Category Archives: Pozostałe

Aż śmierć nas nie rozłączy#All About Families

#

Nie
jesteśmy w stanie zliczyć w ilu ślubach braliśmy ostatnio udział. Śpiewaliśmy
pieśni z tymi, co między nami, „wstawaliśmy”
wraz z narzeczonymi, odprawialiśmy ceremonie, zarządzaliśmy całymi imprezami,
serwowaliśmy ciastka, a nawet odgrywaliśmy jeden czy dwa teatrzyki, aby wysłać
parę na życie małżeńskiej rozkoszy.


Zauważyliśmy też jak przez lata zmieniają się ceremonie. Rzadko kiedy usługujący
mówi: „Jeśli ktoś zna jakieś powody, dla których to małżeństwo
nie powinno być zawarte, niech odezwie się teraz, lub na zawsze już zachowa
milczenie”. Nie jesteśmy sobie w stanie przypomnieć, kiedy ostatni raz słyszeliśmy,
aby narzeczona czy narzeczony mówili: „Od teraz ślubuję ci moją wierność”.
To jest dobra sprawa.

Niestety
zaczynamy też zauważać brak niektórych zwrotów, które
nie powinny zostać usunięta. W tym:


  • „Poniecham  wszystkich innych”


  • „Ślubuję  wierność, aż śmierć nas nie rozłączy”


  • „Zachować czystość dla ciebie.

Wydaje
się, że te pominięcia są powszechne – brak oddania. Od samego początku
małżeństwo było przewidziane jako oddanie się na całe życie. Gdy faryzeusze
próbowali złapać Jezusa w długą teologiczną debatę na temat rozwodu,
powiedział: Czy nie
czytaliście w waszej Biblii, że Stwórca początkowo stworzył mężczyznę
i kobietę dla siebie nawzajem, męża i niewiastę? I dlatego, opuszcza mąż
ojca i matkę i jest silnie związany z żoną swoją, stają się jednym ciałem
– już nie dwa, lecz jedno. Ponieważ Bóg stworzył organiczną
jedność między tymi dwoma płciami, nikomu nie wolno profanować Jego dzieła
rozdzielaniem ich
(Mat.
19:4-6 – wg. wersji ang. The Message – przyp.tłum.).

O
ile nie jesteśmy gotowi na traktowanie ofiar rozwodów tak, jakby jakaś
radioaktywna trucizna ich skaziła, to jesteśmy zaalarmowani, gdy ludzie wchodzą
w małżeństwo bez oddania. Zatrważa to, że niektórzy wydają się nawet
uważać, że małżeństwo jest pierwszym krokiem do rozwodu. O ile uprzednia
umowa może mieć ekonomiczny sens dla ludzi posiadających dużo pieniędzy,
to cała idea opiera się na założeniu, że małżeństwo niekoniecznie musi być
trwałe.

Nie
jest tajemnicą, że wielu ludzi decyduje się na życie ze sobą bez małżeństwa.
Dlaczego? Ponieważ mówią: „Mogę odejść,
kiedy tylko zechcę”.
Takie samo założenie może funkcjonować, gdy para
małżeńska przysięga bez oddania (zaangażowania). Jeśli prawnie można zabezpieczyć
się w wygodny spadochron przed zawarciem małżeństwa, po co przejmować się
zawieraniem małżeństwa w ogóle? Uważamy wspólne życie ze sobą
za praktykę społecznie niszczącą i duchowo nie do zaakceptowania, ale jaka
jest różnica w tym, że wchodzi się w małżeństwo bez oddania? Jeśli
nie zamierzasz się oddać, wspólne życie wydaje się wyglądać bardziej
atrakcyjnie. Rozbicie relacji nie jest wtedy nawet tak skomplikowane.
Wierzymy, że jest przyczyna małżeńskiego oddania. Nie to nic wspólnego
z zakochaniem
. Co więcej, nie gwarantuje to wiecznego szczęścia, lecz wnosi stabilizację
do życia tych ludzi i ich dzieci.

G.
K. Chesterton mógł mówić o nas, gdy napisał te słowa do poprzedniego
pokolenia:
Gdy bronimy rodziny, nie chodzi o to, że będzie to zawsze rodzina pełna
pokoju; gdy utrzymujemy tezę o małżeństwie, nie mamy na myśli tego, że będzie
zawsze szczęśliwa. Chodzi nam o to, że jest to teatr duchowego dramatu, miejsce,
gdzie dzieje się wiele, a szczególnie tego, co jest ważne

.

aracer

Czym jest sabatowy odpoczynek

Zaremba Piotr

Moim zdaniem cala sekwencja mówiąca o odpocznienieu sabatowym, uznawana przez niektórych za nowotestamentowy dowód na kontynuację przestrzegania sabatu, zaczyna sie znacznie wcześniej tj. w 3 rozdziale. Zacznijmy wiec od Hebr. 3:7, gdzie jest napisane, o jakim dniu będzie dalej mowa:


w: 3:7 –
Dlatego, jak mówi Duch Święty: dziś, jeśli glos jego usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych jak podczas buntu, w dniu kuszenia na pustyni, Gdzie mnie kusili ojcowie wasi i wystawiali na próbę, chociaż oglądali dzieła moje przez czterdzieści lat.
….
Tutaj jest określone o jaki dzień będzie cały czas dalej chodziło: O dzień, w którym usłyszy człowiek głos Boży, a dalej o tym, ze Izrael przez 40 lat słuchał tego głosu i nie przyjął niczego (wersy 9-11)

W wersie 13 jest potwierdzenie takiego znaczenia tego słowa „dziś”: jak czytamy:

w. 13:…. dopóki trwa to, co sie nazywa „dziś”, aby nikt z was nie popadł w zatwardziałość przez oszustwo grzechu .. trwa to, co sie nazywa „dziś” czyli czas, w którym Bóg przemawia, a czego nie wykorzystali Izraelici. Od wersu 15 ponownie mowa jest o tym samym dniu nazwanym na początku „dziś”: Najpierw powtórka z w.13, a potem ponowne wyjaśnienie tego samego (uwaga: cały czas ani krzty o sabacie!!)

w.16: kto to byli ci, którzy usłyszeli, a zbuntowali sie? czy nie ci, którzy wyszli z Egiptu pod wodza Mojżesza? czyli widzieli (lub inaczej słyszeli glos Pana) i nie uwierzyli.

