Ks. dr Dariusz Oko
Wydział Filozofii PAT
Wykład na IV Światowym Kongresie Rodzin
Warszawa 11-13 V 2007
Na krótko przed pielgrzymką Benedykta XVI do Bawarii wyszło na jaw, że dawny kardynał Monachium i obecny papież, nie ma szans na otrzymanie tytułu honorowego obywatela tego miasta. Pomimo ponawianych prób nie zgodziły się na to partie socjalistów i zielonych zasiadające w Ratuszu. Powód?
Jego nieustający i kategoryczny sprzeciw wobec żądań środowisk homoseksualnych.
Dokładnie na cztery tygodnie przed przyjazdem papieża zorganizowano w Monachium marsz homoseksualistów, na który przygotowano wulgarne, obsceniczne fotomontaże oraz kukłę ojca świętego przebranego za homoseksualistę. Na Zachodzie takie profanacje wymierzone przeciw katolikom są regułą, standardem homoparad.
Niedawny Kongres Rodzin w Walencji państwowa telewizja hiszpańska pokazywała podobnie jak niegdyś nasza, komunistyczna pierwszą pielgrzymkę Jana Pawła II do Polski w 1979 roku. Ta starała się pokazać tylko papieża i najwyżej kilka starszych sióstr zakonnych, a miliony pielgrzymów pominąć.
Tamta tak manipulowała, żeby między innymi nie pokazać nawet jednej twarzy 14-osobowej przepięknej rodziny z Monachium, która stała tuż przed papieżem. Za to na dzień przed jego przyjazdem bardzo przychylnie relacjonowała marsz homoseksualistów wymierzony przeciw niemu. Podobnie chętnie jak swego czasu nasza telewizja pokazywała pochody pierwszomajowe.
Te trzy wydarzenia związane tylko z jednym miastem – Monachium, w którym dane mi było przebywać podczas papieskiej pielgrzymki, pokazują, jak bardzo kwestia homoseksualizmu jest terenem starcia Kościoła i świata.
Aktualnie jesteśmy świadkami wydarzeń jeszcze bardziej dramatycznych. Benedykt XVI Przewodniczący Konferencji Episkopatu Włoch abp Agnelo Bagnasco, biskup Genui „dostał list, w którym oprócz jego zdjęcia z namalowaną swastyką był nabój. W języku mafii oznacza to śmierć.”
Ten wyrok śmierci i inne groźby biskup otrzymał za odwagę sprzeciwienia się żądaniom homolobby. Wobec powagi tego kolejnego aktu homoterroru biskup otrzymał nieustanna policyjna ochronę, poparcia udzielają mu demonstranci na ulicach Genui i sam Benedykt XVI. Papież i Episkopat Włoch nadal jednoczą wysiłki w celu niedopuszczenia do legalizacji w tym kraju pseudo-homomałżeństw.
Dlaczego Kościół – przy całym miłosierdziu i szacunku dla człowieka – tak jasno, stanowczo, zdecydowanie, sprzeciwia się homolobby i to pomimo całej jego potęgi i zło wrogości?
Nie może inaczej, wynika to z samej natury Kościoła. Inaczej zaprzeczałby sam sobie, siebie negował. Musi tak czynić, żeby bronić małżeństwo, bronić rodzinę, bronić człowieka. Przemawiają za tym dziesiątki racji. Do najważniejszych należą biblijne, teologiczne, medyczne, wychowawcze i społeczne. Po prostu chodzi tu o elementarną prawdę, elementarną intelektualną i moralną uczciwość.
1. Argumenty przeciw
A. Racje biblijne. Mało jest rzeczy w Biblii, które są tak jednoznacznie potępione – i to od samego początku. Już w jej pierwszej Księdze, w Księdze Rodzaju czytamy: Skarga na Sodomę i Gomorę głośno się rozlega, bo występki ich mieszkańców są bardzo ciężkie(Rdz 18, 20).
Z tych występków dowiadujemy się najwięcej o jednym, o homoseksualizmie, widocznie dla Boga jest on szczególnie ciężki i odrażający. Kiedy Lot gości u siebie dwóch obcych, pod jego dom podchodzą starzy oraz młodzi mieszkańcy Sodomy i mówią do niego: Wyprowadź ich do nas, abyśmy mogli z nimi poswawolić! (Rdz 19, 5). Na jego błagania odpowiadają groźbami i przemocą. Czara się przepełnia, na drugi dzień Sodoma i Gomora zostają unicestwione, ocalony zostaje tylko jeden jedyny sprawiedliwy – Lot i jego rodzina. To od tego wydarzenia bierze się wyrażenie Sodoma i Gomora na określenie skrajnego ludzkiego rozpasania i zaślepienia moralnego. Bardzo podobną historię znajdujemy w Księdze Sędziów, rozdział 19. Również tam ludzie, którzy gotowi są nawet do współżycia homoseksualnego jako kolejnej formy swojego wyuzdania, dopuszczają się strasznego grzechu, którego konsekwencją jest wygładzenie prawie całego pokolenia Beniamitów.
