Category Archives: Pozostałe

Tajemnica jedności 02#Zaremba Piotr

#
PRZYJACIEL GRZESZNIKÓW

Czy
zastanawialiście się kiedyś z jaką łatwością Ten, który został
uczyniony za nas grzechem, który umarł za nasze grzechy, przechodził do
“porządku” nad grzechem ludzi?

Samarytance powiedział: “ten którego
teraz masz nie
jest twoim mężem”. Jak zareagowałbyś ty sam, gdybyś się
dowiedział, że dana osoba żyje w cudzołóstwie?

Kobiecie przyłapanej na cudzołóstwie
rzekł “i ja cię nie potępiam
„……………

Jezus
pozwolił obmyć swoje stopy grzesznicy (Łuk 7.36-50) ON święty Bóg,
nieskalany baranek Boży pozwalał się dotykać grzesznikom.

Na co faryzeusz myślał sobie : gdyby ten był prorokiem……..

Jezus został nazwany przyjacielem
grzeszników, celników i pogan… ale w Jego postawie widzimy
zdecydowany sprzeciw OBŁUDZIE. Jak to jest możliwe, że Jezus mógł być
nazwany przyjacielem grzeszników i pogan, a chrześcijanin nie może
zostać przyjacielem chrześcijanina?

Poszukajmy zatem przyczyn i wróćmy na
chwilę do tajemnicy Chrystusowej:

ON sprawił, że z dwojga jedność
powstała, i zburzył w ciele swoim stojącą pośrodku przegrod
ę z muru nieprzyjaźni,
On zniósł zakon przykazań i przepisów
, aby czyniąc pokój, stworzyć w sobie samym z dwóch jednego nowego człowieka i
pojednać obydwóch z Bogiem
w jednym ciele przez
krzyż
, zniweczywszy na nim nieprzyjaźń;







Otóż jedynym warunkiem zbawienia jest
przyjęcie darmowej łaski
, jak to wcześniej
pisze Paweł:
Łaską zbawieni jesteście




WSZYSCY ZBAWIENI, SA ZBAWIENI Z ŁASKI.




Problem wielu polega na tym, że wydaje im się, że niektórzy są
mniej a inni więcej zbawieni, przez poprawność doktryn lub rzetelność
wykonywania prawa.

Również dziś, w późniejszych wiekach,
Bóg chce okazywać różnorodną mądrość swoją
,
przez jedność Kościoła
, niekoniecznie
organizacyjna
, ale koniecznie duchową...

W II liście do Kor 5.14, czytamy: “bo miłość Chrystusowa ograni nas, którzy

Doszliśmy do
tego wniosku, że JEDEN za wszystkich umarł, a zatem
wszyscy umarli, JEDEN
umarł za wszystkich, ŁASKĄ zbawienie jesteście, pomimo ze to wiemy,
jednak nie postępujemy zgodnie z tym, czy zatem doszliśmy do tego
wniosku czy nie, że JEDEN umarł za wszystkich?

Jest to więc tajemnica, która ma być
objawiona nie tylko ludziom, ale też mocom ciemności, jak czytamy:




I abym na światło wywiódł tajemny plan, ukryty od wieków w Bogu, który wszystko stworzył, aby teraz nadziemskie władze i zwierzchności w okręgach niebieskich poznały przez Kościół żnorodną mądrość Bożą.





I
Poszukajmy więc tej różnorodnej mądrości Bożej.

Ale co innego jeszcze mówi nam Pismo (I
Kor. 3.3
)?




Jeszcze bowiem cieleśni jesteście. Bo skoro między wami jest zazdrość, i
kłótnia
, to czyż cię leśni nie
jesteście

Dlaczego jeszcze?
Bo

(Jak. 3.16/17) Jeśli jednak gorz
zazdroś
ć i kłótliwość macie w
sercach swoich
, to przynajmniej nie przechwalajcie się i nie
kłamcie wbrew prawdzie. Nie jest
to
, która z góry zstępuje, lecz przyziemna zmysłowa, demoniczna




Tak więc kiedy Kościół się kłóci,
zazdrości sobie nawzajem,
obmawia, szkaluje itd. to moce ciemności nie tylko nie uczą się przez Kościół
różnorodnej mądrości Bożej, ale jeszcze się serdecznie cieszą
, że to im, a nie Panu Kościół jest posłuszny. Jedność
wszystkiego jest mądrością Bożą i celem, do którego zmierza

całe stworzenie Boże, bo (EF. 1.10):




tajemnica woli Boże/y aby z nastaniem pełni czasów wykonać ją i
w Chrystusie po
łączyć w jedną całość WSZYSTKO, i to, co jest na niebiosach, i to, co jest na ziemi w nim.





II.

Jezus zburzył w sobie NAJPOTĘŻNIEJSZY
MUR
(PRZEGORDĘ) jaki kiedykolwiek stał pomiędzy plemionami
ludzkimi; mur przepisów, zakon
nieprzyjaźni.

Tą tajemnicę Paweł wyjaśnia w innym
miejscu pisząc do
Galacjan (pogan) (3.23):




zanim przyszła wiara
byliśmy
wspólnie zamknięcie i
trzymani pod strażą zakonu
, dopóki wiara nie
została objawiona
…..

a gdy przyszła wiara już nie
jesteśmy pod opieką przewodnika.

ALBOWIEM WSZYSCY JESTEŚCIE SYNAMI
BOŻYMI przez wiar
ę w Jezusa Chrystusa.




Dzięki temu Słowu możemy obserwować
drogę odwrotną chrześcijanina. Kiedy zaczyna ubywać wiary
, gdy Jezus przestaje być źródłem bezpieczeństwa i poczucia
wartości, człowieka zaczyna z powrotem budować mury przepi
sów (nawet niepisanych), ludzie słabej wiary muszą być strzeżeni przez wspólne
zamknięcie
, budując

mury nieprzyjaźni
między chrześcijanami, w celu oddzielenia się od tych, dla których inne
przepisy lub Chrystus są jedynym wyznacznikiem jest zbawienie z ŁAS
KI.

Paweł zdawał sobie z tego sprawę lepiej
niż ktokolwiek inny, widział niebezpieczeństwo odbudowy muru (pomimo,
że posługiwa
ł się stale zestawieniem pogan z Żydami) w Gal:
pisze

2. 15-18

w. J 8 bo jeśli
znowu odb
udowuję to, co zburzyłem
samego siebie czynię przestępcą









Kim zatem czynimy sami siebie jeżeli
odbudowujemy mury zwalone przez Jezusa
???!!!

Na czym więc polega owo odbudowywanie
murów?

Upraszczając: w połowie na pysze ludzkiej, a drugiej połowie braku wiary.

Będę się często posługiwał naszym
lokalnym przykładem, ponieważ jest on najbliższy i znamy go w miarę
dobrze. Mamy (rok 1996) na naszym terenie cztery grupy, które nie
różnią się
doktrynalnie NICZYM, różnią się natomiast stopniem
nasycenia pychą
,
którą należy obnażać i oddzielać ducha o duszy ostrzem miecza Słowa.
Jest też kilka innych Kościołów, co do których zróżnicowanie jest mniej
lub bardziej wyraźne, ale i tu zasada jest ta sama;
Łaską zbawieni jesteście.
Problem podziałów dotyka cały Kościół na świecie, czytałem ostatnio, że
istnieje 5000 denominacji, każda z nich uważa pozostałe za mniej
wartościowe, dalsze prawdy
itd.

Jak należy to zobaczyć z Bożego punktu widzenia?

III.

Czy zauważyliście, że Jezus najczęściej
posługiwał się Samarytanami i poganami jako pozytywnymi przykładami.

Możecie sobie wyobrazić jak to działało
na pychę Żydów
??

Oto poganin Setnik Rzymski został
przedstawiony jako wzór wiary jakiej ni było w Izraelu!

Oto Samarytanin właśnie jest pokazany
jako ten, który jest bliźnim poszkodowanego i nazwany miłosiernym.

Również samarytanin jest tym, który się
wrócił, aby oddać chwałę Bogu za uzdrowienie
,….

Królowa z południa (Saby)
jest podawana jako wzór, bo przyszła słuchać Salomona, a oto tutaj
więcej niż Salomona, a żydowscy przywódcy religijni nie chcą Go
słuchać.

Dla wielu
protestantów, a szczególnie charyzmatycznych protestantów, a jeszcze
szczególniej dla zielonoświątkowców dzisiejszym typem Samarytan są
Katolicy.

Mają swoje bałwany, mają swoje święte
góry, własne święta itd. itd.

Wiecie, że mieszkam pod samym kościołem
i przyglądając się tłumom schodzącym się na msze każdego dnia przez
ostatnie tygodnie i dni, myślałem sobie
Boże co
zmusiłoby zielonych do codziennego przychodzenia na nabożeństwa przez
cały tydzień
?” Połowa tej gorliwości starczyła by do zdobycie
wszystkich dzielnic Nowego Sącz dla Chrystusa!

I nie wszyscy oni przychodzą tam
pędzeni religijnością! Spotkałem wielu z nich, kt
órzy prawdziwie Boga szukają, dla niego
przychodzą nawet jeżeli jest to nakaz. Mo
żesz
powiedzieć, że zarabiają na zbawienie.

Ale o ileż gorliwsi powinni być ci, którzy już są zbawieni!!!

Może ktoś się oburzy na takie
porównanie, ale “myśli moje to nie myśli wasze
,
spójrzmy więc na to, co na ten temat mówi Pismo.

Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym jaka namiastka Jezusa
jest głosz
ona w KK? Nie obrażając nikogo, jakiego Boga pokazuje się ludziom?

– Jedne święta “Jezus malusieńki, leży śród stajenki….:

– Drugie święta; miesiąc postu, potem
drogi krzyżowe, gorzkie żale, straż u grobu, po czym jedna msza “na
rezurekcję
i po wszystkim.

No ale my to co innego, Jezus Panów Pan, Królów Król, Zwycięzca,
Odkupiciel…… itd.

O, jak wspaniałego Boga możemy poznawać, czytając Pismo,
słuchając namaszczonych kazań
….

Ale wicie co mówi na to Pismo (Łuk
11.31)




Królowa z południa stanie na sądzie wraz z tym pokoleniem i spowoduje ich potępienie, gdyż przybyła z krańców ziemi, aby słuchać mądrości Salomona, a oto tutaj więcej niż Salomon.




Ona podjęła olbrzymi wysiłek, aby poznać kogoś o kim słyszała, że jest
mądry. Wielką wyprawę przez cały ówczesny świat
, aby zobaczyć „zaledwie” mądrego człowieka. Królowa Saby
na pewno nie została zbawiona, a jednak jej gorliwość do podjęcia
wielkiego wysiłku dla drobnostki, stała się powodem do potępienia tych,
którzy nie wysilili się, aby poznać Największego.

Oto
może się okazać,
że
wielu katolików (zbawionych czy nie – ślepy ślepego prowadzi) którzy w
swojej gorliwości prześcignęli różnych protestantów, stanie na sądzie i
spowoduje ich potępienie, gdyż
,, oto tutaj
więcej niż dzieciątko Jezus, więcej niż Jezus ukrzyżowany”
itd.

aracer.mobi

Tajemnica jedności 03#Zaremba Piotr

#

IV.

Jest to Boża zasada komu wiele dano od tego wiele wymagać się będzie

Łuk 12.46-48

Nie kto inny powiedział faryzeuszom jak Jezus, że “gdybyście byli
ślepi nie mielibyście grzechu, a że mówicie: Widzimy, przeto
pozostajecie w grzechu” (J 9.14)

W Rzym. Napisane jest 5.13 ale grzechu się nie liczy gdy nie ma zakonu

Dlaczego czujemy się lepsi od innych,
mądrzejsi, bardziej święci itd
…..?

Właśnie
dlatego, że nie rozumiemy dobrze tej zasady, dlatego że Słowa Jezusa o
tym, aby najpierw wyjąć belkę z własnego oka, a potem zająć się źdźbłem
w oku brata nie jest rozpatrywana w kontekście poznania, które mamy.
Oto porównujemy się do współczesnych Samarytan
np. Katolików i nie
wychodzimy w tym porównaniu tak źle, ale tylko we własnych oczach.
Pismo mówi (II Kor. 10.12)




nie mają bowiem rozumu, jeśli do siebie swoją własną miarę przykładają, i siebie z
samymi sobą porównują




Co to znaczy swój ą własną miarę? Tzn. stworzoną, wymyśloną przez
siebie dla własnej wygody.

Otóż myśli
moje to nie myśli wasze”
, a jak myśli Bóg?

Źdźbło w twoim oku może okazać się belką, a belka w oku brata źdźbłem!!!

Ty mówisz:

  • Przecież to taki
    drobiazg, wobec tego, co „on” robi!”

A Pan mówi:

  • Wyjmij najpierw
    belkę z oka swego.
  • Gdzie belka, Panie, jaka belka? Co to za belka, zobacz, co oni
    wyprawiają!
  • Wyjmij najpierw belkę z oka swego.
  • No, belka, belka, no może to i belka, ale ….
  • Wyjmij najpierw belkę z oka swego.
  • ….
  • ….

Można tak długo, a sprawa jest prosta.

Chcecie wiedzieć jak to działa? Komu
wiele dano od tego wiele wymagać się będzie. Przygotowałem taki f
izyczny
model tego, jak może to być widziane oczami Boga, a który powinien być
zrozumiał dla każdego, kto zaliczył kurs fizyki w szkole średniej.

Poznanie
i grzech mają się do siebie tak, jak przedmiot i soczewka. Im większe
poznanie, tym większa grubość soczewki. Ten sam grzech przedstawiony
jako odcinek po lewej stronie rysunku, daje zupełnie różne obrazy
(czyli to, co widać z innego, Bożego, punktu widzenia) – p. prawa
połowa. Przy odpowiedniej kombinacji odcinka i soczewki może się
okazać, że „mniejszy” grzech jest widziany jako „większy”,

A „mniejszy” – jako „większy”
(abstrahując od tego, co możemy rozumieć jako „mniejszy” czy
„większy”). Oto właśnie w jaki sposób ” źdźbło w twoim oku może okazać
się belką
, a belka w oku brata źdźbłem”.

V.

Dlaczego
mamy tak karłowate chrześcijaństwo?

Jednym z kolejnych powodów jest
niepoważne traktowanie następnej zasady Królestwa Bożego
tj.

Łuk 10.16 Kto was słuch mnie
słucha, a KTO WAMI GARDZI MNĄ GARDZI.

6




Oraz baczcie, abyście nie gardzili najmniejszym z tych, którzy wierzą
albowiem powiadam
wam, że aniołowie ich
nieustannie patrzą

w oblicze Ojca w niebie.