Ale ciekawie robi sie dopiero w wersie

w.18: A komu to przysiągł, że nie wejdą do odpocznienia jego, jeśli nie tym, którzy byli nieposłuszni? Widzimy wiec, ze nie mogli wejść z powodu niewiary.

Kiedy popatrzymy na referencje do tego fragmentu – IV Moj. 14.22-23, jak najbardziej właściwie dobrana do kontekstu – to widzimy, że użyty tutaj zwrot  wejść do odpocznienia jego nie ma niczego wspólnego z sabatem, lecz z Ziemią Obiecaną, co jeszcze jest później ponownie potwierdzone. Ten fragment tylko przybliża ten termin, który później jeszcze sie pojawia, ale nigdy jako sabat.


IV Moj. 14.22:
żaden z tych mężów, którzy widzieli moja chwale i moje znaki, jakich dokonywałem w Egipcie i na pustyni, a …. nie zobaczy ziemi, którą przysiągłem ojcom..


O jakie wiec odpocznienie chodziło? O ziemię mlekiem i miodem płynącą; o ziemie, którą deszcz zrasza we właściwej porze i pory orku są zawsze w swoim czasie; o ziemię, na której są gotowe miasta i domy, których nie budowali, i sady, których nie sadzili itd., itd…Tu zaczyna sie rozdział 4, który dalej mówi o odpocznieniu, ale nic o sabacie.

4:1. gdy tedy obietnica wejścia do odpocznienia jego jest jeszcze ważna . . . .

Następuje jakaś zmiana chyba, bo przecież nikt nam nie proponuje Ziemi Obiecanej Izraela, ale nadal aktualna jest obietnica wejścia do „odpocznienia Jego”. i tu czytamy:

w.3.: do odpocznienia wchodzimy my, którzy uwierzyliśmy, zgodnie z tym jak powiedział… Jak przysiągłem w gniewie moim, nie wejdą do odpocznienia mego. chociaż dziel jego od założenia świata były dokonane. Widzimy, ze cały czas jest nacisk kładziony na odpocznienie, a nie na jakiś szczególny dzień odpoczywania. Jeden jedyny werset, który tłumaczy na czym polega zmiana z początku 4 rozdziału również kładzie nacisk na ODPOCZNIENIE i nie jest tutaj istotą siódmy dzień, który jest wspomniany tylko „przy okazji” cytowania tego fragmentu.


w.4:
O siódmym dniu zaś powiedział bowiem gdzie tak: I odpoczał Bóg dnia siódmego od wszystkich dziel swoich a werset 5 znowu podkreśla, ze chodzi o odpocznienie, a nie o siódmy dzień, mówiąc:


w.5:
a na tym miejscu znowu: nie wejdą do odpocznienia mego.


Dalszy fragment (wersy 5 i 6) ponownie wracają do początku rozważań, czyli dnia „dzisiaj” ale nie dnia sabatowego odpoczynku, lecz dnia „dziś” w którym „słyszymy glos jego”.


Wers 8 jeszcze bardziej to podkreśla,mówiąc:

w. 8: Gdyby bowiem Jozue wprowadził ich do odpocznienia, nie mówiłby Bóg później o innym dniu.

1. Przecież to nie Jozue „wprowadził” Prawo, w którym był sabat – w ogóle tutaj nie rozważany – lecz Mojzesz. Izrael, lepiej lub gorzej cały czas przestrzegał sabatu, a jednak do odpocznienia nie wszedł, tak wiec i dalsze przestrzeganie sabatu nas do tego nie doprowadzi. Po co zawracać do czegoś, co sie już raz nie sprawdziło? Czy nie o tym mowa kawałek dalej Hebr. 8:7 gdyby bowiem pierwsze przymierze było bez braków, nie szukano by miejsca na drugie. I drugie przymierze nie namawia nas do przestrzegania sabatu, który odpocznienia nie przyniósł, lecz do stałego chodzenia w odpocznieniu od „dziel swoich, „jak Bóg odpoczął od swoich” i wszystko. Każdy dzień może być dniem odpocznienia2. Jakby sie ktoś nadal bardzo upierał to wyraźnie jest tutaj napisane o „INNYM DNIU”. Nawet jeśli ktoś sie upiera przy sabacie to od tej pory jest juz mowa o tym, ze Bóg „mówi o innym dniu„.
No i zakończenie tej części jest juz ostatnim gwoździem do „sabatowej” trumny (choć i tak do tej pory nic o dniu sabatu nie było):


w. 9:
in.: a tak pozostaje jeszcze odpocznienie dla ludu Bożego; kto bowiem wszedł do odpocznienia Jego, ten sam odpoczął od dziel swoich, jak Bóg od swoich. No, to teraz wrócimy do tego „jak Bóg odpoczął od dziel swoich”. Czytamy „I odpoczął Bóg dnia siódmego od wszystkich dziel swoich”. I co? Od pierwszego dnia następnego tygodnia zabrał sie znowu do roboty??? Oczywiście, że nie. Odpoczął i już w tym stanie „odpoczynku od dzieł swoich” pozostał i taka jest idea odpocznienia, do którego mamy wejść (nie znaczy to oczywiście, ze nie mamy w ogóle pracować). Dlatego sabat był tylko starotestamentowym cieniem, bo był to tylko jeden dzień odpoczynku, czy odpocznienia, a Bóg nie poprzestał na tym i to samo proponuje nam dziś. To jest odmiana nie tylko w stosunku do odpocznienia w Ziemi Obiecanej z 3 rozdziału, lecz i do jednego dnia odpocznienia „sabatu”.