Potępienie homoseksualizmu jest powtórzone jeszcze z większą mocą w Nowym Testamencie. Św. Paweł wyraźnie mówi, że czynni homoseksualiści, podobnie jak inni grzesznicy, którzy nie chcą się nawrócić, ryzykują potępienie:Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący ze sobą , (…) nie odziedziczą królestwa Bożego (1 Kor 6, 9n). Dla św. Pawła jednym z podstawowych znaków, jak głęboko człowiek upadł, jak bardzo sam sobie zaprzecza, jak daleko odszedł od Boga, jest właśnie homoseksualizm (Rz 1, 18-32). Znana jest mu też ich propaganda (jak dzisiaj) drwiąca w twarz Bogu, pisze: Oni to, mimo że dobrze znają wyrok Boży, iż ci, którzy się takich czynów dopuszczają, winni są śmierci, nie tylko je popełniają, ale nadto chwalą tych, którzy to czynią (tamże 1, 32). Podobne słowa znajdujemy w Liście do Tymoteusza (1, 3-11) oraz Księdze Kapłańskiej (18, 19 – 23). Tak zdecydowane podeptanie zamysłu Bożego, zanegowanie naturalnej komplementarności mężczyzny i kobiety, musi na wielu polach dogłębnie ranić i niszczyć człowieka, musi z czasem przynosić katastrofalne skutki, musi więc pociągać za sobą Boże potępienie.
B. Racje teologiczne – z Tradycji. Dla Kościoła nieodwołalne znaczenie ma nauka głoszona zawsze i powszechnie. Taką jest potępienie czynnego homoseksualizmu, które Kościół powtarza nieustannie. Znajdujemy je także w ostatnim Katechizmie Kościoła Katolickiego, punkty 2357-2359, 2396. Podkreśla się tam, że same (niezawinione przecież) skłonności homoseksualne nie są grzechem, lecz próbą, wyzwaniem, z którym homoseksualista musi się zmagać, podobnie jak każdy człowiek codziennie musi walczyć ze złymi predyspozycjami, które odkrywa w sobie. Grzechem jest dopiero uleganie zaburzonej skłonności.
Kościół nawołuje do pomagania homoseksualistom w walce ze sobą, do otoczenia ich szacunkiem, współczuciem i delikatnością.
Jan Paweł II był tutaj zawsze jednoznaczny. Np. w marcu 1999 określił pseudo-homomałżeństwo jako godne ubolewania wypaczenie.
W 1994 sprzeciwił się wprost Parlamentowi Europejskiemu, który wzywał do legalizacji takich związków. Powiedział:
Parlament Europejski w sposób nieuprawniony nadał walor prawny zachowaniom dewiacyjnym, niezgodnym z zamysłem Bożym. (…) Nie wolno fałszować norm moralnych.
W specjalnym dokumencie Kongregacji Nauki Wiary z 2003 roku ówczesny Papież, Jan Paweł II i przyszły, wtedy jeszcze kardynał Ratzinger, wspólnie wzywali: Jeśli wszyscy wierni mają obowiązek przeciwstawiania się zalegalizowaniu prawnemu związków homoseksualnych, to politycy katoliccy zobowiązani są do tego w sposób szczególny na płaszczyźnie im właściwej.
To jest nakaz dwóch papieży – Jana Pawła II i Benedykta XVI: wszyscy, ale szczególnie politycy, powinni sprzeciwiać się legalizacji żądań homo-lobby – o ile uważają się za chrześcijan.
Najbardziej znana i uznana święta współczesna, bł. Matka Teresa z Kalkuty, stwierdza: Musimy żyć odpowiednio do planu, według któregozostaliśmy stworzeni: homoseksualizm nie jest naturalny.
C. Racje medyczne.
Dysponujemy na ten temat bogatą literaturą, setkami artykułów i książek, do których odsyłam w przypisach. Szczególnie godna polecenia jest książka „Homoseksualizm i nadzieja” Katolickiego Stowarzyszenia Medycznego USA (którą można otrzymać na stoisku naszej konferencji ). Oto kilka danych z głównie z raportu lekarzy Kanady (J. Shea, J. K. Wilson i inni), Małżeństwo gejowskie i Homoseksualizm. Raport i komentarzmedyczny .
Dowiadujemy się z niego między innymi, że aktywni homoseksualiści statystycznie 4 razy częściej popadają w depresję, 5 razy częściej w nikotynizm, 6 razy częściej próbują opełnić samobójstwo. Żyją przeciętnie, zależnie od form i intensywności swojej aktywności o 8-20 lat krócej, niż pozostali mężczyźni.
Geje stanowią w Kanadzie 70 %, a w Niemczech 60 % chorych na AIDS.
Zatem prawdopodobieństwo zachorowania na tę nieuleczalną chorobę jest u nich odpowiednio około 73-85 [!] razy większe, niż u innych.
Podobnie jest z innymi chorobami zakaźnymi. Np. w Szkocji większość chorych na kiłę to mężczyźni homo- lub biseksualni.
Oznacza to zatem, że w całej reszcie społeczeństwa,łą cznie z pracownicami agencji towarzyskich i ich klientami, chorych na AIDS i inne choroby weneryczne jest łącznie około 2 razy mniej, niż wśród czynnych homoseksualistów, którzy według najbardziej wiarygodnych badań w Kanadzie i w Stanach Zjednoczonych stanowią mniej, niż 2 % ludności.