Skąd to ostrzeżenie? Tutaj również
działa to, co zwykle pozytywnie przyjmujemy:




Cokolwiek uczyniliście najmniejszemu…MNIE SAMEMU uczyniliście.




Pogarda (zwykle nie określana tak mocnym słowem) dla chrześcijan z
innych grup
, denominacji czy orientacji jest tak powszechna, że efekty tej postawy nie mogą być inne niż duchowa
miernota. Wielu wydaje się
,
że mogą wielbić Boga w swoich komorach, na SWOICH zgromadzeniach, czy
też uwielbiać Go wykonywaną służbą i równocześnie GARDZIĆ CHRYSTUSEM w
swoim bracie czy siostrze.

Już Salomon napisał, że „kto gardzi swoim bliźnim, ten
grzeszy”.

Wiecie dlaczego pogarda dla innych chrześcijan jest taka
niebezpieczna?

Ponieważ Jezus sam powiedział, że nikt nie przychodzi do niego
jeżeli go Ojciec nie pociągnie.

A to oznacza, że każdy wierzący
człowiek na ziemi, bez względu na teologię, został osobiście
pociągnięty do Jezusa przez Ojca. Kiedy więc odnosisz się ze wzgardą
, czy nawet tylko z
wyższością do dzieci Bożych to tak jakbyś mówił Bogu:

  • No ,zobacz sobie Panie, kogoś to
    wybrał, co to za jedni, co oni tam wyprawiają
    , wygadują

Na co Pan odpowiada (Iz 45.11)

  • Jak śmiecie żądać ode mnie
  • wyjaśnienia co do
    moich d
    zieci, albo dawać mi rozkazy do
    co d
    zieła moich rąk?

Czyśmy
mocniejsi od Niego? Bóg nie tylko wstawia się za honorem Jezusa, którym
gardzisz w swoim bracie lub siostrze, ale też za swoimi dziećmi, które
sam kształtuje!
!!.

Kolejna zasada przez którą nadziemskie władze mają poznać różnorodną
mądrość Boża to jest:

VI

Mat. 9.13.

Idźcie i nauczcie się, co to znaczy: miłosierdzia chcę, a nie ofiary.

Sam Jezus mówi miłosierdzia chcę, a nie
ofiary. Możemy składać Bogu wszystkie przewidziane w
NT ofiary, a Jezus mówi:
MIŁOSIERDZIA CHCĘ, A NIE OFIARY.

Jak dramatycznie potrzebny jest dziś
ten nakaz przekazany Kościołowi, który nie zna słowa miłosierdzie.

Jesteśmy ludem jednej szansy tzn.
najgorszy przestępca, bandyta i zboczeniec jakim był człowiek przed
nawróceniem, to jest oczywiste, że zostało mu przebaczone, został
oczyszczony
itd.

Ale nawróceni.….
.000000000000000 nie takiemu nie można darować jego błędów dużych czy
małych.

A przecież nie tak stanowi Słowo (Rzym.
5.8-10):




Kiedy byliśmy grzesznikami, Chrystus za nas umarł.
Tym bardziej więc teraz usprawiedliwieni krwią jego
, będziemy zachowani od gniewu. Jeśli bowiem, będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy
pojednani z Bogiem
, przez śmierć Syna Jego, TYMBARDZIEJ
. BĘDĄC PO JDENANL dostąpimy zbawienia przez życie jego.




Jezus mówi do kościoła:

  • Okaż miłosierdzie, tym którzy cię
    skrzywdzili, którzy odeszli od zboru, grupy czy Boga w ogóle, siejąc za
    sobą spustoszenie, oszczerstwa, złość, nienawiść,
  • okaż miłosierdzie, starszym,
    pastorom, liderom, czy przełożonym, którzy narobili tyle głupstw, że
    tamci odeszli zgorszeni
  • okaż miłosierdzie tym, którzy dziś
    żyją w nieświadomości bałwochwalstwa, cudzołóstwa i wszelkiej
    nieczystości okaż miłosierdzie tym
    , którzy cię do
    dziś dnia w nocnych snach prześladują
  • Gdyż On chce miłosierdzia, a nie
    ofiary. Taka jest właściwa kolejność.

Możesz składać Bogu ofiary, których On nie przyjmie, gdyż nie ma w
tobie miłosierdzia, grupy, (ludzie)
, które nie
okazują miłosierdzia
, będą znikać Mai. 1.10:




niechby się znalazł ktoś, kto zamknąłby bramy świątyni,

abyście nie zapalali ognia na moim
ołtarzy daremnie
.

Nie mam w was upodobania, nie jest mi miła ofiara

z waszej ręki. Gdyż miłosierdzie chcę najpierw, a nie ofiary.




U Amosa Bóg powiada:

USUŃ ODE MNIE WRZASK
TWOICH PIEŚNI.

Jeśli nie ma miłosierdzia to nawet
pieśni uwielbiające mogą być WRZASKIEM w Jego uszach. Dziś jest tak, że
mamy uwielbienie i wielu nie przychodzi, bo to robi niewłaściwa osoba,
która kiedyś tam coś tam, inni bo grają tam tacy co ……
. a jeszcze inni bo to jest
w Piaście, bastionie zielonych, a oni do zielonych nie pójdą.

Idiotyzm sięgnął zenitu.

Kto z chrześcijan dałby ap.
Piotrowi pierwsze miejsce w kościele (jak pisze o nim Paweł – był
uważany za filar), po takim upadku jakim było zdradzenie Jezusa.

Chyba
nie za bardzo zdajemy sobie również sprawę z prawdziwości porównania
kościoła do ciała, i Słowa, które mówi:
.jeżeli
jeden członek ciała choruje, to całe ciało jest chore
„. Jeżeli
są w mieście chrześcijanie, lub grupy, które twoim zdaniem są gorsze,
słabsze, lub chore, nie powinieneś spokojnie zasnąć zanim się za nich
nie pomodlisz.

Każdy znałby to za głupotę, gdyby ktoś
powiedział do swojej złamanej czy ogarniętej gangreną nogi czy ręki, co
mnie to obchodzi, niech sobie poradzi sama

I Kor. 12.21



Nie może więc
oko powiedzieć r
ęce: nie potrzebują ciebie;
albo głowa nogom: nie Potrzebuj
ą was.




Czytając w tym kontekście słowa Jana (I
J. 3.14
):




my wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do żywota,
bo miłujemy braci, kto nie miłuje braci, pozostaje w śmieci.




Oraz 4.20




Kto nie miłuje brata swego, którego widzi
nie może
miłować Boga, którego nie widzi
.





Dlaczego potrzebna jest miłość, która
przewyższa wszelkie poznanie?

Dlatego, że czasem Bóg wymaga zrobienia
czegoś, co przerasta nasze obecne poznanie. Przez długi czas nasze
poznanie może być przede wszystkim literalne i nie zawsze zgodne z
Duchem Słowa. Wbrew pozorom nie zawsze wypełnianie Słowa jest zgodne z
jego Duchem. Bardzo często ślepe posłuszeństwo Słowu staje się po
prostu zimną religijnością
, którą można
zabić człowieka.

Jeżeli
te słowa oskarżają cię w jakiś sposób, znalazłeś siebie w zakresie
głoszonego słowa, to dobrze, takie jest jego zadanie (J12.47,48)




Jeśliby kto słuchał słów moich, a nie przestrzegał ich. Ja go nie sądzę;
nie przyszed
łem bowiem
sądzić
świata, ale świat zbawić.

Słowo które głosiłem sądzić go będzie….




Mamy zaglądać do Słowa Bożego jako
lustra odbijającego nasze słab
ości
w zdwojonym stopniu, jak do lustra powiększającego nasze słabości, ale
też powiększającego naszą wartość przed Bogiem i powiększającego nasz
dostęp do Łaski. Dziś jest dzień łaski i dzień zbawienia. Jezus nie
przyszedł sądzić świata, nie przyszedł te
ż w tym Słowie sądzić ciebie, ale zbawić i uwolnić od tych słabości,
które Słowo pokazuje.

Dziś możesz zostać usprawiedliwiony.

aracer.mobi

Nieistotne

30.03.2004

Przez kilka dni bawiłem się pewną myślą, a chodziło o to, w jaki sposób udowodnić, że argumenty po obu stronach sporu są śmieszne. Przykładem na to, jak poważnie walczący traktują swoje argumenty jest fakt, że w internecie w najbardziej popularnych wyszkiwarkach znajduje się 2.290.000 stron poświęconych argumentom jednej lub drugiej strony! Zazwyczaj, obaj oponenci, ponieważ walka toczy się między dwoma głównymi protestanckimi grupami, aby wykazać swoje stanowisko, obrzucają się gradem biblijnych wersetów. Dwie internetowe strony związane z tym sporem, pojawiające się na szczycie listy definiują spór wyraźnie.

Numer jeden stwierdza, grubą, dużą czcionką, że ta doktryna 'JEST ZŁA’ – po czym następuje zdanie, które mówi:  „Jest tak wiele biblijnych dowodów na błędność tej doktryny, że lepiej jest umieścić je na osobnej stronie” – i wylicza miriad referencji biblijnych.

Numer drugi na liście (powtarzam, z całkowitej liczby 2.290.000 wylistowanych strony) zajmuje stanowisko „za” ze swoim własnym zestawem referencji.

Strona znajdująca się jako trzecia na tej długiej liście zawiera w swoim tytule pytanie: „czy ta doktryna jest niebezpieczną złudą?”  – ze swym własnym zestawem biblijnych wersetów wykazujących, że ta zasada jest złudą.

Czwarta strona napisana przez chrześcijańskiego autora dobrze znanego z logicznego podejścia do takich spraw. Tan z kolei łączy się z argumentami stojącymi „za” i zawiera taki mały klejnocik:   Ci, którzy odrzucają „____ _____ ______ ______” mogą to zastąpić tylko tym: ” ____ ____ ____ ____”  (Dokładne przeciwności).  Jego argumentacja jest klarowna ilogiczna i, moim zdaniem, wyjątkowo dobrze napisana. Więc cóż? – Jest chyba w porządku (jak sądzę) zauważyć, że po pięciu czy sześciu akapitach  ten pisarz zaczął przeplatać swoje argumenty biblijnymi referencjami a których już dalej w miarę regularnie używał.

Nawet nie wiem jak rozkładają się pozostałe 2.289.996 stron na za i przeciw – lecz te cztery pozwalają nam zdać sobie sprawę z tego, jak silnie inwestują obie strony  w tą doktrynę.  Skoro oba stanowiska sa wyraźnie przeciwne wobec siebie,  przynajmniej jeśli chodzi o argumenty, to logiczny jest wniosek, że obie strony nie mogą mieć racji równocześnie. Czy jako ktoś, kto nie jest tak doinwestowany w argumenty ani „za”, ani „przeciw”,  nie mam podstawy, aby zapytać czy może obie strony nie wykazały oczywistego barku wagi całej sprawy?  Myślę o czymś, co powiedział Jezus (Mat 15.6): „Przez wiele swoich tradycji, unieważniliście Słowo Boże”. W przypadku tej szczególnej doktryny z łatwością można by stwierdzić, że walczący wykazali nieistotność Biblii!  Czyż nie jest to przykra uwaga?  Każdy, kto czyta moje traktaty wie, że konsekwentnie odnoszę się do tego, co Biblia mówi – szczególnie w oryginalnych językach – zatem trudno mi uwierzyć, że Biblia jest nieadekwatna, nie jest towięc mój wniosek, lecz widzimy, w jaki sposób można spowodować, że taka się dzieje.

Mój wniosek jest taki:  te dwie główne denominacje chrześcijańskie wierdzą, że Biblia jest „słowem Bożym” i używają fragmentów z Biblii, aby wykazać, że ich istnienie jest uzasadnione, a zatem, „oczywiście”, ma błogosławieństwo Boże; każda z nich w oparciu o swoje interpretacje szczególnych wersetów sprzeciwia się innemu punktowi widzenia i każda wyraźnie unika tych fragmentów, które wydają się obalać ich własne stanowisko.  Już wkrótce ujawnię o jaką doktrynę chodzi a powiem tylko, że jest  to tylko jedna z wielu tak gwałtownie traktowanych (przynajmniej słownie) różnic – które w moim odczuciu są nieistotne.

Zanim ujawnię doktrynę tak jak jest przedstawiana w powyższych odnośnikach wyszukiwarek (możesz sam to znaleźć na www.searchalot.com oraz www.google.com) przyjrzyjmy się dwóm wielkim denominacjom, które poczyniły te potężne kwestie publikując je w swojej literaturze, a są to: różnorodni Baptyści, którzy stoją „za” tym stanowiskiem, wraz z licznymi innymi denominacjami, oraz mnogość Zielonoświątkowców wraz z innymi denominacjami urzymującymi przeciwne zdanie.

Uważam, że ta doktryna oraz sprzeczne argumenty są nieistotne! Zamierzam również powtórzyć coś, co Jezus powiedział – ja tego nie powiedziałem – odłóżcie te kamienie! Jezus powiedział coś takiego do raczej sporej grupy religijnych ludzi ówczesnego świata, którzy mieli zdumiewająco podobne tendencje do wyżej wspomnianych grup:

– Czytacie stale Pisma , aby znaleźć w nich odpowiedź na temat życia wiecznego i to czego nie rozumiecie to fakt, że one mówią o mnie. A jednak nie chcecie przyjść do mnie, aby przyjąć życie wieczne.

A oto parafraza tego, co powiedział powyżej Jezus:

– Spieracie się na argumenty w oparciu o Pisma, a te spory i Pismo, którego używacie odwodzą was ode mnie i od życia wiecznego.  Czy nie będzie w porządku powiedzieć, że jest to przynajmniej jedna z możliwości spojrzenia na to, co Pan powiedział?

Cóż to za doktryna, więc? Technicznie nazywa się „doktryną wiecznego bezpieczeństwa” a zwrotem używanym w wyszukiwarkach jest „raz zbawiony, na zawsze zbawiony”.

Mała dygresja. Termin używany w oryginalnych językach, a tłumaczony jako „życie wieczne” nie oznacza „życia wiecznego” w takim sensie w jakim obie strony doktryny „wiecznego bezpieczeństwa” go używają. Większość ludzi rozumie „wieczne życie” jako odejście po śmierci do nieba. Rzeczywiście. Moja żona ostatnio wzięła udział w obiedzie przygotowanym po nabożeństwie. Do stolika przysiadł się pewien przedstawiciel tego kościoła i zaproponował jej członkostwo.  Z łatwością ominęła ten temat, mówiąc, że jest tutaj tylko w odwiedzinach na okres zimowy. Zapytał jej następnie, czy jest pewna, że po śmierci pójdzie do nieba a ona zapewniła go, że tak.

