Category Archives: Pozostałe

Przeprowadzka

indoors,shelf,contemporary,room,interior design,furniture,empty,home,architecture,window,business,glass items,wood,trading floor,family,seat,ceiling,chair,abandoned

 

Przedłużające się „milczenie strony” wynika ze znacznych zmian życiowych, tzn. przeprowadzki naszej rodziny do innego miasta, i może jeszcze trochę potrwać.

Zapraszam do przeglądania archiwum, gdzie jest ponad 6000 plików, choć podejrzewam, że do niektórych, najstarszych, dziś już bym się nie przyznał.

Codzienne rozważania_04.01.2018

Jon 2:2-3
I MODLIŁ SIĘ JONASZ DO PANA, SWOJEGO BOGA, Z WNĘTRZNOŚCI RYBY, MÓWIĄC: WZYWAŁEM PANA W MOJEJ NIEDOLI I ODPOWIEDZIAŁ MI, Z GŁĘBI KRAINY UMARŁYCH WOŁAŁEM O POMOC I WYSŁUCHAŁ MOJEGO GŁOSU.

Kiedy ludzie mają kłopoty, przeklinają i narzekają na swój los. Jakub, brat Pana Jezusa Chrystusa, mówił pierwszym chrześcijanom: „Cierpi kto między wami? Niech się modli” (Jakub 5:13). Jonasz wzywał Pana w swojej niedoli. Wcześniej wyznał: „Jestem Hebrajczykiem i czczę Pana”. Nazywa go Panem – Jahwe – Bogiem, który objawił się swojemu ludowi w przymierzu, któremu pozostanie wierny. Jonasz będąc w grobie pamiętał o wierności Pana: „z głębi krainy umarłych wołałem o pomoc. Rozumiał to, o cym Dawid mówił w Psalmie 139:8, A jeśli przygotuję sobie posłanie w krainie umarłych, i tam jesteś”. Nawet w krainie umarłych, w grobie, Pan jest ze swym ludem! Słowo Boże zapewnia chrześcijan, że możemy przystąpić „z ufną odwagą do tronu łaski, abyśmy znaleźli łaskę ku pomocy w stosownej porze” (Hebr. 4:16). Chrześcijanin bez obawy sięga po obietnice Bożego przymierza. Sięga po nie przez wiarę, ponieważ świadectwa jego zmysłów, nieszczęścia jakich doświadcza, wskazują raczej na beznadziejność sytuacji. Zmysły każą mu rozpaczać, zdaje sobie sprawę, że Pan jest zasmucony jego grzechami, ale wiara „wbrew nadziei” woła do Pana jako do Zbawiciela – jedynego, który odpowiada na modlitwę.

Panie! Słuchaj modlitwy mojej.
Usłysz błagane moje!
Przez wierność swoją wysłuchaj mnie w sprawiedliwości swojej!
Nie pozywaj na sąd sługi swego,
Gdyż nikt z żyjących nie okaże się sprawiedliwy przed tobą!

(Psalm 143:1-2)

Życzę błogosławionego dnia.

Podważanie mitu: 'My” a „Oni”

Image result for zdjęcia spór

Andrew Klager

Co „MY” powinniśmy byli zrobić. Podważanie mitu: 'My”, a „Oni”.

Regularnie jestem pytany (często jest to naciąganie mnie przez kogoś, kto sam nie poświęcił czasu na szukanie odpowiedzi): „Co powinniśmy byli robić w obliczu ISIS?”, co wspierane przez wszechobecne pytanie: „Co powinniśmy byli zrobić wobec Nazizmu?” Niemniej, sugestia stojąca z tymi pytaniami jest taka, że to my jesteśmy po właściwej stronie, a oni po złej, utrwalając w ten sposób mit „my” kontra „oni”, co z kolei tylko napędza nienawiść i rywalizację, dehumanizuje tych Innych tak, że ich życie – a zatem i śmierć – jest mniej wartościowe, lecz równocześnie zmusza nas do wyboru tylko jednej z dwóch opcji, jakkolwiek pożałowania godne są obie, odrywając nas od poważnego rozważenia innych słusznych możliwości.

Tak więc, równie zasadnym pytaniem jest: „Co powinny zrobić Niemcy w latach 30tych i 40tych wobec sił Sprzymierzonych?” oraz „Co powinni zrobić mieszkańcy Środkowego Wschodu wobec zachodnich sił okupacyjnych?”