Dziś nie chodzi o to, aby „żadnej pracy nie będziesz wykonywał w tym dniu”, lecz o to, abyś nie wykonywał „własnych dziel”.


kto bowiem wszedł do odpocznienia Jego, ten sam odpoczął od dziel swoich, jak Bóg od swoich.

Kiedy człowiek wierzący przestaje wykonywać swoje dzieła (np. budowanie swojej służby, dążenie do pastorowania, głoszenia kazań, drukowania książek……) to wtedy dzieje sie to, o czym mówił Jezus (Mat11:29-30):


Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie sie ode mnie, ze jestem cichy i pokornego serca, albowiem jarzmo moje jest mile, a brzemię moje lekkie.

Tu polecam
tekst:

http://www.poznajpana.org/articlebody.asp?id=117

продвижение

Wezwanie do nieustraszonego życia

 

Autor: nieznany.

 Ów „strach przed człowiekiem” nie jest dla nikogo tajemnicą a staje się coraz bardziej właściwym do podjęcia tematem w dniach, które mają nadejść. Wielu w kościele tkwi w więzach tego paraliżującego myślenia. Ci wezwani i oddani proroczej posłudze nie mogą być posłańcami Bożymi i równocześnie bać się człowieka. Chodzenie w posłuszeństwie dla Pańskiego głosu staje się coraz bardziej frustrujące, jeśli występuje tendencja do wycofywania się z powodu niepokoju czy obawy o opinię czy reakcję innych ludzi. Jestem tego pewien, że wielu (podobnie jak ja) modliło się do Pana: „użyj mnie, pisz przeze mnie i mów przez mnie”. Jeśli tak się modliłeś to z pewnością Pan będzie pracował nad tymi elementami strachu przed ludźmi w naszym życiu. (Istotne jest, abyśmy zrozumieli wpływ tej pracy w naszym życiu jako proroczych ludzi, aby wypełnić nasze zadanie w tych czasach przeznaczenia.) Wielu z powodu pychy może już odrzucać to słowo, niemniej, my wszyscy jesteśmy winni do pewnego stopnia i to dzieło oczyszczenia uzdolni nas do pełnej proroczej służby, aby swobodnie i w praktyczny sposób płynęła przez nasze życie do innych – przez życia wydające codziennie trwałe owoce. 

Czytałem, że obawiamy się innych ludzi, czy boimy ich, ponieważ kochamy również samych siebie. Całym sercem zgadzam się z tym stwierdzeniem a wielokrotnie nie zdajemy sobie z tego sprawy. Gdy Pan pracuje nad miłością własną – On równocześnie zajmuje się strachem przed człowiekiem. Mówiąc prosto, ten strach jest po prostu symptomem miłości własnej (egoistycznej). Pokonanie miłości własnej i starań o chronienie siebie jest z pewnością najważniejszym kluczem do naszego proroczego przeznaczenia.
„Miłość” do afirmacji i akceptacji przez innych może być przeszkodą stojącą na drodze do naszego proroczego wpływu. Tęsknota za tym, aby inni „zrozumieli nasze serce”, zrozumieli nasze słowa i działania, może pętać naszą królewską wolność. Zbyt wielu znajduje się w zastoju bagna strachu bycia niezrozumianym czy źle zinterpretowanym. Miłość i pragnienie, aby inni uchwycili nasze słowa z łatwością może splugawić i rozwodnić prawdę, która ma moc zmienić życie. Namaszczenie na przesłaniu nie rośnie jak krzywa i w naszym głosie musi być większa dokładność. Dziś słowami królestwa musimy się dzielić z czystością nieustraszoności i zdecydowanego przekonania o ich pochodzeniu od Pana. 

 

Jeśli zdecydujemy się mówić czy pisać słowo, o którym twierdzimy, że pochodzi od Pana, lecz jesteśmy zżerani przez pragnienie ludzkiej akceptacji – słowo zostanie splugawione cielesnymi dodatkami i emocjami, w miejsce Ducha Świętego. Musimy być zadowoleni z akceptacji Pana za posłuszeństwo Jego głosowi i w ćwiczeniu się w mądrości kiedy mówić, a kiedy nie. (Uczenie się tej „mądrości” było w pewnych okresach mego życia bardzo bolesne.)

Z drugiej strony, Jezus wielokrotnie był źle rozumiany a Jego słowa odrzucane. Niemniej jednak, Pan nigdy nie usprawiedliwiał siebie na rzecz akceptacji i pouczenia innych. Możemy być zadowoleni z tego, że jeśli słowo, które mówimy, jest od Pana to ci, którzy odrzucą je, nie odrzucają nas, lecz Pana. Aby pokonać strach przed człowiekiem, musimy być gotowi na niezrozumienie i spodziewać się niedocenienia. Tylko wtedy, będziemy mieli wolność królestwa i namaszczenie do partnerstwa z Chrystusem w przemienianiu świata wokół nas. Nie tylko to, ponieważ bez rozpoznania konieczności zajęcia się problemem odrzucenia… nie będziemy dojrzewać proroczo. 

Obawa o zaakceptowanie i tęsknota do małego choćby nadania ważności również będzie powodować, że nasze słowa będą przekazywane w stanie skażonym. Konflikt interesów jest oczywisty w tym, że ten, kto udziela tytułów nie może być obrażany czy wyzwany przez tych, którzy poszukują tytułu ważności z ich ręki. (Mówiąc prosto: nie gryzie się ręki, która karmi nasze pragnienia i potrzeby – zarówno dobrej, jak i tej niezbyt dobrej.)
Nawet w przyjaźni czy na forach dyskusyjnych może okazać się, że strach przed człowiekiem stanowi przeszkodę do prawdziwego duchowego wzrostu. Musimy to przyznać, że ton i natężenie wielu słów, które wypowiadamy mówi o pragnieniu uczuć innych ludzi wobec nas. Musimy mówić łagodnie, jeśli Pan tak kieruje i musimy mówić zdecydowanie, gdy Pan tak chce. Powtarzam: musimy być posłuszni Panu w ramach naszego powołania, a nie być sługami uczuć i strachu przed człowiekiem. Z pewnością to miłość siebie samego i nasze pragnienie ochrony świętej krowy naszej pychy i prezentacji siebie hamują nasz duchowy rozwój. Stwierdziłem w przeszłości, że pastorzy będą mieli stałe trudności w utrzymaniu jasnej, trwałej i przemieniającej życie służbie ku owocowaniu, jeśli będą polegać na finansach i rozpoznaniu tych, którym głoszą. 