Ten stan epidemiczny, szczególnie w ich komunach, oczywiście nie bierze się znikąd, ale jest prostą i straszną konsekwencją ich stylu życia. Po owocach ich poznacie. Przyczyną jest niesłychany promiskuizm, którego się dopuszczają. 75% spośród najbardziej znanych, zdeklarowanych gejów USA przyznało, że miało w życiu więcej, niż 100 partnerów seksualnych, a 28% wyznało, że więcej, niż 1000 (!). W Kanadzie aż 43% chorych na AIDS gejów dalej uprawia seks bez żadnych skrupułów, świadomie siejąc ziarna śmierci wśród swoich partnerów. „Związki” homoseksualistów trwają przeciętnie 1,5 roku i to jeszcze w czasie ich trwania mają średnio 12 innych partnerów. Używa się wśród nich pojęcia „małżeństwa z założenia bez wierności” – jak pojęcia kwadratowego koła. W dodatku w tych związkach dochodzi 2-3 razy częściej do aktów przemocy, niż w normalnych małżeństwach. Tak więc sami dla siebie nawzajem są o wiele większym zagrożeniem, niż ktokolwiek z zewnątrz ich kręgu. Jakże często ich życie pod względem zdrowotnym, psychicznym i fizycznym oraz społecznym jest katastrofą, koszmarem. Jak wstrząsające są świadectwa ludzi, którym udaje sięwyrwać z tego zaklętego kręgu.
Trzeba też dodać, że wśród homoseksualistów o wiele częściej zdarzają się przypadki pedofilii.
Okazuje się, że w roku 2004 wszystkie akty pedofilii, o których donosiła w Polsce prasa, w 40% miały charakter homoseksualny.
Kościół ma też tutaj własne, tragiczne doświadczenia. Znane są liczne afery pedofilskie z udziałem księży, które niszczą Kościół USA. Przy całym nagłośnieniu media zwykle skrzętnie przemilczają, że 80 % tych nadużyć miało charakter homoseksualny. Jest to skutek zbytniej pobłażliwości wobec kleryków o takich skłonnościach. Znowu zbyt bezkrytycznie uwierzono niektórym psychologom i przez dziesięciolecia nazbyt łatwo dopuszczano takich ludzi do święceń, pozwolono im na o wiele za dużo. Reakcją Kościoła jest watykańska instrukcja z listopada zeszłego roku, która ogromnie podnosi wymagania wobec kleryków obciążonych takimi tendencjami. Muszą złożyć szczególnie wiele dowodów panowania nad sobą, aby mieć w przyszłości jakąkolwiek szansę na święcenia.
Te obostrzenia są wprowadzane pomimo dotkliwego braku powołań, stoją więc za nimi bardzo poważne racje.
2. Homo-ideologia
Cóż można powiedzieć o ludziach, szczególnie tych lekarzach i psychologach, którzy takich podstawowych danych medycznych i socjo-medycznych nie chcą przyjąć do wiadomości, więcej – nieraz w ogóle ich nie znają? Którzy zachowania seksualne tej grupy stawiają na równi z innym, nawet jeżeli ich skutkiem są zjawiska wprost epidemiczne, gdy np. u naszych sąsiadów, w Niemczech homoseksualiści 73 (!) razy częściej zapadają na AIDS, niż pozostali.
Cóż powiedzieć o lekarzach, którzy twierdzą, że tego nigdy nie da się wyleczyć i oni nigdy nikogo nie wyleczyli, podczas gdy wielu ich kolegów swoimi sukcesami terapeutycznymi dowodzi, że się mylą, że jest właśnie przeciwnie. W istocie wiemy, iż jest to jedno z wielu zaburzeń, które nas obciążają i które często da się przezwyciężyć, trzeba mieć tylko odpowiednią wiedzę i wolę.
Cóż powiedzieć o dziennikarzach i politykach, którzy także zupełnie pomijając te katastrofalne dane, stale rozwijają propagandę homosukcesu?
Oni po prostu mniej lub bardziej świadomie uprawiają i głoszą homoideologię.
Zarówno powierzchowny ogląd, jak i głębsza analiza nakazują tak właśnie określić dominujący obecnie w mediach homoobraz. To jest ideologia, czyli zespół prawd, półprawd, iluzji, kłamstw i mitów. Zespół, który ma służyć nie celom poznawczym, ale osiągnięciu doraźnych korzyści dla grupy, która go głosi. Ideologia w czystej postaci, broń w wojnie o społeczną świadomość. Autentyczna nauka i filozofia służą osiągnięciu prawdy dla wszystkich, homoideologia służy osiągnięciu nienależnych przywilejów dla homolobby. Stosuje ono metody nowoczesnego marketingu, który w profesjonalny sposób ma zmieniać obraz homoseksualizmu i promować go tak, jak promuje się towary. Program sformułowany przez czołowych aktywistów gejowskich na zebraniu w 1988 roku w Virgini zawiera 4 główne cele przemiany świadomości społecznej, która w konsekwencji ma doprowadzić do zmiany prawa.
Są to znieczulenie, manipulacja, konwersja i eliminacja.
Po pierwsze: Znieczulenie. Społeczeństwo trzeba zasypać taką ilością publikacji pro-gejowskich, trzeba osiągnąć taką przewagę w mediach, aby po początkowych oporach przynajmniej zmęczenie lub znudzenie doprowadziło do uznania zjawiska homoseksualizmu zacoś normalnego, akceptowalnego. Grad publikacji ma być jak huraganowy ogień przygotowawczy artylerii, pod którym strach się w ogóle poruszyć, sprzeciwić. W Polsce program ten realizuje przede wszystkim Gazeta Wyborcza. W zeszłym roku w jej różnych wydaniachukazywały się średnio 3 pro-gejowskie artykuły dziennie.