Z całym szacunkiem dla Drugiej Wojny Światowej, spośród tych krajów, które ostatecznie zbudowały siły Sprzymierzonych, Francja kontrolowała 30% świata poprzez bezwzględną i grabieżczą kolonizację, „przejmowanie świata” w taki sposób, o jakim Hitler mógł tylko pomarzyć. Brytyjski premier, Neville Chamberlain, sympatyzował z Nazistami, podobnie jak spora część Wall Street. Antysemityzm – ze swymi średniowiecznymi korzeniami – był obecny i groźny wśród wszystkich Sprzymierzonych krajów, jak i w Niemczech, nie wspominając o tym, że rozmiar holokaustu nie był jeszcze znany, gdy Alianci uderzyli. Niemcy zmuszone były do przyjęcia całkowicie niesprawiedliwych i karzących warunków Traktatu Wersalskiego po Pierwszej WŚ. Siły Aliantów bezsensownie zbombardowały Drezno po zwycięstwie w wojnie i spopieliły Hiroszimę i Nagasaki w jedynym na świecie przypadku użycia bomby atomowej. Jeden ze Sprzymierzonych – Rosja Sowiecka pod rządami Stalina – był, jeśli wyrazić to w liczbach, pięciokrotnie bardziej morderczy niż Nazistowskie Niemcy. Mając to na uwadze zastanówmy się, o kogo chodzi, mówiąc „my”, w pytaniu: „Co powinniśMY byli uczynić?” Dlaczego stawiaMY sami siebie w tym szeregu, skoro w wygląda to tak, jak w powyższym opisie?

Dokładnie tak samo ma się sprawa z ISIS i innymi radykalnymi grupami. Weźmy pod uwagę o wiele bardziej niszczący wpływ zachodniego zaangażowania się na Środkowym Wschodzie, a jest to nazbyt wiele, aby wchodzić tutaj w szczegóły, lecz wygląda to tak, że statystki śmierci cywilów wynoszą: 170.000 w Iraku, 140.000 w Syrii, 45.000 w Afganistanie itd… itd.. miliardy zysków międzynarodowych firm na wyzyskującej ekonomicznej ingerencji w kraje posiadające bogate zasoby ropy, wraz z notorycznym łamaniem praw człowieka (Arabia Saudyjska w szczególności), które też dają największe nakłady na ten sam terroryzm, który my podobno chcemy eliminować. Co ci zubożali mieszkańcy Środkowego Wschodu robią wobec „nas”? A może ważniejsze, dlaczego – ponownie – my powinniśmy stawać w szeregu z „my”, podczas gdy zniszczenie, które spowodowaliśmy są niemal nieskończenie większe niż to, co oni zrobili?

Z mojej strony, nie chcę być częścią ani tych „nas”, ani „ich”. Chcę podważyć ten schemat „my” przeciwko „nim”, stając się pośród tego chaosu agentem pokoju. Chcę wpierać odważnych i twórczych budowniczych pokoju znajdujących się po jednej lub obu „stronach”, którzy przechodzą ponad nieświętą dychotomią „my” czy „oni”, ponieważ każda z tych opcji jest co najmniej równie zła – a opcja „my” o wiele gorsza, przynajmniej jak widzimy z doświadczenia – i robią to wszystko całkowicie bez użycia broni.

Tak więc, zastanawiając się nad Nazistami czy członkami ISIS, to pytanie o to, co „my” powinniśmy zrobić, jest całkowicie bezsensowne; owo „my” nie ma ani odrobinę więcej moralnej wiarygodności, niż „oni”, a samo pytanie jest tak zbudowane, aby zmusić nas do wyboru porażki.

Ta chwila: wcielenie, współudział i wieczne życie teraz

Kenneth-Tanner-Headshot-400x401

Kenneth Tanner

Chwila, w której zdasz sobie sprawę z tego, że wcielenie, życie, śmierć, zmartwychwstanie i wstąpienie do nieba Jezusa nie miały miejsca po to, aby zbawić twoją wieczną duszę, lecz aby zbawić ludzką naturę, która jest udziałem wszystkich mających ciało oraz aby odnowić wszelkie dobro Stworzenia.

Chwila, w której zdasz sobie sprawę z tego, że zbawienie, to nie tylko wejście do życia wiecznego z chwilą śmierci, lecz rzeczywisty udział w boskiej naturze WŁAŚNIE TERAZ.

Innymi słowy: chwila, w której zdasz sobie sprawę z tego, że wcielenie, cielesne życie, krzyż, zmartwychwstanie i wstąpienie do nieba Jezusa nie dotyczy tylko ciebie i nie chodzi tu tylko o NIEBO.

Jest to TA chwila, w której ZOSTAWISZ ZA SOBĄ dzieciństwo w Jezusie Chrystusie i DASZ swoje życie oraz przyszłość (które już więcej nie liczą się, tak bardzo, nie wywołują niepokoju) Bożej zbawczej misji na rzecz życia tego świata.