Termin ten w oryginalnym języku oznacza: bez początku i bez końca. Dokładniej, oznacza tą chwilę, TERAZ. Jezus nie mówił o czymś, co przygotuje nas do nieba po śmierci; Jezus mówił  o wejściu w rzeczywistość Królestwa Bożego TERAZ. Dalej , Jezus powiedział, że każdy, kto wchodzi w tą niewidzialną rzeczywistość duchową NIGDY nie umrze. Śmierć pokonana! A jednak ogromna część chrześcijaństwa jest skupiona na śmierc podczasi, gdy Jezus mówił o Życiu TERAZ, w tej chwili.  „Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych!”  Jak może to być tak łatwo przeoczone?

Oczywiście, ma to związek z tym, o czym wspomnieliśmy wcześniej. Powtórzmy słowa Jezusa (Mat 15:6)

(Połączenie przekładów BT i BW daje dokładnie takie tłumaczenie jak w j. angielskim – przyp. tłum.):

– Przez wasze religijne tradycje unieważniliście Słowo Boże.

Uwielbiam opowiadać pewną prawdziwą historię o śmiechu wartym sporze nad nieistotną chrześcijańską doktryną – „raz zbawiony, na zawsze zbawiony” czy przeciwnie.  Oops, zajmijmy się też przez chwilkę, na podstawie oryginalnego języka Biblii, słowem tłumaczonym jako „zbawiony”.  W oryginalne znaczenie tego słowa wytrąca z ręki następny głupi argument sporu. Ponieważ w oryginalnym języku nie znaczy ono „zbawiony” w sensie w jakim jest używane i argument „zbawiony od czego” jest bezwartościowy. To słowo oznacza „naprawiony” lub „połączony razem”. Połączony z Bogiem PONOWNIE!  (z ang. „repaired, „RE- PAIR” oznacza „znowu do pary”, „razem połączeni”, – przyp. tłum).  W kontekście oznacza to połączenie ponownie z Bogiem, co ma całkowicie inne znaczenie! OK, wróćmy do tej historii.

Pewien przyjaciel zapytał mnie czy spotkałbym się z kimś, kto sprzeciwia się chrześcijaństwu. Opowiedziałem, żartując, że ja też sprzeciwiam się chrześcijaństwu. Powiedział mi:

– Wiem, co masz na myśli. Strasznie trudno mi opowiedzieć mu o Jezusie Chrystusie, ponieważ on sprzeciwia się wszystkiemu co chrześcijańskie.

Wynik tej rozmowy był taki, że umówił mnie z biznesmenem, z którym miałem porozmawiać o Jezusie Chrystusie. Okazało się, że ten człowiek był zaprzysięgłym ateistą! Jego przywitanie, po przedstawieniu mnie, było takie:

– Przypuszczam, że jesteś jednym z tych „nowonarodzonych” chrześcijan.

I zanim miałem szansę cokolwiek powiedzieć, dodał:
– Jedyny przypadek kiedy zostałem wy…. w moim biznesie miał miejsce właśnie z „nowonarodzonymi” chrześcijanami.

Powiedziałem mu, że właśnie dlatego mam problemy z ludźmi, którzy mówią o sobie jako o „narodzonych na nowo”, pomimo, że jest to poprawny termin, do którego odnosił się Jezus.

– Zamiast wyśmiewać się z tego wszystkiego o czym wszyscy dobrze wiemy, – powiedziałem –  że niektórzy religijni ludzie nie żyją zgodnie z tym, co głoszą, powiedzmy, że prawdziwym rozwiązaniem jest zapytać Jezusa Chrystusa, czy jest realny. On żyje i jest tutaj właśnie teraz razem z nami.

Nastąpiła zdumiewająca przemiana, gdy ten zatwardziały ateista dosłownie wykrzyczał:

– Jezu Chryste, jeśli jesteś prawdziwy, pokaz mi. Potrzebuję pomocy!

Temat wiecznego bezpieczeństwa zostało pominięty, a stało się to tak: ten człowiek poprosił, aby Jezus Chrystus wziął jego życie. Szybciej niż jakakolwiek osoba, którą do tej pory spotkałem, zrozumiał, że Jezus Chrystus rzeczywiście jest w nim i że jest zawsze dostępny. Ponieważ był ateistą, nie był związany przez chrześcijańskie tradycje, zatem jego skok w relację z Jezusem był natychmiastowy.

Oto, zamiast sprzeczania się czy nawet dyskutowania na temat „wiecznego bezpieczeństwa”, fragment z Pisma, który pokazuje całkowitą nieistotność tej zasady:

„Oto stoję u drzwi i kołaczę, jeśli ktoś usłyszy mój głos i otworzy drzwi, wstąpię do niego i będę z nim, a on ze mną”.

W tym szczególnym przesłaniu jest dla mnie zdumiewające to, że to Jezus dostarcza tutaj antidotum na „grzech” kościoła w Laodycei – duchowej letniości. Stan spowodowany religijnym myśleniem, że są duchowo bogaci i nie potrzebują niczego, podczas, gdy Jezus mówi im, że są biedni, nadzy i ślepi.

Przypuszczam, że mógłbyś powiedzieć, że chodzi tutaj o tych, którzy koncentrują się na „wiecznym bezpieczeństwie”. Tego nie mówię i szybko chcę wskazać na to, że utrzymywanie, że nie jest możliwe być „wiecznie bezpiecznym” prowadzi do wielu fałszywych religijnych standardów, które wywołują taką samą duchową letniość – jest to po prostu druga strona tej samej religijnej monety.

Dlaczego mielibyśmy dać się tak bardzo pochłonąć rzeczy nieistotnej?

– Ej, Jezu, czy ty jesteś realny. Jeśli JESTEŚ realny weź moje życie TERAZ. Nie chce uczepić się religijnych doktryn czy czytania Biblii, czy chodzenia do kościoła, czy czegokolwiek – chcę, abyś Ty wziął moje życie TERAZ!

Jeśli o mnie chodzi, jest to sposób, jaki odkryłem na wyjście z letniości religijnych nonsensów do obecności i mocy Bożego Ducha na stałe. Chcesz podyskutować o wiecznym bezpieczeństwie? Idź do kogośinnego – ja jestem w tej chwili na spotkaniu z Jezusem.

Bradcullen33316@yahoo.comраскрутка сайта

Ukierunkowanie

Kwiecień 24, 2004

W zależności od dnia tygodnia osobiście odpowiadam na 50 -100 (a czasami więcej) e-maili od różnych ludzi, przy czym nie liczę tutaj tych, z którymi prowadzę stałą, codzienną korespondencję wynikającą  z stałej wymiany zdań.

Część z tej stałej korespondencji dotyczy osób trzecich. Zwykle są to osoby o znaczącym emocjonalnym, duchowym lub fizycznym problemie. Co najmniej dwadzieścia razy dziennie jestem proszony o to, aby połączyć się w „modlitwie” za te osoby.  Zaintrygowany jestem pytaniem, jak często owi korespondenci proszący o modlitwę za innych mają „zewnętrzne” nastawienie wobec Boga. W czasach Jzusa ludzie religijni stracili to, co Jezus mówił na temat miejsca zamieszkania Boga, niestety tak samo jest i dziś.

„Nie szukajcie królestwa „tutaj” ani „tam”, ponieważ królestwo Boże jest wśród was!” (W oryginalnym języku wyraźnie widać, że „królestwo Boże” odnosi się do miejsca, w którym rządzi Bóg).  Jezus modlił się do Tatusia wewnętrznie i poinstruował innych, aby czynili podobnie, tj., módlcie się do Tatusia, który mieszka w was. Te polecenia są bardzo specyficzne i proste, czego pozbyła nas religijna tradycja. Jezus mówi nam o tym, w jaki sposób osiągnąć stale wzrastającą świadomość Bożego Ducha w nas. Więcej, jego instrukcje mają na celu skierowanie nas do Tatusia w czasie kryzysu i domagania się z wytrwałością i uporem, aby Duch Boży prowadził nas w tych wyzwaniach, AŻ DO otrzymania odpowiedzi. Używa nawet porównanie do stukania w drzwi Taty, gdy domagamy się Jego odpowiedzi. Język oryginalny zapewnia całkowitą jasność, mówiąc, że właśnie o tym mówił Jezus, aby tak robić. Stukaj i domagaj się AŻ DO chwili, gdy zobaczysz to, co Bóg już ogłosił w niewidzialnej rzeczywistości. Ogłosił,  że takie jest Jego pragnienie i taki cel ma powoływanie (wypowiadanie) tego przez nas do istnienia w fizycznej rzeczywistości

Co zatrzymuje nas przed powoływaniem (wypowiadaniem) Bożej woli do tej rzeczywistości, na naszej planecie?

Co powoduje, że odwracamy się od obecności i mocy Bożej w nas do ukierunkowania na 'zewnętrznego’ Boga?  Odpowiedź jaka pojawia mi się w tej chwili może być pokazana przez jedną z tych rzeczy, o które Jezus modlił się stale: aby być odwiedzionym od pokuszeń oraz o to, aby być obronionym „od złego”.

Z jednego powodu rozważmy nasze niewolnicze przywiązanie do tradycji wygenerowanej przez Biblię Króla Jakuba (King James Version), której tłumaczenie: „i nie wódź nas na pokuszenie” oraz wielu współczesnych tłumaczeń, których błędne i niekompetentne przekłady jeszcze bardziej podkreślają to zdradzieckie: „nie wódź nas na pokuszenie”.  Czy możemy zobaczyć, co dzieje się z naszą zbiorową psychiką, gdy jest ona nieustannie atakowana przez myśl, sugerującą, że Bóg jest tym, który wiedzie nas na pokuszenia?

Jeśli jesteśmy zdolni do zobaczenie tej jednej rzeczy, to kajdany religii zaczną opadać. Słowa te w oryginalne wyraźnie mówią: ODWIEDŻ NAS OD POKUSZENIA”.  Zatrzymamy się tu na chwilę i zobaczmy różnicę?

Jakie wrażenie pozostawia na naszych umysłach stałe powtarzanie do Boga, który jest „gdzieś na zewnątrz”: „Nie wódź nas na pokuszenie” ?

Szczególnie wyraźnie widoczne jest w oryginalnym języku, że Jezus modlił się (mówiąc nam, abyśmy robili podobnie) „odwiedź nas od pokuszeń”.

Niektórzy z was czytając to prawdopodobnie potrząsacie głowami nad zatrzymywaniem się przy czymś, co wydaje się proste. Okazuje się, że to NIE jest proste. Powiem wam całkowita prawdę, że codziennie koresponduję z ludźmi, emocjonalnie, fizycznie i duchowo zmagającymi się z tym zwariowanym obrazem Boga – tego który prowadzi nas do pokuszeń. Argumenty oczywiście są takie, że to On pozwala  lub powoduje na kuszenie nas tak, abyśmy byli wzmocnieni. W porządku, rozumiem tę koncepcję, lecz wywołuje to pytanie, dlaczego Jezus nauczał czego innego. Co więcej, dla tych z was, którzy upierają się przy tym, że nie ma działającego przeciwnika czy „złego” – czy jakkolwiek się to nazwie – pytanie: dlaczego Jezus modlił się „Uwolnij mnie od złego” (?). Dlaczego Jezus uważał za konieczne modlić się w ten sposób kilka razy dziennie? Dlaczego myślimy, że możemy ignorować to, co on robił i polecił nam robić i ciągle mieć skuteczne życie modlitewne?

Zajmijmy się jeszcze jedną „święta krową” to jest „ryczeniem” o rozpoznanie tego, co w następnym paragrafie. Z pewnością nie przyda mi to przyjaciół. Nie interesuje mnie zyskiwanie przyjaciół – piszę to, co mam napisać dla tych, którzy mają oczy do patrzenia, lecz dopóki nie skonfrontujemy tej sprawy twarzą w twarz, nigdy nie spotkamy się z naszym przeznaczeniem czy inaczej, nigdy nasza obecna rzeczywistości nie rozjaśni się. Są tacy, którzy upierają się przy tym, że  „Bóg wyraża zgodę na wszystko, co się dzieje”. Cóż więc? W pośpiechu wykazania „suwerenności Boga” niektórzy sięgają po „zgodę na to, co się dzieje”, aby twierdzić, że wszystko, co się dzieje jest koniecznie Bożą wola  i powinno być brane z uśmiechem i bez opierania się.

Stare odchody!  Zanim podążymy dalej, zajmijmy się czymś, do czego wielu ludzi przylgnęło – po obu stronach sporu: choroba i duchowo wywoływane fizyczne uzdrowienia. Przyjmijmy założenie, że Bóg pozwala na wszystko, włącznie z tym, że On pozwala na choroby, co oznacza dla niektórych, że Bóg powoduje to dla swych własnych celów. Dlaczego taka myśl daje niektórym ukojenie, tego nie mogę pojąć.

Gdybym chciał (a nie chcę) mógłbym wyciągnąć z Biblii fragmenty, które dowodzą prawdziwości obu stron, lecz bóg nie dopuszcza, ani nie wywołuje (wybieraj – można udowodnić, że oba przypadki to jedno i to samo) choroby dla swoich tajemniczych celów, zatem modlitwa i wywoływanie duchowego uzdrowienie jest przeciwne Bożej woli. Oznacza to również, że Jezus, który, jak ogłasza biblia, jest naszym starszym bratem i naszym wzorem do naśladowania w skutecznym uzdrawianiu działał niezgodnie w Bożymi celami.

Jezus powiedział: „Szukajcie królestwa Bożego i jego sprawiedliwości”. Jest zatem uprawnione postawienie pytania: „Dlaczego religia stara się nas wprowadzić do patrzenia na „Boga na zewnątrz” i „Chrystusa na zewnątrz”. Gdy biblia w oryginalnych językach, pokazuje wyraźnie nam, Boga, który żyje w nas i „Chrystusa w TOBIE!”.  Właśnie pojawił się w moim umyśle potężny obraz siebie siedzącego w ławce i odwracającego swoja uwagę od Boga we mnie w stronę jakiegoś kaznodziei stojącego za kazalnicą i głoszącego na temat „Boga, gdzieś tam”. Czy muszę mówić więcej?

Moim zdaniem większość dominujących narzędzie, z których korzysta przeciwnik, aby trzymać ludzi z dala od obiecanego przeznaczenia osobistej relacji z Bogiem o religijne tradycje zrodzone przez Biblię Króla Jakuba. Jest to tak zakorzenione w naszej podświadomości, że nie zdajemy sobie sprawy z tego ja trujące jest. Posłuchaj tego: Nieustanna bliska osobista i intymna modlitwa przekazana zgodnie ze znaczeniem oryginalnych języków NIE jest taka: „Ojcze nasz, który jesteś w niebie, święć się imię twoje”.