Pojawia się silny konflikt interesów w tworzeniu religijnej linii, która nie może być przekroczona bez urazy, a zatem, obcięcia pieniędzy i wsparcia dla danej służby. Czy wielu współczesnych „liderów” bardziej boi się człowieka niż Boga? W pokonywaniu strachu przed człowiekiem, nie wolno nam spoglądać w stronę człowieka za wsparciem służby czy jej aprobatą… Patrzyć należy jedynie na Tego, który nas nimi łaskawie obdarza. Abraham odrzucił dary króla Sodomy i po tym akcie Bóg powiedziałmu: Nie bój się, Abrami, Jam tarczą twoją; zapłatatwoje będzie sowita! Ponieważ Pan jest naszym Zaopatrzycielem jak i Samym Zaopatrzeniem, musimy patrzeć tylko na Niego. Nie możemy starać się o pozyskanie dostawców „ziarna”, partnerów „zasiewu”, obietnic „ziarna”, cotygodniowych dziesięcin i ofiar. Patrzymy na Pana, który namaści i uprawomocni nasze prorocze powołanie poprzez życie poświęcone dawaniu siebie. Nie znaczy to, że inni ludzie nie będą nas błogosławić. Tak, Pan użyje innych, aby nas obficie błogosławić i Jemu sprawia to radość. 

Istotą jest umiejscowienie i zrozumienie strachu przed człowiekiem oraz skutków jakie niesie dla kościoła. Okalecza on nasze nadnaturalne zdolności i powoduje, że stajemy się przedmiotem śmiechu patrzących na nas każdego dnia ludzi. Staliśmy się karykaturą kościoła, który Chrystus zostawił, ponieważ stworzyliśmy system zbudowany na strachu przed człowiekiem zarówno dla duchowej legalizacji jak i promocji. 

раскрутка

Kupowanie przychylności Bożej

 

Nic bardziej nie jest w stanie spowodować wrzenia mojej krwi niż fabrykowanie Bożego Słowa na ludzkie, cielesne potrzeby. W czasach Marcina Lutra Kościół Katolicki notorycznie i powszechnie praktykował sprzedaż odpustów. Uczono ludzi wierzyć, że dając kościołowi mogą otrzymać przychylność Boga i w ten sposób uzyskać uwolnienie swoich zmarłych krewnych czy członków rodziny z czyśćca. 

Słyszało się wówczas taką pieśń: 

 Jak tylko pieniądz na dno skrzyni wleci, dusza do wiecznego odpocznienia uleci.

 Dziś śmiejemy się z takich pomysłów i dziwimy się sami, jak ludzi mogli popaść w tak fałszywe nauczanie. Niemniej musimy pamiętać o tym, że w tamtych czasach ludzie nie byli dopuszczani do Słowa Bożego, wierzyli więc we wszystko, co im mówiono, a szczególnie w to, co mówili kapłani.

 Ktoś powiedział, że to czego uczymy się z historii, to fakt, że niczego się z niej nie uczymy. Jest to szczególnie prawdziwe w odniesieniu do współczesnego kościoła. Pomijając fakt, że mamy teraz Słowo Boże dostępne dla wszystkich, wielu ciągle wierzy w to, co im 'kapłani’ mówią. Weźmy na przykład ostatnie skrzywienie czyli nauczanie o „ziarnie wiary”. To nowe nauczanie oparte jest na mojżeszowym poleceniu, aby Boży lud, Izrael, obchodził trzykrotnie w roku święta. Kluczowym fragmentem, który podkreślają jest tekst: a niech się nie pokazują przed obliczem moim z próżnymi rękami.  Moj 23:14,15. V Moj.16:15-17. Dalej myśl idzie się następująco: po to, aby zdobyć Bożą przychylność musimy przynosić Mu ofiary a im większe będą nasze ofiary, tym większa będzie przychylność Boga. Jeden sławny pozbawiony skrupułów adwokat tego w nauczania twierdzi, że każdego roku w Dniu Pojednania Bóg decyduje jak będzie nas traktował w następnym roku. A to, co wpływa na Jego decyzje to fakt, czy daliśmy Mu wystarczająco duże ofiary czy nie. Nie ma ofiar, nie ma przychylności. Ta 'przychylność’ obejmuje również anielską ochronę, obronę przed przeciwnikami, finansowe powodzenia, uzdrowienie itd. Itp. Oczywiście, zgodnie z tym nauczaniem, pokazać się przed obliczem moim z próżnymi rękami oznacza podpisanie wykonania wyroku na siebie samego. Stąd, popularność tego nauczania.

To, czego nie powiedzą owi fałszywi nauczyciele to fakt, że Mojżesz w V Księdze Mojżeszowej podejmuje to samo stwierdzenie, mówiąc tak:

.gdyż błogosławić ci będzie Pan, Bóg twój, we wszystkich twoich plonach i w każdym dziele twoich rąk, i będziesz prawdziwie radosny. Trzy razy w roku zjawi się każdy mężczyzna z pośród was przed Panem,….., lecz nie zjawi się przed Panem z próżnymi rękami, ale każdy przyjdzie z odpowiednim darem swoim według błogosławieństwa, jakiego Pan, Bóg twój, ci udzielił.