To jest ta chwila, w której DOROŚNIESZ, usuniesz siebie i swoją wieczną przyszłość z centrum uwagi, sięgniesz po pełną poświęcenia miłość Jezusa, która zabiega nie tylko o wieczną chwałę, lecz o to, aby wszyscy mogli wziąć udział w BOSKIM SPOSOBIE życia i miłowania wszystkiego tak, jak kocha wszystko Bóg – TUTAJ i TERAZ.

To jest ten moment, w którym stajesz się w Chrystusie AKTOREM człowieczej zbawczej misji, aby WSZYSTKO UCZYNIĆ NOWYM.

To jest ten moment, w którym już więcej nie jesteś wyłącznym centrum zbawczych słów i działań Boga, lecz jednym z tych, którzy niosą krzyż z Jezusem na rzecz INNYCH, aby TEŻ MOGLI UWIERZYĆ.

To jest ta chwila, w której PRZYŁĄCZASZ się do zbawczego celu Chrystusa, którym jest odnowienie stworzonego porządku, wobec chaosu i zniszczenia ciągle wywoływanych przez ludzkość i siły ciemności.

To jest ta chwila, w której przestajesz martwić się o swoje wieczne bezpieczeństwo i ZNAJDUJESZ WIECZNE ŻYCIE TERAZ, żyjąc życiem, które objawia niebo w teraźniejszości.

Ta głęboka pokora Boża w Jezusie Chrystusie nie jest dla CIEBIE, lecz dla WSZYSTKICH i nie tylko zwyczajnie dla wszystkich, lecz jest ofiarą, która uzdrawia czas, ratuje naturę i ponownie sprowadza wszystko do tej jedności, która była zamiarem Boga – Ojca, Syna i Ducha – przed powstaniem czasu, przed tym, gdy światy zostały ukształtowane.

 

Muzyka czy misje

Keith Green
Keith Green (1953-82)
Wyzwanie dla wszystkich liderów uwielbienia, chrześcijańskich artystów i muzyków dla Jezusa.

[Jak daleko sięgał wstecz pamięcią, największym marzeniem nieżyjącego już Keith Greena, było odniesienie sukcesu na muzycznej scenie. Po tym, gdy oddał swoje życie Jezusowi, odczuł, że musi poddać te aspiracje. Jak na ironię, jakiś czas później odczuł, że Bóg kieruje go ku ponownemu zebraniu swoich możliwości, i wtedy jego muzyka poszybowała wprost na szczyty ówczesnych chrześcijańskich list. Poniższe przesłanie, jest wynikiem jego osobistych zmagań osiągnięcia równowagi między muzyką i misją, pokorą i sławą.]

Mnóstwo ludzi prosi mnie, abym powiedział im, w jaki sposób mogą zacząć działać bądź dostać do przemysłu muzycznego Na koncertach pojawia się niezliczona ilość tego typu pytań, jak też w ogromnej ilości listów oraz rozmów telefonicznych, często z bardzo odległych stron, od ludzi, którzy czują, że zostali „powołani” tylko do muzycznej „służby”.
Pewnego dnia zapytałem samego siebie, czemu tak nieliczni pytają o to, jak zostać misjonarzem czy choćby lokalnym kaznodzieją ulicznym, bądź jak szkolić nowego wierzącego. Wydaje się, że wszyscy wolą „światła sceny”, to, co wydaje im się być służbą muzyczną, niż błoto i mroki pól misyjnych, ulicznego getto czy choćby duchowej słodyczy bycia nikim, którego Pan używa w potężny sposób w drobnych, „codziennych” sprawach.

Czy chcesz?

Niemal zawsze odpowiadam na te pytania w taki sam sposób: „Czy jesteś chętny, aby nigdy więcej nie grać już muzyki? Czy chcesz być niczym? Czy chcesz udać się gdziekolwiek i zrobić cokolwiek dla Chrystusa? Czy jesteś gotowy pozostać w tym miejscu, w którym jesteś i pozwolić Panu uczynić wspaniałe rzeczy dla ciebie, nawet jeśli będzie wydawało się, że nikt tego nie zauważa?” Wygląda na to, że wszyscy bardzo szybko odpowiadaj na te pytania: „tak”, lecz szczerze wątpię, czy wiedzą, jakie taka odpowiedź pociąga skutki.