A jednak słyszymy to w pieśniach i cytowane w ten sposób stale, co sprowadza nas na manowce istoty tego, co Jezus przekazywał. Otrzymuję maile od ludzi, którzy mówią, że lekceważę i nie czczę Boga zwracając się do Niego „Tatusiu”. Intymność tego jednego jedynego Taty, czy bardziej po europejsku, Papciu, jest dokładnie tym, co Jezus wyraził w oryginalnym języku. Jedynym sposobem na przetłumaczenie tego, co Jezus powiedział i literalnie zgodnym z tekstem oryginału jest:  „Nasz jeden, jedyny Tatusiu, którzy żyjesz w nas”.

Musimy wyzwolić się z tych lingwistycznych łańcuchów wokół naszych szyi. Na przykład, w oryginalnym języku słowo tłumaczone w KJV jako archaiczny angielski „hallowed” (i utrzymywany w większości współczesnych przekładów) oznacza UNIKALNY, 'jeden jedyny’ – Jezus nie mówił o surowym, niedostępnym „Ojcu” – mówił o Tatusiu, do którego mamy dostęp jak dzieci, które nie znają lepszego sposobu jak tylko wspiąć się na kolana Tatusia, gdzie mogą być kochane i pocieszane! Tatuś, którego wielu z nas nigdy nie miał, lub w najlepszy razie nie pamięta.

Pisze z czystej frustracji chwili z powodu emocjonalnego i psychicznego zniszczenia, jakie zostało nam zadane zbiorowo – i jest utrzymywane przez tych, którzy bądź to nie mogą, bądź nie chcą zobaczyc prawdy i chcą utrzymywać ludzi w niewoli tłumaczeń sprzed czterystu lat i tradycji, jaką one zrodziły.  Oczywiście czterystuletni wiek nie sprawia, że jest ono złe, lecz że jest ono całkowicie niezrozumiałe dla współczesnych, ponieważ język rozwinął się i jest tak wiele przykładów słów, które dla nas wydają się mieć jedno znaczenia, lecz faktycznie oznaczają coś zupełnie innego – wymagało by to całego słownika, aby wskazać na te różnice. Co jest jeszcze bardziej podstępne* to fakt, że współczesne tłumaczenia przekazują te same tradycje, które utrzymują ten sam brak zrozumienia.

*Uwaga (tutaj wyjaśnienie słowa „insidious” – gra słów): Używam słowa 'zdradziecki’ wiele razy, ponieważ oznacza ono nie tylko „niebezpieczny” i „groźny”, lecz również jest korzeniem słowa „wewnątrz” (inside). W religijnych systemach jest duch stojący za sceną, złowroga siła, której jedynym celem jest utrzymywanie ludzi w przywiązaniu do siebie samego. Wśród licznych narzędzi są: 1). Archaiczny język KJV i 2) błędne tłumaczenia współczesnych wersji, których zamierzonym celem miało być lepsze zrozumienie Biblii, a które również zwodzą. W tej dziedzinie jestem całkowicie życzliwy wobec tych, którzy trzymają się KJV z powodu czystości tłumaczenia. Nie chcę się spierać z moimi braćmi w tej sprawie, ponieważ rozumiem wszystko i nawet zgadzam z wieloma ich argumentami.

Wracając do „Królestwa Bożego szukajcie wpierw i jego sprawiedliwości”. Jaka jest sprawiedliwość Boga w nas? W jaki sposób nabywamy Bożą sprawiedliwość? Boża sprawiedliwość nie jest czymś co nabywamy; to jest coś, co uznajemy jako totalnie należące do niego. Boża sprawiedliwość jest integralną częścią Boga. Muszę zmienić swoje ukierunkowanie z Boga „na zewnątrz”, na skoncentrowanie się na moim jednym, jedynym doskonałym Tatusiu we mnie – i stale znajdować się w Jego obecności i Jego mocy a zatem i sprawiedliwości z Boga. „Szukajcie sprawiedliwości Bozej!” Gdzie szukać jej? WEWNATRZ. Ja tego nie powiedziałem, Jezus to powiedział.

„Praktykujcie obecność Bożą” nie jest jakimś ezoterycznym aforyzmem – jest to środek dzięki któremu zmieniamy naszą orientację.

Mój jeden jedyny doskonały Tatusiu, który żyjesz we mnie – „przyjdź królestwo Twoje, bądź wola twoja, jako w niebie tak i na ziemi” (?) NIE! Może zajmiemy się tym nieco błędnym przekładem następnym razem, to jest, dopóki nie będziecie chcieli podystkutować o tym. Jeśli tak, piszcie do mnie.

Bradcullen33316@yahoo.com

P.S. Jeśli zdecydujesz się napisać do mnie w związku z powyższym, zajrzyj do mojego artykuło pt. „Czy wszyscy będą uzdrowieni?” z 02.10.2003. następnie przejdź do 'Wyjdź i pozostań”. To krótkie kawałki, lecz powinny wyjaśnić wszelkie nieporozumienia co do tego, w co wierzę. Dziękuję.deeo

Sztorm

Marzec 14, 2003

Część 1.
Byłem w Anchorage na Alasce, gdzie razem z pewnym małżeństwem jedliśmy obiad. Byli małżeństwem pastorskim sprawującym służbę w tutejszym kościele, a ja zostałem zaproszony, aby spędzić tutaj kilka tygodni i pomóc im w budowaniu ich kościoła i innych misyjnych praca w tej okolicy.  Opowiadałem im prawdziwą historię o tym, jak kilka miesięcy wcześniej „wziąłem autorytet” nad „księciem okręgu niebieskiego” i zatrzymałem bardzo intensywne opady – na czas wystarczająco długi, aby mechanik, który pracował przy naszym samochodzie na poboczu drogi nie zmókł. W pewnym określonym obszarze wokół samochodu było całkiem sucho. Gdziekolwiek wokół byś się nie rozejrzał były gęste chmury a ulewny deszcz, któremu towarzyszył silny wiatr, padał na kilka mil wokoło. Było natomiast zupełnie sucho i spokojnie w pobliżu samochodu.  Barbara powiedziała:
– To śmieszne! Bóg tego nie robi! Biblia mówi, że Bóg sprawia, że deszcz pada na dobrych i złych jednakowo.

Barbara tak „się zagotowała”, że nie byłem w stanie jej wyjaśnić jaki i dlaczego coś takiego mogło zajść i pokazać jej solidne biblijne zasady stojące za tym. Dalej dyskusja przebiegała już miedzy Dickiem i Basią. Dick już kiedyś pracował ze mną przez pewien czas i był gotów zaświadczyć o kilku dziwacznych wydarzeniach jakie miały miejsce podczas mojego usługiwania. Powiedział jej, że nie rozumie dlaczego staje się coraz bardziej zdenerwowana i że właśnie jednym z powodów mojej wizyty tutaj było nauczenie „ich ludzi” przejmowania autorytetu nad wszelkimi dziełami przeciwnika.

Małżonka zaś była tak bardzo rozzłoszczona, że zacząłem obawiać się o jej zdrowie. Prawdopodobnie była po sześćdziesiątce i stwierdzenie, że miała lekką nadwagę byłoby zdecydowanym niedomówieniem. Jej twarz stała się czerwona i ostatecznie wstała od stołu i wyszła nie odzywając się do żadnego z nas. Dick, co zrozumiałe, był pełen zażenowania i w końcu powiedział:
– Da sobie z tym radę.

W pewnym sensie byłem przyzwyczajony do tego typu reakcji u ludzi.. lecz z pewnością nie spodziewałem się tego po tej parze. Przede wszystkim opierali swoją służbę na intensywnej modlitwie i oczekiwaniu na to, że w wyniku tej modlitwy cuda zaczną się pojawiać  Było późne sobotnie popołudnie. Na szóstą rano umówione było spotkanie w kościele z grupą ludzi, którzy odpowiedzieli na moje wezwanie, aby codziennie rano przyłączyć się do mnie w modlitwie o Boże poruszenie w kościele i okolicy… aż do uzyskania wyników. Powiedziałem Dickowi, że idę do łóżka.  Dick i Barbara już wcześniej nalegali, że również będą na porannym spotkaniu w kościele . Powiedziałem Dickowi, że rano to prawdopodobnie wybiorę się na spacer, co stanowiło jakieś trzy kilometry między ich domem a kaplicą.  Końcówka lata dawała jaszcze całkiem sporo światła o 5.30 rano w Anchorage. Oboje spierali się ze mną, że będą czekać na mnie i zawiozą mnie do kościoła, lecz powiedziałem, że rzeczywiście wolę iść na spacer i wyruszyłem, gdy oni jeszcze jedli śniadanie. Ruszyłem do drzwi, a Dick zawołał:
– Ej, ma padać dziś rano!
Zwyczajnie powiedziałem, że sobie z tym poradzę. Mniej więcej w połowie drogi zaczęło padać. W ogóle nie myśląc o poprzednim wieczorze „wziąłem autorytet” i szedłem całkiem suchy, pomimo że wszędzie wokół mnie padało. Właśnie w chwili, gdy dotarłem do parkingu, dojechali tam też moi przyjaciele i wysiadali z samochodu, do tej pory już solidnie lało. Wszedłem pod okap znajdujący się nad wejściem do kaplicy dokładnie w chwili, gdy oni w dwójkę pędzili chodnikiem oddzielającym budynek od parkingu. Poruszali się ze spuszczonymi głowami, jak to ludzie zwykle robią, gdy mocno pada. Pomimo tak krótkiego odcinka, przemokli niemal całkowicie.

Weszliśmy do drzwi razem. Barbara spojrzała na moją suchą sportową marynarkę i suchą głowę i niemal wykrzyknęła: Zanosiło się na prawdziwy sztorm wewnątrz kościoła! Moja obecność stwarzała problemy, których  mogło nie dać się rozwiązać. Barbara nie chciała ze mną na ten temat rozmawiać i coraz bardziej oddalała się do Dicka. Powiedziałem mu, że najlepsze co w tych okolicznościach mogę zrobić to wyjechać… i wkrótce potem mnie tam nie było. Dlaczego wierzący tak bardzo się denerwują, gdy ich teologia jest zagrożona? Jest na to kilka „dobrych” odpowiedzi… odpowiedzi, które ostatecznie spowodowały, że bardziej usługuję poza zorganizowanymi kościołami niż wewnątrz nich. Jest o wiele łatwiej przejść ludziom ponad ich tradycyjnymi doktrynami ku poruszaniu się w obecności i mocy Bożego własnego Ducha poza kościołem niż wewnątrz. Nie robię niczego, czego ktokolwiek inny nie mógłby zrobić, jeśli tylko zechcą uwierzyć, że oni również mogą.  Nawet nauczyłem się w jaki sposób powstrzymywać bardziej skutecznie takie burze we wzajemnych relacjach, niż to umiałem zrobić w przypadku Dick’a i Barbary, lecz nie wewnątrz kościoła… i jest ku temu powód.

Szatan wywołujący pogodę? Hmmmmm.. brzmi trochę jak z mitologii. To mogło by być częścią zwiedzenia i wrogiej propagandy. Zanim podążymy dalej… wyjaśnijmy sobie coś… całkiem. Jezus powiedział, że Szatan jest przeciwnikiem, że on jest władcą rządzącym duchami, czy aniołami, nad pewnymi fizycznymi obszarami czy też tym, co widzimy naszym wzrokiem. Nie wymyślam sobie tego, ani nie wymyśliłem sobie powyższej historii ze sztormem. Jezus powiedział również, że jednym z głównych celów przeciwnika jest kraść, zarzynać i wytracać”.  Zasadniczo każdy może zrobić cztery następujące rzeczy z powyższą częścią. Po pierwsze, potraktować to jako coś błahego. Po drugie, potraktować to poważnie, bardzo poważnie i nauczyć się radzić sobie z tym skutecznie. Po trzecie, potraktować to poważnie i niczego nie robić w obronie. Po czwarte, zrozumieć to, że jesteśmy na wojnie, w walce duchowej (w niewidocznej rzeczywistości) i fizycznej (rzeczywistości widocznej dla naszych oczu) i nauczyć się podstaw zwyciężania. W wielu dziedzinach wojna jest już skończona… bitwa wy-grana (skończona i kropka) i gorąco wierzę w to, że jest to prawda. Niemniej jednak, chciałbym powiedzieć, że ci, którzy werbalnie upierają się przy tym, że wojna jest skończona czy też, przede wszystkim nigdy nie istniała – a równocześnie żyją w porażce –tzn. efekty pochodzące z fizycznej rzeczywistości utrzymują ich z dala od doświadczenia tego, kim są w duchowej rzeczywistości… (na miliony sposobów takie porażki mogą się zdarzyć i zdarzają) – kpią sami z siebie.

Część 2.
Jeśli czytałeś powyższą historię o burzy to pamiętasz, że pewnego ranka powstrzymałem deszcz przed padaniem bezpośrednio na mnie, gdy szedłem. Pamiętasz też kobietę, która bardzo nerwowo reagowała na całą sprawę, równie ostro jak na opowiadaną przeze mnie historię dotyczącą takiego samego zdarzenia.

Po opublikowaniu pierwszej części „Sztormu” (tj. tego, co powyżej) otrzymałem e-maile, które wskazywały na to, że ludzie pragną wiedzieć więcej i w większości zgadzające się ze mną. Niektórzy mieli poważne pytania, które  rozwinęły się w co najmniej interesującą korespondencję. Celem napisania Sztormu 1 było otwarcie duchowych oczu na inny wymiar życia, który przeważnie nie jest rozpoznawany przez większość „wierzących”.

Tym wymiarem jest po prostu działanie Szatana poprzez swoich niewidzialnych agentów, które wywołuje wszelkiego rodzaju spustoszenia. Jezus powiedział: „oto daję wam autorytet nad wszelkimi działami złego”. Zły czyni te rzeczy poprzez swoich agentów, których określamy jako „złe duchy” czy „demony”. Proszę zauważyć, że je nie szukam demonów pod każdym kamykiem. Nie zamierzam dyskutować z tymi, którzy nie wierzą, że takie istoty w ogóle istnieją. Dla tych zaś, którzy wiedza i wierzą (aczkolwiek ogólnikowo), że coś się dzieje poza fizyczną rzeczywistością, że coś powoduje, a nawet kontroluje wyzwania na jakie w życiu na tym fizycznym poziomie napotykają, mam dobrą wiadomość – wiem jak pozbyć się tych wrogich agentów, gdy tylko pojawi się okazja.

