiem. Kazalnice pełne są usług domagających się pokuty z każdego „grzechu” oprócz sprawiedliwości własnej.

Niestety, najważniejsze czego uczymy się od fundamentalizmu to to, że największe kłamstwo tworzy się mówiąc ludziom te kłamstwa, które chce usłyszeć ego. Kłamstwo, które mówi: „Jeśli będzie robić to, to pójdziesz do nieba, a jeśli nie zrobisz to pójdziesz do piekła, Ja mam rację ty się mylisz”. Ego UWIELBIA takie rozstrzygnięcia.

Continue reading

Stan 9/10.04.2020

9 kwietnia
Jezus często mówił uczniom,aby nie opowiadali o swoich nowych przeżyciach. Dla wielu jest to nie tylko trudne, lecz bardzo dziwne, ponieważ zwykle nie możemy doczekać się, aby wszystkim opowiedzieć o tym, co wiemy i co przeżyliśmy! Wydaje nam się, że dzieląc się tym pomagamy innym i, o ile to jest prawda, ostatecznie, nie jest prawdą NATYCHMIAST i dlatego Jezus zakazywał opowiadać o nowych przeżyciach.
Nowe przeżycia i spotkania nie są podsumowaniem czegokolwiek, lecz są zaproszeniem do więcej.

Tak więc, jeśli zdefiniujemy je i zaszufladkujemy szybko, nadmiernie upraszczamy sprowadzając do słów, które pozwalają nam wyrazić je w oparciu o aktualny stan świadomości. Innymi słowy: na samym początku zamrażamy/opracowujemy i w ten sposób zatrzymujemy dalszy wzrost. Jeśli dane przeżycie jest wystarczająco unikalne to pojawi się nawet chęć otworzenia nowej służby opartej na tym jednym doświadczeniu.

Za każdym razem, gdy pochwycisz i zdefiniujesz boskie przeżycie z pozycji poprzedniego stanu , nie możesz już niczego oczekiwać.

Gdy już raz to zrobisz to staje się ono bardziej własnością ego niż stałą przygodą duszy.
Pozbawieni upadku, jeśli je uchwycimy i zdefiniujemy zbyt wcześnie, zawsze będziemy błędnie interpretować każde doświadczenie.
To przeżycie jest jak ziarno, które musi zostać ukryte na pewien czas, które wymaga nieco ciemności i wody, zanim może się pojawić. Nawet wówczas potrzeba jeszcze więcej czasu od chwili, gdy jest widoczne do chwili, gdy faktycznie zacznie przynosić owoc.

Ego zawsze chce krzyczeć „patrzcie na mnie!” „Patrzcie, jakże bardzo duchowy jestem?” „Powiem wam coś, co wiem”. „Pozwólcie, że opowiem wam, czego się dowiedziałem!” Nie poddawajcie się temu. Jeśli możesz zachować w ciszy i pokorze do czasu aż zostanie wykonana praca wewnątrz to będziesz mógł się podzielić czymś przemieniającym, a nie tylko doświadczeniem opakowanym w tą samą egoistyczną perspektywę i język.

Rozdawanie swego doświadczenia nie ma długoterminowej wartości. Potężną moc przemiany ma dawanie tego, czym stałeś się w wyniku tego przeżycia

Po pewnym czasie te przeżycia staną się twoim cieniem, który będzie funkcjonował nieświadomie, nie będzie wymagał wkładania rąk. Może być nawet tak, że nawet nie zauważysz tego, ponieważ nie będziesz już więcej szukał stałego potwierdzania twojej duchowości. Słowa staną się życiem a duch stanie się ciałem w tobie i poprzez ciebie.

10 kwietnia
Podróż może być zdefiniowana w następujący sposób: od prostej do skomplikowanej świadomości, do oświeconej świadomości, co jest zaskakujące, która jest znowu prosta. Niemniej, pierwsza i druga prosta są zupełnie różne. Ta pierwsza jest z konieczności naiwna i niedoświadczona, lecz gdy dochodzimy do oświeconej świadomości to mamy już za sobą naukę włączania, akceptowania i przebaczania negatywów, problemów i sprzeczności, które zostały pokazane w środkowym stanie komplikacji WIĘC! Co jest wartościowego w mówieniu o przechodzeniu przez różne poziomy świadomości? Czy jest to jakiś nowy żargon psychoterapeutów?

