Category Archives: Zaremba Piotr

Zbroja Boża 3 – Miecz

Bo Słowo Boże jest żywe i skuteczne, ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające do rozdzielenia ducha i duszy, stawów i szpiku, zdolne osądzić zamiary i myśli serca; i nie ma stworzenia, które by się mogło ukryć przed nim, przeciwnie, wszystko jest obnażone i odsłonięte przed oczami tego, przed którym musimy zdać sprawę.
Hebr. 4.12,13.

Jedną ze znaczących przyczyn, wśród których upatrywałbym słabości i powierzchowności naszego dzisiejszego chrześcijaństwa jest „mieszanie”ducha i duszy. Jeżeli „ciało pożąda przeciw Duchowi, a Duch przeciwciału, a te są sobie przeciwne” (Gal. 5.17) to niezwykle ważną rzeczą jest wyraźne rozdzielenie pomiędzy naszym nowo narodzonym duchem, a duszą, która jest bardziej związana z ciałem, przeciwnikiem Ducha. Nowonarodzony duch w człowieku gorąco pragnie nieustannego przebywania w Jego chwale, dąży do wypełniania woli Bożej i stałej z Nim społeczności, podczas gdy ciało (z duszą) wcale się tam nie spieszy.

Jest przecież oczywistym faktem w naszym naturalnym świecie, że dwie drużyny sportowe walczące ze sobą, muszą się różnić między sobą, tym bardziej oczywiste jest, że dwie czy więcej walczących ze sobą na śmierć i życie armii, muszą mieć różne i łatwe do rozpoznania mundury.
Jeżeli więc ciało (dusza) i duch (Duch) są sobie przeciwne, to musisz mieć wyraźne rozeznanie tego, co jest czym. Każdy z przeciwników musi mieć na sobie inny „mundur”, według którego będzie można łatwo – na tzw. „pierwszy rzut oka” – rozróżnić, który z nich i czego żąda. Takim „mundurem” Ducha jest Słowo Boże, w które zostaje „przyobleczony” nasz duch – „przyobleczcie się w Chrystusa” (a imię Jego brzmi: Słowo Boże). Właśnie miecz – Słowo Boże, o którym mowa w liście do Hebrajczyków jest
zarówno główną pomocą w rozpoznawaniu mundurów walczących ze sobą stron, jak i samym mundurem. Wydaje się, że dziś chrześcijanie używają raczej policyjnej pałki; miękkiej, z każdej strony zaokrąglonej i do tego jeszcze zbyt krótkiej. Takie urządzenie z pewnością nie przypomina ostrego miecza obosiecznego, tym bardziej więc czegoś, co jest ostrzejsze i skuteczne bardziej niż taki miecz.
Łatwość z jaką ulegamy kompromisom, czyli pożądliwościom duszy jest, z jednej strony, wynikiem nieumiejętności posługiwania się mieczem, który, jako zabytkowe narzędzie walki, jest bardzo niewygodny (ciężki, długi i do tego właśnie ostry – można się przy samym noszeniu pokaleczyć), z drugiej zaś strony, jest bardzo skutecznie pobudzana hasłami o wolności, demokracji i, chyba najczęściej powtarzanym argumentem o tzw. tolerancji. Biblia nie zna takich słów i nie są one w żaden sposób zawarte w Bożym słowniku. Możemy prześledzić do czego taka tolerancja prowadzi na podstawie kilku postaci biblijnych.
Pierwszą z nich niech będzie najmądrzejszy z ludzi – Salomon. Otóż, gdyby Izraelitom zachciało się mieć króla, to przyszłemu królowi Izraelskiemu Pan dał takie zalecenia:

Tylko niech nie trzyma sobie wiele koni i niech nie prowadzi ludu z powrotem do Egiptu, aby mnożyć sobie konie, gdyż Pan powiedział do was: Nie wracajcie już nigdy na tę drogę. Niech też nie bierze sobie wiele żon, aby nie odstąpiło jego serce. Także srebra i złota niech wiele nie gromadzi. A gdy zasiądzie na swoim królewskim tronie, niech sporządzi sobie na zwoju odpis tego Prawa od kapłanów. Lewitów i będzie go miał u siebie, i będzie go czytał przez wszystkie dni swojego życia, aby nauczyć się bojaźni Pańskiej, przestrzegania wszystkich słów tego Prawa i spełniania tych wszystkich przepisów.
VMoj,17.17-20.

Można się spodziewać, że prorok Natan dopilnował tego, aby to Prawo było dla króla dostępne, jak nakazał Pan. Prawdopodobnie w czasie przygotowań do budowy świątyni spodobało się Salomonowi, zbieranie złota i srebra tak, że jako król:
doprowadził do tego, że srebra i złota było w Jeruzalemie jak kamieni, a cedrów co do ilości tyle, co
sykomor w Szefeli.

2 Krn. 1.15.

dopiero w późniejszym czasie postanowił zbudować imieniu Pana świątynię
2 Krn. 1.18.

ale Król nie poprzestał na zbieraniu bogactwa:
handlarze Królewscy zakupywali konie przeznaczone dla Salomona w Koe (w Egipcie) za określoną cenę
2 Król. 10.28

Kolejne ustępstwo na jakie Salomon się odważył, było już bezpośrednim zagrożeniem dla niego samego, o czym Bóg wyraźnie ostrzegał („aby nie odstąpiło jego serce”):
Król pokochał wiele kobiet cudzoziemskich; córkę faraona, Moabitki, Ammonitki, Edomitki, Sydonitki, Chetyteki, z narodów, co do których Pan nakazał Izraelitom:
Nie łączcie się z nimi i one niech się nie łączą z wami, nakłonią bowiem na pewno wasze serca do swoich
bogów. Otóż do tych zapałał Salomon miłością.

IKról. 11.1-2.