Dobrym przykładem jest tutaj opowiedziana w książce „Otwieranie skarbnicy darów” (dostępna całkowicie za darmo przez e-mail bradcullen333@yahoo.com i w j. polskim na stronach www.poznajpana.org) historia pastora, który był świadkiem dość dramatycznego epizodu „przed i po”. Wierzył w istnienie demonów po prostu dlatego, że takie jest świadectwo Biblii, lecz myślał, że „uzdrowienia”, których był świadkiem działy się „przez wiarę” i taktował pewne rzeczy, które słyszał ode mnie w czasie tych „uzdrowień’ jako takie “mumbo jumbo.” Tak właśnie myślał – do momentu, gdy był świadkiem uwolnienia z poważnych ograniczeń ruchu związanych z artretyzmem i problemów z oddychaniem związanych z astmą. Działo się to w raczej dziwacznym klimacie (choć całkowicie prawdziwie), gdy demony powodujące artretyzm i astmę wychodziły w dość dramatyczny sposób.   Później, ten pastor usiadł z głową opartą na stole kuchennym, a jego żona zapytała mnie raczej dość oburzonym tonem, dlaczego pominąłem pewne rzeczy, które zwykle słyszała w takich przypadkach i zdała sobie sprawę z tego, że właśnie to spowodowało, że demony opuszczając kobietę powodowały pewne zaburzenia. Opowiedziałem:  – Nie wiem, po prostu poprosiłem Ducha Świętego o prowadzenie i
zrobiłem to, do czego, jak czułem, prowadził mnie On.  Pastor, z głową nadal zgiętą na stole, powiedział miękko:
– Ja wiem, dlaczego – po czym wyjaśnił, że nigdy by nie uwierzył, gdyby nie zobaczył.

Nazywaj sobie te istoty jakkolwiek chcesz… wytworami wyobraźni, negatywnymi myślami, czy czymkolwiek, one są realne… i ignorowanie ich „dzieł” to ignorowanie armii oddanej niszczeniu wszystkiego i nas wszystkich. „Poznaj swojego przeciwnika” jest tutaj właściwym powiedzeniem. Są, oczywiście, tacy, którzy przechodzą ponad tą „wiedzą”. Z pewnością nie jestem zainteresowany przekonywaniem tych, którzy powinni zmienić swoje myślenie.  Chciałbym nieco odnieść się do tego „przechodzenia ponad potrzebą wiedzy”. Żyjąc i pracując w obszarach, gdzie malaria i febra (żółta gorączka) – obie choroby przenoszone przez moskity – są bardzo poważnymi i powszechnymi zagrożeniami, mogę powiedzieć, że jedną rzeczą jest odrzucanie możliwości, że ukąszenie moskita może mieć wpływa na człowieka, a zupełnie czym innym jest zostać ugryzionym i niemal umrzeć z powodu malarii czy febry… jak to się zdarzyło mojemu przyjacielowi.

Zaufaj mi… nie próbuję zasiewać strachu, lecz zrozumienie.

O co chodzi? Bardzo łatwo jest uwierzyć w diagnozę, która mówi, że zarówno malaria jak i febra są wywoływane przez moskity. Występuje bardzo prosty związek między przyczyną, efektem i medycznymi dowodami. W przypadku wspomnianej wcześniej kobiety, która cierpiała na artretyzm i astmę, jest trochę trudno uwierzyć, że to niewidoczny wróg był przyczyną…dopóki nie został wypędzony. Szczególnie trudno jest w to uwierzyć, gdy ktoś był leczony i brał leki przez wiele lat. Nie zamierzam powtarzać tej historii, lecz kilka faktów jak i cała historia może ci się przydać, a są zamieszczone w „Otwieraniu skarbnicy”.

Jak już napisałem wielokrotnie, miałem przywilej pracować z psychiatrą, który wcześniej, gdy rozmawiał ze swoimi pacjentami, mówił im o mnie w taki sposób:
– Ten mój przyjaciel, czubek, myśli, że pewne emocjonalne problemy mogą być wywoływane przez demoniczne wpływy.

Wprowadzał ten temat wtedy, gdy czuł, że pacjent jest gotowy do „uwolnienia”. Jedną z przyczyn tego, że piszę o tym, że było to przywilejem, jest nie tylko to, że był on lekarzem całkowicie przekonanym o tym, że przyczyną wielu problemów umysłowych są demoniczne działania, lecz przede wszystkim obserwowanie jak wzrasta jego autorytet do radzenia sobie z nimi. Dobrze również było usłyszeć jak ktoś z wieloletnim doświadczeniem w zawodzie, zaczyna mówić autorytatywnie o całkowitej niezdolności systemu leczenia umysłowego do radzenia sobie z wieloma, jeśli nie większością, problemów umysłowych.  Na razie wystarczy tych opisów. Obiecałem, że zajmę się tutaj też biblijną podstawą, na podstawie której każdy wierzący może wziąć autorytet nad wszelkimi dziełami przeciwnika… i tym, co wchodzi w zakres tych „dzieł”.

Zaledwie dotknąłem tych rzeczy, lecz oto jest oferta, którą przedstawiam każdemu, jeśli jesteś zainteresowany szczegółami, masz pytania,… odpowiem ci prywatnie przez e-mail.

Chciałbym zakończyć raczej zabawną uwagą. Pewien, nowy przyjaciel i brat, który mieszka na tzw. „głębokim południu” zadzwonił do mnie pewnego dnia. Zaczynał  jasno pojmować polecenie Jezusa, jakie jest zawarte w oryginalnym języku – a nie „porosić’ jak to jest w rozcieńczonych tłumaczeniach – aby, gdy rozmawiamy z Bogiem, DOMAGAĆ SIĘ . Był na rybach z kolegą, którego określił jako „brata chodzącego do kościoła” i pływali  w lodzi kolegi. Gdy już mieli wracać, ten kolega powiedział do niego coś takiego, co miało wywołać określony efekt:
– Ej, mamy problem, lepiej módl się, żeby mi się udało odpalić silnik. Zapomniałem naładować akumulator i spadło napięcie.

– Panie, zakręć tym TERAZ! – wrzasnął i ku absolutnemu zdumieniu silnik ruszył natychmiast i popłynęli do brzegu.
Zabawny był dla mnie jego komentarz.  – Wiedziałem, że to całe domaganie się jest w porządku, gdy ten mój brat powiedział do mnie, „Ej, to było żądanie, a nie modlitwa” I o to właśnie chodzi w całym „autorytecie wierzącego” – wskazówka: Gdy w czasie drogi przez morze powstał sztorm w czasie, gdy Jezus spał na łodzi, jego kompani bali się tego, że łódź się przewróci.. Pan zaś nie powiedział:
– O, Boże, jeśli taka jest twoja wola, proszę ucisz ten sztorm.

Łapiesz? Ty możesz. W rzeczywistości to ty możesz przejąć autorytet nad wszelkimi sztormami twojego życia, gdy zrozumiesz, kto je wywołuje i zajmiesz się przyczyną. To zależy włącznie od ciebie.

„Autorytet” jest bardzo interesującym terminem. Zasadniczo używam go w takim znaczeniu, że jest to prawna moc do działania lub mówienia autorytatywnego z całkowitym domaganiem się posłuszeństwa w danej sytuacji lub miejscu.  Wielu ludzi myśli, że ja mam „dar dzierżenia cudów”, ponieważ widzieli ludzi uzdrawianych i uwalnianych z „mojej ręki”, że tak powiem. Nauczyłem się jednej bardzo ważnej rzeczy przez objawienie: „demony”, „agenci wroga”, „złe duchy” (czy jakkolwiek zechcesz je nazwać) działają w legalnym systemie i same są całkiem legalistyczne.

Ludzie często proszą mnie o innych, abym ich uzdrowił czy uwolnił od demonicznych wpływów, a ja zawsze od razu mówię im:
– „Ja” nie jestem żadnym uzdrowicielem, ani „ja” nie rozprawiam się z przyczynami powodującymi choroby, Ojciec we mnie robi te działa a ja nauczyłem się tego, żeby to „ja” nie brało za te dzieła żadnej korzyści. I co więcej, ja nie mogę niczego więcej, czego nie mógłby uczynić każdy inny człowiek, który zechce przejść przez niezbędny okres przygotowania i dyscypliny.

Chcę przekazać wam krótką historię tego procesu, który wprowadził mnie do miejsca działania w autorytecie.

Około 1980 roku czytałem księgę Samuela i następujące słowa „wyskoczyły na mnie”: „Słowo Pańskie było w tych czasach rzadkością, a widzenia nie były rozpowszechnione”. To brzmi zupełnie jak by było dziś.  Wróciłem do czytania historii o młodym chłopcu, Samuelu,  który usłyszał głos Boga. Mając za sobą zielonoświątkowe nauczanie i Biblijny dowód w postaci tekstu przed sobą, doszedłem  już wcześniej do podjęcia tematu manifestacji Ducha Świętego, działającego przez słowo wiedzy, języki i ich interpretacje, wypowiedzi prorocze itd. Lecz nigdy do tej pory nie widziałem fragmentu, który tak wyraźnie wskazywałby na to, że Boga można usłyszeć fizycznie. Czwarty rozdział tej księgi otwiera nam umysł na to zjawisko.  Jest wiele innych miejsce zarówno w Starym jak i Nowym Testamencie – lecz nigdy wcześniej nie byłem świadom tego, że biblia odkrywa taką możliwość.

W kościele do którego zacząłem uczęszczać zaraz po przyjęciu Chrystusa w 1957 roku odrzucano takie rzeczy. Dopiero po przeprowadzce do innego miasta pięć lat później trafiłem na słowa ap. Pawła w 1 Kor 14: „usilnie starajcie się o dary duchowe, a najbardziej o to, aby prorokować… a językami mówić nie zabraniajcie”. Używam tego faktu, aby podkreślić, że w zorganizowanym kościele, nawet w kościołach deklarujące się jako „wierzące biblijnie”, znajdujemy wiele doktryn, które są sprzeczne z tym, co Biblia wyraźnie objawia, a co więcej sprzeczne z jasnymi poleceniami Jezusa Chrystusa. Widziałem ten efekt „nakrycia” stale i wciąż w życiu moim i wielu innych – po prostu nie jesteśmy otwarci na szersze patrzenie naprawdę, dopóki, z jakiejkolwiek przyczyny, nie wyjdziemy spod wpływów jakiegoś szczególnego kościoła, który zajmuje doktrynalnie przeciwne stanowisko do tego, co Biblia czy Jezusa powiedział.

Mniej więcej w tym czasie, gdy po raz pierwszy zobaczyłem to, że „Samuel usłyszał Pana” zostałem zrekrutowany przez pewnego ewangelistę, który prowadził służbę uwalniania. Zaprosił mnie, abym chodził z nim do domów, do których zapraszano jego ze względu na reputację jaką się cieszył. Pierwszy był dom w południowo-wschodniej części stanu Waszyngton. Znaleźliśmy się u małżeństwa, którego dziewięcioletni chłopiec miał bardzo silną astmę, a jego siedmioletni brat cierpiał z powodu alergii na różnego rodzaju pyłki. Powiedzieli nam, że nawet takie rzecz jak koszenie trawnika powodowało poważne skutki u chłopców. Starszy mógł być wtedy na sygnale odwożony do pobliskiego szpitala a młodszy puchł jak balon.
Gdy weszliśmy do domu rodzice wyglądali na bardzo zdenerwowanych. John (nie jest to prawdziwe jego imię) zadał im kilka pytań takich jak to, kiedy pojawiły się symptomy chorób. W końcu matka zapytała Johna czy sądzi on, że te choroby (astma i alergie) mogą być wywoływane przez demony. Jego odpowiedź przylgnęła do mnie na wszystkie lata mojej służby:
– No, nie powiedział bym tego.  Mogę tylko powiedzieć, że za każdym razem, gdy wypędzę demona z kogoś mającego astmę czy alergię, symptomy całkowicie znikają.

Przez następne trzy godziny John robił pewne rzeczy, które wydawały mi się dziwaczne, nawet jeśli były instruktażowe. Położył obu chłopców na podłodze, co zmartwiło rodziców obawiających się, że kurz może wywołać problemy z oddychaniem. John powiedział im, aby się nie martwili o to i zaczął:
– Związuję każdego demonicznego ducha w tym domu. Nie możecie się komunikować, wzywać zastępstwa, ani przenosić. Nie będziecie się manifestować w żaden sposób  powodując jakąkolwiek niewygodę czy wywoływać jakichkolwiek zapachów i odejdziecie tam, gdzie wam Jezus Chrystus przeznaczył. Następnie powiedział chłopcom, aby nie koncentrowali się na tym, co on mówi, czy co się będzie działo, lecz aby myśleli o Jezusie Chrystusie i swoim całkowitym uwolnieniu od astmy i alergii. Zapytał ich czy chcą być uwolnieni. Obydwaj pokiwali głowami na potwierdzenie. Następnie namaścił ich czoła olejem, nosił ze sobą malutką buteleczkę i zaczął nakazywać demonom aby się pojawiały.  Tak ustawił siedzenia rodziców i moje, abyśmy mogli obserwować to, co się dzieje. Po około dwudziestu minutach nieustającego nakazywania umiarkowanym głosem, John wezwał nas bliżej, abyśmy widzieli to, co się pojawiało na czołach chłopców, równocześnie mówiąc coś, co miało taki sens:
– Widzę cię, jak masz na imię?

Na czołach obu chłopców pojawiały się i znikały małe guzki. John wskazywał na nie i nadal nakazywał, żeby demony pozostawały widoczne. Gdy już guz ustabilizował się, nakazywał demonowi, aby ujawnił swoje imię. Działo się tak na zmianę między obu chłopcami do czasu, aż wszystkie demony przekazały swoje imiona i odpowiedziały na pytania takie jaki to, kiedy weszły do chłopca itp. Po uzyskaniu kilku raczej zadziwiających informacji od demonów, które weryfikowali rodzice, John rozkazywał każdemu demonowi odejść. Pewne rzeczy, które mówił wydawały mi się graniczyć z czymś podobnym do „zaklęć”.  W którymś momencie zapytał chłopców, o czym myślą? W obu przypadkach chłopcy powiedzieli, że myśleli o Jezusie i nie mieli świadomości, że demony mówiły (pomimo tego, że były używane ich usta a wargi poruszały się).  Ojciec w którymś momencie wykrzyknął:
– To zdumiewające, żaden z nich nie miał takiego brzemienia głosu jak normalnie.
– To proste – odpowiedział John – ponieważ to nie mówili oni. Nie potrafię wyjaśnić tego zjawiska lecz tak się dzieje w każdym przypadku.