Zafascynowani gwiazdą

Moja najdroższa rodzino w Jezusie…dlaczego tak bardzo jesteście tak bardzo zafascynowani gwiazdami? Dlaczego uwielbiacie chrześcijańskich piosenkarzy i mówców? Przechodzimy od wysławiania muzyków tego świata do gloryfikacji chrześcijańskich. To wszystko to bałwochwalstwo! Czy nie widzicie tego? Prawdą jest to, że mamy wielu mężczyzn i kobiet, których Bóg ogromnie namaścił do tego, aby sprowadzali Ducha Świętego na Swój lud i aby byli zbawianiu, lecz Szatan odnosi wielkie zwycięstwo, gdy wydaje się, że czcimy tych usługujących z taśm i nagrań, gdy tłoczymy się, aby uzyskać ich autograf w kościołach i dostać się na koncerty jeżdżąc z jednego wybrzeża na drugie (w USA – przyp. tłum.).

Czy nie rozumiecie, że w ten sposób ranicie tych ludzi? Rozpaczliwie usiłują powiedzieć wam, że nie zasługują na to, aby być czczenia, i dlatego kwiczycie z zachwytu i chwalicie ich jeszcze bardziej. Dusicie ich, uniemożliwiając niemal im zobaczenie, że tak naprawdę należy to do Jezusa. Powtarzają to sobie stale, lecz wy mówicie im, że jednak należy to do nich, miażdżąc ich pokorę i zasmucając Ducha, który usiłuje utrzymać ich wzrok skupiony na Jezusie.

Ostatecznie, chcemy się stać tym, co ubóstwiamy, czasami z całego serca i stąd takie mnóstwo ludzi, którzy chcą stać się właśnie tacy, jak ich ulubiony wokalista Gospel czy duchowny i dążąc do tego z taką samą gorliwością z jaką Pan żąda, aby iść z a Nim! Znieważamy Ducha Łaski i próbujemy zrobić sobie miejsce dla siebie, zamiast miejsca dla Jezusa.

Continue reading

Łaska jest rozrzutna

Phil Drysdale

Dużo myślałem ostatnio o łasce i o tym, jak ciągle najlepiej jak tylko potrafimy próbujemy przywrócić do chrześcijaństwa z powrotem prawo.

Gdy rozmawiam z ludźmi o łasce to często wydaje im się, że muszą mi przypomnieć o tym, jak ważne są nasze zachowania!

Tu nie chodzi o to, że oni nie uważają, że „tylko łaska” … lecz, że łaska MUSI jakoś wyglądać.

Problem w tym, że się mylą.

W łasce nie ma żadnego „musi”, ona nie musi być do czegokolwiek podobna w twoim życiu… ponieważ w łasce nie chodzi o ciebie.

Tu chodzi Boga.

To nie twoje wcześniejsze uczynki sprawiły, że dał ci ją.

Nie zaczęło też chodzić o twoje uczynki później!

Nie zrozumcie mnie źle, łaska przemienia ludzi i ich zachowania, a gdyby tak nie było to mogli by tego nie zrozumieć, lecz przemiana jest produktem ubocznym łaski, a nie jej celem.

Łaska, w pewnym sensie, jest całkowicie bezcelowa!

Jest rozrzutna! (bezwarunkowe dawanie często takie jest!)

Jest to Bóg, który zwraca się do ciebie, czy do mnie, bez względu na nasze zachowania (dobre czy złe – zachowanie nie ma tu nic do rzeczy) i mówi: „Kocham ciebie, akceptuję ciebie i chcę, chodzić razem z tobą”.

Nie ma w tym równaniu składnika „tak więc, pozbieraj swoje życie do kupy”.

Chcielibyśmy, aby tak było, ale powtórzę: nie da się chodzić z Bogiem w łasce, nie oczekując pozytywnych zmian. Lecz nie mogą one być celem.

Gdybyśmy rozdzielali łaskę po to, aby było widać zmiany w ludzkim zachowaniu to nie udzielalibyśmy łaski. W takim przypadku, po prostu rozdzielamy prawo w znacznie przyjemniejszym opakowaniu.

Mnóstwo miłości przyjaciele ,

Phil

_____________________________________

P.S. Don’t forget if you are in the north of England you can come along to a free event at my local church (book here) – I’ll be running a couple of workshops and there will be other workshops on healing, prophecy, hearing God’s voice and a whole host of other things. Plus Godfrey Birtill will be doing worship 🙂

 

Biblijna rozprawa przeciwko „legalizacji moralności”