Złamał więc podwójny zakaz Boży; dla niego samego jako króla, aby nie brał wiele żon w ogóle, oraz dla Izraela, aby nie były to kobiety z narodów, co do których Pan powiedział.: „nie łączcie się z nimi…”
Tak właśnie wielki i mądry Król skończył jako odstępca od Pana.

Diabeł jest mistrzem w polityce drobnych kroków, powolutku, pomalutku, prowadzi Dzieci Boże do coraz większych kompromisów, za każdym razem podpowiadając, że to przecież nic takiego wielkiego się nie stanie, że przecież nie możemy z siebie robić durnia przed ludźmi i wyskakiwać z „takimi” poglądami, itp., itd.
Chciałbym ci drogi bracie i siostro zadać pytanie, na które musisz odpowiedzieć sobie samemu:
Kto w naszym chrześcijańskim życiu wyznacza granice, poza którymi rozciągają się krainy
„PRZESADA” i „NIC WIELKIEGO SIĘ NIE STANIE”?

Jak daleko jest granica w moim życiu, poza którą nie wychylam się wiedząc, że Bóg, Słowo Boże, ma zupełnie odmienne zdanie na ten temat, a jak blisko ta, poza którą sięgamy często, myśląc „och, nic takiego się nie stanie” lub „no, ale, przecież…..” ? Często te granice są w ogóle niewidoczne, a nawet
ślady po nich zostały już dawno i dokładnie zatarte. W takim życiu stwierdzenie „Jezus jest moim Panem” jest kłamstwem, czyli jeszcze jednym ustępstwem. Czy jest to granica ustalona przez naszego Pana, czy przez naszą duszę. Nie wiadomo na jakim etapie życia spotkał Judasz Pana Jezusa, jednak musiał być już bardzo „zaawansowany” w życiu z kompromisem, skoro nawet w obecność Pana
był złodziejem, i mając sakiewkę, sprzeniewierzał to, co do niej wkładano
Łuk. 12.6.

Ustępstwa na jakie stać było Judasza, doprowadziły go do stanu, w którym zdrada Jezusa nie była już wielkim problemem. Wydawać by się mogło, że „my którzy mamy Ducha”, nie damy się tak daleko wypuścić, ale to przecież nie kto inny jak Chrześcijanie, Ananiasz i Safira, pędzeni, jak sądzę, „chęcią próżnej chwały”, pozwolili na to, aby „szatan omotał ich serce ” (Dz. Ap. 5.3). Jest zupełnie niemożliwe, aby taki pomysł przyszedł do głowy komuś, kto stale żyje w czystości serca. Tak wielki kompromis (grzech) może być dopuszczony tylko przez kogoś, kto ma już za sobą wiele innych drobniejszych ” zupełnie niegroźnych grzeszków” i często „wyrywa” mu się stwierdzenie „to nic takiego takiego się nie
stało.”
Tacy letni i kompromisowi Chrześcijanie są również niebezpieczni dla innych Chrześcijan. Kiedyś zostałem zaskoczony przez następującą, zasłyszaną historię. Oto jeden brat drugiemu opowiada jak to źle z nim ostatnio było, że miał „duchowy dołek”, no i nawet zdarzyło mu się zgrzeszyć w „taki-to-a-taki” sposób, na co tamten odpowiedział: „ooo, braaacie, to nic takiego się nie stało” !!!!
Drodzy, czy słyszycie co ten człowiek mówi!! Oto Duch Święty pracuje w umiłowanym bracie Jezusa Chrystusa, starając się go przekonać, że to był jednak grzech, że należy go wyznać, przeprosić Boga za upadek i skończyć z nim raz na zawsze, a tu ktoś robi z Niego (Ducha) głupca i powiada nic się nie stało, zostawiając swojemu bratu szeroko otwarte drzwi do wejścia w następny dołek i grzech!!

Zasada działania tego rodzaju kompromisów jest następująca:

Im więcej masz za sobą nieuporządkowanych przed Bogiem kompromisów, tzn. takich z którymi normalnie żyjesz i nie przeszkadzają ci one w twoim chrześcijaństwie, na tym większy kolejny kompromis y grzech będzie cię stać w przyszłości.!!
Ktoś powiedział, że jeśli coś w swym życiu tolerujesz to się tego nie pozbędziesz!

Dzisiaj nie jest czymś niezwykłym Chrześcijanin oszukujący państwo na podatkach, no bo przecież to państwo go „kantuje”, Chrześcijanin, któremu zupełnie nie przeszkadza we wzroście palenie papierosów czy częste „piweczkowanie sobie”, a w skrajnym przypadku spotkacie ludzi (już chyba
nie Chrześcijan) żyjących w cudzołóstwie i nie pozwalających sobie zwrócić żadnej uwagi na ich rzeczywisty duchowy stan.
Jak zwykle zaczyna się bardzo skromnie, od drobiazgów, od „nic nie znaczących” ustępstw, najczęściej w mowie. Tak wiele miejsca Pismo poświęca językowi i temu co wypowiadamy, że warto na ten drobny element zwrócić uwagę, tym bardziej, że od tego zależy czy będziemy „mężami= (niewiastami) doskonałymi” (Jak.3.2).
Kiedy miecz Ducha stawia wyraźną granicę, nie należy jej przekraczać:
nie narzekajcie,
nie obmawiajcie,
o nikim źle nie mówcie,
bądźcie poddani przewodnikom waszym,
bo jest to mundur wyraźnie oznaczony wrogimi znakami i łatwo jest wkroczyć na drogę udawania, że nic się nie stało i spowodować wzrastanie „korzenia zgorzknienia”, nie tylko w sobie samym, ale przed wszystkim u słabszych w wierze. Jest to najprostsza droga do ostudzenia własnej gorliwości dla Pana i zatrzymania się w rozwoju duchowym na poziomie dla wroga zupełnie niegroźnym. Jest to nawet coś znacznie więcej, umożliwia bowiem przeciwnikowi dalszą pracę nad wyrwaniem nas z szeregów wojska o jednakowym kolorze munduru. Może to być znacznie bardziej groźny kompromis; nie ma przecież przymusu bywania na zgromadzeniach.
Pierwszą! najsilniejszą potrzebą zakochanych ludzi jest przebywanie razem, ileż to poezji powstało z powodów rozłąki z umiłowaną osoby.
Takie jest też pragnienie Ducha, który mówi do nas abyśmy:

nie opuszczali zgromadzeń wzajemnych,
jak to jest u niektórych w zwyczaju.