Gdy jakaś setka demonów została wysłana tam „gdzie im Jezus Chrystus przeznaczył” (to było takie Johna stwierdzenie w każdym przypadku), John modlił się o to, aby Ojciec przysłał aniołów, aby chroniły w nocy, aby obaj  chłopcy spali tak dobrze jak nigdy dotąd. Kazał wstać chłopakom i spytał jak się czują. Byli trochę nieśmiali, lecz stwierdzili zdecydowanie, że czują się lepiej. Odesłano ich do łóżek a nasza czwórka rozmawiała skupiona wokół kuchennego stołu. Po jakiejś pół godzinie matka podniosła rękę w geście uciszenia wszystkich i wyszeptała:
– Słuchajcie.

Z pokoju starszego chłopca dochodził dźwięk delikatnego kaszlu.
– Słuchajcie tego – zawołała – jest zupełnie inny.

Kaszel ustał a chłopak najwyraźniej nie został obudzony. Ojciec powiedział sucho:
– No, to po pierwsze. Kiedy tylko zaczynał kaszleć, zawsze przechodziło to w pełny atak chorobowy i jeśli inhalator i leki nie pomagały, musieliśmy z nim jechać na pogotowie.  W końcu wyszliśmy od nich wśród wyrazów wdzięczności za przyjście.

Tej pierwszej nocy dowiedziałem się kilku interesujących rzeczy. Na przykład jeden z demonów przyznał, że wszedł w czasie napadu złości. Chłopak zaczął miewać napady gniewu w wieku około 3 lat. Później nasilały się i rodzice nic nie mogli poradzić na jego rzucanie się na ziemię, tłuczenie pięściami w podłogę i wrzeszczenie. Symptomy astmy pojawiły się w wieku czterech lat i z wiekiem nasilały się. John wyjaśnił rodzicom, że to właśnie ta złość i inne emocje otwarły demonom drzwi i że później demony rozwijają i kultywują te emocje ukrywając się w ten sposób za nimi.

John zwrócił nasza uwagę na to, że niektórzy lekarze poświęcili mnóstwo energii, aby udowodnić, że astma nie jest wywoływana przez emocje.

Mówił nam:
– No, i jak sami tego byliście świadkami, astma w tym przypadku niezostała wywołana przez emocje same w sobie, lecz przez demony ukrywające się z nimi. Konflikt wokół przyczyn wywołujących astmę służy tylko jako miejsc ukrycia, które umożliwiają demonom kontynuację ich pracy – mówił dalej.

Towarzyszyłem Johonwi w kilku takich sesjach i obserwowałem go. Któregoś wieczoru powiedział mi, abym przejął sprawę. Byłem bardzo zdenerwowany. Po prostu zachęcił mnie mówiąc, że widziałem już jak tosię robi i że to i tak było dzieło Ducha Świętego.
– Po prostu dostrój się i będziesz właściwie poprowadzony – tak o ujął.

W końcu kiedyś podeszliśmy do drzwi wejściowych jakichś ludzi, którzy go zaprosili. Włączyło się światło, otworzyły drzwi a John powiedział im, kim jest, przedstawił mnie i powiedział, że ja zajmę się tą sprawą. Pomachał mi na do widzenia i zostawił mnie w tej sytuacji. Od tej chwili wysyłał mnie i byłem na swoim własnym rozrachunku. Czasami spotykaliśmy się na lunchu.  W pierwszym roku  mojej działalności zdarzyło się coś, co zmieniło moje życie i kierunek.
Pewien człowiek przyprowadził do Jezusa chłopca:
– Mistrzu, proszę cię pomóż mi, Mój syna ma ataki, które powodują, ze wpada do wody a nawet ognia. Przyprowadziłem go do twoich uczniów, lecz nie mogli go uzdrowić.

I tu zdarzyły się dwie rzeczy. Po pierwsze Jezus zwrócił się do swoich uczniów i nazwał ich literalnie „bandą niewiernych renegatów”.  Jest to właściwe tłumaczenie z oryginalnego języka!

Dalszy tekst mówi, że Jezus po postu zgromił demona i chłopiec został natychmiast uzdrowiony!

O! Postępowałem według tego, czego nauczył mnie John i było to całkiem skuteczne. Biblijną podstawą Johna’ był 16 rozdział ew. wg. Marka „w mieniu moim demony wpędzać będą”  i z pewnością to właśnie robiliśmy.

A oto tutaj Jezus, po prostu „zgromił” demona i jest dowód na to, że on poszedł! Cóż ja wyprawiam przechodząc przez te wszystkie zaklęcia zajmujące mi trzy godziny a czasami więcej, podczas  gdy wszystko, co zrobił Jezus to  zgromienie. Przykuło to moja uwagę i czytając ten fragment dalej dokonałem mojego życiowego odkrycia!

Gdy tłum już się rozszedł, uczniowie przyszli do Jezusa prywatnie i pytali Go, dlaczego nie byli w stanie wypędzić demona z tego małego chłopca. W końcu, wypędzali już demony wcześniej, dlaczego nie tego?

Odpowiedź Jezusa było banalnie prosta:
– Nie mogliście tego zrobić, ponieważ nie macie dość wiary. Gdybyście mieli dość wiary to nic nie byłoby dla was niemożliwego (oczywiście włączając w to wypędzenie tego demona wywołującego epileptyczne ataki).

Wtedy Jezus powiedział im, że tego rodzaju demon wychodzi wyłącznie wtedy, gdy przygotowałeś się poprzez odpowiednią ilość postu i modlitwy!!!

Puk, puk, puk, puk, puk, ciało i ciało. Taka była odpowiedź.

Natychmiast wiedziałem, że odpowiedzią na to, abym mógł słyszeć głos Boga i wypędzać demony, które powodują te rzeczy, w które nikt nie wierzy, że są wywoływane przez demony (włączając w to ekspertów medycyny) było wiele postu i modlitwy.

Pierwszy mój post trwał trzy dni. Cały ten okres przeszedłem z nieprzepartą chęcią na pieczonego kurczaki. Gdy tylko post się skończył kupiłem trzy połówki kurczaka wstawiłem do grilla i zjadłem.

Gdy zwiększyłem długość postu i modliłem się o Bożą wolę, moja wiara wzrastała. Czasami ludzie byli uzdrawiani tylko przez dotknięcie ręki. Czasami wystarczyło jedno dwa słowo. Nie polegałem już więcej na mechanicznym powtarzaniu i werbalnej manipulacji. Również nie kończyłem postów skoncentrowany na zjedzeniu kurczaków.

A teraz, wracając do tego, czemu tak rzadko zdarza się w kościele, że ktoś może działać w swym autorytecie w Chrystusie na dziełami przeciwnika,. We wstępie powiedziałem, że to się zdarza, lecz pewne rzeczy muszą zostać w kościele wprowadzone, aby to się działo.  Uznany lider musi dojść do pewnego punktu wiary i musi przekazać autorytet swojej pozycji Duchowi Świętemu, aby ten całkowicie przejął sprawy. Niewielu pastorów jest zdolnych do tego. Nieświadomie wielu z nich jest pod wpływem ducha kontrolującego i kościół jest pod kontrolą ducha religijnego. Zazwyczaj byłem tym zakłopotany dopóki nie zacząłem pościć i modlić się o to przez dłuższy okres. W wizji zobaczyłem swoją rękę w pozycji horyzontalnej z kciukiem w górze.
Pan powiedział mi, że jest to „pięcioraka służba Ducha” we właściwej pozycji, apostołowie, prorocy, ewangeliści i pastorzy-nauczyciele wszyscy pod Jego kierownictwem. Wtedy wizja zmieniła się i ręka odwróciła się małym palcem do góry. Powiedziano mi, że pastorzy – nauczyciele będący pod wpływem kontrolującego ducha znaleźli się na szczycie tej pięciorakiej służby i tłumią wszystkie inne służby. Jak mi pokazano, ten odwrócony obraz jest zorganizowanym kościołem. Ludzie, którzy mogliby funkcjonować jako apostołowie, prorocy i ewangeliści w obecności Ducha Świętego, byli tłumieni znajdując się jakby pod mokrym kocem kontroli.
Pokazano mi również w czasie tego okresu, że tak długo jak długo kościół będzie działał w nieposłuszeństwie wobec nakazów Jezusa Chrystusa to życie takiego kościoła będzie poważnie ograniczone i letnie jak w kościele w Laodycei.раскрутка

Jak mam słuchać głosu Bożego 03

Jak rozpoznawać Boży Głos

Dave Root

Jest jeden kluczowy punkt, którego musisz być świadom, aby słuchać głosu Bożego i rozeznawać Jego codzienne prowadzenie. Jeśli potrafisz ‘uchycić’ ten jeden kluczowy punkt, będziesz słyszał Boga stale! Oto ono:

Nie oczekuj, że Bóg będzie mówi ł do ciebie w jakiś sensacyjny, spektakularny, nadnaturalny sposób! 
Mamy taką naturalne ludzkie pragnienie, aby Bóg mówił do nas głośno w jakiś zwykły sposób, tak abyśmy wiedzieli, że to On i żebyśmy wiedzieli co mamy robić. Bóg czasami mówi do ludzie „słyszalnym głosem” czy w szczególnych przypadkach w jakiś sensacyjny sposób, lecz nie są to zwykłe Jego sposoby mówienia do na.
Dlaczego? Ponieważ Bóg jest w wierze, a bez wiary nie można się Jemu podobać (Hebr. 11:6). Jeśli chodzi o wiarę, to wymaga ona tego, że nie mamy odpowiedzi na wszystkie pytania! Jeśli Bóg miałby mówić do nas głośno zawsze, to nie potrzebowalibyśmy wiary, aby Go słuchać. Z drugiej strony, jeśli Bóg mówi do nas tak delikatnie, że musimy nabyć zwyczaju wsłuchiwania się w naszego ducha i zbliżania się do Boga, to potrzeba wiele wiary oraz utrzymywania stałej głębokiej, osobistej i bardziej intymnej więzi z Panem. To jest dokładnie to, o co chodzi Bogu!

Cichy łagodny głos Boży
Prostym i jasnym faktem jest to, że Bóg mówi do nas zazwyczaj w taki cichy, nie spektakularny sposób, że niemal nigdy nie będziemy mieli 100% pewności, że to On mówi do nas i po prostu musimy się do tego przyzwyczaić. Gdy już zrezygnujemy z potrzeby słyszenia Boga w spektakularny, głośny, nadnaturalny sposób, zaczniemy rozpoznawać ten cichy, drobny głos, którego zazwyczaj używa.

Na przykład, czy zrobiłeś kiedyś coś, co niepokoiło twoje sumienie? Głęboko wewnątrz wiedziałeś, że to jest złe, lecz skąd to wiedziałeś?Ponieważ jest tam coś, głęboko w nas, co wie, które rzeczy są dobre, a które nie. W jakiś sposób nasz „znawca” wie, że to nie jest w porządku. Ten „znawca”, którego czujemy głęboko w swoim wnętrzu, to głos Boży. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, nic sensacyjnego. Jest cichy, łagodny głos Boży.

Głos Boży w porównaniu z głosem diabła
Duch Święty mieszka w naszym duchu, co jest czasami nazywane „sercem” (2 Kor. 1:22) lub twoim „wewnętrznym człowiekiem” (Rzym 7:22) i tam właśnie będziesz zazwyczaj słyszał jak Pan mówi do ciebie.   We wcześniejszej części powiedziałem, że głos diabła brzmi często jak nasze wewnętrzne myśli czy uczucia, lub jako „głos” innych ludzi. Terazdopiero robi się interesująco, ponieważ Boży głos może równieżbrzmieć jak nasze wewnętrzne myśli, uczucia czy „głos” innych ludzi.
Niemniej jednak jest kilka głównych różnic w sposobach mówienia do nas Boga i diabła. Diabeł strzela do nas myślami potępienia, lecz Duch zawszebuduje. Duch Święty będzie przekonywał nas o grzechu w naszym życiu, lecz nigdy nie wniesie potępienia, musimy, zatem, nauczyć się rozróżnićmiędzy tymi dwoma głosami. Przekonanie uświadamia nam, że nasze działania było grzeszne i musimy wyznać je i pokutować z niego, lecz potępienie powoduje, że czujemy się źle i bezwartościowo. Rozczulanie się nad sobą i potępianie siebie pochodzi od diabła, zatem zawsze sprzeciwiaj się tym impulsom i nie pozwól sobie na poddawanie się im. Duch Święty zawsze mówi zgodnie ze Słowem Bożym dlatego więc tak ważna jest znajomość Sowa Bożego, które jest wolą Bożą. Jeśli nie wiemy, co Biblia mówi to nie wiemy jaka jest Boża wola ani nie znamy Jego charakteru, łatwo zatem jest ulec fałszywym doktrynom, które wydają się mieć sens dla naszego umysłu. Ap. Jan powiedział,że Słowo było z Bogiem i Bogiem było Słowo, poczym Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas (J 1:1 , 14). Bóg i Jego Słowo nie dają się rozdzielić, jeśli zatem znasz bardzo dobrze Słowo Boże, to znasz rzeczywiście bardzo dobrze Boga. Pomyśl o ty przez chwilę! Nie chcę, aby to brzmiało twardo i oskarżająco, lecz jeśli popatrzysz na to obiektywnie i posłuchasz swojego wewnętrznego „znawcy”, to zobaczysz prawdę tego stwierdzenia. Niektórzy nauczyciele biblijni wskazują, że nie kochasz Boga bardziej niż kochasz Jego Słowo. Jeśli więc lekceważysz Słowo Boże nie czytając go i nie karmisz swego wnętrza nim, to traktujesz Boga lekceważąco. Jak często czytałeś ostatnio Słowo Boże? Czy karmiłeś swojego ducha Bożym Słowem codziennie? To jest coś, nad czym trzeba się poważnie zastanowić, lecz nie popadnij w samo-potępienie z tego powodu, po prostu zdecyduj zacząć lepiej poznawać Słowo Boże zaczynając teraz!

Po prostu wiesz
Mam nadzieję, że zaczynasz widzieć to, że „głos” Boży nie jest właściwie głosem w ogle (ostatecznie nie zawsze). Ma to więcej do czynienia z tym, że głęboko wewnątrz po prostu „wiesz”. Czasami czujesz pojedyncze słowo, zwrot lub obraz wewnątrz, w sobie, któremu towarzyszy chwilowy „błysk” poznania, co to słowo, zwrot czy obraz znaczy. Jest to jak lampa błyskowa aparatu fotograficznego, która zapala się na chwilkę, a ty po prostu wiesz, co Bóg miał na myśli. On to naświetlił przez twojego ducha. Twój „znawca” będzie wiedział, o co chodzi Bogu, lecz zazwyczaj jest to bardzo słabe i łatwe do pominięcia, jeśli nie jesteś nastawiony na słuchanie Boga głęboko w swoim wnętrzu. Łatwo też jest poddać się umysłowi i emocjom, które będą przekonywać, że to nie Bóg mówił do ciebie. Pan chce, abyś skoncentrował się na Nim bardziej niż na naszych cielesnych pragnieniach i rozumowaniu.