JASMIN PATTERSON

Zgodnie z badaniami przeprowadzonymi przez LifeWay Research, 71% ewangelicznie wierzących chrześcijan jest przekonanych, że moralny upadek naszego kraju jest spowodowany tym, że zostało odrzuconych sporo praw dotyczących moralności. Zauważenie tych danych spowodowało, że wzdrygnąłem się nieco, ponieważ oznacza to, że są uczniowie Chrystusa, który wierzą, co najmniej w pewnym zakresie, że najlepszym sposobem na zbudowanie moralności u ludzi są prawa regulujące ich moralne zachowania.
Takie stanowisko jest niepokojące, ponieważ mija się z fundamentalną prawdą chrześcijaństwa. Moralne uczynki nie wystarczają do tego, abyśmy zostali uratowani przed karą za nasze grzechy ani do tego, aby odbudować relację z Bogiem. To raczej pokuta i wiara w Chrystusa gwarantują nam przebaczenie i trwanie w relacji z Bogiem, a to z kolei skutkuje, w miarę jak Jezus pracuje w naszych sercach, pobożnym życiem.
W miarę jak nasz kraj (USA) dopasowuje się do chrześcijaństwa, które nie ma już tego wpływu na kulturę, który miało wcześniej, wielu moich współ-wierzących chrześcijan mocuje się koncepcją moralności społecznej, podobnie jak zmagałem się ja sam.
Czy więc, można zalegalizować moralność? Czy Jezus chciał, aby została zalegalizowana? Czy jest to skuteczne?
Korzystając z terminu „legalizacja moralności” odnoszę się do tego rodzaju kwestii: Jak dalece biblijne wzorce moralne powinny wpływać na szeroko pojęte społeczeństwa i w jaki sposób? Czy do chrześcijan należy praca w społeczeństwie w tym kierunku? Czy, jeśli stworzymy więcej praw, które mają wpływać na ludzi (jeszcze nie chrześcijan) biblijną moralnością, nasze społeczeństwo stanie się rzeczywiście bardziej moralne?

Oto dlaczego „legalizacja moralności” nie jest skuteczna i dlaczego lepszy jest sposób Jezusa.

Legalizacja moralności w rzeczywistości nie zmienia ludzi.

Sprawia tylko tyle, że wyglądają na takich, którzy ulegli zmianie.
Jako chrześcijanie musimy zadać sobie pytanie, o co nam rzeczywiście chodzi. Czy chcemy, aby ludzie wyglądali na przemienionych przez Jezusa, czy też chcemy, aby byli rzeczywiście przez Jezusa zmienieni? Czy chcemy zachęcać ludzi – aczkolwiek nieumyślnie – aby zyskali formę pobożności, lecz odrzucić moc Chrystusa, która rzeczywiście zmienia ludzi? (2Ttym 3: 5).
Biblia uczy nas, że to wiara w Jezusa poprzedza postępowanie zgodnie z Jego poleceniami. Biblia uczy tego, że świętość (moralność) jest czymś, co Jezus wypracowuje w naszym życiu od wewnątrz na zewnątrz, a nie odwrotnie (Rzm 12:1-2, Ef 4:21- 24).
Bóg nie patrzy na wygląd zewnętrzny, lecz na serce (1Sam 16:7). Jeśli zewnętrzny wygląd ma być w porządku, najpierw w porządku musi być serce. Bóg troszczy się te rzeczy zewnętrzne, dba o nasze zachowania i o to jak żyjemy, lecz serce nie może być doprowadzone do prawości żadnymi, bez względu na to jak surowymi, wymuszonymi przepisami. Serce może stać się sprawiedliwe tylko i wyłącznie dzięki przemieniającej pracy Chrystusa działającego w życiu jednostki. Tak więc, sprawiedliwe życie wypływa z serca, które stale wzrasta w sprawiedliwości w miarę jak człowiek chodzi z Chrystusem (Gal 5:16-25; 2Ptr 1:3-11).

Jezus nie działa poprzez legalizację moralności

Jezus, będąc na ziemi, odrzucił polityczne wpływy, ponieważ nie jest to Jego sposób na rozszerzanie Królestwa na tym świecie. Wyraźnie powiedział, że Jego Królestwo nie jest z tego świata (J 18:36). Kiedy ludzie próbowali obwołać Go królem, uciekł przed tłumami (J 6:15).
Jezus uczył nas, aby w mocy Ducha Świętego głosić ewangelię każdemu i uczyć wierzących, aby przestrzegali tego wszystkiego, co nakazał. W taki sposób ludzie przychodzą do wiary w Chrystusa i wzrastają w Chrystusie, i tak zostało to powiedziane przez Niego. Nie dzieje się to w ten sposób, że chrześcijańskie zasady moralne działają przez polityczne wpływy, a także nie dzięki temu, że chrześcijaństwo staje się dominującym głosem kształtującym społeczeństwo.
Continue reading