 Boże błogosławieństwo nie było uwarunkowane tym czy dawali, czy nie, lecz było to raczej dawaniem z tego, co Pan im już wcześniej dał. Nie byli błogosławieni ponieważ dawali, lecz dawali, ponieważ byli błogosławieni. (Należy również rozumieć to, że te wymagania nie są już ważne pod Nowym Przymierzem.) Każdy duchowy 'pierwszoroczniak’ powinien wiedzieć, że nie możemy zasłużyć na Bożą przychylność. Bóg nie jest na sprzedaż temu, kto da więcej, ani nie możemy zarobić na Jego przychylność swymi wysiłkami czy uczynkami. Gdy Paweł zwracał się do stoickich filozofów na Marsowym Wzgórzu i szukał sposobu na opisanie różnicy między prawdziwym Bogiem, a ichlicznymi bałwanami, powiedział im o Bogu tak: nie służy się Mu rękoma, jak gdyby czegoś potrzebował, ponieważ On sam daje życie i tchnienie,  i wszystko.

 To, co stanowi o inności Boga od innych bóstw, to fakt, że jest Dawcą. Jakież jest bluźnierstwem twierdzenie, że Bóg może zostać 'przekupiony’ naszą ofiarnością. 

Pewien stary hymn ujmuje to najlepiej w słowach:

 Nie tego, co w rękach swych przynoszę, Tylko krzyża Twego chwytam się.

W przeciwieństwie do tego nowy refren jest taki:

 Coś przynoszę w rękach swych, Już więcej krzyża Twego nie chwytam się.

 Spójrz na mój dar i bądź mi przychylny mi, Zakupiłem twoją lojalność.

 Ci, którzy uczą takich 'doktryn’ i ci, którzy zapraszają ich do telewizyjnych audycji służących zbieraniu funduszy niech zwrócą uwagę na ostrzeżenia Jakuba: niechaj niewielu z was zostaje nauczycielami, albowiem wiecie, że surowszy wyrok otrzymamy.

 niechaj niewielu z was

span style=”font-family: 'Tahoma’, sans-serif;”aracer

Boża odtrukta i wąż z brązu

ŚWIĘTA ODTRUTKA I WĄŻ Z BRĄZU

Lekarstwo na trujące ukąszenie węża

Bóg
dał mi wizję, w której węże pełzały wokół
moich stóp    u mnie w pokoju. Pan dał mi takie
wrażenie w sercu, że węże same w    sobie nie są złe.
Wąż został stworzony przez Niego i jako    stworzenie
nie jest zły. Niemniej, może dopuścić do tego, aby był  �
używany do złych celów. Może decydować czy podda się Bogu,
czy diabłu.

WĄŻ
ZOSTAŁ STWORZONY PRZEZ BOGA –
A
wąż był chytrzejszy niż wszystkie dzikie zwierzęta, które
uczynił Pan Bóg.
(I
Moj. 3:1)

ZA
PIERWSZYM RAZEM PODDAŁ SIĘ W OGRODZIE EDEN DIABŁU –

Wtedy
rzekł Pan Bóg do węża: Ponieważ to uczyniłeś, będziesz
przeklęty wśród wszelkiego bydła i wszelkiego dzikiego
zwierza. Na brzuchu będziesz się czołgał i proch będziesz jadł po
wszystkie dni życia swego!
(I Moj. 3:14)

ZA
DRUGIM RAZEM PODDAŁ SIE BOGU NA PUSTYNI

IV
Moj. 21:4-9 (NIV)

Od
góry Hor wyruszyli potem ku Morzu Czerwonemu, aby obejść
ziemię Edom. Lecz lud zniecierpliwił się w drodze.

I zaczął lud mówić przeciw Bogu i przeciw Mojżeszowi: Po co
wyprowadziliście nas z Egiptu, czy po to, abyśmy pomarli na
pustyni? Gdyż nie mamy chleba ani wody i zbrzydł nam ten nędzny
pokarm. Wtedy zesłał Pan na lud jadowite węże, które kąsały
lud, i wielu z Izraela pomarło. Przyszedł więc lud do Mojżesza i
rzekli: Zgrzeszyliśmy, bo mówiliśmy przeciwko Panu i
przeciwko tobie; módl się do Pana, żeby oddalił od nas te
węże. I modlił się Mojżesz za lud. I rzekł Pan do Mojżesza: Zrób
sobie węża i osadź go na drzewcu. I stanie się, że każdy ukąszony,
który spojrzy na niego, będzie żył. I zrobił Mojżesz
miedzianego węża, i osadził go na drzewcu. A jeśli wąż ukąsił
człowieka, a ten spojrzał na miedzianego węża, pozostawał przy
życiu.

 �

ZWRÓĆ
UWAGĘ NA SŁOWA „GDY KTOŚ ZOSTAŁ UKĄSZONY”. TU NIE
JEST NAPISANE, ŻE NIKT JUŻ NIE BYŁ KĄSZONY, GDY STANĄŁ WĄŻ Z
BRĄZU! TUTAJ JEST NAPISANE, ŻE UKĄSZENIA TRWAŁY NADAL. NIEMNIEJ,
POJAWIŁO SIĘ COŚ DLA TYCH, KTÓRZY ZOSTALI UKĄSZENI.

 

Słowo,
które mi Bóg dał to:
DWUKROTNE
UKĄSZENIE!

 

PIERWSZE
UKĄSZENIE BYŁO ZARZĄDZONE PRZEZ BOGA

ABY
KĄSZONE BYŁY JEGO DZIECI, GDY JESZCZE ZNAJDOWAŁY

SIĘ
NA PUSTYNI Z POWODU ICH NARZEKANIA I NIEPOSŁUSZEŃSTWA.