Hebr. 10.25.

Jeżeli więc Duch tego pragnie gorąco, tylko od przeciwnika ducha, czyli ciała pochodzą wszelkie usprawiedliwienia. Miecz, który rozdziela mówi: „nie opuszczajcie” i koniec. Nie ma żadnych innych wyjaśnień, które mogą pochodzić od tego samego Ducha i które mogą być uznane za „duchowe”, bez względu na to jak ładnie brzmią. W ładnie brzmiących samo-usprawiedliwieniach to jesteśmy zwykle bardzo mocni, a nawet tak mocni, że potrafimy i innych przekonać.
To samo Słowo podaje nam setki praktycznych zasad, jak prowadzić życie pełne Ducha i pokoju, w bezpieczeństwie i radości, którą często usiłujemy „wydrzeć” Bogu, wiedząc lepiej, co nam jest do szczęścia potrzebne.
Tak chrześcijanie płyną sobie w dowolnym kierunku, nie tylko nie rozróżniając, kto zwycięża w tej walce, ale nawet nie wiedząc gdzie jest ukryty wróg-ciało. Obaj przeciwnicy – duch i ciało – ubrani w takie same ochronne kolory, całkowicie do siebie podobni, jeden przez drugiego ciągną w swoją stronę. Skoro jednak Jezus „jest cichy i pokornego serca” i „nie będzie krzyczał, ani na ulicy nie usłyszy się jego głosu” duch szybko tą walkę przegrywa.
Wydaje się to nieprawdopodobne, że Ten który „ma wszelką moc na niebie i ziemi” przegrywa z „tym który jest na świecie”, ale to nie Jezus przegrywa, to przegrywa Chrześcijanin, który jest:
słuchaczem Słowa, a nie wykonawcą, oszukującym samego siebie.
Jak. 1.22.

Bracie, siostro, jak wiele wielkich i małych upadków uniknąłbyś w swoim dotychczasowym życiu, gdybyś zamiast budować zamki na piasku, używał ostrego miecza i podejmował decyzje, które są z Ducha.
Według Ducha postępujcie, a nie będziecie pobłażali żądzy cielesnej.
Gal. 5.16.
i zaledwie parę wersetów dalej: kto sieje dla ciała swego, z ciała  żąć będzie skażenie, a kto sieje dla Ducha, z Ducha żąć będzie żywot wieczny.
Gal. 6.8.

Słowo Boże ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, rozdziela wyraźnie  i jednoznacznie, nie pozostawiając żadnych wątpliwości co do tego, który przeciwnik się właśnie odzywa.
Walka którą prowadzimy nie może być:
jakby na oślep, jakbyś w próżnię  uderzał,
2Kor. . 9.26.

Jest to miecz, który musi być używany przede wszystkim do rozdzielania własnego ducha i własnej duszy, nie brata czy siostry. Miecz na tyle delikatny, że świetnie radzi sobie z wybieraniem belek z oczu. Zwróćmy uwagę na kontekst w jakim słowo o mieczu się znalazło. Wersety te stanowią jakby podsumowanie wcześniejszych rozważań o upadku. Od 12w. poprzedniego rozdziału autor listu rozważa przyczyny upadku wielu spośród Izraela, których Bóg powołał, a którzy do pokoju nie weszli.

Bo czyż nie „ ci wszyscy, którzy wyszli z Egiptu, głos Jego usłyszeli?” (3.16).
Czyż my wszyscy, którzy uwierzyliśmy, nie usłyszeliśmy głosu Jego???? Czyż słowo nam zwiastowane ma się nie przydać na nic, z powodu nie  związania go z wiarą tych którzy słyszeli? Może się to okazać trudne i bolesne, lecz wierzę, że to właśnie Ojciec niebieski jako winogrodnik również przy pomocy miecza Słowa, odcina z nas gałęzie nie wydające owocu, o ile mu na to pozwolimy. Sądzę, że  jest to najłagodniejszy sposób pozbywania się własnych słabości, dlatego „przyjmijcie z łagodnością wszczepione w was Słowo, które może zbawić dusze wasze” (Jak. l,21)

Wierny i miłosierny Bóg pragnie widzieć wszystkie dzieci swoje całkowicie poddane Jezusowi- Słowu Bożemu. Zajdź do komory swojej i pozwól mieczowi Ducha na wykonanie operacji wycinania z twego wnętrza wszystkich kompromisów. Jeżeli odkryłeś, że znajdujesz się w stanie kompromisu i  oziębłości dla Słowa Bożego, to pamiętaj, że Pan nigdy nie zostawia dzieci swoich bez nadziei „a cierpliwość Pana naszego uważaj za ratunek” (II Ptr. 3.15).
Zwróć się z tym, co zobaczysz w lustrze Słowa, do Boga, rozdziel wyraźnie na duchowe i cielesne mieczem Słowa i dziękuj Bogu za to, że nie wspomni ci tego więcej zgodnie z obietnicą swego Słowa.   Nie jest to łatwe i proste i wymaga włożenia ciężkiej pracy starajMY się usilnie wejść do odpocznienia (4.11).
Jeżeli więc, tak często powtarzające się w ustach Pana i w listach ostrzeżenie, abyśmy czuwali i „mieli się na baczności, aby się nie okazało, że ktoś z was pozostał w tyle”, (4.1), ma znaleźć wykonanie w naszym życiu, to: weźmy w rękę miecz Ducha, którym jest Słowo Boże (Ef 6.17) i rozdzielajmy ducha i duszę, abyśmy dobrym bojem bojowali i biegu dokonali.

 aracer.mobi

Zbroja Boża 2 – Tarcza

Jednym z elementów uzbrojenia Chrześcijanina – jest tarcza wiary.
IX.96.