Nie można nadmiernie podkreślać faktu, że jest niezwykle łatwo przekonać siebie samego, że nie mógł mówić do ciebie Bóg. Będziesz myślał, że to nie jest po prostu „czucie” nadnaturalne i często nie będzie to miało żadnego sensu dla twojego umysłu. Przypominam sobie, na przykład, historię opowiadaną przez znaną wstawienniczkę, która pewnego dnia miała wrażenie, że Bóg pobudza ją do tego, aby wyszła na zewnątrz i obserwowała swojego psa. Gdyby taka myśl pojawiła się w twoim umyśle któregoś dnia, to czy nie pomyślałbyć „To niemożliwe, żeby mówił do mnie Bóg. Dlaczego miałbym obserwować psa” Taka jest nasza najbardziej naturalna reakcja, lecz jest to dokładnie ten sposób rozumowania, którego musimy się strzec.
Mając pewną praktykę będziesz często wykrywał brzmienie autorytetu w tym, co czujesz, lecz, powtarza, jest to bardzo słabe i jest doświadczeniem ducha, a nie mózgu. W każdym razie ta siostra zrobiła to, co wydawało się jej, że mówi do niej Bóg. Gdy wyszła i obserwowała jak pies „zaznacza swój teren”, Bóg przekazał jej kilka szczególnych spostrzeżeń dotyczących walki duchowej i demonicznej rzeczywistości. Jeśli więc odkryjesz, że myślisz sobie: „To nie może być Bóg, po co miałby chcieć, aby to zrobił?” spróbuj wyciszyć rozumowanie. To twój duch słucha Boga, nie mózg, zatem nie pytaj mózgu jeśli to Bóg mówi do ciebie!

Duch Święty naświetla właściwe wersety we właściwym czasie
Czasami, gdy czytasz Biblię znajdzie się tam szczególne słowo czy fragment, który zdaje się w szczególny sposób wyróżnia się. Być może już czytałeś ten fragment kilka razy lecz tym razem odczułeś wewnętrzne ukłucie, gdy, na przykład, trafiłeś na słowo „plotka.” Niezwykle łatwo jest stracić to ukłucie jeśli nie zwracasz uwagi na twojego wewnętrznego „znawcę”, a nawet jeśli zauważysz to ukłucie, to jest bardzo łatwo je zignorować lub zracjonalizować w jakiś sposób (przede wszystkim, ciało nie lubi tego, kiedy mówi mu się, że coś, co lubi jest złe!).
Jednak to ukłucie  jest głosem Bożym przypominającym ci o tym, że ostatnio dużo plotkowałeś. Zdecyduj się na brutalną szczerość wobec siebie i bądź świadom tych ukłuć, które dotykają twojego ducha, po czym zdecyduj się działać na podstawie  tych ukłuć (tak długo jak długo jest to zgodne ze Słowem Bożym).  Im więcej będziesz posłuszny twojemu duchowi we wszelkich drobnych, codziennych sprawach życia, tym lepiej będziesz słyszał Boga. Ironicznie, im lepiej będziesz Go słyszał, tym bardziej cicho będzie prawdopodobnie do ciebie przemawiał, ponieważ On zawsze chce zbliżyć cię do siebie. Pan chce, aby miał bardziej intymną więź z Nim. Jezus chce być twoją pierwszą miłością (Obj. 2:4), co znaczy, że On chce być priorytetową miłością. Jesteśmy Jego oblubienicą a On naszym oblubieńcem (p. Mat. 9:14-15, Ef. 5:25-32, oraz Obj. 19:7-9). Przykazano nam, abyśmy kochali Go z całego serca, całej duszy, siły i umysłu (Łuk 10:27). Kochankowie nie muszą do siebie krzyczeć, rozmawiają ze sobą delikatnymi słowami, szepcząc do siebie. Znają siebie tak dobrze, że przemawiać do siebie tomami przy pomocy jednego spojrzenia, ruchu brwią, czy językiem ciała, czy nawet pojedynczym słowem. Mamy być tak zakochani w Jezusie i tak nastawieni w swym duchu na Niego, że będziemy mogli słyszeć Jego najdrobniejszy szept, Jego najdelikatniejsze pobudzanie nas. Będziemy tak zakochani w Nim, tak bardzo spragnieni podobania się Jemu, że będziemy nieustannie posłuszni Jego wskazówkom bez najdrobniejszego nawet zawahania czy skupienia na sobie.

Czasami Duch Święty przypomni nam werset z Pisma- właściwy werset potrzebny w danej chwili. Niemniej Duch nie będzie ci w stanie pomagać w ten sposób, jeśli nie będziesz czytał Biblii i nie będziesz miał zachowanych wersetów w swoim wnętrzu, ponieważ nie będzie z czego czerpać! Biblia mówi, że „Słowo Boże jest żywe i skuteczne” (Hebr. 4:12), lecz Pismo, aby być skuteczne, musi żyć we wnętrzu człowieka. Oto przykład na to, jak to działa. Joyce Meyer opowiada taką historię, gdy była jeszcze młoda w Panu. Siedziała sobie w domu, było jej przykro za siebie, potępiała siebie samą sowami swoich ust („nie jestem dobra, nic nie potrafię dobrze zrobić”). Zaczęła odczuwać wzrastającą wokół siebie złą obecność i Duch Święty przypomniał jej wers z Pisma, natychmiast zaczęło głośno wypowiadać „jestem sprawiedliwością Bożą w Chrystusie Jezusie, jestem sprawiedliwością Bożą w Chrystusie Jezusie, jestem sprawiedliwością Bożą w Chrystusie Jezusie.”  Niemal natychmiast demon opuścił jak, a Bóg wyjaśnił jej jak niebezpieczne słowa wychodziły z jej ust, które nie są zgodne ze Słowem Bożym. Duch Święty dokładnie wie, który werset Pisma pomoże nam w czasie potrzeby, jeśli będziemy po prostu słuchać Go.

Inny nauczyciel Słowa mówi, że cały dzień chciało mu się śpiewać stareńką pieśń, którą śpiewał będąc małych chłopcem. Od tego dnia, jako wynik śpiewania tej pieśni przez cały dzień, został napełniony szczególnym pokojem. Po tym otrzymał telefon z informacją, że jedno z jego rodziców (o ile dobrze pamiętam) nagle zmarło. Mógł przyjąć tą informację w pokoju i spokojnie ponieważ przez cały dzień płynął z tym, co Duch Święty poddawał mu.

Oczywiście nie wszystko, co pochodzi z wewnątrz nas jest z Ducha Bożego, lecz praktycznie możemy zacząć chodzić w stałym obyczaju rozróżniania tego i będziemy mieli przekonanie, że Bóg mówi o rzeczach, który doszły nas z naszego ducha, czy to są specjalne pieśni, wersety do których mamy przylgnąć, czy wypowiadać, czy też szczególne posłanie, które Pan chce przekazać jakiejś osobie, czy całemu zgromadzeniu. Wiele kościołów nie udziela swym zgromadzeniom zbyt wielu instrukcji i szklenia na temat tego, jak słuchać ducha i jak płynąć w tym, czego pragnie Duch Święty, zatem zbory nie są często mogą być budowane przez Pana poprzez słowo prorocze, słowo mądrości, słowo poznania, posłanie na językach i interpretację języków, uzdrowienie, wypędzanie demonów itd. Niemniej jednak, gdy zaczniesz praktykować pewne rzeczy w tym artykule, to zaczniesz wzrastać w rozeznaniu działania Ducha Świętego w tobie. Znajdziesz się wtedy w takiej pozycji, że będziesz mógł poruszać się w nadnaturalnych darach Ducha, tak jak On cię pokieruje. Innymi słowy, gdy będziesz lepiej słuchał w swym duchu Boga, będziesz mógł odczuwać słowa prorocze, słowo wiedzy, przesłanie na językach, interpretację języków, imiona demonów, które trzeba z ludzi wypędzić, szczególne metody uzdrawiania potrzebne w pewnych szczególnych sytuacjach, w których Bóg czasami chce cię używać. Być może nigdy nie widziałeś ani nie doświadczałeś tych manifestacji mocy Ducha Świętego (a zatem może nie wierzysz w nie), lecz może już teraz zrozumiałeś nieco lepiej, dlaczego tak było. Bardzo ważne jest móc rozeznawać i ufać temu, co słyszysz w swym duchu, a to wymaga praktyki. Trzymaj się tego, a będziesz wzrastał w nadnaturalności Bożej i zaczniesz płynąć coraz więcej i więcej na swoim wyznaczonym miejscu jako oko, ucho czy ręka w ciele Chrystusa na ziemi! (Rzym 12:4-8, 1 Kor. 12:4-30).

Idź ze „Strumieniem.”
Może nigdy wcześniej nie patrzyłeś na to w taki sposób, lecz moc Boża (łaska, namaszczenie, lub jak to sobie chcesz nazwać) „płynie”. Na przykład, Bóg często jest opisywany jako żywe, płynące wody, że z nas powinny wypłynąć strumieni wody żywej (J 7:38). Ten strumień Bożej łaski (Rzym. 5:15) ma wypływać z naszych serc (J. 7:38), mamy obfitować (opływać) w nadzieję (Rzym 15:13), spływa na nas pociech (2 Kor. 1:5), mamy obfitować (opływać) w dziękczynienie (2 Kor. 4:15, 9:12, Kol. 2: 7) itd. Uzdrowieńcza moc Ducha Świętego wypływała z Jezusa (M. 5:30, Łuk 5:17, 6:19, 8:46 – w polskich przekładach jest w tych miejscach „wyszła”), płynęła przez apostołów (Dz. 5:15, 19:11-12) i ma również  przepływać przez nas Healing Training Course)

Jeśli jednak żyjemy życiem świata, cielesnym, skupionym na sobiezamiast na Chrystusie dławimy ten przepływ Ducha Świętego w nas. Wielu chrześcijan rzadko kiedy czyta Biblię i rzadko spędza jakikolwiek sensowny czas codziennie w obecności Pana, więc rzadko kiedy odczuwają życie, które jest strumieniem Ducha Świętego płynącym w ich wnętrzach i rzadko słyszą Boga mówiącego do ich ducha. Jesteśmy oblubienicą Chrystusa The Rapture of the Church), więc wszyscy musimy kultywować osobistą, intymną wieź  miłości z Jezusem Chrystusem, ponieważ jest to jedyny sposób, aby wejść i trwać w strumieniu Ducha. Czy pracowałeś ostatnio nad twoją miłością do twojego niebieskiego oblubieńca? Jeśli nie, to przekażę ci kilka idei budujących ducha i budujących więź miłości z Panem w dalszej części.

Jeśli zbadasz historię kościoła dowiesz się o różnych przebudzeniach, które wybuchały w różnych czasach i miejscach. Te zdarzenia, w których Boża łaska i moc przepływały w szczególnie potężny sposób. Takie przebudzenia dzieją się obecnie w różnych częściach Ameryki Płn. i w wielu miejscach na świecie. Są takie okresy, gdy Duch Święty przepływa w szczególnej radości w czasie zgromadzeń czy innych nabożeństw i zostało to nazwane „Świętym Śmiechem.” Innym razem Duch Święty spływa w płaczu i pokucie. Czasami możesz to zaobserwować, jak zaczyna się w jednej części zgromadzenia i przepływa kolejno na następne części, aż ogarnie całe zgromadzenie. Wielokrotnie Pan spływa w cudownych uzdrowieniach i uwolnieniach. Bóg jest suwerenny i może zrobić cokolwiek zechce, lecz Jego moc zazwyczaj nie płynie w taki sposób w tych kościołach, które nie są otwarte na przyjęcie takich rzeczy. Jest to nieszczęśliwe, ponieważ Bóg pragnie budować Swoje ciało tutaj na ziemie, bez względu na denominację, jeśli tylko Mu na to pozwolą.

Przepływ Ducha Świętego w czasie nabożeństw w kościele
Wiele kościołów ma liderów uwielbiania czy muzycznych dyrektorów i oni muszą być wrażliwi na przepływ Ducha Świętego, ponieważ tylko Ducha wie w jaki sposób chce się poruszać na poszczególnych zgromadzeniach. Na przykład, lider uwielbienia może prowadzić „początek zgromadzenia” przy pomocy pieśni, które sobie przygotował, lecz później może odczuwać,  że niektóre pieśni nie będą zgodne ze ‘strumieniem.’ Jeśli pozostaje wrażliwy na Ducha, zmieni pieśni i poprowadzi chór czy zespół w pieśniach, które są bardziej pod kierunkiem Ducha, tam gdzie On chce. Jeśli, na przykład, pod koniec zgromadzenia jest wielu niezbawionych ludzi Duch Święty może pobudzać lidera uwielbienia do poprowadzenia zgromadzenia w pieśniach o krwi Jezusa, radości zbawienia itp., po to, aby usłużyć sercom niezbawionych. W tym kościele, do którego przyłączenia zainspirował nas Bóg uwielbienie trwa zazwyczaj 45 minut na początku zgromadzenia i czasami mija półtorej godziny zanim pastor zacznie usługiwać Słowem, lecz zależy to do tego, w jaki sposób Duch Święty płynie w tym dniu. Wtedy, gdy pastor wstaje i zaczyna zwiastowanie musi być wrażliwy na Ducha Świętego, ponieważ Duch może mu sygnalizować, aby przestał głosić i dał wezwanie, grzesznicy wyszli do przodu w pewnym szczególnym momencie. Dlaczego? Ponieważ Duch Święty przygotowywał ich serca w czasie usługi muzycznej i głoszenia, a On najlepiej wie, kiedy jest właściwa chwila, aby wyszli i przyjęli zbawienie. Jeśliby pastor nie był otwarty na przepływ Ducha Świętego to ta chwila mogłaby minąć i ludzie opuścili by zgromadzenie równie straceni jak przyszli.

Czasami w naszym kościele, gdy pastor mówi nagle przestaje, wskazuje na jakieś miejsce na swoim ciele, może to być krzyż, lub kolano i prosi wszystkich, których boli to miejsce, aby wstali. Dlaczego? Ponieważ Duch Święty dał mu słowo wiedzy dotyczące pewnych uzdrowień, których On chce dokonać. Czasami cała reszta nabożeństwa jest zajęta przez uzdrowienia ludzi, po czym mamy czas świadectw, gdy ludzie wychodzą do przodu i oddają chwałę Panu opisując jakie uzdrowienie otrzymali.