TO
NIE BYLI NIE-WIERZĄCY. TO BYŁY DZIECI BOŻE

 

1
Kor. 10:1-5 (NIV)

[Ostrzeżenie
z historii Izraela]

A
chcę, bracia, abyście dobrze wiedzieli, że ojcowie nasi wszyscy
byli pod obłokiem i wszyscy przez morze przeszli. I wszyscy w
Mojżesza ochrzczeni zostali w obłoku i w morzu, I wszyscy ten sam
pokarm duchowy jedli, I wszyscy ten sam napój duchowy pili;
pili bowiem z duchowej skały, która im towarzyszyła, a
skałą tą był Chrystus. Lecz większości z nich nie upodobał sobie
Bóg; ciała ich bowiem zasłały pustynię.

 �

Będąc
na pustyni nieustannie narzekali i marudzili na coś. Byli
skupionymi na sobie wierzącymi, którzy kochali siebie
samych i wyszli, żeby robić to, co im się podoba. Chrześcijanie
robią dziś to samo!

Nie
jesteśmy wierni Bogu; nie zawsze idziemy za Nim; nie zawsze
jesteśmy godni zaufania i nie ufamy Jemu w pełni; robimy swoje
własne dzieła; i nie traktujemy Go jako Świętego. . . i Bóg
karze nas! TAK, jak rodzic, jeśli prosimy o przebaczenie (1 Jn1:9)
ON przebacza nam. Lecz nie mylcie się, On jest naszym Niebieskim
Ojcem i jak każdy dobry rodzic stale karze nieposłusznych.
Surowość tej kary zależy od Niego i od Niego wyłącznie, ponieważ
jest suwerenny. W Księdze Liczb Bóg karze plagami, żmijami,
ogniem, trzęsieniem ziemi i jeszcze gorszymi rzeczami tych, którzy
później nie wejdą do Ziemi Obiecanej. Dziś robi dokładnie
to samo! Nie dajcie się zwieść, nadal Bogiem nie da się 'bawić’
ani nie można się z niego naśmiewać. Cokolwiek siejesz to i żąć
będziesz. Chrześcijanie powinni siać ziarna wdzięczności dla Boga
za wszystkie Jego błogosławieństwa, dziękując Bogu zawsze, za
wszystko i we wszelkich okolicznościach, dobrych czy złych (1 Tes.
5:16-18). Lecz zamiast postawy wdzięczności, narzekamy na wszystko
i dobrowolnie grzeszymy.

DRUGIE
UKĄSZENIE NADAL JEST Z ROZKAZU BOGA

DLA
DZIECI, KTÓRE SĄ NA PUSTYNI SWYCH UMYSŁOW

ZADOWOLONYCH
ZE SWEGO LETNIEGO STANU.

1
Kor. 10:6-10  (NIV)

A
to stało się dla nas wzorem, ostrzegającym nas, abyśmy złych
rzeczy nie pożądali, jak tamci pożądali. Nie bądźcie też
bałwochwalcami, jak niektórzy z nich; jak napisano: Usiadł
lud, aby jeść i pić, i wstali, aby się bawić. Nie oddawajmy się
też wszeteczeństwu, jak niektórzy z nich oddawali się
wszeteczeństwu, i padło ich jednego dnia dwadzieścia trzy tysiące,
Ani nie kuśmy Pana, jak niektórzy z nich kusili i od wężów
poginęli, Ani nie szemrajcie, jak niektórzy z nich
szemrali, i poginęli z ręki Niszczyciela.

 

ZOSTAŁEŚ
OSTRZEŻONY!

 

1
Kor. 10:11-13  (NIV)

A
to wszystko na tamtych przyszło dla przykładu i jest napisane ku
przestrodze dla nas, którzy znaleźliśmy się u kresu wieków.
A tak, kto mniema, że stoi, niech baczy, aby nie upadł. Dotąd nie
przyszło na was pokuszenie, które by przekraczało siły
ludzkie; lecz Bóg jest wierny i nie dopuści, abyście byli
kuszeni ponad siły wasze, ale z pokuszeniem da i wyjście, abyście
je mogli znieść.

ALE
TO WY MACIE WYBRAĆ DROGĘ UCIECZKI, A NIE PODDAWAĆ SIĘ GRZECHOWI.

 

Następnym
słowem, które mi Pan dał było: ODTRUTKA!
Zacząłem więc poszukiwania na temat odtrutki i tego, jak się ją
robi.

Węże
często kąsają w kończyny (ręce, stopy), gdzie jest mało tkanki
mięśniowej, która może przyjąć wstrzykniętą w czasie
ukąszenia truciznę. Ukąszenia wężów jadowitych mogą być
fatalne. Przed wynalezieniem odtrutki wielu cierpiało i umierało
po takim ukąszeniu.

 

I
Moj. 3:15 (KJV)

I
ustanowię nieprzyjaźń między tobą a kobietą, między twoim
potomstwem a jej potomstwem; ono zdepcze ci głowę, a ty ukąsisz je
w piętę
.

OTO
WIDZIMY TUTAJ, JAK BÓG ZACZYNA PROCES PRZYGOTOWYWANIA
ODTRUTKI.

Ukąszenie
przez jadowitego węża może być leczone odtrutką. Odtrutki na węża
są produkowane przez ludzi – jest to biologiczny produkt
zwany surowicą przeciwko jadowi węży. Jest to szczepionka odkryta
przez L. Pasteura, najsławniejszego francuskiego mikrobiologa i
chemika. Lecz zamiast wywoływać bezpośrednio u pacjenta odporność
jest ona wywoływana u zwierzęcia nosiciela i takie super
odpornościowa surowica jest przetaczana pacjentowi.

Najpierw,
trucizna jest „wyciskana” z węża. Każda jej kropla
otrzymywana przez proces wymuszonego ukąszenia, jest cenna.
Następnie jest to rozcieńczane i wstrzykiwane koniowi, owcy lub
królikowi. Zwierzę przechodzi przez immunologiczną reakcję
organizmu, wytwarzając przeciw aktywnym cząstkom trucizny
antybiotyki, które później są odzyskiwane z krwi
zwierzęcia i używane do leczenia zatruć (ukoszeń węża) i innych.