Ef 6.16-17
Stójcie tedy, opasawszy wasze biodra prawdą, przyodziawszy pancerz sprawiedliwości i obiwszy nogi by być gotowymi do zwiastowania ewangelii pokoju, a przede wszystkim, weźcie tarczę wiary, którą będziecie mogli zgasić wszystkie ogniste pociski złego;

A PRZEDE WSZYSTKIM
Weźcie też przyłbicę zbawienia i miecz Ducha, którym jest Słowo Boże.

Zaczniemy więc od tego, co „przede wszystkim”, czyli tarczy, a później miecza.

Jednym z elementów uzbrojenia Chrześcijanina – jest tarcza wiary. Sposób obrony „klasyczną” tarczą jest chyba każdemu znany i nie potrzeba przedstawiać szczegółowo jak wyglądała walka takim
przedmiotem.
Jak wcześniej pisałem, prowadzimy walkę, której nie widać naszymi oczyma, nie słychać i przeważnie nie jest ona bezpośrednio odczuwalna pozostałymi naszymi zmysłami, choć jej końcowe efekty często aż nadto boleśnie nas dotykają. Właśnie fakt, że „ogniste pociski złego” są niewidoczne dla naszego oka, stanowi ich największe niebezpieczeństwo, a przecież Pismo mówi nam, że będziemy je mogli gasić. Jak mamy się bronić przed czymś czego nie widać??? Dowiemy się, kiedy przyjrzymy się temu co to może być tarcza wiary.

Słowo Pańskie jest wypróbowane, Jest tarczą wszystkim, którzy w nim ufają
Ps. 18.30-31.

O tarczy: Psalmy: 3.4; 5.13; 7.11; 18.3,31,36; 28.7; 33.20; 59.12;
84.10,12; 89.19; 115.9,10,11; 119.114.
W Ps. 118 czytamy, że Słowo Boże jest tarczą wszystkim, którzy w nim
ufają.

Ap. Paweł napisał, że jest to tarcza wiary. Jak wynika z wcześniejszych rozważań wiem, że walka ta toczy się na niewidocznym dla nas terenie i niewidzialnymi dla naszego wzroku narzędziami, czyli właśnie przez wiarę czy inaczej zaufanie. Zaufanie Bogu i Jego Słowu.

Jak działa taka tarcza?

A jak działa zwykła tarcza, taka jaką znamy z filmów czy z muzeów? Przywiązana do ręki, czy trzymana służy do zasłaniania się przed ciosami mieczem, toporem lub lecącymi przedmiotami np. kamieniami.
Oczywiście zależnie od wielkości tarczy trzeba się nią więcej lub mniej namachać. Wydaje się, że najwygodniejsza byłaby dostatecznie duża tarcza, za którą można sobie spokojnie stanąć i tylko przytrzymywać żeby się nie przewróciła, ale niestety byłaby wtedy bardzo niewygodna w czasie innych działań. Boża tarcza ma to do siebie, że rośnie w miarę używania, im więcej korzystamy z niej, tym lepiej potrafimy się nią posługiwać i tym mniej trzeba się napracować w obronie, a też, co jeszcze ważniejsze, coraz mniej ciosów czy pocisków wroga dociera do nas.
Oczywiście, żeby się bronić, trzeba widzieć to przed czym się mamy zasłonić, a jak już wiemy w tej walce nie jest to dostępne dla naszego wzroku. Jakie są zatem „ogniste pociski złego”?

KŁAMSTWA, KŁAMSTWA, KŁAMSTWA w których zawierają się: oskarżenia, krytycyzm, osądzanie, strach, zgorszenia, zgorzknienie i sto innych rzeczy, które zawsze sprowadzić można do jednego: kłamstwa.

O naszym przeciwniku czytamy, że:
złodziej przychodzi, aby kraść, zarzynać i wytracać. Wszystko o czym możemy pomyśleć na temat działań wroga to są kłamstwa, które często są wspierane przez wcześniej nadbudowane (też przez niego) religijne poglądy. Cokolwiek to może być i nie jest zgodne ze Słowem Bożym, bez względu na to jak dobrze uzasadnione jest ognistym pociskiem.

Słowo Boże jest pożyteczne do wykrywania błędów. ( IITym3.16)
W kontekście naszych rozważań możemy bezwzględnie stwierdzić, że jest ono skuteczne do rozpoznawania nieprzyjaciela, jego działań i sposobów walki, używanej przez niego broni i rodzaju pocisków. To dzięki Słowu Bożemu „widzimy, co na nas leci” i możemy nastawić tarczę w obronie
własnej czy kogokolwiek innego.
Dlaczego Pan powiedział: „lud mój ginie, bo brak mu poznania”? Dlatego, że lud, który nie wie przed czym się ma bronić, stoi bezradny wobec nieprzyjaciela, który może w niego bić jak w bęben, bez
jakiejkolwiek reakcji obronnej z jego strony. Taki człowiek (lud) jest po prostu ślepy duchowo, on rzeczywiści nie widzi niebezpieczeństwa, czy zagrożenia, z jednej strony, z drugiej zaś nie zna możliwości Boga i praw, które nadał swemu ludowi np.:

Iz.54.17.
żadna broń ukuta przecinko tobie nic nie wskóra, a każdemu językowi,
który w sądzie przeciwko tobie wystąpi, zadasz kłam,
Takie jest dziedzictwo sług Pana i ich sprawiedliwość ode mnie pochodzi
– mówi Pan
a także wszystko jest możliwe dla wierzącego
czy „wszystko mogę w tym, który mnie umacnia, w Chrystusie Jezusie

a przecież czytamy też, że:
II Król. 6.16.
więcej jest tych, którzy są z nami niż tych, którzy są z nimi.