Po drugie: Manipulacja. Geje mają być przedstawiani wyłącznie niezwykle pozytywnie, jako ludzie szczególnie wrażliwi, szlachetni, pełni zasług i sukcesów, a zarazem jako biedna, pokrzywdzona mniejszość. Służy też temu wmawianie, że wielu wielkich ludzi przeszłości było homoseksualistami – jest to tym łatwiejsze, że zmarli protestować nie mogą. Należy natomiast przemilczać i odrzucać nawet najbardziej oczywiste dane o ciemnych i najciemniejszych stronach homoseksualizmu – właśnie tych, które przed chwilą zostały wspomniane. Usiłuje się np. zagłuszyć prawdę o nadreprezentacji homoseksualistóww elitach nazistowskich.
Po trzecie: Konwersja, nietzscheańskie odwrócenie wartości. To, co dotychczas było zaliczane do patologicznego marginesu życia społecznego, teraz ma być postawione w jego centrum jako rzecz godna najwyższego szacunku. Natomiast krytycy homo-ideologii mają zostać wyparci na ten margines, wyłączeni z publicznego dyskursu. Krytyków należy przedstawiać jako ludzi szczególnie odrażających. Bez żadnej dyskusji mają być wepchnięci do kategorii ignorantów, nienawistników, homofobów i bigotów – żeby nawet nie ważyli się odezwać.
Należy też maksymalnie zawyżać procentowy udział homoseksualistów w społeczeństwie. Niektórzy aktywiści mówią nawet 10-25 % – czyli według nich co 10 albo nawet co 4 osoba na tej sali musiałaby być tej orientacji. W Krakowie byłoby to około od 80 do 200 tysięcy ludzi (co znowu kłóciłoby się z tezą o biednej mniejszości). Tymczasem na ich ostatnią manifestację na krakowskim Rynku w listopadzie 2006 przyszło zaledwie około 100 osób.
Po czwarte: eliminacja przeciwników. Ci, którzy tak głośno krzyczą o tolerancji, częstosami, gdy tylko osiągną dostatecznie
wielkie wpływy, nie chcą okazać jej innym. To dlatego znakomity filozof i humanista prof. Rocco Buttiglione, bliski przyjaciel Jana Pawła II, nie mógł zostać komisarzem Unii Europejskiej. To dlatego dla szwedzkiego pastora Åke Greena prokurator tylko za jedno kazanie zażądał pół roku więzienia, a z wyroku sądu pierwszej instancji otrzymał on miesiąc aresztu. O losie abp Bagnasco z Genui już wspominałem. Kogo z homoseksualistów potraktowano w ten sposób? Ja sam, po opublikowaniu artykułu „Dziesięć argumentów przeciw”, który stał się najbardziej znanym i dyskutowanym polskim tekstem anty-homoseksualnym, spotkałem się z jednej strony z wielką publiczną nagonką, a z drugiej strony z wysyłanymi z ukrycia, anonimowymi i najbardziej odrażającymi groźbami każdego rodzaju. W „Gazecie Wyborczej” wydrukowano całą serię artykułów wymierzonych przeciw mnie, a nie dano mi możliwości odpowiedzi.
Całe szczęście, że otrzymałem też odpowiednio wielkie, zdecydowane wsparcie ze strony kardynałów, biskupów i wielu wierzących. Przeciwników trzeba zastraszyć, zmusić do milczenia choćby złamaniem kariery zawodowej, choćby groźbą więzienia i śmierci. Żądanie tolerancji, równości, niezwykle szybko obraca się w prześladowanie chrześcijan.
Operuje się przede wszystkim hasłami, krzykiem, a nie argumentami, unika merytorycznej dyskusji, aby nie ujawniać intelektualnej mizerii swoich racji.
Nic dziwnego, bo dla czegoś, co jest wewnętrznie złe, nie można znaleźć żadnego dobrego uzasadnienia – najwyżej jego pozór.
Trzeba stwierdzić, że homoideologia bardzo przypomina ideologię bolszewicką, istnieje tutaj wiele analogii.
1. Głoszą ją ludzie o podobnych postawach– przede wszystkim lewacy, ateiści i anty-chrześcijanie. Wśród uczestników pochodów homoseksualistów – poza nimi sami – są obecni przede wszystkim ci, którzy przy innej okazji organizują manifestacje pierwszomajowe.
2. Ogłasza się równość, a nawet wyższość dotąd nieznanych lub nieuprawnionych form małżeństwa i rodziny. U Marksa i Engelsa była to wspólnota żon w ramach komuny, w Sowietach zastąpienie wychowania rodzinnego edukacją w Komsomole i domach dziecka, co w efekcie spowodowało w Rosji katastrofę moralną i duchową, dlatego też antropologiczną i demograficzną. Natomiast w projekcie omo-lobby jest homo-małżeństwo, także 4- i więcej osobowe oraz homo-adopcja.
3. Stosuje się podobne metody propagandy, aby z rzekomo prześladowanej mniejszości po osiągnięciu władzy stać się grupą jeszcze bardziej prześladującą swoich przeciwników.
(Por. np. warunki zesłania na Sybir za cara i za Stalina.)