Iz
53:4-6

Lecz
on nasze choroby nosił, nasze cierpienia wziął na siebie. A my
mniemaliśmy, że jest zraniony, przez Boga zbity i umęczony. Lecz
on zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany
został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni.
Wszyscy jak owce zbłądziliśmy, każdy z nas na własną drogę
zboczył, a Pan jego dotknął karą za winę nas wszystkich.

ALLELUJA,
CHWAŁA BOGU.

PO
PRZECZYTANIU TEGO,

NIC
INNEGO NIE MOŻNA ZROBIĆ

JAK
TYLKO WIELBIĆ PANA

TERAZ,
NOWA BOŻA, ŚWIĘTA ODTRUKTA

JEST
W PRODUKCJI A NASZ NOWY WĄŻ Z BRĄZU

ZOSTAŁ
PODNIESIONY

Jezus
powiedział Nikodemowi, że cud uzdrowienia przez węża z brązu był
proroctwem mówiącym o Nim i Krzyżu, lecz nie tylko po to,
aby uchronić od fizycznej śmierci, lecz od wiecznej śmierci i aby
dać nam życie wieczne: Jezus powiedział:

Jak
Mojżesz wywyższył węż na na pustyni, tak musi być wywyższony Syn
Człowieczy
(Jn.3:14-15).
Boża świętość osądza grzech i wymaga kary za niego. Ponieważ
karą za grzech jest śmierć, lecz darem łaski Bożej jest
żywot wieczny w Chrystusie Jezusie, Panu naszym
(Rzm 6:23).

Teraz
masz do wyboru, albo trwać nieskruszony i żyć dalej w swym
grzesznym stanie, albo pozwolić na to, aby kara została ci
wręczona BEZPOŚREDNIO. Lecz widz o tym, że odkupieńcze dzieło
Chrystusa na Krzyżu jest doskonałe, usuwa smród śmierci i
uzdrawia ukąszenia węża. Jego Święta Odtrutka nic nie kosztuje!
Bóg przygotował lekarstwa na ukąszenia węża TWOJEGO
GRZECHU, umieszczając Jezusa na krzyżu dla ciebie! Wszystko co
musisz zrobić to spojrzeć na Niego, ponieważ On jest autorem
i dokończycielem naszej wiary
(Hebr. 12:2). Ta odtrutka
jest dla każdego, kto został ukąszony przez grzech, dla
uzależnionych od narkotyków, dla chrześcijan, dla muzułman,
dla mnie i dla ciebie. Jezus powiedział: Nie
gwoli mnie odezwał się ten głos, lecz gwoli was. Teraz odbywa się
sąd nad tym światem; teraz władca tego świata będzie wyrzucony. A
gdy ja będę wywyższony, wszystkich do siebie pociągnę. A to
powiedział, by zaznaczyć jaką śmiercią umrze
(Jn
12:30-33).

niesamowite przesłanie…

wąż  reprezentuje grzech, bezprawie, wieczne potępienie. Chrystus wziął to wszystko na Siebie na Krzyż i uśmiercił. 

To  dlatego symboliczny wąż z brązu został podniesiony na pustyni, dokładnie  to, co Chrystus wziął na Siebie. W starym testamencie widzimy węża  wywyższonego nad niewidocznym jeszcze Chrystusem, lecz w widoczny sposób manifestujący się wszystkim uzdrowionym ludziom. 

W  Nowym Testamencie widzimy widzialnego Chrystusa wyniesionego, lecz  niewidzialnego węża, widocznego zaś przez rany, cierpienia i ciężary na Chrystusie. 

W  istocie On wziął węża na siebie (wąż reprezentuje grzech i wszelką nieczystość) i zawlókł 

go  w dół do śmierci. Chrystus został ponownie wzbudzony, lecz wąż pozostał martwy…

i  w Chrystusie każdy ma powstać z Nim z grzechu i śmierci; grzech i śmierć pozostają poza nim, w grobie

Synowie zaś powstają ponownie w Chrystusie do życia. 

Chwała Ci Jezu na wieki! Amen….Pastor Tom Ruff. 

Jestem podobny do mojego niebieskiego Ojca i lubię również obrazy. Biblia wypełniona wizerunkami, metaforami, ludźmi i tradycjami, sytuacjami, które są „typami” Chrystusa. Bóg  nakazuje, aby Jego ludzie umieścili obraz węża na palu, gdzie każdy będzie mógł zobaczyć go i zostać uzdrowionym. Jezus Chrystus jest barankiem zabitym po to, aby stworzyć Bożą Świętą Odtrutkę i On jest dziś Wężem z brązu.

 

PRZESTAŃ ROBIĆ TO, CO ROBISZ, 

SPÓJRZ NA WĘŻA Z BRĄZU

I PRZYJMIJ DZIŚ TWOJĄ ODTRUTKĘ. 

IGŁA MOŻE UŁUĆ CI SERCE

LECZ LEKARSTWO JEST DOBRE DLA DUSZY.

~EWANGELISTA T. BRUMBY~

 

 раскрутка

TGIF_09.02.07 Sianie we łzach

Today God Is First

Logo_TGIF2

Ci, którzy sieją we łzach, będą żąć w radości Psalm 126:5 (BB)

Psalm 126 opisuje interesujący proces, który w stoi w sprzeczności z naszymi naturalnymi tendencjami postępowania, gdy znajdujemy się w trudnych chwilach. Za każdym razem, gdy zostajemy wplątani w kryzys, który przynosi łzy, naszą skłonnością jest ucieczka lub wycofanie się we łzach i zranieniu. Niemniej, jest lepszy sposób znoszenia takiego czasu mozolenia się, o którym mówi nam Bóg.

Ci, którzy siali we łzach, będą zbierać w radości. Którzy idą z płaczem niosąc nasienie, tedy przyszedłszy, z radością znoszą snopy swoje. (Ps. 126:5-6).