Czasami jest prawdziwy napływ uwielbienia w czasie nabożeństwa i nasz pastor sugeruje, abyśmy wszyscy śpiewali w Duchu przez chwilę pozwalając Duchowi Świętemu uwielbiać Boga naszymi ustami. Większość członków naszego zgromadzenia otrzymało chrzest Duchem Świętym, zatem wszyscy śpiewamy językami (1 Kor. 14:14-15), lub po angielsku trochę, oddając Panu cześć jako jedno ciało, lecz każdy w indywidualny sposób, co jest bardzo piękne i święte.  Bywa też, że ktoś wychodzi do przodu ze słowem proroczym i do pastora należy czuwanie w Duchu Świętym, aby rozeznać czy to posłanie było naprawdę od Pana czy nie. Jedna z sióstr z chóru otrzymuje słowo od Pana od czasu do czasu, lecz, gdy przychodzi, całe je wyśpiewuje i jest to bardzo piękne. Czasami ktoś wstanie w zgromadzeniu i przekaże posłanie w językach (poruszający się w darze języków), a pastor słucha uważnie Ducha, aby rozeznać czy jest to prawdziwe posłanie od Boga, po czym ktoś inny wstaje i przekazuje interpretację języków (poruszając się w darze interpretacji) i znów pastor musi czuwać, czy to jest posłanie od Boga. Ap. Paweł powiedział,że pastorzy mają przygotowywać Bożych ludzi do dzieła posługiwania (Ef. 4:11-12). Gdy się schodzicie, jeden z was służy psalmem,inny nauką, inny objawieniem, inny językami, inny ich wykładem; wszystko to niech będzie ku zbudowaniu. (1 Kor. 14:26). Każdy z nas ma odpowiedzialność za wrażliwość na Ducha Świętego w nas, abyśmy mogli płynąć w nadnaturalnych darach Ducha i usługiwać sobie nawzajem,  wzmacniać się, uzdrawiać i budować. To dlatego Duch daje różne dary każdemu z nas, abyśmy potrzebowali siebie nawzajem wszyscy. Każdy z nas jest jakąś częścią: okiem, ustami, stopą ręką itp., a razem stanowimy nadnaturalne ciało Chrystusa (Rzym. 12:4-8, 1 Kor. 12:4-30). Niestety większość z nas nie funkcjonuje prawidłowo w swych nadnaturalnych darach, a to niszczy skuteczność ciała Chrystusa na ziemi.

 Więcej przykładów poruszania się w strumieniu Ducha Świętego
Oto następny przykład tego, w jaki sposób można czuć „przepływ” tego, co Duch Święty chce zrobić. W tej chwili, dwa artykuły są w moim sercu, które wierzę, że Pan chce, abym napisał. Już otrzymałem początek artykułu pt.: Spiritual  Maturity/Spiritual Authority a tego ranka zmierzałem coś do niego dodać. Miałem jednak problemy z pozbieraniem myśli i znalezieniem właściwych słów. Wiem już z doświadczenia, że gdy w czasie pisania artykułów nie płynę w Duchu Świętym to staje się to zmaganiem, zatem przypuszczałem, że Pan nie chce, abym nad nim pracował. Zapytałem Go zatem czy chce, abym pisał ten artykuł (o słuchaniu głosu Bożego), gdy nagle i niespodziewanie jakby zerwana została tama i był taki napływ myśli, pomysłów i słów, że trudno mi było to wytrzymać. W taki właśnie sposób często piszę te artykuły, nie jestem w stanie nadążyć z łapaniem myśli i dzięki temu wiem, że płynę w Duchu Świętym. Innym razem, myślałem o takim artykule, który wiem, że miałem napisać (nie pamiętam już który to był), lecz zmagałem się z rozpoczęciem. Słowa i myśli jakoś nie przychodziły, zapytałem więc Pana co jest nie tak i niemal natychmiast w głowie pojawił mi się nowy temat artykułu. Jak tylko zmieniłem tytuł artykułu, znów, jakby pękła tama a z tym wielki napływ słów myśli i idei. Nie sugeruję, że to, co piszę jest na poziomie na jakim jest inspiracja Pisma, oczywiście, lecz jeśli pastor lub nauczyciel biblijne nie mówi, pisze, naucza, czy głosi z przepływem Ducha Świętego, to coś musi być źle, ponieważ prawdopodobnie znaczy to, że działa całkowicie z ciała w tym momencie.

To pokazuje interesujący punkt zaczepienia, dla którego pastorzy mogą szukać prowadzenia Pana. Jeśli Duch Święty pragnie coś szczególnego zrobić na zgromadzeniu (jak to opisałem powyżej), to w jaki sposób może On przepłynąć przez zgromadzenie, gdzie wszystko jest zaplanowane wcześniej i pastor nigdy nie zbacza z wyznaczonego rozkładu? Wiele kościelny zgromadzeń jest szczegółowo zaplanowanych i wyreżyserowanych tak, aby w ciągu godziny wszystko się zakończyło, lecz weź pod uwagę, że w takim razie zakończenie w ciągu godziny staje się priorytetem ważniejszym niż uwielbianie Pana tak długo dopóki Duch Święty nie pozwoli pastorowi zwolnić zgromadzenia. Wewnątrz sztywnego planu nie ma wolności, w której pastor czy zgromadzenie byłoby wrażliwe na Ducha Świętego, aby zgubieni zostali zbawieni, chorzy uzdrowieni itd., w czasie usługiwania im przez Ducha Świętego, który wybiera takie naczynia jak Jemu odpowiada. Pastorzy powinni robić to, do czego Duch ich prowadzi. Wydaje się to ważną rzeczą, aby szukać prowadzenia Pana, ponieważ inaczej „strumień” Ducha może zostać zaduszony w czasie zgromadzenia, a czyż nie zasmuca to Ducha Świętego ( Ef. 4:30). Ktoś może polemizować twierdząc, że pastor może być prowadzony przez Ducha, gdy planuje nabożeństwo, a potem ma tylko podążać według tego planu. To jest logiczne rozumowanie dla naszego mózgu i właśnie dlatego musi to być dla nas podejrzane. Gdy szukamy tego, co Bóg mówi na ten temat w Jego Księdze to odkryjemy, że pomimo  tego iż Paweł szukał woli Bożej i robił plany swych podróży misyjnych, DuchŚwięty czasami zatrzymywał Pawła i zmieniał jego plany (p. Dz. 16:6-10 – kilka przykładów). Jeśli Duch Święty zmieniał plany ap. Pawła, które ten starał się wykonać, to z pewnością Duch Święty może chcieć zmienić plany pastora, które je wykonuje. Dobrze jest planować, lecz zawsze powinniśmy być gotowi zrezygnować z nich w chwili, gdy Duch Święty zachęca nas do tego, tak jakto zrobił Paweł (chcieli pójść do Bitynii, lecz Duch Jezusa nie pozwolił im;( Dz.Ap. 16:7). Nowy Testament nie opisuje ani jednego zaplanowanego wcześniej zgromadzenia jak to jest z większością, które znamy. Zamiast tego Paweł opisuje bardzo płynną formę zgromadzenia kościoła. W taki sposób naucza na temat porządku, gdy przekazujemy posłanie Pana:

1 Kor. 14:26-31

Cóż tedy, bracia? Gdy się schodzicie, jeden z was służy psalmem, inny nauką, inny objawieniem, inny językami, inny ichwykładem; wszystko to niech będzie ku zbudowaniu. Jeśli kto mówi językami, niech to czyni dwóch albo najwyżej trzech, i to po kolei, a jeden niech wykłada; A jeśliby nie było nikogo, kto by wykładał, niech milczą w zborze, niech mówią samym sobie i Bogu. A co do proroków, to niech mówią dwaj albo trzej, a inni niech osądzają; Lecz jeśliby ktoś inny z siedzących otrzymał objawienie, pierwszy niech milczy.Możecie bowiem kolejnowszyscy prorokować, aby się wszyscy czegoś nauczyli i wszyscy zachęty doznali.

Zauważ, że Paweł opisał bardzo płynną, dynamiczną formę zgromadzenia, w  którym każdy (nie tylko pastor) mógł usługiwać zgromadzeniu przez poruszanie się w szczególnych darach duchowych. Wydaje się, że Koryntianie byli nadmiernie gorliwi w przekazywaniu proroctw i poselstw w językach, lecz ważne jest zauważenie, że Paweł nie zabraniał tego.

Paweł po prostu starał się powstrzymać ich entuzjazm mówiąc im, aby się zmienili i szanowali następną osobę, która chce przekazać posłanie od Pana. Nigdzie w Nowym Testamencie nie ma opisu takich zgromadzeń z jakimi wielu z nas jest zaznajomionych współcześnie, gdzie ludzie są ze zgromadzenia są widzami a pastor wykonuje wszelką usługę. Paweł mówi, że to pastor ma wykonywać pracę kształcenia zgromadzenia do poruszania się w „strumieniu” Ducha Świętego i usługiwania sobie nawzajem!  (Ef. 4:11-12).

Istotą tych rozważań jest to, że jednym ze sposobów prowadzenia przez Ducha Świętego jest poruszanie się w tym kierunku, w którym znajduje się „strumień”, zatrzymanie się i proszenie Pana o prowadzeni, gdy nie czujesz przepływu Ducha. Jest to szczególnie ważne w czasie zgromadzeń, lecz jest prawdziwe również w codziennym życiu. Na przykład, początkowo myślałem, że to będzie miły, krótki artykuł na temat o tym jak słuchać naszego sumienia oraz cichego, łagodnego głosu Boga, lecz w trakcie pisania czułem, że jest tutaj „strumień”, więc poszedłem za tym i to po prostu wylało się ze mnie, bez jakichkolwiek przeszkód czy zmagania. Napisałem więc kolejny długi artykuł wcale tego nie zamierzając. Pytałem kiedyś Pana, dlaczego nie mogę napisać miłego krótkiego artykułu a On powiedział mi coś, co mi nie przyszło do głowy (mam nadzieję, że rozumiecie już teraz dlaczego nie powiedział tego do mnie wyraźnym, dźwięcznym głosem, lecz naświetlił mi to w duchu). Powiedział mi, że łatwo jest ludziom przeskoczyć krótki artykuł, odłożyć go i zabrać się do następnej rzeczy, co często oznacza, że nie zaangażowali się w artykuł wystarczająco długo, aby się czymś bliżej zainteresować. Z drugiej strony ktoś musi się skoncentrować na dłuższym artykule przez znacznie dłuższy czas, co daje mu więcej czasu na nasiąknięcie tym. Później już więcej nie martwiłem się  długością moich artykułów.

Potwierdzenia i runa
Musimy wykształtować w sobie duchową czujność, wrażliwość i posłuszeństwo do takiego stopnia, abyśmy zawsze byli posłuszni każdej pojedynczej ukłuci sumienia i każdemu zachęceniu czy szturchnięciu jakie Duch przekazuje głęboko we wnętrzu. Musimy również zachować równowagę we wszystkim. Nasze ciało jest znacznie głośniejsze i bardziej uparte niż głos Boży w nas; diabeł strzela ognistymi strzałami w nasz umysł i emocje, abyśmy wykonywali różne rzeczy jego sposobami; głos świata stale bombarduje nas i naciska, abyśmy poszli za cielesnymi pożądaniami i naśladowali światowe motywacje i zachowania. Innymi słowy, nie wszystko, co usłyszymy w środku pochodzi od Boga.

 Część czwarta

продвижение

Skrót

Nie będę się sprzeczał z tym, co dalej. W rzeczywistości jestem zdumiony tym, że jest tak wiele dyskusji na ten temat. Paweł z pewnością napisał wystarczająco z punktu widzenia obu stron, aby wykazać, że “oni” idą ręką w rękę i faktycznie, jego listy demonstrują, że jeden miał za zadanie prowadzić drugiego. Przytaczanie kolejnych rozdziałów i wersetów wywoła tylko jeszcze więcej sprzeczek. Chcę zaoferować skrót poza POZBAWIONE WIARY argumenty drugiej strony.

Właśnie ponownie przeczytałem ten tekst i zatrzymałem się na krótko przy wyraźnej arogancji moich słów, … więc zapytałem. Odpowiedź zdumiała mnie – potwierdziła to, co starałem się mówić tak często przy małych efektach. Rozdziały i wersety przyjmowane intelektualnie będą zawsze prowadzić raczej z dala od Niego niż do Niego. Biblia nie jest Źródłem. Zadaniem Biblii jest prowadzenie do Źródła. Dlaczego tak nie jest, łatwo można zobaczyć.

Wracając do istoty, co to za przyczyna? — “Zakon a Łaska”.  Codziennie mam do czynienia z ludźmi, którzy są głęboko dotknięci poczuciem winy i wstydu, do tego stopnia, że nie mogą dosłownie funkcjonować. Inni zaś przy swej samo-sprawiedliwości żyją w totalnym braku obecności i mocy Bożego Ducha.

Niektórzy z nich przedkładają swój punkt widzenia nad sprawę (często bez uświadamiania sobie, że to robią), równocześnie okazując jak głęboko znajdują się w więzach wroga. Udzielają wypowiedzi „z pozycji” ugruntowane zarówno na doktrynie „łaski”, która uniemożliwia im stukanie do drzwi Ojca o większy wpływ na ich życie Jego Ducha, zgodnie z poleceniem Jezusa. Lub z pozycji „Zakonu”,  o którą stale się potykają… zamiast pozwolić mu uczyć ich i prowadzić do picia w głębokościach Duch Bożego, w celu uwolnienia.  Jaki jest skrót, który przenosi nas gwałtownie wokół wszystkich kłótni. Zdumiewającym skrótem jest proste posłuszeństwo PRZYKAZANIU. Gotowi?

Scena: Piotr pyta Jezusa….
– Hej, jeśli ktoś niesprawiedliwie mnie potraktuje i stale mnie tak traktuje to jak często powinienem mu przebaczać, czy siedem razy?  – Nie – odpowiedział Jezus – siedemdziesiąt siedem razy.

Weź sobie kalkulator 70 x 7 = 490. Czterysta dziewięćdziesiąt razy za to samo wykroczenie. Lecz w rzeczywistości Jezus mówi, że nie może być żadnego ograniczenia na przebaczenie…tak jak nie ma ograniczeń na Boże przebaczenie. Jezus użył do tego całkiem praktycznych terminów… „Nie możesz oczekiwać skutecznej modlitwy” (o czym właśnie informował, aby przezwyciężać wszelkie przeszkody do działania w mocy i obecności Bożej), „jeśli nie przebaczycie każdego złego popełnionego przeciw tobie”.
Przebaczenie.. to skrót przez wszystkie kłótnie. Skrót do życia w absolutnej mocy i obecności Bożego Ducha.

Bradcullen33316@yahoo.com   www.ministryofspirit.comсоздание раскрутка продвижение сайтов