Tak więc Słowo Boże otwiera nasze oczy na to, czym nas traktuje nieprzyjaciel, oraz na nasze możliwości obrony. W jaki sposób, znając już ataki przeciwnika, używamy tarczy wiary?
Jakub podaje nam następujący sposób:
Jak.4.7.
przeciwstawcie się diabłu, a ucieknie od was

Z zacytowanych na początku wersetów wynika, że są dwa sposoby przeciwstawiania się diabłu:
obrona tarczą (defensywa) i atak mieczem (ofensywa), możliwa jest też obrona mieczem. Słowo użyte przez autora jest bardzo dobre tzn. przeciwstawiać się.
Mamy przeciwstawiać się diabelskim działaniom, kłamstwom, Słowem Pańskim, (które jest) wypróbowane i jest tarczą wszystkim, którzy w nim ufają. dotyczy to wszystkich dziedzin życia, które zgodnie z wolą Boga powinno być obfite we wszystkim.
Przeciwnik atakuje nas takimi pociskami jak: ubóstwo, choroby, grzech, po czym wmawia w nas kolejne kłamstwa, że to Bóg tak chciał. Ostrzega nas przed tym Jakub.

Jak. 1.16-17 . Nie błądźcie, umiłowani bracia moi. Wszelki datek dobry i doskonały zstępuje z góry od Ojca światłości; u niego nie ma żadnej odmiany ani nawet chwilowego zaćmienia.

Kontekst poprzedzający te wersety mówi o kuszeniu, lecz zakończenie odnosi się do wszystkiego – od Boga pochodzi wyłącznie DOBRO i jest to konsekwentny ciąg dalszy nauczania Jezusa, który pokazał nam, że „nikt nie jest dobry, tylko Bóg jedynie”.

Tak więc pociski złego, złe same w sobie, mogą spowodować błąd w postaci przypisywania ich Bogu – jak to miało miejsce u Joba. Taka postawa jest błądzeniem. Twierdzenie, że Bóg uczy kogoś jakichś
prawd duchowych przez sponiewieranie go nieszczęściem, grzechem (np. upicie, czy choroba) Biblia nazywa błędem.

Obawy, strach,
Dość jednoznacznie odnosi się Słowo do strachu – jest to duch, który nie pochodzi od Boga,
„Gdyż nie dał nam Bóg ducha bojaźni, lecz mocy, miłości i trzeźwego myślenia”.
W wypowiedziach Jezus strach został przeciwstawiony wierze kilka razy:
„Czemu jesteście bojaźliwi, małowierni”
Zatem strach jest kolejnym pociskiem złego, który możemy odpierać tarczą wiary.

Ponieważ kłamstwo najczęściej operuje w dziedzinie myśli, tam odbywa się główna część walki. Kilka przykładów, takich najgrubszych i najłatwiej rozpoznawalnych pocisków złego. Kiedy przychodzi do głowy myśl: „Bóg cię nie kocha” Słowo Boże natychmiast daje nam odpowiedź, że jest to błąd (nieprawda, kłamstwo), ponieważ „tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał”.
Zatem w pierwszym etapie walki rozpoznajemy kłamstwo – pocisk skierowany do nas. W drugim etapie „wystawiamy” ten sam werset jako tarczę której ufamy i zasłaniamy się przed trafieniem w nas kłamstwa, mówiąc np.:
„zobacz stary, nie masz co się wysilać, bo tu jest napisane co innego”.

Podobnie, gdy przychodzi (przylatuje) nam do głowy: „no, teraz to już tak zgrzeszyłeś, że nie masz nawet po co myśleć o Bogu” WIEMY, że „krew Jezusa Chrystusa oczyści nas od wszelkiego grzechu” wystawiamy ten werset jako tarczę odbijającą ognisty pocisk. Podobnie ma się sprawa z tysiącami trudności, które trafiają się w codziennym życiu, jest tylko jeden warunek musisz WIEDZIEĆ, że to jest pocisk pochodzący od przeciwnika i mieć wiarę w to, że Słowo Boże jest tarczą. Jeżeli tego nie wiesz, giniesz, bo brak ci poznania.

Kiedy taka tacza nie jest skuteczna? W liście do Hebrajczyków znajdujemy odpowiedź, na pytanie dlaczego jest to tarcza wiary. Otóż:
Hebr. 4.2
tamtym słowo usłyszane nie przydało się na nic, gdyż nie zostało powiązane z wiarą tych, którzy je słyszeli.

Tak więc, również Słowo, jako tarcza służąca do obrony, jest nieprzydatna jeżeli nie wiąże się z wiarą. Można znać na pamięć całą Biblię i nie mieć z tego żadnego pożytku.
Przeciwstawianie się diabłu, polega więc na tym, że rozpoznajemy dzięki Słowu Bożemu, które jest w nas, atak, miejsce w które jest skierowany i zasłaniając się tarczą wiary „gasimy” ogniste pociski.
Zaraz na samym początku opisu zbroi Paweł mówi: „stójcie tedy”. Czasami wymaga to faktycznie długiego stania w samym środku huraganu pocisków.
Nie wiadomo jak długo trzeba będzie stać, lecz obietnica jest taka, że przez wiarę i cierpliwość dziedziczymy obietnice.