„Nie ma nic ukrytego, co by nie miało być ujawnione, ani nic tajnego o czym by się dowiedzieć nie miano” (Mt 10:26). Mój Boże, wszyscy byliśmy w młodości przerażeni tym wersem, gdy był głoszony w taki sposób, jakby to miało być publiczne upokorzenie dokonane przez samego Boga!! Pomimo przerażenia tą perspektywą dalej nie było to odstraszające dla tych wewnętrznych spraw. Prawda?

Nasza podróż to proces, w którym te „wewnętrzne/ukryte rzeczy” w nas, niekoniecznie „o nas”, są nam objawianie. Nie chodzi tu o „złe” rzeczy, lecz o boskie rzeczy. Pokonujesz zło wyłącznie dobrem, a nie lepszym zrozumieniem zła. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że 95 procent naszych prawdziwych motywacji jest przed nami ukryte; działają w naszej podświadomości. Gdy w pełni przeżywamy nasze doświadczenie podróży te wszystkie zakryte rzeczy są odkrywane a te ukryte w tajemnicy stają się znane nam.

Nie możesz uzdrowić czegoś, czego nie uznasz. Grzech nie jest zachowaniem, ponieważ nie jest czymś zewnętrznym

Grzech jest tą wewnętrzną i ukrytą częścią nas, która jest nieprawdziwa. Jest to każda niewierność naszej prawdziwej naturze i boskiemu obrazowi.

Grzech to, o czym Bóg mówi „bardzo dobre”, nazywa bardzo złym bądź też buduje usprawiedliwiające siebie wnioski o Bogu i sobie, które nie dają miejsca i/lub przyczyny do dalszej podróży.

<|>

Stan 7/8.04.2020

7 kwietnia
Jeśli przyjmiemy, że nasza podróż składa się tylko wyznania, że „Byłem grzesznikiem, zaprosiłem Jezusa do serca, teraz jestem zbawiony” to sprowadzamy tą podróż do powierzchownego systemu wierzeń, pozbawionego znaczących doświadczeń, z których moglibyśmy się w pełni uczyć i doświadczać. W istocie to nie upadliśmy wystarczająco, nie zostaliśmy dość odrzuceni przez otoczenie, aby stanąć na pozycji dobrej do przyjęcia skandalicznego miłosierdzia i autentycznej przemiany. Kończymy zmieniając niektóre opinie i pewne zachowania, podczas gdy serce pozostaje takie samo. To dlatego „chrześcijaństwo” wydaje się nie mieć problemu z usprawiedliwianiem nieprzebaczenia, osądzania, potępiania, odrzucania itp…

W 15 rozdziale Ewangelii Łukasza, historii, którą często nazywamy Przypowieścią o Synu Marnotrawnym, starszy brat jest doskonałym przykładem tego, o czym mówię. Skoro nie odbył podróży, upadku i odrzucenia czy cierpienia, mógł osądzić i potępić Ojca, za współczucie i przebaczenie, a swego brata, że zostało mu przebaczone. Tylko „ci, którym dużo przebaczono, dużo miłują” (Łu 7:47).
Ci, którzy uważają siebie za „grzeszników” dlatego, że narodzili się w Adamie, i jest to ich jedyny poważny problem, nigdy nie doświadczają głębokiego przebaczenia na osobistym poziomie. Dlatego właśnie „chrześcijanie” z taką łatwością wierzą w Boga, który ma za złe i potępia na wieczne cierpienia wszystkich, którzy nie stają właściwie w szeregu. Jeśli naprawdę doświadczyłeś miłosierdzia na głębokim poziomie, będziesz miłosierny i będziesz znał Boga jako miłosiernego. Niestety chrześcijaństwo jest kościołem „starszego brata”. Powinno to być oczywiste dla wszystkich, szczególnie wtedy, gdy jeśli kiedykolwiek przekroczyłeś jego religijne granice.

Continue reading