4. Ideologie te mają podobne źródła, przede wszystkim duchową pustkę ludzi pozbawionych wiary, która musi być zapełniona jakąś namiastką, jakąś bodaj iluzją sensu, jakąś kolejną lewacką, ateistyczną utopią – tym razem w kontekście współczesnego społeczeństwa konsumpcyjnego. Jeżeli Bóg istnieje i wszystko stworzył, to negacja jego istnienia jest fundamentalnym, wielkim błędem, wielką dziura w myśleniu, która musi rodzić wiele następnych błędów i braków. Ponieważ ateiści i lewacy, „osieroceni po komunizmie”, nie mogą już podtrzymywać jego gospodarczych utopii, koncentrują się na jego utopiach społecznych, na „transformacji”, czyli na niszczeniu rodziny i moralności. Czymś przecież muszą się odróżniać, muszą przecież mieć bodaj złudzenie, że angażują się w coś dobrego i szlachetnego.
To sedno ich przemyślanej strategii.
5. Przynajmniej częściowo motywacją obu ideologii oficjalnie jest chęć pomocy grupom dotąd niesprawiedliwie traktowanym (tam proletariat, tu homoseksualiści). W obu przypadkach dążenie to wyradza się w jeszcze gorsze krzywdzenie pozostałej części społeczeństwa z dużą szkodą także dla tych, którym w ten sposób usiłowano pomóc.
6. Obie ideologie są podobnie prawdziwe i dlatego zapewne podobnie będą przebiegać ich dzieje i podobny będzie ich koniec: powstanie, rozwój, rozkład. Trzeba tylko starać się maksymalnie ograniczać ich zasięg i wpływy, aby też maksymalnie ograniczyć liczbę ich ofiar.
3. Homo-propaganda
W Polsce głównym ośrodkiem homo-propagandy jest Koncern Agora, czyli przede wszystkim Gazeta Wyborcza i Radio TOK FM. Bardziej pro-homoseksualne są jedynie gejowskie strony internetowe. Gazeta Wyborcza szerzy homo-ideologię w sposób urągający podstawowym intelektualnym i moralnym standardom, o które gdzie indziej tak się dopomina. Wyklucza racjonalną debatę.
Artykuły pro i kontra publikuje w proporcji 100 : 1. To pismo zdominowane przez ateistów, przy wszystkich swoich zaletach, na wielu obszarach zdecydowanie anty-chrześcijańskie, równocześnie wydaje dodatki o życiu i cudach Papieża, jakby te rzeczy dały się ze sobą pogodzić. Jest to szokujący wprost cynizm i zakłamanie: zarabiać na człowieku, którego nauczanie bezpardonowo się zwalcza. Trzeba być świadomym, iż to, co Gazeta Wyborcza pisze na temat homoseksualizmu jest podobnie prawdziwe, jak to, co Trybuna Ludu pisała i pisze o komunizmie. (I podobnie, zgodnie z kanonem lewackiego ateizmu, postępuje w innych dziedzinach, analogiczniepopierając i propagując aborcję na życzenie, eutanazję, wolny seks czy rozwody).
A przedstawiane tam szczególnie pozytywne postaci o orientacji homoseksualn ej mają się do całej realności tej społeczności podobnie, jak wielcy sportowcy Związku Radzieckiego mieli się do całej rzeczywistości tego państwa.
Trzeba sobie jasno zdawać sprawę, że decydenci środowiska Gazety Wyborczej, jako część swojej międzynarodówki, chcą – poprzez zmianę świadomości społecznej – zrobić w Polsce to samo, co w Hiszpanii uczynił już premier José Zapatero. Podobnie postępują w innych kwestiach ateistycznego, lewackiego kanonu, podobnie je propagują: aborcja na życzenie, erotyka bez zobowiązań itd… Wspomaganie ich w tym jest udziałem w walce z chrześcijaństwem.
Do czego może się posunąć homopropaganda szczególnie dobrze ilustruje kolejne „kłamstwo oświęcimskie”. W styczniu 2005 roku z okazji 60-tej rocznicy wyzwolenia obozu w Oświęcimiu w Parlamencie Europejskim przedłożono projekt rezolucji, w której wymieniano ofiary obozu według osobliwej logicznie klasyfikacji i w następującej kolejności: mieli to być Żydzi, Romowie, homoseksualiści (niczym naród), Polacy i inne narodowości. Skoro homoseksualiści zostali wymienieni na trzecim miejscu, a Polacy na czwartym, należy sądzić, że według Parlamentu Europejskiego w Oświęcimiu cierpiało i umarło więcej gejów, niż Polaków. W rzeczywistości zginęło tam około 1,1-1,3 miliona Żydów, 70 tysięcy Polaków, 20 tysięcy Romów, 15 tysięcy jeńców sowieckich oraz 15 tysięcy przedstawicieli innych narodowości. Udokumentowane jest przebywanie w obozie z powodu homoseksualizmu 64 osób, z którychzg inęło 51.
Te osoby wymienia się przed 70 tysięcy. Polaków, przemilcza jeńców i inne narodowości, potem tylko trochę to retuszuje i nic specjalnie poza tym się nie dzieje. Zatem homo-propaganda, nawet na terenie Parlamentu Europejskiego, może posunąć się do sugerowania, że 51 to więcej, niż 70 000. Podobną wartość logiczną mają inne rezolucje zdominowanego przez lewicę Parlamentu Europejskiego oraz pozostałe enuncjacje homo-lobby.