Dalej jest miecz Ducha, którym jest Słowo Boże. O sposobie używania miecza do ataku nieprzyjaciela. Przeciwstawianie się diabłu ma nie tylko wymiar bierny tj. obronny (defensywny), jest tu również miejsce na naszą aktywność – atak. Używanie miecza Ducha jest niezwykle skuteczne i powinno być
doświadczane przez każdego chrześcijanina, szczególnie jeżeli chodzi o walkę o innych ludzi, jak np. walka ap. Pawła w modlitwach o każdy zbór, o czym możemy przeczytać w jego listach.
Np.: Fil.1.9, Koi. 1.9, ITes.2.14, 3.10.

Zbroja Boża 3 – miecz

сколько стоит seo продвижение

Zbroja Boża 1 – Walka


Ef. 6.16-17
Stójcie tedy, opasawaszy „wasze biodra prawdą, przyodziawszy pancerz sprawiedliwości i obuwszy nogi by być gotowymi do zwiastowania ewangelii pokoju, a przede wszystkim, weźcie tarczę wiary, którą będziecie mogli zgasić wszystkie ogniste pociski złego; Weźcie też przyłbicę zbawienia i miecz Ducha, którym jest Słowo Boże.

Chciałbym, abyśmy rozważyli wyposażenie wojenne, jakie każdy chrześcijanin dostaje od Boga. Zaczniemy od zobaczenia w jakiego rodzaju wojnie bierzemy udział, po czym przyjrzymy się poszczególnym elementom uzbrojenia czy, jak to nazywa Słowo Boże, „zbroi Bożej”. Jak to ma zwykle miejsce przy rozważaniu Słowa Bożego ilość informacji zawarta w tekście jest olbrzymia, będziemy musieli się przyjrzeć nieco dokładniej temu, co tu jest zawarte.
Jak dowiadujemy się ze wstępu do wykładu z chrześcijańskiego uzbrojenia:

w. 12.
bój toczymy nie z ciałem i z krwią, lecz z nadziemskimi władzami, ze
zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich.

Co to dla nas oznacza? Przede wszystkim to, że musimy się coś na temat przeciwnika oraz prowadzonej przez niego walki dowiedzieć oraz sposobów obrony i ataku jakie możemy stosować wobec niego.

Oczywiście wiemy, że cokolwiek Słowo Boże nam zaleca, jest to z pewnością dobre i właściwe, stąd nie ma sensu zastanawiać się nad tym, czy „proponowana nam zbroja” jest właściwa, jakkolwiek w każdym innym przypadku należałoby to zrobić, skoro wątpliwa byłaby użyteczność tarczy do walki z czołgiem lub procy do walki z pszczołami. Tak więc, nie wdając się na razie w poszczególne elementy zbroi, z pewnością wiemy, że są one właściwe do prowadzonej przez nas walki.

Na początku najważniejszą informacją jest to, że bój toczymy z
– nadziemskimi władzami
– władcami tego świata ciemności
– złymi duchami
te trzy określenia dotyczą tego samego przeciwnika diabła. Waga tej informacji polega na tym, że nie będą przydatne nam żadne zdolności „ciała i krwi”. Wielu chce polegać na sobie i swoich zdolności sądząc, że dadzą sobie radę, lecz Pismo poucza nas, że:

I Kor 2.14.
rzeczy które są z Ducha, należy duchowo rozsądza

Wers ten dotyczy oczywiście bezpośrednio spraw dotyczących Ducha Świętego, lecz i inne duchy (jak czytamy: złe) nie mogą być inaczej rozeznawane jak duchowo. Po prostu potrzebny jest właściwy aparat, zmysł. Jak nie mierzy się długości stołu woltomierzem, ani jego ciężaru centymetrem, tak i do duchowych rzeczy trzeba przykładać duchową miarę. Prowadzimy walkę, której nie widać naszymi oczami, nie słychać i przeważnie nie jest ona bezpośrednio odczuwalna pozostałymi naszymi
zmysłami, choć jej końcowe efekty często aż nadto boleśnie nas dotykają. Właśnie fakt, że „ogniste pociski złego” są niewidoczne dla naszego oka stanowi ich największe niebezpieczeństwo, a przecież Pismo mówi nam, że będziemy je mogli gasić.

W słowach „weźcie całą zbroję Bożą” też jest zawarta pośrednio bardzo ważna informacja. Otóż, po pierwsze: okazuje się, że do jej ubrania potrzebny jest pewien wysiłek (weźcie), a po drugie: że
potrzebna jest cała zbroja, a nie jej części, czy nawet większość. W czasie walki każdy brak może okazać śmiertelnym zagrożeniem. Nikogo nie zdziwi żołnierz ranny w głowę, który poszedł do walki bez przyłbicy (chyba, że jego głupota).
Po trzecie: nie jest to nasza zbroja, ale Boża tzn. w całości dana nam przez Boga. Skoro tak, to możemy mieć pewność, że jest to zbroja doskonała, bo
wszelki dar dobry i doskonały zstępuje z góry od Ojca światłości (Jak. 1.17).

Oczywiście to wszystko nie jest o tak, sobie. Jaki jest cel tej całej „parady”?
Abyście mogli stawić opór w dniu złym i, dokonawszy wszystkiego , ostać się.

To, że mamy złe dni, wiedzą pewnie wszyscy, prawda? Ale co wtedy robimy? Czy w ogóle coś robimy, czy zatapiamy się w swoim żalu? A jednak okazuje, że właśnie w „dniu złym” nie tylko mamy „coś zrobić”
ale, „dokonać wszystkiego” i nie jest to sztuka dla najlepszych tylko.

Zbroja Boża 2 – tarcza

яндекс запросы слова

Pokuszenia

Zaremba P.

XII/97\

Wy zaś jesteście tymi, którzywytrwali w pokuszeniach moich
Łuk 22.28.