Bóg mówi nam, że gdy będziemy robić to, co jest dla nas nienaturalne w takich warunkach, możemy być pewni, że nasze łzy wrócą w postaci radości. Jest to jedna z najważniejszych lekcji do nauczania, gdy spotykamy się z trudnościami. Zamiast siąść i pozwolić sobie na to, aby pożerało nas użalanie się nad sobą i zniechęcenie, powinniśmy w tym czasie siać ziarno. Wyjdź do kogoś, kto potrzebuje przyjaciela; zainwestuj w czyjeś życie; rozejrzyj się, gdzie możesz kogoś pobłogosławić – daj siebie.

Psalmista przyznaje, że robimy to w czasie, gdy jesteśmy w bólu. Niemniej, właśnie w takim czasie, mamy zasiewać ziarno. To ziarno wróci do nas w innej formie. Oto, co się wydarzy: Którzy idą z płaczem niosąc nasienie, tedy przyszedłszy, z radością znoszą snopy swoje.

Otrzymamy radość i owoce zasiewu, którego dokonaliśmy w tamtym czasie. Snopy reprezentują owoce żniwa; faktycznie otrzymamy plon z tego ziarna.

„Nie wolno ci dopuścić do tego, aby okoliczności zniszczyły cię! Zbyt wielu w Królestwie liczy na ciebie, na to, że przejdziesz to, ponieważ jest na twoim życiu powołanie!” – powiedział kiedyś do mnie przyjaciel w czasie, gdy znajdowałem się w samym środku problemów biznesowych i osobistych, które groziły mi emocjonalnym zniszczeniem. Ten człowiek zobaczył, co Bóg robił i widział też owoce, które Bóg chciał przynieść przez te okoliczności. Czasami potrzebni są nam inni ludzie przy nas, aby przepchnąć nas przez trudny czas. Jeśli znajdujesz się dziś w trudnościach, rozejrzyj się, gdzie możesz zasiać nieco ziarna. Wkrótce będziesz zbierał pieśni radości.

seo оптимизация под яндекс

Gdybym mógł po swojemu#All About Families

#

W
porządku, dotarłem do jednej z moich osobistych słabości: lubię robić
po swojemu. Gdybym mógł robić po swojemu, nie byłoby
terrorystów, pustynie byłyby pełne zdrowej żywności, Huston
Astros wygraliby World Series, a Kansas Sity Chiefs wygraliby Super
Bowl.

Gdybym
mógł robić po swojemu, nie znałbym lekarza, ponieważ byłbym
tak zdrowy. Rzadko bym go widywał. A tak, jak jest teraz, to znam go
na tyle dobrze, że mogę do niego mówić po imieniu. Wszyscy
ludzie zgadzali by się ze mną w politycznych sprawach i moralnych.

Gdybym
mógł tak po swojemu … moja żona postrzegała by różne
rzeczy tak samo jak ja je widzę. Nigdy nie widziałaby żadnych braków
w moim zachowaniu, ani nie proponowała by mi żadnych dobry rad, aby
ulepszyć moje towarzyskie zachowanie. Gdybym mógł po swojemu .
. . ona lubiłaby wszystko to, co ja lubię, entuzjastycznie traktowała
moje muzyczne preferencje, wybierane ubrania jak i sposób
odpoczynku od działalności.

Gdybym
mógł po swojemu . . . cały czas żeglowałbym przez życie bez
jakichkolwiek oporów i nienawidziłbym tego. Byłbym marnym,
skupionym na sobie, nierozważnym, nudnym idiotą. Nie mogę oczekiwać,
że osiągnę osobiste szczęście robiąc wszystko po swojemu. Jest to
jedna z najtwardszych zasad, której trzeba się nauczyć, lecz o
ileż bardziej proste staje się życie, gdy to sobie wyobrazisz.

A
tak rzeczywiście to chyba ciągle robię po swojemu znacznie częściej
niż powinienem. Bóg chce, żebym się uczył jak żyć radośnie.
Radosne życie nigdy nie stanie się rzeczywistością, dopóki nie
nauczymy się praktycznego wyrzeczenia siebie. Jezus powiedział: Jeśli
kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie
krzyż swój, i niech idzie za mną
. (Mat. 16:24). Nie
żadnej innej możliwości, aby został poważnym uczniem Jezusa i trwał
otulony w siebie.

„Miłość
nie upiera się przy swoich prawach”. Takie jest tłumaczenie
Williama Barclay’a wersu z 1 Kor. 13:5. Pawła komentarz o naturze
miłości koliduje z kodeksem zachowań, który przyjęliśmy.
Przeciętna osoba prawdopodobnie odrzuci taką myśl. Większość z nas
myśli: „Mam prawo, aby dostać to, co mi do głowy przychodzi.
Takie nastawienie na „uprawnienia” jest mordercą małżeństw.
Pomyśl o tym. Jeśli masz takie prawo, to jak chcesz mieszkać z kimś,
kto tak samo myśli ?

Przypuścimy,
że mąż i żona decydują się na wyrwanie z codziennych zajęć jednego
dnia i poświecenie go na uporządkowanie swoich „uprawnień”.
Każde z nich zabiera ze sobą podkładkę z kartkami i rozdzielają się
gdzieś w lesie. Na jednej podkładce wypisuje listę swoich nie
podlegających dyskusji żądań żona i na drugiej mąż robi to samo. Bądź
pewien, że ich oczekiwania zderzą się w którymś momencie.
Jeśli coś nie podlega dyskusji to jak zamierzają rozwiązać konflikt?
Jeśli oboje będą upierać się przy swoich żądaniach, nie da się tego
zrobić. Jest to taki przypadek, gdy spotyka się nieodparta siła z
nieusuwalnym przedmiotem. Jeśli ktoś nie zrezygnuje, kończą, wzywając
prawnika.

Z
drugiej strony, gdy już raz zrozumiemy to, że „miłość nie upiera
się przy swoich prawach”, możemy w wolności przyznać słuszność i
nie mieć wrażenia, że poddaliśmy się jakiemuś despocie. Kluczem do
pełnej miłości, domowej relacji jest wzajemne poddanie.

aracer