Podane fakty uzmysławiają – po pierwsze – jak wielkim kłamstwem może być gejowska propaganda, jak wiele może być w niej pogardy dla całych narodów i ich cierpienia oraz – po drugie – jak potężna jest homoseksualna międzynarodówka stojąca za nią, skoro jest w stanie doprowadzić nawet do takiej kompromitacji Parlamentu Europejskiego. To zdarzenie potwierdza opinię wielu lekarzy i psychologów,że różne deklaracje medycznych organizacji na temat homoseksualizmu są wymuszane pod naciskiem politycznego lobby i mają podobną wartość, ja kten projekt. Są one tak naukowe, jak naukowy komunizm, tak mądre, jak sowieckie plany odwracania naturalnego biegu rzek. Siła światowej ofensywy gejów nie pochodzi z racji, ale z woli politycznej. Nieliczni i często już schorowani ludzie nie mogliby osiągnąć takiego znaczenia, gdyby nie środowiska polityczne, które uczyniły sobie z nich swój sztandar i taran. Jak wielka musi być bieda, jak wielkie zagubienie duchowe ludzi, którzy z czegoś takiego czynią centrum swojego życia. Jak bardzo zaburzeni muszą być ludzie, którzy potrzebują tylu kłamstw, tyle fałszu, żeby istnieć. Ale przynajmniej sytuacja jest bardziej jasna, przejrzysta, łatwiej się zorientować, z kim mamy do czynienia. Osoby, które są najbardziej pro-homoseksualne, zwykle są też głęboko anty-chrześcijańskie i w ogóle anty-religijne.
Nic dziwnego, że napięcie w tej kwestii pomiędzy Watykanem a Strasburgiem przypomina to wcześniejsze pomiędzy Watykanem, a Moskwą. Tak, jak chrześcijaństwa nie da się pogodzić z komunizmem, tak samo nie da się pogodzić z homoidelogią. Ci, którzy ze Strasburga i Brukseli próbują narzucać nam homoideologię, żądają tym samym, abyśmy odrzucili zasady moralne wynikające z naszej wiary, abyśmy podeptali nauczanie Jana Pawła II i Benedykta XVI, nauczanie Kościoła.
Non possumus!
Nie trzeba też obawiać się ednego z ich głównych straszaków, mianowicie etykiety homofoba.
W faktycznym użyciu tego pojęcia homofobem jest każdy, kto ośmieli się powiedzieć publicznie bodaj jedno krytyczne zdanie na temat homoideologii. W tym znaczeniu pierwszymi homofobami tej ziemi są najwyższe autorytety moralne i religijne, Jan Paweł II i Benedykt XVI, są nimi biskupi katoliccy i prawosławni, jest także Matka Teresa z Kalkuty, bo ich krytyka homo-ideologii jest najmocniejsza, najbardziej zdecydowana, ugruntowana i znacząca. Tak wyrażają się sami homoaktywiści.
Transparent z napisem „Benedykt XVI – homofob” trzymali geje, którzy 5.06.2005 ceremonią pseudo-ślubu lesbijek sprofanowali bazylikę Notre Dame w Paryżu i następnie poturbowali jej proboszcza. Była to ich odpowiedź na kolejne słowa papieża potępiające dążenia homolobby.
Tak samo nazwali papieża przywódcy gejów Francji, Włoch i Niemiec po opublikowaniu listopadowej instrukcji Watykanu.
Można dodać, że na przykład homofobem jest także aktualny prezydent Stanów Zjednoczonych, który stara się o taką zmianę Konstytucji USA, aby niemożliwe było postawienie na jednej płaszczyźnie związków gejowskich i małżeństw. Tak więc zarówno człowiek posiadający w świecie największy autorytet i wpływ duchowy, jak i człowiek o największej władzy politycznej, gospodarczej i wojskowej są zdecydowanymi homofobami… Po prostu przyzwoity, prawy człowiek w naturalny sposób staje się krytyczny wobec homo-ideologii (o ile ją poznaje), a tym samym automatycznie jest zaliczany do homo-fobów, podobnie jak kiedyś każdy krytyczny wobec partii był zaliczany do wrogów ludu. W ich ustach to zaszczytne miano. Każdy sam musi wybrać, czy razem z bł. Matką Teresą, Janem Pawłem Wielkim i Benedyktem XVI chce być zaliczany do homofobów, czy też razem z Adamem Michnikiem, Jerzym Urbanem (jego serdecznym przyjacielem) i Joanną Seneszyn do homofanów. O zmagania takich obozów tutaj chodzi.