Werset ten długo sprawiał mi problemy, bo trudno było doszukać się w czasie Jego chodzenia z uczniami tych miejsc, gdzie Jezus miałby być kuszony w tak jawny sposób jak przed rozpoczęciem służby, niemniej któregoś dnia zobaczyłem, jak subtelne było to działanie i, że przyszło przez Jego uczniów!! Jeśli więc odkryjemy na jakie pokusy był wtedy wystawiany Jezus, będziemy mogli też zobaczyć, czego się spodziewać w obrębie Kościoła, zboru. Jak, często nieświadomie, nasi bracia      i siostry wystawiają nas na  pokuszeni, o których Pan powiedział, że w nich wytrwał. A skoro Onwytrwał, to znaczy, że i my możemy, gdyż

„mamy arcykapłana doświadczonego we wszystkim, podobnie jak my” (Hebr. 4.16).

Z powyższej wypowiedzi Pana widzimy, że był kuszony jeśli nie stale, to na tyle często, że zdecydował się nam o tym zostawić jakąś wiadomość, warto więc poszukać głębiej. Kiedy mowa jest o pokuszeniach należy zdawać sprawę z tego, że diabeł zwykle nie przychodzi namawiać nas do wielkiego odstępstwa „jako lew  ryczący” lecz jako zwodziciel: „baczcie, aby was przeciwnik nie podszedł.” Zobaczmy więc, co się może zdarzyć, kiedy przebywamy wśród umiłowanych w Panu braci i sióstr, w zgromadzeniach wiernych i wraz z nimi z daleka od społeczności. W momencie kiedy to się dzieje, nie musi to być diabeł mówiący przez nich, ale z pewnością włączy się on później do tego, aby zadany nam materiał został  „odpowiednio” przez nasz umysł przerobiony. Zaczniemy może od zdefiniowania, co to jest pokuszenie?

W ew. Mat. 16.21-23 dowiadujemy się o tym od samego Jezusa: „idź precz, szatanie bo nie myślisz o tym co Boże lecz o tym co cielesne”

Widzimy więc, że istotą pokuszenia jest doprowadzenie wierzącego do działania wg. myślenia o tym, co ludzkie, a nie o tym, co Boskie, lub inaczej o tym co cielesne, a nie o tym, co duchowe. Jest to również nazwana przez Pana „zgorszeniem”. Wydaje mi się, że na potrzeby  omawianego tematu to wystarczy, tym bardziej, że, jak zobaczymy, doskonale pasuje do tego, o czym Pan mówił.

Wiedząc już o co chodzi, przyjrzyjmy się dokładnie kilku przypadkom kuszenia Pana, jakim został On poddany. Podzielimy je sobie na te,  które dotyczą służby i osobistych relacji wierzącego. Najpierw pokuszenia dotyczące służby:

• Spraw abyśmy siedzieli po twojej  prawicy i lewicy Mar. 10.37
Poważne pokuszenie przychodzące na wielu chrześcijan: wybierania sobie samemu służby, żądania od Boga tego, co dla niech nie zostało przewidziane, ponieważ : „Bóg umieścił członki w ciele, każdy z nich tak, jak chciał” (Ikor. 12.18). Jak wiele mniej sfrustrowanych dzieci Bożych byłoby dziś na świecie, gdyby potrafili się poddać Bożemu planowi. Wołanie: „Panie, uczyń to, abym był prorokiem, pastorem, itd.” pozostaje, jak widać z odpowiedzi Pana, zupełnie bez odpowiedzi, ponieważ dostanie się to tym, dla których zostało przewidziane. Jest w tym również zawarte ostrzeżenie dla wszystkich, którzy mają wpływ na wybieranie podopiecznych do różnych służb, aby nie czynili tego według zachcianek lecz kierowali się wyłącznie wolą Boga i nie mieli względu na osobę (np. szczególnie bliską sobie – vide „uczeń, którego Jezus miłował”)

• zejdź z krzyża, abyśmy  uwierzyli Mat.27.49
Pokusa porzucenia krzyża jest stale obecna w życiu chrześcijan, bez względu na to jak jest uzasadniana, nawet tak szlachetną pobudką jak to, że ktoś z tego powodu uwierzy. Porzucenie krzyża to również pokusa porzucenia walki o siebie na wzajem, noszenia brzemion jedni drugich,  błogosławienia tych, którzy przeklinają. „Kto idzie za mną, a nie niesie krzyża swego nie jest mnie godzien”

• jaki znak nam uczynisz, abyśmy  widzieli i uwierzyli
J6:30
Kiedy służba wzrasta istnieje olbrzymia pokusa, aby zacząć się popisywać „swoją” mocą przed nielicznymi, którzy w królestwie się nie liczą i liczyć nie będą nawet,  gdy zobaczą znaki i cuda, bo to  często są ci:
„Choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą” (Łuk. 16.31)

• …Jeśli chcesz być  znany
Jn.7:4
Wielkie niebezpieczeństwo używania darów Ducha do zdobywania popularności i odbierania dla siebie chwały należnej Bogu.   Wystrzeganie się takiego sposobu myślenia jest sprawą kluczową dla rozwoju służby.

• Chcą go obwołać królem J 6:15
To pokusa przyjęcia stanowiska, które jest znacznie mniejsze od należnego zgodnie z obietnicą i osiąganego przez wiarę – czyli substytut, z to szybko. Pokusa przyjęcia czegoś znacznie gorszego niż to, co zaplanował dla nas Bóg, lecz zaraz – „bierz co masz pod ręką, ile będziesz czekał” Chrystus stale oczekuje (oczywiście w naszym rozumieniu tego słowa) na czas kiedy będzie widzialnym Królem, lecz o ileż lepsze będzie to Królowanie i Królestwo niż proponowane mu wówczas w czasie Jego ziemskiej służby.