W tej sytuacji muszą szokować wypowiedzi „katolickich” publicystów, którzy głoszą dokładnie coś przeciwnego. Ponieważ ich wypowiedzi są publiczne, niestety trzeba im też publicznie się sprzeciwiać. Np. pani redaktor Halina Bortnowska w Gazecie Wyborczej z 4/5 czerwca 2005 pisze: „No tak, piszę o tym przecież nie pierwszy raz: moim zdaniem odpowiedzialna budowa trwałego partnerskiego związku zgodnego z orientacją homoseksualną to zamierzenie godne najwyższego szacunku i pomocy. Zdanie to (podobnie jak szereg innych z jej artykułu) stoi w oczywistej, jaskrawej sprzeczności ze stwierdzeniem z Katechizmu Kościoła Katolickiego, który, jak wiemy, stwierdza o tych związkach: w żadnym wypadku nie będą mogły zostać zaaprobowane, z określeniami Jana Pawła II: godne ubolewania wypaczenie, zachowanie dewiacyjne. Ks. Adam Boniecki w Tygodniku Powszechnym z 27 listopada 2005 zachęca katolików do uczestniczenia w marszach homoseksualistów, a w numerze z 3 lipca 2005 postuluje legalizację pseudo-homo-małżeństw, kiedy obaj papieże powiedzieli nam przecież : Jeśli wszyscy wierni mają obowiązek przeciwstawiania się zalegalizowaniu prawnemu związków homoseksualnych, to politycy katoliccy zobowiązani są do tego w sposób szczególny na płaszczyźnie im właściwej.
Księża, można by sądzić, tym bardziej. Podobnie, jak pani Bortnowska wypowiadają się ks. Jacek Prusak i o. Tadeusz Bartoś.
Przy całym szacunku dla tych osób trzeba stwierdzić, że w tej kwestii znajdują w obozie przeciwnym Kościołowi. Dotyczy to zwłaszcza decydentów Tygodnika Powszechnego, który w tym obszarze nie zachowuje się jak pismo katolickie, ale raczej jak religijny dodatek do Gazety Wyborczej, realizuje jej politykę. Zestawienie wszystkich tekstów, jakie ukazały się w Tygodniku Powszechnym na temat homoseksualizmu w ostatnich trzech latach, jednoznacznie pokazuje, że w tym obszarze pismo to – jako jedyne „katolickie” medium w Polsce – zdecydowanie odrzuca naukę Kościoła i przyjmuje homoideologię. Prym wodzi tu prof. Jacek Bomba, który na jego łamach swobodnie propaguje swoje homoideologiczne poglądy, a wspomagają go w tym Tomasz Fiałkowski (sekretarz redakcji o często decydującym wpływie) oraz wspomniany już ks. Jacek Prusak SJ. Można powiedzieć, że razem stanowią czołową „homo-trojkę” Tygodnika. Sól, która utraciła swój smak (Mt 5,13). Biorąc to pismo do ręki, czytając szczególnie tych wymienionych autorów, trzeba sobie zdawać z tego sprawę. To jest usiłowanie łączenia chrześcijaństwo z czymś, z czym ono absolutnie nie da się pogodzić.
Autentycznie chrześcijańską odpowiedzią na problem homoseksualizmu są ośrodki pomocy terapeutycznej. W samych Stanach Zjednoczonych i Kanadzie jest już 125 takich miejsc, które pomagają się wyleczyć z homoseksualnych skłonności.
Można tam spotkać mężczyzn, którzy nawet po okresie wielkiej homoseksualnej aktywności potrafili się nawrócić i stać się szczęśliwymi mężami, ojcami rodzin. Oni są źródłem nadziei, pokazują, że uleczenie nawet wielkich duchowych zranień jest możliwe. W swojej książce Podróż ku pełni męskości mówi o tym jeden z nich, Alan Medinger, który niedawno gościł w Polsce. W jego ośrodku Regeneracja udaje się wyleczyć większość trafiających tam mężczyzn. Mamy też pierwszy taki polski ośrodek w Lublinie.
Kwintesencją katolickiej odpowiedzi na homo-ideologię jest praca bł. Matki Teresy z Kalkuty oraz sióstr jej zgromadzenia. One ślubowały służyć najbiedniejszym spośród biednych tej ziemi. Do nich często należą czynni homoseksualiści, szczególnie w starości, gdy zbierają żniwo swojego życia, już nieatrakcyjni, samotni, najczęściej ze wszystkich chorzy na AIDS. W hospicjach i przytułkach Matka Teresa i jej siostry z całym poświęceniem, z całym heroizmem służyły i służą także im, szczególnie im, – pomimo, że nie akceptują ani ich poglądów, ani stylu ich życia. Jasno mówiły i mówią, co jest biblijną drogą życia, a co drogą śmierci i właśnie dlatego dla ich życia poświęcają swoje.
Wobec całej potęgi homo-lobby, wobec jego finansów, jego dominacji w mediach i wpływów w polityce, Kościół właściwie ma jedynie siłę prawdy, siłę łaski, miłości i miłosierdzia, siłę Bożej natury. Właśnie dlatego zawsze w końcu wygryw z kolejnymi ideologiami, to tylko kwestia czasu. Absurd pochłania sam siebie.
Jednak wierność prawdzie rozumu i wiary domaga się od nas gotowości do głoszenia i bronienia jej – nawet gdyby to miało wiele kosztować. Nie tani irenizm, ale zmaganie, walka duchowa są czymś pierwotnie, czymś najbardziej chrześcijańskim. Przecież Chrystus zginął właśnie za otwartą walkę z obłudą i kłamstwem faryzeuszów, którzy poza tym mieli swoje wartości i zasługi. Przecież św. Paweł, niejako drugi założyciel chrześcijaństwa, stale doświadczał prześladowań we własnym Kościele za to właśnie, że walczył o prawa chrześcijan pochodzących z pogan, o prawa większości. Ta walka była też początkiem jego martyrium.
O ile świat nie jest jeszcze ewangeliczny, to o ile jesteśmy wierni Ewangelii, nieuchronnie musimy pozostawać z nim w napięciu, a nawet w sporze i zmaganiu.