• Tak to nie mogliście jednej godziny czuwać ze mną? Mat 26.40/Łuk22.44
Zniechęcenie – pokusa szczególnie silna po dużym wysiłku („w śmiertelnym boju, jeszcze gorliwiej się modlił”). Często przychodzi do głowy kiedy wydaje się, że nikomu na niczym nie zależy, kiedy podejmując nadludzkie wysiłki, spotykamy się ze ścianą zaspanych twarzy tych, którzy mieli być naszymi pomocnikami (sami ich wybraliśmy i pracowaliśmy z nimi).

• Mistrzu dobrze nam tu  być.
Łuk 9.33
Pokusa zatrzymania się w służbie/życiu na chwilowym zadowoleniu z tego, co się wydarzyło. To jest dobre, tak trzymać, nic nowego nie wprowadzać, żadnych nowinek nie słyszeć, niech już będzie tak fajnie już na zawsze, jak było przez chwilę.

• Włóż swój miecz do pochwy, czyż nie mam pić kielicha, który mi dał Ojciec.
Zawsze znajdzie się ktoś, kto zaproponuje nam szybkie odejście od wyznaczonego planu Bożego w trudnych chwilach, tuż przed jego wypełnieniem: ,,ale jak by się wtedy wypełniły Pisma, że tak się stać musi” (Mat. 26.54)

• Oto uczniowie twoi czynią czego, nie wolno czynić w sabat .    Mat. 12.2.
Kolejna pokusa, to stawiania poprawności doktryn, lub zasad ustanowionych dla zboru/kościoła nad wartością życia ludzkim. Sam Jezus podaje przykład złamania Prawa, dla tego, że sługa Boży był głodny i nie było innego wyjścia – wersy 3 i 4 – „czy nie czytaliście., co zrobił Dawid, kiedy był głody, on i ci którzy z nim byli?”

• Ze mną nie chcesz mówić, czyż nie wiesz, że mam moc….
J. 19.10
Pokusa uzależnienia wykonania woli Boga od człowieka, od jego możliwości czy to prawnych, politycznych czy finansowych. Jednoznaczna jest tutaj odpowiedź Pana: „nie miałbyś żadnej (mocy nade mną), gdyby ci to nie było dane z góry”     (w. 11)

Sprawy związane z naszym osobistym życiem duchowym, myśleniem i działaniem

• Czy chcesz abyśmy ściągnęli ogień z  nieba, jak to i Eliasz czynił, aby ich pochłonął
Łuk  9.54

Pokusa odwetu, zemsty – dokładnie według słowa Pana – „myślisz o tym co cielesne, a nie o tym, co duchowe”.

• Czy wiesz, że uczeni w piśmie zgorszyli się.
Zasianie w umyśle złych myśli przeciwko innym osobom. Jak często można od dobrych ludzi usłyszeć: „a wiesz co, ten to powiedział o tobie……”,  „a wiesz co on powiedział o twoim ostatnim kazaniu?!” itd. Nie jest to nic nowego, sam Pan był próbowany w tej sprawie. Można się tutaj też dopatrzyć pokusy dostosowywania Prawdy do oczekiwań „ludzi wykształconych”. Po prostu troszkę „podbarwić”, żeby i tamtym się podobało.

• Mojżesz kazał takie kamienować, a ty co mówisz
Pokusa osądzania innych ludzi na podstawie prawa i bez miłosierdzia, pomimo, że w Bożym wymiarze (duchowym świecie) „miłosierdzie góruje nad sądem”. Jest to pokusa porzucenia miłosierdzia i wynoszenia prawa ponad wartość życia ludzkiego: „Idźcie i nauczcie się co to znaczy miłosierdzia chcę, a nie ofiary”.

• Czy należy płacić podatek  cesarzowi Mat 22.17
Pokusa, szczególnie u nas łatwa do uzasadnienia – porzucenia osobistej uczciwości wobec władzy, bo jest obca (Rzymski cesarz – okupant).   Dobrze jest umiejętnie korzystać z należnych  prawem ulg podatkowych – lecz nie za cenę uczciwości wobec Boga i siebie.

• Na cóż ta strata, przecież można  było……… Mat. 26.8-9

Próba powstrzymania przed złożeniem Bogu dużych ofiar. Idzie taki czas, że żadne ofiary nie będą zbyt wielkie, a przecież nawet życie ma być składane. Dobrze by było gdybyśmy, gdy nas Pan do tego pobudzi, nie dali się odwieść od wypełnienia Jego woli przez tych, którzy nam powiedzą: „no, no, no, siostro nie przesadzaj, przecież można to o wiele lepiej wykorzystać na chwałę Bożą”.

• Przenigdy nie będziesz mi umywał nóg  moich
J13.8
Pokusa odrzucenia oczyszczającego wnętrze napominania przez braci i siostry. Różne są formy napominania pokazane przez Jezusa swoim uczniom:
• łagodnie – tak to jednej godziny nie mogliście czuwać ze mną
• zdecydowanie – i zgromił ich Jezus: nie zabraniajcie im przychodzić
do mnie
• ostro – o głupi i gnuśnego serca …..

Bez względu na to jak to się odbywa, napominanie nie jest przyjemne dla żadnej ze stron i dlatego łatwo jest poddać się pokusie: „nie będziesz mnie uczył, co mam robić i jak”. Ponieważ Bóg nigdy nie zostawia nas bez sposobu walki z przeciwnościami  z którymi się spotykamy, więc i tym razem znajdziemy na powyższe zasadzki odpowiednią radę:

„MÓDLCIE SIĘ. ABYŚCIE NIE POPADLI W POKUSZENIE’*
a korzystając z definicji pokuszenia znalezionej na początku rozważań możemy napisać;


MÓDLCIE SIĘ ABYŚCIE MYŚLELI O TYM CO BOŻE,

A NIE O TYM CO CIELESNE.
deeo.ru