To wiadomo a priori i to musi kosztować – czasem bardzo wiele. W tych zmaganiach trzeba zaryzykować – niekiedy wszystko. Nie ma innej drogi do celu. Ale właśnie ta jest najpiękniejsza – bo jest już zapowiedzią, przeczuciem swojego spełnienia.
Dziękuję.
PRZYPISY.
B. Zajączkowska, Kula dla arcybiskupa, „Gość Niedzielny” 13.05.2007, s. 8.
„L’Osservatore Romano”, wydanie polskie, 4 (1994), s. 39.
B. Beier, M. Herkt, B. Pollmann, B. Pietsch, Harenberg Lexikon der Sprichwörter et Zitate, Dortmund 1997, s. 592.
Por. http://serwisy.pl/gazeta.wyborcza/05.10.2005.
Są to wyniki badań berlińskiego Instytutu im. Roberta Kocha.
Ważne świadectwa uzdrowionych, nawróconych homoseksualistów to np.: R. Cohen, Wyjść na prostą, Kraków 20052 oraz A. Medinger, Podróż ku pełni męskości, Poznań 2005.
Książka J. F. Harveya Prawda o homoseksualizmie (Warszawa 1999) opowiada o międzynarodowym ruchu Courage pomagającym wyjść z uzależnienia.
Mówi o tym wspomniane już oświadczenie „Katolickiego Stowarzyszenia Medycznego USA” Homoseksualizm i nadzieja. Szczególnie wielkie sukcesy w terapii homoseksualistów mają R. Cohen oraz G. J. M., van der Aardweg. Por. R. Cohen, dz. cyt., oraz G. J. M., van der Aardweg, Das Drama des gewöhnlichen Homosexuellen.
Analyse und Therapie, Neuhausen-Stuttgart 19933; tenże, Selbstherapie von Homosexualität. Leitfaden für Betroffene und Berater, Neuhausen-Stuttgart 19992 oraz tenże, Homoseksualizm i nadzieja, Warszawa 2004 oraz A. Laun (wyd.), Homosexualität aus katholischer Sicht, Eichstätt 20012.
Por. szczególnie ważny artykuł P. E. Rondeau, autorytetu w dziedzinie marketingu: Selling Homosexuality to America, w: „Bulletin.
Nachrichten aus dem Deutschen Institut für Jugend und Gesellschaft” 4 (2004) z. 2, s. 29-48. Tam znajduje się również tłumaczenie niemieckie artykułu, s. 3-28.
Por. „Gazeta Wyborcza” na usługach homoseksualnego lobby, w: dział „Komentarze” z 04.04.2006 na stronie http://www.piotrskarga.pl.
Por. M. Czachorowski, Heterofobia? Homoseksualizm a greckie korzenie Europy, Tychy 2006, s. 147-164.
Por. D. Oko, Dziesięć argumentów przeciw, „Gazeta Wyborcza” 28/29.05.2005, s. 27 i 28.
Por. np. K. Bielas, A. Bikont, T. Bogucka, A. Fostakowska, P. Goźliński, D. Jarecka, M. Lizut, K. Naszkowska, L. Ostałowska, E. Siedlecka, P. Smoleński, T. Sobolewski, J. Szczęsna, M. Szczygieł, W. Tochman, E. Wieczorek, Nie chcemy takich tekstów, Gazeta Wyborcza 4-5.06.2005, s. 28; H. Bortnowska, Szacunek, nie litość, Gazeta Wyborcza 4/5.06.2005, s.28;
Niedojrzałość, nie choroba – wywiad z o. Mieczysławem Kożuchem SJ, Gazeta Wyborcza 11-12.06.2005, s. 29; J. Turnał, Od Kościoła wymaga się więcej, Gazeta Wyborcza 11/12.06.2005, s. 29 oraz Ks. J. Prusak SJ, Inni inaczej. O prawie homoseksualistów do bycia zrozumianymi, Tygodnik Powszechny 19.06.2005.
Por. F. Pieper, Ile ludzi zginęło w KL Auschwitz?, Oświęcim 1992, s. 124 oraz R. Biedroń, J. Neander, Homoseksualiści – odrębna kategoria więźniów, „Pro memoria” 19 (2003), s. 73-83, 82. Parlament Europejski nawet nie wspomniał o śmierci w KL Auschwitz ponad 300 duchownych.
Por. Ks. J. Prusak SJ, dz. cyt. oraz Kościół gejów nie odrzuca – wywiad z o. T. Bartosiem OP, Gazeta Wyborcza 11/12.06.2005, s. 4. O. Tadeusz Bartoś, zgodnie z wewnętrzną logiką ewolucji swoich poglądów na początku 2007 roku porzucił już kapłaństwo i zakon – podobnie jak inny sztandarowy publicysta GW i TPow – ks. Stanisław Obirek SJ.
Por. P. Kucharczyk, Zdrowie dla homoseksualisty, Gość Niedzielny 1.10.2006, s. 38n. Adres ośrodka to: ul. Ks. F. Blachnickiego 8, 20-806 Lublin tel. 081 / 740-13-28 lub (+48) 605 921 654;
www.odwaga.oaza.org.pl, e-mail: g.tokaj@wp.pl.
/aHomoseksualizm a miłośćOd Kościoła wymaga się więcej, span style=”font-size: medium;”
раскрутка